Wyrażam swoje krętacko-libertyńskie wątpliwości tutaj, bo nie chcę robić offtopu w temacie o APL.
Czemu światopoglądy konserwatywne miałyby być najoptymalniejsze?
Co do postulatów Hoppego, oto moje zatrzeżenia:
1. Hoppe uważa, że należy dyskrymnować homoseksualistów z powodu ich rzekomo wysokiej preferencji czasowej. Ja tu widzę non sequitur, bo jedyne co wynika z posiadania w.p.c., to mniejsza oszczędność, większa konsumpcja i większa skłonność do zaciągania kredytów. Dlaczego miałbym dyskryminować kogoś tylko dlatego, że mniej oszczędza? Zresztą, na jakiej podstawie określić dolną granicę oszczędności, od której człowiek powinien być dyskryminowany?
2. To, o czym pisałem wcześniej - nie ma żadnego solidnego powodu, żeby sądzić, że to akurat konserwatyzm pozwala ludziom na dalekowzroczność. Jeżeli ktoś jest ateistą/agnostykiem obojętnym wobec tradycji, to jest krótkowzroczny i mało oszczędza? Czy jeszcze inne światopoglądy też automatycznie to implikują?
3. Ta cała wizja "nowego średniowiecza" jest przepełniona hierarchią i zalatuje wręcz feudalizmem, co czyni ją mało efektywną ze względu na niebezpieczeństwo związane z możliwością wytowrzenia się chaosu kalkulacyjnego wewnątrz tych quasi-państw, wspólnot, gildii itd. Przecież taka dobrowolna monarchia wewnętrznie działałaby jak demolud.
Będę bardzo wdzięczny, jeżeli pojawią się odpowiedzi, bo na razie tylko jedna osoba odpowiadała na moje zarzuty wobec konserwatyzmu (na innym forum).
Turin napisał:Ściślej: post-konserwatyzm, bazujuący na postulatach Hoppego i Rockwella. Pogląd zakładający, że w wolnościowym społeczeństwie jako najoptymalniejsze będą dominować światopoglądy konserwatywne.
Czemu światopoglądy konserwatywne miałyby być najoptymalniejsze?
Co do postulatów Hoppego, oto moje zatrzeżenia:
1. Hoppe uważa, że należy dyskrymnować homoseksualistów z powodu ich rzekomo wysokiej preferencji czasowej. Ja tu widzę non sequitur, bo jedyne co wynika z posiadania w.p.c., to mniejsza oszczędność, większa konsumpcja i większa skłonność do zaciągania kredytów. Dlaczego miałbym dyskryminować kogoś tylko dlatego, że mniej oszczędza? Zresztą, na jakiej podstawie określić dolną granicę oszczędności, od której człowiek powinien być dyskryminowany?
2. To, o czym pisałem wcześniej - nie ma żadnego solidnego powodu, żeby sądzić, że to akurat konserwatyzm pozwala ludziom na dalekowzroczność. Jeżeli ktoś jest ateistą/agnostykiem obojętnym wobec tradycji, to jest krótkowzroczny i mało oszczędza? Czy jeszcze inne światopoglądy też automatycznie to implikują?
3. Ta cała wizja "nowego średniowiecza" jest przepełniona hierarchią i zalatuje wręcz feudalizmem, co czyni ją mało efektywną ze względu na niebezpieczeństwo związane z możliwością wytowrzenia się chaosu kalkulacyjnego wewnątrz tych quasi-państw, wspólnot, gildii itd. Przecież taka dobrowolna monarchia wewnętrznie działałaby jak demolud.
Będę bardzo wdzięczny, jeżeli pojawią się odpowiedzi, bo na razie tylko jedna osoba odpowiadała na moje zarzuty wobec konserwatyzmu (na innym forum).