KORWiN, KNP, JKM, Koliber - bieżące newsy i ciekawostki

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 382
Ale nie ma tez co pitolic glupot o wspanialomyslnych bialasach.
No to zależy czy brak niewolnictwa, lub wytworzenie jakichkolwiek wykształconych elit itd które pozwoliły afryce wyrwać się z pułapki maltuzjańskiej jest wartością... chociaż masz rację, że nie robiono tego z czystości serca, a raczej głównie dla prestiżu imperium ( kolonie w Afryce były tak łatwo oddawane, bo zysk był z nich żaden... no może poza Kongo, ale jakim kosztem.)
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Ale nie ma tez co pitolic glupot o wspanialomyslnych bialasach.

Ja nie "pitolę głupot o wspaniałomyślnych białasach", tylko stwierdzam obiektywne fakty. Jeden fakt jest taki, że przed kolonizację niektóre regiony Afryki były praktycznie na poziomie epoki kamienia łupanego (np. obecna Botswana, Namibia, większa cześć RPA) a inne w najlepszym razie średniowiecza. Panowanie Europejczyków dało im prawdziwego cywilizacyjnego kopa. Powstały pierwsze szkoły, koleje, zaczątki przemysłu itp. Można to trochę porównać do rozwoju Galii, Brytanii i Hiszpanii pod panowaniem Rzymu. Oczywiście że ani Rzymianie ani kolonizatorzy nie cywilizowali podbitych ziem i tubylców z dobroci serca, tylko dla własnych zysków, ale jakoś nie słyszę żeby Hiszpanie albo Francuzi mieli pretensje do Włochów o to że ich przodków podbili (a podbój ten nieraz przebiegał bardzo okrutnie i krwawo, pochłaniając życie setek tysięcy ludzi) przodkowie Włochów. Drugi fakt jest taki, że po dekolonizacji większość krajów Czarnego Lądu runęła w otchłań wojen i nędzy i dotąd się nie podźwignęła. Niall Ferguson ("Kolos. Cena amerykańskiego imperium"), wykazuje niezbicie, że dystans cywilizacyjny pomiędzy byłymi koloniami i ich dawnymi metropoliami POWIĘKSZYŁ SIĘ od 1960 r. Tylko niektóre, jak Malezja, Singapur, Korea Południowa, Brunei i naftowe emiraty znad Zatoki Perskiej rozwijają się na tyle szybko, że nadganiają Zachód. Nawet RPA, niegdyś uważana za biedniejszą ale jednak, część Pierwszego Świata, po przejęciu władzy przez skorumpowanych czarnych komuchów z ANC stoczyła się tak bardzo że prześcignęły ją nie tylko Polska i Chiny ale nawet sąsiednia Botswana. Z danych Banku Światowego:

PKB per capita 1991:

Polska: 2192 $
Chiny: 329 $
Botswana: 2767 $
RPA: 3345 $

PKB per capita 2013:

Polska: 13 647 $
Chiny: 6807 $
Botswana: 7315 $
RPA: 6617 $
 
Ostatnia edycja:

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
no dokładnie tak samo zaborcy austriaccy przynieśli cywilizacje do galicji, przy okazji przynosząc państwo i biurokracje.
po 1918 galicja gospodarczo też stoczyła sie na psy, a praktycznie wszystkie kraje byłej monarchii pogrążyły sie w konflikty narodowościowe wewnętrzne jak i zewnętrzne walki o przebieg granic...
podobny efekt był i w afryce, niepodległość uzyskały państwa wedle granic z konferencji w berlinie gdzie europejczycy se podzielili wedle swojego widzimisie prawie cały kontynent i to oddziałowuje do dziś, w każdym jest jakaś grupa etniczna przy władzy a inne są dyskriminowane, każda wojna domowa kazdy zamach stanu to próba przejęcia koryta przez inną grupe etniczną...
fakt ze niektórzy byli w epoce kamienia łupanego nie oznacza że zajebanie im ziemi i przejęcie władzy nad nimi mimo "podarowania" im zdobyczy cywilizacji jest dobre...
wiele związków plemiennych, państw, królestw a nawet imperiów istniało sobie w afryce i źle nie było przecie... z wolnym handlem przybył by też do nich postęp i zdobycze cywilizacji. ale białasy zjebały sprawe
btw ciekawe czy tobie sie podoba jak ci narzucają postęp?
 

Hanki

Secessionist
1 531
5 108
Hanki Zobacz film "Biały cień" - albinosi są tam wykorzystywani w medycynie ludowej, jak kły nosorożca czy skorupy zółwia. Poluje sie na nich, a albinizm wystepuje tam relatywnie często podobno na skutek mutacji jakichs genów.
Znając UE to mnie nie dziwi, że sie tym zajmują.

Edit: Przy okazji, znalazłem przed chwilką
https://pl.wikipedia.org/wiki/Prześladowania_osób_dotkniętych_albinizmem
Co nie zmienia faktu, że nie jest to obszar działania czy zainteresowania UE, a prędzej Unii Afrykańskiej dla przykładu.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Co nie zmienia faktu, że nie jest to obszar działania czy zainteresowania UE, a prędzej Unii Afrykańskiej dla przykładu.
Co ma Unia Murzyńsko-Arabska do problemu albinosów, czyli skądinąd białych ludzi niepodobnych do "joł elo" Afrykańczyków zamieszkujących Unię Murzyńsko-Arabską? Bardzo dobrze, że Unia Europejska się takimi sprawami zajmuję i je nagłaśnia. Najwidoczniej ten twór nie jest tak niepotrzebny, skoro żadna Unia Murzyńsko-Arabska nie podniosła takowego tematu. Dla mnie jako osoby solidaryzującej się z Albinosami i dla samych Albinosów - to ważne. I dziękuję Unii, że istnieję i że jako jedyna odważnie staję przed szereg mówiąc: "Albinosi - pamiętamy!". I tak, słowa potrafią ranić bardziej niż niejedno uderzenie pięścią w twarz. Dla mnie to odwaga. Znacznie większa niż pisanie po necie, że "głupia Unia, po co oni poruszają takie tematy?". Poruszają, bo nikt inny ich nie porusza. Parlament Europejski to jedno z nielicznych miejsc, gdzie codziennie poddawane dyskusji są rozliczne tematy łamiące tabu i wszechobecną poprawność. Chcesz powiedzieć źle o USA? Proszę bardzo. Chcesz powiedzieć źle o Unii? Proszę bardzo. Chcesz skrytykować Unię za zajmowanie się problemem albinosów? Proszę bardzo. Wszystko to w tym jednym parlamencie, szanującym wolność słowa i regularnie wypłacającym pensję wolnościowcom z m.in. Polski i Czech.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Toczą się jakieś rozmowy ws. koalicji KORWIN-y z Kukiz'15. Przemo zabrał głos w sprawie:

Przemysław Wipler dla WP: Kukiz nie może trwać w politycznym szpagacie
przemek60.jpeg

Przemysław Dubiński
20 lipca 2016, 11:49
- Ewentualnym problemem w rozmowach na pewno nie będę ja, a dalsza koncepcja projektu Pawła Kukiza. On musi zdać sobie sprawę z tego, że nie można długo tańczyć w politycznym szpagacie. Nie można jednocześnie kokietować radykalnych związków zawodowych chcących socjalizmu a la PiS i mieć w swoich szeregach posłów o poglądach konserwatywno-liberalnych. Nie można w sprawach polityczno-społecznych iść jednocześnie w prawo i w lewo. Trzeba się na coś zdecydować, bo tkwiąc w takim szpagacie można popruć sobie spodnie, czyli mówiąc wprost rozwalić klub parlamentarny i szerzej projekt polityczny - mówi WP o współpracy z ruchem Kukiz'15 wiceprezes partii KORWiN, Przemysław Wipler.

rozmowa.gif
Kukiz'15 i partia KORWiN prowadzą rozmowy o współpracy. Mówi się nawet o wystawieniu wspólnego kandydata w wyborach prezydenckich. Jak pan widzi ewentualną przyszłość takiej koalicji?

Przemysław Wipler: Wielu Polaków oczekuje takiej współpracy, potrzebna jest alternatywa zarówno dla obecnych rządów jak i jałowej opozycji Nowoczesnej i PO. Mamy jednak trudne doświadczenia we współpracy z Pawłem Kukizem, obserwujemy dużą niestabilność jego klubu, wyzwaniem we współpracy jest też ideowa różnorodność wewnętrzna klubu Kukiz'15. Widzimy sens we współpracy politycznej z Kukizem, ale powinna się ona opierać o wspólny program, wartości, a projekt polityczny powinien pod jednym sztandarem i nazwą obejmować zarówno ruch społeczny jak i partię polityczną z czytelnie ułożonymi między nimi regułami współpracy. Takie kompleksowe zbudowanie wspólnego projektu jest trudne, ale moim zdaniem każdy inny wariant współpracy jest niestabilny, da niepełne efekty i ma duże ryzyko niepowodzenia.

rozmowa.gif
Według "Rzeczpospolitej" podczas wspólnych rozmów padły konkretne propozycje. Janusz Korwin-Mikke byłby kandydatem w wyborach prezydenckich, a kilku posłów z Kukiz'15 miałoby dołączyć do jego partii. Miał paść też warunek, by pozbyć się pana z KORWiN.

- Rzeczywiście z drugiej strony pojawił się pomysł oddelegowania kilku posłów ruchu Kukiz'15 do naszej partii. Mieli zapisać się do KORWiN i bardzo chcieli wejść do naszych władz. Nasza partia miała w ten sposób stać się przybudówką klubu Kukiz'15. Na takie rozwiązanie nie ma jednak z naszej strony zgody. Jestem doświadczonym politykiem, więc naturalnie stanowię barierę dla planów niektórych osób z Kukiz’15, które zakładają przedmiotowe traktowanie nas i przejęcie partii KORWiN. Wewnątrz klubu Pawła Kukiza panują bardzo złe nastroje i z tego powodu jest ciśnienie by przynajmniej doprowadzić do deklaracji współpracy, po to by zablokować ewentualny odpływ posłów w naszym kierunku.

rozmowa.gif
Pana zdaniem wystawienie wspólnego kandydata w wyborach prezydenckich, w osobie Janusza Korwin-Mikkego miałoby w ogóle sens? Przecież Paweł Kukiz w poprzednich wyborach osiągnął przyzwoity wynik otrzymując prawie 21 procent głosów.

- W obecnej sytuacji politycznej w Polsce i jej dynamice, wszelkie obietnice dotyczące wyborów, które odbędą się za 4 lata są równie wartościowe i prawdziwe, jak średniej jakości książki science-fiction. Mówienie o tego typu rzeczach nie ma kompletnie sensu. Już rok temu Kukiz'15 składał pewne obietnice, które później nie zostały dotrzymane, w efekcie czego Paweł Kukiz, w czasie gdy miewał nawet 30-procentowe poparcie w sondażach, zerwał rozmowy z KORWiN.

rozmowa.gif
To ciekawe, bo z drugiej strony można usłyszeć, że to pan był odpowiedzialny za brak porozumienia przed wyborami...

- Błagam, to jest aż śmieszne! Szczegółowo opisałem publicznie jak wyglądały negocjacje i nigdy nie było to dementowane. Warunki, które wówczas postawił nam Paweł Kukiz za pośrednictwem Stanisława Tyszki były nie do spełnienia. Mieliśmy się rozwiązać, stając się tym samym dawcą organów dla jego projektu politycznego. Mieliśmy przesłać CV naszych liderów, a oni „coś sobie z tego wybiorą”. Nikt pod nazwiskiem publicznie nie powie o mojej odpowiedzialności za brak porozumienia wtedy. W partii KORWiN byłem wręcz krytykowany, że przesadnie prę do współpracy z Pawłem Kukizem.

rozmowa.gif
Pojawiają się głosy, że upublicznienie tematu rozmów jest wsadzeniem kija w mrowisko i próbą rozbicia partii KORWiN od wewnątrz.


