KORWiN, KNP, JKM, Koliber - bieżące newsy i ciekawostki

Imperator

Generalissimus
1 569
3 555
Ja tam nawet lubię Osadowskiego, a chyba nikt nie wmówi mi że jest następny po Korwinie w partii nie jest Wipler.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 515
Korwin w jednym wywiadzie o Kisielu.
Fragment z tej książki: http://polakpotrafi.pl/projekt/supermeni

Stefan Kisielewski zmarł na miesiąc przed wyborami w 1991 roku…

…przekonany, że nie zdobędziemy żadnego miejsca w parlamencie.

Jak wielki był to cios dla Państwa?

Ogromny, miał iść do Senatu. Jak założyliśmy stowarzyszenie, to Kisiel nie chciał podpisać członkostwa, twierdził że nie chce stowarzyszenia, że chce partię, swój podpis złożył więc po tym, jak ją założyliśmy. Długo niestety nie pobył, zmarł, moim zdaniem niestety zawiniła publiczna służba zdrowia, źle się nim opiekowano w szpitalu. Mógł dalej żyć. Był też inny szok. W 1989 roku kandydowałem do Senatu z Wrocławia, miałem rekomendację od Kurowskiego i Kisielewskiego, byłem pewny że wygram. Szokiem dla mnie było to, że spośród 500 ludzi spotkanych na ulicy może jedna wiedziała kim jest Stefan Kisielewski. W kręgu opozycjonistów był znany, ale poza nim wcale. Wtedy sobie uświadomiłem czym jest demokracja, decyzje podejmują ludzie, którzy na niczym się nie znają. Szokiem było nawet nie to dziewiąte miejsce, które zająłem, ale kompletna nieznajomość.

Zabrakło Panu zdjęcia z Lechem Wałęsą na plakacie?

Tak, myślałem nawet, że jego brak mnie wyróżnia. Było inaczej.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 001
Ja tam nawet lubię Osadowskiego, .
Posłuchaj mniej więcej od 30 min. Potem skonfrontuj z nagłym zwrotem Osadowskiego, pojawiającego się na Konwencji KORWIN z całkowicie innym nastawieniem. Ja bym go na miejscu JKM-a na chatę nie wpraszał, a do formacji absolutnie. Ale Mikke jest uparty jako ten osieł.

BTW: całe to "after party" jest warte uważnego odsłuchu. Roi się tam od różnych ciekawych sformułowań.
http://www.livestream.com/fenixtvp/video?clipId=pla_f784b765-c5f7-4909-88b5-f6367650b9f4
 

piezol

Jebać życie
1 262
4 232
Nie chce mi się całego oglądać bo mnie kurwica strzela jak go słucham, ale może wam się będzie chciało posłuchać o wierności ideowej knp
 

tolep

five miles out
8 560
15 464
Epickie
SrJ7fdk.png
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
Kurwa jakiś spamer/troll (nick www.zieloni.republika.pl) pod video gwałci logikę. Co za pierdolona kurwa. Po jego historii komentarzy widać, że siedzi cały dzień na youtubie i czeka na nowe filmiki z Korwinem, żeby od razu je spamować swoimi zjebanymi mądrościami.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 515
Dataskin wklejał artykuł dotyczący rozłamu w UPR. Znalazłem dokładniejszy opis rozłamu w jednej z biografii o Korwinie.
Dataskin pisał o samym rozłamie. Tutaj notka o dalszym obrocie spraw.

