KORWiN, KNP, JKM, Koliber - bieżące newsy i ciekawostki

D

Deleted member 6852

Guest
" Bosak pomoże Dudzie. "


Poparcie w II turze

Wynika z niego, że wyborcy Władysława Kosiniaka-Kamysza, Szymona Hołowni i Roberta Biedronia w większości deklarują, że w drugiej turze, mając do wyboru Dudę lub Trzaskowskiego, zagłosują na prezydenta stolicy. Większość elektoratu Krzysztofa Bosaka wskazała, że w drugiej turze wybierze kandydata PiS.


Ja nie idę na wybory,
ale w robocie to samo mówią
dwóch co niby na Bosaka, ale
jak nie przejdzie to oddadzą głos na Dudę.

jeden komentarz z tego art.

" Konfederacja całe lata była zbrojnym ramieniem i podnóżkiem prezesa, który od niechcenia kopał ją butem. Stanowisk nie doczekali to wystartowali samodzielnie ale ponieważ sami nic nie zdziałają, liczą na łaskawośc pana z Pis. Nędza ludzka. "
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Konfederacja po prostu zmarnowała swoją szansę na konsekwentne prezentowanie się jako jedyna szansa na uzdrowienie sytuacji w polityce.

Nie można utrzymać swojej wiarygodności, najpierw powtarzając, że wszystkie główne partie są skorumpowane, przegnite, prowadzą kraj do zguby, żeby później stwierdzić, że ostatecznie i tak się poprze któregoś z ich kandydatów. WTF, w ogóle?

Powinni dalej trzymać się tej swojej narracji: albo my, albo nikt inny. Czyli w przypadku wyborów, jeżeli nasz kandydat nie wejdzie do II tury, nie będziemy popierać nikogo, bo wszyscy inni to katastrofa.

Piękne wizerunkowe samozaoranie.
 
D

Deleted member 6852

Guest
Takie małe ugrupowania zawsze mają
problem w wyborach na prezydenta
Ludzie szukają tych co mają szanse na wygraną
a prognozy są różne, sondaże też,
a może się okazać ,że Bosak zostanie
prezydentem i będzie wielkie zaskoczenie
:)
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 729
4 693
Twoje oskarżenie jest niesluszne, bo chyba tylko.Wilk jawnie się wypowiedział i to za Trzaskowskim ze wzgledu na weto i perspektywe nowych wyborów Reszta milczy, Bosak zdaje się sugerować by na drugą turę nie iść.
Jednocześnie wg mnie nie głosując i tak głosujesz na silniejszego (nie blokujesz go) tym bardziej w tych wyborach, gdzie wynik będzie imho bliski fifty fifty, z tym że ze wskazaniem na Dudoslawa. Retorycznie oczywiście możesz twierdzić, że to nieprawda itp, umywac rece, a jednak nawet nie decydując podejmujesz decyzje
 
Ostatnia edycja:

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Ja to widzę tak w długofalowej perspektywie: mamy w Polsce tak kretyńsko skonstruowany ustrój, że istnieją de facto dwa ośrodki władzy, prezydent i rząd, których kompetencje nie są jasno rozgraniczone, częściowo nakładają się na siebie - przy czym władza przydenta jest słabsza i jest to głównie władza psucia (blokowania ustaw rządowych). To nieuchronnie prowadzi do konfliktów między nimi, kiedy prezydent jest z opozycyjnego wobec rządu obozu politycznego. Co samo w sobie nie było jeszcze takie złe - opozycyjny prezydent mógłby blokować co głupsze pomysły rządu. Ale przy takim jak obecnie nasileniu konfliktu politycznego między PiS a partiami liberalno-lewicowymi, sytuacja w której wygrywa Trzaskowski, musi doprowadzić do zupełnego paraliżu procesów decyzyjnych w państwie i w rezultacie - prawdopodobnie do przedterminowych wyborów parlamentarnych, po których pewnie żadna partia nie byłaby w stanie sformować rządu.

Słowem, nastał by chaos, z którego nie wiadomo co by wynikło. Np. PiS mógłby uchylić się od rządzenia jak w 2007 r. przejść rebranding i wrócić do władzy, kiedy matoły z obozu liberalno-lewicowego skompromitowałyby się nieumiejętną walką z kryzysem.