- Mogę zapewnić, że do niczego takiego nie dojdzie. Mamy bardzo dobrą atmosferę w prezydium zarządu, wszyscy ze sobą współpracujemy, więc taki scenariusz nie wchodzi w ogóle w grę. Jesteśmy uporządkowani, mamy spokój wewnętrzny, co pozwala na ciągły progres organizacyjny partii. Prowadzimy obecnie bardzo dobrze odbieraną kampanię "KORWiN za bezpieczeństwem”, zbieramy podpisy pod trzema projektami ustaw ważnych dla Polaków. Na jesieni startujemy z innymi kampaniami z projektami ustaw dla podatników i przedsiębiorców. Czas działa na korzyść naszej organizacji i z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że jesteśmy obecnie dużo silniejsi niż w zeszłym roku. To, że mamy możliwość finansowania stabilnej pracy organicznej, daje nam natomiast mocną pozycję w przestrzeni politycznej.

rozmowa.gif
Nie obawia się pan jednak, że prezes Janusz Korwin-Mikke może wbić panu nóż w plecy i poświęcić w rozmowach z Pawłem Kukizem?

- Sam oddałem się do dyspozycji prezesa i zadeklarowałem gotowość z mojej strony do wszelkich działań, które prezes uzna za dobre dla partii w kontekście budowy szerokiej współpracy. W odpowiedzi na to, prezes jasno wskazał, że nikt z zewnątrz nie będzie nam partii meblował. Z Januszem Korwin-Mikkem bardzo dużo przeszliśmy w ostatnim czasie i obaj bardzo cenimy sobie obecną stabilność w naszym projekcie politycznym. Jednocześnie klub Pawła Kukiza na pewno nie kojarzy się obecnie ze stabilnością.

rozmowa.gif
Paweł Kukiz przekonuje jednak, że: "nie ma takiej opcji, żeby jedna osoba mogła pokrzyżować szyki obu ugrupowaniom".

- To prawda, nie ma takiej opcji. I ewentualnym problemem w rozmowach na pewno nie będę ja, a dalsza koncepcja projektu Pawła Kukiza. On musi zdać sobie sprawę z tego, że nie można długo tańczyć w politycznym szpagacie. Nie można jednocześnie kokietować radykalnych związków zawodowych chcących socjalizmu a la PiS i mieć w swoich szeregach posłów o poglądach konserwatywno-liberalnych. Nie można w sprawach polityczno-społecznych iść jednocześnie w prawo i w lewo. Trzeba się na coś zdecydować, bo tkwiąc w takim szpagacie można popruć sobie spodnie, czyli mówiąc wprost rozwalić klub parlamentarny i szerzej projekt polityczny.

rozmowa.gif
Z pana słów płynie jasny przekaz - "jesteśmy silni, a będziemy jeszcze mocniejsi". Tymczasem w rozmowach z posłami Kukiz'15 można usłyszeć opinię, że nie stanowicie realnego zagrożenia.

- (śmiech) W takim razie powiem tak - pierwszy telefon i rozmowy z Kukiz'15 rozpoczęły się dokładnie w momencie, gdy po raz pierwszy minęliśmy ich w sondażach. Mieliśmy wówczas 6-procentowe poparcie, a ruch Pawła Kukiza 4-procentowe. Przypadek? Nie sądzę.

rozmowa.gif
Gdy podpytywałem o pana w ruchu Kukiz'15 to często, nieoficjalnie słyszałem słowo intrygant. Jest pan politycznym intrygantem?

- Gdyby osoba, która sformułowała ten zarzut zrobiła to z otwartą przyłbicą, to chętnie bym się do tego odniósł. Ktoś mówiący takie rzeczy i wstydząc się mówić to pod nazwiskiem jest intrygantem. O intryganctwie głośno było ostatnio w klubie Kukiz’15, nie tylko przy głosowaniu na dwie ręce. Znana jest sprawa jednego z posłów tego ruchu, który miał pójść do Ministra Skarbu prosząc o stanowiska w spółkach skarbu państwa, w zamian za odpowiednie głosowanie ws. Trybunału Konstytucyjnego. Ta sprawa była szeroko komentowana nie tylko wewnątrz klubu Kukiz'15, więc ludzie, którzy robią takie rzeczy, mogliby nieco ostrożniej formułować zarzuty o intryganctwie.

Moja opinia: z jednej strony byłoby świetnie, gdyby środowiska koliberalne wreszcie się zjednoczyły. Brakuje mi w Sejmie partii która ostro atakowała by z prawej strony obecną politykę PiS i stanowiła dla niego prawicową alternatywę - Kukiz'15 jest "za a nawet przeciw". Sądząc po niedawnych wypowiedziach Morawieckiego, podsłuchanych na spotkaniu pisowskiego aktywu, rząd Szydło jest w finansowej czarnej dupie, z powodu 500+. Coraz bardziej prawdopodobna jest możliwość że cały ten program się wywróci jeszcze przed końcem kadencji - a to by oznaczało totalną kompromitację pisiorów. Wątpię jednak by ich rozczarowani zwolennicy masowo przerzucili poparcie na "tęczowego" Ryszarda, albo drobnego cwaniaczka Schetynę. Przy sprzyjających wiatrach większość z nich mogłaby przejąć właśnie prawicowa alternatywa. Z drugiej strony kompletnie nie ufam Kukizowi. To może być taka sama zagrywka, jak ta która rozwaliła Ruch Narodowy.
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 794
8 465
Bosak na twiterze pisze, że Kukizowcy chcieli wejść do władz partii KORWiN, m.in. wiceprezesem miałby być jakiś Kukizowiec zamiast Wiplera. Z propozycją udali się do samego JKM. Czyli chcieliby przejąć partię i wyeliminować Wiplera, bo nie mają struktur i kasy z subwencji.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 181
Moja opinia: z jednej strony byłoby świetnie, gdyby środowiska koliberalne wreszcie się zjednoczyły. Brakuje mi w Sejmie partii która ostro atakowała by z prawej strony obecną politykę PiS i stanowiła dla niego prawicową alternatywę - Kukiz'15 jest "za a nawet przeciw". Sądząc po niedawnych wypowiedziach Morawieckiego, podsłuchanych na spotkaniu pisowskiego aktywu, rząd Szydło jest w finansowej czarnej dupie, z powodu 500+. Coraz bardziej prawdopodobna jest możliwość że cały ten program się wywróci jeszcze przed końcem kadencji - a to by oznaczało totalną kompromitację pisiorów. Wątpię jednak by ich rozczarowani zwolennicy masowo przerzucili poparcie na "tęczowego" Ryszarda, albo drobnego cwaniaczka Schetynę. Przy sprzyjających wiatrach większość z nich mogłaby przejąć właśnie prawicowa alternatywa. Z drugiej strony kompletnie nie ufam Kukizowi. To może być taka sama zagrywka, jak ta która rozwaliła Ruch Narodowy.

W sumie istnieje pewna część elektoratu PISu, która jest betonowo prawicowa, moherowa i nacjonalistyczna i ona nie pójdzie głosować na Nowoczesną czy PO. I faktycznie krach PiSu może być szansą dla moherowo-nacjonalistycznych ugrupowań Kukiza i Korwina, czy dla czegoś co mogłoby powstać na ich bazie. Ale z drugiej strony właśnie silny PiS jest dla nich o tyle korzystny, że media związane z PO i Nowoczesną widząc, że ich ugrupowania słabo przędą i nie mając możliwości wzmocnienia swoich faworytów będą grały na osłabienie PISu poprzez promowanie jego prawicowych konkurentów. Tak też robiły w ostatnich czasach. Dobre wyniki Kukiza czy wzwyżki Korwina były spowodowane tym, że media poświęcały im mnóstwo czasu. Paszcza Korwina była wszechobecna. Czy jak PIS będzie tracił na popularności to czy te media będą chciały go dobić lansując Kukiza i Korwina i jednocześnie windując ich na dobre pozycje na scenie politycznej i robiąc z nich na silnych graczy?
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
W sumie istnieje pewna część elektoratu PISu, która jest betonowo prawicowa, moherowa i nacjonalistyczna i ona nie pójdzie głosować na Nowoczesną czy PO. I faktycznie krach PiSu może być szansą dla moherowo-nacjonalistycznych ugrupowań Kukiza i Korwina, czy dla czegoś co mogłoby powstać na ich bazie.
Elektorat PiSu to przede wszystkim lewica gospodarcza i to jest dla nich prymat. Tacy ludzie nigdy nie zagłosują na Korwina. Jeżeli ktoś jest beneficjentem 500+, to nagle nie zacznie głosować na Korwina, bo nacjonalizm. Czy Korwin w ogóle jest nacjonalistą? Bo dla pisowców nacjonalizm to zakazywanie niemcom nabywania polskiej ziemi - podejście, którego nie uświadczy się u Korwina.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 181
Elektorat PiSu to przede wszystkim lewica gospodarcza i to jest dla nich prymat. Tacy ludzie nigdy nie zagłosują na Korwina. Jeżeli ktoś jest beneficjentem 500+, to nagle nie zacznie głosować na Korwina, bo nacjonalizm. Czy Korwin w ogóle jest nacjonalistą? Bo dla pisowców nacjonalizm to zakazywanie niemcom nabywania polskiej ziemi - podejście, którego nie uświadczy się u Korwina.

Dla mnie osobiście terminy lewica i prawica są ogólnie mało warte, bo są wielo, wielo, wieloznaczne. Sens one miały tuż po rewolucji francuskiej. Co one znaczą współcześnie dla większości ludzi? Prawica to ci co nie lubią gejów, feministek, ekologów, Żydów, muzułmańskich imigrantów, aborcji, eutanazji itd. Korwin po prostu coraz mocniej wchodził w takie klimaty. Nawet jeżeli nie zawsze programowo poprzez chęć do prawnego zakazania jednych rzeczy i narzucenia innych, to poprzez retorykę. To zajmowało coraz więcej treści przez niego produkowanych. W tym sensie ma on więcej wspólnego z PISem niż z PO czy Nowoczesną. Jeżeli ma on komuś wydrzeć część elektoratu to raczej PISowi niż tym drugim. Jestem zdania, że zaszła pewna naturalna symbioza, ale nie zdziwiłbym się, gdyby były jakieś pozakulisowe tajne pertraktacje. Dostaniecie czas antenowy, będą o was pisać gazety i główne portale internetowe, ale macie mówić tak, aby odebrać elektorat PISowi, a nie broń Boże Petru, który ma tu rozpisaną rolę nowoczesnego liberała. Z resztą nie jest tu istotne czy takie pertraktacje były czy nie. Ważne, że efekt jest taki jakby faktycznie były. I dlatego ja sądzę, że jak PIS będzie silny to antypisowskie media będą usilnie promowały Korwina czy Kukiza. Jakby PISowi spadło poparcie do dajmy na to 12% to nie będą widziały sensu w tym lansowaniu.

Trzebaby było wtedy znaleźć inną drogę. A jaką?
Gekon napisał:

Jeżeli 77 proc. potencjalnych wyborców PO opowiada się za pełnieniem przez państwo funkcji opiekuńczych, przy 84 proc. sympatyków PIS i jeżeli za prywatyzacją wszystkich przedsiębiorstw państwowych jest 29 proc. sympatyków PO, przy 11 proc. potencjalnych wyborów PiS, to najprościej pisząc najlepiej byłoby postawić na radykalizację lemingów.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Elektorat PiSu to przede wszystkim lewica gospodarcza i to jest dla nich prymat. Tacy ludzie nigdy nie zagłosują na Korwina.

W takim razie lewicą trzeba nazwać wszystkie pozostałe partie. Bo dla mnie nie ma żadnej różnicy między elektoratem PiS i PO/.Nowoczesnej, skoro w OBU zdecydowanie (ponad 70%) dominują postawy etatystyczne. A jednak, mimo że PO ma niewiele mniej etatystyczny elektorat, w czasach gdy głosiła stosunkowo liberalny program gospodarczy (m.in podatek liniowy, prywatyzacja szpitali i spółek skarbu państwa) zgarniała ponad 20-40% głosów. Co najwyraźniej dowodzi, że nie był on najważniejszy dla jej wyborców. Pamiętacie atmosferę wyborów 2007 roku? Przecież nagonka GW i pokrewnych jej mediów nie szła po takiej linii że PiS jest zły bo etatystyczny, tylko że chcą wprowadzić państwo wyznaniowe, jakąś quasi-faszystowską dyktaturę, że nie chcą się integrować z UE, że "wstyd nam robią za granicą" itd. Ja uważam że to właśnie różnice światopoglądowe są kluczowe - przynajmniej dla tzw. zwykłych ludzi - w poprzednich i obecnych konfliktach politycznych.

Jeżeli ktoś jest beneficjentem 500+, to nagle nie zacznie głosować na Korwina, bo nacjonalizm.

A jak taki Janusz dowie się że koniec z 500+, bo "kasy ni ma"? :) Dalej będzie głosował na PiS, który go tak bezczelnie wyruchał, czy na PO i .Nowoczesną, których nie lubi?
 

Cptkap

Well-Known Member
701
3 229
A jak taki Janusz dowie się że koniec z 500+, bo "kasy ni ma"? :)

Nie ma takiej opcji, by 500+ już kiedykolwiek i ktokolwiek cofną. To będzie funkcjonowało do końca tego państwa.

Molyneux o tym mówił, politycy będą spełniać wolę tych grup, które najgłośniej krzyczą i przez których protesty mogą być największe problemy.

Gdyby ktokolwiek spróbował to cofnąć, to wszystkie grażyny wyjdą na ulice i będzie taki majdan, jakiego świat jeszcze nie widział. Ryk grażyn i patoli, której mianoby odebrać te 500 złotych miesięcznie byłby tak głośny, że wszystkie szyby by w warszawie wypierdolilo. Nie wiem, czy wstrząsów sejsmicznych by to nie spowodowało.

Za to jak będą powiększać zadłużenie w nieskończoność, to na ulicę nikt nie wyjdzie protestować.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 110
  1. Za kilka lat te 400 zł netto będzie mniej warte, bo państwo powoduje inflację.
  2. Można po trochu modyfikować zasady przydzielania tego, dla przyszłych potencjalnych beneficjentów.
  3. Janusze i grażyny to już nie to pokolenie. Protestować jakby co musiałoby pokolenie pokemonów, co nigdy nigdzie nie strajkowało ani nie protestowało.
  4. Nikt nie protestował, gdy zwiększano wiek emerytalny.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Nie ma takiej opcji, by 500+ już kiedykolwiek i ktokolwiek cofną.

Cofną, jak zadłużenie dojdzie do 60% PKB, albo zaczną się problemy z płynnością ZUS i KRUS. Czyli szybko, bo rząd Tuska nawet bez 500+ podniósł zadłużenie w latach 2007-2013 r. z 42 do 55%, a w tej chwili jest bodajże 50%.

politycy będą spełniać wolę tych grup, które najgłośniej krzyczą i przez których protesty mogą być największe problemy

Tak się składa że za parę lat największą grupą "problemową" będą emeryci, a nie wielodzietne rodziny meneli.
 

Cptkap

Well-Known Member
701
3 229
Nikt nie protestował, gdy zwiększano wiek emerytalny.

Bo to jest jakaś abstrakcja. Mało osób to czuje.
Za to jak 500 ziko miesięcznie przestanie wpływać na konto, to będzie "Grażyna, pakuj dzieci, jedziem do warszawy na protest"

A emeryci z artretyzmem dużo nie poprotestują. Wnuczki za nich na ulicę nie wyjdą.
Tak jak mówił Korwin, zostanie im ciche umieranie w mieszkaniach w bloku.
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
Ale nie będzie żadnych protestów, bo wybory będzie wygrywać ten, który obieca, że podtrzyma bądź podwyższy socjal (inflacja). Myślicie, że w pewnym momencie wszystkie partie nagle się umówią "o kurde, ten dług jest za duży, lepiej już nie obiecujmy socjalu"? Przykłady ze świata pokazują, że jest wręcz odwrotnie, wystarczy popatrzeć na losy Argentyny czy Wenezueli. Chodzi o to, że ludzie nie widzą związku przyczynowo-skutkowego, nie widzą skutków swoich decyzji, bo skutki następują po latach, a 500 zł jest tu i teraz.
 
Do góry Bottom