Jaki system audio posiadasz w domu?

Jaki masz system dźwiękowy w domu?

  • Stereo (Wysoka jakość- Audiofilska/Prawie Audiofilska)

    Votes: 7 24,1%
  • Stereo (Średnia)

    Votes: 8 27,6%
  • Stereo (Bieda)

    Votes: 13 44,8%
  • 5.1

    Votes: 5 17,2%
  • 6.1

    Votes: 0 0,0%
  • 7.1

    Votes: 1 3,4%
  • 10.2

    Votes: 0 0,0%

  • Total voters
    29

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Grajki przeważnie potrafią tylko komponować, grać, chlać i walić tępe cipy - znam takiego gitarzystę co był zdziwiony jak pokazałem mu parę rzeczy w Cubase (bo jak się okazało on nie potrafił wydzielić nawet osobnych ścieżek na efekty dla multitembralnych instrumentów wirtualnych) jedynie co robił to nagrywał swoją gitarkę i okraszał całe gary jednymi efektami (i puszczali go w radio był nawet w dzień dobry TVN)
Ależ zgoda. Jednak czasem prymitywne miksowanie jest świadomie zamierzone i daje właściwy efekt. Przykładem jest wczesny Slayer. Tam płyty wyglądały tak, Hanneman leci z jednego głośnika, King z drugiego, jedna stopa Lombardo z jednego, a druga z drugiego. Pozornie całkiem zrypana przestrzeń. Ale tylko wtedy ich plugawe rify w South Of Heaven, mogły tak wypaść jak miały. Wszystko inne popsułoby efekt.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Poza tym Grajki przeważnie potrafią tylko komponować, grać, chlać i walić tępe cipy - znam takiego gitarzystę co był zdziwiony jak pokazałem mu parę rzeczy w Cubase (bo jak się okazało on nie potrafił wydzielić nawet osobnych ścieżek na efekty dla multitembralnych instrumentów wirtualnych) jedynie co robił to nagrywał swoją gitarkę i okraszał całe gary jednymi efektami (i puszczali go w radio był nawet w dzień dobry TVN)
To zgoda. Tzn. nie wiem, czy wszystkie grajki (klawiszowcy się pewnie wyróżniają pod tym względem), ale wśród gitarzystów panuje wręcz pewien etos troglodyty. Wszelka wiedza o syntezie dźwięku jest niepożądana, efekty to tylko dodatek (dobry kawałek brzmi dobrze i bez efektów, on te efekty włącza, bo nie umie grać itp). Najważniejsze to nauczyć się paru zagrywek i co najwyżej podpiąć parę efektów zgodnie ze świętymi kanonami Ojców Założycieli (Hendrix - kaczka, fuzz, wibrato, Gilmour - delay, Summers - flanger, chorus).
 
OP
OP
A

Artur Nowak

Guest
U niektórych się również przejawia pogarda dla dobrze zrealizowanych nagrań z dobrym dźwiękiem (Kelthuz np. taką przejawia i nazywa takie kawałki już kawałkami "nie dla true ludzi" tylko dla gejów z tego co zrozumiałem - nie wiem co ma wysoka jakość dźwięku do lubowania się w penetracji analnej - równie dobrze można o to posądzić osoby oglądające filmy w Full HD czy 4 K zamiast na telewizorach kineskopowych, bo to bardziej vintage i true i wyjść na niedojeba, który kurczowo się trzyma poprzedniej epoki z powodu jakiś żałosnych sentymentów)
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
U niektórych się również przejawia pogarda dla dobrze zrealizowanych nagrań z dobrym dźwiękiem
U mnie się przejawia pogarda dla formy bez treści. Czyli najpierw muza, która mnie rajcuje nawet jak ją słyszę w kuchennym radio, a potem jakość nagrania, kunszt grajków, pachnąca nowością okładka i reszta bajerów. Ja odnoszę takie wrażenie, że dziś mamy przede wszystkim ładnie opakowaną kupę gówna. Zamiast sztuki, mamy masową produkcję.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
A ja uważam, że współczesna profesjonalna produkcja zwykle nie równa się dobrze zrealizowanej produkcji z dobrym dźwiękiem. Króluje kompresja, limiting, niska dynamika, nieznośnie świszczący EQ.
 

tolep

five miles out
8 579
15 476
Zupełnie nie znam się na technice audio. A to nagranie powyżej, znaczy Royksopp, mocno zryło mi beret już dłuższy czas temu. Co takiego w nim jest?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Miałem już to wrzucać w Zapodaj coś ciekawego, ale przypomniałem sobie, że mamy przecież temat poświęcony audiofaszyzmowi (?)/ audiofilskiej dyktaturze.

Masz kształt pokoju z dupy i nie wiesz jak w nim ustawić kolumny? Voilà!

http://www.hifi.pl/porady/ustawienie-rodzaje.php

Jestem jednak trochę rozczarowany, bo nie zawarli w tym porad akustycznych dla ludzi mieszkających w latarniach morskich. Nie pojawiły się również bardziej nieprzejednane sugestie w rodzaju: "Wyburz ścianę, co z tego, że nośna - dla dobrego dźwięku nie wolno iść na zgniłe kompromisy" :(
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Dobra, ożywię trochę ten temat i przekieruję go na trochę inne tory. Ponieważ żyjemy w epoce cyfrowej i materialne nośniki dźwięku stanowić raczej w niej będą coraz mniej istotną część, akcent przenosi się na enkodery, dekodery, formaty plików i inne sprawy związane ze sposobami reprezentacji fizykalnego brzdęku w platońskich, matematycznych światach, gdzie rządzą funkcje, kompresja i inne takie mary.

Ostatnio robiłem sobie przegląd formatów, aby zaktualizować wiedzę na ich temat, bo w końcu może coś się zmieniło od czasów Winampa i warto się tym zainteresować, bo co jeśli trafił się jakiś przełom jakościowy, a ja o nim nie wiem i na nim nie skorzystam?

Zacząłem od bezstratnych, ale na nich nie poprzestałem, gdyż odkąd podkusiło mnie do zakupu mobilnego odtwarzacza i częściej bywam poza swą piwnicą, pojawiła się konieczność zainteresowania się formatami stratnymi.

Z bezstratnych wysępiłem pojawienie się TAK - Tom's lossless Audio Kompressor. Niby pozwala zaoszczędzić więcej miejsca na dysku niż przy korzystaniu ze sprawdzonych FLACzków, ale nie jest opensourcowy i niewielka liczba sprzętów go obsługuje. Na razie nie będę się na niego przerzucał, bo korzyści nie wydają mi się wystarczająco duże, by fundować sobie jakieś większe zamieszanie w kolekcji audio.

Natomiast spory ruch jest w formatach stratnych - częściowo ze względu, że każdy chce zagospodarować przestrzeń po odchodzących powoli w niepamięć niesławnych MP3. Apple czy Youtube w głównej mierze trzyma się swojego AAC, a jasna strona mocy forsuje Vorbis/Ogg czy Musepacka.

Ja z początku, głównie chyba z powodu awersji do jakości jutjubowego dźwięku ripowanego z filmików i różnych metalicznych artefaktów (siostra bawi się w takie profanacje) zdecydowałem się właśnie na Vorbisa. Ale z nim jest pewien problem - mianowicie, jak to ładnie na wiki ujmują...

preferuje się w nim subiektywną jakość brzmienia niż absolutną wierność sygnału
W efekcie trudno o nim mówić jako o czymkolwiek aspirującym do już nie tyle hi-fi, co nawet med-fi. Z całą pewnością słucha się go przyjemniej niż empetrójec przy tych samych bitrate'ach, ale jest z nim jak z gumpowskim pudełkiem czekoladek - nigdy nie wiesz na co trafisz, kodując w nim swoje nagrania.

Wygląda to bowiem tak, jakby konwertując do niego album, był składany on od nowa i user po całym procesie dostawał zupełnie nowy miks. W niektórych przypadkach brzmiący nawet ciekawiej niż w oryginale, w niektórych znacznie gorzej, ale nieczęsto zbliżony do tego co było pierwotne. Niestety, trafiły się również płyty, w których dość istotne tło Vorbis odsuwał jeszcze bardziej na tył, ściszając je, wybijając zbytnio wokal albo robił inne numery tego rodzaju ("Amarok" Oldzia). Czasem wychodziło to nawet in plus niektórym nagraniom, bo taki stoner metal jak Electric Wizard ("Dopethrone"), wypadał znacznie zadziorniej i agresywniej, czasem jednak ta szorstkość oggowa zupełnie psuła odbiór płyty (za głośna perkusja w "Łóżku" Manaamu).

Z muzyką klasyczną natomiast Vorbis radził sobie znakomicie i zastanawia mnie, czy nie był głównie opracowywany na niej i pod nią "tweakowany", bo gdy idzie o taki repertuar, tutaj nie miałem większych zastrzeżeń.

Tak czy owak - po moich eksperymentach odsłuchowych z tym formatem, miałem dać sobie już spokój z tym wynalazkiem Xiphophorusa, bo jak Madlock podaje; „Groźba jest silniejsza, niż jej wykonanie” - trudno żyć w niepewności, czy akurat to co się zgrywa, będzie brzmiało wystarczająco czy chujowo. Ale postanowiłem sprawdzić jeszcze inny ich produkt, mianowicie betę Opusa.

I powiem Wam, że to jest całkiem fajna rzecz. Chociaż został stworzony głównie z myślą o streamingu i największą przewagę nad konkurencją ma mieć przy niskich przepływnościach, ja testowałem go przy VBR 320 (odpowiednik q9 ogg) i jak dla mnie brzmi znakomicie.

