Kobiety a cywilizacja

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
To, że UE coraz bardziej brnie w kierunku komunizmu nie oznacza przyszłościowej, całkowitej kolektywizacji środków produkcji. Docelowo własność ma być zachowana, ale faktyczną własność ma sprawować lewicowy / marksistowski dygnitarz. To postępuje.


Właśnie patrze na działania, przykładowo: dokument oficjalnie wydany przez Komisję Europejską czyli najważniejszy
i sprawujący realną władzę organ w UE, w marcu tego roku wydał tzw. "Białą Księgę" o przyszłości UE:
https://ec.europa.eu/commission/sit...la_ksiega_w_sprawie_przyszlosci_europy_pl.pdf
Powołują się na manifest Spinelliego jako jedyny zewnętrzny dokument. Część poglądów z tego manifestu (o socjalizmie wspomniałem powyżej):
  • Federalizacja jest realizowana (na szczęście nieco nieudolne) cały czas. Wystarczy spojrzeć na próby przeforsowania europejskiej konstytucji (później wdrożonej jako traktat lizboński). Dodaj do tego deklarację o nieuchronnym stworzeniu superpaństwa przez najważniejsze osoby w UE.
  • Stworzenie europejskiej armii - w drodze:
    http://www.rp.pl/Polityka/306219882-UE-Czas-na-wspolna-armie.html
Chcesz mi udowodnić, że UE brnie w kierunku komunizmu i w tym celu linkujesz mi do 30stronnicowego dokumentu, w którym jest jakaś charakterystyka UE + nakreślone 5 przewidywanych dróg, którymi może pójść w przyszłości UE: 1)kontynuacja, 2)nic poza jednolitym rynkiem, 3)ci którzy chcą więcej, robią więcej, 4)robić mniej ale efektywniej, 5)Robić wspólnie znacznie więcej +podsumowanie:„Niezależnie od tego, który z przedstawionych powyżej wariantów okaże się najbliższy rzeczywistości, te wartości i aspiracje nadal będą łączyć Europejczyków i dlatego warto o nie walczyć.”
I to ma być dowód na brnięcie w komunizm, bo wymieniono w tym dokumencie komunistę i tak jak ten komunista Oni chcą federalizacji i wspólnej armii? Nie rozumiem Twojego toku rozumowania. Komunizm to wspólne środki produkcji, tu jest wspólna armia, coś jest wspólne, więc jest komunizm? O to Ci chodzi???
Nawet jakby UE zmieniła nazwę na Unia Komunistyczna to nie oznaczałoby, że faktycznie taka musi być. W Polsce komunistyczna PZPR wprowadzała wolnorynkowe reformy Wilczka, w Chinach jest Komunistyczna Partia Chin, która raczej brnie w kierunku przeciwnym od komunistycznego, więc nazwami nie ma się co sugerować. Ja też często mówię o eurokratach, że to są komuniści albo marksiści, ale używam tego sformułowania jedynie jako inwektywy. Wyrażając się ściśle to nie jest komunizm.
Norden napisał:
To, że UE coraz bardziej brnie w kierunku komunizmu nie oznacza przyszłościowej, całkowitej kolektywizacji środków produkcji. Docelowo własność ma być zachowana, ale faktyczną własność ma sprawować lewicowy / marksistowski dygnitarz. To postępuje.
A czemu lewicowy a nie prawicowy? Jeszcze raz napiszę, że jeżeli mamy już doszukiwać się brnięcia w komunizm, to wśród awangardy tego brnięcia jest PIS. Czy PIS to marksizm kulturowy?
Norden napisał:
Mącisz - definicje, środki realizacji, płaszczyzny, na których działa kulturowy marksizm miałeś już wymienione.
I znów ponownie napiszę. Marksizm kulturowy nie jest „fachowym” określeniem, a czymś o czym uwielbiają rozprawiać środowiska prawicowe. To jest jakiś wór, do którego wrzucają wiele rzeczy które im się nie podoba. Jak napisał FatBantha (freudyzm, szkoła frankfurcka, postmodernizm, feminizm, wszelkie gendery, wszystko co rozmiękcza kulturę, stanowi narzędzie do tworzenia nowych grup tożsamościowych). Niektóre rzeczy mogą być elementami różnych ideologii, niektóre z tych rzeczy można od biedy ze sobą łączyć na zasadzie ewolucji. Jedne wyewoluowały z drugich. Tylko jak zaszła ta ewolucja to już nie są tożsame. Ciężko mówić o jakiś środkach realizacji, płaszczyznach czy innych prawicowych zwidach.
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 407
ajAD7jx_700b.jpg
 

Norden

Well-Known Member
723
900
Chcesz mi udowodnić, że UE brnie w kierunku komunizmu i w tym celu linkujesz mi do 30stronnicowego dokumentu, w którym jest jakaś charakterystyka UE + nakreślone 5 przewidywanych dróg, którymi może pójść w przyszłości UE: 1)kontynuacja, 2)nic poza jednolitym rynkiem, 3)ci którzy chcą więcej, robią więcej, 4)robić mniej ale efektywniej, 5)Robić wspólnie znacznie więcej +podsumowanie:„Niezależnie od tego, który z przedstawionych powyżej wariantów okaże się najbliższy rzeczywistości, te wartości i aspiracje nadal będą łączyć Europejczyków i dlatego warto o nie walczyć.”
Sednem jest powołanie się na manifest Spinelliego na samym początku tego dokumentu. I jeszcze raz podkreślę, że jest to opracowanie autorstwa Komisji Europejskiej - głównego organu UE.
To jest jawne wskazanie na ideologię, którą europejskie elity wdrażają. Jakby powołali się na Mein Kampf (jednocześnie realizując postulaty w niej wymienione), na wejściu parlamentu europejskiego widniałby napis "Rudolf Hess", a europejscy komisarze jeździliby odwiedzać groby nazistów to byłby dowód na to, że UE brnie w kierunku nazizmu.

I to ma być dowód na brnięcie w komunizm, bo wymieniono w tym dokumencie komunistę i tak jak ten komunista Oni chcą federalizacji i wspólnej armii? Nie rozumiem Twojego toku rozumowania. Komunizm to wspólne środki produkcji, tu jest wspólna armia, coś jest wspólne, więc jest komunizm? O to Ci chodzi???
W manifeście z Ventotene, Spinelliego masz jasno wymienione:
  1. O gospodarce:
    "Aby odpowiedzieć na nasze potrzeby, europejska rewolucja musi być socjalistyczna. To znaczy, mieć za cel wyzwolenie klasy robotniczej i stworzenie dla niej bardziej humanitarnych warunków życia. Jednakże podejmowane kroki nie mogą być kierowane czysto doktrynalną zasadą, zgodnie z którą prywatna własność materialnych środków produkcji musi zostać zniesiona i można ją tolerować jedynie chwilowo w momencie osiągania celu. (...) Prywatna własność ma być likwidowana, ograniczana, korygowana albo rozszerzana w zależności od sytuacji, nie zaś dogmatycznie, dla zasady."

  2. Federalizacji:
    "Kwestia, która musi być rozwiązana jako pierwsza, to zniesienie podziału Europy na suwerenne państwa narodowe. (...) Jest dziś aura lepsza niż kiedykolwiek w przeszłości do przekształcenia Europy w federację. Trudne doświadczenia ostatnich dekad otworzyły oczy nawet tym, którzy nie chcieli widzieć, że powstały okoliczności, korzystne dla naszych idei.".
  3. Wspólnej armii:
    „Chodzi o stworzenie państwa federalnego, które stoi na własnych nogach i dysponuje europejską armią zamiast armiami narodowymi. Trzeba ostatecznie skończyć z gospodarczą samowystarczalnością, która stanowi kręgosłup totalitarnych reżimów. Potrzeba wystarczającej ilości organów i środków, żeby w poszczególnych państwach związkowych wprowadzić zarządzenia wydane w celu utrzymania porządku ogólnego.”
Wszystkie powyższe punkty są obecnie realizowane lub następują próby ich realizacji (siły "reakcyjne" są jeszcze zbyt duże).
Elity polityczne UE same powołują się na ten manifest jako ich cel w wielu wypowiedziach, przykładowo Juncker:
"Writing this manifesto – this new chapter – Spinelli and Rossi decided not to cling to the darkness surrounding them in their Ventotene prisons cells. They stretched out their arms to the light instead. They dreamed of a better future and paved the way towards it.

60 years later, this should be an inspiration for us. With nothing to dim our voices, will we be forgiven for not speaking up? In 60 years' time, what will our grandchildren say of our legacy? I want them to be proud – as Spinelli and Rossi probably would have been today."


Próbujesz zaprzeczać faktom.

A czemu lewicowy a nie prawicowy? Jeszcze raz napiszę, że jeżeli mamy już doszukiwać się brnięcia w komunizm, to wśród awangardy tego brnięcia jest PIS. Czy PIS to marksizm kulturowy?
Wyjaśniłem wyżej.

I znów ponownie napiszę. Marksizm kulturowy nie jest „fachowym” określeniem, a czymś o czym uwielbiają rozprawiać środowiska prawicowe. To jest jakiś wór, do którego wrzucają wiele rzeczy które im się nie podoba. Jak napisał FatBantha (freudyzm, szkoła frankfurcka, postmodernizm, feminizm, wszelkie gendery, wszystko co rozmiękcza kulturę, stanowi narzędzie do tworzenia nowych grup tożsamościowych).
Wszystkie te grupy są upolitycznione i służą do realizacji celów politycznych współczesnych marksistów co jednocześnie nie oznacza, że nie mogły istnieć wcześniej.
Masz wyraźny podział na ideologów i upolitycznione narzędzia (czyli np. ostatnio wojujące mniejszości seksualne).

Niektóre rzeczy mogą być elementami różnych ideologii, niektóre z tych rzeczy można od biedy ze sobą łączyć na zasadzie ewolucji. Jedne wyewoluowały z drugich. Tylko jak zaszła ta ewolucja to już nie są tożsame. Ciężko mówić o jakiś środkach realizacji, płaszczyznach czy innych prawicowych zwidach.
Nikt nie twierdzi, że są tożsame jeden do jeden - różnice zostały już wyjaśnione.
Marksizm -> kulturowy marksizm to drobna korekta celów i zmiana środków realizacji (ale nie metod).
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737
I znów ponownie napiszę. Marksizm kulturowy nie jest „fachowym” określeniem, a czymś o czym uwielbiają rozprawiać środowiska prawicowe. To jest jakiś wór, do którego wrzucają wiele rzeczy które im się nie podoba. Jak napisał FatBantha (freudyzm, szkoła frankfurcka, postmodernizm, feminizm, wszelkie gendery, wszystko co rozmiękcza kulturę, stanowi narzędzie do tworzenia nowych grup tożsamościowych). Niektóre rzeczy mogą być elementami różnych ideologii, niektóre z tych rzeczy można od biedy ze sobą łączyć na zasadzie ewolucji. Jedne wyewoluowały z drugich. Tylko jak zaszła ta ewolucja to już nie są tożsame. Ciężko mówić o jakiś środkach realizacji, płaszczyznach czy innych prawicowych zwidach.
No to jeżeli nie pasuje ci określenie "marksizm kulturowy" to używaj sobie określenia "neomarksizm".

Although loosely affiliated as intellectuals, the Frankfurt School theoreticians spoke from the perspective of a common paradigm (open-ended, self-critical approach) based upon Marxist and Hegelian premises of idealist philosophy.[2] To fill the omissions of 19th-century classical Marxism, which could not address 20th-century social problems, they sought answers in the philosophies of antipositivist sociology, psychoanalysis, existentialism, etc.[3]

https://en.wikipedia.org/wiki/Frankfurt_school

Neo-Marxism is a loose term for various twentieth-century approaches that amend or extend Marxism and Marxist theory, usually by incorporating elements from other intellectual traditions, such as critical theory, psychoanalysis, or existentialism (in the case of Sartre).

Erik Olin Wright's theory of contradictory class locations, which incorporates Weberian sociology, critical criminology, and anarchism, is an example of the syncretism in neo-Marxist theory.[1] As with many uses of the prefix neo-, many theorists and groups designated as neo-Marxist have attempted to supplement the perceived deficiencies of orthodox Marxism or dialectical materialism. Many prominent neo-Marxists, such as Herbert Marcuse and other members of the Frankfurt School, were sociologists and psychologists.

Neo-Marxism comes under the broader framework of the New Left. In a sociological sense, neo-Marxism adds Max Weber's broader understanding of social inequality, such as status and power, to Marxist philosophy. Strains of neo-Marxism include: critical theory, analytical Marxism and French structural Marxism.

The concept arose as a way to explain questions which were not explained in Karl Marx's works. There are many different "branches" of Neo-Marxism often not in agreement with each other and their theories.
Marksizm, neomarksizm, marksizm kulturowy... jeden pies. Chociaż tutaj brakuje postmodernizmu, jak dla mnie, ale przynajmniej dorzucili jeszcze egzystencjalizm.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Sednem jest powołanie się na manifest Spinelliego na samym początku tego dokumentu. I jeszcze raz podkreślę, że jest to opracowanie autorstwa Komisji Europejskiej - głównego organu UE.
To jest jawne wskazanie na ideologię, którą europejskie elity wdrażają. Jakby powołali się na Mein Kampf (jednocześnie realizując postulaty w niej wymienione), na wejściu parlamentu europejskiego widniałby napis "Rudolf Hess", a europejscy komisarze jeździliby odwiedzać groby nazistów to byłby dowód na to, że UE brnie w kierunku nazizmu.
Jeszcze raz. W pewnym tekście o przyszłości UE zatytułowanym „Biała księga w sprawie przyszłości Europy” we wprowadzeniu odwołano się do komucha, bo w swoim manifeście pierwszy raz sformułował ideę zjednoczonej europy „w której znikną dotychczasowe podziały, a byli sojusznicy i wrogowie będą ze sobą współpracować”. I poza któtkim cytatem, nie wspominają jednak w tymże dokumencie, że ten komunistyczny manifest jest jakąś jedyną wytyczną programową , a za to wymieniają 5 różnych dróg, którymi może pójść w przyszłości UE. Doszukiwanie się w polityce UE marksizmu na podstawie powołania się we wstępie jakiegoś dokumentu na komunistę, jest moim zdaniem tak celne jak doszukiwanie się w IIIRP państwa wyznaniowego przez antyklerykalnych komunistów, na podstawie tego, że w preambule polskiej konstytucji jest odwołanie się do wierzących obywateli RP. Podaj lepiej jakieś rzeczywiste argumenty na rzecz brnięcia w komunizm.
Norden napisał:
Marksizm -> kulturowy marksizm to drobna korekta celów i zmiana środków realizacji (ale nie metod).
A ja proponuję trzymać się aż tak ekstremalnie radykalnego pomysłu, że albo coś jest marksizmem i zgodnie z założeniami postuluje między innymi kolektywizacje środków produkcji albo jej nie postuluje i wtedy nie jest marksizmem. Sporym nadużyciem jest powiedzenie, że odejście od postulatu zniesienia prywatnej własności środków produkcji jest jedynie „drobną korektą celów”. I znów odniosę porównanie do liberalizmu. Kiedyś nieodłącznym elementem liberalizmu była obrona własności prywatnej. Później pojawili się „liberałowie”, którzy zaczęli psioczyć na własność prywatną i w jej dogmatycznej obronie dostrzegali zagrożenie dla wolności. I czy tę zmianę też nazwiesz „drobną korektą celów”? Ja opowiadam się za byciem konsekwentnym. I jeśli w jednym przypadku uważamy, że jacyś socjaliberałowie nie są liberałami, bo liberałami mogą być tylko klasyczni liberałowie, to również podobnie powinno się postępować z marksistami. A jeśli mamy dość dużą swobodę w przypisywaniu komuś marksizmu, to również tak samo powinno być z przypisywaniem komuś liberalizmu lub libertarianizmu. Przy czym jeśli nawet stworzymy jakiś wielki worek z etykietką „liberalizm” i będziemy wrzucać tam i Misesa i Rawlsa, to ciężko jest powiedzieć, że mają oni jakiś wspólny cel. Łączy ich wtedy etykietka i chyba niewiele więcej.
FatBantha napisał:
No to jeżeli nie pasuje ci określenie "marksizm kulturowy" to używaj sobie określenia "neomarksizm".
Pewnie, że już lepsze jest określenie neomarksizm, ale problem sprowadza się do szafowania na lewo i prawo określeniami. Jak ktoś będzie na siłę widzieć gdzieś neomarksizm to nie będzie się różnić od socjalistycznych przychlastów, co wszędzie widzą neoliberalizm, nawet w dość zetatyzowanych państwach. Biorąc np. pod uwagę fiskalizm, to w krajach UE dzień wolności podatkowej przypada gdzieś tak w środku roku. Czyli oceniając rzeczywistość pod tym kątem to jest ona mniej więcej tak samo oddalona zarówno od komunistycznych jaki i wolnościowych ideałów. Nazywanie tego komunizmem jak to niektórzy tu robią czy nazywanie tego przez komuchów nieskrępowanym wolnym rynkiem jest w mojej opinii w obu przypadkach niezbyt trafne. Choć nie jest to jeszcze największy problem. Jak ktoś wszystko będzie zrównywać ze sobą to co najwyżej narobi sobie wstydu jak wda się w polemikę z jakimś średnio rozgarniętym Korolukiem uzbrojonym w tabelki. Taki brak gradacji, choć nieuczciwy intelektualnie, ma przynajmniej tę zaletę propagandową, że może odciągać libertarian od mainstreamowej polityki wskazując, że to uprawianie komunizmu. Prawdziwy problem zaczyna się nie wtedy, gdy tak po gazdowsku wszystkich polityków uważamy za komuchów, a wtedy, gdy jednych z nich oceniamy za gorszych od drugich, ale nie oceniając ich z libertariańskiej perspektywy a na podstawie jakiś innych, obcych kryteriów. Ja wiem, że tu jest modne śmianie się, że prawaki nie umieją internetu. Ale prawaki już dawno skolonizowały mózgi dużej części libertarian. Zaimplementowały tam swój język, idoli, teorie spiskowe i światopogląd. A to może być drogą do tego, że nie będzie się oceniać, w jakim stopniu dani politycy zwiększają podatki, dokładają regulacji, ograniczają wolności osobiste a zamiast tego będzie się oceniać w jaki sposób odnoszą się do „wojujących mniejszości seksualnych”. No bo wiadomo prawaki dzięki swym oszałamiającym zdolnościom intelektualnym rozszyfrowały rzeczywistość. Był Gramsci, dzięki któremu powstała szkoła frankfurcka, z niej się wywodził Herbert Marcuse, dzięki niemu powstała kontrkultura i zamieszki studenckie, Rudi Dutschke i Daniel Cohn-Bendit. Potem te pokolenie czyli Joschka Fischer zdobyli władzę nad światem. I łatwo wtedy można wysnuć wniosek, że „siły reakcyjne” przeciwstawiające się „wojującym mniejszościom seksualnym”, choć niewiadomo jak same byłyby socjalistyczne to jednak będą w tym ujęciu prawdziwą zaporą przed marksizmem, w który rzekomo mamy zabrnąć. I o taką nacjo-prawacką piątą kolumnę mi w tym wszystkim chodzi.
 

Norden

Well-Known Member
723
900
Jeszcze raz. W pewnym tekście o przyszłości UE zatytułowanym „Biała księga w sprawie przyszłości Europy” we wprowadzeniu odwołano się do komucha, bo w swoim manifeście pierwszy raz sformułował ideę zjednoczonej europy „w której znikną dotychczasowe podziały, a byli sojusznicy i wrogowie będą ze sobą współpracować”. I poza któtkim cytatem, nie wspominają jednak w tymże dokumencie, że ten komunistyczny manifest jest jakąś jedyną wytyczną programową , a za to wymieniają 5 różnych dróg, którymi może pójść w przyszłości UE. Doszukiwanie się w polityce UE marksizmu na podstawie powołania się we wstępie jakiegoś dokumentu na komunistę, jest moim zdaniem tak celne jak doszukiwanie się w IIIRP państwa wyznaniowego przez antyklerykalnych komunistów, na podstawie tego, że w preambule polskiej konstytucji jest odwołanie się do wierzących obywateli RP.
To był jeden z przykładów (chociaż jak wcześniej podkreśliłem - jest to bardzo ważny dokument wydany przez komisje UE) - zacząłeś wybiórczo komentować. Do tego dochodzą wypowiedzi przedstawicieli elit politycznych EU, którzy bezpośrednio powołują się na ten manifest i dążą do realizacji celów w nim zawartych.
Twoje wypowiedzi miałyby kontakt z rzeczywistością gdybyś przykładowo zaprzeczał tezie, że UE staje się coraz bardziej konserwatywno-liberalna i wolnorynkowa bo JKM przemawia w europarlamencie.

Podaj lepiej jakieś rzeczywiste argumenty na rzecz brnięcia w komunizm.
Wyraźnie wcześniej pisałem: to, że UE coraz bardziej brnie w kierunku komunizmu nie oznacza przyszłościowej, całkowitej (formalnej) nacjonalizacji środków produkcji tylko rzeczywista kontrolna nad nimi. To postępuje - do tego nie trzeba specjalnej wiedzy politycznej żeby to zauważyć. Podobnie w przypadku prób utworzenia wspólnej armii i pełnej federalizacji - wcześniej podawałem przykłady. W prawdzie jest to wdrażane metodą małych kroków, ale obrany kierunek jest jasny.
Tak samo kulturowy marksizm jest obecnie ideologią wspieraną przez struktury UE co ma przełożenie na realia zwłaszcza, na zachodzie (np. zniszczenie wolności słowa).


A ja proponuję trzymać się aż tak ekstremalnie radykalnego pomysłu, że albo coś jest marksizmem i zgodnie z założeniami postuluje między innymi kolektywizacje środków produkcji albo jej nie postuluje i wtedy nie jest marksizmem. Sporym nadużyciem jest powiedzenie, że odejście od postulatu zniesienia prywatnej własności środków produkcji jest jedynie „drobną korektą celów”.
Od początku wyraźnie rozróżniałem kulturowy marksizm od marksizmu ekonomicznego / klasycznego.
Ten pierwszy również postuluje uspołecznienie środków produkcji - co nie oznacza formalnej ich nacjonalizacji.

Kiedyś nieodłącznym elementem liberalizmu była obrona własności prywatnej. Później pojawili się „liberałowie”, którzy zaczęli psioczyć na własność prywatną i w jej dogmatycznej obronie dostrzegali zagrożenie dla wolności. I czy tę zmianę też nazwiesz „drobną korektą celów”?
Nie podałeś żadnych konkretów opisujących tę krytykę więc nie wiem do czego się odnosisz.
 
Ostatnia edycja:

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Matko boska. Który raz z rzędu mam pisać? Zalinkowałeś mi do dokument, który określa pięć różnych dróg którymi może pójść UE (1kontynuacja; 2 nic poza jednolitym rynkiem; 3 ci którzy chcą więcej, robią więcej; 4 robić mniej ale efektywniej; 5 robić wspólnie znacznie więcej) a Ty się patrzysz na coś co jest w jakiejś inowkacji. Bo jak w inwokacji jest wymieniony komuch, to UE brnie w komunizm. Jakby był Rudolf Hess, tak jak napisałeś, brnęliby Twoim zdaniem w nazizm. A pewnie jakby był Kazimierz Wilki to by brnęli w feudalizm. Idąc tym tropem rozumowania jakby umieścili tam Rothbarda to by był powód do wycia z zachwytu, że UE brnie w libertarianizm. A dla mnie nie jest ważne kto się pojawił we wstępie do tego dokumentu i nie jest ważne czy ten komuch pojawił się tylko w tym dokumencie czy pojawił w wypowiedziach 100 000 unijnych urzędników. Kiedyś Korwin-Mikke wyszydzał lud, dla którego jak dla panienki na wydaniu najważniejsze jest to co się mu naobiecuje. Wydawać by się mogło, że ten wstydliwy problem nie dotyczy naszego środowiska. Ale nie dość, że jak najbardziej dotyczy to jest jeszcze gorzej. Bo to nie sprowadza się już tylko do naiwnej wiary w to co naobiecują politycy, a idzie dalej i kluczowe jest to o kim politycy mówią ciepło. To jest coś na poziomie sporów o konstytucję RP z lat 90tych, gdzie najważniejszą kwestią było czy w preambule ma być odwołanie do Boga czy nie. Mnie interesują konkretne działania, a nie jakieś wypowiedzi czy dokumenty, a tym bardziej wstępy do dokumentów.
Piszesz o brnięciu w coś, choć sam zakładasz, że dobrnąć nie muszą. Bo i nic nie wskazauje, że mają tam dobrnąć. W każdym bądź razie Europa jest przeregulowana to fakt. Ale dlaczego taki stan rzeczy łączyć akurat z jakimś marksizmem kulturowym? Tak przy okazji to ten Twój Spinelli to był marksista tradycyjny czy kulturowy? Piszę po raz kolejny, jak się mamy doszukiwać już jakiś kroków (realnych a nie odwołań w dokumentach) w kierunku komunizmu, to dobitnie to widać na przykładzie PISu. I po raz kolejny pytam się Ciebie: PIS to jest marksizm kulturowy??? I jeśli jesteś facetem a nie jakąś rozmemłaną panienką to odpowiedz krótko: tak albo nie!
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Postaram się klarownie wyjaśnić, żeby było jasno dlaczego ja nie lubię terminu marksizm kulturowy.
Otóż kiedyś na lewicy liczni byli komuniści, których celem było zniesienie prywatnej własności środków produkcji. Czas płynął, a na tej tak zwanej lewicy było coraz mniej komunistów. Większość lewicowców pogodziła się z istnieniem własności prywatnej i nie pragnęła jej unicestwienia. Lewica mocno złagodniała, co uważam za rzecz względnie dobrą. Ale według modnych teorii na prawicy, lewica wcale się nie zmieniła, ona tylko przybrała jakieś przebranie i dąży do zniszczenia kultury, cywilizacji co ma doprowadzić do komunizmu. Pomimo, że lewica niby rządzi (choć w EU w większości rządzi tzw. prawica) to tego komunizmu jakoś nie ma.

Może trochę z teorii i historii. Tradycyjny, klasyczny marksizm uważał, że kultura jest pochodną określonego kształtu bazy gospodarczej. Nie znaczy to nie mniej, że sprowadzał się on tylko do ekonomii marksowskiej. Zaznaczam to, bo niektórzy tu zrównują marksizm tradycyjny z jakimś marksizmem ekonomicznym. Marksizm to system poglądów filozoficznych, ekonomicznych i społeczno-politycznych stanowiący podstawę ideologii i światopoglądu komunistycznego. Na gruncie filozofii reprezentował go materializm dialektyczny, podstawą teoretyczną teorii rozwoju społecznego był materializm historyczny itd. Ale jak już napisałem, kultura wg klasycznego marksizmu zależała od bazy gospodarczej. W książce B. Kuśniarza „Godbye mr. Postmodernism. Teorie społeczne myślicieli późnej lewicy” znalazłem taki ciekawy termin jak późna lewica. Ta późna lewica uważała, że kultura i gospodarka stanowią jedność. I chcąc wprowadzić komunizm, czyli wspólność środków produkcji i równomierny podział dóbr trzeba dokonać transformacji społeczeństwa. Taka późna lewica jest czymś istotnym w tej całej teorii spiskowej nt. marksizmu kulturowego. No tak są jacyś lewicowcy, którym się nie podoba nasza cywilizacja (niech to będzie np. cywilizacja łacińska) więc mamy dowód, że oni chcą doprowadzić do komunizmu. Może się to wydawać niektórym logiczne, ale niech zacytuję fragment wspomnianej książki:
Kultura (a zatem pośrednio również ekonomia), za którą opowiada się późna lewica, nie jest tą samą kulturą, której nadejście głosiła pod koniec lat sześćdziesiątych i na początku lat siedemdziesiątych lewica nowa. Jest wręcz dokładnie odwrotnie! Pisarstwo autorów utożsamiancych często z nową lewicą i -nieprzypadkowo! - postmodernizmem (takich jak Foucault, Lyotard, Derrida, Baudillard czy Deleuze) teoretycy późnej lewicy uznają właściwie en masse za symptom i produkt uboczny przemian dokonujących się pod koniec dwudziestego wieku w kapitalistycznej gospodarce. … A skoro tak, w koncepcjach tych próżno szukać koła zamachowego społecznego sprzeciwu. (…) Postmodernizm to właśnie powołana wówczas do życia i pozornie rewolucyjna kultura. Kultura, w której dawno istniejące fakty zaczęto nam sprzedawać w cenie wywrotowych wartości, co na dłuższą metę zamiast oczekiwanego osłabienia systemu dostarczyło mu filozoficznej legitymizacji.

Ci co głoszą teorie spiskowe na temat marksizmu kulturowego, jednym tchem wrzucają tam szkołę frankfurcką i protesty studenckie z lat 60-tych. Fale protestów, okupacji kampusów, które przeszły przez zachodni świat wtedy nie ominęły Instytutu Badań Społecznych we Frankfurcie, czyli tego ośrodka, którego prace nazywa się szkołą frankfurcką. Studenci uważali, że tworzy się tam teorię dla samej teorii i że jest ona hamulcem dla prawdziwych działań rewolucyjnych. Frankfurtarian nazywali lewicowymi idiotami autorytarnego państwa, towarzyszyły temu hasła „krytyczni w teorii, konformistyczni w praktyce”. Oczywiście protestujących studentów usuwała policja wzywana przez specjalistów od teorii krytycznej. Prym wśród protestujących wiódł tam doktorant tego instytutu, kamrat Rudiego Dutschke (Dutschke mówił o nim „Był najmądrzejszy z nasz wszystkich”), niejaki Hans-Jurgen Khral. Khral tytułował dyrektora instytutu Theodora Adorno „Scheisskritische Theoretiker”. Pewnie wszyscy kojarzą topless akcje femenu. No właśnie taką prekursorską akcje z nagimi biustami aktywistki zrobiły przerywając wykład Adorna. Adorno to wszystko kiepsko znosił i przez to, w zasadzie nie możemy mieć pewności czy przez to, ale w każdym razie w tamtym okresie zmarł na atak serca. Jedynym chyba przedstawicielem szkoły frankfurckiej przychylnym studenckiej rebelii był Herbert Marcuse, który stał się ikoną nowej lewicy. Jest on ogniwem łączącym. Ale czy to nie za mało? Marcuse był kimś istotnym w tamtym czasie, ale nie było to też bezkrytyczne uwielbienie. Daniel Cohn-Bendit wtargnął kiedyś na jego prelekcję i zarzucił mu bycie współpracownikiem CIA, później tłumaczył, że to nie tak i, że się ociepliło. Jednak pokazuje to, że były to relacje trudne. Lata sześćdziesiąte to był miszmasz gdzie triumfy święciło podejście pacyfistyczne, ale zrodziły się z tego Czerwone Brygady i RAF. Z jednej strony „sex, drugs and rock’n’roll” , ale poprzez orientalnych guru od narkotyków doszło do rozkwitu sekt jak Hare Kriszna, gdzie nie było seksu, dragów itd. Maoizm zyskiwał popularność, bo maoiści mówili, że w Chinach jest kontrkultura pod postacią rewolucji kulturalnej, ale w tym czasie rozwijał się libertarianizm i to nie niezależnie, bo Rothbard współpracował z nową lewicą i nie widział nic złego w robieniu idoli z Che Guevary i Mao. Wiadomo Maurycy nie zrobił furory. Królował wtedy taki mix Jezus, Budda, Cho Szi Min, Mao Tse Tung, Marcuse. Ile w tym było Marcusa? Bynajmniej nie pytam się retorycznie, bo po prostu nie znam się na tym. Daję jedynie pod zastanowienie. No i warto dodać, że po jakimś czasie Marcuse podobnie jak Rothbard zdystansował się do nowej lewicy.
Mógłbym tak dalej rozwijać, że elementy układanki, które próbuje się łączyć ze sobą, w zasadzie po kolei gryzą się na wzajem Z czasem też to wszystko traci na sile. Dutschke i Krall szybko zeszli z tego świata. Cohn-Bendit pozostał, ale później socjaliści zarzucali mu wolnorynkowe odchyły. Prawdą jest to, że pewne wartości nowej lewicy z takich czy innych względów pozostały, ale jest to część spuścizny i zmieszała się ona z innymi rzeczami. Bo te pewne elementy ostały się głównie wśród tak zwanej klasy średniej tworząc część jej świata, ale tylko część. Czy w tym jest potencjał do komunistycznej rewolucji? Kiedyś socjalista Ryszard Bugaj poparł Kaczyńskiego i na pytania o te posunięcie odpowiadał, że on nie widzi w środowiskach nowo-lewicowych, tych od parad równości (choć sam w nich uczestniczył) wsparcia dla socjalistycznego programu a dostrzega je w PISie. Podobnie kumpel Kevina Carsona, Keith Preston wychodząc z tych wszystkich lewicowych przesłanek doszedł do wniosku, że kulturowy marksizm jest ideologią uprzywilejowanej klasy średniej, a dla uciskanych klas charakterystyczne są rasizmy itp. i stąd początkowo je tolerował by później z pełną świadomością wejść w jakiś nazi-anarchizm czy jakkolwiek by to nazwać.
Władze w różnych krajach w różnym stopniu odwołują się do tego co uważa się za elementy kulturowego marksizmu. Także różne grupy, które są nośnikami tego k.m. mają większy lub mniejszy wpływ na rządy. Jak ktoś chce, może się zastanawiać nad kierunkami w które pchają one świat i pogadamy tu o tym. Uważam, że nawet jak ten wpływ jest duży, to nie owocuje komunizmem, a zwykłym etatyzmem.
Marksizm kulturowy to obszerny wór do którego wrzuca się wiele rzeczy. Prawicowcy tworzą jakąś teorię spiskową. Próbują połączyć radykalnych komuchów z pierwszej połowy XX wieku, którzy upatrywali w określonej przemianie w sferze kultury środka do realizacji komunistycznych celów, z pewnymi głównonurtowymi etatystami, w przypadku gdy nie są oni nazbyt konserwatywni. Przy okazji ileś dorobku liberalnego wrzucają arbitralnie w komunizm. To co dla jednych oskarżonych o bycie kulturowymi marksistami może być celem samym w sobie, w oczach spiskowych interpretatorów jest środkiem do czegoś więcej.
Spiskowa teoria marksizmu kulturowego wywołuje złudne wrażenie, że pewna część sceny politycznej jest wyjątkowo groźna, jest ona jakimś detonatorem komunizmu, podczas gdy druga niezależnie od tego jakby była socjalistyczna to i tak jest lepsza, bo jest zaporą przed tym zgubnym marksizmem kulturowym. Istnieje tak korelacja, że wśród prawicowych libertarian, którzy przejęli od paleokonserwatystów lubość do gadania o marksizmie kulturowym, jest nieproporcjonalnie dużo takich co wchodzą w mainstream polityczny - skłonność do popierania Trumpa, etc. Bo to jest całościowa strategia wypychania libertarianizmu w prawicową politykę.
 

Norden

Well-Known Member
723
900
Jakby był Rudolf Hess, tak jak napisałeś, brnęliby Twoim zdaniem w nazizm. A pewnie jakby był Kazimierz Wilki to by brnęli w feudalizm. Idąc tym tropem rozumowania jakby umieścili tam Rothbarda to by był powód do wycia z zachwytu, że UE brnie w libertarianizm.
Pominąłeś sedno, wyraźnie napisałem, że dowodem byłaby realizacja przez UE postulatów z Mein Kampf. Uprawiasz bieda erystykę.
Mnie interesują konkretne działania, a nie jakieś wypowiedzi czy dokumenty, a tym bardziej wstępy do dokumentów.
Podawałem przykłady, które są dowodem na realizację manifestu Spinelliego.
Co do federalizacji czyli przekształcenia wspólnoty europejskiej w unię europejską to najpierw była próba implementacji wspólnej konstytucji (można przypomnieć sobie referenda), a potem traktat lizboński.
Jeżeli chodzi o wspólną armię to tworzone są już pierwsze struktury:
http://www.express.co.uk/news/world/853660/Jean-Claude-Juncker-EU-army-Brexit
www.bbc.com/news/world-europe-37359196
Co do postępującej kontroli gospodarki to tego nie muszę tłumaczyć.
Faktem jest też konieczność wyznawania przez środowiska biznesowe jedynej słusznej ideologii (tak chodzi o kulturowy marksizm) albo chociaż niekrytykowanie jej. Inaczej nagonka i marginalizacja łącznie z wyrokami sądowymi.
I po raz kolejny pytam się Ciebie: PIS to jest marksizm kulturowy?
Myślałem, że to infantylne pytanie to żart, ale jeżeli to na poważnie to odpowiadam:
jeżeli coś zarzucić PiS to realizacje polityki, która zbliżona jest do sanacyjnego socjalizmu.
Pewnie zaraz napiszesz, że w takim razie to też kulturowy marksizm.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Podawałem przykłady, które są dowodem na realizację manifestu Spinelliego.
Co do federalizacji czyli przekształcenia wspólnoty europejskiej w unię europejską to najpierw była próba implementacji wspólnej konstytucji (można przypomnieć sobie referenda), a potem traktat lizboński.
Jeżeli chodzi o wspólną armię to tworzone są już pierwsze struktury:
http://www.express.co.uk/news/world/853660/Jean-Claude-Juncker-EU-army-Brexit
www.bbc.com/news/world-europe-37359196
W żaden sposób nie neguję, że pomysłodawcą ue był Spinelli. Ale to, że realizuje się projekt jakiegoś komunisty nie znaczy, że musi on być komunistyczny. Nie widzę nic komunistycznego w federalizacji, wspólnej armii czy wspólnej konstytucji.
Myślałem, że to infantylne pytanie to żart, ale jeżeli to na poważnie to odpowiadam:
jeżeli coś zarzucić PiS to realizacje polityki, która zbliżona jest do sanacyjnego socjalizmu.
Pewnie zaraz napiszesz, że w takim razie to też kulturowy marksizm.
No właśnie to potwierdza moje przypuszczenia. Twoim zdaniem Unia Europejska brnie w komunizm, ale nie oznacza to wcale tak jak mówi definicja zniesienia własności prywatnej środków produkcji, ale jakieś brnięcie bez dobrnięcia. I jeśli w kraju należącym do UE jakaś partia rządząca (choć pozująca na antyunijną, jednak bądź co bądź nie prowadząca do polexitu, czyli w zasadzie unijna) zaczyna nabywać na rzecz państwa bank, czyli w jakiś sposób wychodzi do czołówki tych co najbardziej brną w ten komunizm bez dobrnięcia, to nie jest ona Twoim zdaniem komunistyczna, a jedynie zbliżona do senacyjnego socjalizmu. Termin komunizm jest zarezerwowany dla tych co bardziej chętnie realizują projekty federalizacyjne. Wszystko jasne. Więcej pytań nie mam. Najwyższy poziom prawicowej manipulacji.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Celem obu marksizmów była, tak naprawdę, zmiana społeczeństwa, budowa nowego, wspaniałego świata. Marksiści klasyczni uważali, że będzie to wtedy, gdy usunie się różnice klasowe, czego środkiem miałaby być m.in. likwidacja własności prywatnej. Marksiści kulturowi chcę zbudować swój nowy, wspaniały świat, zamieniając konflikt ekonomiczny, na konflikt "kulturowy", czyli opierając walkę klas o kryteria inne niż ekonomiczne (choć te też, do pewnego stopnia, grają rolę). Wydaje mi się, obserwując kierunek zmian, że ich celem nie jest podstępnie (poprzez marsz przez instytucje) wprowadzanie komunizmu typu sowieckiego, bo wiedzą, że on nie przetrwa. Chcą wprowadzić inną odmianę maksizmu (nie musimy nazywać go komunizmem, aby nie komplikować), która będzie, docelowo, pewnie równie nieznośna dla normalnych ludzi, jak komunizm sowiecki - nie każdy dystopijny scenariusz musi od razu mieć w tle głód i gułagi.

Szczerze, nie wiem, jaką wizję świata mają marksiści kulturowi - nie chce mi się studiować specjalnie ich wypocin. Wiem jednak, że nie jest to świat wolności (choć może być światem względnego dobrobytu).

Natomiast PiS w gruncie rzeczy chce realizować głównie idee socjalistów i bazować na konflikcie klas ekonomicznych, dla niepoznaki nazywając to społeczną gospodarką rynkową i mocno się przy okazji modląc. Nie czyni to z nich marksistów kulturowych, choć z tym mają wiele wspólnego, bo marksiści kulturowi nie porzucili też koncepcji przemiany gospodarki, poprzez rosnącą regulację i etatyzację.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Celem obu marksizmów była, tak naprawdę, zmiana społeczeństwa, budowa nowego, wspaniałego świata. Marksiści klasyczni uważali, że będzie to wtedy, gdy usunie się różnice klasowe, czego środkiem miałaby być m.in. likwidacja własności prywatnej. Marksiści kulturowi chcę zbudować swój nowy, wspaniały świat, zamieniając konflikt ekonomiczny, na konflikt "kulturowy", czyli opierając walkę klas o kryteria inne niż ekonomiczne (choć te też, do pewnego stopnia, grają rolę).

To jest bezsensowne wytłumaczenie imo. Marksizm polegał na krytyce systemu ekonomicznego, czyli wyzyskiwany proletariat i wyzyskująca burżuazja były tworami globalnymi i występującymi w każdej kulturze. Marks patrzył przez ten sam pryzmat na cywilizację zachodu, cywilizację islamską i wszystkie inne cywilizacje. Wedle jego teorii, niezależnie od kultury, etapy historyczne idą w kierunku socjalizmu. Nie ma absolutnie żadnej analogii między tym marksizmem, a "marksizmem kulturowym", który de facto polega na relatywizmie kulturowym, czyli zupełnym przeciwieństwie ustaleń Marksa, gdyż niektórym kulturom można wybaczyć kapitalizm, niewolnictwo, seksizm, itp. (np. Islamowi). Bo kim my niby jesteśmy aby oceniać inne kultury? Wszystko jest subiektywne, prawda nie istnieje i tym podobne pierdololo. W tym wypadku nie widzę tutaj żadnych klasowych nawiązań do Marksa, gdyż podział na rasę, płeć, orientację seksualną, itp. jest podziałem bezsensownym. Grupa uciemiężonych i prześladowanych nie może prześladować innych (np. zależność biali > muzułmanie > homoseksualiści). U Marksa proletariat nie mógł być równocześnie proletariatem i burżuazją i obie te klasy można było łatwo odróżnić; ten kto posiadał środki produkcji był zaliczany do klasy wyzyskiwaczy i to było weryfikowalne obiektywnie, za to teraz opresji praktycznie nie da się zweryfikować, wszystko jest subiektywne - płeć, rasa, etc. Dlatego ta ideologia nie ma szansy długofalowego powodzenia, bo jest po prostu groteskowo niespójna. To jest żenująca zmiana strategii, ci intelektualiści zawiedzeni ortodoksyjnym marksizmem dosłownie urwali się z choinki. Ten cały nowy misterny plan wprowadzenia komuny jest znacznie mniej skuteczny od klasycznego marksizmu.


Chcą wprowadzić inną odmianę maksizmu (nie musimy nazywać go komunizmem, aby nie komplikować)

To może nie komplikuj i nazywaj to komunizmem, bo marksizm to nie jest coś, co się "wprowadza", to nie jest system ekonomiczny/polityczny, tylko ideologia/światopogląd.
 
Ostatnia edycja:

Norden

Well-Known Member
723
900
W żaden sposób nie neguję, że pomysłodawcą ue był Spinelli. Ale to, że realizuje się projekt jakiegoś komunisty nie znaczy, że musi on być komunistyczny. Nie widzę nic komunistycznego w federalizacji, wspólnej armii czy wspólnej konstytucji.
Komunizm miał różne szyldy: leninizm, stalinizm, trockizm, maoizm itp. Wszystkie ewoluowały i różniły się między sobą, a jednak wszystkie miały źródło w marksizmie. Podobnie jest z marksizmem kulturowym. Nie wiem co jest w tym trudnego do zrozumienia.
No właśnie to potwierdza moje przypuszczenia. Twoim zdaniem Unia Europejska brnie w komunizm, ale nie oznacza to wcale tak jak mówi definicja zniesienia własności prywatnej środków produkcji, ale jakieś brnięcie bez dobrnięcia.
Cały czas wracasz do definicji komunizmu "kolektywizacja środków produkcji", w sumie nie wiem po co bo ni jak ma się to do dyskusji.
Przecież jasno się wyraziłem już kilkukrotnie i piszę to ostatni raz. To co próbuje zrealizować UE (jeżeli chodzi o gospodarkę) zawiera się m.in. w tym cytacie:
"Aby odpowiedzieć na nasze potrzeby, europejska rewolucja musi być socjalistyczna. To znaczy, mieć za cel wyzwolenie klasy robotniczej i stworzenie dla niej bardziej humanitarnych warunków życia. Jednakże podejmowane kroki nie mogą być kierowane czysto doktrynalną zasadą, zgodnie z którą prywatna własność materialnych środków produkcji musi zostać zniesiona i można ją tolerować jedynie chwilowo w momencie osiągania celu. (...) Prywatna własność ma być likwidowana, ograniczana, korygowana albo rozszerzana w zależności od sytuacji, nie zaś dogmatycznie, dla zasady."
To jest fakt i z tym nie ma co dyskutować.
Logicznie: czy na osi komunizm <-> wolny rynek zbliża się to do komunizmu? Tak. Czy osiągnie to stan idealnego komunizmu? Nie. Czy jakiś kraj kiedykolwiek osiągnął stan idealnego komunizmu? Również nie.
Neomarksiści zrozumieli, że klasyczny marksizm nie jest wydajny ekonomicznie więc część założeń (j.w. w cytacie) trzeba zrewidować.
I jeśli w kraju należącym do UE jakaś partia rządząca (choć pozująca na antyunijną, jednak bądź co bądź nie prowadząca do polexitu, czyli w zasadzie unijna) zaczyna nabywać na rzecz państwa bank, czyli w jakiś sposób wychodzi do czołówki tych co najbardziej brną w ten komunizm bez dobrnięcia, to nie jest ona Twoim zdaniem komunistyczna, a jedynie zbliżona do senacyjnego socjalizmu.
To już zupełnie chybiony przykład. W systemie finansowym opartym na banku centralnym i ekspansji kredytowej pieniądza fiducjarnego to, to czy bank jest własnością państwa czy "prywatną" ma niemalże zerowe znaczenie. Polityka i stosunek do realiów gospodarczych / finansowych jest taki sam.

Termin komunizm jest zarezerwowany dla tych co bardziej chętnie realizują projekty federalizacyjne. Wszystko jasne. Więcej pytań nie mam. Najwyższy poziom prawicowej manipulacji.
No widzisz jak już tak się czepiasz definicji to rewolucja komunistyczna / marksistowska miała być globalna bez podziału na narodowości. Stąd m.in. podział na trockizm / stalinizm (ten pierwszy dochował "ideałów" o międzynarodowej rewolucji czyli de facto państwu internacjonalistycznemu). Marksizm chciał zniszczyć te narody, które sprzeciwiały się postępowej rewolucji.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
To jest bezsensowne wytłumaczenie imo.

Zdecyduj się, czy krytykujesz wytłumaczenie, czy sensowność ideologii? Ja nie powiedziałem, że jest sensowna, tylko że naśladuje założenia marksizmu i jego mechanizmy. Że niespójnie? I co z tego, skoro jest skuteczniejszym zatruwaczem umysłów współczesnej cywilizacji zachodniej niż klasyczny marksizm? Może rozkminili, że teoria nie musi być spójna, byle dobrze dzieliła i budowała konflikt? I płynność powoduje, że nigdy nie wiadomo, jak właściwie jest i nikt nie jest nigdy bezpieczny.

Dlaczego stosujesz jakieś rozumowe podejście, skoro cały ten ruch opiera się na zaprzeczeniu rozumu, dumnym kurwieniu logiki, "mah feels", antynaukowości itd? To jest swoista religia, rządzi się swoimi prawami, których nie rozumiesz i masz jeszcze pretensje, że nie konstruują swojej ideologi wedle twoich reguł.

Ten cały nowy misterny plan wprowadzenia komuny jest znacznie mniej skuteczny od klasycznego marksizmu.

