D
Deleted member 4476
Guest
Wczoraj byłem na Jacku Strongu. Nie był jakiś szczególny ale wcześniej nie wiedziałem, że to film Pasikowskiego i spodziewałem się jakiegoś wajdowania, więc mile się zaskoczyłem. Właściwie to całkiem mi się podobał, fajna scena pościgu i wyjątkowo Dorociński mi się podobał.
Film o Kuklińskim, który zdradził jednych komuchów na rzecz drugich.
Szczególnie rozbawiło mnie to w kontekście ramy kompozycyjnej, jego zeznań w pokoju CIA (albo czegoś takiego) w Waszyngtonie, czego widz do końca nie wie (ja wiedziałem, bom wiedział, że go nie złapali (a może to było wiadomo już od początku tylko coś przeoczyłem i zarejestrowałem to tylko podświadomie)) - "zeznania" odbywają się po ciemku i po polsku, co ma przekonać widza, że jednak go ruskie złapały i zaraz dostanie czapę. Dopiero jak ucieka za granicę, kończy się historia i wracamy do Waszyngtonu, rozsuwają się kotary, pada światło słoneczne na logo jakiejś amerykańskiej agencji, za oknem bialutka kopuła jakiegoś amerykańskiego budynku rządowego - ufff To nie ZSRR, to USA.
(Ktoś pytał na czacie, ale poszedłem i nie doczekałem się odpowiedzi - jest jakiś libowy konsensus na jego temat?)
Była jedna szczególnie żenująca scena, gdy dostał w swoje ręce listę 5 000 osób do internowania 13 grudnia, przegląda ją, dramatyczna muzyka i zbliżenia na nazwiska: Jacek Kuroń, Lech Wałęsa, Adam Michnik na cały srebrny ekran.
Film o Kuklińskim, który zdradził jednych komuchów na rzecz drugich.
Szczególnie rozbawiło mnie to w kontekście ramy kompozycyjnej, jego zeznań w pokoju CIA (albo czegoś takiego) w Waszyngtonie, czego widz do końca nie wie (ja wiedziałem, bom wiedział, że go nie złapali (a może to było wiadomo już od początku tylko coś przeoczyłem i zarejestrowałem to tylko podświadomie)) - "zeznania" odbywają się po ciemku i po polsku, co ma przekonać widza, że jednak go ruskie złapały i zaraz dostanie czapę. Dopiero jak ucieka za granicę, kończy się historia i wracamy do Waszyngtonu, rozsuwają się kotary, pada światło słoneczne na logo jakiejś amerykańskiej agencji, za oknem bialutka kopuła jakiegoś amerykańskiego budynku rządowego - ufff To nie ZSRR, to USA.
(Ktoś pytał na czacie, ale poszedłem i nie doczekałem się odpowiedzi - jest jakiś libowy konsensus na jego temat?)
Była jedna szczególnie żenująca scena, gdy dostał w swoje ręce listę 5 000 osób do internowania 13 grudnia, przegląda ją, dramatyczna muzyka i zbliżenia na nazwiska: Jacek Kuroń, Lech Wałęsa, Adam Michnik na cały srebrny ekran.