Jakie filmy ostatnio oglądaliście?

X

xawas

Guest
Wielkie kule ognia - biografia jednego z najpopularniejszych piosenkarzy lat 50-tych Jerry Lewisa.Świetny scenariusz. Lewisa gra Dennis Quaid a jego partnerkę Myre Winona Ryder, która została jego żoną gdy miała 13 lat. Dużo muzyki rock'n'rolla z lat 50-tych.
 

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 700
7 113
Wielkie kule ognia - biografia jednego z najpopularniejszych piosenkarzy lat 50-tych Jerry Lewisa.Świetny scenariusz. Lewisa gra Dennis Quaid a jego partnerkę Myre Winona Ryder, która została jego żoną gdy miała 13 lat. Dużo muzyki rock'n'rolla z lat 50-tych.

Kocham ten film i ogolnie lubie biograficzne filmy gwiazd muzyki, np. film o Cher, Tinie Turner, Ricky Nelsonie, itp. Nawet jesli ich muzyki nie specjalnie lubie.
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 410
Jakby ktoś chciał się wybrać na film "Pokot" lub nie zamierza się na niego wybrać ale chciałby się dowiedzieć o czym ten film traktuje, to polecam Karonia. Karoń opowiada o tym filmie, jego symbolice i podprogowej propagandzie w nim zawartej.
https://wrealu24.tv/film/krzysztof-karon-o-przemysle-holocaust-konflikcie-z-izraelem-i-filmie-pokot
Karoń nawija przez ponad półtorej godziny, ale nawija wyjątkowo ciekawie.
a jakie on ma wykształcenie? ;)
 
U

ultimate

Guest
Dziś Oscarowa heca w w Hollywood


giphy.gif
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
X

xawas

Guest
7083389.2.jpg


Walk the Line - Spacer po linie. Film o życiu niezwykłego człowieka - legendarnego muzyka Johnny'ego Casha.
Życie Casha nie było usłane różami. Będąc dzieckiem musiał ciężko pracować. Jego relacje z ojcem były bardzo trudne - musiał udawadniać, że jest wartościowym człowiekiem. Świetna gra odtwórców głównych ról , ktorych do filmu wybrał Johnny z żoną jeszcze przed śmiercią. Phoenix zasłużył na Oscara. Rewelacyjny film i świetna muzyka Johnnego - szczerze polecam.

 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Przed chwilą zaliczyłem "Anihilation" w reżyserii Alexa Garlanda, gościa który stworzył "Ex machina". Tym razem tak wybitnie już nie było, chociaż to dalej przyzwoity film.

Trochę jakby ktoś do kubła z "Czasem apokalipsy" wrzucił "Inne pieśni" Dukaja, wymieszał ze "Stalkerem" Tarkowskiego a wszystko doprawił tym opowiadaniem Lovecrafta,

Wyprawa kobiet z wyższym wykształceniem w odmęty deformacji bytu, dziwnych krzyżówek biologicznych, coraz bardziej degradującej się rzeczywistości. Do pewnego momentu byłem zainteresowany, ale rozwiązanie filmu nie było satysfakcjonujące. W finale pojawiła się spora mielizna i niestety zaważyła na mojej ocenie. Szkoda, bo ten film mógł być bardziej niezwykłą przygodą niż to, co zostało nam zapodane. Tak czy inaczej, nieszablonowona jak na dzisiejsze czasy pozycja. Przyjemnie się oglądało.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Nuda, nuda, nuda. Ni to żołnierki, ni naukowcy, ot idą przez las. Każda idzie, bo ją gryzie jakiś emocjonalny/psychologiczny/somatyczny problem, który akurat niebezpieczna wyprawa ma jakoś rozwiązać/nadać sens. Ot wycieczka kobiet, które przeżywają osobisty kryzys, więc ktoś je wpuszcza do wnętrza nieznanego pochodzenia tworu (może kosmici, może zjawisko ponadnaturalne, może sam Bóg się objawił), aby sobie połaziły. Dlaczego one? Dlaczego nie było w tym jakiegoś konkretnego celu? Planu działania, procedur awaryjnych? Tęgie głowy namyślały się i wykminiły: ot idźcie sobie, najwyżej nie wrócicie jak wszyscy przed wami, albo dokonacie cudu i problem zniknie.

Mam wrażenie, że w wielu hollywodzkich filmach, spektakularne wydarzenia dzieją się jedynie po to, aby bohater/ka mogli rozliczyć się ze swoim życiem, przeżyciami z dzieciństwa, czy problemami ze sobą. Wstawia się coś rodem z innego świata i w gruncie rzeczy, wszystko to, aby jedna osoba doznała jakichś osobistych przeżyć, a ten unikatowy artefakt sobie po prostu znika, wystawiając wszystkim pozostałym wielkiego faka.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Dlaczego one? Dlaczego nie było w tym jakiegoś konkretnego celu? Planu działania, procedur awaryjnych?
No bo to kobiety były... To akurat ta bardziej realistyczna strona filmu. :) Wyślij baby do lasu i niech jeszcze mapę czytają...
Mam wrażenie, że w wielu hollywodzkich filmach, spektakularne wydarzenia dzieją się jedynie po to, aby bohater/ka mogli rozliczyć się ze swoim życiem, przeżyciami z dzieciństwa, czy problemami ze sobą. Wstawia się coś rodem z innego świata i w gruncie rzeczy, wszystko to, aby jedna osoba doznała jakichś osobistych przeżyć, a ten unikatowy artefakt sobie po prostu znika, wystawiając wszystkim pozostałym wielkiego faka.
Stary topos o liczącej się wędrówce, a nie celu. Świat z kolei to tylko taki rekwizyt służący za pomoc w poznawaniu i przekraczaniu siebie.

Ja nie mam nic przeciwko filmom, w którym ludzie podejmują wędrówkę czy nawet pielgrzymkę i w jej ramach mogą przejść przemianę albo w trakcie zmienić zdanie i pójść gdzieś indziej, albo zrezygnować tuż przed osiągnięciem celu, ale tutaj jednak motywacje postaci nie zostały odpowiednio dopracowane, sam zaś koniec był zapewne podyktowany holiłódzką tendencją do szczęśliwych zakończeń a przede wszystkim ratowania świata. Osobiście wolałbym, aby ta historia zakończyła się bez takiego wielkiego rozstrzygnięcia, które nie pasowało do kameralności filmu, być może złe zakończenie byłoby jeszcze lepsze; dajmy na to, gdyby każdą z pań rozwaliła jej własna zgryzota, wada charakteru, albo rozeszły się po drodze i zapomniały o celu swojej wyprawy.

Niewykorzystany potencjał i tyle.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Dobra, hero's journey to dobry schemat. Ale dla mnie ważne, aby wędrówka miała sens. Znaczy jak sobie bohater/ka zechce pochodzić bez sensu, aby przemyśleć życie i odmienić swój los, to spoko. Ale w tym celu nie wysyłajmy jej może na inną planetę czy coś. Gdy dzieją się rzeczy ważne, ludzie powinni działać adekwatnie. Jak się idzie na wojnę, to nie rozmyśla się za często o swoim stosunku do ojca czy inne bzdety. Podobnie, gdy idzie się spotkać z obcą cywilizacją.
 

Redrum

Active Member
705
183
Czarnoksiężnik z Oz. Kapitalna baśń, oglądając ją znów poczułem się jak dziecko i miałem czysty fun oglądając go.

Przeminęło z wiatrem. Klasyk, miłosna opowieść w czasie wojny secesyjnej, z kapitalną postacią Mamuśki :D
 
Do góry Bottom