Jakie filmy ostatnio oglądaliście?

Pestek

Well-Known Member
688
1 879
Lemony Snicket: Seria niefortunnych zdarzeń.
A_Series_Of_Unfortunate_Events_poster.jpg

Fatalny. Może dlatego, że miałem porównanie do serialu, który też można obejrzeć na Netflixie.
Serial mnie wciągnął. Pomimo, że wyprodukowany z mniejszym rozmachem, był autentyczny. Śmieszył, a czasami wprawiał w smutek. Miało się wrażenie prawdziwej więzi między rodzeństwem i spójności historii. Tutaj miałem wrażenie, że postawili na wielkich aktorów, którzy stworzyli coś okropnego. Kupy się to nie trzymało. Chociaż początek mi się podobał, słoneczko też grało nieźle. Chyba nie da się upchać książek w 2 godzinny film(nie czytałem).
W dodatku Meryl Streep mi przypominała o niedawnych hollywoodzkich skandalach, i o jej własnej bierności.
Serial polecam gorąco, nie można się od ekranu oderwać.
 
Ostatnia edycja:

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Nie zauważyłeś, że ten film jest stylizowany całkowicie i nie przedstawia realistycznego odwzorowania tamtych czasów. Że anachronizmy są celowym zabiegiem artystycznym?
 
D

Deleted member 4683

Guest
obejrzałem trailer i wygląda jakby film był stylizowany również na chińskie kino sztuk walki z bieganiem po ścianach itp. o_O
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Zapomniałeś o Legolas Style. Przede wszystkim, Legolas. I pikowana kufaja socjalistycznego ulicznego bojówkarza-uchodźcy.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Ja mam pikowaną kurtkę, choć nie z Lidla. Nie czyni to ze mnie imigranta bojówkarza. I mnie się akurat ten zabieg stylizacyjny w tym filmie podoba, bo jak już mam oglądać kolejnego Robin Hooda, to chcę jakiejś odmiany.

To nie oznacza, że to będzie od razu dobry film, ale doceniam, że ktoś zadaje sobie trud.
 

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 700
7 113
"Break Out" (Ikidomari no Banka) (1988)

Dawno zem dychy nie dal filmowi, ale ten byl po prostu genialny. Niby zwykly japonski kryminal ale jest w nim kupa dziwnych sytuacji, postaci i nie bylem wstanie przewidziec co sie za chwile stanie w wielu punktach filmu. Po prostu super. Fragment ponizej:

 
D

Deleted member 6341

Guest
"Ładunek 200" w reżyserii Aleksieja Bałabanowa. Historia Rosji z perspektywy prostych ludzi.
Odrażające, szokujące obrazy. Wszystko jest ohydne. Paskudny, beznadziejny świat. Od samego początku film daje kopa.
Rosjanie kręcą świetne filmy. Polecam też "Brata" Bałabanowa.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Oż kur...!!!

Starchaser: The Legend of Orin (1985)

Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć, jak wyglądałyby "Gwiezdne wojny", gdyby wyreżyserował je Krzysiu, to pozycja obowiązkowa.

Zakochałem się w tym filmie od pierwszego wejrzenia. Połączenie mitu arturiańskiego z "Indianą Jonesem i Świątynią Zagłady" oraz wyjebiaszczą, kiczowatą space operą. Seksizm, rasizm, niezdrowe używki, niewolnictwo, dziwki, zagłada niepewnych kontrahentów z krasnala atomowego, mnóstwo insynuacji seksualnych, a to wszystko w sosie prawdziwego monomitu, z którego byłby dumny sam Joseph Campbell, gdyby przyszło mu żyć w akapie.

Bardziej niegrzeczna wersja "Gwiezdnych wojen" w postaci kreskówki dla dzieci? Mózg rozjebany. Na dokładkę dochodzą ukradzione dźwięki statków kosmicznych, ale może to tylko takie zapożyczenie mające wskazywać na spadkobierstwo duchowe... ;)

Generalnie wierzę, że tak było w Katowicach, gdy leżały one jeszcze dawno, dawno temu, w odległej galaktyce...


Starchaser: The Legend Of Orin -- A Star Wars Rip-Off With Android Anal Rape
438692_v1.gif

438694_v1.gif

tumblr_n9ztobNmOg1so23e1o2_500.gif

4dfeef6ca02b99c0d8382e942d576499.png

fe984083c41e90116a0f3b98c3256445.png

eebccc60e81539c13f6059734e93e3d7.png

d2c6596d18e646395a777c9e03a70c2f.jpg

star-chaser.jpg

butfirstthewhores.jpg
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Nic gorszego nie mogło już spotkać Sagę, no może jeszcze ten małpolud w roli głównej i Rey. Gdzie się podziały czarnuchy pokroju Lando Carlissiana?
Czarnuch pokroju Lando Calrissiana będzie teraz panseksualny. Serio, takie są plotki...


https://www.polygon.com/2018/5/17/17365604/lando-calrissian-sexuality-solo-star-wars-jonathan-kasdan
https://www.usatoday.com/story/life...-pansexual-solo-star-wars-reaction/620566002/
https://io9.gizmodo.com/lando-calrissian-is-pansexual-1826116231
http://www.dailymail.co.uk/tvshowbi...als-Lando-Calrissian-character-pansexual.html

Nawet mu wypimpowali Sokoła.
"Pimp my ride - galactic edition"

Garderoba jest teraz najistotniejszym pomieszczeniem Millenium Falcona... :)
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Ok, super. Czyli można zakładać, że w kolejnym jakimś tam epizodzie Marks Wars, Chewbacca załaduje Lando od tylca w zaciszu pomieszczeń technicznych Sokoła.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
W zasadzie, to w zgodzie z moją manipulacyjną teorią sztuki, powinienem teraz uznać "The Last Jedi" za trafiony film. Dlaczego?

Dlatego, że Johnson osiągnął za jego pomocą dokładnie to, co sobie zaplanował przed laty. :) Wyszło szydło z worka.

Inna sprawa, że nie jest to specjalnie trudnym zabiegiem, aby zrazić połowę publiczności - wystarczy zrobić maksymalnie stronniczy ideologicznie film, którym jedna strona spektrum będzie zachwycona z powodu jego wymowy, a druga z tego samego powodu nim totalnie wzgardzi. Nie trzeba do tego specjalnego warsztatu ani pomyślinku. Tak czy inaczej słabe prowo, a jeszcze słabsze Gwiezdne wojny.

Aktualizacja:

Obczajcie to:


Solo: A Star Wars Story shows us the hero all feminist men have been waiting for
It's scary to chart your own destiny instead of buying into old-fashioned stereotypes, and 'not all men' are up to the challenge

This piece contains spoilers for Solo: A Star Wars Story

“We have to free half of the human race, the women, so that they can help to free the other half” wrote the suffragette leader Emmeline Pankhurst. But over a century later, many men still don't realise that the revolution of feminism was fought as much for their freedom as for anybody's.

Instead, they seem to want the bad old days of patriarchy back. Hollywood keeps telling these men the same old story that they adore. A middle-aged guy, divorced from his family, rediscovers his purpose in life by rescuing his daughter/wife/sister/other vulnerable female stereotype from eeevil terrorists. It's every action movie from Bruce Willis in Die Hard to Liam Neeson in Taken.

But even though most men’s "very particular set of skills" is more along the lines of coding Javascript or scheduling a badass middle management meeting than assassinating bad guys, we still love the fantasy. One day we will get to fulfil the role of heroic warrior for our family and tribe, the narrative goes: one day we will be needed again.

In the midst of all this, it's good see a different kind of masculine archetype return to the screen in Solo: A Star Wars Story, a film which is primarily about a man learning to embrace his own freedom. As the first Star Wars movie of the Disney era not to feature a female protagonist, in a franchise that has so much to say about freedom, there's an implicit expectation that Solo should have something to say about male liberation.

Han Solo was the character we all really fell in love with in the original Star Wars, and not just because of Harrison Ford's natural charisma. Luke Skywalker is a one-dimensional cypher, driven by destiny and the selective truth-telling of Obi Wan Kenobi along his Hero's Journey. But Han is a free human being. When he (spoiler alert) flies the Millennium Falcon in to rescue Luke, he is a hero not by fate but by choice.

Han's life as a smuggler mirrors his primary character traits. He is the epitome of the free man. He lives outside rules and hierarchies, and, however hard they try, the evil Empire can't catch him. Even when Jabba gets hold of Han, his spirit of freedom is only frozen, momentarily, in Carbonite. Han's family are the friends, and even the enemies, he meets on his adventures. An orphan farm boy, a prissy protocol droid and a 200-year-old hairball aren't a traditional family, but they're the ad-hoc family of friends many of us today embrace.

When family does find him, even Han Solo doesn't get to fly away from his failings as a father. Han is handy with a blaster, but he's a man of guile and cunning, not violence. He can't fight away the enemies who have his son, because those enemies live within Ben Solo's character. Han can only, like a real man, keep being there for his fallen son. Even when, as Kylo Ren, his son is making all the worst decisions a man can.

Were Kylo Ren real and alive today, you strongly suspect he would be one of those enraged, hysterical followers of Jordan Peterson's morose YouTube ramblings about reclaiming masculinity in the alt-right. At least Snoke is a charismatic villain to take as a master. What do these young men see in the depressed pallor of Peterson?

However hard he tries to pedal back from his statement that we must to return to "enforced monogamy", it's perfectly clear that Peterson and his followers badly want a return to the bad old days of patriarchy. They want the power to force women – and men – back into ways of living that most of us today find oppressive. Fine, Tinder may not be your thing, but it’s amazing how many men seem to think arranged marriages, wedding dowries and “till death us do part” would make them happier.

Han Solo is an iconic anti-hero today because most men revel in our newfound freedom. We're overjoyed to no longer be forced into stifling, traditional male roles, and to be free to live lives not modelled around violence, hatred and fear. But embracing that freedom is hard. It's scary to chart your own destiny instead of buying into old-fashioned stereotypes, and "not all men" are up to the challenge.

I'm fascinated by men who reject their own freedom in favour of old-style oppression. Growing up on a big sink housing estate outside London, I saw too much male violence. While I only recognise it looking back, much of that violence was driven by a deep psychological desire to be needed. To be the breadwinner. A drive that many men in 1980s Britain, unemployed and on benefits, found they could no longer fulfil. But economic challenges and psychological shortcomings are no excuse for violence.

Today, men simply aren't needed in the traditional ways they once were. Most of us are able to make the mental adaptation from being needed to being free. But some men either can't, or simply won't. The Millennium Falcon is there waiting to whisk them away on the adventure of living their own free life.

It's sad indeed that so many choose, instead, to sit moping over Jordan Peterson's YouTube channel, dreaming of a bad old past that will, thankfully, never return.
Oni się już nie cackają z tą propagandą - lecą po całości... Nawet J. Petersonowi się oberwało rykoszetem... :)
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom