Kobiety a cywilizacja

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Ja też często mówię o eurokratach, że to są komuniści albo marksiści, ale używam tego sformułowania jedynie jako inwektywy. Wyrażając się ściśle to nie jest komunizm.

No akurat w UE jest wielu ideowych komunistów, ale to nie oznacza z automatu, że chcą oni wprowadzać komunizm. Też w pierwszej kolejności patrzę na realne działania. A jak ktoś się nie zgadza, to najlepiej jest zaorać go korwinem. On jest monarchistą, ale przecież nie chce robić monarchii, tylko minarchizm republikański.

Pominąłeś sedno, wyraźnie napisałem, że dowodem byłaby realizacja przez UE postulatów z Mein Kampf. Uprawiasz bieda erystykę.

UE nie realizuje nawet połowy postulatów z manifestu z ventotene. Nie realizują:
-likwidacji państw narodowych
-nadania równych praw poszczególnym państwom należącym do federacji
-"nacjonalizacja" monopoli i strategicznych sektorów gospodarki. Rząd europejski nie wyraża chęci do zajmowania kopalni, elektrowni i stoczni.
-Konfiskata ziemi i redystrybucja praw ziemskich wśród orlników
-Konfiskata przemysłu i redystrybucja praw wśród robotników
-Likwidacja prywatnych fundacji charytatywnych
-Likwidacja korporacjonizmu
-Likwidacja, kontrola i regulacja prawa własności - do pewnego stopnia prawdziwe, ale np. umowa CETA była forsowana przez Unie Europejską. Spinelli by prędzej chyba dał się zabić niż podpisać taką umowę.

Powiedziałem tylko, że działanie współczesnej lewicy, postmodernistów, neomarksistów, czy jak ich tam chcemy nazywać, są kalką działań i założeń marksistów.

Ale tego nie udowodniłeś. Jedyny dowód to fakt, że wielu z tych marksistów kulturowych było kiedyś marksistami klasycznymi. To niczego nie dowodzi. Równie dobrze mogę mówić, że obecne działania Cantwella są kalką działań i założeń libertarian. Piszesz o jakiś kalkach, a jednak nie potrafisz wskazać co dokładnie kalkują z marksizmu.

Celem jest władza nad przebudowanym, nowym, posłusznym społeczeństwem.

Który marksista kulturowy tak napisał? Bo np. Marks nie postulował władzy nad nowym, posłusznym społeczeństwem... To nie były intencje marksa, cel był inny, ale metody dojścia do celu powodowały katastrofy tego typu. Marksiści po prostu nie rozumieją, że "The road to hell is paved with good intentions".

Obecnie cel ten jest realizowany poprzez demokratyczne mechanizmy dochodzenia do władzy

I Trump jest dzięki temu u władzy. Nadal będziesz pisał, że to działa na ich korzyść?

No i konflikt napędzający zbudowany jest analogicznie jak w komunizmie, tylko klasy ekonomiczne zastąpiono bardzo skomplikowaną hierarchią opresorów i opresjonowanych.

Już pisałem, że nie jest, może odniesiesz się do argumentów? Bo powtarzasz to bez odpowiedzi na moje kontrargumenty wobec tej tezy.

Możesz twierdzić, że ni chuja to nie przypomina marksizmu klasycznego (naukowego), ale pozwolę się nie zgodzić i przestanę dyskutować na ten temat, bo jest to czcza dyskusja na tym etapie. Jak czegoś nie zobaczyłeś do tej pory, to już nie zobaczysz, a masz na forum raczej bogatą historię bezsensownych dyskusji dla samej sztuki, w czy się najwyraźniej specjalizujesz.

A może tak mniej ad personam i więcej rzetelnych argumentów (których wyraźnie nie masz, bo już chcesz kończyć dyskusję)? Napisałem, dlaczego nie przypomina to marksizmu kalsycznego, a ty odpowiadasz, że się nie zgadzasz, nie przedstawiasz argumentów dlaczego i jeszcze piszesz, że specjalizuje się w bezsensownych dyskusjach dla samej sztuki.
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Gatunek ludzki też wyewoluował z czegoś tam. Idąc do korzeni to z jakiś prymitywnych jednokomórkowców. I nie wyciągamy wniosku, że ludzie to jednokomórkowe istoty. Ważne jest czy ewoluując zachowuje się istotne cechy charakterystyczne, które pozwalają na taką a nie inną klasyfikacje.
Cechą charakterystyczną jest poszukiwanie/kreacja potencjalnych, najlepiej nieusuwalnych, konfliktów między poszczególnymi grupami tożsamościowymi, zastąpienie dawnego proletariatu (który zawiódł i nie dał upragnionej rewolucji) inną klasą poszkodowanych, marginalizowanych cierpiętników, jakim potrzebny jest egalitaryzm i opieka wyzwalających ich postępowców.

Cała reszta może być płynna i w gruncie rzeczy nie jest istotna.

Bo marksizm to to system poglądów filozoficznych, ekonomicznych i społeczno-politycznych stanowiący podstawę ideologii i światopoglądu komunistycznego. A komunizm wedle Marksa to ustrój, w którym wspólnota własności obejmuje wszystkie środki produkcji. No sorry taka jest definicja. Jak wywalimy stąd tę wspólnotę własności to nie będzie to komunizm, a co za tym idzie marksizm. Sam dajesz dowody na to, że to co realizuje UE nie jest komunizmem i marksizmem a potem przekręcasz kota ogonem.
To o czym piszesz możemy nazwać marksizmem klasycznym. Marksizm kulturowy, jak sama nazwa wskazuje, dotyczy przeprowadzenia rewolucji poprzez zmiany w tym, co Marks uznałby za nadbudowę a nie bazę.

Tak czy owak, nie jest to żadna wielka zdrada, bo m. kulturowi posługują się wciąż zarówno apratem pojęciowym stworzonym przez Marksa, jak również zachwalają jego wpływ na nauki społeczne, na przykład politologię...

Tak czy inaczej, wskazujesz na jakieś trzecioplanowe cechy a istotne całkowicie pomijasz. Bo do tego sprowadza się to straszenie marksizmem kulturowym. Do przedstawienia pewnej strony sceny politycznej jako jakoś wyjątkowo złej, podczas gdy w rzeczywistości one się od siebie niewiele różnią.
I na tym polega sukces marksistów kulturowych właśnie. Jeżeli strony politycznego sporu już tak niewiele się od siebie różnią, to znaczy, że robota idzie całkiem dobrze i wszyscy grzecznie łykają przygotowaną toksyczną miksturę. Od półtora wieku marksizm jest dominującą tradycją w kulturze Zachodu, a to, że od czasu do czasu przechodzi sobie rebranding, nie powinno mieć dla nas większego znaczenia.
 

Norden

Well-Known Member
723
900
Gatunek ludzki też wyewoluował z czegoś tam. Idąc do korzeni to z jakiś prymitywnych jednokomórkowców. I nie wyciągamy wniosku, że ludzie to jednokomórkowe istoty. Ważne jest czy ewoluując zachowuje się istotne cechy charakterystyczne, które pozwalają na taką a nie inną klasyfikacje.

Bo marksizm to to system poglądów filozoficznych, ekonomicznych i społeczno-politycznych stanowiący podstawę ideologii i światopoglądu komunistycznego. A komunizm wedle Marksa to ustrój, w którym wspólnota własności obejmuje wszystkie środki produkcji. No sorry taka jest definicja. Jak wywalimy stąd tę wspólnotę własności to nie będzie to komunizm, a co za tym idzie marksizm. Sam dajesz dowody na to, że to co realizuje UE nie jest komunizmem i marksizmem a potem przekręcasz kota ogonem.
Hipotetyczne sytuacje:
  1. "Marksiści" zamiast klasy robotniczej wykorzystują chłopów do uspołecznienia środków produkcji. Czy to nadal można nazwać odmianą marksizmu? Czy można powiedzieć, że "ideologia" ta wynika z marksizmu?
  2. "Marksiści" wykorzystują klasę robotniczą do uspołecznienia środków produkcji. Przy czym uspołecznienie to wygląda tak, że dotychczasowy właściciel fabryki nadal formalnie jest właścicielem, ale faktyczną władzę i kontrolę nad środkami sprawuje rada robotnicza. Właściciel jest tam bardziej w roli pracownika i dostaje jakieś ochłapy. Pytania j.w.
Wiem, że jest Ci nie wygodnie dyskutować, bo swoje manipulacje przedstawiasz jako fakty i słabo Ci to wychodzi.
Konkrety.

Wzywał chyba aby proletariusze wszystkich krajów się łączyli, a nie łączyli kraje. Może Karoń na swych filmikach nie mówił Ci, że Marks popierał dążenia niepodległościowe Polaków ( https://www.marxists.org/polski/marks-engels/1875/03/24polska.htm ) więc trochę karkołomnie się bronisz.
Wiedziałem o tym. Wyraźnie napisałem też, że wg poglądów Marksa w globalnej rewolucji narodowość nie ma znaczenia, no chyba, że jest reakcyjna wtedy ta narodowość musi zostać zniszczona.
Na ilu to ja prawackich stronach się na czytałem, że z upadkiem bloku wschodniego wydawałoby się, że marksizm jest martwy, a on jednak żyje pod postacią marksizmu kulturowego i zaczyna się jazda bez merytorycznych argumentów.
To, że marksizm klasyczny upadł to fakt. Podobnie historycznym faktem jest podział marksizmu (geograficznie na wsch. i zach.). Przykładowo Stalin zwalczał szkołę frankfurcką, a marksistowskie, lewicowe ugrupowania na Zachodzie wypowiedziały Moskwie posłuszeństwo. Na zachodzie marksizm (kulturowy) wciąż trwa.

No właśnie nie jest to samo. Pisałem już kiedyś o tym w dyskusji z Domanem i nie chce mi się powtarzać. W każdym razie pokazuje to Twoje prawdziwe oblicze.
Konkrety. I co to za aluzje / półsłówka?
Ale ja się z tym całkowicie zgadzam!!! Lewica odeszła od marksizmu, odrzuciła istotne pryncypia,bo wszelkie próby urzeczywistnienia tej utopii kończyły się tragicznie.
Nowa lewica odrzuciła całkowite uspołecznienie środków produkcji - dlatego słusznie nie jest już nazywana marksizmem klasycznym - bo wtedy rzeczywiście byłby to błąd.
 
Ostatnia edycja:

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
zastąpienie dawnego proletariatu (który zawiódł i nie dał upragnionej rewolucji)

Możesz mi dać namiary na cytaty jakiś "postępowców, którzy twierdzą, że proletariat "zawiódł'?

To o czym piszesz możemy nazwać marksizmem klasycznym. Marksizm kulturowy, jak sama nazwa wskazuje, dotyczy przeprowadzenia rewolucji poprzez zmiany w tym, co Marks uznałby za nadbudowę a nie bazę.

Marks uważał, że baza określa nadbudowę, więc zmiana superstruktury nic nie daje. W dodatku celem powinna być zmiana bazy, bo przecież to w bazie są środki produkcji. Jeżeli nie kontrolujesz środków produkcji, to nie kontrolujesz kultury. Zapodasz jakieś cytaty marksistów, którzy uważają, że zmiana superstruktury doprowadzi do zmiany bazy? Bo nawet Gramsci (czyli rzekomy ojciec chrzestny "marksizmu kulturowego") tak nie uważał...
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Możesz mi dać namiary na cytaty jakiś "postępowców, którzy twierdzą, że proletariat "zawiódł'?
Chociażby Róża Luksemburg.

https://www.marxists.org/polski/luksemburg/1917/08palace.htm

Obecna wojna światowa, która ze względu na jej obiektywne i charakter historyczny jest międzynarodowym konfliktem imperializmu, nie da się w jakimś jednym zakątku, w jednym kraju, przez jednego uczestnika, przy najlepszej nawet jego woli, przekształcić w jej przeciwieństwo – w demokratyczną wojnę w obronie ojczyzny. Wciągnięta w tryby imperialistycznej katastrofy światowej, republika rosyjska nie może sama uchylić się od ponoszenia konsekwencji tej katastrofy, nie może uwolnić się z jej trybów ani też własnymi siłami zatrzymać ich. Międzynarodową katastrofę może okiełznać tylko proletariat międzynarodowy. Imperialistyczną wojnę światową może zlikwidować tylko światowa rewolucja proletariacka. A nieuniknione sprzeczności, wśród których rozwija się rewolucja rosyjska, są tylko praktycznymi przejawami zasadniczej sprzeczności między rewolucyjną polityką rosyjskiego proletariatu a polityką ślepej uległości proletariatu europejskiego, sprzeczności między klasową postawą mas ludowych w Rosji a zdradą interesów klasowych i socjalizmu, której dopuszczają się niemieckie, angielskie, francuskie masy robotnicze.

Później o tym pisał właśnie wspomniany przez ciebie Gramsci, upatrując roli kościoła w demoralizacji robotników na Zachodzie.

Marks uważał, że baza określa nadbudowę, więc zmiana superstruktury nic nie daje. W dodatku celem powinna być zmiana bazy, bo przecież to w bazie są środki produkcji.
Nadbudowa:

Nadbudowa społeczeństwa - w teorii marksistowskiej, ogół nieekonomicznych instytucji, działań i form świadomości społecznej występujących w danym społeczeństwie. Nadbudowa determinowana jest przez bazę, czyli ogół stosunków produkcji.

Nadbudowę stanowią m.in. państwo i organy jego działania (administracja, wojsko, policja, sądy), instytucje wychowania i kształcenia, nauka, różne grupy wyznaniowe, rodzina i stosunki pokrewieństwa, prawo, moralność, sztuka, filozofia, doktryny polityczne i społeczne itp.

Neomarksizm uderza właśnie głównie w te wyboldowane rzeczy a one należą do nadbudowy przecież. Rewolucje seksualne, emancypacje kobiet, psychoanaliza oraz gendery - to wszystko zmienia przede wszystkim obyczajowość, zatem należy do nadbudowy.

Jeżeli nie kontrolujesz środków produkcji, to nie kontrolujesz kultury. Zapodasz jakieś cytaty marksistów, którzy uważają, że zmiana superstruktury doprowadzi do zmiany bazy? Bo nawet Gramsci (czyli rzekomy ojciec chrzestny "marksizmu kulturowego") tak nie uważał...
To już zależy od tego, jak sobie zdefiniujesz środki produkcji. Ja bym się zgodził, że "instytucje wychowania i kształcenia" de facto są również ekonomicznymi instytucjami, ale to tylko pokazuje bezsens podziału na bazę i nadbudowę przy takim ich wydzieleniu. Skoro sam Gramsci uznał, że należy doprowadzić do "kulturowej hegemonii", to znaczy, że przede wszystkim naciskał na zmiany w nadbudowie.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Chociażby Róża Luksemburg.

Ale przecież ona nie piszę, że zawiódł proletariat w całości i że trzeba w ogóle zapomnieć o proletariacie. Ona piszę, że proletariat zachodni zdradził ideały. Nigdzie nie ma tam napisane żeby olać podział na klasę robotniczą i burżuazję i zastapić to jakimś innym podziałem.

Później o tym pisał właśnie wspomniany przez ciebie Gramsci, upatrując roli kościoła w demoralizacji robotników na Zachodzie.

Omg, ale to w ogóle nie jest to o co pytałem. Nigdzie nie ma tam napisane, że proletariat jest ogólnie do kitu i że trzeba coś nowego wymyślić. To po prostu zwalanie winy na kościół, że zdemoralizował proletariat. Gramsci nigdy nie porzucił wierności klasie robotniczej.

Neomarksizm uderza właśnie głównie w te wyboldowane rzeczy a one należą do nadbudowy przecież. Rewolucje seksualne, emancypacje kobiet, psychoanaliza oraz gendery - to wszystko zmienia przede wszystkim obyczajowość, zatem należy do nadbudowy.

I nie ma nic wspólnego z marksizmem, bo marksizm nie zajmuje się analizą nadbudowy.

Skoro sam Gramsci uznał, że należy doprowadzić do "kulturowej hegemonii"

Gramsci uważał, że z kulturową hegemonią trzeba walczyć... Tylko, że ta walka polegała raczej na mobilizacji klasy robotniczej do osiągnięcia własnej świadomości, rozwijania ruchów inteligenckich itp. Celem zawsze było dobro proletariatu.

Potem Duczke poszedł jeszcze dalej ze swoim marszem przez instytucję. Według niego rewolucja proletariacka będzie możliwa dopiero po masowym zinfiltrowaniu profesji, instytucji politycznych i edukacyjnych. Ale przecież to nadal jest działanie w oparciu o klasyczne teorie marksistowskie. Analiza ta sama, podział na burżuazję i proletariat, dążenie do komunizmu poprzez rewolucję.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 181
tosiabunio napisał:
Celem obu marksizmów była, tak naprawdę, zmiana społeczeństwa, budowa nowego, wspaniałego świata. Marksiści klasyczni uważali, że będzie to wtedy, gdy usunie się różnice klasowe, czego środkiem miałaby być m.in. likwidacja własności prywatnej. Marksiści kulturowi chcę zbudować swój nowy, wspaniały świat, zamieniając konflikt ekonomiczny, na konflikt "kulturowy", czyli opierając walkę klas o kryteria inne niż ekonomiczne (choć te też, do pewnego stopnia, grają rolę).
(...)
No i konflikt napędzający zbudowany jest analogicznie jak w komunizmie, tylko klasy ekonomiczne zastąpiono bardzo skomplikowaną hierarchią opresorów i opresjonowanych.
FatBantha napisał:
Cechą charakterystyczną jest poszukiwanie/kreacja potencjalnych, najlepiej nieusuwalnych, konfliktów między poszczególnymi grupami tożsamościowymi, zastąpienie dawnego proletariatu (który zawiódł i nie dał upragnionej rewolucji) inną klasą poszkodowanych, marginalizowanych cierpiętników, jakim potrzebny jest egalitaryzm i opieka wyzwalających ich postępowców.

Pozwolę sobie Panowie odpowiedzieć wam razem. Piszecie obydwaj o tym, że zarówno marksiści klasyczni jak i kulturowi bazują na konfliktach. Libertarianie też bazują na konflikcie. Na konflikcie pomiędzy klasą produktywną a polityczną. Teorii klasowej nie wymyślili marksiści a klasyczni liberałowie: Charles Comte i Charles Dunoyer. Potem jak teoria walki klas stała się obciachowa, bo kojarzyła się właśnie z marksizmem to liberałowie przestali się do niej odwoływać. Choć nie wszyscy się wstydzą dziedzictwa i do dziś agoryści się na nią powołują. Nie znaczy, że ja to polecam, tylko zwracam na to uwagę. Podobnie litowanie się nad cierpiętnikami nie musi być tylko charakterystyczne dla marksistów. Libertarianie też litują się nad cierpiętnikami, którym uwiera państwo. I chyba nie zaszaleje się za bardzo jak się powie, że libertarianie chcę nowego, wspaniałego świata.
Chciałbym zwrócić uwagę również, że klasyczny marksizm odwoływał się do proletariatu, który miał wyjść na barykady, chwycić za bagnet i wywalczyć komunizm. Jeśli współczesny jakiś „kulturowy marksizm” nie proponuje dokonania rewolucji, a działa w warunkach demokratycznych to używanie przez prawicę zwrotu „proletariat zastępczy” w stosunku do różnych grup jest taką językową sztuczką, która ma wywrzeć określony efekt skojarzeniowy. Przecież w warunkach demokracji takie grupy można spokojnie nazwać elektoratem. PSL może mieć swój elektorat wśród rolników, PIS wśród rodzin wielodzietnych, jakieś inne partie mogą mieć elektorat wśród przedsiębiorców etc. To nie jest nic nowego w demokracji i jest znacznie starsze niż ten „marksizm kulturowy”. Co prawda nie musi to być tylko zwykły sojusz wyborczy jeśli biały mężczyzna z doliny krzemowej głosuje tak samo jak czarna bezrobotna lesbijka i może to mieć jakieś podłoże ideologiczne, ale jak jakiś bezdzietny facet głosuje na PIS to też może z jakiś ideologicznych względów uważać, że tym wielodzietnym należy się +500 i dobrze jest jak państwo dba o przyrost naturalny narodu. Partie w demokracji mogą mieć ideologie, które są przynętą na wyborców. Ja nie widzę tu nic nadzwyczajnego. Prawica próbuje w jakiś sposób pokazać, że w szczególnym przypadku odwoływanie się do jakiś grup, okazywanie im współczucia czy dbanie o ich interesy jest czymś wyjątkowym, próbuje połączyć to z marksizmem, przez który jak wiadomo wydarzyło się pełno nieszczęść i zasugerować, że w tym szczególnym przypadku zakończy się to również nieszczęściem. To jest zwykła manipulacja. Jak ktoś ma argumenty, że „marksizm kulturowy” prowadzi do tragedii, to niech je przedstawi. Tak będzie uczciwie. Moim zdaniem gra w wydumane skojarzenia jest taka sobie. Prawica często histerycznie reaguje i krzyczy: marksizm kulturowy! Mi to trochę przypomina zachowanie pewnych środowisk, które łatwo szastają oskarżeniami o antysemityzm, a jak już mają antysemityzm to od razu widzą faszyzm. To jest takie lustrzane odbicie. Zrobicie co będziecie chcieli. Ja wam to zostawiam pod rozwagę.
FatBantha napisał:
To o czym piszesz możemy nazwać marksizmem klasycznym. Marksizm kulturowy, jak sama nazwa wskazuje, dotyczy przeprowadzenia rewolucji poprzez zmiany w tym, co Marks uznałby za nadbudowę a nie bazę.
Sorry Fat, ale wpieprzasz się między wódkę a zakąskę. Ja doskonale wiem, że „marksizm kulturowy” nie jest żadnym marksizmem. Polemizowałem z jakimś Nordenem, który uważa, że UE brnie w komunizm i dowodem na to ma być to, że UE chce stworzyć wspólną armię, a jak ja wtedy odwołuję się do definicji komunizmu to się mnie pyta czemu cały czas wracam do definicji z „kolektywizacją środków produkcji”. No bo to takie dziwne, że jak się o czymś mówi co jest dobrze zdefiniowane, to się odwołuje do tej definicji.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Jeśli współczesny jakiś „kulturowy marksizm” nie proponuje dokonania rewolucji, a działa w warunkach demokratycznych to używanie przez prawicę zwrotu „proletariat zastępczy” w stosunku do różnych grup jest taką językową sztuczką, która ma wywrzeć określony efekt skojarzeniowy.

Ale to jest wyłącznie twoje widzenie tego tematu, sugerujące, że jednak nie ma tego proletariatu zastępczego i jest on jedynie wydumany przez jakąś "prawicę". Termin marksizm kulturowy jest dobrą łatką na tę ideologię. Tym bardziej, że jest tak zwalczany przez neomarksistów (sprawdzony do teorii spiskowej, co jeszcze bardziej mnie utwierdza, że jest to termin właściwy). Ale to tylko łatka - możesz zaproponować inną, jeśli ci nie pasuje. Niech będzie, że to postmodernizm.

Libertarianie też litują się nad cierpiętnikami, którym uwiera państwo. I chyba nie zaszaleje się za bardzo jak się powie, że libertarianie chcę nowego, wspaniałego świata.

To chyba ty się litujesz. Ja chcę nowego, wspaniałego świata wyłącznie dla siebie, nie żadnej opresjonowanej grupy. Jak każdy porządny libertarianin.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Ale przecież ona nie piszę, że zawiódł proletariat w całości i że trzeba w ogóle zapomnieć o proletariacie. Ona piszę, że proletariat zachodni zdradził ideały. Nigdzie nie ma tam napisane żeby olać podział na klasę robotniczą i burżuazję i zastapić to jakimś innym podziałem.
No to tym mocniej się wypowiedziała. Tak czy owak, prognozy klasycznego marksizmu się nie sprawdziły na wielu różnych poziomach (na przykład w przewidywaniu, że komunizm może powstać dopiero po kapitalizmie - tymczasem rewolucja najbardziej udała się w feudalnej Rosji, która w ogóle "przeskoczyła" etap kapitalizmu, a z kolei totalnie nie wypaliła na kapitalistycznym Zachodzie, na który marksiści tak liczyli, od którego przecież zaczęli swoją indoktrynację.) Zadało to kłam wyobrażeniom o prawach historii nakreślonych przez Marksa i cały ten burdel trzeba było łatać od nowa.

Zresztą z tym wiążą się twisty w narracji antykapitaliistycznej - trzeba było jakoś wyjaśnić, dlaczego robotnicy dali się kupić kapitalistom i dlaczego w ogóle ustrój, który miał im przynieść materialną nędzę, de facto udobruchał ich na tyle, że z rewolucji wyszły nici. Kapitalizm z systemu przynoszącego robotnikowi głód i wyzysk, stał się systemem nieludzkim, przynoszącym raczej nędzę duchową, przy okazji zalewając świat zbędnym śmieciem i niszczącym zasoby naturalne. Klasyczny marksizm trzeba było poddać liftingowi po pierwszej kompromitacji, więc taką zaaplikowano.

A o bólu dupy klasycznych marksistów można sobie wyrobić opinię czytając komentarze pod artykułami Krytyki Politycznej, że znowu
Deleuze, Foucalt, dyskursy i pedały a o zapomnianą klasę robotniczą nikt się nie upomni i mamy tylko lewicę salonową. Na tym zresztą częściowo wybijają się Raziści, reanimujący stary proletariat w postaci prekariatu.

Omg, ale to w ogóle nie jest to o co pytałem. Nigdzie nie ma tam napisane, że proletariat jest ogólnie do kitu i że trzeba coś nowego wymyślić. To po prostu zwalanie winy na kościół, że zdemoralizował proletariat. Gramsci nigdy nie porzucił wierności klasie robotniczej.
No i wymyślono coś nowego. Teraz dyskryminowane i prześladowane są takie a nie inne mniejszości i to o ich prawa się walczy, stosując dokładnie te same metody, co kiedyś w przypadku proli.

I nie ma nic wspólnego z marksizmem, bo marksizm nie zajmuje się analizą nadbudowy.
Klasyczny się może nie zajmuje, ale neomarksizm, taki jak ta pierdolona szkoła frankfurcka zajmuje się tym wyłącznie.
Gramsci uważał, że z kulturową hegemonią trzeba walczyć...
ustanawiając własną hegemonię...
Tylko, że ta walka polegała raczej na mobilizacji klasy robotniczej do osiągnięcia własnej świadomości, rozwijania ruchów inteligenckich itp. Celem zawsze było dobro proletariatu.
No i na rozwijaniu ruchów inteligenckich się skończyło, to jest właśnie ta lewica salonowa od post-strukturalizmów, safe space'ów, LGBT, apropriacji kulturowej, feminizmów, przywilejów białych ludzi czy innego pierdololo.

Potem Duczke poszedł jeszcze dalej ze swoim marszem przez instytucję. Według niego rewolucja proletariacka będzie możliwa dopiero po masowym zinfiltrowaniu profesji, instytucji politycznych i edukacyjnych.
Czyli po zinfiltrowaniu nadbudowy i zmianach w niej, a nie w samej bazie. Upierasz się, że Dutschke to taki klasyczny marksista, a wcale na to nie wychodzi...
Pozwolę sobie Panowie odpowiedzieć wam razem. Piszecie obydwaj o tym, że zarówno marksiści klasyczni jak i kulturowi bazują na konfliktach. Libertarianie też bazują na konflikcie. Na konflikcie pomiędzy klasą produktywną a polityczną.
Ale ten konflikt nie dotyczy niemożliwych do wcielenia ideałów egalitarnych. W związku z czym, nawet jeśli sobie uznasz, że są jacyś opresjonowani i opresorzy, konflikt między nimi można spokojnie rozwiązać i na tym zakończyć sprawę. To jest coś innego, niż w przypadku immanentnej dla rzeczywistości nierówności, z którą można walczyć w nieskończoność i zawsze znaleźć pole na którym, ktoś z jakiegoś powodu jest pokrzywdzony, a kto inny nie jest i zachowuje pewnego rodzaju przewagę. Przewagę, którą należy zrekompensować działaniami politycznymi a później szukać kolejnych nierówności gdzie indziej i powtarzać tam podobnie inicjację siły politycznej, stając po stronie "ofiary".

Podobnie litowanie się nad cierpiętnikami nie musi być tylko charakterystyczne dla marksistów. Libertarianie też litują się nad cierpiętnikami, którym uwiera państwo. I chyba nie zaszaleje się za bardzo jak się powie, że libertarianie chcę nowego, wspaniałego świata.
Jak zaznaczyłem w powyższym swoim poście, cechą charakterystyczną jest szukanie konfliktów, najlepiej nierozwiązywalnych. Szeroko pojęty egalitaryzm zapewnia całą pulę takich, więc kombinacje katów i ofiar są w zasadzie niemożliwe do wyczerpania. Walkę o równość można prowadzić zawsze - natomiast po wyeliminowaniu państwa libertarianie nie mają już nic do roboty.

Chciałbym zwrócić uwagę również, że klasyczny marksizm odwoływał się do proletariatu, który miał wyjść na barykady, chwycić za bagnet i wywalczyć komunizm. Jeśli współczesny jakiś „kulturowy marksizm” nie proponuje dokonania rewolucji, a działa w warunkach demokratycznych to używanie przez prawicę zwrotu „proletariat zastępczy” w stosunku do różnych grup jest taką językową sztuczką, która ma wywrzeć określony efekt skojarzeniowy.
To nie jest żadna "językowa sztuczka", tylko rzeczywistość. Proletariatem zastępczym są dziś ludzie niesamodzielni, z problemami tożsamościowymi, niekompetentni, którzy zamiast zacząć nadrabiać swoje życiowe zaległości środkami prywatnymi i zacząć sobie radzić, wolą zmieniać niedobry świat, którzy są traktowani jak mięso armatnie zasilające konflikty polityczne po stronie egalitaryzmu i redystrybucji dóbr. Winny ich całej niedoli jest oczywiście kapitalizm i to jest współczesny odpowiednik wyzysku.
Partie w demokracji mogą mieć ideologie, które są przynętą na wyborców. Ja nie widzę tu nic nadzwyczajnego.
No i mają ideologie - neomarksistowskie na ogół. Też nie widzę w tym niczego nadzwyczajnego, bo się przyzwyczaiłem, że taka Środa czy Szczuka za dekadę wyjdą z kolejnymi upośledzonymi grupami, którym złe społeczeństwo będzie musiało nieba przychylić, bo taka jest dziejowa sprawiedliwość...

Zresztą co ja tam, będę się z wami przepychał - polecam poczytać Rothbarda... zwłaszcza tym, którzy traktują marksizm jak rzetelne stanowisko, które zasługuje na ścisłą i formalną ocenę ze względu na jego składowe i rzekomo nieusuwalne części.

Fakty są takie, że Marks zanim sobie jeszcze wymyślił materializm dialektyczny historii, zanim nadał swojej myśli "naukowy" charakter i zainteresował się ekonomią, od samego początku miał już pod ręką właśnie tę apokaliptyczną wizję społecznego konfliktu, który należało rozstrzygnąć, będąc po odpowiedniej stronie. I to była tak naprawdę najstarsza część marksizmu i jego clou - cała reszta elementów jego myśli i inspiracji Heglem czy Feuerbachem pozwoliła tylko określić i wybrać stronę konfliktu a później uzasadniać i tłumaczyć ten dokonany już wybór Marksa; tego, dlaczego to proletariat miałby być wyróżnioną grupą, dlaczego jego tryumf miałby być nieunikniony i ostateczny, dlaczego należało użyć środków rewolucyjnych. To jest też najbardziej wartościowa i rozchwytywana część tej ideologii - ogląd przejęty od Hegla w postaci dialektyki pana i niewolnika, dzięki jakiemu można wmawiać ludziom, że są czyimiś ofiarami i potrzebują politycznego stręczyciela, który by ich wyprowadził na zielone pastwiska. To jest serce marksizmu - twierdzenie, że wszelką emancypację można osiągnąć wyłącznie środkami politycznymi i poszukiwanie rozczarowanych swoją pozycją społeczną frajerów chętnych na przejażdżkę.

Cała reszta marksistowskiej myśli jest w zasadzie dla praktyków zbywalna i modułowo wymienialna. Materializm dialektyczny możesz sobie zastąpić czymkolwiek innym, o ile to coś innego dobrze uzasadni podejmowanie buntu i zachowa tę samą pewność co do nieuniknioności zwycięstwa. Jeżeli możesz użyć owej dialektyki do podburzenia jakichś grup społecznych, zmobilizowania ich do walki o równość, to w sumie co za różnica, czy będziesz uderzał w bazę, czy nadbudowę? W gruncie rzeczy ciągle chodzi o to samo, bez względu na to, jakimi grupami by się tu nie posługiwać i jakimi uzasadnieniami nie zasłaniać. Pierdolenie rodem z materializmu dialektycznego czy pierdolenie post-strukturalistyczne - nie ma to większego znaczenia, o ile działa w ten sam sposób na masy i zapewnia uznawaną w kręgach elit rolę autorytetu oraz daje dobry pretekst do działania. Równie dobrze marksiści mogliby czytać z flaków zwierząt albo rzucać runami, o ile uzasadniłoby to pozyskanie ludzi uznających się samych za ofiary na rzecz rewolucji. A czy oni uznają się za ofiary wyzysku ekonomicznego, niedoreprezentowania kulturowego czy czegokolwiek innego? Jeden chuj. Ważne, że da się tę swołocz wyrekrutować.

Marks powiedział, że nie chodzi o to, żeby świat opisywać, ale żeby go zmieniać. I tak też wypadałoby rozumieć jego myśl - funkcjonalnie, jako narzędzie zmiany. Jeżeli droga dla tej zmiany gdzieś się zamyka, to narzędzie lekko trzeba zmodyfikować albo jak w scyzoryku szwajcarskim wyciągnąć kolejne ostrze, gdy poprzednie się stępi. I tak ja postrzegam tradycję marksizmu właśnie - jako pozornie wielofunkcyjny nóż, z pierdylionem odnóg, który jednak służy w zasadzie zawsze do tego samego.
 
Ostatnia edycja:

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 181
Ale to jest wyłącznie twoje widzenie tego tematu, sugerujące, że jednak nie ma tego proletariatu zastępczego i jest on jedynie wydumany przez jakąś "prawicę".
FatBantha napisał:
To nie jest żadna "językowa sztuczka", tylko rzeczywistość. Proletariatem zastępczym są dziś ludzie niesamodzielni, z problemami tożsamościowymi, niekompetentni, którzy zamiast zacząć nadrabiać swoje życiowe zaległości środkami prywatnymi i zacząć sobie radzić, wolą zmieniać niedobry świat, którzy są traktowani jak mięso armatnie zasilające konflikty polityczne po stronie egalitaryzmu i redystrybucji dóbr. Winny ich całej niedoli jest oczywiście kapitalizm i to jest współczesny odpowiednik wyzysku.
Krótko Panowie: czym się w takim razie ten proletariat zastępczy odróżnia od elektoratu parawicowo-religijno-nacjonalistycznych socjalistów?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Krótko Panowie: czym się w takim razie ten proletariat zastępczy odróżnia od elektoratu parawicowo-religijno-nacjonalistycznych socjalistów?
Elektorat prawicowo-religijno-nacjonalistyczny nie aspiruje do roli kulturotwórczej, nie zdradza zapędów inżynieryjnospołecznych, przynajmniej w narracji stara się trzymać tradycyjnych wartości, nie postuluje przekształcania rodziny i naruszania jej autorytetu przez państwową biurokrację, nie forsuje swoich wizji w sposób zorganizowany przez środowiska akademickie, przemycając w postaci quasi-naukowej humanistyki.

Odróżnia się również prowincjonalnością i brakiem kosmopolityzmu - nie wypracowuje żadnej międzynarodówki. Natomiast wszelkie socjalne urządzenia traktuje w formie zwyczajnego plebejskiego oportunizmu, jako demagogii bez żadnej podszewki ideologicznej, historiozoficznej czy jakiejkolwiek innej.

Powiadają też, że nie pije kawy w Starbucksach...
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Elektorat prawicowo-religijno-nacjonalistyczny nie aspiruje do roli kulturotwórczej

lmao, to ma być żart? Jeżeli elektorat prawicowy sprzeciwia się zmianom w kulturze wprowadzanym przez lewicę, to z automatu, logicznie aspiruje do roli kulturotwórczej. Inaczej byłoby to im obojętne.

Po drugie można mnożyć przykłady prawicy chcącej narzucić ogółowi swoje zasady i wartości. Ile to razy jakieś zjeby zablokowały koncert kapeli metalowej? Przecież to jest bezpośrednia siłowa ingerencja w kulturę. Ban na sprzedawanie pornosów w kioskach. Pikiety pod klubami gogo, seksszopami i agencjami towarzyskimi. Domaganie się kar za obrażanie uczuć religijnych. To jest aspirowanie do roli kulturotwórczej, tak samo jak domaganie się zniesienia pomników konfederackich.

nie postuluje przekształcania rodziny i naruszania jej autorytetu przez państwową biurokrację

Pojęcie rodziny jest oczywiście subiektywne i prawica jest tak samo tutaj winna jak lewica. Lewica chce poszerzenia definicji o związki homo, za to prawica upiera się przy swojej definicji. Prawica również narusza autorytet przez państwową demokrację, chociażby ustalając limity wiekowe na spożycie alkoholu, papierosów, możliwości podjęcia pracy, jest za przymusem państwowej edukacji.

Odróżnia się również prowincjonalnością i brakiem kosmopolityzmu - nie wypracowuje żadnej międzynarodówki.

Wiara chrześcijańska, cywilizacja zachodu, cywilizacja białego człowieka. Prawica łączy się ponadnarodowo/międzynarodowo na tej osi.


A o bólu dupy klasycznych marksistów można sobie wyrobić opinię czytając komentarze pod artykułami Krytyki Politycznej, że znowu
Deleuze, Foucalt, dyskursy i pedały a o zapomnianą klasę robotniczą nikt się nie upomni i mamy tylko lewicę salonową. Na tym zresztą częściowo wybijają się Raziści, reanimujący stary proletariat w postaci prekariatu.

No widzisz, nawet oni sami nie lubią nazywać ich marksistami. I mają rację, bo nowa lewica to coś zupełnie niepodobnego do marksizmu.

No i wymyślono coś nowego. Teraz dyskryminowane i prześladowane są takie a nie inne mniejszości i to o ich prawa się walczy, stosując dokładnie te same metody, co kiedyś w przypadku proli.

Już pisałem dlaczego nie. Dla proli rozwiązaniem ich udręk miała być kolektywizacja własności środków produkcji. A co jest rozwiązaniem dla np. transpłciowców? Kolektywizacja czego? Pisałem też, że klasy opresorów i opresjonowanych się wzajemnie przecinają. Jak niby w nowej socialistycznej utopii miałoby to działać? Jak pogodzisz prawa gejów i prawa muzułmanów? Nie da się, co daje jasny obraz tego, czym jest ten nowy twór. To ideologia dekonstrukcyjna, nie mająca na celu budować nic nowego, tylko niszczyć zastany status quo. Marksizm był ideologią transformacyjną i eschatologiczną - ostatecznym celem i losem ludzkości jest komunistyczna utopia. "Marksizm kulturowy" nie posiada tego elementu. To zwykły postmodernistyczny bełkot, przepleciony feminizmem, intersekcjonalizmem i innym postępowym badziewiem nie mającym związku z marksizmem. To, że coś zrodziło się na lewicy nie oznacza, że musi to być od razu owoc marksizmu, bądź marksizm w nowym wcieleniu.

Klasyczny się może nie zajmuje, ale neomarksizm, taki jak ta pierdolona szkoła frankfurcka zajmuje się tym wyłącznie.

Szkoła frankfurcka to szkoła frankfurcka. Teoria krytyczna jedzie równo po marksizmie. Ci ludzie stanowczo się odcinają od myśli Marksa. Za to neomakrsizm to po prostu rozwinięcie myśli marska i uzupełnienie teorii w miejscach, gdzie nie była ona wystarczająco rozwinięta. Najlepszym przykładem neomarksisty jest Erik Olin Wright, który nieco rozwinął teorię klasową:

https://en.wikipedia.org/wiki/Erik_Olin_Wright

I nie ma tam nic o transgenderach, gejach, muslimach, tylko o klasie robotniczej.

Termin neomarksizm jest ok, gdyż neomarksiści nie wyrzucają za burtę rdzenia teoretycznego marksizmu.

ustanawiając własną hegemonię...

Jakiś cytat?

No i na rozwijaniu ruchów inteligenckich się skończyło, to jest właśnie ta lewica salonowa od post-strukturalizmów, safe space'ów, LGBT, apropriacji kulturowej, feminizmów, przywilejów białych ludzi czy innego pierdololo.

Czyli nawet nie realizują celów wyznaczonych przez swojego rzekomego guru i ojca chrzestnego ich ruchu. Jak więc można ich identyfikować z Gramscim??

Czyli po zinfiltrowaniu nadbudowy i zmianach w niej, a nie w samej bazie. Upierasz się, że Dutschke to taki klasyczny marksista, a wcale na to nie wychodzi...

BS, infiltracja nadbudowy tak, ale rozwijana miała być świadomość klasy robotniczej w celu rewolucyjnym, a nie rozwijanie świadomości genderów, muslimów i transów nie wiadomo w jakim celu.
 

tolep

five miles out
8 585
15 483
Jeżeli elektorat prawicowy sprzeciwia się zmianom w kulturze wprowadzanym przez lewicę, to z automatu, logicznie aspiruje do roli kulturotwórczej.

O RLY? Czy konserwatyzm (jako opór, nie jako reakcja) jest twórczy? Albo analogicznie - czy libertarianizm postuluje tworzene jakiegoś systemu?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
lmao, to ma być żart? Jeżeli elektorat prawicowy sprzeciwia się zmianom w kulturze wprowadzanym przez lewicę, to z automatu, logicznie aspiruje do roli kulturotwórczej. Inaczej byłoby to im obojętne.
No i jakich wielkich, wpływowych, prawicowych artystów zdolnych dotrzeć do ludzi w popkulturze mógłbyś mi polecić? Jakieś współczesne prawicowe bestsellery? W Polsce może trochę fantastyki i sci-fi by się znalazło, ale na Zachodzie?

Po drugie można mnożyć przykłady prawicy chcącej narzucić ogółowi swoje zasady i wartości. Ile to razy jakieś zjeby zablokowały koncert kapeli metalowej? Przecież to jest bezpośrednia siłowa ingerencja w kulturę. Ban na sprzedawanie pornosów w kioskach. Pikiety pod klubami gogo, seksszopami i agencjami towarzyskimi. Domaganie się kar za obrażanie uczuć religijnych. To jest aspirowanie do roli kulturotwórczej, tak samo jak domaganie się zniesienia pomników konfederackich.
OK, w sumie to jest na tyle marginalne, że i tak się nie zwraca na to uwagi, tym bardziej, że nie mają za sobą żadnych mediów. Poza tym, tutaj decyduje raczej aspekt wieku, chyba że uznamy, że młodej prawicy w ogóle nie ma i zaczyna pojawiać się na starość, gdy ludzie zostają dewotami.

Pojęcie rodziny jest oczywiście subiektywne i prawica jest tak samo tutaj winna jak lewica.
Co?
Prawica również narusza autorytet przez państwową demokrację, chociażby ustalając limity wiekowe na spożycie alkoholu, papierosów, możliwości podjęcia pracy, jest za przymusem państwowej edukacji.
Ustalanie limitów wiekowych na spożywanie używek z całą pewnością nie jest żadnym charakterystycznym postulatem dla prawicy, ale ogólnym konsensusem całej sceny politycznej i generalnie populacji w epoce, w jakiej żyjemy.

Wiara chrześcijańska, cywilizacja zachodu, cywilizacja białego człowieka. Prawica łączy się ponadnarodowo/międzynarodowo na tej osi.
Z chrześcijaństwem podzielonym na ortodoksję, protestantyzm i coraz bardziej przecwelony przez lewicę posoborowy katolicyzm? Wolne żarty. Ta oś już dawno została pogruchotana i nawet w Polsce między wierzącymi masz poważne podziały - inaczej nie byłoby czegoś takiego jak krytyka środowisk radiomaryjnych.
No widzisz, nawet oni sami nie lubią nazywać ich marksistami. I mają rację, bo nowa lewica to coś zupełnie niepodobnego do marksizmu.
Dla mnie to jest to samo, tylko po rebrandingu.
Już pisałem dlaczego nie. Dla proli rozwiązaniem ich udręk miała być kolektywizacja własności środków produkcji. A co jest rozwiązaniem dla np. transpłciowców? Kolektywizacja czego? Pisałem też, że klasy opresorów i opresjonowanych się wzajemnie przecinają. Jak niby w nowej socialistycznej utopii miałoby to działać? Jak pogodzisz prawa gejów i prawa muzułmanów? Nie da się, co daje jasny obraz tego, czym jest ten nowy twór. To ideologia dekonstrukcyjna, nie mająca na celu budować nic nowego, tylko niszczyć zastany status quo. Marksizm był ideologią transformacyjną i eschatologiczną - ostatecznym celem i losem ludzkości jest komunistyczna utopia. "Marksizm kulturowy" nie posiada tego elementu.
No i nie musi posiadać. Oryginalny marksizm również w swych podstawach był ideologią destrukcji. Podsunął ten pomysł i metodę działania lewicowcom, o których tutaj piszesz - to, że darowali sobie oni pozytywny program, też nie dziwi, bo ta część marksizmu nie działa. Ta destrukcyjna działa natomiast świetnie.

Zresztą gdybyś popytał feministek czy zwolenników LGBT po co oni się w to w ogóle angażują, pewnie powiedzieliby Ci o swoim pozytywnym programie na swoim poletku.
To zwykły postmodernistyczny bełkot, przepleciony feminizmem, intersekcjonalizmem i innym postępowym badziewiem nie mającym związku z marksizmem. To, że coś zrodziło się na lewicy nie oznacza, że musi to być od razu owoc marksizmu, bądź marksizm w nowym wcieleniu.
Na ogół, znaczy. Od socjalistów utopijnych się to nie wzięło...

