Czy dzieci są własnością?

Status
Zamknięty.

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Profesor Zbigniew Lew-Starowicz dokonał prop-coming-outu.

  • Środa, 11 grudnia (08:41)
    Lew-Starowicz: Sekslekcje krzywdzą dzieci
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz w rozmowie z "Faktem" przekonuje, że małe dzieci w przedszkolach nie zrozumieją zajęć gender. "To może źle wpłynąć na dzieci" - uważa Lew-Starowicz.

"Gender ma interesującą koncepcję, jak kształtuje się płeć w warunkach kulturowych, ale zgubne i śmieszne są wszelkie przechyły. Skrajności w stylu, że wychowujemy dzieci w ogóle bez jakichkolwiek wzorców płci, apłciowo. I zakładamy, że mają płeć wybrać sobie potem, zadecydować w późniejszym wieku. Albo właśnie eksperyment w jakimś przedszkolu, że dziecko przyszło do domu z rewelacją, że tata może chodzić w sukience. To, niestety, już kabaret" - twierdzi Lew-Starowicz.

Jego zdaniem, to może zaburzyć rozwój psychoseksualny dzieci: "Świadomość odmienności płci pojawia się u dziecka między 2. a 3. rokiem życia. W wieku 3-4 lat pojawia się świadomość ról płciowych. To dzieci odgrywają już w swoich zabawach, np. dobierając odpowiednie dla płci zabawki. Przedszkolak już wie, że są różnice między chłopcem a dziewczynką. Jeśli chłopiec miał założoną sukienkę, to może się to odbić niekorzystnie na jego psychice. Mógł przecież zostać wyśmiany przez inne dzieci, czyli ośmieszony wśród rówieśników i przez to przeżyć uraz. Powie to w domu, rodzice przeżyją szok. Zaburzy to jego tożsamość, bo będzie tkwiło w jego pamięci".

Pytany, czy zajęcia gender są dla dzieci niebezpieczne, Lew-Starowicz odpowiada: "Takie małe dzieci nie zrozumieją intencji tego typu zajęć. Takie eksperymenty nie podobają mi się i nie można ich traktować poważnie. Nie można meblować dziecku w głowie w tak absurdalny sposób! Chyba że znajdą się rodzice chętni do eksperymentowania z własnymi dziećmi".

Fakt/INTERIA.PL
http://fakty.interia.pl/prasa/news-lew-starowicz-sekslekcje-krzywdza-dzieci,nId,1072414
Eksperymenty na swojej własności prawem, nie towarem! To oczywiste. Wreszcie mainstream mówi tak jak ja. Może ta cywilizacja nie jest jeszcze skazana na upadek? Na dniach...
 
F

fmichniewicz

Guest
Trzeba jasno powiedzieć. SAMOPOSIADANIE wynika z wolnej woli człowieka. Zwierzęta jej nie mają, więc mogą być przedmiotem własności. Dzieci natomiast to istoty, które są czymś pośrednim. Nie mają wolnej woli, ale w przeciwieństwie do zwierząt ona się w nich stopniowo kształtuje. Okres dzieciństwa to swoistego rodzaju okres przygotowania do dorosłości, więc rodzice/osoby łożące na utrzymanie dzieci powinni mieć możliwość wychowania ich zgodnie z własnymi przekonaniami, decydowania o ich religii, edukacji itp. , stosowania dowolnych środków wychowawczych. Karalne powinno być naruszenie przez nich powłoki( ciała) dziecka z którą wejdzie w dorosłość. To znaczy takie rzeczy jak okaleczanie, wywoływanie chorób( np.: podawanie zarazków cholery w jedzeniu). Dziewczynka, która np.: była molestowana seksualnie za sam ten fakt nie może pozwać( mając tyle lat, że jest do tego zdolna) ojca, który to jej robił, bo wlicza się to w uprawnienia rodziców. Jeżeli jednak wywołało by to u niej syndrom pourazowy lub zaburzenia seksualne( czy coś innego zdiagnozowanego jako choroba) mogła by to zrobić. Problematyczną kwestią jest przypadek osób niepełnosprawnych intelektualnie. Jeżeli uznajemy taką niepełnosprawność za chorobę - odchylenie od normy, to należy uznać że kiedyś możliwe będzie tego wyleczenie. W związku z tym takie osoby należy traktować również jak ludzi i stosować do nich te same kryteria co do dzieci. Jeszcze jedną kwestię należy poruszyć. Kwestię odpowiedzialności karnej dzieci i takich osób. Powinny one odpowiadać po takiej części w jakiej były świadome dokonania czynu, zaś resztę odpowiedzialności winni ponosić opiekunowie. Wbrew temu co mówił Rothbard nie mają oni prawa, np.: zagłodzić swoich dzieci, bo zaniechanie też jest czynem karalnym. Liczą się skutki.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 110
Człowiek to tylko bardziej skomplikowane zwierzę, a wolna wola i świadomość to nie coś co albo na pewno jest, albo na pewno nie ma. Nikt nie wie co to jest świadomość i wolna wola i wg mnie te zjawiska są przypisywane komuś czy czemuś przez nas, gdy nam to pasuje, a nie na odwrót, że najpierw ustalamy (ciekawe jak?) czy coś jest świadome lub ma wolną wolę, a później dajemy temu czemuś prawa.
I tak jest i powinno być, człowiek powinien kierować się swoim interesem, wygodą itd., a nie jakimiś religijnymi wymysłami (wolna wola, świadomość).
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Z ciekawości, gdzie Rothbard twierdził, że rodzice mają prawo głodzić dzieci?

Słupek podał kiedyś ten cytat w temacie o Rothbardzie (to tak na szybko):

"Applying our theory to parents and children, this meansthat a parent does not have the right to aggress against his children, but also that the parent should not have a legal obligation to feed, clothe, or educate his children, since such obligations would entail positive acts coerced upon the parent and depriving the parent of his rights.The parent therefore may not murder or mutilate his child, and the law properly outlaws a parent from doing so. But the parent should have the legal right not to feed the child, i.e., to allow it to die. The law, therefore, may not properly compel the parent to feed a child or to keep it alive."

Z aksjomatów nie wynika żaden obowiązek pomagania komuś, ani zaspokajaniu jego potrzeb, więc brak obowiązku karmienia, wydaje mi się logiczną konsekwencją.
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Ja zam ten tekst, ale nie sądzę, że jedyną logiczną konsekwencją jest to, że brak obowiązku karmienia jest tożsame z prawem do głodzenia. Skoro uznaję rothbardiańską koncepcję rodzica jako opiekuna, to rozumiem, że można się tego dobrowolnego obowiązku zrzec, wystarczy znaleźć tylko chętnych, którzy podejmą się przejęcia tych obowiązków. Co w normalnym społeczeństwie nie jest chyba problemem i jestem przekonany, że w normalnym społeczeństwie zrzeczenie się tego obowiązku bez próby poszukania zastępstwa będzie uznawanie za agresję na dziecku i stosowne karana, zgodnie z jakąś przyjętą libertariańską teorią karania za tego typu agresję.
 
Ostatnia edycja:
F

fmichniewicz

Guest
Ja nam ten tekst, ale nie sądzę, że jedyną logiczną konsekwencją jest to, że brak obowiązku karmienia jest tożsame z prawem do głodzenia. Skoro uznaję rothbardiańską koncepcję rodzica jako opiekuna, to rozumiem, że można się tego dobrowolnego obowiązku zrzec, wystarczy znaleźć tylko chętnych, którzy podejmą się przejęcia tych obowiązków. Co w normalnym społeczeństwie nie jest chyba problemem i jestem przekonany, że w normalnym społeczeństwie zrzeczenie się tego obowiązku bez próby poszukania zastępstwa będzie uznawanie za agresję na dziecku i stosowne karana, zgodnie z jakąś przyjętą libertariańską teorią karania za tego typu agresję.

Zgadzam się, ale czytałem wiele razy, że Rothbard popierał prawo rodziców do takiego zaniedbania swojego dziecka, które może w rezultacie doprowadzić nawet do śmierci. Co do samego karmienia, to uważam, że zgodnie z tym co napisałem, rodzic ma prawo, np.: za karę nie dać swojemu dziecku jeść, ale zagłodzić go na śmierć nie może( zniszczenie powłoki z którą będzie wchodził w dorosłość).
 
D

Deleted member 4476

Guest
Nie wiem czy wikipedia się nie myli, ale są źródła (których nie chce mi się sprawdzać)
http://en.wikipedia.org/wiki/Murray_Rothbard#Children.27s_rights_and_parental_obligations

Rothbard stated that parents should have the legal right to let any infant die by starvation.
In a fully libertarian society, he wrote, "the existence of a free baby market will bring such 'neglect' down to a minimum"
The Ethics of Liberty, Chapter 14 "Children and Rights."
 
H

Hornblower

Guest
Tu znowu jest problem, jak ewentualnie wymierzyć karę rodzicom zagłodzonego dziecka? Jeżeli miałoby to miejsce w małej grupie, gdzie wszyscy dobrze się znają, to jest szansa, ale najprawdopodobniej i tak ludzie po prostu wygnają głodzicieli ze społeczeństwa, stosując najdalej posunięty ostracyzm... Bo żeby wymierzyć sprawiedliwą karę, trzeba by najpierw rzetelnie udowodnić winę.

Zresztą na wsiach, z dala od silnej władzy państwowej, chyba występowały kiedyś silne przekonania co do własności rodziców nad małymi dziećmi. Znajomy opowiadał, jak u niego na wsi (zupełne odludzie) jeszcze parędziesiąt lat temu, gdy komuś rodziło się np. 10 dziecko, to ludzie mówili: "po co ci tyle dzieci, ledwo je wyżywisz, czemu w rzece nie potopisz paru?" Nie wiem, na ile to prawda. Może to wskazywać na jakieś zakorzenione mocno w umysłach poczucie prawa własności. Osobiście we mnie wzbudza to spory niesmak moralny...
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
No ja wiem, co napisał Rothbard w 14 rozdziale Etyki Wolności, nie ma sensu przywoływać tych wszystkich miejsc, które się na to powołują. Zresztą tym samym dał dobrą amunicję przeciwnikom, bo łatwo z niego zrobić potwora.

Ale powątpiewam, czy takowa koncepcja by się utrzymała - owszem, zgadzam się, że nie można nikogo zmuszać do utrzymania dziecka, ale też nie oznacza, że może on z tym dzieckiem robić, co zechce. Jest wiele sytuacji w życiu, gdzie bierzemy innych ludzi (samoposiadających się) pod opiekę i nie możemy łatwo się ich pozbyć (przykład - rozbitek), gdy nam się znudzą. Możemy się od nich uwolnić przy najbliższej okazji i mieć spokój od potencjalnych oskarżeń o agresję.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Ale powątpiewam, czy takowa koncepcja by się utrzymała - owszem, zgadzam się, że nie można nikogo zmuszać do utrzymania dziecka, ale też nie oznacza, że może on z tym dzieckiem robić, co zechce.
Walter Block powiedział bardzo trafnie ostatnio - że libertarianizm nie mówi, co należy, a czego nie należy robić, ale że libertarianizm to jedynie "punishment theory" (teoria kary). Czyli pytanie nie brzmi, czy rodzic może z dzieckiem robić, co mu się żywnie podoba, tylko czy libertariański widżylantysta ma prawo zastrzelić rodzica za to, że ten zagłodził swoje dziecko.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Nie wiem czy wikipedia się nie myli, ale są źródła (których nie chce mi się sprawdzać)
http://en.wikipedia.org/wiki/Murray_Rothbard#Children.27s_rights_and_parental_obligations

Rothbard stated that parents should have the legal right to let any infant die by starvation.
In a fully libertarian society, he wrote, "the existence of a free baby market will bring such 'neglect' down to a minimum"
The Ethics of Liberty, Chapter 14 "Children and Rights."
Rothbard nie wie sam czego chce. Free baby market implikuje własność dzieci i brak samoposiadania, bo żeby czymś handlować i to przekazywać, trzeba mieć do tego tytuł własności. No chyba, że sobie wymyślimy jakąś interpretację intelektualnowłasnościową i będziemy mówić, że naprawdę chodzi o transfer uprawnień do opieki czy zakwaterowania i wyżywienia. "Ta pani przyszła w tym kożuchu i w nim wychodzi. Ja niczym nie handluję..."
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Zaczyna się niewinnie, od zabraniania właścicielom psów trzymania ich na łańcuchach, a później czepiają się rodziców...

Matka 2,5-latki: Za nogę ją wzięłam i uwiązałam, a oni robią sensację

Najprawdopodobniej jutro prokuratura w Lipnie w woj. kujawsko-pomorskim przesłucha matkę, która wczoraj przywiązała swoją 2,5-letnią córkę do framugi drzwi i wyszła z domu. Dziewczynce nic się nie stało, ale była wyziębiona i głodna. - Tylko ją za nogę wzięłam i uwiązałam. A oni z tego sensację robią - stwierdziła 35-latka w rozmowie z reporterem RMF FM.

Przywiazala_5latke_drzwi_6320624.jpg

Matka dziewczynki /X-news

- Nie było jakiegoś duszenia, nie wiadomo czego. To jest takie dziecko, że wszędzie wejdzie, wszystko bierze. Dlatego uwiązałam ją za nogę. A oni z tego sensację robią - tłumaczyła. - Ona nie jest tu w domu jedna. Oprócz niej jeszcze jest trójka dzieci - dodała.

- Trudno mi to określić, ile mnie nie było. Gdzieś z 1,5 godziny. Ale była taka sytuacja, że musiałam z trzema dzieciakami wyjść, bo nawet mleka, nic nie było. A jakbym zostawiła ją luzem, to by wzięła nóż i jeszcze coś gorszego by sobie zrobiła. Wtedy by była chyba sensacja, gdyby sobie nożem oko wybiła, co? - pytała.

Dziś prokuratura w Lipnie ma rozpocząć przesłuchania w tej sprawie. 35-latka złoży wyjaśnienia najpóźniej jutro. Za narażenie dziecka na utratę życia lub zdrowia może jej grozić nawet 5 lat więzienia. Jeszcze dzisiaj sąd ma zaś zdecydować, czy 2,5-latka pozostanie pod opieką matki.

Dziecko znaleźli pracownicy socjalni
Dziecko przywiązane paskiem do framugi drzwi znaleźli wczoraj pracownicy socjalni. Po godzinie 16 zauważyli je przez uchylone okno. Razem z policjantami weszli do mieszkania. Okazało się, że wokół kostki dziewczynki ktoś owinął parciany pasek.

Dziecko z objawami wyziębienia i niedokrwienia trafiło do szpitala. Wyglądało też na niedożywione. Matkę policjanci odnaleźli na ulicy z trójką innych dzieci.
Najmłodsze z nich miało kilka tygodni. 35-latka była trzeźwa.

Paweł Balinowski

Michał Rodak

http://polskalokalna.pl/wiadomosci/...a-wzielam-i-uwiazalam-a-oni-robia,1982478,222
Heh, i jeszcze oknami wpierdalają się pracownicy socjalni... Jakieś pułapki trzeba porobić.
 
M

Matrix

Guest
Dać matce opiekę nad dziećmi w domu, zasiłek 1000pln na osobę i sprawa załatwiona, dlaczegoż prawa ekonomiczne są takie brutalne ? Tzn trzeba pracować, nie szlejać się z byle kim, bo ojca dzieci tu ani słychu ani widu- brutalne jest to, że to potem się źle kończy.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 110
Dzieci źle znoszą takie zostawianie ich i przywiązywanie. Powinna użyć tradycyjnych metod, czyli napoić je alkoholem, żeby zasnęło na czas jej nieobecności.
 

Caleb

The Chosen
511
271
Dziecko przywiązane paskiem do framugi drzwi znaleźli wczoraj pracownicy socjalni. Po godzinie 16 zauważyli je przez uchylone okno.
(...)
Heh, i jeszcze oknami wpierdalają się pracownicy socjalni... Jakieś pułapki trzeba porobić.
Montować zasłony, żaluzje, rolety - będzie zakaz :p
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Wolna Polska ➩ W Finlandii już są aukcje dzieci
W Finlandii otwarto komercyjne przetargi na odsprzedaż dzieci odebranych rodzicom. W gazecie „Uusi Suomi” opublikowano wywiad z ministrem usług podstawowych Finlandii, odpowiedzialnej za sprawy dzieci, panią Marią Guzienina-Richardson, w którym to wywiadzie pani minister powiedziała o rozpoczęciu przetargów, o wartości 620 milionów Euro, wśród uczestników rynku usług w systemie „Lastensuoeki” (komercyjny segment ochrony dzieci w Finlandii). Mowa tu o komercyjnej „redystrybucji” odebranych rodzicom, w tym i Rosjanom, dzieci. „Prościej mówiąc, ten kto wygrywa więcej dzieci, ten przechwytuje więcej pieniędzy od państwa”- uprzejmie wyjaśnia w wywiadzie pani minister.

Gdy dziecko przestaje być własnością rodziców, staje się własnością państwa. Człowiek automatycznie staje się towarem.
 
Status
Zamknięty.
Do góry Bottom