Głównym kłopotem jest to, że nie obsługuje on żadnych innych częstotliwości nagrań niż 48000 Hz. Zatem jeśli zgrywacie zwykłego redbooka z 44100 Hz, to zostanie on upsample'owany przez natywny resampler (lub jeśli mu nie ufacie, sami musicie uprzednio to zrobić własnoręcznie, na przykład SoXem.) Przez to konwersja trwać może ciut dłużej - dla mnie, gdy teraz moja kolekcja audio składa się w większości z nagrań 24 bitowych o znacznie wyższych częstotliwościach, to w sumie nie robi różnicy, bo i tak muszę zdawać się na downsampling - nieważne czy to 44,1 czy 48.

Większość, jeśli nie wszystkie zauważalne przeze mnie problemy Vorbisa w Opusie zostały wyeliminowane i jeśli mam słuchać materiału skompresowanego stratną metodą, to dla mnie zwycięzcą jest właśnie ten format.

Testy odsłuchowe:


Ciekawy artykuł o bezsensowności nagrań 24/192 000:

 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
vbr'y to można sobie w dupę wsadzić za przeproszeniem.
Jesteś Pan obskurantem, egalitarystą a może i wkrótce lewakiem pełną gębą!

A niby czemu kodek nie może leseferystycznie sam zadecydować, czy bardziej opłaca mu się wydać więcej bitów na odtworzenie danego fragmentu materiału, po to aby później zaoszczędzić na innym, łatwiejszym fragmencie? Czemu na każdą sekundę dźwięku ma iść po równo i niektóre nie mogą być dyskryminowane?

Jednego dnia, zamordysto, wyznaczasz kodekom z góry ustaloną przepływność, po to by następnego wprowadzić z przyzwyczajenia ustawy kominowe, płace minimalne a może nawet zagwarantowany dochód narodowy! W akapie do takich będzie się strzelać po przejrzeniu zawartości ich sprzętu audio.

A na serio - sugerując się tym, że Opus pochodzi i przejmuje sporo z Vorbisa, a ten drugi

jest kodekiem z natury VBR

uznałem, że optymalniej będzie również wybrać zmienną przepływność - i teraz gdy przeglądam na przykład to, okazuje się, że intuicja mnie nie myli:

In this paper, the Opus "hybrid" and "MDCT" curves measure the constant bitrate (CBR) quality, which is not as good as the quality Opus achieves with variable bitrate (VBR).

Więc po uja mam wybierać gorsze rozwiązanie zamiast lepszego? Bo jakiś łoś w internetach wygłasza swą gówno wartą, niczym nie popartą opinię?
Prawda jest taka że standard 320kbps mp3 lame będzie jeszcze długo królował.
Nie w moim domu, młody człowieku. Jak sama nazwa wskazuje lame jest dla lam.
poza tym takie analizowanie dźwięku zabija jakąkolwiek frajdę ze słuchania muzyki. Audiofilia to specyficzny stan umysłu.
Zależy u kogo - mnie właśnie analizowanie dźwięku i jego porównywanie bardzo się podoba, tym bardziej, gdy są jakieś znaczące różnice i to samo brzmi jednak inaczej, więc można wybrać to, co podoba Ci się bardziej.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Mało wyczuwalna również jest różnica pomiędzy 24 a 16 bitowym

Mało, to już spora przesada. Nie jest zauważalna w ogóle. Jestem przekonany, że żaden z was nie zauważy różnicy pomiędzy 16 a 14 bitów, a przy odpowiednio dobranej muzyce, nie zauważycie różnicy pomiędzy 16 a 8 bitów.

Zróbcie sobie testy:
http://www.audiocheck.net/blindtests_dynamic.php?dyna=72
http://www.audiocheck.net/blindtests_16vs8bit.php

Ja przeszedłem test 8 bitów w 100%, ale tylko dlatego że wiem, jak w tym konkretnym przypadku 8 bitów rozpoznać. Generalnie w wielu wypadkach bez problemu rozpoznaje się 8 bitów, ale byłem zaskoczony, że w wielu przypadkach różnica jest niezauważalna (gdy maskowane są szumy kwantyzacji). Nie udało mi się zauważyć różnicy pomiędzy dźwiękiem na poziomie -72db, a ciszą. Dla mnie dynamika oferowana przez 12 bitów jest zupełnie wystarczająca.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Mance, głupoty opowiadasz, że aż zęby bolą.

To widocznie uszy cie mylą audiofilu, bo to co tam zacytowałeś to jakieś głupoty są, vbr nigdy nie będzie lepszy jakościowo o cbr'a.
Mam dla Ciebie złą wiadomość. Bezstratne FLAC i ALAC też są vbr. (!!!!!!1111111111oneoneone)
Co więcej jakość w cichych momentach utworu dramatycznie spada
co z tego że w kluczowych momentach utworu jakość przeskakuje (na prykładzie mp3) 320kbps, skoro i tak w formacie mp3 wartości powyżej 320 nie mają już zastosowania bo po prostu różnica (nawet z punktu technicznego kodowania algorytmu) jest macipuka? Za to z drugiej strony w momentach cichszych następuje dramatyczna redukcja rate'u...
No i tak to właśnie jest, jak się gada z poznawczą konserwą, która dupy nie ruszy, żeby samemu sprawdzić jak jest, a będzie opierała się na generalizacjach przestarzałych informacji, zdobytych w czasach swej młodości. "Skoro w MP3 vbr tak jest, to w każdym formacie vbr tak być musi."

Opus działa dokładnie odwrotnie - u niego właśnie w momentach cichszych rate rośnie. I to, z tego co zauważyłem, nie w każdych cichych, a tam gdzie ma miejsce jakiś gwałtowny atak, gdzie jest spora różnica w głośności, gdzie jest największa dynamika - hałaśliwe, pełne zgiełku fragmenty ze ścianą dźwięku często idą z przepływnością niższą niż nominalna, a tam gdzie są subtelniejsze przejścia, pojawia się jakaś gitarka akustyczna, inna harfa albo śpiew a capella, tam przepływność potrafi ostro podskoczyć.

Zatem zdrowo pierdolisz. Nie chcesz się opierać na zasłyszanych ode mnie informacjach, to idź sam sprawdź, tylko skończ już roznosić fałsz.

Szkoda że sam się w chuja robisz bo wątpię żebyś słyszał jakiekolwiek różnice, zapewne nawet nie słuchasz tego na słuchawkach albo w perfekcyjnie wygłuszonym pomieszczeniu..
Nie, kurwa. Opowiadam, że zainteresowałem się formatami stratnymi z powodu częstszego słuchania muzyki poza domem, więc pewnie słucham z telefonu albo boomboksa. A tego posta napisałem dla beki, bo słuchawki kupiłem dla samego posiadania a nie po to by z nich korzystać... :rolleyes:
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Jezusie Chrystusie... jakbyś miał flac constant i flac variable t oczywiste że lepszy jakościowo byłby flac cbr..
:D :D :D A co w nim byłoby jakościowo lepszego, skoro oba byłyby bezstratne? Logika: level Szumi.
z resztą flac to jest format lossless, działa to mniej więcej na zasadzie kompresji winrarem - w locie (podczas odtwarzania) dekompresowany jest (przykładowo) wav. Dosyć sprytnie ale to ma się nijak do plików mp3. jakbyś miał vbry wave'y to też zawsze byłyby lepsze od const mp3
No więc nie potrzeba cbr, żeby zapewnić jakość, skoro bezstratne formaty mogą być vbr. Sam rodzaj przepływności niekoniecznie musi mieć przełożenie na jakość.

Czyli w ostatecznym rozrachunku jest to jeszcze bardziej kretyńskie rozwiązanie niż odwrotne. Rozumiem że np. utwory metalowe przez cały czas trwania lecą na najniższym bitracie? A w momentach kompletnej ciszy gdzie bitrate mógłby wynosić 32kbps jakość jest najwyższa? chyba że jest to bardzo inteligentny algorytm...
Tak jak mówię - zależy to od kontekstu. Jeśli jest dużo szarpania i tworzy ono poważną różnicę głośności, bitrate rośnie. Jeśli jest cisza z jakimś subtelnym, cichym dźwiękiem, bitrate jest wciąż niski. Jak sądzę, chodzi tu o jakieś psychoakustyczne triki i głośność oraz dynamika decyduje o przydziale przepływności. Jeśli masz do czynienia z hałasem i tak nie dostrzeżesz w nim żadnych niuansów, więc można na nim oszczędzić, z kolei gdy gra pojedynczy instrument i faktura dźwięku jest bardziej zniuansowana, potrzeba więcej mocy, aby lepiej go oddać.

A jakie są założenia algorytmu dokładnie tego Ci nie powiem - mówię, co zauważyłem.

Dodam jeszcze tylko że vbry są kontradykcja dla natury audiofilskiej.
A cóż to za dogmat? Stoi obok tego o konieczności zakupu demagnetyzerów płyt CD?

Co jest już ULTRA KRETYŃSKIE, mowa ludzka zajmuje przedział od około 200 hz do 6khz, ale jest to mocno zróżnicowane, zależy od barwy głosu, equalizacji ścieżki, procesom i obróbce jakiej został poddany wokal. śpiew Acapella nie prezentuje pełnego spektrum słyszalnych/odtwarzanych częstotliwości, więc nieobecne pasma można po prostu obciąć i zaoszczędzić przy tym na bit rate i na wadze pliku. jednak tutaj robione jest na odwrót - tam gdzie nie potrzeba i można zaoszczędzić dowalają do pieca a w miejscach głośnych, wypełniających cały zakres częstotliwości wolą uciąć... Po prostu bomba. Co kto lubi.
Właśnie w większości przypadków u mnie albumy potraktowane Opusem 320 vbr zajmują nawet mniej miejsca niż Vorbis q9, chociaż są wyjątki, gdzie jest dokładnie odwrotnie. Zdecydowanie mniejszy jest repertuar z ciągłym ostrym napieprzaniem, jakiś punk czy metal właśnie, a więcej miejsca zajmuje spokojniejszy i bardziej techniczny stuff.

Generalnie zaoszczędziłem powierzchnię dyskową, więcej muzyki wchodzi na odtwarzacz, nie wiem tylko czy dekodowanie tego nie będzie zbyt energochłonne, ale to się zobaczy.

PS. Dodam jeszcze że to odnosi się do wszystkich dźwięków, wymienionej przez ciebie harfy czy pianina. W cichych momentach nie zawsze prezentowane jest pełne spektrum częstotliwości dlatego są to świetne miejsca gdzie można zaoszczędzić na jakości i wadze pliku.
Ludzie z Xipha sądzili najwyraźniej inaczej, zrobili to po swojemu i zaćmienie nie przyćmiło audiofilskiego słońca ani meteor dysharmonii nie spadł na świątynie brzmienia.

Fałszem jest twoja zdolność do wyczucia różnicy miedzy 320 mp3 a flacc czy innymi formatami. Twoje informacje są tak na prawdę chuja warte, to tak jakby podniecać się tym że kamera może uchwycić ultrafiolet albo podczerwień i że jak tego nie robi to jest chujowa, tyle że i tak tego nie da się przecież zobaczyć...
Między różnymi 320-tkami jak najbardziej można znaleźć różnice i to wyraźne.
http://soundexpert.org/encoders-320-kbps

Jeśli masz jakieś swoje ulubione nagrania, spokojnie na nich możesz się nauczyć odróżniać od siebie stratne formaty. BTW - vbr Vorbis uzyskuje znacznie lepsze wyniki jakościowe niż pozostałe, konkurujące z nim cbr-y - ustępuje tylko AAC, co świadczy przeciw tezie, że vbr to jakieś jakościowe zło.

czyli sam z siebie robisz teraz debila, chcesz lepszej jakości od ergonomicznych plików mp3 320 żeby i tak słuchać tego na jakiś dupnych słuchaweczkach, nie w skupieniu i w obecności hałasu zewnętrznego. Do tego spokojnie wystarczą mp3.
Słucham muzyki w różnych warunkach, co nie znaczy, że nie zacznę dla wygody korzystać ze stratnych formatów także na domowym sprzęcie. Teraz takiej opcji nie wykluczam, chociaż kilka lat temu nawet bym się nad tym nie zastanowił.

A co Ty jesteś jakimś apostołem mp3 czy co? Są lepsze rozwiązania i tyle.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
No to ty zacząłeś pieprzyć coś o vbr'ach we flac'u, ja tylko dałem przykładowo że flac. (chodzilo o jakikolwiek stratny format)
Skoro chodziło Ci o stratne formaty, po jaką cholerę mieszałeś do tego bezstratnego flac?
Ja pierdole, czy ja na prawdę rozmawiam z kimś kto nie zna się na temacie? FLAC JEST VBR TO PRAWDA ale PRZED ZDEKODOWANIEM. Jeżeli w winampie pokazuje że skacze rate to jest to rate przed dekompresją!! Odtwarzany jest CONSTANT, taki sam jak plik źródłowy przed konwersją, więc to co słyszysz jest w bezstratnej jakości. Wyższa kompresja (np około 500 kbps) wymaga większych zasobów systemu żeby ją w locie dekodować do lossless.
No i co z tego? Grunt, że po kompresji jest vbr i nie ma to żadnego znaczenia dla jakości przechowywanego materiału. Dowiódłbyś swojego, gdybyś na przykład udowodnił konieczność nieistnienia metody vbr dla bezstratnej kompresji. Wtedy można byłoby powiedzieć, że cbr jest zawsze lepsze od vbr.

Do niczego nie potrzeba większej mocy, jeżeli plik jest zakodowany w 16 bitach to nic powyżej 320kbps (mp3) nie pomoże na lepszą fakturę. odpowiednikiem 320kbps 16/44.1khz mp3 zakodowanym przez lame jest właśnie 1411kbps wav 16/44.1khz
Poszperałem i znalazłem coś takiego:
https://people.xiph.org/~xiphmont/demo/opus/demo3.shtml

Obczaj paragraf: Tonality Estimation. Oni rozważają tam przykład klawesynu - ale harfa, gitara akustyczna czy nawet wibrato podczas wokalizy również może pod to podpadać. I wyjaśnia wzrost bitrate'u w cichszych, ale bardziej technicznych fragmentach.

No i o czym to ma świadczyć? że format formatowi nie równy?
Owszem. I o tym, że stratne formaty z natury zmiennoprzepływne mogą jakościowo górować nad swoimi bezpośrednimi stałoprzepływnymi konkurentami. Jeśli są wystarczająco dobrze napisane i zoptymalizowane. Jak widać, jest to możliwe.

A czy mogę zapytać o nośnik źródłowy i jakość plików z tych albumów? Ripowane samemu z cd audio czy ściągnięte wavy lub cd-da?? Bo chyba nie robisz konwersji z mp3.
Zazwyczaj ripowane samemu z cd audio za pomocą EAC albo pobierane ripy winyli z avaxhome, downsamplowane wtyczką resamplera SoXa w foobarze.

To podaj metodologię wykonywania tych testów. Jak sprawdzali? Po średniej jakości, może tylko oceniali najlepszą maksymalną jakość. jeżeli średnia jakość VBR'a to 320 to wiadomo że miejscami jakość będzie lepsza niż w 320 CBR.
http://soundexpert.org/testing-methodology
Nie, nie jestem. Po prostu na co dzień pracuję z dźwiękiem i z doświadczenia wiem że mp3 (320kbps) to najlepsze rozwiązanie jeżeli chodzi o storage i o jakość, oczywiście mówię wyłącznie o odtwarzaniu/słuchaniu. gdyby było inaczej to ludzie by już dawno porzucili standard mp3. Niewidzialna ręka rynku tak decyduje, deal with it.
Gdyby było inaczej, ludzie też by już dawno porzucili wiarę w wahadełka i leki homeopatyczne. :)
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Chodziło o samą zasadę vbr vs cbr w stratnych formatach, napisałem że flac, mogło to wprowadzić w błąd. Chodziło mi o co innego.
Tak czy owak, zasada ta jest z dupy, bo nie wytrzymuje z rzeczywistością.

Po co mam to udowadniać skoro nie dotyczy to kodowanie bezstratnego?
Po to, że gdyby faktycznie CBR było zawsze lepsze jakościowo od VBR, jak się upierałeś (pisząc bzdurę, że CBR flac byłby lepszy od VBR flac), to w kompresji bezstratnej również.
VBR we flac jest tylko po to żeby zaoszczędzić na wadze pliku, to co słyszysz jest cbr, ile razy mam to kurwa tłumaczyć .
W stratnych formatach VBR też jest na ogół po to, żeby zaoszczędzić na wadze pliku, co nie zmienia faktu, że dzięki zmiennemu bitrate'owi może trudniejsze fragmenty obsłużyć lepiej, dzięki temu, że nie trzyma się sztywno jakiejś granicy przepływowości. A to czy się myli w odnajdowaniu trudnych i łatwych kawałków, zależy od algorytmu. Jeśli nawet się myli, ale w miejscach, których nie jesteś w stanie usłyszeć albo nie są one dostatecznie wyeksponowane czy istotne, to co za różnica?
Dla jakości dźwięku VBR i CBR ma znaczenie jedynie w stratnych formatach.
Jak widać, nie jest to żadna konieczna reguła. Wyniki testów odsłuchowych mówią co innego - istnieje ostra rywalizacja i na różnych bitrate'ach i w okresach rozwoju poszczególnych enkoderów, raz lepiej radzą sobie te z natury VBR, raz CBR. Była też sobie reguła Malthusa o przyroście ludności i produkcji żywności i też dzisiaj można sobie ją wsadzić.

Nic takiego nie zostało tam wyjaśnione. Napisane jest że ze względu na małe okno MDCT spowodowane niską latencją kodeka (widać że format jest dedykowany na streaming w internecie) powoduje "wyciekanie" harmonicznych przy mocnych tonach w wyższym paśmie częstotliwości. Czyli między innymi klawesyn , który wytwarza bardzo bogate, rezonansowe harmoniczne. Objawia się to na analizatorach widma jako wysokie i wąskie kolce a za nimi rządek pomniejszych. Jest to dosyć podobne zjawisko do aliasingu, tylko że ten wynika z ograniczeń w częstotliwości próbkowania w danym środowisku audio. Dlatego opus aby zrekompensować sobie tą niedoskonałość podwyższa bit rate w zależności od tego jaki ton jest przetwarzany. Używa do tego specjalnego algorytmu który ma to wykrywać, jak dla mnie to żaden plus tylko rekompensata za bardzo niską latencję (kompletnie zbędną jeżeli chodzi nam o zwykłe odtwarzanie na sprzęcie audio). Myślę że jakby dali delay na 100ms to nie trzeba byłoby się bawić w jakieś wyrachowane wykrywanie tonów które wprowadza tylko dodatkowe zamieszanie.

Tak więc nie ma nic o ciszy, wręcz przeciwnie, chodzi o raczej dosyć głośne dźwięki.
Tak, plumkająca solo harfa jest zapewne głośniejsza od orkiestry w crescendo, bo bitrate dla niej jest wyższy.

Jak dla mnie, zostało to wyjaśnione i mój intuicyjny opis dobrze oddał sens zjawiska:
Opus działa dokładnie odwrotnie - u niego właśnie w momentach cichszych rate rośnie. I to, z tego co zauważyłem, nie w każdych cichych, a tam gdzie ma miejsce jakiś gwałtowny atak, gdzie jest spora różnica w głośności, gdzie jest największa dynamika - hałaśliwe, pełne zgiełku fragmenty ze ścianą dźwięku często idą z przepływnością niższą niż nominalna, a tam gdzie są subtelniejsze przejścia, pojawia się jakaś gitarka akustyczna, inna harfa albo śpiew a capella, tam przepływność potrafi ostro podskoczyć.
Nie zgadza się? Zgadza. Flamenco nawet niezbyt głośne, nie dorównujące pod tym względem pełnej orkiestrze też będzie miało od niej wyższy bitrate. Często właśnie pojedynczo grające instrumenty w Opusie mają wyższą przepływność niż wtedy, gdy grają razem i są głośniejsze.

Zresztą nie ma to znaczenia, bo nieważne są skaczące cyferki a wrażenia z odsłuchu. Natomiast skoro twórcy Opusa mówią, że owszem można go zmusić do trybu CBR, ale jest gorszy jakościowo od VBR, to trudno im nie wierzyć, upierając się przy swojej regule zawsze-lepszości-CBR. Pewne formaty są z natury zmiennoprzepływowe a inne - stało. Może sobie istnieć przecież specjalizacja.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Ale jak ta odpowiedź się ma do mojego tekstu który zacytowałeś? Nie jest konieczna reguła że vbr i cbr to aspekt dotyczący wyłącznie stratnych formatów? Plik mp3 VBR nigdy nie będzie lepszy jakościowo od mp3 CBR 320 bo przy enkodowaniu jest to chyba najniższy możliwy poziom kompresji (nie wiem dokładnie bo nie używam konwerterów od jakiś 10 lat). Więc w mp3 vbr najwyższa możliwa jakość do osiągnięcia to 320kbps... ale tylko czasami. Więc chyba logiczne że 320 zawsze jest lepsze jakościowo.
W mp3 tak, w innych formatach niekoniecznie.
A jak oni to tłumaczą?? Wystarczy że wezmę dwa pliki opusa z najniższym poziomem kompresji, jeden VBR i drugi CBR. Jakość będzie musiała być lepsza w pliku CBR.
Nie wiem jak tłumaczą, ale CBR jak sama nazwa wskazuje, jest constant i w tym trybie przepływowość trzyma się ściśle wyznaczonej granicy. A w VBR nie, więc w wymagających momentach nominalnie ustalony na 320 VBR może osiągać przepływowość rzędu nawet 4 stówek. Dla CBRa 320 to maks, a dla VBR nie. Więc nie jest tak, że VBR może tylko spaść poniżej nominalnej wartości bitrate'u, więc musi być gorszy, skoro może rekompensować inne fragmenty wyższym bitratem niż będzie dostępny w CBR, lepiej zbliżając się tam do bezstratnego ideału. Sam napisałeś że:

jeżeli średnia jakość VBR'a to 320 to wiadomo że miejscami jakość będzie lepsza niż w 320 CBR.

No to skoro wiadomo, to wszystko zależy od jakości algorytmu, który rozpoznaje te fragmenty gdzie można poluzować od tych gdzie należy specjalnie dopieścić.

ja pierdole, to co za różnica czy słuchasz mp3 w zajebistej jakości czy jakiegoś opusa?
A jaka to jest zajebista jakość mp3? Bitrate w okolicach 512 Kbps? Bo skoro nawet przy 320 mp3 miewa problemy z niektórymi killer-próbkami w testach i jest odróżnialne od innych stratnych formatów, to o czym gadamy? Czy Ci się to podoba, czy nie - jakiś postęp jednak ma miejsce w dziedzinie algorytmów stratnej kompresji i next-geny mają przewagę nad starociami, nawet tweakowanymi od czasu do czasu.

Oczywiście że może być, to co głośne dla ucha nie zawsze znaczy głośne "w rzeczywistości" (w świecie cyfrowego audio np.). Widać że nie wiesz co to jest wartość peak i wartość RMS. Wystarczy że w nagraniu wskakuje głośny transient (głośniejszy od całej reszty) i algorytm to wykrywa a narząd słuchu już nie. Orkiestra w crescendo wydaje się być głośna ale raczej nie posiada wyeksponowanych transientów.
No. I o tym właśnie mówię, pisząc o ścianie dźwięku, która w opusie nie potrzebuje wysokiego bitrate'u.
Wszystko zależy od miksu/masteringu/realizacji/produkcji nagrania. W dzisiejszych czasach trudno znaleźć muzykę współczesną gdzie występują ciche momenty.. Loudness war powoduje że dnr utworów jest zredukowany do ekstremów (w hardkorowych przypadkach -3dB, największy hardkor jaki ja słyszałem to jakiś kawałek Noisii gdzie zmasterowali go do -0.9 RMS!!). Dlatego taki encoding jak ten w opusie jest mega bezsensowny, nie będzie pasował do każdego rodzaju masteringu. Tylko CBR i nie ma chuja. Podnieta vbr'ami to jakieś kuriozum.
Nie słucham w "dzisiejszych czasach" "współczesnej muzyki" z jej chujową dynamiką, więc co mnie to? Po to właśnie szukam ripów winyli, aby się nie natykać na remastery padające ofiarą wojny głośności. Poza tym nie czaję, czemu twórcy kodeka mają się dostosowywać do chybionych masteringów - chuj im w dupę i niech giną a nie wpływają na rozwój gdzieś indziej.
Jeszce kilka postów temu twierdziłeś inaczej.. W opusie cyferki nie przeszkadzają a w mp3 już tak? :)
W mp3 przeszkadza samo mp3 a nie cyferki. :)

"Poza tem" jak na infoanarchistów i antypatentowców przystało, powinno się popierać otwarte i wolne rozwiązania.
[/QUOTE]
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Jeżeli stopień kompresji jest najniższy z możliwych to nie może...Jak niby ma to przeskoczyć?? VBR pokona własne ograniczenia techniczne?? Przy takim stopniu kompresji jakość może tylko spadać a nie zwiększać. W CBR jakość jest cały czas najwyższa.
Nie. To tak naprawdę zależy od nagrania. W CBR, jeśli nie jest bezstratne jak .wav, jakość jest uśredniona, a nie najwyższa - skoro gdzieś może mieć spory zapas przepływności, żeby obsłużyć daną informacje bez jej widocznego uszczerbku, a gdzie indziej odtwarzać ze znacznym, to jakość nie będzie siłą rzeczy najwyższa.

Poza tym w przypadku formatów stratnych należy brać pod uwagę jakość w stosunku do rozmiaru. W innym wypadku nie byłoby sensu osiągać przezroczystości w coraz niższych bitrate'ach.

Tak ale jeżeli ustawi się najniższą kompresję to jakość może tylko spadać
Ale nie jest to żadna konieczność, aby tak robić, zwłaszcza gdy jakość jest dla nas istotna.

3. Testy są niewiarygodne, łatwo je zmanipulować na korzyść danego formatu, wystarczy że faworyzowany plik podgłośnimy o 0.4dB i testujacy uzna go za lepszy od tego drugie, NAWET jeżeli jego jakość jest GORSZA!!!
Ale wiesz, że istnieją różne rodzaje testów?
Dlaczego???? Jeżeli jest głośno i dużo się dzieje to znaczy że pomiar jest większy bo jest więcej informacji.. Dlaczego więc do chuja redukują wtedy przepływ informacji skoro potrzeba ich więcej??? To jest NONSENS. To tak jakby szła na ciebie cała armia zombie a ty posiadając bogaty arsenał do obrony , wybrałbyś glocka zamiast m60, nt. kiedy nacierał by tylko jeden umarlak to waliłbyś do niego z granatnika . To nie ma sensu!
Kombinowałbym w ten sposób, że jeśli jest głośno i dużo się dzieje, to na ogół nie jesteś w stanie skupić uwagi na niczym konkretnym i nie będziesz się wgłębiał w niedostrzegalne detale, więc w sumie obojętnie, czy tam będą czy się je wytnie, pozostawiając tylko ogólną teksturę z napisem "jakiś mniej więcej taki hałas". Wiadomo, że na takim materiale nie możesz się bawić w CSI, żeby wyodrębnić jakieś wycinane informacje, ale podczas zwykłego odsłuchu dajesz się oszukać i nie zauważasz róznicy. A podczas gry jednego instrumentu, co do którego masz jasne oczekiwania jak powinien brzmieć i będziesz przywiązywać uwagę, tam przepływności nie wolno skąpić, bo ewentualne braki wyjdą bardzo zauważalnie.

Stąd sobie zrobili moduł szacowania tonalności, który działa tak jak działa. W poprzedniej wersji klawesyn im kulał, był killer próbką dla ich enkodera, piętą achillesową a teraz daje radę. A, że wyjdzie to kosztem nieodróżnialnych od siebie zgiełków? Nikt nie zauważy.

Jak idzie na Ciebie cała armia zombie, to nie będziesz się wgłębiał czy jest ich 30 czy 34, czy 36, bo nie będziesz miał czasu, żeby ich liczyć - sama impresja "w cholerę zombie" wystarczy, żeby zrobić odpowiednie wrażenie. Grunt, żeby 1 zombie był wyraźny, bo wtedy masz czas się mu przyjrzeć.

A co jest niewolnego w formacie plików np3?? Albo mp4?? Nielegalne kurwa czy jak? Czy może ktoś każe Ci płacić za konwersję?
I w jaki sposób ogranicza to moją zdolność do operowania plikami mp3??
Twoją, jako Polaka-cebulaka, realizującego nagrania hip-hopowe w blokowisku, w pokoju obitym tekturą po jajkach, pewnie w nijaki. Ale od innych koszą kasę:

http://mp3licensing.com/help/index.html

Zresztą to kwestia zasady. Robienie monopolu na parę wzorów matematycznych jest słabe.
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 694
Ostatnie patenty na MP3 wygasają najdalej za dwa lata (w USA, w wielu krajach już wygasły) więc to raczej kiepski argument, żeby go nie używać.

Zresztą to kwestia zasady. Robienie monopolu na parę wzorów matematycznych jest słabe.
Z innych rzeczy, na które są patenty też dla zasady nie korzystasz?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Gdy mam jakieś niepatentowane zamienniki dla nich i jestem tego świadomy, to tak. A co?
 
Do góry Bottom