Jeśli wygra Dupa, to wiemy przynajmniej na czym stoimy: PiS będzie rządził dalej, a zarazem w naturalny sposób zużywał i gnił, a jego rozczarowani wyborcy będą przepływać do Konfy. Dlatego ze strategicznego punktu widzenia utrzymanie status quo, czyli zwycięstwo Dupy, jest dla sił tworzących Konfederację bardziej opłacalne.
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 790
8 462
Konfederacja po prostu zmarnowała swoją szansę na konsekwentne prezentowanie się jako jedyna szansa na uzdrowienie sytuacji w polityce.

Nie można utrzymać swojej wiarygodności, najpierw powtarzając, że wszystkie główne partie są skorumpowane, przegnite, prowadzą kraj do zguby, żeby później stwierdzić, że ostatecznie i tak się poprze któregoś z ich kandydatów. WTF, w ogóle?

Powinni dalej trzymać się tej swojej narracji: albo my, albo nikt inny. Czyli w przypadku wyborów, jeżeli nasz kandydat nie wejdzie do II tury, nie będziemy popierać nikogo, bo wszyscy inni to katastrofa.

Piękne wizerunkowe samozaoranie.
Przecie Bosak nikogo nie poparł, ani nie poprze. To są wyniku sondażu, gdzie wypowiadali się wyborcy Bosaka jak zagłosują w drugiej turze. Jaki to ma związek z wierchuszką Konfederacji?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 037
Jeśli wygra Dupa, to wiemy przynajmniej na czym stoimy: PiS będzie rządził dalej, a zarazem w naturalny sposób zużywał i gnił, a jego rozczarowani wyborcy będą przepływać do Konfy. Dlatego ze strategicznego punktu widzenia utrzymanie status quo, czyli zwycięstwo Dupy, jest dla sił tworzących Konfederację bardziej opłacalne.
Jaką masz pewność, że PiS będzie gnił? Bo ja widzę, że poparcie im nie spada, a chwilami nawet rośnie. A afer i bezczelności jest coraz więcej.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Jaką masz pewność, że PiS będzie gnił? Bo ja widzę, że poparcie im nie spada, a chwilami nawet rośnie. A afer i bezczelności jest coraz więcej.
To naturalny proces w demokracji - żadna partia nie może rządzić wiecznie. W końcu zwyczajnie znudzi się wyborcom. Do tego model polityki społeczno-ekonomicznej realizowany przez pisiorów (kupowanie wyborców za transfery socjalne), ma ograniczoną skuteczność. Raz, ludzie przeciwni PiS z powodów światopoglądowych nigdy nie dadzą się przekupić, dwa - masowe rozdawnictwo może działać tylko w czasach koniunktury gospodarczej, a ta się właśnie skończyła.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Ja to widzę tak w długofalowej perspektywie: mamy w Polsce tak kretyńsko skonstruowany ustrój, że istnieją de facto dwa ośrodki władzy, prezydent i rząd, których kompetencje nie są jasno rozgraniczone, częściowo nakładają się na siebie - przy czym władza przydenta jest słabsza i jest to głównie władza psucia (blokowania ustaw rządowych). To nieuchronnie prowadzi do konfliktów między nimi, kiedy prezydent jest z opozycyjnego wobec rządu obozu politycznego. Co samo w sobie nie było jeszcze takie złe - opozycyjny prezydent mógłby blokować co głupsze pomysły rządu. Ale przy takim jak obecnie nasileniu konfliktu politycznego między PiS a partiami liberalno-lewicowymi, sytuacja w której wygrywa Trzaskowski, musi doprowadzić do zupełnego paraliżu procesów decyzyjnych w państwie i w rezultacie - prawdopodobnie do przedterminowych wyborów parlamentarnych, po których pewnie żadna partia nie byłaby w stanie sformować rządu.

Przedstawiasz to chyba trochę po linii propagandowej rządzącej partii dotyczącej „totalnej opozycji”. W rzeczywistości PO często głosuje za PISowskimi pomysłami. Nie na darmo mówi się o POPISie.
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 790
8 462
Już po wyborach, czas na podsumowania. Felieton twórcy "Piątki Konfederacji" radcy prawnego z Poznania. Długie, ale ciekawe i krytyczne przemyślenia nt. kampanii Bosaka.

