Konserwatywny libertarianizm

Avx

Active Member
831
186
Giga napisał:
Dlaczego miałbym dyskryminować kogoś tylko dlatego, że mniej oszczędza?

:)
Też nie zgadzam się z anarcho-konserwatystami, którzy taką dyskryminację względem homoseksualistów czy innych posobnych grup głoszą.

Giga napisał:
2. To, o czym pisałem wcześniej - nie ma żadnego solidnego powodu, żeby sądzić, że to akurat konserwatyzm pozwala ludziom na dalekowzroczność.

Oczywiście.

Giga napisał:
3. Ta cała wizja "nowego średniowiecza" jest przepełniona hierarchią i zalatuje wręcz feudalizmem, co czyni ją mało efektywną ze względu na niebezpieczeństwo związane z możliwością wytowrzenia się chaosu kalkulacyjnego wewnątrz tych quasi-państw, wspólnot, gildii itd. Przecież taka dobrowolna monarchia wewnętrznie działałaby jak demolud.

O i tu się nie zgadzam. Niekoniecznie. Zależy, czym konkretnie by się dana "dobrowolna monarchia" zajmowała i jak była zorganizowana.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Inn Ventur napisał:
Co do reszty: można tylko domniemywać, iż libertariański ład doprowadzi do dominacji konserwatywnych postaw wśród wolnej od etatyzmu społeczności. Brak przymusowych ubezpieczeń społecznych, brak rządowych pomocy dla "samotnych matek"... Na pewno wpłynie to na sposób prowadzenia się i wychowywania potomstwa.

Nie tyle konserwatywnych a raczej tradycyjnych postaw.
Ja obstawiam, że będzie dominowała postawa typu: uzbrojony po zęby, zabobonny i oświecony przez ujaranie lub głębszego red-neck wyrwany żywcem z "Idiots Village".

Mike Smith napisał:
nuklearna rodzina to jest bardzo młody wynalazek. i dzieci służące jako żywa emerytura podejrzewam też.

Ale na pewno dużo starszy niż ubezpieczenia społeczne, które zapoczątkował łotr, tfu tfu, Bismarck.
 
OP
OP
G

Giga

New Member
262
5
Przemoslav napisał:
O właśnie. Zakładając, że libertarianin to ktoś kto akceptuje dowolne nieprzymusowe formy organizacji to problem niezgodności "konserwatywnych" libertarian z "lewicowymi" w zasadzie nie istnieje - tak uważam. Sam nie jestem w stanie zadeklarować się jako taki czy inny libertarianin. Znając życie to dla lewicowych będę "prawicowy" a dla "prawicowych" lewicowy, hehe. I co z tego? Nic. I tak każdy robi co chce po swojemu nie przekraczając pewnych ogólnych norm.

My tutaj gadamy czysto teoretycznie. Oczywistą oczywistością jest, że jako libertarianin akceptuję nieprzymusowe formy organizacji. Po prostu wizja anarchokonserw wydaje mi się przesadzona, co właśnie wyraziłem w pierwszym poście.

Cngelx napisał:
Mam obawy, że APL stanie się w końcu UPR bis (czyli organizacja prawdziwie wolnościowa nigdy nie powstanie w Polsce).

Przesadzasz. Niech konserwatyści robią co chcą, byle w swoim imieniu i w swojej frakcji. Tak samo jak agoryści i mutualiści będą działać u siebie. APL jako całość ma przedstawiać szeroko rozumiany libertarianizm i tyle.

Zresztą, Inn Vertur i Turin akurat nie są jakimiś strasznymi konserwatystami (tak mi się wydaje). Podejrzewam nawet, że wielu hardkorowych hoppistów uznałoby ich za "lewaków od Sierpińskiego". ;)

Avx napisał:
O i tu się nie zgadzam. Niekoniecznie. Zależy, czym konkretnie by się dana "dobrowolna monarchia" zajmowała i jak była zorganizowana.

W sumie fakt, jeżeli byłaby na tyle mała, że zyski sporo przeważałyby nad problemami z kalkulacją, to nie problemu.
 

SzabloZębny

New Member
329
4
Po prostu wizja anarchokonserw wydaje mi się przesadzona, co właśnie wyraziłem w pierwszym poście.

Nie tyle przesadzona, co mocno oderwana od rzeczywistości.

Taka baśń w stylu Władcy pierścieni, ale fajna, bo nawiązuje do chłopięcych marzeń z dzieciństwa, do chęci odkrywania świata etc.
:D

Mikke, pomiń słowo dobrowolność jak tak bardzo Ci nie pasuje, bo przecie nikt Cię nie zmusza do zeń przyjmowania. :D

Możesz używać innych przymiotników na określenie tego, co nie przymusowe lub niedespotyczne.
 
