A
artur1978
Guest
Witam,
Ciesze się ze znalalzlem to miejsce, w którym można odpoczac od dusznego klimatu stworzonego przez dwa pseudolibeeralne ugrupowania na polskiej scenie.
Przeczytalem wczoraj caly watek o posiadaniu dzieci i toczona tam dyskusja (a szczególnie o roznicy liberatrianizmu i propertarianizmu) wywolala u mnie pewne refleksje na temat adekwatnosci definicji do otaczajacej rzeczywistosci.
Nie macie czasem wrazenia ze pewne utworzone klasyczne definicje sa troche naiwne lub nieprzystajace do poziomu skomplikowania swiata?
Na przykład aksjomat nieagresji zaklada fizyczny kontakt dwoch samodzielnych jednostek ludzkich, ba wiekszosc zalozen propertarianizmu zaklado to samo.
A co jeśli ktos wlamie mi się do komputera? Jak taka sytuacje będzie kwailifikowal propertarianin?
Przeciez nie wkroczylem na jego terytorium, tak wiec propertarianski aksjomat dotyczacy wlasnosci nei zostal naruszony.
Jak w ogole koncepcje wolnosciowe radza sobie z pojeciem szkody niefizycznej?Czy w ogole taka szkoda w takiej koncepcji istnieje? Z drugiej strony usuniecie waznych danych z czyjegos komputera może tez spowodowac konkretna szkode fizyczna i finansowa, czy wówczas będzie to zainicjoanie agresji i uprawni atakowanego do fizycznego wkroczenia na teren agresora?
Przyjumujac dominujacy aksjomat wlasnosci to nie, ale oznaczaloby to paradoksalnie, ze można na odleglosc smialo ruchac w dupe propertarianina a nie o to chyba chodzi.
Generalnie mam wrazenie ze te prawa odnosza się do jakichs prostych sytuacji spolecznych w srodowisku posiadaczy ziemskich. Na przykład od jakiej wysokosci nad czyjas wlasnoscia i do jakiej glebokosci pod czyjas wlasnoscia mogę przebywac nie lamiac czyjegos prawa wlasnosci?Propertarianie odrzucaja (calkiem slusznie) istnienie prawa ogolnego wiec ta sytuacja powinna być rozwiazana przez prawo podstawowe a ja jakos tego rozwiazania nie widze.
Inna ciekawa kwestia o ktorej fanbatha pisal jest mozliwosc ustalania dowolnego prawa przez propertarianina na wlasnym terenie (nawet takim ze stane się niewolnikiem jeśli wejde na ten teren, takie prawo tez może być ustalone w dowolnym momencie). Ciekawi mnie ze przy takim podejsciu do sprawy zaczynaja się nam tworzyc…panstwa!
Jeśli nie wolnosc czlowieka, ale bycie wlascicielem na okreslonym obszarze decyduje o wszystkim to w jaki sposób zagwarantowac raz nieuzywanie przemocy do zaboru mienia, dwa zapobiec szkodliwej konsolidacji wlasnosci w rekach jednej osoby, która de facto mzoe stac się kims na ksztalt monarchy na duzym obszarze niewolac duze grupy ludzi.
Propertarianizm w ogole nie zajmuje się kwestia asymetrii zasobow, jeśli ktos ma wystarczajaca ambicje i duze zasoby to może kawalek po kawalku odbierac mienie sasiadowi zabijajac go (lub nawet uzywajac podstepu, wchodzac na jego grunt stajac się niewolnikiem i jako zbuntowana materia zabijajac go zgodnei z prawem i przejmujac majatek).
Jednostka odpowiednio silna i znaczaca pod względem ekonomicznym nie musi bac się ostracyzmu ani nawet prawa, doskonalym dowodem na to sa obecne czasy gdzie panstwo posiada aparat przymusu znacznie silniejszy nzi posiadalby jakikolwiek liberatarianski sad a i tak istnieja ludzie nietykalni.
Czy istnieja rozwiniecia doktryny libertarianskiej dotyczacej spoleczenstwa posindustrialnego czy dopiero trzeba je stworzyc?
Ciesze się ze znalalzlem to miejsce, w którym można odpoczac od dusznego klimatu stworzonego przez dwa pseudolibeeralne ugrupowania na polskiej scenie.
Przeczytalem wczoraj caly watek o posiadaniu dzieci i toczona tam dyskusja (a szczególnie o roznicy liberatrianizmu i propertarianizmu) wywolala u mnie pewne refleksje na temat adekwatnosci definicji do otaczajacej rzeczywistosci.
Nie macie czasem wrazenia ze pewne utworzone klasyczne definicje sa troche naiwne lub nieprzystajace do poziomu skomplikowania swiata?
Na przykład aksjomat nieagresji zaklada fizyczny kontakt dwoch samodzielnych jednostek ludzkich, ba wiekszosc zalozen propertarianizmu zaklado to samo.
A co jeśli ktos wlamie mi się do komputera? Jak taka sytuacje będzie kwailifikowal propertarianin?
Przeciez nie wkroczylem na jego terytorium, tak wiec propertarianski aksjomat dotyczacy wlasnosci nei zostal naruszony.
Jak w ogole koncepcje wolnosciowe radza sobie z pojeciem szkody niefizycznej?Czy w ogole taka szkoda w takiej koncepcji istnieje? Z drugiej strony usuniecie waznych danych z czyjegos komputera może tez spowodowac konkretna szkode fizyczna i finansowa, czy wówczas będzie to zainicjoanie agresji i uprawni atakowanego do fizycznego wkroczenia na teren agresora?
Przyjumujac dominujacy aksjomat wlasnosci to nie, ale oznaczaloby to paradoksalnie, ze można na odleglosc smialo ruchac w dupe propertarianina a nie o to chyba chodzi.
Generalnie mam wrazenie ze te prawa odnosza się do jakichs prostych sytuacji spolecznych w srodowisku posiadaczy ziemskich. Na przykład od jakiej wysokosci nad czyjas wlasnoscia i do jakiej glebokosci pod czyjas wlasnoscia mogę przebywac nie lamiac czyjegos prawa wlasnosci?Propertarianie odrzucaja (calkiem slusznie) istnienie prawa ogolnego wiec ta sytuacja powinna być rozwiazana przez prawo podstawowe a ja jakos tego rozwiazania nie widze.
Inna ciekawa kwestia o ktorej fanbatha pisal jest mozliwosc ustalania dowolnego prawa przez propertarianina na wlasnym terenie (nawet takim ze stane się niewolnikiem jeśli wejde na ten teren, takie prawo tez może być ustalone w dowolnym momencie). Ciekawi mnie ze przy takim podejsciu do sprawy zaczynaja się nam tworzyc…panstwa!
Jeśli nie wolnosc czlowieka, ale bycie wlascicielem na okreslonym obszarze decyduje o wszystkim to w jaki sposób zagwarantowac raz nieuzywanie przemocy do zaboru mienia, dwa zapobiec szkodliwej konsolidacji wlasnosci w rekach jednej osoby, która de facto mzoe stac się kims na ksztalt monarchy na duzym obszarze niewolac duze grupy ludzi.
Propertarianizm w ogole nie zajmuje się kwestia asymetrii zasobow, jeśli ktos ma wystarczajaca ambicje i duze zasoby to może kawalek po kawalku odbierac mienie sasiadowi zabijajac go (lub nawet uzywajac podstepu, wchodzac na jego grunt stajac się niewolnikiem i jako zbuntowana materia zabijajac go zgodnei z prawem i przejmujac majatek).
Jednostka odpowiednio silna i znaczaca pod względem ekonomicznym nie musi bac się ostracyzmu ani nawet prawa, doskonalym dowodem na to sa obecne czasy gdzie panstwo posiada aparat przymusu znacznie silniejszy nzi posiadalby jakikolwiek liberatarianski sad a i tak istnieja ludzie nietykalni.
Czy istnieja rozwiniecia doktryny libertarianskiej dotyczacej spoleczenstwa posindustrialnego czy dopiero trzeba je stworzyc?