Jakie filmy ostatnio oglądaliście?

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Z innej beczki. Znacie jakiś film o fabule typu "płatny zabójca (seryjny morderca, etc.) znajduje swoją niedoszłą ofiarę martwą i na własną rękę chcę się dowiedzieć, kto mu sprzątnął cel"? Coś ala kryminał? Pytam z ciekawości, bo wymyśliłem dosyć prosty scenariusz i z takim odwróconym patentem. Serio, ile można robić motyw z policjantem/detektywem. Sam bym z chęcią takie coś obejrzał, bo taki motyw nadaje emocjonalny stosunek śledztwu.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Warto oglądać Allena poza tzw. okresem londyńskim? Bo to mi się nawet podobało. Najlepszy był Match Point, potem nawet ten Cassandra Dream uszedł i całkiem całkiem. Ale te Vica Christina Barcelona to straszne chujstwo.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Rozumiem, że pytasz o późniejsze, a nie wcześniejsze jego filmy? Według mnie tylko O północy w Paryżu daję rade, ale też żadne cuda to nie są. Blue Jasmine można obejrzeć dla roli Cate Blanchette.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Nie widziałem wszystkich, ale koniecznie Annie Hall, Manhattan, Hannah i jej siostry. Ja lubię też Celebrity i Drobne Cwaniaczki, ale one nie mają zbyt dobrych opinii.
Ja czekam na jego nowy film Nieracjonalny Mężczyzna (nie mam pojęcia co ze słówkiem irracjonalny jest nie tak, że go zastąpili inną formą), nie spodziewam się zbyt wysokiej jakości, ale idę dla Joaquina Phoenixa.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Odnośnie Match Point, Jonathan Rhys Meyers (grał też w Dynastii Tudorów, Velvet Goldmine, Elvisa) ma problem z uzależnieniem od alkoholu. Jak u Robina Williamsa, zaczął od picia w wyniku samotności na planie filmowym podczas kręcenia w jakimś odległym zakątku. Potem doszła śmierć matki, rozstanie z dziewczyną i pieniądze nie rekompensują tego.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 775
4 721
Jordański film przygodowy (tak jordański) "Theeb" czyli Wilk. Dawno nie widziałem tak zajebistej przygodówki. Akcja dzieje się w latach nastych dwudziestego wieku na arabskiej pustyni okupowanej wówczas przez imperium osmańskie. Syn beduińskiego szejka wyrusza z bratem, by zaprowadzić pewnego Anglika będącego agentem Saudów - walczących z Osmanami o kontrolę nad pustynią - do studni na odległym szlaku. Po drodze wpadają w zasadzkę rabusiów - chłopak musi gwałtownie dorosnąć i nauczyć sie szybko walczyć o przeżycie. Do ciekawej fabuły dodałbym świetne, naprawdę zapierające dech ujęcia surowej pustyni i skalnych formacji. Operator ma u mnie Oskara.
Szkoda, że filmu tak dobrego nie ma w necie - przynajmniej ja nie umiem znaleźć. Pokazuje go jednak Cinemax. Jeśli ktoś ma dostęp, lub może sobie zorganizować choćby na czas filmu to warto.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Czy tylko mnie wkurwia ta moda na robienie mrocznych/niby realistycznych komiksów, zapoczątkowana przez Nolana? I teraz wszyscy robią mrocznych Spidermanów, Supermanów i tak dalej. A w tle przygrywa jakieś pseudo psychologiczne spojrzenie na postacie. Dlaczego kiedyś mogli łączyć powagę z luźnym stylem i często groteskowym ukazaniem postaci i jej mocy? A teraz wszystkie te superbohatery spinają majty (hihi) i chcą być na siłę charczącymi Batmanami.

P.S. Widziałem zdjęcia nowej Wonder Woman. Wielka podnieta w internecie. Jest tylko jeden problem, to w ogóle nie przypomina wyjściowej postaci.
 

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 044
Nie tylko Ciebie. To jest jakiś dramat co się dzieje. Niby te wszystkie zabiegi mają zarysować głębię postaci, pokazać ich dramat, ale na chuj to pokazywać, skoro wszyscy wiedzą kim jest Batman, jak stracił rodziców itd. Ale on i wszyscy naokoło gadają o tym jak się czują, jaka ciąży na nich odpowiedzialność, itd.
A był kiedyś taki Batman:
Btmn0831.jpg

Mało mówił, dużo robił, ale wiadomo było kiedy jest wkurwiony, kiedy zrezygnowany, kiedy zmęczony i ma wszystkiego dosyć.
I ta tendencja nie dotyczy tylko komiksów. To samo tyczy się na przykład nowego Bonda. O ile jeszcze Casino Royale było zacne, to potem pojawiają się jakieś rozkminy co do pochodzenia Bonda, rozterki moralne, wyrzuty sumienia, no kurwa, po co to wszystko.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 003
Chciałem zobaczyć tego nowego Robocopa, ale zobaczyłem znaczek PG-13 i se odpuściłem...
Ten film winien mieć kategorię "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach". Z trudem dotrwałem, z nerwami w strzępach. Taki to był paskudny badziew. Jawny zamach na arcydzieło, totalny sabotaż. Jedyny plus to wykorzystany w filmie utwór "Hocus Pocus" grupy Focus.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 003
W akapie żaden Francuz nie tknie produkcji filmów, bo zostanie odjebany wraz z kamerą i statywem. Czemu to piszę?

Z powodu jednej z najgorszych ekranizacji ever. Rzecz tyczy się przeniesienia na ekran już drugiej książki G.Flynn - "The Dark Places".
O ile Fincher wymiodził cudo po latach uwiądu (vide "Zaginiona dziewczyna"), to Gilles Paquet-Brenner położył "Mroczne zakątki" absolutnie, a trzeba wiedzieć, że zabrał się za kapitalną historię, świetną książkę, takie złoto leżące na ulicy, które wystarczy podnieść i zawłaszczyć. Jednak z przyczyn, które chyba tkwią w nieprzebytych głębinach żabojadzkiej nieświadomości zbiorowej, ów skarb Francuz po prostu zbeszcześcił. Jak to Francuz.

Ja pierdolę, a miał w rękach super historię, z której Fincher utkałby świetny kryminał. Miał pełnokrwistych bohaterów, ale i to zjebał. Zacznę od rozbieżności w fizyczności postaci, co woła o pomstę. Człowieku Francowaty! Libby to była mała, niezbyt atrakcyjna, biuściasta, ruda kobietka bez palca u jednej stopy, a nie strzelista blond Furioza Theron!! Zbaraniałem, kiedy ujrzałem na ekranie Libby Day Theron. Pojebało? Oczywiście Theron potrafi zagrać, że kopara opada, ale jakoś w tym amatorskim, zapchlonym france-filmie, nie kupiłem nawet jednego gestu. Bo to nie była LIBBY!! To była Furiosa jeszcze zanim Miller nakręcił nowego Maxa!!

Dobra, miałem dużo więcej napisać, bo mnie rozsadza od wewnątrz świadomość straconych dwóch godzin w porze nocnej, ale to tylko film, kurcze. Podjarałem się jednak po lekturze i oczekiwałem, że zobaczę ekranizację, a nie ciąg obrazków bez składu i ładu, pełen dziur, płytki jak Balaton, że o budowaniu dramaturgii nie wspomnę, bo jej nie ma. Cała historia została zdruzgotana przez ignorancję i fajansowatość reżyserską. Może coś jest w tych ślimakach i żabach, sam nie wiem... nie próbujcie tego w domu.

Oglądając miałem wrażenie obcowania z przeciętnym, pospiesznie nakręconym filmem telewizyjnym. Ujęcia - źle, aktorstwo - może być, ale m.in. u tego synka co grał z Makkonachim w "Uciekinierze". To mógłby być Ben Day, o tak. Satanista-ciapa. Wszystko się zgadza. Diondra? Da się znieść, ale Chloe Moretz to jednak nie ten poziom drapieżności, a bohaterka Flynn to zołza 10/10. Trey Teepano? Nie, dziękuję. Siostry Day od biedy ok. Broni się Krysia Hendricks w roli zmielonej przez życie matki, nieobecnej, wciąż zamyślonej, powoli wygaszającej się w rytmie tego, co ma nastąpić.

Reżyser Z Koziej Dupy Trąba tu nie zagląda, a szkoda, bo by zobaczył, że Libby powinna podobnie wyglądać jak niżej, ale bez ulepszeń. Piegi, bruzdy, nieco bardziej męska, włosy hulające wokół głowy, wkurw na twarzy. Na tej focie można budować fizys Libby, a nie laska Theron. Bez sensu.
0331.f.gfh.haircolortrends2.jpg


Reasumując 3/10, żabojadzkie kino na drzewko itd. Kto chce oglądać, krzyżyk na drogę. Jeśli to zrobi bez poznania prozy, ten niepełnosprawny film odbierze mu jakąkolwiek chęć, by sięgnąć po książkę.
 
Ostatnia edycja:

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Nie znam Twojego stosunku do animacji, ale znam Twoje zamiłowanie do piłki. Powiedzmy se szczerze, nie odjebiesz Francuzów. Podświadomie będziesz im dziękował za wymyślenie MŚ, Euro, LM.

W akapie żaden Francuz nie tknie produkcji filmów

A ja założę tajne stowarzyszenie chroniące wybranych filmowców z Francji, m.in. tych od robienia świetnych animacji. Zmienimy im tożsamość, i będą nie-Francuzami.

O, Imię Róży i Misję też robił Francuz. Tomkiewicz Francuzom nic nie zrobi, doda kilka wyjątków i tyle z tego będzie.
 
Ostatnia edycja:

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 003
Wymieniłeś dwa doskonałe tytuły, ale zapomniałeś o "Leon", "Nikita", "Wielki błękit", "Ills". Trochę tego jest, ale umówmy się, francuskie kino to zło, statystycznie rzecz biorąc.
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
Znowu "Zmiennicy".

Kraszan Bhamarandżara przyleciał z Tajlandii z pistoletem gazowym na pokładzie. Na bramce Okęcia wyjął go z wewnętrznej kieszeni i nawet wycelował w celnika. Wyjaśnił że to gazowy i usłyszał że nie ma zakazu. Spoko, przeszedł.

Parę odcinków później Hans Gonschorek przyleciał z Niemiec z walizką w której były 3 miliony fałszywych dolarów. Usłyszał od celnika pouczenie że nie wolno tym płacić, ale ogólnie to nie zabronione. Gonshorek wyjaśnił że chce to włożyć do trumny zmarłego i przeszedł.

Ech, liberalizm w PRL Anno Domini 1986...
 
Do góry Bottom