Feminizm

MaxStirner

Well-Known Member
2 734
4 694
alfacentauri
Sorry, że sie wtrącam, ale zaintrygowało mnie co piszesz - ja sobie nie umiem wyobrazić/nie znam/nie słyszałem o niesocjalnym feminizmie tzn o takim który zasadniczo nie żąda gwarancji "praw" przez państwo de facto będących przywilejami. Według mojego rozumienia to istota feminizmu i chyba główny punkt spiny nie do przejścia, ale moge sie mylić, nie wgłębiałem sie w temat nigdy.
Samej krytyce "patriarchatu" - cokolwiek to słowo znaczy - libertarianin nie powinien nic zarzucać, a nawet może popierać jako element osobistej wolności imho.
 
Ostatnia edycja:

tolep

five miles out
8 556
15 443
Według mojego rozumienia to istota feminizmu i chyba główny punkt spiny nie do przejścia, ale moge sie mylić, nie wgłębiałem sie w temat nigdy.

Odkąd feminizm przestał się domagać "równych praw" dla kobiet, a przeszedł do "równości" a następnie jeszcze dalej do "wyrównywania szans" (i chyba na tym nie skończył), stracił jakąkolwiek wspólną część z libertarianizmem, a stał się ideologią wrogą wobec wolności.
 

kompowiec

freetard
2 570
2 623
Piszesz trochę nieskładnie i trudno to zrozumieć, więc nie jestem pewien czy kumasz o co chodzi.
Mnie generalnie ludzie nie potrafią mnie zrozumieć za pierwszym razem - rozumiem to, więc pytaj pytaj, ile wlezie ;)

Na wszelki wypadek wyjaśnię, Można mieć opory przed tym co proponuje Long - sam mam takie, bo wydaje się to taką zbytnią ingerencją. Ale on jednak wyraźnie rozgranicza pewne rzeczy. W tym jego wymarzonym ruchu, feministki miałyby wnieść kwestie społeczne. Ale takie rzeczy nie powinny być w żaden sposób narzucane. Te sprawy mają być celem działalności społecznej, nie politycznej. Tę różnicę pomiędzy „wąskim”, a „szerokim” libertarianizmem można najprościej wytłumaczyć na przykładzie totalitarystów. Wyobraź sobie ludzi o totalitarnych poglądach, którzy nie wprowadzają swych poglądów siłą w życie, ale je propagują. „Wąski” libertarianin powie, że póki nie używają przemocy to nie ma sprawy i nie będzie się tym zajmować. „Szeroki” powie, że póki nie używają przemocy, to również nie można użyć względem nich przemocy, ale nie znaczy to, że nie można podjąć jakiś działań będących w zgodzie z NAPem. Można ostrzegać przed nimi wyjaśniając zagrożenia związane z totalitaryzmem, próbować przekonać totalitarystów do rozwiązań wolnościowych, wzmóc propagandę wolnościową, a jak to nie odnosi skutków to stosować ostracyzm, bojkot konsumencki etc. Ten „szeroki” libertarianizm, może być prawicowy, lewicowy czy jaki tam kolwiek. Libertarianie często widzą zagrożenia i szanse w pewnych rzeczach bezpośrednio nie związanych z libertarianizmem. Long i jego ekipa dopatruje się korzyści dla wolności ze związku z feministkami i widzi wady patriarchatu.
Totalitaryzm bez przemocy nie byłby totalitaryzmem. Przecież państwa nie powstały tylko dlatego że ktoś namawiał kogoś do uprawy wspólnego wora ale głównie w postaci bandyckiego podboju... nie bez powodu NAP jest podstawą podstaw libertarianizmu. W końcu niby jak ma ktoś mi dobrowolnie narzucać (brzmi niczym dobrowolny niewolnik [roll]) swoje poglądy na moim terenie? Jak się nie zgodzę to wpierdol? To nie trzyma się kupy.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 734
4 694
Mnie sie zdaje, ze Feminizm jako metoda obrony przed pewnymi patologiami pomógł kobietom w historii i to jest ok
Sztandarowy przykład to feministki w krajach islamu (sa takie) które z narażeniem życia walczą o zakaz oblewania kwasem, czy wrecz mordowania jak w Pakistanie albo o zgode na prowadzenie auta.
Z drugiej strony feministki domagające sie parytetów na listach, wiekszej kasy na coraz wiecej pierdół to absolutna patologia sama w sobie, wywołująca pogarde.
Jeśli szef nie zapłaci za prace, albo zapłaci 1/10 tego co facetowi, feministka ma pełne prawo nazwać go chujem i faszystą bo nim jest. Jeśli feministka domaga sie roku urlopu macieżyńskiego i to miesiąc po przyjęciu do pracy albo gwarancji prawnej równej płacy wzgledem facetów to już całkiem inna rzecz. Wiec wszystko zależy od tego czym jest feminizm.
 

Alu

Well-Known Member
4 629
9 678
Sztandarowy przykład to feministki w krajach islamu (sa takie) które z narażeniem życia walczą o zakaz oblewania kwasem, czy wrecz mordowania jak w Pakistanie albo o zgode na prowadzenie auta.
Oblewanie kwasem i mordowanie jest zakazane w krajach Islamu (w większości przypadków są za to surowsze kary niż na zachodzie). Auta kobiety nie mogą prowadzić w jednym państwie. Tak tylko uściślam.
 
Ostatnia edycja:

MaxStirner

Well-Known Member
2 734
4 694
Oblewanie kwasem i mordowanie jest zakazane w krajach Islamu (w większości przypadków są za to surowsze kary niż na zachodzie). Auta kobiety nie mogą prowadzić w jednym państwie. Tak tylko uściślam.
Nie uściśliłeś, gdyż mówisz o prawie stanowionym (wtedy zakaz prowadzenia jest tylko u Saudów). W islamie masz jeszcze prawo zwyczajowe. Poza tym jeśli ISIS traktować jako państwo, to istnieje przynajmniej jednen kraj na świecie gdzie oblanie kwasem jest całkowicie dozwolone, a nawet praktykowane oficjalnie.
Prawo zwyczajowe - to na którym opierają sie klany praktykujące szariat - dopuszcza i praktykuje oblanie min w Indiach, Bangladeszu, Pakistanie, Afryce Północnej, Iranie, Afganistanie i części krajów Europy w tym np zdarza sie to w UK.
Tak tylko usciślam.
https://en.wikipedia.org/wiki/Acid_throwing
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
alfacentauri
Sorry, że sie wtrącam, ale zaintrygowało mnie co piszesz - ja sobie nie umiem wyobrazić/nie znam/nie słyszałem o niesocjalnym feminizmie tzn o takim który zasadniczo nie żąda gwarancji "praw" przez państwo de facto będących przywilejami. Według mojego rozumienia to istota feminizmu i chyba główny punkt spiny nie do przejścia, ale moge sie mylić, nie wgłębiałem sie w temat nigdy.
Istnieją przecież libertariańskie feministki jak Wendy McElroy czy Joan Kennedy Taylor i można by się tylko do nich ograniczyć. Ja postanowiłem przywalić tu z grubej rury pokazując stanowisko Longa i Johnsona. Oni w sporach jakie toczą McElroy i Taylor z resztą feministek stają nie po stronie tych pierwszych, a po stronie genderowej ekstremy! Jest to przewrotne, ale Korwin też promował rodzimych konserwatystów zapatrzonych w Josepha de Maistre i niechętnych znacznie bliższemu ideom wolnościowym Edmundowi Burkowi. Jeśli w przypadku korwinizmu pewien egzotyczny sojusz mógł być owocny, to sądzę, że można użyć podobnego schematu po innej stronie. Warto byłoby sprawdzić, czy Longowi i Johnsonowi udało się pozyskać jakieś feministki.
Dziewiętnastowieczne anarchofeministki były niechętne załatwianiu społecznych spraw przez państwo. Jeśli Long i Johnson dostrzegają, że współczesne radykalne feminstki mają jakieś cechy wpólne z tymi dziewiętnastowiecznycznymi anarchistycznymi feministkami to można w jakiś sposób próbować namówić je na powrót do korzeni. Propagować poglądy Voltairiny de Cleyre czy liberała Herberta Spencera.
Antoni Wiech napisał:
A jeśli feministki nie zdefiniują dokładnie co dla nich znaczy opresja społeczna, a będą to przypisywać randomowo jakimś absurdalnym akcjom w stylu mówienia do nich na ulicy, że są piękne (i traktować to jako harrasment vide "10 Hours of Walking in NYC as a Woman") to o porozumieniu z libami raczej nie będzie mowy.
To pewnie zależy od konkretnych feministek co uważają za opresję. Mam pewne obawy i mi ta walka z opresją wydaje się czasami, że jest taką samą opresją jak to z czym się walczy. Jednak, nawet w najgorszym scenariuszu jeśli tak faktycznie będzie, to się nie będzie to różnić co do jakości od poglądów Hoppego i tym podobnych paleolibertarian, dla których opresywne społeczeństwo z patriarchalną rodziną ma być jakimś bastionem oporu przeciwko państwu. Hoppe uważa, że dla wolności nie jest dobrze jak ludzie żyją jak chcą nie łamiąc NAPu, bo ideałem wg niego z wolnościowego punktu widzenia ma być życie wg tradycyjnych wartości. A Hoppe jest tu przez ileś ludzi szanowany i to bynajmniej nie za twórczość ściśle ekonomiczną a za taką pisaninę jak „Demokracja – bóg, który zawiódł”. Plusem byłoby to, że możnaby pozyskiwać ludzi z innej strony sceny politycznej i byłoby pewne patrzenie sobie na ręce. Jak jedna strona zaczęłaby zaniedbywać czystość ideologiczną, to druga bacznie jej się przyglądając ostro by to wytykała. Taka rywalizacja by była dobra. Libertarianizm to nie marksizm-leninizm, gdzie jest jedna wykładnia. Monopol nie jest dobry.
topel napisał:
Odkąd feminizm przestał się domagać "równych praw" dla kobiet, a przeszedł do "równości" a następnie jeszcze dalej do "wyrównywania szans" (i chyba na tym nie skończył), stracił jakąkolwiek wspólną część z libertarianizmem, a stał się ideologią wrogą wobec wolności.
Ale w XIX wieku, było powszechne, że domagano się „równych praw”, a poza tym na drodze działalności społecznej (nie wiem czy na miejscu nie było by użyć sformułowania „pracy u podstaw”), a nie państwowego przymusu, uważano, że warto zajmować się innymi sprawami min. takimi jak równość. Czy taka postawa była Twoim zdaniem „wroga wolności”?
kompowiec napisał:
Totalitaryzm bez przemocy nie byłby totalitaryzmem. Przecież państwa nie powstały tylko dlatego że ktoś namawiał kogoś do uprawy wspólnego wora ale głównie w postaci bandyckiego podboju... nie bez powodu NAP jest podstawą podstaw libertarianizmu. W końcu niby jak ma ktoś mi dobrowolnie narzucać (brzmi niczym dobrowolny niewolnik [roll]) swoje poglądy na moim terenie? Jak się nie zgodzę to wpierdol? To nie trzyma się kupy.
Ja nie mam namyśli tegoo, że ktoś namawia do uprawy do wspólnego wora... Wyobraź sobie wolnościowe społeczeństwo. W nim jacyś bolszewicy czy naziści zaczynają siać totalitarną propagandę. Ale w momencie, gdy znajdą zdobędą wielu zwolenników mogą użyć siły i zrobić totalitarną rewolucję. Czy przed tą rewolucją nic nie można zrobić? By być w zgodzie z wolnościowymi poglądami nie można zrobić nic co łamie NAP, ale nie znaczy, że nie można podejmować żadnych pokojowych działań przeciwko nim.
 
D

Deleted member 5360

Guest
z15428515Q,Esther-Vilar---pochodzaca-z-Argentyny-niemiecka-pi.jpg

Esther Vilar

Tłumacz jej książek na polski, Robert Stiller, nazwał ją "najmądrzejszą kobietą na świecie".

- Vilar od lat głosi tezę, że kobiety do perfekcji opanowały sztukę wykorzystywania mężczyzn w zamian za usługi seksualne.
- Kojarzona z antyfeminizmem. Fragment jej hasła na wiki: argue that women in industrialized cultures are not oppressed, but rather exploit a well-established system of manipulating men.

Wklejam trzy cytaty z jej wypowiedzi (za stroną: http://e-katolik.blog.pl/tag/feminizm/):

1. Najpóźniej w wieku dwunastu lat większość kobiet decyduje się zostać prostytutkami. Mówiąc inaczej – zaplanowały one swoją przyszłość na zasadzie wyboru mężczyzny, który wykona, na rzecz tej przyszłości, całą pracę.

2. Jak wielką przewagę miałby mężczyzna nad kobietą, gdyby tylko wiedział jak zimne kalkulacje tłoczą jej się w myśli… gdy oczy zachodzą jej łzami.

3. Dlaczego kobiety nie wykorzystują swojego potencjału intelektualnego? Z tej prostej przyczyny, iż nie muszą. To nie jest konieczne dla ich przetrwania. Teoretycznie jest możliwe, aby piękna kobieta mająca mniej inteligencji od szympansa, nadal była uznawana za wartościowy element społeczeństwa.

Jak na kobietę, mówi całkiem do rzeczy.
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 407
z15428515Q,Esther-Vilar---pochodzaca-z-Argentyny-niemiecka-pi.jpg

Esther Vilar

Tłumacz jej książek na polski, Robert Stiller, nazwał ją "najmądrzejszą kobietą na świecie".

- Vilar od lat głosi tezę, że kobiety do perfekcji opanowały sztukę wykorzystywania mężczyzn w zamian za usługi seksualne.
- Kojarzona z antyfeminizmem. Fragment jej hasła na wiki: argue that women in industrialized cultures are not oppressed, but rather exploit a well-established system of manipulating men.

Wklejam trzy cytaty z jej wypowiedzi (za stroną: http://e-katolik.blog.pl/tag/feminizm/):

1. Najpóźniej w wieku dwunastu lat większość kobiet decyduje się zostać prostytutkami. Mówiąc inaczej – zaplanowały one swoją przyszłość na zasadzie wyboru mężczyzny, który wykona, na rzecz tej przyszłości, całą pracę.

2. Jak wielką przewagę miałby mężczyzna nad kobietą, gdyby tylko wiedział jak zimne kalkulacje tłoczą jej się w myśli… gdy oczy zachodzą jej łzami.

3. Dlaczego kobiety nie wykorzystują swojego potencjału intelektualnego? Z tej prostej przyczyny, iż nie muszą. To nie jest konieczne dla ich przetrwania. Teoretycznie jest możliwe, aby piękna kobieta mająca mniej inteligencji od szympansa, nadal była uznawana za wartościowy element społeczeństwa.

Jak na kobietę, mówi całkiem do rzeczy.

to jest temat o feminizmie a nie o antyfeminizmie

1459618222195.jpg

1459359319039.jpg

1437070599001.jpg



1435113446509.jpg


1430934137001.jpg
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 411
4 438

Pogadanka sprowadza się w zasadzie do omówienia i krytyki poglądów Christiny Hoff Sommers (The Factual Feminist). Po drodze przewija się Popper, Foucault, a nawet posłanka Pawłowicz i Agata Banasik, tylko o samym libertarianizmie... nie ma prawie nic. Chyba powinno się to nazywać "Feminizm liberalny", co najwyżej.
 

Botak

Member
12
38
Feminizm nie ma sensu. Nie jesteśmy równi (mężczyźni i kobiety) i nigdy nie będziemy, choć są podejmowane próby, ale to się nie uda. Setki tysięcy lat ewolucji w genach to "siła" nie do pokonania przez wymysły chorych umysłów które mają zaledwie kilkadziesiąt lat (no może kilkaset... to bez znaczenia).

Też zauważyłem że kobiety w dzisiejszych czasach piastują coraz to bardziej odpowiedzialne stanowiska, które kiedyś mogli piastować tylko faceci. Czy jest tak dlatego że kobiety nagle stały się bardziej odpowiednie od facetów? My niggaaa... pleaseeee.....

Jest tak dlatego że sprytni faceci obsadzają je na odpowiednich stanowiskach bo a) można nimi łatwo kierować, tymi kobietami znaczy się, b) inni faceci często nie potrafią odpowiednio postępować z kobietami. W rękach dobrego "gracza" kobieta jest prawie perfekcyjnym narzędziem.

Przykład?

Marissa Mayer. Ta lalka dosłownie zniszczyła Yahoo, za jej rządów firma straciła setki milionów $ na z pozoru bezsensowne transakcje. Oczywiście transakcje miały swój cel, generalnie wypompowywanie $ z kasy firmy do firm powiązanych z ludźmi którzy są Marissy zwierzchnikami. Lalka była też kiedyś w Google...

To nie jest tak że kobiety są tak wspaniałe teraz że nagle zaczęły obejmować stanowiska które kiedyś należały by do typowych samców Alfa. Po prostu, sprytne Alfy zauważyły że kobieta może być dobrym narzędziem, i tyle. Wszystko zależy od potrzeb "rynku". Najlepiej dla kobiet będzie jak zajmą się tym do czego je ewolucja (natura) stworzyła, i dla nas facetów też tak jest najlepiej. Wszelkie spory z matką naturą, lub próby zmieniania jej zasad są samobójstwem.

Na temat feminizmu więcej nie mogę powiedzieć, chyba...
 

Salem

Born again
59
247
Shoe w formie o "uciśnionych" przez internety panienkach;


That Guy T na fejsie też dorzucił jpga na temat;
13173816_1679110205686163_5226126695150554196_n.png
 

tolep

five miles out
8 556
15 443
No więc tak.

"Pierwsza Dama unika trudnych tematów. Od tygodni milczy w sprawie ustawy antyaborcyjnej, choć kobiety i media coraz głośniej domagają się, by Agata Duda zabrała głos w tej sprawie. Zamiast na Kongres Kobiet Duda wybrała się na spotkanie z kołami gospodyń wiejskich.

Agata Konhauser-Duda była zapraszana na kongres już dwukrotnie. Ani razu nie przyszła, choć jej poprzedniczki były bardziej aktywne. Maria Kaczyńska zasiadała w radzie programowej Kongresu Kobiet, aktywnie działała w nim też Jolanta Kwaśniewska.

Zamiast iść na kongres Pierwsza Dama spotkała się dziś z przedstawicielkami gospodyń wiejskich z okazji jubileuszu 150 rocznicy powstania kół. Na kongresie nie pojawił się też prezydent, mimo tego, że otrzymał zaproszenie. Wystosował tylko list, w którym napisał, że „kobiety w Polsce mogą się spełniać, realizować swoje marzenia, zdobywać naukowe i zawodowe laury. Są szanowane i doceniane”.

Kolejny raz Agata Duda nie skorzystała z możliwości, by wesprzeć kobiety w ich walce o równouprawnienie, choć te wyraźnie oczekują tego od prezydentowej"

A teraz wybierzcie sobie, co jest kobiece a co uwłaczające kobietom.

http://natemat.pl/179755,agata-duda...alazla-za-to-czas-dla-kola-gospodyn-wiejskich

kongreskobiet.jpg agataduda.jpg
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
12 986
Zamiast iść na kongres Pierwsza Dama spotkała się dziś z przedstawicielkami gospodyń wiejskich z okazji jubileuszu 150 rocznicy powstania kół.
I słusznie. W przeciwieństwie do zapewne większości feministek, panie z kół gospodyń potrafią świetnie gotować, pieką pyszne ciasta, robio swojskie masło, chleb, sery, śmietanę, maślankę i generalnie posiadają sporo przydatnych umiejętności w przeciwieństwie do femino-wykształciuszek i innych "lożek" po ciężkich studiach o dupie Maryny i fujarze Gienia.
 

Bajaratt

First of his name
348
1 551
"Kobieta pracująca pod ziemią była najjaskrawszym zaprzeczeniem koncepcji kobiecości, jaką głosili ewangelicy. Komisję powołaną do zbadania pracy dzieci w kopalniach zaskoczyły i przeraziły warunki pracy kobiet. Przy tym pracowały one obok mężczyzn mniej lub bardziej rozebrane. Było to zniewagą dla moralności publicznej, groziło upadkiem robotniczej rodziny. Rozpoczęto więc, zainspirowaną przez ewangelików, kampanię na rzecz zakazu pracy kobiet pod ziemią.

Górnicy zaaprobowali ten zakaz, ale z innych niż burżuazja powodów. (...) Nie godzili się na to, by burżuazja dyktowała im sposób życia i organizację życia rodzinnego. Robotnicy mieli prawo sami sprawować pieczę nad rodziną. Żądali poprawy warunków życia swych żon i córek i zwracali uwagę, że jeśli żony właścicieli kopalń mogły pozostawać w domu, to również ich własne żony powinny mieć taką możliwość; atakowali tych pracodawców, którzy nadal zatrudniali je nielegalnie.Górnicy mieli jednakże inny jeszcze powód, aby zaaprobować zniesienie pracy kobiet. W roku 1842, na trzy dni przed tym, jak kobiety poniżej 18 roku życia zostały zmuszone do opuszczenia szybów, powstał Związek Górników Wielkiej Brytanii i Irlandii. Jak pisano w 'Miner's Advocate', związek od początku był zdecydowanie przeciwny zatrudnieniu kobiet. Praca kobiet była postrzegana jako zagrożenie dla zarobków górniczych, ich obecność utrzymywała bowiem niski poziom płac. Górnicy mieli swoje słuszne racje, by przynajmniej w teorii utrzymywać pozostające w domu żony. Kobiety zaś przegrały, nie mogąc się wypowiadać publicznie. Nienawidziły swoich warunków pracy, ale potrzebowały pieniędzy. Ich głos nie został dosłyszany i w rezultacie jednej z najgorętszych dyskusji lat czterdziestych państwo, filantropijna burżuazja i robotnicy uznali ostatecznie mężczyzn za tych, którzy pracują, kobiety natomiast za żony i matki."

Catherine Hall 'Sweet Home' w: 'Historia życia prywatnego t.4', s. 81
żródło: https://www.facebook.com/hashtag/kobietytakiedelikatne?source=feed_text&story_id=523044454521030
 
Do góry Bottom