Nowa Piątka Konfederacji

Mikołaj Drozdowicz | Na wstępnie dokonam małego „coming outu”. Jestem ideowym Konfederatą. Nie należę co prawda formalnie do żadnej struktury partyjnej i o żadne polityczne stanowisko się nie ubiegałem, niemniej w pełni podzielam imponderabilia, które zostały wskazane w nazwie partii Konfederacja, czyli Wolność i Niepodległość.

Przy tej sposobności ujawnię też swój drobny wkład w ten projekt polityczny. Jestem bowiem, całkowicie w czynie społecznym, współautorem programu wyborczego tzw. Piątki Konfederacji, z którym partia ta startowała w wyborach parlamentarnych AD 2019. Uzyskany wówczas wynik poparcia stanowił dla wielu zaskakujący sukces Konfederacji, która stała się pełnoprawnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Jeżeli zatem zabieram obecnie głos czynię to prywatnie, choć jednocześnie z mocnym przesłaniem do liderów, działaczy i sympatyków Konfederacji, oraz wszystkich tych, którym dobro Ojczyzny leży na sercu. Będzie wiec krytycznie, ale i uczciwie i nade wszystko z troską o Polskę.

Kiedy w wieczór wyborczy oglądałem transmisję ze sztabu wyborczego Krzysztofa Bosaka nie tylko nie dałem się ponieść entuzjazmowi i nastrojowi podniosłej chwili, ale raczej doznałem przykrego dysonansu poznawczego. Świetna kampania wyborcza Krzysztofa Bosaka, technicznie pewnie jedna z najlepszych w historii III RP, bardzo dobrze prezentujący się kandydat, duże zaangażowanie środowiska, przy bardzo skromnych środkach. Jednym słowem było nieźle, tyle że skończyło się … kompletna klapą. Ostateczny wynik kandydata Konfederacji ok. 6,7 % poparcia to wobec deklaracji, zapowiedzi i oczekiwań raczej okazja do gorzkiej refleksji, a nie powód do politycznego triumfalizmu prezentowanego zwłaszcza przez samego Krzysztofa Bosaka oraz Roberta Winnickiego. Gdyby te wyniki przełożyć na wybory do Sejmu być może Konfederacja zdobyła by 3 mandaty więcej niż ma ich obecnie. W wyborach samorządowych partia by nie istniała, gdyż specyfika lokalna (start różnych miejscowych komitetów) oraz ordynacja wyborcza sprawiają, iż zdobycie mandatów samorządowych w wielu miejscach bywa sprawą trudniejszą niż dostanie się do parlamentu. Przepływ elektoratu? Żaden. Fakt, może kilkadziesiąt tysięcy osób więcej zagłosowało na Bosaka w 2020 r. niż na Konfederację w 2019 r. Ale w Polsce od kilku lat frekwencja w wyborach rośnie. Wszyscy mają tak samo trudno. Może nawet duże partie mają trudniej, bo one w liczbach bezwzględnych muszą przekonać do siebie więcej wyborców, żeby to przełożyło się na zadowalający wynik procentowy.

Więc kiedy słuchałem tych buńczucznych przemówień liderów Konfederacji o wielkim sukcesie i nowej sile w polskiej polityce, (ten jeden raz będę złośliwy), przypominały mi się słowa wypowiadane przez inżyniera Akimowa, w fantastycznym skądinąd serialu Czarnobyl, który po tym jak już wybuchło powtarzał: „przecież wszystko zrobiliśmy, jak należało”.
Wnioski z wyborów AD 2020 są dla Konfederacji bolesne. Duopol POPiS ma się doskonale. System działa świetnie i nawet się umocnił. Konfederacja owszem wywołuje pewne zainteresowanie, niemal wyłącznie wśród ludzi młodych, ale nie potrafi doprowadzić do żadnych istotnych przepływów elektoratów.

W kampanii prezydenckiej popełniono zasadniczy błąd strategiczny. Krzysztof Bosak trafnie wskazywał, że jego celem jest 2 tura. Zatem dlaczego w takim razie 90 % przekazu kampanijnego było wymierzone w PIS i Prezydenta Andrzeja Dudę, zamiast w totalną opozycję? To trochę tak, jakby bokser wagi średniej wyzwał innego „średniaka” na pojedynek, a następnie zaczął się bić w szatni z zawodnikiem wagi ciężkiej, który z umówioną walką nie miał nic wspólnego. Przeciwnikiem Bosaka był Hołownia, Kosiniak -Kamysz i Trzaskowski. Bo, żeby wywalczyć drugą turę trzeba było nie tylko pokazać personalnie lepszą kandydaturę. Trzeba było uwiarygodnić wobec całego społeczeństwa projekt cywilizacyjny, odwołujący się do wolności, normalności i zdrowego rozsądku. Odebrać wiarygodność totalnej opozycji, urosnąć i dopiero wówczas rywalizować z PiS. Niestety Konfederacja została sprofilowana według koncepcji Ruchu Narodowego, który przynajmniej na poziomie ogólnym programowo wykazuje wiele podobieństw do PIS. Narodowcy zakładają, że jeśli osłabi się PIS to część elektoratu w naturalny sposób ich zasili. To w obecnej sytuacji nonsens, mrzonki, coś co nie ma prawa się wydarzyć, przynajmniej nie w ramach Konfederacji. Elektorat PIS jest owszem w części narodowy, ale jednocześnie ma charakter socjalny i etatystyczny. Wyborcy PIS w najlepszym razie opowiadają się za zrównoważonym rozwojem. Jak zatem pogodzić to z poglądami głoszonymi przez Konfederację? O niskich podatkach, dobrowolnym ZUS, ograniczaniu socjalu? To program dla kogoś innego, dla przedsiębiorców, mieszczuchów, intelektualistów, ludzi ceniących wolność nawet za cenę własnego bezpieczeństwa. Bo tak jak PIS zawłaszczył pojęcie prawicowości, choć jest lewicą społeczno-gospodarczą, tak Platforma zawłaszczyła miano liberałów, choć są jest lewicą kulturowo - obyczajową. Ludzie o poglądach umiarkowanych, wolnościowych, narodowych i zdroworozsądkowych w dupopolu POPIS nie mają na kogo głosować. Tylko najczęściej o tym nie wiedzą.

Politycy Konfederacji od lat przekonują, że „PIS PO to jedno zło”. Stoi za tym nawet bardzo przekonujący wywód powtarzany od lat przez Janusza Korwina Mikke, że za sprawą gen. Kiszczaka przy okrągłym stole zawarto układ wprowadzający w Polsce pozorną demokrację. System, w którym organizuje się wybory, ale jednocześnie są siły polityczne które po prostu nie mogą w nich wygrać. Z krytyką porozumienia okrągłostołowego się zgadzam. Nie mam złudzeń, że dogadali się tam ludzie, którzy mieli być może różne koncepcje na Polskę, za wyjątkiem tej jednej odwołującej się do pełnej suwerenności i niezależności Rzeczypospolitej.
Tyle, że korwinowa diagnoza historyczno-polityczna właśnie się zdezaktualizowała. Generał Kiszczak był co prawda akuszerem zmian po 1989 r., dbając przede wszystkim o to, aby komunie nie stała się przy okazji jakaś krzywda. Ale legenda Solidarności i okrągłego stołu jest mitem przede wszystkim dlatego, że zmiany w Polsce były możliwe wyłącznie na skutek zachodzących zmian geopolitycznych. Wskazują na to choćby wcześniejsze kontakty komunistycznej władzy ze światem zachodnim, a przede wszystkim mało znana, choć wydaje się kluczowa wizyta gen. Jaruzelskiego w USA w 1985 r. W tym kontekście ważna wydaje się także korespondencja niektórych dygnitarzy PZPR, którzy dość jasno zostali poinformowani przez towarzyszy radzieckich, że na bratnią pomoc nie mogą już liczyć.

Gwarantem okrągłostołowego układu stały się ostatecznie liberalne elity świata zachodniego. ZSRR wkrótce upadł, a Rosja weszła w okres smuty, w której tkwi do dzisiaj. Jej zdolność oddziaływania w Europie Środkowo – Wschodniej znacząco osłabła.
Przez lata PIS i PO (oraz reszta mainstremu) realizowały ten sam koncept oparty instytucjonalnie o NATO i Unię Europejską. W wymiarze społeczno-politycznym chodziło o utrzymanie tzw. liberalnej demokracji (nota bene to świetna nazwa na coś co stanowi obecnie podstawę do budowy totalniackiego systemu opresji, inwigilacji i poprawności politycznej). Spór polityczny w Polsce był więc pozorny.

Tyle, że obecnie nie ma już jedności świata zachodniego. Kto zajmuje się prawem własności intelektualnej ten wie, że już od wielu lat Unia Europejska wprowadza rozwiązania prawne wymierzone niemal wyłączne w biznesy amerykańskie. Własność intelektualna to mózg dzisiejszej gospodarki. Za czasów prezydentury Donalda Trumpa porzucono nawet pozory wzajemnej sympatii. Obecnie Kanclerz Merkel szuka sojuszników do wprowadzenia sankcji na amerykańskie firmy, w odwecie za stanowisko USA wobec Nord Stream 2. Pod pozorem pandemii mówi się o niewpuszczaniu Amerykanów na teren Unii. USA konsekwentnie lekceważą Unię w stosunkach międzynarodowych. Czy to już jest zimna wojna świata zachodniego, tego nie wiem. Ale z całą pewnością spór jest realny, a interesy przeciwstawne.

PIS od lat słusznie uważany jest za ekspozyturę interesów amerykańskich. Tolerowanie ekspansywnej postawy ambasador USA, nietransparentne zakupy broni o wątpliwej przydatności, szkodliwe dla Polski przysługi typu konferencja bliskowschodnia, to tylko niektóre przykłady proamerykańskiej polityki PIS. Politycy partii rządzącej prezentują przy tym postawy serwilistyczne wobec USA. Jednak w obecnym układzie wpływy USA w Warszawie mogą okazać się jedynym czynnikiem gwarantującym polską niepodległość. Nie dlatego, że Amerykanie kochają Polaków i będą się bić o naszą wolność, niczym generałowie Kościuszko i Puławski za ich. Tu chodzi o nowy ład świata, w którym Amerykanie będą realizować swoje interesy, być może kosztem całego post -zimnowojennego porządku. Europa Środkowo wschodnia może w tej układance na powrót odgrywać kluczowe znacznie. Z perspektywy USA jest to bowiem obszar, który stanowi naturalny bufor dla wolnego handlu pomiędzy Chinami i Europą Zachodnią, a zwłaszcza jedynym realnym beneficjentem tej wymiany w Europie, czyli Niemcami. Jak dotąd USA dominują jeszcze na morzach i oceanach kontrolując szlaki handlowe, jednak mogą mieć problem, aby powstrzymać projekt nowego jedwabnego szlaku, który z założenia ma uruchomić potężną wymianę handlową drogą kontynentalną.
W trzeciej dekadzie XXI wieku Polska nie utraci niepodległości w wyniku przegranej wojny, rozbiorów czy okupacji. Dziś Polacy żyją w błogiej nieświadomości, na krawędzi utraty niepodległości na sali sądowej. Tak, jeżeli Polska upadnie stanie się to w konsekwencji wyroku sądu, najpierw TSUE w Luksemburgu, a potem np. Sądu rejonowego w Śremie. Wystarczy, że w jakiejś sprawie uda się wreszcie przeforsować zasadę ogólnego prymatu prawa unijnego nad polskim, w tym nad polską Konstytucją. I finis Polonia stanie się faktem. Będzie oczywiście okres przejściowy, czasem nawet jeszcze hymn zaśpiewamy, ale państwa polskiego już nie będzie. Bo państwo to suwerenność, to kompetencje. To najdoskonalszy instrument chroniący wolność obywateli. To gwarant ich interesów.

I za takim „rozbiorem” opowiada się dziś PO. Wystarczy prześledzić działania i wypowiedzi polityków PO, także Rafała Trzaskowskiego, żeby wiedzieć, że siły nie upatrują oni w polskim Narodzie i Niepodległości, lecz w Berlinie via Bruksela i podporządkowaniu Polski Unii Europejskiej, w jej nowej sfederalizowanej odsłonie. W sporach o sądy stanowisko Platformy było jasne. Popierali oni koncepcje formalnie wypracowane przez TSUE, przy czym stawką nie była żadna praworządność (słowo klucz dla lemingów), lecz zakres kompetencji polskiego państwa, a zatem polska suwerenność i niepodległość! Teza w stu procentach do udowodnienia. Dlatego komu Ojczyzna miła, na Rafała Trzaskowskiego głosować nie powinien. Nie dlatego, że jest on przy okazji posłańcem antywartości i antycywilizacji. Ale dlatego, że to wybór groźny dla polskiej niepodległości.
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 790
8 462
Wracając do Konfederacji, ok. 1,3 mln wyborców to poważny kapitał. Rada liderów Konfederacji wydając swoje stanowisko, zgodnie z którym w II turze wyborów prezydenckich nie popiera żadnego z kandydatów umyła ręce. Być może trudno się było dogadać, być może tak jest wygodnie. Ale to oznacza w praktyce dezintegrację Konfederacji. 1/3 zagłosuje na PAD, 1/3 na Trzaskowskiego, 1/3 zostanie w domu albo odda głos nieważny. I co każda grupa będzie miała rację? To sprzeczne z logiką i założeniem, że wyborcy Konfederacji sami wiedzą jak mają się zachować. Bo w takim układzie każda 1/3 zarzuci pozostałym 2/3, że nie wie, że się myli, a może nawet zdradzili. Na konfederackich forach już toczy się burzliwa dyskusja. To nie będzie spokojna wewnętrzna debata. Bo tu chodzi o imponderabilia. Można się różnić w wielu sprawach, ale jak środowisko zaczyna kłócić się o sprawy zasadnicze to grozi to jego rozpadem. Tym bardziej, że na horyzoncie już pojawił się inny „anty- systemowiec” Szymon Hołownia. Świetnie sprofilowany m.in. po to, aby obedrzeć Konfederację z powstającego wokół tej formacji umiarkowanego centrum, coraz odleglejszego od dawnego wizerunku narodowców, Korwina czy Brauna. Mówiąc wprost Rada liderów Konfederacji utraciła kontrolę nad własną bazą społeczną, wydając ją na pastwę zewnętrznych pokus i wewnętrznych sporów.

A przecież można było inaczej. Należało pokazać, że Konfederacja jest siłą ideową, patriotyczną, ale przede wszystkim politycznie skuteczną. A skuteczność polityków jest dla każdego wyborcy największym afrodyzjakiem. Dlaczego nie postawić PIS warunków, trudnych, ale możliwych do spełnienia. Ideowych i budujących tożsamość Konfederacji oraz pozwalających na dalszy jej rozwój jako formacji wolnościowej? Na Rafała Trzaskowskiego nie zagłosuję, bo kocham polską niepodległość i nie zamierzam przyczyniać się do jej utraty, czy choćby dalszego osłabiania w ramach tzw. zacieśniania integracji europejskiej. Samo niegłosowanie w II turze przez wyborców Konfederacji przez nie daje jednak reelekcji Andrzejowi Dudzie. Dlatego II tura wyborów jest doskonałą szansą, aby zrealizować przynajmniej część postulatów ideowych Konfederacji. Rozumiem myślenie środowiska konfederackiego i wiem co dla konfederatów jest ważne, jako dla ludzi nastawionych patriotycznie i zdroworozsądkowo. To 5 możliwych do załatwienia spraw, których realizacja z pewnością ułatwi reelekcję obecnego Prezydenta z udziałem elektoratu konfederackiego. Przedstawiam zatem nową prywatną Piątkę Konfederacji:


  1. Wypowiedzenie konwencji stambulskiej, czyli aktu prawnego stanowiącego
    w polskim systemie prawnym furtkę dla wdrażania niebezpiecznych ideologii godzących przede wszystkim w ludzką prywatność. Jeżeli przy okazji ktoś zadeklaruje konieczność podniesienia kar za przemoc w rodzinie to osobiście jestem za. Nie tylko dlatego, że brzydzę się przemocą domową, ale także dlatego, że tego typu postulaty stanowią dla postępowej lewicy po prostu zasłonę dymną dla zupełnie innych celów.
  2. Odwołanie Piotra Cywińskiego z funkcji dyrektora Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Człowieka szkodzącemu polskiej racji stanu
    w bardzo drażliwym obszarze relacji polsko-żydowskich.
  3. Zajęcie oficjalnego stanowiska przez Radę Ministrów i Prezydenta RP (i przesłanie go rządowi USA), że Polska nie zamierza w jakiejkolwiek postaci realizować założeń amerykańskiej ustawy 447. Stanowisko to powinno obejmować oświadczenie, że nie ma jakichkolwiek podstaw prawnych do formułowania żądań dotyczących tzw. mienia bezdziedzicznego, albowiem taka kategoria mienia w Polsce nie występuje.
  4. Zajęcia oficjalnego stanowiska przez władze PIS, że nie będzie przymusu szczepień na COVID. Zatem wolno sprzedawać i reklamować szczepionkę, zachęcać do szczepień, ale nie wolno do jej użycia nikogo zmuszać.
  5. Wykonanie orzeczeń sądowych pochodzących jeszcze z czasów poprzedniej kampanii wyborczej, dotyczących zafałszowania sondaży Konfederacji w mediach publicznych. To sprawa nie tylko honorowa. Janusz Korwin Mikke wielokrotnie powtarzał, że jego celem są rządy prawa, a niewykonywanie wyroków z rządami prawa nie ma nic wspólnego. Poza tym jak można liczyć na poparcie ludzi, których całymi miesiącami się ignorowało, obrażało, marginalizowało a nawet wyzywało od ruskich onuc. Przynajmniej w tym zakresie wyborcy Konfederacji będą mieli drobną moralną satysfakcję.

Cała piątka nadaje się do wykonania przed 12 lipca 2020 r., czyli przed II turą wyborów. To trudne, ale realne i chyba warte prezydentury Andrzeja Dudy. Żadne tam radykalizmy, antysemityzmy i dziwactwa. Jeno obrona wolności i interesu narodowego.
Z całym szacunkiem dla innych i bez przekraczania żadnych nieprzekraczalnych granic.

A dla konfederatów realizacja tych postulatów byłaby dowodem na słuszność obranej drogi. I stanowiłaby czynnik integrujący środowisko. Bo nic tak pozytywnie nie nakręca jak sukces. Gdyby zaś PIS odmówił, wówczas stałoby na papierze, że sprawach ideowych - wolnościowych i narodowych nie ma co na PIS liczyć. Że wolą przegrać prezydenturę Andrzeja Dudy niż przeciąć uzasadnione obawy polskich patriotów o narodowy majątek czy zakres wolności osobistej. Nie dało by się tego w żaden sposób zasłonić propagandą rządowych mediów, czy zamilczeć. To taki papierek lakmusowy. I wówczas nawet Ruch Narodowy miałby to co chce. Otwartą drogę do pisowskiego, w części narodowego elektoratu. Sytuacja dla Konfederacji win win. Dla PiS ogromna szansa na obronę Prezydentury Andrzeja Dudy. A realizacja całej Piątki bezwzględnie dobra dla Polski.
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
o chuj, dyrektor Auszwic, jakaś konwencja, antyszczepy. I do tego odkrecenie jakichś sondaży z czasów Kazimierza Wielkiego.

Win-win XD
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 410
4 438
Konfederacja domaga się uznania ambasador Mosbacher za persona non grata w Polsce

Pani Mosbacher powinna być osobą niepożądaną, persona non grata w Polsce - wezwali posłowie Konfederacji na konferencji zwołanej w Sejmie. - Są pewne granice, których przekraczać nie można, nie mamy pretensji do rządu USA. Mamy pretensje do rządu polskiego. Wzywamy rząd do zdecydowanej reakcji w tej sprawie - mówili członkowie Konfederacji. - Wznosimy hasło "Mosbacher go home" - powiedział Grzegorz Braun.

EDIT:

Zwróćcie tylko uwagę, co ich najbardziej boli:

- Spośród tych dziewięciu ingerencji, pięć dotyczy obrony stacji TVN jako medium kontrolowanego przez kapitał amerykański, ale są to wypowiedzi, na które nie może być zgody ze strony państwa polskiego - powiedział prezes klubu Konfederacji. - Są to wypowiedzi, które naruszają konwencję wiedeńską o stosunkach konsularnych między państwami - zauważa poseł Winnicki.

- Pani Mosbacher wielokrotnie wypowiedziała się krytycznie. Interweniowała w sprawie TVN i amerykańskiej firmy farmaceutycznej GymTech. Broniła również Ubera przed zmianami przygotowanymi przez resort infrastruktury. Wielokrotne ingerencje, które miały miejsce również w tym tygodniu, stanowią złamanie przepisów konwencji wiedeńskiej - twierdził Robert Winnicki na konferencji prasowej.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom