Redrum

Active Member
702
182
Lindzen, gwiazdka nasza na niebie klimatycznego sceptycyzmu. Pozwolę sobie odnieść się do tekstu źródłowego - do fragmentów gdzie dyskusja jest możliwa.

Nevertheless, when these claims are presented to the leaders of our societies, along with the bogus claim that 97% of scientists agree

To nie jest bogus claim, tylko wielokrotnie zaobserwowane stanowisko w środowisku naukowym.

Figure 1 shows the IPCC model forecasts for the summer minimum in Arctic sea ice in the year 2100 relative to the period 1980–2000. As you can see, there is a model for any outcome.

Bardzo ciekawy argument.
On próbuje zdyskredytować wszelkie prognozy i modele klimatyczne na podstawie prognozy dot. ilości lodu Arktyki za 80 PIERDOLONYCH LAT w czasie których może dojść do nieskończonej ilości scenariuszy zmiany emisji gazów cieplarnianych na skutek długotrwałych przemian społeczno-gospodarczych których nie da się w żaden sposób przewidzieć. To faktycznie ZASKAKUJĄCE, że modele pokazują różne ilości lodu, niesamowite!

As to these extremes, the data shows no trend and the IPCC agrees. Even Gavin Schmidt, Jim Hansen’s successor at NASA’s New York shop, GISS, has remarked that ‘general statements about extremes are almost nowhere to be found in the literature but seem to abound in the popular media’. He went on to say that it takes only a few seconds’ thought to realise that the popular perceptions that ‘global warming means all extremes have to increase all the time‘ is ‘nonsense’.

Trudno wyobrazić sobie większy strzał w stopę sceptyka klimatycznego niż to stwierdzenie.
Non stop słyszy się, jak to naukowcy "sieją panikę" a tu sam guru sceptyków stwierdza, że skrajne scenariusze i panika to domena mediów a nie nauki - no raz zobaczyć i umrzeć, jak to mówią gdzieniegdzie - szkoda, że tego spektaklu nie doceni za wiele osób....

At the heart of this nonsense is the failure to distinguish weather from climate.

To jest niby ogólnik, ale tak bezczelny że nie można się nie odnieść. Pewnie to, że chociażby przy pomiarach średnich temperatur obliczenia zawierają w sobie średnią dzienną, potem średnią miesięczną a następnie potencjalnie jeszcze średnią sezonową i dopiero potem porównuje się do innych sezonów/lat.

Tak, to brzmi jak typowe działania na mylenie pogody z klimatem.

Thus, global warming refers to the welcome increase in temperature of about 1◦C since the end of the Little Ice Age about 200 years ago.

Nie, globalne ocieplenie odnosi się do ocieplenia od końca XIX wieku w wartości około 1◦C.
I nie, "Mała Epoka Lodowcowa" nie ma się nijak do obecnie obserwowalnego ocieplenia - miała zupełnie inne źródła niż obecnie obserwowane zmiany klimatyczne. (piszę chyba o tym 3-4 raz na tym forum, hmph)

This has also been the case with sea-level rise. Sea level has been increasing by about 8 inches per century for hundreds of years, and we have clearly been able to deal with it.

To bardzo ciekawe, bo według lewackich danych z wykresów NASA pochodzących z pływomierzy, mamy coraz szybszy wzrost poziomu wód, a obecnie obserwowane tempo wynosi jakieś 3,2 mm na rok - co daje nam 320 mm na stulecie, co jest delikatnie mówiąc wartością wyraźnie odbiegającą od stabilnych 203 mm na stulecie podanych przez szanownego profesora.

12_seaLevel_left.gif

Moreover, the small change in global mean temperature (actually the change in temperature increase) is much smaller than what the computer models used by the IPCC have predicted.

Jako sceptyk powinien raczej być bardzo ostrożny w osądzaniu tym kto i jak przewidział zmiany tempertatur globalnych. A może to tylko moja przesadzona pokora. Sam nie wiem...

Even if all this change were due to man, it would be most consistent with low sensitivity to added carbon dioxide

Niska wrażliwość na dwutlenek węgla... Takie były początkowe wyniki, analizując dane historyczne i krótkoterminowe sprzężenia klimatyczne - w holocenie np. wrażliwość wynosiła okolice 6-8 stopni. Niezależnie od tego, żeby dać stosowną perspektywę zacytuję świetny artykuł:

Humanity's release of greenhouse gases is unprecedented in speed and scale. But if we look far enough back in time we can get some clues as to what to expect. Around 56 million years ago, Earth experienced warming by 5-8℃ lasting several millennia, after a sudden release of methane-triggered feedbacks that caused the CO₂ level rise to around 1,800ppm.

Yet even that sudden rise of CO₂ levels was lower by a large factor than the current CO₂ rise rate of 2-3ppm per year. At this rate, unprecedented in Earth's recorded history of the past 65 million years (with the exception of the consequences of asteroid impacts), the climate may be entering truly uncharted territory.

Niska wrażliwość moje dupsko.

On the other hand, weather extremes involve temperature changes of the order of 20◦C. Such large changes have a profoundly different origin from global warming. Crudely speaking, they result from winds carrying warm and cold air from distant regions that are very warm or very cold. These winds are in the form of waves. The strength of these waves depends on the temperature difference between the tropics and the Arctic (with larger differences leading to stronger waves). Now, the models used to project global warming all predict that this temperature difference will decrease rather than increase.

Nie do końca wiem o czym on mówi. Temperatura w regionia Arktyki rośnie DWUKROTNIE SZYBCIEJ niż w innych regionach planety - warunki do zwiększenia się ilości fal gorąca jest idealna, w niektórych regionach świata np. w USA antropogeniczne zmiany klimatu będą silniejszym czynnikiem w kreacji fal ciepła niż naturalna zmienność. W przypadku Australii - prawdopodobieństwo wystąpienia bardzo ciepłych okresów letnich zostało zwiększone PIĘCDZIESIĘCIOKROTNIE "dzięki" globalnemu ociepleniu.
Pamiętacie ostatnie cieplutkie lato w Szwecji? Nie martwcie się, takie zjawiska pogodowe będą częstsze i coraz mniej "wyjątkowe" w tym regionie - polska prawdopodobnie niejeden raz jeszcze zajedzie na teren Szwecji.

Cherry picking is always an issue. Thus, there has been a recent claim that Greenland ice discharge has increased, and that warming will make it worse.2 Omitted from the report is the finding by both NOAA and the Danish Meteorological Institute that the ice mass of Greenland has actually been increasing.

Tak - w roku 2017 pokrywa lodowa Grenlandii wzrosła - tak mówi źródło tej informacji!
Zobaczmy jednak, co mówi to samo źródło:

"If we subtract this from our figure of 544 Gt [Gt=gigatons, or 1 billion tons]…it would suggest Greenland gained a small amount of ice this year. However, compared to the approximately 3600 Gt of ice…that Greenland has lost since 2002 this year’s slightly positive balance does not add much extra."

Said another way, if the Greenland Ice Sheet could put on 44 billions tons of ice each year going forward, it would take 82 years to get back to its 2002 self.

W skrócie - wzrost pokrywy lodowej w tym roku jest raczej pierdnięciem wobec skali topnienia ostatnich parunastu lat.

Thus we will continue to benefit from the one thing that can be clearly attributed to elevated carbon dioxide: namely, its effective role as a plant fertilizer, and reducer of the drought vulnerability of plants.

I jeżeli Ziemia byłaby jednym wielkim polem szklarniowym, na którym nie zachodzą prawie żadne globalne zjawiska klimatyczne które znamy a temperatura rosłaby, to miałby rację. (no, poza pewnymi rodzajami roślin jak pszenica, która może stać się mniej pożywna...) Niestety, zawartość dwutlenku węgla jest jednym z wielu czynników (deja vu) warunkującym poprawną wegetację roślin.

Na co roślinie dwutlenek węgla, skoro właśnie się smaży dzięki przedłużającej się fali ciepła?

No, ale powyższe nie powinno być zupełnie zaskakujące - Lindzen ma bardzo charakterystyczną historię wypowiedzi w temacie klimatu, niezgodność jego opinii z faktami zdaje się być zasadą, którą konsekwentnie pielęgnuje.
 

Redrum

Active Member
702
182
Co do filmu Mullisa - niestety to nie jest wypowiedź godna noblisty - ale jak już wspominałem parukrotnie, tak się kończy jak się za bardzo chce wcisnąć w dziedzinę, której się za dobrze nie zna - nawet będąc super-specjalistą z innej dziedziny nauki. Wszystko co sugeruje było wyjaśniane przeze mnie w tym temacie, a jego sugestie, że NIE TRZEBA BYĆ SPECJALISTĄ BY ROZUMIEĆ RÓŻNE DZIEDZINY wyraźnie rozpierdala się o jego własną niewiedzę/ignorancję.

Zupełnie nie zaskakuje mnie fakt, że bawił się w różne odmiany szuryzmu i negacjonizmu w innych dziedzinach nauki. LSD robi dziwne rzeczy z człowiekiem.

Artykuł pani Agnieszki był bardzo solidny do wspomnienia o marksizmie kulturowym, po którym doszło do nagłego spadku poziomu.

Biedne społeczeństwa nie stać na myślenie o środowisku i nie stać na badania i rozwój.

Nie mogę się doczekać dnia, kiedy dostanę porządne wytłumaczenie tego argumentu bazującego na czymś więcej niż zapewnieniom, że tajemne plany globalnych planistów będą dławić gospodarki biednych krajów. Szkoda, że autorka nie wyjaśniła tego punktu - bierze to za pewnik - który jest delikatnie mówiąc dyskusyjny.

Próbując jednak wydobyć ziarnko prawdy mogę się zgodzić po części - społeczności z wysp Uga-Buga (takie do parudziesięciu, paruset członków) na których cywilizacja nigdy nie wylądowała, bo lokalsi obrzucają wszelkich przybyszów oszczepami faktycznie są zbyt prymitywne na działania o niskiej preferencji czasowej.

Then again, te rozmiarami statystycznie istotne, biedne społeczeństwa widocznie idą drogą apokalipsy bo podpisały chociażby Porozumienie Paryskie. Ktoś tu musi się mylić, i to wyraźnie.

Rząd chce, żeby ludzie wierzyli, że dba o Ziemię, jednak wykorzystuje to wyłącznie jako narzędzie kontroli, a w dłuższej perspektywie – narzędzie zubażania społeczeństw i blokowanie rozwoju cywilizacji.

Jaki rząd? O którym konkretnie mówimy? Co to za ogólniki i teorie spiskowe, które się wcześniej tak batożyło?

Etatyści charakteryzują się tu myśleniem bardzo statycznym i skostniałym

Faktycznie, mityczni etatyści (rozumiem to jako wszelkiego rodzaju organizacje nie-wolnościowe) są tak skostniali, że szukają nowych rozwiązań polityczno-ekonomicznych będących w stanie rozwiązać problemy związane z globalnym ociepleniem - to faktycznie znamię zastoju i bezrefleksyjności. (jak bardzo jest to niebezpieczny argument w rękach wolnościowca tłumaczyłem wyżej)

Niedawno nikt nie wyobraziłby sobie Internetu czy komercyjnych lotów

Pani Aleksandra wkroczyła w niesamowicie niebezpieczne pole - prototyp "Internetu" powstał dzięki państwowym/wojskowym inwestycjom i badaniom (o czym wspomina amerykański Instytut Misesa) a komercyjne loty były silnie wspierane przez instytucje publiczne, abstrahując od tego że prywatne linie z początku korzystały z wojskowych samolotów - bajania o niewidzialnej ręce są tu trochę odcięte od rzeczywistości.

A brnięcie w to założenie doprowadzi ostatecznie do powstania państwa totalitarnego

No cóż.
1359999754208.jpg
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
http://libertarianin.org/jak-panstwo-obniza-poziom-naukowej-dyskusji/

Super pięknie, ale autorka dokonała grubej manipulacji, bo utożsamiła "efekt cieplarniany" z "katastrofalnym skutkiem antropologicznych skutków ocieplenia". Efektu cieplarnianego nikt nie neguje. Między jego odkryciem a reżimową histerią upłynęło grubo ponad 100 lat. Poza tym tytuł "JAK PAŃSTWO OBNIŻA POZIOM NAUKOWEJ DYSKUSJI" jest braniem pod włos tych libów którzy na słowo "państwo" reagują odruchem Pawłowa. Równie dobrze na lewackim portalu można zamieścić praktycznie ten sam artykuł pod tytułem "Jak kapitaliści związani z przemysłem wydobywczym zaniżają poziom naukowej dyskusji". W ogóle to przecież państwo walczy z CO2, więc przesłanie tekstu jest sprzeczne. To w końcu państwo zaniża czy zawyża ten poziom?

Dalej lecą dywagacje (po mojemu: spierdolina intelektualna), że wszelkie spiski są z gruntu niemożliwe.

Załóżmy jednak przez chwilę, że tak nie jest, że chcę wprowadzić światowy totalitaryzm wykorzystując globalne ocieplenie jako podstawę swoich planów. Musiałabym kontrolować każdą instytucję przyznającą granty naukowe i każdego szefa grupy badawczej.

żyjemy na takim świecie, że nawet autor java scriptu wylatuje z pracy za sam fakt prywatnego sympatyzowania z fundacją promującą konserwatywny model rodziny (js to koszmarny język, ale facet nie za to wyleciał).
Kiedyś oglądalem film dokumentalny o badaczce wyjebanej z pracy za krytykę jakości łososia z hodowli. Ona pracy w zawodzie już nigdzie nie znalazła. Film nie jest ocenzurowany, ale łososie karmiony gównem i pływające we własnym gównie dominują w sklepach, bo ludzie jej rewelacje mają gdzieś.
Inny przykład to wojna w Syrii, gdzie USrael wspiera jihadystów a we WSZYSTKICH poważnych mediach jest gadanie jak to z nimi walczy. Jeszcze w 2013 mówiono, że ISIS obejmie swym władaniem połowe regionu. Ruscy z użyciem 50 samolotów (1/20 tego co ma w regionie USrael) zaczęli ich tępić i po paru miesiącach temat dominacji ISIS zniknął, a wszedł temat bombardowania ostaniego szpitala w Aleppo (miasto kontrolowane przez dżihadystów!!!). To samo było z tzw. somalijskimi piratami których czołowe potęgi morskie XXI wieku nie potrafiły zneutralizować, a którzy działali na zlecenie z centrali, a zniknęli jak upadająca Rosja wysłała tam zardzewiałe pososowieckie okręty i po prostu ich zajebała na morzu. Przez kilka lat publika była karmiona KRETYŃSKĄ wizją świata XXI wieku funkcjonującego jak film Piraci z Karaibów, gdzie grupki murzynów na pontonach napadają na oceaniczne kontenerowce i nikt nie może nic poradzić.
I last but not least. Uchodźcy. Praktycznie cały mainstream mówi jednym głosem, choć masowe sprowadzanie analfabetów Europie wyraźnie nie służy.
Czyli MOŻNA kontrolować każdą instytucję przyznającą granty.
Czyli ta kobieta łże.

Poza tym podstawą egzytencjalną wprowadzenia globalnego zamordyzmu jest trzymanie łapy na kreacji pieniądza (tytuł pewnej serii: "wojna o pieniądz" jest trafny), a walka z CO2 to jedno z wielu posunięć na jakie może sobie pozwolić człowiek mający fabrykę pieniędzy. Przecież on sobie zrobi luzowanie ilościowe i kupi za ciężko wydrukowane pieniądze. ha ha. A ci którzy mają nieuznawane gówno-waluty będą zapierdalać w pocie czoła aby zarobić na walutę globalną za którą mogą kupować prawa do emisji. np. Polacy muszą zarobić na dolary, a dopiero potem kupują od Rosjan gaz za te dolary. Ten kto je drukował ma czysty zysk, większy niż mają Rosjanie.
Ile gazet, ile autorytetów, ilu dziennikarzy porusza ten problem? To jest oczywista obserwacja, a jakoś tak żyje na marginesie.
 
Ostatnia edycja:
D

Deleted member 427

Guest
Czyli MOŻNA kontrolować każdą instytucję

Polajakowałbym to 10x, gdybym mógł.

Na co dzień siedzę głęboko w temacie broni palnej i widzę, jak to działa w praktyce. Gówniany antybroniowy elaborat (99% z nich publikowanych jest zawsze w literaturze medycznej) promują w tym samym czasie WSZYSTKIE POWAŻNE MEDIA. Ostatni głośny przypadek to makabrycznie absurdalna praca Adama Lankforda, która został dokumentnie zdebunkowana już w 2016 roku, a "New York Times" tylko w 2018 dwukrotnie przedrukował jej konkluzje na swoich stronach w dwóch różnych artykułach.
 

Redrum

Active Member
702
182
że nawet autor java scriptu wylatuje z pracy za sam fakt prywatnego sympatyzowania z fundacją promującą konserwatywny model rodziny

Radio Erewań słucham?

Gość się sam zwolnił.
Zwolnił się, bo CEO który przyciąga ostracyzm to słaba opcja dla firmy.
Ostracyzm nastąpił, bo poparł organizację promującą ustawę która ograniczała prawa obywatelskie.

To samo było z tzw. somalijskimi piratami których czołowe potęgi morskie XXI wieku nie potrafiły zneutralizować, a którzy działali na zlecenie z centrali, a zniknęli jak upadająca Rosja wysłała tam zardzewiałe pososowieckie okręty i po prostu ich zajebała na morzu.

Nikt nie potrafił ich zneutralizować, stworzono do tego sojusz.

International organisations began to express concern over the new piracy due to its high cost to global trade and the incentive to profiteer by insurance companies and others. The Somali government has been active in policing the area, though some believe that it wants to collaborate with the pirates as a bulwark against Islamist insurgents. An anti-piracy coalition known as Combined Task Force 150 established a Maritime Security Patrol Area in the Gulf of Aden, aided by India and Russia. By 2010, these patrols were paying off, with a steady drop in the number of incidents. As of November 2017, there were no major vessels or hostages remaining in pirate captivity. In 2017, few piracy incidents were reported as the navies of Asian and European nations began to more actively rescue hijacked ships including the bulk carrier OS 35.[1]

Inny przykład to wojna w Syrii, gdzie USrael wspiera jihadystów a we WSZYSTKICH poważnych mediach jest gadanie jak to z nimi walczy.

Tak, media milczo w chuj - chyba jak się ich nie czyta.

Uchodźcy. Praktycznie cały mainstream mówi jednym głosem, choć masowe sprowadzanie analfabetów Europie wyraźnie nie służy.

To dziwne, że cały mainstream nie powiela prawackiego pierdololo o chorobach i "upadku Okcydentu".
Jakich analfabetów masz na myśli?

Czyli MOŻNA kontrolować każdą instytucję przyznającą granty.
Czyli ta kobieta łże.

Media nie mówią zgodnie z moją ideologią -> media są kontrolowane. Tak, dokładnie tak jest XD

ilu dziennikarzy porusza ten problem? To jest oczywista obserwacja, a jakoś tak żyje na marginesie.

Nikt, bo problem jest urojony jak spora część Twoich wypocin.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Gość się sam zwolnił.
Zwolnił się, bo CEO który przyciąga ostracyzm to słaba opcja dla firmy.
Ostracyzm nastąpił, bo poparł organizację promującą ustawę która ograniczała prawa obywatelskie.

Prawa obywatelskie ogranicza przede wszystkim bolszewicki Patriot Act. Nie zauważyłem aby jego promotorzy spotkali się z ostracyzmem. Po prostu masz oderwane od rzeczywistości pojmowanie praw obywatelskich. tzn. wg. ciebie można odebrać prawo do procesu, prawo do prywatności, ale jak para gejów żąda możliwości adoptowania dziecka a ktoś stwierdza, że już za daleko poszli (nie podpala im domów, ale wyraża opinię), to robi się histerię, że im się odbiera jakieś "prawa". Odlot. Typowy humanitaryzm zastępczy - tak bym to określił.

Wracając do odlotów wyważonego mainstreamu politycznego...Saudowie właśnie pocięli na kawałki i spakowali do toreb dziennikarza :). Nie ma żadnych sankcji dla nich choć to są zera trzymające papiery wartościowe w USA i posiadajace zabackdorowany przez Jankesów sprzęt wojskowy i praktycznie zerowe zaplecze. Administracja Trumpa właśnie teatralnym szeptem podpowiedziała tyranowi, że to pewnie była pomyłka i oni zrozumieją takie wyjaśnienie. Kilka lat wcześniej w Arabii Saudyjskiej pokazowo ścięto kilkadziesiąt osób za same poglądy polityczne. To też nie wywołało reperkusji, tak jak i blokada Jemenu gdzie właśnie z premedytacją doprowadzono do ludobójstwa.
Tak więc lekce sobie ważę wszelkie ostracyzmy, komisje, ONZ i tego typu gremia. Dla mnie ich wiarygodność jest taka sama jak na przykład Kaliguli.

Na zdjęciu ludzie których spotkał "ostracyzm". Serio, od pewnego momentu nie trzeba było już pokazowych procesów, policji politycznej itd. oszalała tłuszcza szybko nauczyła się podstaw i ostracyzmy robiła na własną rękę, tak że Mao w końcu musiał na nich posłać armię. Tak jest obecnie w naszej cywilizacji gdzie bandy fanatyków stawiają coraz dalej posunięte żądania. A że są hałaśliwi, mają za sobą Mao (na razie), to sprawiają wrażenie, że stanowią zdrową większość i że każdy normalny człowiek w sposób naturalny powinien dojść do ich poglądow. W końcu ci na zdjęciu są tylko dwaj, a wokół cała masa normalnych.
mc.jpg
 
Ostatnia edycja:

Redrum

Active Member
702
182
Prawa obywatelskie ogranicza przede wszystkim bolszewicki Patriot Act. Nie zauważyłem aby jego promotorzy spotkali się z ostracyzmem.

Bolszewicki? Bardzo ciekawe określenie. Ale tak, jak najbardziej jest niebezpieczny dla praw obywatelskich.
Co to ma do rzeczy - niestety nie wiem.

tzn. wg. ciebie można odebrać prawo do procesu, prawo do prywatności, ale jak para gejów żąda możliwości adoptowania dziecka a ktoś stwierdza, że już za daleko poszli

Nie, ale gratuluję niesamowicie stereotypowego strawmana.

Nie ma żadnych sankcji dla nich choć to są zera trzymające papiery wartościowe w USA i posiadajace zabackdorowany przez Jankesów sprzęt wojskowy i praktycznie zerowe zaplecze. Administracja Trumpa właśnie teatralnym szeptem podpowiedziała tyranowi, że to pewnie była pomyłka i oni zrozumieją takie wyjaśnienie.

Tak jest, dynamika i możliwość ostracyzmu między klientami a CEO danej firmy różni się w prównaniu do stosunków głów państw/mocarstw. Dobrześmy to zauważyli i odnotowali - żeby wyjasnić rzeczywistość tym bardziej naiwnym.

Tak jest obecnie w naszej cywilizacji gdzie bandy fanatyków stawiają coraz dalej posunięte żądania. A że są hałaśliwi, mają za sobą Mao (na razie), to sprawiają wrażenie, że stanowią zdrową większość i że każdy normalny człowiek w sposób naturalny powinien dojść do ich poglądow. W końcu ci na zdjęciu są tylko dwaj, a wokół cała masa normalnych.

?
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Ktoś wkleił w wątku o rządach PiS, ale w końcówce pada ważna informacja:

Cena uprawnień do emisji CO2, przekładająca się na finalne ceny energii elektrycznej, wzrosła z ok. 5 euro za tonę na początku tego roku do maksymalnie 25,7 euro. W ostatnich dniach spadła i wynosi ok. 20 euro za tonę. W informacji przedstawionej na początku października sejmowej komisji energii resort energii ocenił, że rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 z ostatnich tygodni, to efekt wejścia w życie dyrektywy MIFID II, która uznała uprawnienia do emisji CO2 za instrumenty finansowe. W obrót nimi zaangażowały się instytucje finansowe i na razie nie ma danych, w jakim zakresie w sposób spekulacyjny podbiło to cenę.
https://www.forbes.pl/finanse/ceny-pradu-wazna-deklaracja-ministerstwa-energii/enppfyz

Instrumenty finansowe same w sobie nie są złe, np. można się ubezpieczać od ryzyka kursowego, pierwotnie ludzie ubezpieczali się od (nie)urodzaju. Problem zaczyna się gdy przy tworzeniu tych instrumentów zaczynają grać pierwsze skrzypce bankierzy centralni. (czyli formalnie nie rząd, bo od rządu są niezależne, ale jednak reżim).
Zastanawiał się ktoś jak cena ropy (i innych surowców) jest oderwana od fundamentów gospodarczych? To nie są wahania na skutek zmian podaży i popytu, sytuacji na BW itd. Są po prostu goście do których trafiły te wszystkie quantitative easing i oni sobie grają pompując balony, potem grając na spadki itd. Dodruki idą też w rynki obligacji i dzięki temu w sposób magiczny obligacje Włoch stają się lepsze niż obligacje Singapuru.

Zadłużenie Włoch przekracza 130% w stosunku do PKB. Kraj od dekady tkwi w stagnacji, a całą sytuację dodatkowo komplikuje włoski sektor bankowy, który wyróżnia się najwyższym na świecie odsetkiem niespłacanych kredytów, wynoszącym 18%. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w Singapurze, który nie ma długu netto, jest stabilny i przewidywalny finansowo, a dodatkowo zajmuje czołowe miejsca na świecie pod względem łatwości prowadzenia biznesu. Mimo to Singapur musi płacić za kredyt więcej niż Włochy.
https://independenttrader.pl/obligacje-rzadowe-gwarantem-straty.html

Panowie money masters z banków centralnych mogą zatem politykować. Jeśli na przykład chcą masowych protestów społecznych w III świecie, to pompują ceny żywności. Chcą przytemperować Rosję - dołują ceny ropy. (ale tu się zadanie optymalizacyjne rozjeżdża, bo pompują przy okazji Chiny i dołują opłacalność OZE, więc to są takie strzały na ok. rok i jak nie ma rewolucji, to do następnego strzału). W Wenezueli dodruk pieniądza idzie bezpośrednio na ulicę, a na Zachodzie (i wszystkich małpujących albo uzależnionych) w "rynki". Życie w tym systemie przypomina mieszkanie poniżej gigantycznej zapory wodnej na której są już pierwsze pęknięcia. Tyle kasy tam bulgocze.

Podsumowując. Globalny rząd (a szczególnie polskojęzyczny) chroni obywateli przed Bitcoinem, ale ten sam rząd ceny prądu niepotrzebnie wpakował w system zapewniający ogromne wahania spekulacyjne (za które odpowiada szerzej pojmowany reżim kontrolujący i rządy, i media, i banki centralne i "portale społecznościowe"). Wprowadza to dodatkowy czynnik ryzyka dla przemysłu (ale nie dla przemysłowców z mafii!) i generuje kolejne socjalistyczne wynalazki takie jak bezpośrednie dopłaty do prądu dla ludności, bo przecież nawet najciemniejszy lud wyjdzie na ulice doświadczywszy skokowych podwyżek. Sumarycznie jest to katastrofalne, ale zapewnia ogromne zyski dla wybranych tak samo jak np. porąbany VAT z jego zawiłym systemem zwrotów i zwolnień, a z którego UE nie zamierza rezygnować.
Czekam aż pod ten system zostanie podpięta woda pitna. Kilka lat temu przeszła seria artykułów przygotowujących w mediach. nota bene na wiele lat przed Teslą i obłędem dopłat do elektryków rozpuszczano teorie spiskowe o zamordowaniu elekrycznego samochodu przez "onych".
 
Ostatnia edycja:

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 671
Twoja polemika z artykułem A. Płonki jest tak słaba, że powstają wątpliwości - czy w ogóle ten tekst czytałeś.

>>autorka dokonała grubej manipulacji, bo utożsamiła "efekt cieplarniany" z "katastrofalnym skutkiem antropologicznych skutków ocieplenia"<<

Jak to rzekome utożsamienie się przejawia? Płonka generalnie zaleca "robić nic", bo "zrobi się samo" w wyniku postępu cywilizacyjnego, jeśli tylko lewactwo nie będzie wkładać kija w szprychy tego postępu. Ewidentnie można wyczuć, że jej zdaniem na razie skutek antropologicznych skutków ocieplenia jest - jakkolwiek naukowo wykrywalny - to bardzo daleki od katastrofalnego. Gdyby wyczuwała wiszącą w powietrzu blisko katastrofę, to jako libertarianka wołałaby: skoro już państwo ukradło niewyobrażalną górę naszych pieniędzy i jest potęgą, której na razie nie możemy usunąć, to w obliczu katastrofy niech działa, skoro my zostaliśmy przez nie tak bardzo ograbieni, że wiele nie zdziałamy. Ale jej nie wyczuwa (a zajmuje się tą problematyką), więc wcale nie woła. Utożsamienie to Twój wymysł bez żadnego pokrycia w tekście. To nie Płonka dokonała grubej manipulacji, tylko Ty nie umiesz czytać (lub może jak najbardziej umiesz, ale Ci się nie chciało przeczytać tekstu, co nie powstrzymało Cię przed agresywną krytyką).


>>Poza tym tytuł<<

Tytuł ma prawo pełnić funkcje reklamiarskie lub nawet prowokować. Po co o tym dywagować, to strata czasu na oczywistości.


>>W ogóle to przecież państwo walczy z CO2, więc przesłanie tekstu jest sprzeczne. To w końcu państwo zaniża czy zawyża ten poziom?<<

Płonka sugeruje, że ta walka (państwowa) się w sumie nie opłaca. Państwo - jej zdaniem - zaniża, ponieważ jest tak, że państwa często prowadzą i kontrolują uczelnie, a równocześnie często nakręcają histerię wokół skądinąd prawdziwego faktu, że ludzkość przyczynia się do globalnego ocieplenia. W efekcie dochodzi do wtrętów. Badania przyrodnicze w tej dziedzinie są raczej poprawne, ale wmiksowuje się w nie treści ideologiczne i polityczne. Metodologia nauk przyrodniczych jest ostatecznie odporna na zaburzenie tymi wtrętami, niemniej jednak trudno uznać wypowiedzi (np. raporty, artykuły, itd.) naukowe zanieczyszczone wtrętami za lepsze od czystych od nich. W efekcie poziom naukowej dyskusji jest obniżony, wplecione są emocje, co utrudnia obcowanie z merytorycznymi analizami. Przesłanie tekstu Płonki jest jasne i klarowne. O żadnej sprzeczności nie ma tu mowy. (Choć generalnie tekst jest wolny od wewnętrznych sprzeczności, zwłaszcza w zasadniczym ujęciu, to nie znaczy, że całkowicie się z nim zgadzam. Mam nieco inne poglądy. A nawet niezależnie od poglądów widzę w nim parę usterek, z mojego punktu widzenia nawet nie takich całkiem malutkich. Ale to temat na dodatkową opowieść.)


>>Dalej lecą dywagacje (po mojemu: spierdolina intelektualna), że wszelkie spiski są z gruntu niemożliwe<<

Nic podobnego nie ma tam miejsca. Autorka wyraźnie sugeruje, ze spisków trzeba szukać, ale w innym miejscu (nie w tezach ściśle klimatologicznych). Sugeruje, że demokratycznie wybrani liderzy nie chcą wcale służyć swoim społecznościom, lecz spiskują, w jaki sposób rozszerzyć kontrolę państwowego molocha nad jednostkami. Koszt zwiększenia tej kontroli jest spiskującym dosyć obojętny, nie zawahają się spowolnić postęp cywilizacyjny, jeśli tylko dzięki temu osiągną swój cel.


Dalej próbujesz skrytykować tezę Płonki (której jasno nie przedstawiasz), że kompletnie nieopłacalne i tak nieprawdopodobne, że w praktyce można taką hipotezę śmiało odrzucić, jest skorumpowanie w celu przedstawiania fałszywych wniosków faktycznych wszelkiej placówki naukowej w określonej dziedzinie przyrodoznawstwa. Płonka ma tu rację, a Twoje argumenty wykazują w ogóle bardzo mały związek ze sprawą. Gdzieś kogoś wyjebali z roboty, Izrael zły, a główne media nawijają na jedno kopyto. Pomińmy Izrael, bo naprawdę ma on większe problemy niż niedowiarstwo klimatyczne. Jakie to ma znaczenie, że kogoś czasami z błahego powodu wyrzucą z pracy? Żadnego związku ze sprawą. Jeśli chodzi natomiast o to, że główne media nawijają na jedno kopyto, to trzeba zwrócić uwagę na to, że w takiej nawijce nie ma miejsca na teksty ściśle naukowe. Płonka właśnie sugeruje, że co by nie wyprodukowała nauka, to rządy i powiązani z nimi macherzy medialni i tak zrobią swoje, bo właśnie w tym (w manipulowaniu) są profesjonalistami.

Zatrzymałbym się nad tymi kwestiami na chwilę dłużej. Piszesz, że temat "uchodźcy" ma jedną wersję lansowaną przez cały mainstream. To ma być argument, ze każdą instytucję można utemperować (może i rzeczywiście każdą można, ale w domyśle ma to znaczyć, że praktycznie wszystkie - w tym instytuty naukowe - są utemperowane, a nic takiego nie ma miejsca, bo niektórych nie miałoby nawet sensu utemperowywać). Otóż sam temat - uchodźcy - to kwestia polityczna, która nie ma nic wspólnego z zagadnieniami przyrodoznawstwa. Czy jednak nawet w tej sprawie trzymasz się chociaż faktów, realiów, nawet gdyby nie skutkowało to skuteczną argumentacją? Nie. Nawet to nie. W samej Europie nie brakuje mainstreamowych mediów, które maja kompletnie inna narrację. Wystarczy wziąć pod uwagę media węgierskie, by Twoja teza (w i tak sumie niewiele wnosząca) całkowicie upadła. A przecież poza Węgrami jest jeszcze Polska, inne państwa Wyszehradu, Austria, Włochy. A istnieją też media pozaeuropejskie, gdzie na problemy Europy patrzy się różnie. To Europa jest głównym (nie jedynym) ośrodkiem poprawności politycznej. Dalej od tego ośrodka często mogą się przejawiać poglądy niegrzeczne. Choćby mainstreamowe, choć prawicowe, media w USA, gdzie pokazywano głupią Europę i głoszono "a może i trzeba z Trumpem budować piękny mur".

W biologii czy geologii NIE MA podziału na Węgrów i Hindusów. Ważne czy praca ma dużo cytowań, czy wyniki są powtarzalne, czy teza jest nowatorska, itd. Biologię czy geologię robi cały świat. A świat jest bardzo podzielony, wierzy w różne wartości i ma wzajemnie sprzeczne interesy. Astronomia rozwija się pomimo tego. Tylko najbardziej zryte reżimy to demolują (reżim stalinowski, itp.). Presja ideologiczna, która w pewnych obszarach Ziemi może wpływać NAWET na nauki przyrodnicze (czy nawet na matematykę), w innych miejscach globu ziemskiego jest nieobecna (nieobecna jeśli chodzi o treść matematyki czy nauk przyrodniczych, nie mówię, że w ogóle jest nieobecna, np. libertarianie powiedzą, że wszędzie na świecie się wspiera w ekonomii i politologii etatyzm. Dziwne, że część z najzdolniejszych libertarian - sprawdź nawet użytkowników tego forum - sama para się tym akademicko... Zastanów się, Doman, jeśli oni mogą uprawiać antysystemowy libertarianizm, to jak trzeba mieć zryty mózg, by głosić, że nie daje się wbrew "molochowi" uprawiać rzetelnego przyrodoznawstwa).

Jeśli o mnie chodzi, to mogę ubolewać nad tym, że środowiska naukowe są z jakiegoś powodu podatne na "liberalizm" w amerykańskim sensie tego słowa (czyli podatne na lewackie spierdolenie), a niestety nieco odporne na liberalizm w naszym pozytywnym rozumieniu, ale z tego powodu nie będę brzydził się chemią czy fizyką.


>>podstawą egzytencjalną wprowadzenia globalnego zamordyzmu jest trzymanie łapy na kreacji pieniądza (tytuł pewnej serii: "wojna o pieniądz" jest trafny), a walka z CO2 to jedno z wielu posunięć na jakie może sobie pozwolić człowiek mający fabrykę pieniędzy<<

Płonka pisze swój tekst specjalnie dla serwisu (cytuję ich nagłówek) "Libertarianin - serwis imienia Murraya N. Rothbarda". Co to znaczy? To znaczy, ze ona chce zareklamować postać M. Rothbarda. Pokaż mi dwóch EKONOMISTÓW sprzed roku 1990, którzy zrobili więcej od Rothbarda na rzecz alarmowania o skandaliczności bankowości opartej na rezerwie cząstkowej, itd. Moim zdaniem nie ma nawet jednego. Owszem, inni też alarmowali, ale Rothbard był przed 1990 czempionem w tej sprawie. Z tego wynika, że A. Płonce w tej sprawie nie da się (póki co) nic zarzucić, jej stanowisko jest nieskazitelne. Teoretycznie może ona należeć do mniejszości dwuznacznych lub odmiennych libertarian w tej sprawie, ale nic zupełnie na to nie wskazuje.


>>Czyli ta kobieta łże<<

Czyli Ty łżesz na temat Agnieszki Płonki i jej artykułu.
 
Ostatnia edycja:

Redrum

Active Member
702
182
zAoRaNe, coach i inwestor dzieli się swoimi urojeniami nt. nauki i fanatyczną wiarą w nieomylność banków, czyste złoto xD
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Wrócę do kwestii traktowania uprawnień do emisji CO2 jako instrumentów finansowych. Taki pozornie niezwiązany z tematem tekścik o polityce FED.

Jak widać po niewielkiej inflacji w USA, ta metoda dodruku pieniędzy, ale nie wypuszczenia ich poza banki, wydaje się działać, przynajmniej z punktu widzenia nie wywołania oficjalnej inflacji z perspektywy zwykłych obywateli. Z innych punktów widzenia skuteczność tej techniki jest wątpliwa, gdyż pojawiają się zarzuty, że inflacja niedopuszczona do poziomu zwykłych obywateli zmaterializowała się pod postacią nadmiernego wzrostu cen instrumentów finansowych, ale dziś nie będziemy wchodzić głębiej w ten wątek, aby nie robić zbyt wielu dygresji.
https://10-procent-rocznie.blogspot.com/2018/10/kiedy-fed-sprowadzi-kryzys-z-powrotem.html

Cena prądu elektrycznego w Polsce już zaczyna rosnąć razem ze spekulacją na odpowiednim instrumencie. Czyli ponosimy skutki inflacji kreowanej przez bank centralny na drugim końcu świata :). Ale nie w tym sedno, a przynajmniej nie to najważniejsze. Sedno w tym, że właściciel drukarki będzie sobie drukować kasę na emisję a zdechną (lub zostaną niewspółmiernie opodatkowane) wszelkie gospodarki peryferyjne, np np. taki NBP nie zrobi dodruków. Nie ma takiego prawa i nie ma takiej mocy.

Polajakowałbym to 10x, gdybym mógł. Na co dzień siedzę głęboko w temacie broni palnej i widzę, jak to działa w praktyce. Gówniany antybroniowy elaborat (99% z nich publikowanych jest zawsze w literaturze medycznej) promują w tym samym czasie WSZYSTKIE POWAŻNE MEDIA. Ostatni głośny przypadek to makabrycznie absurdalna praca Adama Lankforda, która został dokumentnie zdebunkowana już w 2016 roku, a "New York Times" tylko w 2018 dwukrotnie przedrukował jej konkluzje na swoich stronach w dwóch różnych artykułach.

Trochę pokpiłem listę przykładów bo nr. 1 powinny być przemilczane prace Anthonego Suttona obnażające mit cudu gospodarczego ZSRR i III Rzeszy. Oba państwa żyły w symbiozie ze światowym systemem finansowym, nie cierpiały na sankcje w kluczowych dziedzinach, a Sowieci dodatkowo mieli zastrzyki technologii. Ludzie którzy wcielali w życie te plany mieli ogromną władzę na poziomie planetarnym, a są zupełnie w cieniu. Tak jak w cieniu są ci którzy zorganizowali handel emisjami.
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 411
4 438
Wrócę do kwestii traktowania uprawnień do emisji CO2 jako instrumentów finansowych.
I to jest ciekawsze, niż sama kwestia spierających się wciąż (jak to naukowcy - i bardzo dobrze) klimatologów. Po prostu rządy i splecione z nimi w miłosnym uścisku banki centralne nie przepuszcza żadnej okazji, żeby zmanipulować podwładnych. Nieważne, czy to na czym się opierają ma sens - a przecież nawet same kryteria naukowosci wciąż się zmieniają - ważne, żeby było wystarczająco mocne medialnie. A co jest bardziej medialne, niż globalna katastrofa? Kiedy nuklearna zagłada się nieco przejadła, sięgnięto po global warming.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Ja kiedyś myślałem, że handel emisjami to takie szczęście w nieszczęściu, bo przynajmniej wolny rynek decyduje o rozkładzie limitów. Tylko, że wtedy nie miałem pojęcia skąd się biorą pieniądze. Kreacja pieniądza powoduje, że pojęcie efektywności rynków w wielkiej skali staje się czysto teoretyczne, np. rynek obligacji truposzy państwowych i dużych korpo z UE jest sztucznie utrzymywany przez skup EBC, więc obligacje nie poddają się jasnym regułom popytu i podaży. Dotyczy to każdej dziedziny w skali makro, w tym pozyskiwania kapitałów na nowe technologie i startupy. Przykład Tesli.
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 411
4 438
Klimatolodzy się NIE sprzeczają w kwestii globalnego ocieplenia, nie twórzmy tu spierdolonego dwugłosu.
To znaczy, że 100% klimatologów jest zgodnych co do tego, jak klimat się zmienia, dlaczego się zmienia i proponują takie same rozwiązania? Nie tworzę "dwugłosu", raczej jestem za "miliongłosem".
 

Redrum

Active Member
702
182
To znaczy, że 100% klimatologów jest zgodnych co do tego, jak klimat się zmienia, dlaczego się zmienia i proponują takie same rozwiązania?

Nie.
Wykształcił się za to konsensus naukowy na poziomie 95-99%, który podważają w drastycznej większości jedynie odszczepieńcy linkowani wielokrotnie w tym temacie lub osoby produkujące słabą naukę.

Określenie "klimatolodzy się sprzeczają" implikuje niezdecydowanie i nieścisłosć całokształtu dyskusji w ramach nauk klimatycznych - tego po prostu NIE MA - powiedzenie "są pojedynczy naukowcy którzy nie zgadzają się z AGW" byłoby stukrotnie bliższe stanowi faktycznemu - choć niepraktyczność stosowania takich wyrażeń porównaniu do ogólnych, szeroko interpretowalnych stwierdzeń jest dla mnie zrozumiała - niemniej musimy trzymać się faktów w tym temacie stąd moja uwaga.
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 411
4 438
Wykształcił się za to konsensus naukowy na poziomie 95-99%, który podważają w drastycznej większości jedynie odszczepieńcy linkowani wielokrotnie w tym temacie lub osoby produkujące słabą naukę
Chodziło mi właśnie o to, że spierają się co do szczegółów w ramach jakiegoś konsensusu (choć stwierdzenie, że 99% naukowców popiera jakaś tezę nie przemawia do mnie w żadnej gałęzi nauk, ale klimatem nigdy się nie interesowałam w większym stopniu, więc nie wypowiadam się na ten temat). Sugeruję raczej (a tym się już interesowałem), że politycy sterują tłumami na zasadach quasi-religijnych, posługując się poczuciem winy z jednej strony - dokładam się do globalnego ocieplenia, bo jeżdżę VW; a poczuciem misji - powinienem wspierać rozwiązania, które akurat mi proponują, bo inaczej świat zginie pod wodą.

Z tym też się nie zgadzasz?
 
Do góry Bottom