Jakie filmy ostatnio oglądaliście?

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Lubię Pi, fajnie zakręcony, skromny filmik, a co do Aronfsky'ego to wygląda na to, że po Źródle się skończył.

@tosiabunio, kiedy w takim razie "chorowałeś" na Aronofsky'ego, że wyleczył Cię jego pierwszy poważniejszy film? Za czasów jego studenckich krótkometrażówek?
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Lubię Pi, fajnie zakręcony, skromny filmik, a co do Aronfsky'ego to wygląda na to, że po Źródle się skończył.

@tosiabunio, kiedy w takim razie "chorowałeś" na Aronofsky'ego, że wyleczył Cię jego pierwszy poważniejszy film? Za czasów jego studenckich krótkometrażówek?
π to mój ulubiony film Aronofsky'ego, na którym w zasadzie się skończył - później była już tylko komercha. Źródło też zresztą bardzo mi przypasowało. Natomiast oglądaliśmy z siostrą jego blockburstera - Noego, to chodziły śmiechy, że antynatalizm i mizantropia na pełnej kurwie u wyglądającego jak alkoholik Russela Crowe, który sobie taką zgrabną interpretację ideologiczno-teologiczną strzelił; mógł odjebać z potomstwem, ale rodzina jak zwykle wszystko skiepściła. W sumie polecam oglądanie filmów z jakąś swoją lożą szyderców, bo nawet jak się trafi jakieś skiepszczone dzieło, to komentarze powodują, że i tak można się świetnie ubawić.

Z kolei z okazji zgonu Williamsa, chyba sobie zapuszczę swój ukochany What Dreams May Come. Może to tak po prawdzie, właśnie ten film zainspirował mnie, dokładając cegiełkę do zostania propem...?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 268
Mnie się Pi bardzo podobało. Requiem też i nie wyobrażam sobie nawet jak to można hejtować, dla mnie to film, który na stałe się zapisał w historii kinematografii i to nie tylko ze względu na scenę ass to ass :) Źródło i Czarny Łabędź też na plus, chociaż nie tak bardzo jak poprzednio wymienione. Podobał mi się też Zapaśnik, fajnie było Mickeya zobaczyć po latach. Ostatnio widziałem Noego, co tu dużo mówić, film przypomina, że pieniądz nie śmierdzi i czasem warto strzelić komerchę, ale nie narzekam, obejrzałem, zjadłem paczkę czipsów, wypiłem flaszkę coca- coli i nie mam jakiś wyrzutów sumienia, że popołudnie zleciało, ot, przeciętne filmidło.
 
K

Kurier

Guest
"Pi" spoko, ale "Requiem..." spokojnie można sobie hejtować. Ładnie zrealizowany, ale generalnie to smuty w chuj, narkotyki są be, patrzcie jak się ludzie staczają ... bleh, rzygać się chce. Wspomniane "Fear and Loathing..." lepiej zapuścić w tym temacie.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Requiem for a Dream (swoją drogą polski tytuł jak zwykle źle przetłumaczony, bo o żaden sen tam nie chodzi, tylko o marzenia) opowiada ledwie w niewielkiej części o narkotykach i o tym, że są złe. To znaczy można powiedzieć, że jest o narkotykach, ale bardzo szeroko pojętych, nie tylko o tych chemicznych. Ogólnie lubię, to kawał dobrego, mocnego kina, ale do powtórki mnie nie ciągnie w ogóle.

Natomiast Fear and Loathing in Las Vegas mi zupełnie nie spasowało, miałem tylko jedno podejście i nie skończyłem, nie wiem czy jakiś słaby dzień miałem, ale narzekałem na to, że narkotyki są przedstawione zbyt cool. Pewnie nie pomagało też towarzystwo, które nic, tylko komentowało: "hehe, patrz jaką mają pojebaną fazę, hehe".
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 008
π to mój ulubiony film Aronofsky'ego, na którym w zasadzie się skończył - później była już tylko komercha. Źródło też zresztą bardzo mi przypasowało.
Jak jeszcze zniosę w porywach dobrego wiatru "Pi", to filmów typu "Źródło" nienawidzę. Jedyny film Aronofsky'ego, który mną ruszył to "Requiem For A Dream".
Łabędź i opowiastka o duchach w łodzi podwodnej ujdą, ale tak naprawdę tylko "Requiem..".
 
P

Przemysław Pintal

Guest
Polecam anime Akira. Link do filmu online - http://www.anime-shinden.info/16461-akira.html

http://pl.wikipedia.org/wiki/Akira

A poniżej sceny z Akiry jako klip do utworu Futurisma zespołu Flashowrx:



Requiem for a Dream (swoją drogą polski tytuł jak zwykle źle przetłumaczony, bo o żaden sen tam nie chodzi, tylko o marzenia).

Jak jedziesz na amfie to nie śpisz ;).

PS. Podobała mi się scena w Trainspotting, jak dostał odtrutkę i wyszedł z dywanu.
 
P

Przemysław Pintal

Guest
Akira to pozycja obowiązkowa.
Chyba każdy z fanów japońskiej animacji widział.

W sumie lubię takie klimaty. Ghost in the Shell i Neon Genesis Evangelion.

BTW oglądałem kiedyś dwa razy taki film o "narkomanach" - raczej imprezowicze chodzący po klubach. Całość dzieje się w Cardiff. Przyjemnie mi się oglądało. Nigdy nie pamiętam tytułu...
 
K

Kurier

Guest
Natomiast Fear and Loathing in Las Vegas mi zupełnie nie spasowało, miałem tylko jedno podejście i nie skończyłem, nie wiem czy jakiś słaby dzień miałem, ale narzekałem na to, że narkotyki są przedstawione zbyt cool. Pewnie nie pomagało też towarzystwo, które nic, tylko komentowało: "hehe, patrz jaką mają pojebaną fazę, hehe".

Tzn. też film nie ma specjalnie skomplikowanej fabuły, ani jasnego morału, ale dla mnie to akurat były atuty w typ wypadku. Niemniej wbrew pozorom jest pokazane pewno widmo uzależnienia, głównie pod postacią prawnika, dla którego każde przyjęcie kończy się mocną borutą. No, ale jest też przeciwwaga w postaci Thompsona. Narkotyki i efekty zażywania są różne, tak jak różni są przyjmujący. I to myślę udało się pokazać, przy tym w dosyć groteskowej otoczce i unikatowej realizacji. To nie jest arcydzieło, ani wielce głęboki film i nie udaje, że takowymi chce być. "Requiem..." chce, moim zdaniem bez powodzenia. W ogóle to sobie przypomniałem, że nam to kiedyś ksiądz w liceum na religii puścił. Wywody właśnie na miarę tamtego okresu i miejsca.

BTW oglądałem kiedyś dwa razy taki film o "narkomanach" - raczej imprezowicze chodzący po klubach. Całość dzieje się w Cardiff. Przyjemnie mi się oglądało. Nigdy nie pamiętam tytułu...

"Human Traffic". Też spoko, nie bierze siebie zbyt na poważnie, a to właśnie dosyć ważna sprawa w przypadku narko-historii.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 008
Najlepszy film o dragach jaki widziałem to szkocki "Trainspotting" (Przemek wspomniał). Boyle wtedy nieźle kozaczył, stwarzając Wielką Trójkę swoich najlepszych dokonań. Prócz wspomnianego oczywiście "Płytki grób" i "28 dni później", a reszta mniej lub bardziej słaba z tendencją do koszmarnego kupsztalizmu.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Mi najbardziej w tej tematyce podoba się Enter the Void, chociaż narkotyki to tam raczej pretekst do pozagrobowej podróży ku ponownym narodzinom. Jeśli kogoś nie przekonałem, to w filmie znalazło się ujęcie tryskającego wewnątrz pochwy penisa ;) jest też scena aborcji - ogólnie lajtowy film dla całej rodziny.

Obczajcie też czołówkę:
 
Ostatnia edycja:

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 268
w filmie znalazło się ujęcie tryskającego wewnątrz pochwy penisa ;) jest też scena aborcji - ogólnie lajtowy film dla całej rodziny.
Takiej recenzji ciężko się oprzeć, aż mi szkoda, że ogladałem ;) Film faktycznie niezły, chociaż w moich oczach zyskuje bardzo dużo ze względu na to gdzie się dzieje.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 157
To może jest ciekawy eksperyment, szczególnie muzyka na dronach, ale jakimś zajebistym kinem bym tego nie nazwał.
 

Grzechotnik

Well-Known Member
988
2 224
Savior (1998) - mo znany film o bałkanach. Losy najemnika, byłego agenta CIA. Prosta fabuła, sporo trupów (bynajmniej z jego ręki), trochę patosu, ale to produkcja amerykańska, więc zaskoczenia nie będzie.

Warriors (1999) - film o Brytyjskich wojskach ONZ w Bośni, właściwie o jednej jednostce zmechanizowanej Warriorów (http://pl.wikipedia.org/wiki/FV510_Warrior). Typowa produkcja BBC, bez patosu, flegmatyczna, całkiem przyzwoita. Mnogość trupów. Można obejrzeć.

Bravo Two Zero (1999) - kolejna produkcja BBC. 1991, irackie SCUDy napierdalają żydków w Tel Awiwie. Brytyjczycy wysyłają ośmioosobowy patrol SAS by ukrócił te zabawy. Cel misji - rozpierdolić światłowody niezbędne SCUDom do prowadzenia ognia, a w razie napotkania wyrzutni podziękować sprzętowi i załogom. Niestety kilka rzeczy idzie chłopcom nie po myśli... Film na podstawie prawdziwej historii (http://en.wikipedia.org/wiki/Bravo_Two_Zero) opisanej przez jednego z operatorów w książce pod tym samym tytułem. 8/10, mimo tandetnych efektów specjalnych i dziwnej gry Sean Beana.
Książkę polecam bardziej, świetna historia, duża wartość dydaktyczna - Mc'Nab szczegółowo opisał planowanie, przygotowanie i wykonanie akcji.
 
Do góry Bottom