Rozłam wewnątrz partii nie oznaczał jednak zakończenia wstrząsów politycznych wokół osoby Janusza Korwin-Mikkego. Jeszcze przed opisywanymi wypadkami (10 grudnia 1995 roku) na łamach „Myśli Polskiej" ukazał się oskarżycielski w tonie artykuł członka Rady Głównej Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego, Adama Wielomskiego. Autor stwierdzał w nim, iż prezes UPR „nie jest w żadnej mierze konserwatystą, ale czystym liberałem i to w najgorszym oświeceniowo-wolteriańskim znaczeniu". Dalej zauważał, że Janusz Korwin-Mikke bardziej wierzy swemu jednostkowemu rozumowi, niż autorytetowi Kościoła. Przejawem tej postawy były m.in. dziwne wypowiedzi prezesa UPR na temat Jezusa Chrystusa, krytyka oświadczeń Episkopatu przed drugą turą wyborów prezydenckich oraz domaganie się usunięcia lekcji religii ze szkół. W miesiąc później KZ-M Ziemi Wielkopolskiej wystąpił do Rady Głównej stowarzyszenia z wnioskiem o pozbawienie Janusza Korwin-Mikkego członkostwa honorowego klubu. W uzasadnieniu swego wniosku klubowicze z Wielkopolski zarzucili prezesowi UPR dopuszczenie się niewybaczalnych błędów do których zaliczyli m.in. pouczanie Kościoła w sprawach kultu i doktryny wiary, przyjmowanie brudnych pieniędzy na działalność publiczną od Mariusza Świtalskiego, byłego szefa „Elektromisu", powiązanego z Ireneuszem Sekułą, ustawiczne obrażanie potencjalnych sojuszników z obozu centroprawicy, nazywanie swoich krytyków i przeciwników w UPR agentami służb specjalnych oraz publikowanie w przeszłości swoich tekstów w piśmie „Nie". Listę pretensji uzupełniały zastrzeżenia zamieszczone we wspomnianym artykule Adama Wielomskiego. Rada Główna KZ-M-u w osobie prezesa klubu Artura Górskiego oddaliła wniosek oddziału wielkopolskiego, o pozbawieniu Janusza Korwin-Mikkego członkostwa honorowego, zobowiązując jednocześnie tego ostatniego do przeproszenia osobiście tych osób, które zgłoszą się do niego obrażone konkretnymi wypowiedziami odnoszącymi się do nich. O trwającym w partii kryzysie zapoczątkowanym porażką wyborczą Janusza Korwin-Mikkego świadczył też konwent UPR, który odbył się w początkach 1996 roku. Po odejściu z partii grupy ultrakonserwatystów rolę kontestatorów przejęli tzw. demokraci. Celem wspomnianej grupy było przeprowadzenie zasadniczych zmian w funkcjonowaniu UPR. Najważniejszą z nich miał być wybór prezesa dokonywany przez kilkusetosobowy konwent skupiający delegatów partii z całego kraju, a nie jak dotychczas przez kilkuosobowy konwentykl. Nowy sposób elekcji prezesa partii i kadencyjność jego władzy, miały w zamierzeniu autorów narzucić większą odpowiedzialność za słowo i zmusić do liczenia się z opiniami członków partii. Proponowana zmiana miała też skłonić Janusza Korwin-Mikkego do powściągnięcia swego felietonistycznego temperamentu i przekształcić go z »enfant terrible « salonów w przywódcę poważnego ruchu politycznego. Oprócz nowego sposobu wyboru prezesa „demokraci" chcieli wprowadzić kadencyjność i elekcję innych władz UPR poprzez zjazd partii, rozdzielenie kierownictwa politycznego od organizacyjnego i zlikwidowania wszystkich zamkniętych i uprzywilejowanych gremiów (Rada Sygnatariuszów, Konwentykl). Zmiany te miały, zdaniem ich twórców, uruchomić proces transformacji UPR z elitarnego klubu konserwatywno-liberalnego w masową organizację polityczną. Wysunięte przez „demokratów" postulaty wywołały gorącą dyskusję wewnątrzpartyjną. Janusz Korwin-Mikke odniósł się negatywnie do większości z zaproponowanych zmian, stwierdzając iż niektóre pachną mu rewolucją francuską. Swoistym podsumowaniem przedkonwentowej debaty o statucie UPR było następujące zdanie prezesa: „jeśli ktoś nie przeczytał — i nie przyswoił sobie! — książek Michała Croziera, Aleksego de Tocqueville'a (zarówno „O demokracji w Ameryce" jak i „Dawny ustrój i rewolucja"), czy choćby popularnych dzieł Piotra Townsenda, „prof." Cyryla N. Parkinsona lub Wawrzyńca Petera, niech naprawdę wstrzyma się z wypowiedziami w tych kwestiach". Obradujący w dwóch turach konwent UPR wykazał iż znajdujący się w mniejszości „demokraci" nie są w stanie przeprowadzić większości z projektowanych przez siebie zmian. Zajmujący niechętne wobec nich stanowisko Janusz Korwin-Mikke umocnił swoją pozycję w partii, uzyskując wraz z większością Rady Głównej absolutorium od delegatów konwentu. Pomyślną dla prezesa okolicznością był też wybór na stanowiska wiceprezesów dwóch jego bliskich współpracowników, tj. redaktora naczelnego „Najwyższego Czasu!" Stanisława Michalkiewicza i działacza z Wielkopolski Mariusza Waszaka. Mimo odniesienia pozornego sukcesu, Janusz Korwin-Mikke nie zdołał uzyskać od konwentu UPR tak jednoznacznego poparcia, jak w latach ubiegłych. Podczas obrad tego gremium, krytycznie o działalności prezesa UPR wypowiadali się m.in. wspomniani „demokraci". Swoistą egzemplifikacją ich postaw było wystąpienie publicysty „Najwyższego Czasu!" Rafała Ziemkiewicza. Skierowane przez niego pod adresem prezesa partii postulaty były zarazem pytaniami o wybór dalszej drogi przez UPR. Jego wypowiedź najlepiej prezentują słowa: „czy chcemy zabrać się za budowę nowoczesnej partii, czy mamy się zająć renowacją kanapy? Czy chce pan być jednym z wielu liderów dużej organizacji partyjnej [chodzi o propozycję utworzenia wraz z centroprawicą dużego bloku wyborczego — C.Z.], czy jedynie liderem małej partyjki?". Po nieudanej próbie dokonania zmian w partii przez tzw. „demokratów", zupełnie nieoczekiwanie uaktywniła się posłuszna do tej pory prezesowi frakcja niepodległościowa. Grupa ta dominująca w oddziale warszawskim UPR, próbowała doprowadzić do nawiązania współpracy z przeżywającym wówczas okres swego intensywnego rozwoju Ruchem Odbudowy Polski. Publicznie głos w tej sprawie zabrał lider niepodległościowców, Lech Pruchno-Wróblewski. Ponieważ statut partii nie zezwalał osobom spoza władz UPR udzielania publicznych wypowiedzi na tak poważne tematy, dlatego też postępowanie Lecha Pruchno-Wróblewskiego uznano za wyraz jawnej niesubordynacji. W tej sytuacji zwolennicy Janusza Korwin-Mikkego skupieni w Radzie Sygnatariuszów postanowili rozwiązać Oddział Warszawski UPR, powołując w jego miejsce Oddział Mazowiecki z mianowanym przez siebie komisarycznym zarządem. Inicjatywa spotkała się z kontrakcją niepodległościowców, którzy na wniosek swojego lidera oraz kilku innych działaczy zwrócili się do partyjnej Straży o pozbawienie członkostwa w UPR Janusza Korwin-Mikkego i jego współpracowników. Wnioskodawcy oskarżali ww. grupę o systematyczne działanie na szkodę UPR, poprzez wielokrotne próby nielegalnego i niezgodnego ze statutem przejęcia Oddziału Warszawskiego, łamanie zasad statutu i programu UPR oraz ignorowanie prawomocnych postanowień Sądu Naczelnego. 1 czerwca 1996 roku na posiedzeniu Straży odrzucono wspomniany wniosek niepodległościowców. Jednocześnie Straż usunęła z partii dwóch jego inicjatorów, tj. Lecha Pruchno-Wróblewskiego i Tadeusza Sujkowskiego. Wspomniane wyżej decyzje Straży, a następnie Sądu Naczelnego UPR spacyfikowały w jakiejś mierze konflikty wewnątrzpartyjne. Jednak trwające przez kilka miesięcy wewnętrzne spory w UPR nie pozostały bez śladu na autorytecie partii i jej prezesa. W dalszym też ciągu z szeregów UPR padały pod adresem Janusza Korwin-Mikkego zarzuty, iż partia jest źle zorganizowana i źle prowadzona, a jej prezes nie posiada jasnej wizji przyszłości. Niektórzy z opozycjonistów snuli już wtedy kasandryczne przewidywania o sromotnej klęsce ugrupowania w przyszłorocznych wyborach do Sejmu i Senatu.
 
Do góry Bottom