A

Anonymous

Guest
słowo dobrowolność przeszkadza mi ze względu na jego użycie. a nie na brzmienie. i nie jest tak, że mam coś przeciwko dobrowolnym stosunkom międzyludzkim. ale staram się rozumieć, jakie mają wady i ograniczenia. a mają takie, jakie związane są z użyciem słowa.

a mój login pisze się Mike nie Mikke. kurwa :p .
 
C

Cngelx

Guest
SzabloZębny napisał:
Hoppe uważał, że wymuszone, sztuczne bliskie relacje międzyludzkie (tzw. rodzina) są dobre,

Hm... sztuczne powiadasz... nie zgodziłbym się...

drażni mnie i to bardzo. Uważam, że libertarianizm nie powinien być reakcjonistyczny.

A co masz do rodziny? ;)

Bo rodzina moze byc takze grupa ludzi (min. dwoje), ktorych lacza jakies bliskie relacje, a nie tylko wiezy krwi czy geny, ktore sa niby koniecznym warunkiem, zeby moc nazwac jakas grupe mianem rodziny, ale pozornie.

Grupa ludzi jak najbardziej tak, ale nie nazywajmy tego rodziną. Załóżmy hipotetyczną sytuacje:
Osobnika X okradł jego własny kuzyn. Osobnik X wiedząc o tym udaje się do swojego kuzyna celem wyjaśnienia sytuacji i odzyskania swojej własności. Kuzyn odpowiada, w stylu "ty masz łajzo więcej ode mnie nic Ci się nie stanie jeżeli trochę stracisz" mimo wszystko X chce odzyskać należny sobie majątek. I tu zaczyna się problem, gdyż X spotyka za to olbrzymie piętno zarówno ze strony rodziny jak i społeczności które rozpowiada po całej "wsi", jaki ten X zły, nie dość, że nie wspomoże swojego kuzyna to jeszcze piętnuje go za to, że zabrał sobie trochę czegoś tam.

Druga sprawa: dlaczego sztuczna? Rodziny dobrowolnie się nie wybiera, ktoś nie chcę się z kimś zadawać to się nie zadaje, z rodziną musi, mimo że jakiejś osoby nie lubi.

Trzecie, krótko, wg nie których badaczy: rodzina→ród→naród→państwo narodowe→nacjonalizm→totalitaryzm (to tylko teoria, akurat do tego nie przywiązuje większej wagi)

Giga napisał:
Fakt, ale taki mój charakter ;).
 

Przemoslav

Member
144
2
Grupa ludzi jak najbardziej tak, ale nie nazywajmy tego rodziną. Załóżmy hipotetyczną sytuacje:
Osobnika X okradł jego własny kuzyn. Osobnik X wiedząc o tym udaje się do swojego kuzyna celem wyjaśnienia sytuacji i odzyskania swojej własności. Kuzyn odpowiada, w stylu "ty masz łajzo więcej ode mnie nic Ci się nie stanie jeżeli trochę stracisz" mimo wszystko X chce odzyskać należny sobie majątek. I tu zaczyna się problem, gdyż X spotyka za to olbrzymie piętno zarówno ze strony rodziny jak i społeczności które rozpowiada po całej "wsi", jaki ten X zły, nie dość, że nie wspomoże swojego kuzyna to jeszcze piętnuje go za to, że zabrał sobie trochę czegoś tam.
Równie dobrze mogą rozpowadać, "hej, a ten kuzyn to złodziej, ksiądz z ambony przeca to ogłosił - weź go Józek ostracyzuj aż kasę odda abo się niech ze wsi wynosi, żmija hitlerowsko-sowiecka" ;). Hehe. Analogicznych historii można hipotetyzować 94580913840981346834 i na tej samej zasadzie zaatakować Twoją anty-rodzinność. I kto ma "rację"?

Druga sprawa: dlaczego sztuczna? Rodziny dobrowolnie się nie wybiera, ktoś nie chcę się z kimś zadawać to się nie zadaje, z rodziną musi, mimo że jakiejś osoby nie lubi.
No i...? Tak to już Bozia wymyśliła, że się ludzie wychowują w rodzinach a nie wrastają z ziemi od razu zdolni do pracy. A potem co kto robi to jego sprawa i tyle. Ja tam część swojej rodziny lubię a części nie lubię, więc ich olewam i jakoś leci ;).
 
C

Cngelx

Guest
Przemoslav napisał:
Twoją anty-rodzinność.

Bez przesady, po prostu jestem przeciwny uznawaniu rodziny jako specjalnie uprzywilejowanej grupy.

No i...? Tak to już Bozia wymyśliła,

Akurat co do istnienia Bozi mam pewne wątpliwości ;)

Ja tam część swojej rodziny lubię a części nie lubię, więc ich olewam i jakoś leci ;).

Też część (większą znaną mi część) swojej rodziny lubię. Tych co nie lubię nie widziałem już długo.
Bardziej mam na myśli jednostki które mają w swoich rodzinach w większości osoby których nie mogą polubić, mieszkają blisko siebie, a ciotka Kundzia gani te jednostki za to, że olewają osoby których nie lubią (to można powiedzieć to niech olewają ciotkę Kundzie, ale ciotka Kundzia to autorytet w rodzinie, co powie jest święte no i w ogóle itd. bez końca). :p
 

Przemoslav

Member
144
2
No i chuj, przeca wystarczy zlewać ciotkę Kundzię, hehe ;).

Zamiast Bozi se możesz wpisać "natura" i już pewnie będzie spoko ;).

Bez przesady, po prostu jestem przeciwny uznawaniu rodziny jako specjalnie uprzywilejowanej grupy.
Nie kumam. To znaczy, że zabraniasz komuś uważać, że rodzina jest uprzywilejowana? Mi tam nie przeszkadza - niech se przywilejowuje ciocię czy kogo tam ;).
 

Turin

Member
34
0
To znaczy, że zabraniasz komuś uważać, że rodzina jest uprzywilejowana?
To może zmieńmy nazwę forum na "forum totalitarystów" :D Cngelx wyraża raczej osobistą opinię, przynajniej takie mam wrażenie.
Co do rodziny, owszem, nie wybieramy sobie jej, ale w dużej mierze jesteśmy przez jej zachowania kształtowani (w dzieciństwie) - i na tym etapie kształtuje się relacja między dzieckiem i rodzicami, to od tego zależy, czy będzie ona pozytywna czy negatywna..

Mamy już skrajnego-indywidualistę-obiektywistę, zaraz przyjdzie komunitarysta DysKordian i pójdzie na noże :)
 

Przemoslav

Member
144
2
To może zmieńmy nazwę forum na "forum totalitarystów" Cngelx wyraża raczej osobistą opinię, przynajniej takie mam wrażenie.
Wiem, ino się trochę droczę ;). Bo co komu przeszkadzają nie-zamordystyczni konserwatyści?
 

Rafalnaklo89

New Member
4
0
Panie i Panowie , Konserwatyzm to ograniczenie Wolności czego Libertarianie nie powinni akceptować , jakim prawem np Homoseksualistą ma ktoś coś narzucać? dopóki żyją z sobą nie szkodząc nikomu (jak np w przypadku pedofilii co jest naruszeniem Wolności i nietykalności jednostki (dziecka)) to jest wszystko w porządku, a co do postulatów legalizacji np związków partnerskich czy małżeństw to sprawa wygląda jasno - ZLIKWIDOWAĆ PAŃSTWOWE ŚLUBY, wtedy Katole będą brać śluby w swych kościołach a Homoseksualiści pójdą np do Związku Racjonalistów Polskich po ślub Humanistyczny (chyba nie przekręciłem nazwy)
 

SzabloZębny

New Member
329
4
Grupa ludzi jak najbardziej tak, ale nie nazywajmy tego rodziną.

Czemu?

Załóżmy hipotetyczną sytuacje:
Osobnika X okradł jego własny kuzyn. Osobnik X wiedząc o tym udaje się do swojego kuzyna celem wyjaśnienia sytuacji i odzyskania swojej własności. Kuzyn odpowiada, w stylu "ty masz łajzo więcej ode mnie nic Ci się nie stanie jeżeli trochę stracisz" mimo wszystko X chce odzyskać należny sobie majątek. I tu zaczyna się problem, gdyż X spotyka za to olbrzymie piętno zarówno ze strony rodziny jak i społeczności które rozpowiada po całej "wsi", jaki ten X zły, nie dość, że nie wspomoże swojego kuzyna to jeszcze piętnuje go za to, że zabrał sobie trochę czegoś tam.

Nie za bardzo rozumiem co ta sytuacja ma do rodziny per se? Równie dobrze X-owi może udac się odzyskać, co swoje, po tym, jak mieszkańcy wioski przycisnęli jego kuzyna, tj. w twoim przykładzie przycisnęli - niesłusznie - pana X.

Druga sprawa: dlaczego sztuczna? Rodziny dobrowolnie się nie wybiera, ktoś nie chcę się z kimś zadawać to się nie zadaje, z rodziną musi, mimo że jakiejś osoby nie lubi.

Związek oparty na takich zimnych i przymusowych relacjach trudno już nazywać rodziną.

Gdzie miłość, gdzie przyjaźń? Same geny i krew to za mało, aby powstała rodzina.
 

Inn Ventur

Well-Known Member
347
518
ROTFL

Jakim cudem libertariańskie prawo własności ma uzasadniać stosowanie przymusu wobec homoseksualistów?
Nie zrozumiałeś :
jakim prawem np Homoseksualistom ma ktoś coś narzucać?
Może w związku z prawem własności?
Chodzi tylko o tzw. dyskryminację. Czyli : selekcję ofert pracy, wyboru opiekunki czy nauczyciela dla dzieci itd.
Oczywiście, wszystko w obrębie własnej posesji i rodziny.

Fakt. Trochę niefortunnie to wyszło. <;
 
Do góry Bottom