Oczywiście, patrząc z punktu widzenia przeciętnego wyborcy, takie postępowanie zostanie natychmiast potępione, ale umówmy się: skoro ludzie "tego nie widzą", to jak mają zrozumieć, że by komuś dać, trzeba komuś zabrać. Za każdym razem następuje jakieś niezrozumienie IMO.Ja wiem, że postępowanie głoszącego nie inwaliduje podnoszonych argumentów (to quoque fallacy), ale ludzie tego nie widzą.
Źródło or didn't happen! Szach mat dziffkoDawniej co drugi dżentelman miał na boku jakieś kochanki.
Przeca korwa złamał umowę + publiczne zobowiązanie (tym właśnie jest ślub kościelny)... ale chuj, to że łamie publiczne zobowiązania, przeca nie ma to zupełnie wpływu na przyszłe... a już to, że jest hipokrytą? Totalnie nie nasza sprawaOstatnie o czym myśle głosując na kogoś to stan jego małżeństwa. A już na pewno nie widze korelacji między czyimiś relacjami damsko-męskimi a jego zasadami. Obstawiam, że Korwin nie wszedl do polityki z miłości do wyborców, wiec obawa, że potraktuje ich tak jak swoją kobiete (lol), do której najwyraźniej stracił uczucia jest dość absurdalne. W ogole wlazenie politykom do łózka zawsze było dla mnie absurdalne. Jak dla mnie to tylko bzdurny powod do manipulacji opinią publiczną: patrzcie, zostawil żone, zostawi też wyborców. Serio? Jak zostawiam dziewczyne, którą kiedyś kochałem to nie znaczy, że wypieram się moich przemyślen na temat gospodarki.
Politykom włazi sie do łóżka z tego samego powodu co księżom, albo aktorom - pełnią "funkcje publiczną" i sami postawili sie na świeczniku wybierając zawód było nie było celebryty - bo kazdy polityk nim jest. Jednakowoż w przypadku księży i polityków mamy przyczyne jeszcze dodatkową której nie ma u aktora - chcą wpływać na dozwolone zasady gry w tych sferach, jest to część ich agendy, Korwin na przykład notorycznie zabiera głos w kwestiach podziału ról, płci, męskości, dżentelmeństwa, tego co komu w tej sferze wolno, należy i przystoi. Wiec skoro tak, nie dziwota ze media sie tym zajmują.W ogole wlazenie politykom do łózka zawsze było dla mnie absurdalne. Jak dla mnie to tylko bzdurny powod do manipulacji opinią publiczną"
Tylko, że to jest poddawanie się manipulacji. Raz, że to utwierdza publikę w tym, że to, co polityk mysli o obyczajowości ma jakąś wartość - i że POWINNO mieć wartość. A nie powinno. A dwa, że sprowadza to polityke do konkursu fajności/popularności. Jakby ktoś mi powiedział, że Korwin mowi, ze zlikwidowac podatek dochodowy, a potem go wspierał to spoko - jest to temat do rozmowy. Ale małżeństwo i relacje damsko-meskie to coś kompletnie innego, opartego nie na rozsądku a na uczuciach. Plus, w przypadku Korwina, ten chyba postuluje jednak wyjście państwa z łóżka, więc ma to podwojnie mniej znaczenia - a filozofować może sobie jak chce na ten temat. Absurdem jest utrzymywanie, że wierność uczuciom do kobiety w jakiś sposób przekłada się na wierność ideałom gospodraczym czy innym opartych na logicznych przemyśleniach. Miłość i pożadanie to nie jest coś, co się racjonalnie planuje, siada przy książce i rozmyśla: "Powinienem te kobiete bzykać?" (Nota bene, znacznie łatwiej jest mówić o pewnych wartościach czy zasadach odnoszących się do sfery uczuc, do których chce się dążyć albo uważa się, że warto do nich dążyć i je potem złamać - bo to wciąż uczucia. Co innego mówić o likwidacji podatku dochodowego, bo to logiczne, a potem zmienić zdanie - wynika to przeciez z innych pobudek.) Pewnie, jest to jakaś hipokryzja w przypadku polityka, ktore glosi wiernosc jednej malżonce (nie interesuja mnie szczegolnie poglady Korwina na ten temat), ale nie ma sensu odnoszenie tego do poglądów poważnych.Politykom włazi sie do łóżka z tego samego powodu co księżom, albo aktorom - pełnią "funkcje publiczną" i sami postawili sie na świeczniku wybierając zawód było nie było celebryty - bo kazdy polityk nim jest. Jednakowoż w przypadku księży i polityków mamy przyczyne jeszcze dodatkową której nie ma u aktora - chcą wpływać na dozwolone zasady gry w tych sferach, jest to część ich agendy, Korwin na przykład notorycznie zabiera głos w kwestiach podziału ról, płci, męskości, dżentelmeństwa, tego co komu w tej sferze wolno, należy i przystoi. Wiec skoro tak, nie dziwota ze media sie tym zajmują.
Nie mowie, ze dziwi mnie zainteresowanie - ludzie uwielbiaja bzdurne ploteczki, są nawet od tego kretyńskie portale. Mowie tylko, ze dziwi mnie wprowadzanie tego z kim sypia polityk jako powaznego elementu dyskusji na temat jego wartosci.Zas pokazanie jak aplikuje własne teorie do zwykłego życia, jest ze wszech miar słuszne i interesujące dla kazdego wyborcy - bo trudniej ukryć prawde przed paparazzi niż przed oponentami w dyskusji kiedy może mówić co chce i nie ma jak sprawdzić wiarygodności twierdzenia.
Teraz przyjmę do wiadomości, że Korwinowski konserwatyzm bynajmniej nie dotyczy łóżka i wierności małżeńskiej.
Tak jak pisalem: nie podoba mi sie utwierdzanie ludzi w przekonaniu, że obyczajowość to coś, czym powinna się zajmowac polityka. Bo nie powinna. Nie obchodziły mnie zmiany w związkach u polityków PiSu (bodaj o Marcinkiewiczu ostro trąbili swego czasu), tym bardziej nie obchodzą mnie u Korwina. Uważam, że to bzdurny temat do zajmowania dyskusji. Jesli juz to zamiast wywoływać reakcje: "O, no skoro mowi, ze nalezy zyc tak, a sam zyje tak, to go zniszczmy." powinna byc reakcja: "Skoro polityk mowi, ze mamy zyc tak, a sam zyje tak, to po cholere my w ogole chcemy, zeby politycy zajmowali sie ta sfera zycia?"To co Polityk myśli o obyczajowosci ma znaczenie z dwóch powodów:
a) To co myśli moze przekuć w czyn którego efekt sam odczujesz
Dla mnie jest inherentna róznica pomiędzy pogladamy odnośnie uczuć, a poglądami racjonalnymi. Jeśli uważam, że zdrada jest zła, a potem w chwili słabości i przypływie emocji zdradze obecna dziewczyne z inna kobieta, nie sprawia, że moje poglądy gospodarcze są mniej sensowne. Nikt nie wypiera się wolnego rynku, bo miał nagly przypływ emocji i stwierdza, że wolny rynek działa tylko, gdy jest sprawnie regulowany. Nie wiem, co tu drążyć. Nie wiem też jaką umowę miał z żoną, czy wyrzucil ją jak brudną ścierkę. Niemniej dla mnie dość oczywiste jest, że temat seksu, miłości, kobiet i męzczyzn to tematy bardzo specyficzne i wlasciwie nijak nie przekłądające się na inne dziedziny.b) Pozwala wstępnie ocenić czy polityk - pun intended - robi dupe z gemby.
Renta z PE jest na zasadach ogólnych co oznacza, że należy się każdemu EU-posłowi. Co innego, gdyby to była renta na zasadach szczególnych, czyli udzielana według czyjegoś widzimisię.Mnie na przykład wkurza to, że pobiera renty z PE bo uważam że nie powinien tykac tej kasy,
Jeśli miałbym na kogoś głosować to chcę raz, aby był to człowiek, który dotrzymuje zobowiązań.
Innymi słowy, straciłem minuty ze swojego życia na napisanie tego postu.Na koniec zaznaczam, że nie twierdzę, że jest to coś co dyskwalifikuje Korwina, ale coś co jedynie rzuca cień na niego.
Renta z PE jest na zasadach ogólnych co oznacza, że należy się każdemu EU-posłowi. Co innego, gdyby to była renta na zasadach szczególnych, czyli udzielana według czyjegoś widzimisię.
Powinien brać i rozdać uprzednio rozgrabionym, dołączając przepraszający liścik za wzięcie.Ale bierze od nich - a defacto zagrabioną przez nich kasę. I ty piszesz, ze mu sie należy? Nie mam wiecej pytań.