A tu bym polemizował. Komunizm sowiecki opanował trochę Europy (na chwilę), Azję i czarny ląd, ale nie bardzo udało mi się zdobyć skuteczne przyczółki w amerykańskiej strefie wpływów. A teraz? Ma się doskonale w całej Europie i zdobywa skutecznie przyczółki w USA. Gdybym chciał władać światem, wolałbym władać cywilizacją białego człowieka, a nie jakimiś zadupiami w Afryce.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Zdecyduj się, czy krytykujesz wytłumaczenie, czy sensowność ideologii?

Krytykuję oba.

Że niespójnie? I co z tego, skoro jest skuteczniejszym zatruwaczem umysłów współczesnej cywilizacji zachodniej niż klasyczny marksizm?

W porównaniu z pierwszą połową XX wieku to skuteczność jest mierna. W USA wybory wygrał rzekomy faszysta, ucieleśnienie zła w przekonaniu ludzi zatrutych tą ideologią. A USA to w zasadzie epicentrum postępackiej wojny ideologicznej.

Może rozkminili, że teoria nie musi być spójna, byle dobrze dzieliła i budowała konflikt?

To pisałem, że źle sobie to rozkminili, nie wróżę im długofalowych sukcesów.

To jest swoista religia, rządzi się swoimi prawami, których nie rozumiesz i masz jeszcze pretensje, że nie konstruują swojej ideologi wedle twoich reguł.

Nie mam żadnych pretensji. To nie ja próbuję porównywać ten "religijny" ruch ideologiczny do obiektywnego ortodoksyjnego marksizmu. Ten płynny, antynaukowy, subiektywny nowy twór jest zaprzeczeniem klasycznego marksizmu. Wywalenie materializmu dialektycznego to wywalenie całego marksizmu, a próby nazywania tych nowości "marksizmem kulturowym" to zwykła taktyka mająca na celu obrzydzenie (co oczywiście popieram) i skojarzenie tejże ideologii z dobrze wszystkim znanym i nielubianym marksizmem. Równie dobrze mogę nazywać alt-right, gości od ethnostate i białych suprematystów "neo-nazistami kulturowymi". Bo niby nowe, a jednak już kiedyś chyba było, chociaż różnic między ideologią Hitlera a takiego Richarda Spencera jest od groma...

A teraz? Ma się doskonale w całej Europie i zdobywa skutecznie przyczółki w USA.

Ale w USA obecnie nie ma komuny, tylko demokracja. I w czasach, kiedy marksizm królował na salonach, komuniści mieli swoje przytułki w USA, organizowali zamachy terrorystyczne, mieli swoje partie polityczne i związki robotnicze.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
W porównaniu z pierwszą połową XX wieku to skuteczność jest mierna. W USA wybory wygrał rzekomy faszysta, ucieleśnienie zła w przekonaniu ludzi zatrutych tą ideologią. A USA to w zasadzie epicentrum postępackiej wojny ideologicznej.

No i co z tego? Wbrew nadzieją niektórych, Trump na razie kompletnie zawiódł w kwestii dojebywania lewakom, na co wielu liczyło. Co więcej, realizuje wiele z ich postulatów. Lewica ma się w USA lepiej niż kiedykolwiek - nie udało się to chyba nigdy marksistom klasycznym.

Ale w USA obecnie nie ma komuny, tylko demokracja. I w czasach, kiedy marksizm królował na salonach, komuniści mieli swoje przytułki w USA, organizowali zamachy terrorystyczne, mieli swoje partie polityczne i związki robotnicze.

Bo neomarksiści nie zamierzają przeprowadzić rewolucji. Ciągle domagasz się od nich, aby działali jak dawni komuniści, a to nie na tym to polega. Właśnie dzięki demokracji, ale raczej infiltracji mediów, uczelni oraz, jak się okazuje, firm technologicznych, mają większy wpływ na sytuację w USA niż kiedyś miały klasyczne organizacje komunistyczne.

To pisałem, że źle sobie to rozkminili, nie wróżę im długofalowych sukcesów.

Ale to nie jest argument, tylko wróżenie. Ja liczę, że nie będą mieli sukcesów, bo stawimy (kumaci) im opór. Ale na razie przegrywamy.

Wywalenie materializmu dialektycznego to wywalenie całego marksizmu, a próby nazywania tych nowości "marksizmem kulturowym" to zwykła taktyka mająca na celu obrzydzenie (co oczywiście popieram) i skojarzenie tejże ideologii z dobrze wszystkim znanym i nielubianym marksizmem.

No cóż, możesz sobie tak uważać, nie oznacza, że tak nie jest. Może kulturowi marksiści nie noszą tej etykiety odważnie, ale fakt, że nie są spadkobiercami marksistów, czy ewolucją tej idei. Wali mi to, czy ci się to podoba czy nie, i jak tam chcesz sobie definiować neonazistów. Jak coś kwacze... itd.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
No i co z tego?

To z tego, że w wyborach powszechnych, które są najlepszym testem w tej materii, wygrywa absolutne przeciwieństwo tej ideologii.

Trump na razie kompletnie zawiódł w kwestii dojebywania lewakom

Kwestia subiektywna. Każdy widzi to inaczej, a czy Trump spełnia obietnice wyborcze to kwestia bez znaczenia. Nieważne co robi Trump, on bez względu na to i tak jest Hitlerem. Dla lewaka najbardziej liczy się to, co mówił aby zostać prezydentem. Trump wygrał nie dlatego, że połowa Ameryki to rasiści, tylko dla tego, że połowa Ameryki ma dość postępactwa. W drugiej połowie też jest spory ułamek ludzi, którzy nie lubią postępactwa, ale głosowali na Hilary (np. Sam Harris). Na Clinton głosowało imo więcej neokonów, niż prawdziwych ideolo komuchów. Ci byli raczej za Sandersem.

Lewica ma się w USA lepiej niż kiedykolwiek - nie udało się to chyba nigdy marksistom klasycznym.

Przyjmując takie kryteria, to lewica od stu lat ma się w USA i na zachodzie lepiej niż prawica. Uniwerki od jakiś 50 lat są lewackie, to żadna nowość. Antifa napierdala nacjonalistów od 25 lat. Już wszyscy zapomnieli jak w 2011 przyszli niemieccy antifiarze na marsz niepodległości i jaki był wtedy rozpierdol? Nie zmieniło się prawie nic, tylko wam się tak wydaje, bo social media i dostęp do informacji sprawiają, że zjawisko wygląda na gigantyczne. Może się mylę, jak ktoś ma dowody wskazujące na wzrost aktywności antify i innych lewackich organizacji, to niech przedstawi.

Ciągle domagasz się od nich, aby działali jak dawni komuniści, a to nie na tym to polega.

Niczego się nie domagam, to ty notabene pisałeś, że oni działają jak dawni komuniści, tylko sobie grupy odbioru swojego ideolo zmienili...

Właśnie dzięki demokracji, ale raczej infiltracji mediów, uczelni oraz, jak się okazuje, firm technologicznych, mają większy wpływ na sytuację w USA niż kiedyś miały klasyczne organizacje komunistyczne.

Udowodnij to, bo jak na razie ja udowodniłem, że to BS. Wygrał Trump. Dzięki demokracji ponieśli klęskę, media klasyczne to obecnie gnijący trup, w mediach "niezależnych" królują przeciwnicy postępactwa (Alex Jones ma podobno większą oglądalność niż CNN, wierzysz mu?). FOX ma 5 razy lepsze wynik oglądalności niż CNN.

Ale to nie jest argument, tylko wróżenie.

To nie miał być argument.

Ale na razie przegrywamy.

Kto przegrywa? Libertarianie? Libertarianie przegrywają od 50 lat ze wszystkim. I dlaczego tak uważasz? Bo nie ma was na uniwerkach? Bo antifa zrobiła burdę? Bo CNN jest lewackie? Bądźmy poważni i przyjmijmy jakieś rozsądne kryteria konstytuujące "wygraną". Rozumiem, że w okupowanej Polsce naziści wygrywali wojnę ideologiczną, bo sprawowali sprawnie kontrolę? I jakbyś zrobił wybory, to większość Polaków głosowałaby za Hitlerem?

No cóż, możesz sobie tak uważać, nie oznacza, że tak nie jest. Może kulturowi marksiści nie noszą tej etykiety odważnie, ale fakt, że nie są spadkobiercami marksistów, czy ewolucją tej idei. Wali mi to, czy ci się to podoba czy nie, i jak tam chcesz sobie definiować neonazistów. Jak coś kwacze... itd.

To, że ktoś był kiedyś marksistą nie oznacza, że jego obecne przekonania to jakiś nowy etap marksizmu. Tak samo mogę sobie mówić, że Cantwell nadal jest libertarianinem.
 
Ostatnia edycja:

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Komunizm miał różne szyldy: leninizm, stalinizm, trockizm, maoizm itp. Wszystkie ewoluowały i różniły się między sobą, a jednak wszystkie miały źródło w marksizmie. Podobnie jest z marksizmem kulturowym. Nie wiem co jest w tym trudnego do zrozumienia.
Gatunek ludzki też wyewoluował z czegoś tam. Idąc do korzeni to z jakiś prymitywnych jednokomórkowców. I nie wyciągamy wniosku, że ludzie to jednokomórkowe istoty. Ważne jest czy ewoluując zachowuje się istotne cechy charakterystyczne, które pozwalają na taką a nie inną klasyfikacje.
Norden napisał:
Cały czas wracasz do definicji komunizmu "kolektywizacja środków produkcji", w sumie nie wiem po co bo ni jak ma się to do dyskusji.
Przecież jasno się wyraziłem już kilkukrotnie i piszę to ostatni raz. To co próbuje zrealizować UE (jeżeli chodzi o gospodarkę) zawiera się m.in. w tym cytacie…
Bo marksizm to to system poglądów filozoficznych, ekonomicznych i społeczno-politycznych stanowiący podstawę ideologii i światopoglądu komunistycznego. A komunizm wedle Marksa to ustrój, w którym wspólnota własności obejmuje wszystkie środki produkcji. No sorry taka jest definicja. Jak wywalimy stąd tę wspólnotę własności to nie będzie to komunizm, a co za tym idzie marksizm. Sam dajesz dowody na to, że to co realizuje UE nie jest komunizmem i marksizmem a potem przekręcasz kota ogonem.
Norden napisał:
To jest fakt i z tym nie ma co dyskutować.
Wiem, że jest Ci nie wygodnie dyskutować, bo swoje manipulacje przedstawiasz jako fakty i słabo Ci to wychodzi.
Norden napisał:
Neomarksiści zrozumieli, że klasyczny marksizm nie jest wydajny ekonomicznie więc część założeń (j.w. w cytacie) trzeba zrewidować.
Ale ja się z tym całkowicie zgadzam!!! Lewica odeszła od marksizmu, odrzuciła istotne pryncypia,bo wszelkie próby urzeczywistnienia tej utopii kończyły się tragicznie. To Ty starasz się przekonać, że UE jednak brnie w komunizm. Ja, że lewica go porzuciła. Jest dużo regulacji, biurokracji itp. ale to nie komunizm. A co do brnięcia to nie potrafisz przedstawić żadnych sensownych argumentów.
Norden napisał:
No widzisz jak już tak się czepiasz definicji to rewolucja komunistyczna / marksistowska miała być globalna bez podziału na narodowości. Stąd m.in. podział na trockizm / stalinizm (ten pierwszy dochował "ideałów" o międzynarodowej rewolucji czyli de facto państwu internacjonalistycznemu). Marksizm chciał zniszczyć te narody, które sprzeciwiały się postępowej rewolucji.
Wzywał chyba aby proletariusze wszystkich krajów się łączyli, a nie łączyli kraje. Może Karoń na swych filmikach nie mówił Ci, że Marks popierał dążenia niepodległościowe Polaków ( https://www.marxists.org/polski/marks-engels/1875/03/24polska.htm ) więc trochę karkołomnie się bronisz. Tak czy inaczej, wskazujesz na jakieś trzecioplanowe cechy a istotne całkowicie pomijasz. Bo do tego sprowadza się to straszenie marksizmem kulturowym. Do przedstawienia pewnej strony sceny politycznej jako jakoś wyjątkowo złej, podczas gdy w rzeczywistości one się od siebie niewiele różnią. Na ilu to ja prawackich stronach się na czytałem, że z upadkiem bloku wschodniego wydawałoby się, że marksizm jest martwy, a on jednak żyje pod postacią marksizmu kulturowego i zaczyna się jazda bez merytorycznych argumentów.
Norden napisał:
To już zupełnie chybiony przykład. W systemie finansowym opartym na banku centralnym i ekspansji kredytowej pieniądza fiducjarnego to, to czy bank jest własnością państwa czy "prywatną" ma niemalże zerowe znaczenie. Polityka i stosunek do realiów gospodarczych / finansowych jest taki sam
No właśnie nie jest to samo. Pisałem już kiedyś o tym w dyskusji z Domanem i nie chce mi się powtarzać. W każdym razie pokazuje to Twoje prawdziwe oblicze.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Komunizm miał różne szyldy: leninizm, stalinizm, trockizm, maoizm itp. Wszystkie ewoluowały i różniły się między sobą, a jednak wszystkie miały źródło w marksizmie. Podobnie jest z marksizmem kulturowym. Nie wiem co jest w tym trudnego do zrozumienia.

A może byś tak podał reprezentantów ruchu marksizmu kulturowego i jakieś prace/książki autorów uznających siebie za marksistów kulturowych, w których przedstawiają oni główne założenia i manifest swojej teorii politycznej? Bo na książki Mao, Stalina, Lenina i Trockiego mam namiary, ale jakoś na marksizm kulturowy nie mogę znaleźć...

Neomarksiści zrozumieli, że klasyczny marksizm nie jest wydajny ekonomicznie więc część założeń (j.w. w cytacie) trzeba zrewidować.

Ewidentnie nie rozumiesz nawet co to jest marksizm, jak marksizm może być niewydajny? Niewydajny to może być socjalizm.

Ale ok, niech będzie. W takim razie chciałbym zobaczyć krytykę marksizmu w wykonaniu marksistów kulturowych, co zmienili, co uważają za nieprawdziwe w analizie Marksa, jak ulepszyli teorię, itp.
 
Ostatnia edycja:

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
To, że ktoś był kiedyś marksistą nie oznacza, że jego obecne przekonania to jakiś nowy etap marksizmu. Tak samo mogę sobie mówić, że Cantwell nadal jest libertarianinem.

Jak rozumiem, zaczniesz wymyślać argumenty, które nie padły, aby tylko zaprezentować odmienne zdanie w dyskusji. Mam w dupie takie dyskusje, bo są bez sensu, a ty lubujesz się w podkręcaniu dyskusji dla same dyskusji i możności stawania w opozycji.

No więc nie powiedziałem, że jak ktoś był marksistą, to jest koniecznie teraz marksistą kulturowym. Powiedziałem tylko, że działanie współczesnej lewicy, postmodernistów, neomarksistów, czy jak ich tam chcemy nazywać, są kalką działań i założeń marksistów. Nie uważam też, że ich celem jest wprowadzenie tylnymi drzwiami komunizmu bazującego na marksizmie klasycznym, podobnie jak nie było to celem praktycznie większości przywódców komunistycznych.

Celem jest władza nad przebudowanym, nowym, posłusznym społeczeństwem. Obecnie cel ten jest realizowany poprzez demokratyczne mechanizmy dochodzenia do władzy, ale także poprzez ideologiczne zawładnięcie urzędów, instytucji, mediów i firm technologicznych. To jest zmiana taktyki, ale nie zmiana strategii. No i konflikt napędzający zbudowany jest analogicznie jak w komunizmie, tylko klasy ekonomiczne zastąpiono bardzo skomplikowaną hierarchią opresorów i opresjonowanych.

Możesz twierdzić, że ni chuja to nie przypomina marksizmu klasycznego (naukowego), ale pozwolę się nie zgodzić i przestanę dyskutować na ten temat, bo jest to czcza dyskusja na tym etapie. Jak czegoś nie zobaczyłeś do tej pory, to już nie zobaczysz, a masz na forum raczej bogatą historię bezsensownych dyskusji dla samej sztuki, w czy się najwyraźniej specjalizujesz.
 
Do góry Bottom