- Moderator
- #101
- 3 591
- 1 504
a stronie parafii św. Prokopa Opata w Błędowie znajduje się wzór rachunku sumienia. Z tego wzoru można dowiedzieć się ciekawych rzeczy – na przykład, że grzechem (przeciwko przykazaniu „Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie”) jest niewybaczenie rodzicom lub krewnym seksualnego wykorzystania w dzieciństwie.
Inną ciekawą rzeczą, którą można dowiedzieć się z tego wzoru rachunku sumienia jest to, że grzechem jest akceptowanie ideologii anarchistycznej (zrównane z należeniem do sekty). Jest to grzech przeciwko przykazaniu „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!”.
crack
W danych, które przedstawiłeś jasno wynika, że w USA liberalnym kraju 80% ludzi jest religijnych. To samo Japonia. Co do użyteczności zapraszam na mises.pl tam właśnie tłumaczę osobie na czym polega i dlaczego wybory ludzkie są optymalne. Jak tego nie zrozumiesz to nie ruszymy dalej z miejsca i będziesz np. wmawiał kawalerowie, że wiesz lepiej co on myśli (dlatego kiedyś nazwałem Cię lewakiem i to podtrzymuję).
Są przecież na forum kryptoanarchizm.
grudge napisał:Teza
Człowiek ma rozum i sam wybiera jaka idea mu odpowiada i choćby w idei tej było jakiekolwiek przesłanie aby się rozprzestrzeniać, to ludzie bez dobrowolnej decyzji o wartości tej idei nie przyjmą jej i nie będą zabiegali aby przekazać ją innym ludziom.
Całość mego wywodu oprę na nauce o ludzkim działaniu czyli prakseologii. Bazuję na książce Ludvik’a Mises’a „Ludzkie działanie” i na artykułach ze strony mises.pl.
Prakseologia opiera się na aksjomacie, że ludzie działają i służy to osiąganiu przez nich zamierzonych celów. Jest to aksjomat, ponieważ sama próba zaprzeczenia, że ludzie działają jest już działaniem. Na podstawie aksjomatu o działaniu można rozwinąć następne twierdzenia zgodnie z zasadą, że jeżeli A implikuje B i A jest prawdziwe, to B także musi być prawdziwe.
Ponieważ żyjemy w świecie, w którym niektóre dobra jak na przykład czas są ograniczone, z każdą decyzją jaką podejmujemy wiąże się powstanie kosztu alternatywnego.
Podejmując konkretne działanie tracimy możliwość zrobienie innej czynności lub tracimy dobro jakim jest czas wolny. Jak działanie ma się do procesu myślowego, który go inicjuje? Otóż myślenie jest także aktem działania, w przeciwieństwie do naturalnych odruchów ludzkiego organizmy jak praca serca, płuc czy układu trawiennego.
Bardzo ważne jest to zdefiniowanie co jest, a co nie jest działaniem:
„Działanie nie polega na samym wyrażaniu upodobań. Człowiek okazuje swoje upodobania w sytuacjach, w których rzeczy i zdarzenia są nieuniknione lub takie się wydają. Ktoś woli słońce od deszczu; może chcieć, żeby słońce wyszło zza chmur. Ten, kto tylko wyraża życzenia i nadzieje, nie oddziałuje na przebieg zdarzeń i nie wpływa na własny los. Tymczasem człowiek działający wybiera cel, określa go i próbuje realizować. Z dwóch rzeczy, których nie może zrealizować jednocześnie, wybiera jedną, a odrzuca drugą. Działanie polega więc zawsze na przyjęciu czegoś i rezygnacji z czegoś innego.
Wyrażanie życzeń i nadziei oraz informowanie o planowanych działaniach można traktować jako swego rodzaju działania, o ile służą realizacji określonego celu. Nie należy jednak mylić ich z działaniami, do których się odnoszą, ani też utożsamiać z działaniami, które oznajmiają, zalecają lub odrzucają. Działanie jest czymś realnym. Istotne jest w nim zachowanie się człowieka, a nie to, co mówi o planowanych, lecz niezrealizowanych działaniach. Działanie trzeba też wyraźnie odróżniać od wykonywania pracy. Działanie to zastosowanie środków potrzebnych do osiągnięcia celu. Jednym z takich środków jest zazwyczaj praca działającego człowieka. Zdarza się jednak, że w szczególnych okolicznościach do osiągnięcia celu wystarczy wypowiedzenie jakiegoś słowa. Ktoś wydający rozkazy lub zakazy nie musi wykonywać żadnej pracy. Mówienie, milczenie, uśmiechanie się lub zachowywanie powagi może być działaniem. Działaniem jest zarówno konsumowanie oraz używanie rzeczy, jak też powstrzymywanie się od konsumpcji oraz korzystania z przedmiotów.
Prakseologia nie dzieli ludzi na „aktywnych” i pełnych energii oraz „pasywnych” i bezwolnych. Człowiek energiczny, pracowicie dążący do poprawy swojego losu, działa w nie mniejszym i nie większym stopniu niż osoba ospała, która przyjmuje zdarzenia z obojętnością. Nierobienie niczego i pozostawanie bezczynnym jest również działaniem, ponieważ wpływa na przebieg zdarzeń. Jeśli tylko istnieje możliwość wykazania się jakąś aktywnością, to człowiek działa, nawet jeśli powstrzyma się od jej podjęcia. Ten, kto znosi sytuację, którą mógłby odmienić, działa w nie mniejszym stopniu niż ten, kto podejmuje określone decyzje, by ją odmienić. Człowiek, który zaniecha możliwości wpływu na kształtowanie fizjologicznych i instynktownych aspektów swojego funkcjonowania, również działa. Działanie to nie tylko robienie czegoś, lecz także zaniechanie tego, co dałoby się zrobić”.
Trzeba dodać, że z podjęciem działania wiąże się także chęć poprawy stanu, w którym się obecnie znajdujemy. Tak więc jeżeli jesteśmy głodni posilamy się, gdy przemoczeni przebieramy się, gdy praca nam nie odpowiada szukamy lepszej.
Jeżeli nie podejmujemy działania przeciwko jakieś stanowi rzeczy oznacza to, że cenimy go bardziej niż wysiłek związany z chęcią jego poprawy czyli pozostanie w nim stanowi nasz optymalny wybór:
„Motywacją skłaniającą do działania jest zawsze pewien rodzaj dyskomfortu. Człowiek całkowicie zadowolony ze swojego położenia nie miałby motywacji do zmiany istniejącego stanu rzeczy. Nie miałby życzeń ani pragnień; byłby całkowicie szczęśliwy. Nie podejmowałby żadnego działania; po prostu żyłby bez trosk.
Jednakże do podjęcia działania nie wystarczy uczucie dyskomfortu i wyobrażenie bardziej zadowalającego stanu rzeczy. Konieczne jest spełnienie trzeciego warunku: przekonanie, że celowe zachowanie może doprowadzić do usunięcia lub przynajmniej zmniejszenia niepokoju”.
grudge napisał:Wiemy już, że jeżeli człowiek znajduje się w jakimś stanie i nie dąży do jego zmiany oznacza to nie czuje dyskomfortu związanego w przebywaniu z nim.
Znane przysłowie, mówi że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, jednak zawsze znajdzie się ktoś uważa, że wie lepiej od nas co jest dla nas najlepsze; a może po prostu próbuje narzucić nam swoją wolę?
„Prakseologia twierdzi, że celem działania jest usunięcie określonego niepokoju, psychologia instynktów natomiast uważa, że jest nim zaspokojenie instynktownej potrzeby.
Bez względu na to, z jak głębokich pokładów wypływa odruchowa potrzeba lub instynkt, środki służące ich zaspokojeniu są wynikiem racjonalnego namysłu nad nakładami i oczekiwanymi rezultatami”.
„Ludzkie działanie jest z konieczności zawsze racjonalne. Wyrażenie „racjonalne działanie” jest więc pleonazmem i nie należy go używać. Określenia „racjonalny” i „irracjonalny” w odniesieniu do ostatecznych celów działania są nieodpowiednie i pozbawione treści. Ostatecznym celem działania jest zawsze zaspokojenie jakiejś potrzeby działającego. Ze względu na to, że nie da się zastosować własnych sądów wartościujących wobec działań podejmowanych przez innego człowieka, nie ma sensu wydawać sądów na temat celów i aktów woli innych osób. Nikt nie jest zdolny wskazać, co mogłoby uczynić innego człowieka bardziej szczęśliwym lub mniej niezadowolonym. Jeśli ktoś krytykuje nasze postępowanie, to albo mówi, do czego by dążył, gdyby był na naszym miejscu, albo z właściwą dyktatorom arogancją, nie licząc się z naszą wolą i aspiracjami, oświadcza, że mamy postępować tak, jak jemu się podoba.
Jeśli terminy „racjonalny” i „irracjonalny” mają służyć opisowi środków wybranych do realizacji celów, to wyrażają ocenę przydatności i trafności wyboru określonej metody. Osoba oceniająca czyjeś postępowanie uznaje metodę za właściwą lub niewłaściwą w zależności od
tego, czy dobrze się ona nadaje do osiągnięcia zamierzonego celu. Człowiek nie jest nieomylny, bardzo często popełnia błędy przy wyborze i zastosowaniu metod. Działanie niedostosowane do zamierzonego celu nie doprowadzi do jego realizacji. Jest niezgodne z celem, ale racjonalne, to znaczy stanowi wynik rozumnego – choć obciążonego błędem – namysłu i próby – wprawdzie nieudanej – osiągnięcia założonego celu”.
Subiektywnych odczuć nie jesteśmy w stanie wartościować. Nie można ocenić, ze kolegę A lubimy o 25% niż kolegę B czy że film D jest o połowę gorszy niż film C. Tym bardziej obca osoba nie jest w stanie określić nie jest w stanie osądzić czy porównać tego co czujemy.
Ten kto twierdzi, ze wbrew naszej woli wie co powinniśmy wybrać po prostu kłamie.
Poza tym przy podejmowaniu decyzji działamy na podstawie znanego stanu rzeczy i tego co może się wydarzyć w przyszłości. Jeżeli w sekundę po podjęciu działania powstaną czy zostaną ujawnione okoliczności, po których nasze działanie okaże się błędne w dalszym ciągu przesłanki jakimi kierowaliśmy przy jego podjęciu były racjonalne.
Antyteza
„Religijne pranie mózgu zaczyna się od chrztu, czyli od urodzenia i trwa całe dziecięce życie. Ludzie dorastają, ale ulegają długoletniej indoktrynacji i przeważnie nie mają szans na wyjście z tej pułapki. Owszem, niektórzy odchodzą ale to niewielki procent. Nie jesteśmy czystą niezapisaną kartką. Poza tym większość to konformiści i nie chcą konfliktów z rodziną”.
Aby ustosunkować się do tego poglądu podam kilka założeń, którymi będę się kierował podczas odpierania zarzutów.
1. Traktuję zwroty świadomy i racjonalny jako tożsame gdyż w każdym z nich określone jest podjęcie decyzji.
Jak wynika z prakseologii subiektywna decyzja jest zawsze racjonalna dla osoby, która ja podejmuje, gdyż prowadzi do celu.
2. Nie uznaje za osoby „pozostające pod wpływem indoktrynacji” tych, którzy nie praktykują.
Wiara wiąże się z obrządkowością, tak więc nawet jeżeli mówi, że wierzy w Boga to przez brak podejmowanych działań nie jest w stanie „zarażać wirusem” innych.
Nie można go także uznać za zindoktrynowanego, gdyż jak pisałem wiara wymaga obrządkowości (choćby pacierz na dobranoc), a nie dopełnienie rytuałów wiąże się złamaniem podstawowych zasad „wpajanych podczas indoktrynacji” (czyli ich nie uznawaniu).
3. Nie uznaję, że podejmowanie decyzji jest determinowane doświadczeniami z dzieciństwa.
4. Nie uznaję, że człowiek jest „tabula rasa” po urodzeniu i można go dowolnie kształtować, co jest udowodnione przez naukowców gdyż umysł człowieka zawiera struktury pierwotne.
Gdyby to nie było prawdą to w świecie religii nie mogłaby powstać idea ateizmu (co myślę samo w sobie już obalę teorie o „wirusie religii”).
5. Ludzie wielokrotnie dokonują wyborów. Wybory mogą być sprzeczne z poprzednio dokonanymi.
6. Nie traktuję obrony swoich poglądów przez katolików w czasie dyskusji z zainicjowanej przez ateistów jako indoktrynacja.
Co do statystyk to odpisałem Ci teraz. Miałem przygotowaną odpowiedź ale uznałem, że nie zrozumiesz o co chodzi w prakseologii i dałem sobie spokój. Niestety mam tylko dostęp do forum z komórki dlatego nie zamieszczę jej, chyba że Pan Maciej Dudek będzie tak uprzejmy i treść, którą mu przesłałem umieści w moim imieniu.
crack
Dobra, nie kręć już, dane mówią same za siebie. Co do Japonii to nie doczytałeś, że statystyki nie uwzględniają wiarę w Shinto. Tak chodzi o kawadora (autokorekta w telefonie).
grudge napisał:crack
Z wielką niecierpliwością czekam aż obalisz podstawy ekonomii austriackiej. Dostaniesz za to nagrodę Nobla.
A potem jak już to zrobisz, a ludzie nie dokonują wybór zgodnych z ich pragnieniami, napiszesz to dlaczego komunizm, w mig chwycił w sercach europejskich robotników w XIX wieku? Przecież zindoktrynowani robotnicy zgodnie z teorią Dawkinsa nie powinni masowo opowiadać się za komunizmem.
Cytat z linku, który podałeśA gdzie masz napisane, że shintoizm nie jest uwzględniony w tym badaniu ? Shintoizm to religia a w danych masz wskaźnik niereligijności, czyli badanie nie dotyczy jednej religii a wszystkich.
Jasne pączusiu.Nie obalę podstaw ekonomii austriackiej, tylko Twoje wykrzywienia pojęć.
Czytaj ze zrozumieniem. Moim przesłaniem było to, że ludzie, którzy mają wybór, adaptują poglądy, które są dla nich korzystne, a nie adaptują się do poglądów. Tak jak ma to miejsce wśród nowych idei (socjalizm wśród robotników w XIX wieku), tak samo z ideami, które występują od długiego czasu (wiara).Robotnicy byli zindoktrynowani na kapitalizm ? Nie sądzę. A nawet jeśli założyć że byli to nie było tutaj konfliktu interesów.
grudge napisał:Cytat z linku, który podałeś
"Chociaż ludzie określający się jako niereligijni nie wyznają religii, nie oznacza to, że nie wierzą w np. siły nadprzyrodzone lub bóstwa. Szczególnie ci, którzy nie praktykują, ale nadal zachowują dogmaty wiary, mogą siebie nazwać niereligijnymi."
Shinto to właśnie wiara w siły nadprzyrodzone i bóstwa, a to co oni uwzględnili to reszta ludzi, którzy wyznają chociażby rożne odmiany buddyzmu.
grudge napisał:Jasne pączusiu.
Według Twojego toku myślenia robotnik jest wykorzystywany (nie może sobie po.....ć) przez złego kapitalistę pracodawcę (społeczeństwo, rodzina), bo jakby u niego nie pracował to by nie miał co jeść (będą na niego krzywo patrzyli), a więc nie ma wyboru. Do tego można porównać przykłady z poprzedniego posta.
Tylko ciekawe czemu tyle zdrad dookoła i co robią prostytutki?
grudge napisał:Czytaj ze zrozumieniem. Moim przesłaniem było to, że ludzie, którzy mają wybór, adaptują poglądy, które są dla nich korzystne, a nie adaptują się do poglądów. Tak jak ma to miejsce wśród nowych idei (socjalizm wśród robotników w XIX wieku), tak samo z ideami, które występują od długiego czasu (wiara).
grudge napisał:
grudge napisał:Człowiek ma rozum i sam wybiera jaka idea mu odpowiada i choćby w idei tej było jakiekolwiek przesłanie aby się rozprzestrzeniać, to ludzie bez dobrowolnej decyzji o wartości tej idei nie przyjmą jej i nie będą zabiegali aby przekazać ją innym ludziom.
grudge napisał:Ten kto twierdzi, ze wbrew naszej woli wie co powinniśmy wybrać po prostu kłamie.
grudge napisał:Poza tym przy podejmowaniu decyzji działamy na podstawie znanego stanu rzeczy i tego co może się wydarzyć w przyszłości. Jeżeli w sekundę po podjęciu działania powstaną czy zostaną ujawnione okoliczności, po których nasze działanie okaże się błędne w dalszym ciągu przesłanki jakimi kierowaliśmy przy jego podjęciu były racjonalne.
grudge napisał:2. Nie uznaje za osoby „pozostające pod wpływem indoktrynacji” tych, którzy nie praktykują.
grudge napisał:Wiara wiąże się z obrządkowością, tak więc nawet jeżeli mówi, że wierzy w Boga to przez brak podejmowanych działań nie jest w stanie „zarażać wirusem” innych.
grudge napisał:Nie można go także uznać za zindoktrynowanego, gdyż jak pisałem wiara wymaga obrządkowości (choćby pacierz na dobranoc), a nie dopełnienie rytuałów wiąże się złamaniem podstawowych zasad „wpajanych podczas indoktrynacji” (czyli ich nie uznawaniu).
grudge napisał:4. Nie uznaję, że człowiek jest „tabula rasa” po urodzeniu i można go dowolnie kształtować, co jest udowodnione przez naukowców gdyż umysł człowieka zawiera struktury pierwotne.
grudge napisał:Gdyby to nie było prawdą to w świecie religii nie mogłaby powstać idea ateizmu (co myślę samo w sobie już obalę teorie o „wirusie religii”).
Przedstawiłem cytat z odnośnika, który Ty podałeś. Zdanie to dokładnie odnosiło się do Shinto, gdy omawiałem liberalizm światopoglądowy Japonii. Jeżeli nie widzisz różnicy między Shinto, wiara, że duchy przodków, gór, rzek, lasów chronią ludzi i wpływając na ich przeznaczanie, a religiami takimi jak chrześcijaństwo, muzułmanizm i buddyzm, to mi przykro. Każda z tych wielkich religii charakteryzuje się scentralizowaną wiarą w boga, a nie rozproszonym.Lol, katolicyzm to również wiara w siły nadprzyrodzone i bóstwa. To zdanie dotyczy ludzi wyznających wszystkie religie, kreujesz dane na swoje żądanie.
Moje analogie nie są "wyssane z palca", tylko ukazują Twoje roszczeniowe podejście do rzeczywistości. Żyjemy wśród ludzi i musimy liczyć się z faktem, że nasze działania mogą wywołać kontr działania niekoniecznie dla nas przychylne.Te twoje "analogie" to jakieś wyssane z palca, szkoda komentować te bzdury. Napisz mi dokładnie gdzie widzisz analogię pomiędzy bredniami które teraz napisałeś, a tym co ja pisałem ? Twoje analogie są wybiórcze i postawione do góry nogami.
Czy ja pisałem że nie ma zdrad ? Nie. Chciałem Ci pokazać, że wielu ludzi pewne rzeczy hamują przed popełnieniem czynów które chcieliby popełnić, nigdzie nie pisałem, że dotyczy to wszystkich. Czy ja pisałem, że ludzie nie zmieniają swoich poglądów i wszyscy zachowują się tak samo ? Nie. W ogóle nie zrozumiałeś przykładu. Czy ja pisałem, że człowiek nie ma wyboru ?
Właśnie to przez cały czas chcę przekazać. Nie dopuszczasz do siebie myśli, że ludzie Ci mieli wpojone takie zasady bo rodzice uznali je najkorzystniejsze, i oni także uznają je za najkorzystniejsze i przekażą je swoim dzieciom.Nie pomyślałeś, że dla niektórych ludzi korzystne jest zostanie przy poglądach wpojonych w dzieciństwie ?
Co do cytatów z wcześniejszych postów to jeszcze się do nich nie odniosłem więc robie to teraz.
Przyjmują niechciane idee? Czyli jak za komuny z ateizmem? Paradoksalnie wtedy kościół był najsilniejszy.Nie zawsze. Mogą ją przyjąć mimo że uważają tą ideę za bezwartościową, np. boją się ostracyzmu społeczeństwa, w skrajnych sytuacjach śmierci. Mogą ją uważać za wartościową, gdyż za młodu mieli zrobione pranie mózgu. Ta teza w ogóle nie przeczy temu co pisałem wcześniej, jest zupełnie zgodna z tym co pisałem wcześniej, budujesz chochoła a następnie z nim walczysz.
Co do pierwszego tekstu cytowanego przez Rattlesnake'a, a który skopiowałeś od Misesa to nie widzę sensu się do tego odnosić, gdyż nie jest to temat naszej dyskusji jednak zrobię to pokrótce. Zgadzam się z większością tekstu. Nigdzie nie jest on sprzeczny z tym, że wychowanie może mieć wpływ na nasze działanie i decyzje. Natomiast "Wiemy już, że jeżeli człowiek znajduje się w jakimś stanie i nie dąży do jego zmiany oznacza to nie czuje dyskomfortu związanego w przebywaniu z nim." -
Z tym się natomiast nie zgadzam. Człowiek może nie dążyć do zmiany jakiegoś stanu niekoniecznie dlatego, bo nie czuję w nim dyskomfortu, ale również z innych przyczyn np. ktoś przystawia nam broń do głowy i mówi, że odstrzeli nam ją jeśli podejmiemy jakąś czynność. Dla Ciebie to brak dyskomfortu ?
Racjonalizm twierdzi, iż cała wiedza (lub jej najważniejsza część) nie pochodzi od zmysłów, lecz jej jedynym źródłem jest rozum. Religia opiera się na wierzeniach
To, że przesłanki mogą błędne to nie znaczy, że czyny są błędne, one zawsze są racjonalne z subiektywnego punktu widzenia. Inaczej musiałbyś stwierdzić, że ludzie grający w lotto, w kasynie czy praktycznie podejmujący jakiekolwiek ryzyko działają irracjonalnie ale wtedy też to będzie tylko Twoja opinia na temat ich wyborów.Racjonalizm twierdzi, iż cała wiedza (lub jej najważniejsza część) nie pochodzi od zmysłów, lecz jej jedynym źródłem jest rozum. Religia opiera się na wierzeniach niepopartych żadnymi rozumowymi przesłankami, więc jak to może być racjonalne ? Albo trzymamy się słownikowych znaczeń wyrazów albo tworzymy własne.
Działanie zawsze jest racjonalne, nie przeczytałeś zamieszczonych tekstów z Misesa.Zostawmy jednak spór czy ludzkie dzialanie jest zawsze racjonalne czy też nie gdyż nie jest on głównym tematem dyskusji. Przyjmijmy na moment jednak, że ludzkie działanie jest zawsze racjonalne. Czy to oznacza, że wychowanie nie może mieć wpływu na postawę i światopogląd w dorosłym życiu ? Oczywiście, że nie. Wiara w religię, socjalizm czy cokolwiek innego może być dla kogoś racjonalne, gdyż wydaje mu się, że to jest prawdziwe, albo boi się ostracyzmu społecznego, rodzinnego etc.
Nie zrozumiałeś tego punktu. Zgodnie z prakseologia to czyny a nie słowa stanowią o racjonalnym wyborze. Czyli zgodnie z Twoim zdaniem jeżeli nie praktykuję czyli nie zmuszam dziecka do chodzenia do kościoła a jedynie mówię, że Bóg istnieje to nie jest indoktrynacja.Jeżeli powiem dziecku, że uważam, że bóg nie istnieje to nie ma to nic wspólnego z indoktrynacją. Indoktrynacja ateistyczna byłaby gdybym zakazywał chodzić mu do kościoła lub ewentualnie systematycznie powtarzał że boga nie ma. Jednak nie wydaje mi się, żeby była to indoktrynacja równa religijnej, gdyż o istnieniu bogów nie wiemy nic.
Jak w poprzednim punkcie czyny nie słowa, zgodnie ze starym powiedzeniem" nikt ci nie może tyle dać ile ja ci mogę obiecać", słowa mają się nijak do działania.Poza tym kto powiedział, że wiara wymaga obrządkowości ?
Nie napisałem, że nie ma. Ale startując z tego samego miejsca można dojść na ekstrema. Michael Douglas poszedł w ślady swego słynnego ojca i został aktorem i odniósł sukces. Jego syn mógłby zrobić to samo a się stoczył. Można wychowywać się w patologicznej rodzinie i przyjąć styl bycia jak też czuć obrzydzenie do rodziców i się z tej rodziny wyrwać. Wybór jest zawsze. No i jest to w nas tak jak predyspozycje psychofizyczne czy chociażby wspomniane pierwotne struktury.Nigdzie nie pisałem że każdego i dowolnie. Proszę o badania naukowe które mówią, że wychowanie nigdy nie ma wpływu na poglądy w dorosłym życiu. Prosiłbym jednak żeby te badania były respektowane przynajmniej przez połowę naukowców.
Czyli ateizm z racji pierwszeństwa był dominującą ideą. Jednak ludzie wymyślili religię, a ponieważ była im potrzeba do zmniejszenie uczucie niepokoju (związanego z chęcią kontroli nad otaczającym nas światem). Co nie zmienia faktu, że gdyby człowiek był "tabula rasa" to ieda ateizmu w świecie religii by się nie narodziła, chyba że przyjmiemy, ze przez tysiące lat tajemnicze plemię buntowników ateistów czekało ukryte aby zostać odkryte przez np. Bentrand'a i przekazało im zapomnianą ideę ateizmu.Ateizm był wcześniejszy od religii, tyle tylko, że sam termin powstał później i zapewnie był to taki ukryty ateizm. Wiele tysięcy lat temu wyewoluował człowiek i zaczął wyznawać religię. Nie powstał od tak sobie i od razu zaczął coś wyznawać, musiało to zająć mniej lub więcej czasu.
Jaki silny sens? Trzydzieści osób chodziło do klasy na religię i prawie wszyscy się wiercili i gadali, mało kogo interesowało co katechetka ma do powiedzenia. Z chodzeniem do kościoła jeszcze gorzej. Nikomu kto nie uważa wiarę za coś dobrego nie chce się w zimę tarabanić do kościoła.Indoktrynacja ma sens, bo u wielu ludzi wpływ indoktrynacji jest tak silny, że ich wybory są zniekształcone przez nią i często w dużej mierze
zależne. Pomijasz zupełnie aspekt psychologiczny. Dane empiryczne podane przeze mnie to potwierdzają.
