Eksperci o WTC i zamachach 9/11 - "chcemy powtórnego śledztwa"

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 008
Nie sądzę.
Być może w sferę rozważań wejdzie kilka kwestii, które i tak nikogo nie interesują, a w szczególności czytelników onetu. Czemu tak twierdzę? Dlatego, że skoro sam widok upadających wież nie przekonuje odpowiednio głośnej większości - a przecież by stwierdzić kontrolowane wyburzenie wszystkich 3 budynków kompleksu, zbędne jest przygotowanie specjalistyczne - to jakie znacznie może mieć przedstawiony sznureczek samozabójców?

Ludzie się uodpornili, nawet ci, co wcześniej gorączkowo zadawali pytania. Przeciętnego adresata nie tylko nie przekonają własne oczy, ale także pieczołowicie i od lat konstruowany system wątpliwości, którego autorami są stowarzyszeni inżynierowie i architekci. Mało tego, sami konstruktorzy kompleksu wyrażali w sprawach technicznych dość jasno, kiedy przedstawiali charakterystykę WTC. Jeden z nich zmarł wkrótce potem - to był człowiek opowiadający o wytrzymałości siatki otaczającej "core columns" i parametrach odporności na ogień.

Przedziwna jest argumentacja niektórych osób. Kiedy mówisz, że konstrukcja wież obliczona była na uderzenia wielu samolotów, to wyjeżdżają z tekstami o pożarze naruszającym kolumny rdzenia i efekcie naleśników, a kiedy twierdzisz, że hotel w Madrycie płonął jak pochodnia i pozostał szkieletor, ale się nie zawalił, to jak bumerang powraca kwestia naruszenia przez uderzenia Boeingów. Zapomnieli, że komunikaty płynące od strażaków głosiły, że ci bez problemu poradzą sobie z kilkoma pożarami? Przecież już sam ich (pożarków) widok każe twierdzić, że mogłyby tak kopcić nawet kilka dni, potem zostałyby ugaszone, a po remoncie wieże dalej pełniłyby swoją dotychczasową rolę. Budynki, moim zdaniem, miały zostać zawalone, mieli zginąć ludzie, a "cui bono" widzimy po dziś dzień i zobaczymy znacznie więcej - nie raz, nie dwa.

ps: Być może kiedyś usłyszymy, że wyburzono siódemkę bo np. stwarzała zagrożenie itp pierdoły, ale nigdy nie dowiemy się, kto był zasadnicznym organizatorem i pomysłodawcą tragedii. Oczy przeciętnego obserwatora z powodzeniem odkryją, że odbyło się kontrolowane wyburzenie, ale nie zobaczą głównych decydentów. To nie może wyjść na światło dzienne, nawet jako narzędzie walki wyborczej - zbyt gruba sprawa, być może nawet - zbyt globalna! Nie wyobrażam sobie, by tak mogło się stać, prędzej dowiemy się, kto rozwalił czerep Kennedy'emu. Nie, tego też się nie dowiemy...
 
Ostatnia edycja:
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Przedziwna jest argumentacja niektórych osób.

Ale pal licho ich argumentacje. Niech obejrzą linkowany tu film i odpowiadają na postawione w nim 51 pytań. Jak nie potrafią albo zaczną stękać, to chuj im w dupe i za mur.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
Ale pal licho ich argumentacje.
Kłamstwo powtarzane wielokrotnie stało się religią. Do wielu już żaden racjonalny argument nie dotrze. Będą w to wierzyć tak samo jak w Napoleona Bonaparte, Abrahama Lincolna, Hitlera, Stalina, Piłsudskiego, globalne ocieplenie i inne temu podobne. :(
Ważne jest to, w co wierzą ci co mają wysoką wartość bojową.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Dla mnie osobiście film Massimo Mazzuco o WTC to wzór tego, jak powinno się merytorycznie argumentować - wzór krytycznego myślenia i wyciągania logicznych wniosków. Jestem ciekaw, czy w tym wypadku znowu będziemy musieli czekać 70 lat, aż zaczną łaskawie odtajniać archiwa.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 008
Film zalega u mnie nieoglądnięty od listopada ubiegłego roku :confused:

Jakoś nie miałem okazji po niego sięgnąć, a może to po prostu zniechęcenie?
Minęła już dekada i wciąż miliony osób słysząc "9/11", jak psy Pawłowa widzą "teorie spiskowe", kojarzą temat nawet z ufo - to jest coś niewiarygodnego! Richard Dawkins natomiast apelował jak ogłupiały: patrzcie, do czego prowadzi religia i fanatyzm! To prawda oczywiście, ale czy w kontekście 9/11?
Globalnie wszystkim zryło banie?

Tu przecież nie chodzi tylko o samą liczbę ofiar, i tak była zadziwiająco niewielka (mogło być znacznie, znacznie gorzej), ale o fakt, że zdarzenie miało miejsce w wydawałoby się cywilizowanym miejscu, czego przeciętny Amerykanin nie miał prawa się spodziewać i nade wszystko o same skutki wydarzeń, których ofiarami w pewnym sensie stajemy się powoli wszyscy.

Można się nie zgadzać z wieloma karkołomnymi interpretacjami czy hipotezami, ale jedno jest pewne i tu zgadzam się z mainstreamem: świat po 9/11 stał się wyraźnie inny. W przestrzeń domową i poza nią wkradła się psychoza, co rusz podsycana wyssanymi z palca - jak sądzę - alarmami, informacjami o przechwyceniu rzekomych planów terrorystów, a w samych Stanach ludzie ulegli metodycznie wsączanej indoktrynacji. Do tego stopnia, że państwo jest w stanie skutecznie przekonać większość do nawet najbardziej absurdalnego zagrożenia i konieczności wprowadzenia odpowiednich obostrzeń w sferze prywatności. Metodą małych, bardzo skutecznych kroków, po 9/11 następuje pozbawianie ludzi swobody.

Podkreślam jeszcze raz: nie ukrywano katastrofy. Relacja z wydarzeń wrześniowych była obecna na ekranach wszystkich tv na świecie i każdy miał szanse porównać proces upadania wież z materiałami obrazującymi klasyczne wyburzanie zbędnych budowli. To był fundament poglądowy dostępny niemal dla każdego uzbrojonego w podstawowe zmysły i powierzchowną nawet zdolność kojarzenia i podejmowania analogii. Ale co tam "bliźniaki"?! Mieliśmy okazję zobaczyć wyjątkowo wspaniały pokaz usuwania budynku o #7, co odbyło się wyjątkowo sprawnie, jak po maśle. Kilkanaście wybuchów, charakterystyczne ugięcie środkowe na szczycie, kilka sekund i po robocie. Nawet w takim przypadku udało się państwu zagrać ludziom na nosie. Nawet w czymś tak wydawałoby się oczywistym. Dlatego twierdzę, że jeśli tutaj obserwator dał dupy, to jak można pytać o szczegóły niedostępne osobie bez odpowiedniej wiedzy i praktycznego przygotowania?

Powstaje pytanie, co możemy ustalić poza kilkoma narzucającymi się oczywistościami? Bo prócz niemal spiaszczenia części kompleksu na Manhattanie, było ich jeszcze kilka, jak choćby sprawa pięknej, jak wykrojonej dziury w ścianie Pentagonu, której pochodzenie ustalono jako efekt uderzenia pasażerskim samolotem. Sami widzicie! Opyliło się komuś zaryzykować nawet tak durną wersję, co zostało może przyjęte - taką mam nadzieję - z pewnym trudem, ale ostatecznie wszystko, co mogłoby pomóc w wyjaśnieniu, taką czy inną drogą wylądowało w sferze mieszczącej się między ufokami z siódmej gęstości, a pierwszymi objawami choroby psychicznej. W takiej sytuacji wszelka sensowna dyskusja rozbija się w iment już na starcie.
Internet pomaga i utrudnia jednocześnie z prostej przyczyny: nigdy nie wiesz, czy interlokutor dyskutuje w celu poznawczym, czy ma robotę do wykonania. Skoro np. zatrudniono - o czym oficjalnie powiadamiano z Brukseli - trolli mających wyhajpować wskaźniki poparcia dla EU, to naturalnym staje się użycie podobnych narzędzi, by z kolei dyskredytować próby klarowania danego problemu. Nie ma opcji, by zostawiono problem naturalnemu biegowi, to jest raczej nie do pomyślenia. Od dawna uważam, że internet to jednak broń obusieczna.
Z jednej strony wspaniała okazja do siania wolności, a z drugiej fantastyczna okazja dla agentów wpływu. Oto bowiem już nie trzeba ruszać dupą z krzesła. Z pozycji internauty, np. prowadząc forum, bloga, radio netowe czy portal, osoby takie mogą naprawdę skutecznie i bardzo efektywnie wpływać na opinie i kształtować określony model światopoglądowy. Teraz urabianie i rycie beretów stało się znacznie prostsze, tańsze i efektywne.
 
Ostatnia edycja:
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Film zalega u mnie nieoglądnięty od listopada ubiegłego roku

Dziwne. Mnie z kolei zniechęcały wszystkie pozostałe, które widziałem, w sensie: były tak chujowe, że wierzyłem w państwową wersję. A może to wpływ tego gówna pt. Zitgeist, od którego zaczęła się moda na "szukanie Prawdy' na YT? W każdym razie dopiero Mazzuco przewartościował moje wszystkie wartości.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 008
Kawador, nie o takie zniechęcenie mi biega, na pewno film zobaczę.

W każdym razie masz rację co do większości materiałów, na jakie można się natknąć bardziej lub mniej przypadkowo. Istotnie, "Zeitgeist" to spore gówno, rzecz dla mnie bezwartościowa. Inaczej zaczynałem dziobać temat.
 
A

Antoni Wiech

Guest
Przedstawię swoją teorię spiskową. Nie mam na to żadnych dowodów, jednak sądzę, że jest to prawdopodobne. Przy tym nie ma dla mnie znaczenia teorie, że samolot nie uderzył, że budynki wysadzona itp. Skupię się na przyczynach tego, że dwie wieże runęły.

Najpierw jednak przytoczę pewien rys socjologiczny. W każdych społecznościach zamkniętych istnieją pewne grupy interesów. To oczywiste. Potrafią ze sobą współpracować, potrafią walczyć, ale też, czego nikt nie bierze często pod uwagę: potrafią robić sobie żarty. Przyjmuję, że w środowisku amerykańskich służb, czy ludzi z dostępem do władzy mogą istnieć powiązania o jakich nam się nie śniło. Z muzułmanami, z demokratami i chuj wie kim jeszcze. Oficjalnie mogą ze sobą walczyć, nieoficjalnie mogą walić ze sobą wódę. Część z nich może się nie lubić, część nienawidzić, ale razem tworzą kastę jednego rodzaju.

Mogło być tak, że przy jednym ze spotkań, albo jakiś rozmowach, ktoś rzucił jednemu z przedstawicieli jakiejś grupy, że jakby chciał to mógłby rozjebać dwie wieże WTC. Inny stwierdził, że przy działalności oficjalnych służb porządkowych, policji to nie będzie niemożliwe. Ot, taka okrutna zabawa. I dla funu rozpierdolili te budynki z ludźmi. Tak, po prostu dla zabawy, dla wygrania zakładu, albo pokazania komuś, że to możliwe. A, że narobił się syf to obie strony to teraz zamiatają.

Dla niektórych moja teoria może wydać się nieprawdopodobna, ale ludzie u góry, którzy są znudzeni, mają w chuj hajsu, a w ciąganie koksu i rypanie dziwek już ich nudzi i są bez moralności mogli zdecydować się na taką zabawę. Bo po co ludzie idą do władzy? Po hajs - tak. Zapewnienie sobie bezpiecznego bytu? Tak. Ale to też dla nich super rozrywka.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 734
@Antoni Wiech
Nie można tego wykluczyć, tę teorię też należy brać pod uwagę. Jednak w grupie sprawującej władzę, są zarówno obżarte spaślaki, jak i ci co są na dorobku i też chcą osiągnąć wysoki pułap. Więc najprawdopodobniej są to różne powiązane spiski, które w sumie można potraktować jako jeden spisek w którym jest wszystkiego po trochu.
Jedna ważna kwestia którą wrzuciłeś, a którą inni pomijają lub przechodzą nad nią do porządku dziennego - brak moralności.
 

Alu

Well-Known Member
4 638
9 700
Przedstawię swoją teorię spiskową. Nie mam na to żadnych dowodów, jednak sądzę, że jest to prawdopodobne. Przy tym nie ma dla mnie znaczenia teorie, że samolot nie uderzył, że budynki wysadzona itp. Skupię się na przyczynach tego, że dwie wieże runęły.

Najpierw jednak przytoczę pewien rys socjologiczny. W każdych społecznościach zamkniętych istnieją pewne grupy interesów. To oczywiste. Potrafią ze sobą współpracować, potrafią walczyć, ale też, czego nikt nie bierze często pod uwagę: potrafią robić sobie żarty. Przyjmuję, że w środowisku amerykańskich służb, czy ludzi z dostępem do władzy mogą istnieć powiązania o jakich nam się nie śniło. Z muzułmanami, z demokratami i chuj wie kim jeszcze. Oficjalnie mogą ze sobą walczyć, nieoficjalnie mogą walić ze sobą wódę. Część z nich może się nie lubić, część nienawidzić, ale razem tworzą kastę jednego rodzaju.

Mogło być tak, że przy jednym ze spotkań, albo jakiś rozmowach, ktoś rzucił jednemu z przedstawicieli jakiejś grupy, że jakby chciał to mógłby rozjebać dwie wieże WTC. Inny stwierdził, że przy działalności oficjalnych służb porządkowych, policji to nie będzie niemożliwe. Ot, taka okrutna zabawa. I dla funu rozpierdolili te budynki z ludźmi. Tak, po prostu dla zabawy, dla wygrania zakładu, albo pokazania komuś, że to możliwe. A, że narobił się syf to obie strony to teraz zamiatają.

Dla niektórych moja teoria może wydać się nieprawdopodobna, ale ludzie u góry, którzy są znudzeni, mają w chuj hajsu, a w ciąganie koksu i rypanie dziwek już ich nudzi i są bez moralności mogli zdecydować się na taką zabawę. Bo po co ludzie idą do władzy? Po hajs - tak. Zapewnienie sobie bezpiecznego bytu? Tak. Ale to też dla nich super rozrywka.

To najbardziej sensowna teoria spiskowa o 9/11 jaką dotąd czytałem.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 803
Źródło takie sobie, no ale w sumie i tak ciekawe...

Były pilot CIA zeznaje pod przysięgą: żaden samolot nie uderzył w Bliźniacze Wieże
USA musi albo odeprzeć, albo uznać to zeznanie za prawdę.

Były pilot CIA i lotnictwa cywilnego zeznał pod przysięgą, że żaden samolot nie uderzył w Bliźniacze Wieże, bo byłoby to fizycznie niemożliwe.

John Lear, syn wynalazcy Learjet inventor, Bill Lear, przedstawił swoją ekspercką opinię, że fizycznie niemożliwe byłoby żeby Boeingi 767, loty AA11 i UAL175 mogły uderzyć w Bliźniacze Wieże 11 IX, zwłaszcza jeśli prowadzili je niedoświadczeni piloci:

‚Żaden z Boeingów 767 nie uderzył w Bliźniacze Wieże, jak oszukańczo mówili rząd, media, NIST i jej kontraktorzy’ – stwierdził w swoim zeznaniu.

‚Takie wypadki nie zdarzają się, bo one są niemożliwe fizycznie, z następujących powodów: w przypadku uderzenia UAL175 w południową wieżę, prawdziwy Boeing 767 rozpocząłby ‚teleskopowanie’ kiedy jego nos uderza w 14-calowe [35,56 cm] kolumny, które mają 39 cali [99,06 cm] pośrodku.

‚Ogon poziomy i pionowy natychmiast odleciałby od samolotu, uderzył w stalowe kolumny i spadł na ziemię.

‚Uderzając w stalowe kolumny silniki zachowałyby swój ogólny kształt, i albo spadłyby na ziemię, albo zostałyby znalezione w ruinach zawalonego budynku.

‚Żaden z Boeingów 767 nie może osiągnąć prędkości 540 mil/godz [810 km/godz] na wysokości 1.000 stóp [330 m] nad poziomem morza ‚parasite drag podwaja się z prędkością’ i ‘parasite power’ potraja się z prędkością.

  • Wentylator silnika nie jest zaprojektowany do przyjmowania dużej ilości gęstego powietrza na tej wysokości i prędkości.
  • Kawałek rzekomego kadłuba zewnętrznego zawierającego wycięcia 3 lub 4 okien nie należy do samolotu [ang. jest niezgodny z samolotem], który uderzył w 14-calowe kolumny przy prędkości ponad 500 mil/godz. Zostałby pognieciony.
  • Żadna istotna część Boeinga 767 albo silnika nie mogłaby przebić 14-calowych kolumn i 37 stóp [10,1 m] poza ogromnym rdzeniem wieży, nie spadając na ziemię.
‚W gruzie po zawaleniu musiałyby być ogromne części Boeinga 767, łącznie z rdzeniami 3 silników ważących około 9.000 funtów [408 kg] każdy, czego nie dałoby się ukryć. Ale nie ma żadnych dowodów obecności któregoś z tych ogromnych elementów 767 na miejscu WTC.

Zeznanie datowane 28 stycznia 2014 jest częścią pozwu złożonego przez Morgana Reynoldsa w Sądzie Rejonowym w Nowym Jorku.

W marcu 2007 Reynolds, były główny ekonomista za rządu George’s W Busha złożył Prośbę o korektę [Request For Correction] w Krajowym Instytucie Nauki i Technologii, w którym napisał, że prawdziwe odrzutowce komercyjne (Boeingi) nie uderzyły wież WTC.

Mimo że ruch 9/11 Truth początkowo odrzucił teorię ‚żadne samoloty’ jako zbyt dziwaczne, to po analizach naukowych i racjonalnych, stała się powszechnie przyjętym wyjaśnieniem zebranych dowodów.


[...]
Całość: http://wolna-polska.pl/wiadomosci/b...aden-samolot-uderzyl-blizniacze-wieze-2014-05
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
ez trudu znajdę Ci na IMDB inny film z jedną recką. O, proszę:

Akurat porównujesz najlepszy dokument o WTC (i jedno z najważniejszych wydarzeń ostatnich 70 lat, a już na pewno jedno z najważniejszych wydarzeń w całej historii USA) do filmu o kolesiu, którego nazwiska nawet nie kojarzę.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 522
Taka ciekawostka.
Moim zdaniem to najlepsza fotografia z tamtego dnia.
171f469a860c0e9c428e7b1ccd9287a8.jpg
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 008
Kawador, z chęcią odpaliłbym za ten dokument pakiet lajków. Mazzucco kompiluje wszystkie co bardziej istotne pytania, pozostające bez sensownych odpowiedzi do dnia dzisiejszego. Moja Żona mówi, że film mocno opiera się o książkę "The New Pearl Harbor" D.Raya Griffina, którą w przeciwieństwie do mnie czytała.

Będę wracał do niego jeszcze nie raz.
 
Do góry Bottom