Szkoła frankfurcka to szkoła frankfurcka. Teoria krytyczna jedzie równo po marksizmie. Ci ludzie stanowczo się odcinają od myśli Marksa.
Yhm...

Fundatorami Frankfurckiej Szkoły Badań Społecznych byli lewicujący niemiecko-żydowscy intelektualiści wywodzący się ze średnich i wyższych klas społeczeństwa niemieckiego[1]. Pierwszym dyrektorem Instytutu był Carl Grünberg, profesor ekonomii politycznej, który wprowadził marksizm jako powszechnie obowiązującą metodologię szkoły frankfurckiej.

[...]

Początkowo szkoła zajęła się krytyką oświecenia: Oświeceniowe obietnice – wiara w rozwój naukowy i racjonalność, rozwinięcie idei ludzkiej wolności – przemieniły się w koszmar, w zastosowanie nauki i racjonalności do tłumienia wolności. Według Adorna „Oświecenie hamuje rozwój autonomicznych, niezależnych jednostek; prowadzi do tamowania emancypacji, dla której ludzkie istoty są o tyle dojrzałe, o ile pozwalają im na to siły produkcyjne epoki”[3] Ich poglądy, choć zróżnicowane, wywodziły się z marksizmu i neoheglizmu i kształtowały się pod wpływem psychoanalizy i psychologii społecznej.

No ale wiki to słabe źródło, sięgjnijmy po coś innego...

The academic influence of the “critical” method is far reaching in terms of educational institutions in which such tradition is taught and in terms of the problems it addresses. Some of its core issues involve the critique of modernities and of capitalist society, the definition of social emancipation and the perceived pathologies of society. Critical theory provides a specific interpretation of Marxist philosophy and reinterprets some of its central economic and political notions such as commodification, reification, fetishization and critique of mass culture.

[,,,]

It was under Horkheimer’s leadership that members of the Institute were able to address a wide variety of economic, social, political and aesthetic topics, ranging from empirical analysis to philosophical theorization. Different interpretations of Marxism and its historical applications explain some of the hardest confrontations on economic themes within the Institute, such as the case of Pollock’s criticism of Grossman’s standard view on the pauperization of capitalism. This particular confrontation led Grossman to leave the Institute. Pollock’s critical reinterpretation of Marx also received support from intellectuals who greatly contributed to the later development of the School: for instance, Leo Lowenthal, Theodor Wiesengrund-Adorno and Erich Fromm. In particular, with Fromm’s development of a psychoanalytic trend at the Institute and with an influential philosophical contribution by Hokheimer, it became clear how under his directorship the Institute faced a drastic turning point characterizing all its future endeavors.

[,,,]

From the beginning, psychoanalysis in the Frankfurt School was conceived in terms of a reinterpretation of Freud and Marx.

[...]

It was Fromm, nevertheless, who best produced an advancement of the discipline; his central aim was to provide, through a synthesis of Marxism and psychoanalysis, “the missing link between ideological superstructure and socio-economic base” (Jay 1966, p. 92).

[,,,]​
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794

Critical Theory has been strongly influenced by Hegel’s notion of dialectics, the latter aimed at reconciling socio-historical oppositions, as well as by Marx’s theory of economy and society and the limits of Hegel’s “bourgeois philosophy”. Critical Theory, indeed, has expanded Marxian criticisms of capitalist society, by formulating patterns of social emancipatory strategies.
Whereas Hegel found that Rationality had finally come to terms with Reality through the birth of the modern national state (which in his eyes was the Prussian state), Marx insisted on the necessity of reading the development of rationality through history as a struggle of social classes. The final stage of this struggle would have seen the political and economic empowerment of the proletariat. Critical theorists, in their turn, rejected both the metaphysical apparatus of Hegel and the eschatological aspects connected to Marx’s theory. On the contrary, Critical Theory analyses, oriented to the understanding of society, pointed rather to the necessity of establishing open systems of analysis based on an immanent form of social criticism. Their starting point was the Marxian view on the relation between a system of production paralleled by a system of beliefs. Ideology, which according to Marx, was totally explicable through the underlying system of production, had, for critical theorists, to be analyzed in its own respect and as a non-economically reducible form of expression of human rationality. Such a revision of Marxian categories became extremely crucial, then, in the reinterpretation of the notion of dialectic for the analysis of capitalism.

[...]

Adorno provides a short but dense interpretation in the form of eight theses on the significance and the mission of Critical Theory. The central message is that Critical Theory while drawing from Marxism, must avoid hypostatization and closure into a single Weltanschauung on the pain of losing its “critical” capacity.


A w finale może weźmy jakieś marksistowskie źródło, co?

The result was a process in which Marxism merged with bourgeois ideology. A parallel process took place in post-World War Two France, also involving a merging with Freudian ideas. One of the results was undoubtedly an enrichment of bourgeois ideology.

Strasznie dużo tych marksistowskich naleciałości i wielokrotnych reinterpretacji marksizmu jak na towarzystwo, które od tego Marksa się tak stanowczo odcięło.
Nie mam cytatu, pamiętam po prostu po lekturze Gramsciego, że taka jest mechanika, w sumie zgodna z duchem marksowej teorii walki klas.

Czyli nawet nie realizują celów wyznaczonych przez swojego rzekomego guru i ojca chrzestnego ich ruchu. Jak więc można ich identyfikować z Gramscim??
No można, bo wykorzystują jego pomysł na działanie. A to, że treścią się różnią, nie zaprzecza wcale oryginalnej inspiracji.

BS, infiltracja nadbudowy tak, ale rozwijana miała być świadomość klasy robotniczej w celu rewolucyjnym, a nie rozwijanie świadomości genderów, muslimów i transów nie wiadomo w jakim celu.
W tym samym celu. Klasa robotnicza białego koloru najwyraźniej nie ma wystarczającego potencjału rewolucyjnego i bardziej obiecujące są gendery, muslimy i transy.
 
Ostatnia edycja:

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Czy konserwatyzm (jako opór, nie jako reakcja)

A czemu już na starcie uderzasz z manipulacją i robisz podział na "opór" i "reakcję" i z góry wykluczasz z dyskusji to drugie? Reakcjonizm to prawica.

Albo analogicznie - czy libertarianizm postuluje tworzene jakiegoś systemu?

A co, według ciebie może nie? Anarchizm to filozofia rewolucyjna, więc akapy postulują utworzenie akapu, czyli czegoś, czego jeszcze nie ma. Jeżeli czegoś nie ma, to trzeba to stworzyć.

Z minarchizmem tak samo.

Jeżeli prawica chce zamykania sekszopów, które już istnieją, to chcą oni wprowadzać nowy ład i ingerują w kulturę tak samo jak lewacy chcący obalać statuy konfederackie.
 
Do góry Bottom