DysKordian
New Member
- 252
- 4
SzabloZębny napisał:Afganistan to przecież regularne państwo, a w Somalii od dawna działają liczne grupy podtrzymywane i finansowane przez obce państwa, przez co konflikty zamiast wygasać zwiększają się.
W Afganistanie rząd Karzaja nie ma prawie żadnej władzy, więc jakie to ma znaczenie, czy jest oficjalnie uznawany czy nie? To typowe "państwo upadłe".
W Somalii dokazują nie tylko "liczne grupy podtrzymywane i finansowane przez obce państwa", ale też liczni rodzimi watażkowie z prywatnymi armiami, wymuszający na kontrolowanych przez siebie obszarach różnorodne "opłaty" (pisałem już na liberalis o przymusowym mycie). Pamiętam też słowa jednej Somalijki z portalu społecznościowego somalijskiej diaspory. Opowiadała o losie swojego brata, który odmówił raz uiszczenia jednej z tych "opłat" i zginął od kul dwóch bandziorów na usługach lokalnego watażki. I wiesz co? Nie reagowała zbyt pozytywnie na słowo "anarchizm". A to bynajmniej nie był jedyny taki przypadek. O, na liberalis wspominałem też o licznych gwałtach na kobietach, dokonywanych przez klanowych żołdaków - nie ma co, bardzo zachęcający obraz rynkowej anarchii
Poza tym, stwierdziłem tylko fakt diametralnej różnicy kulturowej między twoimi przykładami a Europą. Tam historia potoczyła się inaczej niż u nas
Owszem. Ale co w związku z tym? Sugerujesz jakiś determinizm historyczny?
A ja znam ludzi, którzy wolą, żeby to ktoś za nich zmywał naczynia, żeby nie musieć co wieczór zbierać drewna na opał czy szukać poziomek w lesie, gdyż preferują np. poczytanie książki lub odpoczynek po ciężkim dniu w biurze
Jeszcze raz powtarzam, nie postuluję pełnej recepcji archaicznych technologii, jakkolwiek niektóre z nich przy pewnych modyfikacjach dają całkiem ciekawe rezultaty, o czym za chwilę.
Pisałem o "duchowej inspiracji", przez którą rozumiem między innymi powrót do gospodarki "human scale", mówiąc słowami Schumachera - drobna, lokalna wy-twórczość, zorganizowana w maksymalnie zdecentralizowane, dynamiczne sieci wymiany peer-to-peer. A wracając do archaicznej praxis. Słyszałeś o polskiej architektce Paulinie Wojciechowskiej, na stałe mieszkającej w USA? Zjeździła trochę krajów "trzeciego" świata, w tym m.in. Afganistan, ucząc się tradycyjnych technik budowlanych, które połączyła z polskimi, ludowymi tradycjami. Efekty można podziwiać między innymi na witrynie Earth Hands & Houses, gdzie znajdziesz skany artykułów z pism branżowych, m.in. Muratora. Jeśli wierzyć temu, co jest w nich napisane, takie budownictwo jest nie tylko dużo tańsze od tego, co się zazwyczaj buduje, ale też np. energooszczędne (dobra izolacja dzięki... słomie i glinie - podobno circa 21 stopni C, niezależnie od pory roku). Ale przede wszystkim, jest otwarte dla "laików", bo nie wymaga fachowej wiedzy z zakresu budownictwa (a jakie otwiera pole do popisu dla wyobraźni!) - Paulina Wojciechowska organizuje nawet warsztaty w Polsce, na które zamierzam się kiedyś wybrać.
Interesujący wpis, poświęconym projektom p2p umieścił Carson na swoim blogu, w którym znajdziesz niemało linków, także odnośnie "zielonych" technologii (np. "zielony" samochód).
Widzisz, to o czym piszę, to nie jest czysta teoria. To się dzieje, jest codziennie rozwijane przez kupę ludzi na całym świecie.
Po drugie, no to czemu teraz nigdzie nie wyjadą i nie zaczną tak żyć?
Bo nie są w większości anarchistami?
Po trzecie jakich narzuconych rozwiązań? Telefonów, komputerów, zmywarek, lodówek.. ? Uważasz, że to są narzucone wynalazki?
Oczywiście. Przy czym przymusu nie ujmuję wyłącznie, jak to często mają w zwyczaju libertarianie, w kategoriach bezpośredniej, fizycznej przemocy.
A mi chodziło o to, że tam były inne warunki i u nas są inne warunki. Tam nie wykształciła się instytucja pracy najemnej, u nas tak, ale nie dlatego, że państwo ingerowało
A jak nazwiesz grodzenia, Prawa Włóczęgów, Prawa Ubogich? Po raz setny powtarzam: przed pozbawieniem chłopstwa swobodnego dostępu do ziemi i wprowadzenia totalitarnych praktyk, całkiem podobnych do tych z RPA doby apartheidu (zostali praktycznie pozbawieni możliwości swobodnego przemieszczania się i "głosowania nogami"), nie było opcji, żeby zachęcić ich do pracy w manufakturach. Materiał historyczny nie pozostawia co do tego wątpliwości.Tak w Anglii, jak i jej koloniach (ponownie Ameryka się kłania), powszechne było wśród elyt narzekanie na brak najemnej siły roboczej, o czym świadczą m.in. liczne listy z epoki, pamiętniki czy artykuły z ówczesnych gazet (trochę tego cytuje Carson).
Tam też pewnie by się rozwinęła taka instytucja, gdyby liczba ludności zwiększyła się nieproporcjonalnie do ziemi niezamieszkałej. Kwestia czasu...
Ponownie, wierzysz w determinizm historyczny?
Skoro już o tym mowa, to uważam, że ludzkość przeżyła wystarczająco wiele eksperymentów i należało by dać jej w końcu odetchnąć
Nie wiem jak Ty, ale ja lubię się np. zrelaksować dobrym, wyuzdanym sekszeniem, a potem jakimś lolkiem Więc może pozwól, że to sami ludzie zadecydują, jak, gdzie, kiedy i czym będą się czilować.
Po drugie, jeden przykład nie dowodzi, iż w innym miejscu nie stało by się tak jak napisałem
Gdyby to był tylko jeden przykład...
Kto mówił o centralizacji i hierarchii?
No, ja nie pisałem o hipotetycznym, wolnorynkowym rozwoju intensywnie kapitałowego przemysłu wymagającego najemnej siły roboczej. Tylko, zdaje się, Ty.
Państwo nie zakładało fabryk, nie sprawiło, że nagle pojawił się rozwój. To było zjawisko w pełni rynkowe wynikające ze zmian w preferencjach społeczeństwa, w rozwoju nowych pomysłów na produkcje. W tym, że wtedy państwo nie ingerowało w takim stopniu jak obecnie, więc duch przedsiębiorczości mógł swobodnie działać.
Sorry, ale to są takie bzdety, że odechciewa się komentować. Państwo jak najbardziej ingerowało i mnóstwo takich ingerencji, ich socjoekonomiczne przyczyny i skutki opisuje choćby Carson w "Studies in Mutualist Political Economy" (zwłaszcza rozdziały poświęcone tzw. prymitywnej akumulacji). I to nie były przypadkowe ingerencje, tylko regularny interwencjonizm - bo jak inaczej nazwać Prawa Ubogich, czy samą ochronę kapitalistycznej własności?
Jak to jest, że w jednym miejscu powołujesz się na tego typa, a kiedy indziej wyskakujesz z ahistoryczną bujdą a la Mises, podrasowaną wersją bajki o mrówce i pasikoniku?
@smootny
Dobrze kojarzysz. Podobnie o efektach wolnego dostępu do ziemi, czy to w wyniku naturalnej obfitości, czy nieistnienia absolutnej własności ziemskiej, pisał Kropotkin.