HHH nie jest komuchem. Kolejnenietrafione porównanie. Ci ludzie maja materialne korzyści z popierania establishmentu coś jak przykładzie, który opisałem o socjalistach tęskniących "czy sie stoi ...". W byciu wierzącym na szczęście nie istnieją takie pokusy.Mam pytanie czy Hans Hermann Hoppe to dla Ciebie komuch ? W wywiadzie dostępnym na pytanie dlaczego akceptujemy stawkę podatkową 50 % odpowiada "Jednym z elementów jest to, że jesteśmy skorumpowani przez państwo. Całe szkolnictwo jest więcej lub mniej znacjonalizowane. Z tego też powodu nie jest jakoś specjalnie zaskakujące, że niemal wszyscy intelektualiści karmieni państwowym ziarnem, bronią etatyzmu w kurniku.
grudge napisał:Przedstawiłem cytat z odnośnika, który Ty podałeś. Zdanie to dokładnie odnosiło się do Shinto, gdy omawiałem liberalizm światopoglądowy Japonii. Jeżeli nie widzisz różnicy między Shinto, wiara, że duchy przodków, gór, rzek, lasów chronią ludzi i wpływając na ich przeznaczanie, a religiami takimi jak chrześcijaństwo, muzułmanizm i buddyzm, to mi przykro. Każda z tych wielkich religii charakteryzuje się scentralizowaną wiarą w boga, a nie rozproszonym.
grudge napisał:Napisałem porównanie do Twojego przykłady, bo nie podobała mi się w jaki sposób zestawiasz dwa przypadki (zdrady negatywni i wiary pozytywny), stawiając przy obydwu z nich znak równości (podobnie jak z HHH ale do tego wrócę później).
Zdrada oznacza skrzywdzenie osób z otoczenia, natomiast w przypadku odwrócenia się od wiary ludzie mogą Cię źle oceniać jednak krzywdy nikomu nie wyrządzasz.
Co do zmiany zdania. W poprzednim wątku, bardzo miotałeś się czy po zmianie zdania, ktoś zmieni zdanie o swojej decyzji z racjonalnej na irracjonalną. Nie może co najwyżej ocenić, że jego decyzja była błędna. Może sobie wmawiać "gdzie ja miałem wtedy głowę" ale to nie zmienia faktu, że dokonując czynu wybrał najbardziej pożądaną w tym momencie opcję. Twoja decyzja może byc irracjonalna co najwyżej dla innych ludzi
Napisałeś, ze ma wybór ale ostracyzm społeczny może być tak straszny, że się na niego nie zdecyduje. No cóż koptowie z Egiptu zupełnie przeczą o Twoim wyobrażeniu o ludzkich zachowaniach.
grudge napisał:Właśnie to przez cały czas chcę przekazać. Nie dopuszczasz do siebie myśli, że ludzie Ci mieli wpojone takie zasady bo rodzice uznali je najkorzystniejsze, i oni także uznają je za najkorzystniejsze i przekażą je swoim dzieciom.
No tak bo ludzie powinni na złość rodzicom odmrozić sobie uszy. Nie wpadło Ci do głowy, że ludzie czerpią z wiary to co najlepsze i to rzeczywiście jest dobre na tyle aby przekazać to swoim bliskim.
grudge napisał:Przyjmują niechciane idee? Czyli jak za komuny z ateizmem? Paradoksalnie wtedy kościół był najsilniejszy.
grudge napisał:Pranie mózgu? Znowu tak jak za komuny. Wszyscy mieli pranie mózgu ja też, jednak szybko po 89' zobaczyłem, ze nie trzeba w kolejce po watę stać trzech godzin. Teraz zwolennikami komuny są ludzie, którym nie chce się zakasać rękawów do pracy tylko pamiętają o czasach "gdzie wszystko było za darmo" i "czy się stoi czy się leży 1000 zł się należy".
grudge napisał:Bardzo drastyczne przypadki opisujesz z tym dyskomfortem i wszystkie związane z groźbą śmierci. Ryszard Siwiec czuł taki dyskomfort żyjąc w PRL, że dokonał aktu samospalenia się.
Mniej drastyczny przykład i bardziej adekwatny. Większość ludzi źle się czuje pracując i psioczy na swoich przełożonych. Jednak dyskomfort tym spowodowany nie jest na tyle duży aby go zmniejszyć i się odważyć założyć własny interes.