- Moderator
- #141
- 8 902
- 25 811
Po przemyśleniu sprawy uznałem, że w grę może wchodzić rzecz podobna do tej znanej w świecie wizualiów.
Ludzie czerpią przyjemność z oglądania filmów w klasycznych 24 klatkach na sekundę i nie życzą sobie, aby w kinie serwowano im materiałów w innym frame rate. "Hobbit" był krytykowany między innymi za swoje 48 fps, które ludziom przypominało grę komputerową, często też określali to jako efekt opery mydlanej i telewizyjnego obrazu.
Im więcej fpsów, tym ruch bardziej przypomina rzeczywisty, a jednak ogółowi nie pasuje, aby filmowy obraz podawał się za rzeczywistość. Być może zachodzi coś podobnego do zjawiska doliny niesamowitości. 50 fpsów jest fajne, gdy oglądasz mecz, ale przestaje być fajne, gdy chcesz obejrzeć coś fabularnego. Ot, magia kina. W konwencji fikcyjnej opowieści leżą te 24 klatki i dodawanie ich więcej nie jest mile widziane.
Podobnie może być z tym lampowym dźwiękiem - właśnie dlatego, że brzmi nieco inaczej niż w rzeczywistości jest bardziej do zaakceptowania jako reprodukcja, zwraca na siebie uwagę, przykuwa słuchacza do swoich drobnych, unikalnych niesamowitości i sprawia, że ten zaczyna je śledzić, czerpiąc z całego procesu przyjemność.
Ludzie czerpią przyjemność z oglądania filmów w klasycznych 24 klatkach na sekundę i nie życzą sobie, aby w kinie serwowano im materiałów w innym frame rate. "Hobbit" był krytykowany między innymi za swoje 48 fps, które ludziom przypominało grę komputerową, często też określali to jako efekt opery mydlanej i telewizyjnego obrazu.
Im więcej fpsów, tym ruch bardziej przypomina rzeczywisty, a jednak ogółowi nie pasuje, aby filmowy obraz podawał się za rzeczywistość. Być może zachodzi coś podobnego do zjawiska doliny niesamowitości. 50 fpsów jest fajne, gdy oglądasz mecz, ale przestaje być fajne, gdy chcesz obejrzeć coś fabularnego. Ot, magia kina. W konwencji fikcyjnej opowieści leżą te 24 klatki i dodawanie ich więcej nie jest mile widziane.
Podobnie może być z tym lampowym dźwiękiem - właśnie dlatego, że brzmi nieco inaczej niż w rzeczywistości jest bardziej do zaakceptowania jako reprodukcja, zwraca na siebie uwagę, przykuwa słuchacza do swoich drobnych, unikalnych niesamowitości i sprawia, że ten zaczyna je śledzić, czerpiąc z całego procesu przyjemność.
Ostatnia edycja: