Czarna przestępczość

  • Thread starter Deleted member 427
  • Rozpoczęty

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Tak czy owak no nadal nie wiem co chcecie udowodnić. Na przestrzeni lat biali na koncie mają o wiele większe i ohydniejsze zbrodnie niż czarni.

A ponadto czarni wymyślili jazz, za co mają ode mnie mega plusa...

Co do całej dyskusji - uważam, że taki styl argumentowania, a więc pozornie empiryczny, jest stratą czasu. Nie jesteście w stanie wykazać, która z tysięcy przyczyn jest TĄ przyczyną. Niekoniecznie przyczyna musi być immanentną cechą genetyczną. Polecam poniższy fragment z "Wolnego wyboru" Friedmana:

Japończyków (...) chwali się za ciężką pracę i wielką pomysłowość w przyswajaniu dla własnych potrzeb tego, czego się nauczyli od obcych.
Taka charakterystyka Japończyków może być trafna dzisiaj. Nie była nią jednak w roku 1867. Jeden z pierwszych obcokrajowców zamieszkujących ten kraj pisał: „Nie sądzimy, by Japonia mogła się kiedyś stać zamożna. Na przeszkodzie temu stoi sama Natura, z wyjątkiem może klimatu, oraz zamiłowanie tutejszych ludzi do próżniactwa i zabaw. Japończycy są rasą szczęśliwą, zadowalają się byle czym, nie mają większych szans osiągnięcia czegoś p o n a d t o . " Inny pisał: „W tej części świata zasady ustanowione i uznawane na Zachodzie, tracą wszelką pierwotnie posiadaną wartość i żywotność. Nieuchronnie porastają chwastami i są niszczone korupcją."

Chociaż to, co Krzysiu napisał o selenie - ciekawe. Nie słyszałem o tym.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Kurier napisał:
Na przestrzeni lat biali na koncie mają o wiele większe i ohydniejsze zbrodnie niż czarni.

Spoko, ale my tutaj nie mówimy o zbrodniach popełnianych przez białych polityków kierujących państwami tylko o cywilach - a tak się składa, że czarni cywile uskuteczniają ludobójstwo na własnej rasie.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Iowa w rankingu Institute for Economics and Peace (było już o nim w tym wątku: [link]) zamyka pierwszą dziesiątkę najspokojniejszych stanów w USA. Populacje czarnych mieszkańców tego stanu szacuje się na ~3% (biali - 88%) [link]. Pomimo tego czarnoskórzy biją tam kolejne rekordy, biorąc pod uwagę ich liczebność w stosunku do liczby popełnianych przestępstw. Przy okazji zwracam uwagę, że autorzy tych statystyk zaliczyli Latynosów do rasy białej, przez co trudno określić, ile rzeczywiście przestępstw popełniają biali. W każdym razie na wykresie kołowym Iowa wygląda tak:

oayr2s.jpg

2j4y439.jpg

4usxlf.jpg

rvjayr.jpg


[Crime in Iowa]

Niestety z jakiegoś niewytłumaczalnego dla mnie powodu statystycy z Iowa zaliczyli Latynosów do osobnej rasy, gdy idzie o ofiary przemocy, ale już w roli agresorów występują razem z białymi (wyjątkowo pod tym względem potraktowano jedynie zabójstwa). Jak mówię, jest to praktyka dość częsta w USA [link].
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Wracając na chwilę do Chicago [link] - obadajcie tę tabelkę:
1ou5g5.png

Jak widać, liczba czarnych morderców - pomimo, że stanowią oni w dalszym ciągu znakomitą większość - spadła w przeciągu ostatnich 20 lat z 880 do 122 (tabelka pochodzi z raportu Chicago Murder Analysis). Oczywiście podobny spadek odnotowano także dla pozostałych grup etnicznych. Przyczyny są prawdopodobnie takie sama jak dla ogólnego trendu w USA [link]. Demograficznie Chicago straciło ok 200 tysięcy mieszkańców na przestrzeni ostatnich 10 lat. Liczba Latynosów wzrosła od 2000 roku o 25 tysięcy, liczba czarnych spadła, lecz trudno oszacować, o ile dokładnie [link]
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
"Najbardziej białe" miasta w USA [link]:

25hfscn.png

Moją uwagę przykuł Pittsburgh. Czemu? Bo jest to miasto z bardzo podobną historią co Detroit - kiedyś było nazywane The Steel City (Miastem Stali) i stanowiło światowy ośrodek przemysłu maszynowego i elektrotechnicznego. Jednakże w wyniku stopniowego otwierania się USA na handel zagraniczny i tzw. "kryzysu stalowego" z początku lat siedemdziesiątych, będące sercem miasta i największym w rejonie pracodawcą przemysł stalowy i branża hutnicza załamały się [link]. Mało tego, jak zauważył Tom Walsh z 'Detroit Free Press' [link] - miasto dotknął gwałtowny spadek liczby ludności - na przestrzeni lat 1950-2000 ubyło 51% miejskiej populacji!

2i8esgk.jpg

Jak widać, pod względem demograficznym Pittsburgh przebył analogiczną drogę co inne ośrodki przemysłowe na północy: Detroit, Buffalo czy Cleveland. Szkopuł w tym, że jako jedyny spośród wymienionych miast nie doświadczył wymiany składu etnicznego - "The Steel City" pozostało konsekwentnie "białe"; zjawisko "white flight", czyli wyludniania się miasta z białej populacji/białej klasy średniej nie szło w parze z falowym napływem czarnej populacji. Dzięki temu Pittsburgh przetrwał trudne chwile i wyszedł na prostą - społeczność nie stoczyła się w przemoc ani inne tego typu patologie. W efekcie Pittsburgh nazywany jest dzisiaj [Najlepszym Miejscem do Życia w Ameryce] albo po prostu [Najlepszym Miastem w Ameryce] - podczas gdy The Motor City (Detroit) - które ciągle nie podniosło się z kolan - określane jest mianem [Najbardziej Nędznego Miasta w Ameryce]

Więcej o Detroit i o przyczynach spektakularnej zapaści tej niegdyś najbogatszej metropolii na kuli ziemskiej tutaj: [link]

W tym wątku skupiam się na kwestiach rasowych, więc jeszcze raz przypomnę: w Detroit rządzą niepodzielnie czarni (rządzą znaczy też - sprawują rządy w instytucjach publicznych) i stanowią 90% populacji. Wszyscy biali wynieśli się do sąsiednich aglomeracji albo opuścili stan. Z kolei w Pittsburghu niepodzielnie rządzą biali - ich liczebność wynosi 87% i jest to pod tym względem drugie najbardziej monoetniczne miasto w USA.

Rożnica jest taka, że Pittsburgh nazywany jest The Best American City to Live, a Detroit The Most Miserable City in America.

Kończąc, w samym "białym" Pittsburghu czarni OCZYWIŚCIE też liderują wszystkim statystykom, pomimo że jest tam ich niecałe 8%: Without black-on-black crime, city police Chief Nate Harper said Thursday, Pittsburgh could expect to see its homicide rate drop dramatically, to around 10 deaths a year. In the past 10 years, black-on-black killings have accounted for nearly 80 percent of the city's homicides -- 307 of 385 [link]. I OCZYWIŚCIE szef tamtejszej policji co proponuje? Ano m.in. proponuje zaostrzyć przepisy dotyczące broni palnej...
 
K

KelThuz

Guest
A bardziej poważnie - tak jak mówię - na ja się zgadzam, ja nie wykluczam przecież że Żydzi zwyczajnie sobie lepiej radzą. System i doświadczenia mogą bardziej odbijać się na czarnych, a oni mogą mieć gorszą siłę przebicia. Ja tylko nie wierzę, że mają mordercze geny.

ale to nie jest kwestia wiary, tylko przyjęcia do wiadomości faktów naukowych. Istnienie genów agresji jest naukowo udowodnione, i najczęstsze ich występowanie jest wśród czarnych, a konkretnie czarnych z zach. Afryki, a więc również wśród Afro-Amerykanów. Jest to przystosowanie ewolucyjne, ponieważ w tropikach, gdzie problemu odsiewania nadmiaru populacji przez warunki klimatyczne nie ma, natura musiała znaleźć inne rozwiązanie - czyli skłonność do mordowania się nawzajem bez konkretnego powodu. Teraz te prymitywne instynkty przejawiają się w miejskiej dżungli w momentach całkiem niespodziewanych. A weźmy pod uwagę następującą plagę: niby normalna, miejska parka murzyn-biała kobieta, zazwyczaj po pewnym czasie kończy się brutalnym mordem na białej wywłoce - i to jest najciekawsze. Bo mordowanie się wzajemne murzynów w świetle ewolucji jest zrozumiałe, choć niedopuszczalne w cywilizowanym społeczeństwie przemysłowym. Ale niczym niesprowokowane mordowanie białej partnerki seksualnej? Można to wytłumaczyć wyłącznie chęcią eliminacji samicy o zbyt obcej puli genowej. Nie wyklucza to spłodzenia z białą kobietą hybrydy, a następnie po paru latach zamordowanie matki i ucieczka. Widocznie hybryda ma prawo do życia w takim wypadku, gdyż ma w sobie część materiału genetycznego sprawcy.

A jeszcze co do dyskryminacji przez społeczeństwo i "trudny start". Nie było w historii USA bardziej dyskryminowanej mniejszości, niż Irlandczycy, którzy byli traktowani jak biali murzyni, tylko gorzej. I są obecnie jedną z najlepiej sytuowanych mniejszości, bez żadnych programów pomocowych. Polacy też nie mieli łatwo, a scenariusz ten sam. Z innych ras, Japończyków nawet zamykano w obozach koncentracyjnych w czasie wojny. Wszystko na nic - amerykańska mniejszość japońska jest najlepiej sytuowana w tym państwie.
Więc głodne kawałki o biednych murzynach, przeciwko którym knuło całe społeczeństwo, to jeden z największych mitów, rozpowszechnianych przez kulturowych marksistów (nie bójmy się tego słowa!). Williams w jednej ze swoich książek przytacza historie wielu czarnych niewolników, którzy pozostając niewolnikami, załatwili sobie możliwość pracy poza plantacją (za drobną opłatą parapodatkową), i dorobili się wielkich majątków, umożliwiających wykupienie się z niewoli. Zanim jeszcze Lincoln zniósł niewolnictwo, czarni na Południu potrafili w wielu przypadkach przeżyć prawdziwe "success story" w klasycznym amerykańskim stylu. Ale większość tkwiła w stagnacji, i to trwa po dziś dzień. Socjalizm oczywiście umacnia ten trend. Po prostu w warunkach wolnorynkowych wychodzi szybciej na jaw, które jednostki są bardziej przystosowane i utalentowane, a które są niejako skazane na niższy poziom życia - o ile nie znajdą niszy, w której zysk przedsiębiorczy jest wyższy. Stąd diabelskość socjalizmu, gdyż maskuje realne przyczyny i uniemożliwia działanie w oparciu o uświadomienie ich sobie. Stwarza klasę osób oszukanych przez system, którym wmówiono, że są równie wspaniali, inteligentni, utalentowani i twórczy, co najwybitniejsze jednostki w społeczeństwie - i że im się z tego powodu należy, ot tak, po prostu. Nie ma obecnie w USA bardziej przeświadczonych o swojej wyjątkowości, zajebistości, inteligencji i talencie ludzi, jak Murzyni. Jest to grupa o największym deklarowanym self-esteem. Więc kolejne mity o tym, że to prześladowani, zahukani i pomiatani ludzie, muszą paść. Pracodawcy jakoś nie wyceniają ich produktywności na tyle, by płacić im minimum wage. I epidemia frustracji gotowa. Kogo obwiniać? Gdzie tam szkoły, media, paradygmaty ideologiczne. ZAWSZE BIAŁYCH KAPITALISTYCZNYCH RASISTÓW!

W rodzinach rasowo mieszanych zauważono ciekawe zjawisko. Inteligencja dzieciaka jest inna w zależności czy matka jest biała czy czarna w takiej rodzinie. Otóż, jak nietrudno zgadnąć, mulat z białej matki będzie miał wyższe IQ, niż mulat, którego matka jest czarna. Co więcej, ten ostatni doświadczy więcej przemocy ze strony matki - i nie jest to dziwne, zważywszy, że z powodu odległości genetycznych, dowolne czarne dziecko ma więcej wspólnego z dowolną czarną kobietą, niż rodzone dziecko tej ostatniej, jeśli ojciec był biały. Matka takiego mulata może instynktownie nienawidzić własnego dziecka jako obcego genetycznie osobnika! A jak wiadomo, przemoc domowa znacząco zmniejsza IQ dziecka.
Nawet bez animozji genetycznej, na tej samej zasadzie w pełni murzyńskiej rodzinie większa skłonność do przemocy wobec dzieci obniża ich IQ i wzmaga skłonność do przemocy w życiu dorosłym, więc jest to swego rodzaju ciągle nakręcająca się spirala. Podobnie, jak w białych rodzinach patologicznych.
Czy państwo musi wkroczyć? :>
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Kolejny przerywnik, tym razem kabaretowy. Kongres wypłaca czarnym 1 trylion dolarów (jedynka i 12 zer) w ramach reparacji za straty i szkody poniesione na skutek niewolnictwa. David Chappelle w roli prezentera telewizyjnego łączy się z reportami, którzy pokazują reakcje czarnych i przeprowadzają z nimi wywiady. Najlepsza jest końcówka: Przestępczość spadła do zera. Jak to możliwe? Czyżby Meksykanie też dostali pieniądze? :) :)

 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Istnienie genów agresji jest naukowo udowodnione, i najczęstsze ich występowanie jest wśród czarnych, a konkretnie czarnych z zach. Afryki, a więc również wśród Afro-Amerykanów. Jest to przystosowanie ewolucyjne, ponieważ w tropikach, gdzie problemu odsiewania nadmiaru populacji przez warunki klimatyczne nie ma, natura musiała znaleźć inne rozwiązanie - czyli skłonność do mordowania się nawzajem bez konkretnego powodu. Teraz te prymitywne instynkty przejawiają się w miejskiej dżungli w momentach całkiem niespodziewanych. A weźmy pod uwagę następującą plagę: niby normalna, miejska parka murzyn-biała kobieta, zazwyczaj po pewnym czasie kończy się brutalnym mordem na białej wywłoce - i to jest najciekawsze. Bo mordowanie się wzajemne murzynów w świetle ewolucji jest zrozumiałe, choć niedopuszczalne w cywilizowanym społeczeństwie przemysłowym. Ale niczym niesprowokowane mordowanie białej partnerki seksualnej? Można to wytłumaczyć wyłącznie chęcią eliminacji samicy o zbyt obcej puli genowej.
Co za bzdura. To już prostszym i spójniejszym wyjaśnieniem wedle tego co piszesz, jest uznanie za "swoją" i stosowanie wobec niej zasad takich samych jak swoich pobratymców (to by się zaliczało jako black on black crime).

Skoro istnienie genów agresji jest prawdą (bo to chyba chcesz powiedzieć poprzez zbitkę "naukowo udowodnione"), które odpowiadają za tryb mordowania się nawzajem bez konkretnego powodu (Twoje słowa), to powodem tej agresji nie będzie żadne pierdololo o obcych pulach genowych. Ono może być ewentualnie jedynie racjonalizacją.

Zamotałeś się więc z leksza.
 

friter

Active Member
213
47
Co za bzdura. To już prostszym i spójniejszym wyjaśnieniem wedle tego co piszesz, jest uznanie za "swoją" i stosowanie wobec niej zasad takich samych jak swoich pobratymców (to by się zaliczało jako black on black crime).

Skoro istnienie genów agresji jest prawdą (bo to chyba chcesz powiedzieć poprzez zbitkę "naukowo udowodnione"), które odpowiadają za tryb mordowania się nawzajem bez konkretnego powodu (Twoje słowa), to powodem tej agresji nie będzie żadne pierdololo o obcych pulach genowych. Ono może być ewentualnie jedynie racjonalizacją.

Zamotałeś się więc z leksza.

To nie jest bzdura. Geny zawsze działają wspólnie. Koewoluują w obrębie izolowanej populacji tak, że allele z puli genowej tej populacji w najrozmaitszych kombinacjach będą tworzyć "zgraną drużynę". Natomiast gdy geny dwóch, dotychczas nie krzyżujących się, populacji mieszają się, nie tworzą "zgranego zespołu", bo nie koewoluowały, dlatego "mieszańce" są zwykle słabsze. Z tego powodu wytworzył się mechanizm, który sprawia, że jesteśmy niechętni innym rasom. Z drugiej strony wchodzenie w związki z osobnikami zbyt pokrewnymi może doprowadzać u potomstwa do ekspresji recesywnych genów letalnych i semiletalnych, dlatego z równą niechęcią odnosimy się do związków kazirodczych. A więc z perspektywy naszych genów najkorzystniej jest, byśmy tworzyli związki z osobnikami, które są z nami niezbyt spokrewnione, ale również nie za bardzo odległe. I tak właśnie zwykle robimy.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
W ujęciu Kelthuza to jest bzdura - niewielu ludzi, poza tymi którzy mają hopla na punkcie czystości rasy albo genetyki, w pełni świadomie niuansów z nimi związanymi podejmuje decyzję o wyborze lub porzuceniu partnera/partnerki. Jeśli niechętnie wybiera się partnerów z innej rasy, to nie dlatego, że ludzie są "wsłuchani w wolę swoich genów", a dlatego że jest to przykładowo niepopularne społecznie i wiąże się nawet z miękkim ostracyzmem.

Jedynie ewenementy swe człowieczeństwo rozpatrują pod kątem bycia nośnikiem genów i ich udobruchania. A jeśli i tak decyduje "wola genów", to nie ma sensu odwoływać się do ludzkich motywacji, bo będą one jedynie racjonalizacjami tej woli. Stąd bez sensu jest mówienie, że jakiś Murzyn zabił swoją białą dziewczynę, bo mu się uwidziało, że ma zbyt daleką pulę genową, bo nikt normalny nie zastanawia się nad pulami genów, ani linijką nie mierzy czy są one zbyt dalekie czy zbyt bliskie. Albo trzymamy się czystej genetyki i w niej szukamy ostatecznego determinanta, którego kultura jest pochodną i jej kształt zależy w całości od genów, albo jakoś te wpływy ważymy.
 

friter

Active Member
213
47
Ale nie chodzi o to, że ludzie świadomie dokonują kalkulacji tego, co najbardziej jest korzystne dla ich genów. To geny wpływają na nieracjonalne elementy naszej natury- emocje, popędy, preferencje, uprzedzenia i tak dalej.

Co do przykładu Murzyna i białej dziewczyny też mam duże wątpliwości, ale mogłoby to wyglądać tak, że Murzynowi i białasce coś "kulturowo" odpierdoliło, gdy się schodzili, a potem genetyczna natura dała o sobie znać, bo może być jednym z czynników potencjalnie zwiększających wrogość i agresję.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 035
FatBantha napisał:
Jeśli niechętnie wybiera się partnerów z innej rasy, to nie dlatego, że ludzie są "wsłuchani w wolę swoich genów", a dlatego że jest to przykładowo niepopularne społecznie i wiąże się nawet z miękkim ostracyzmem.

No nie wiem, np. mnie czarne kobiety w ogóle nie kręcą, są dla mnie zupełnie aseksualnymi obiektami, Azjatki może prędzej ale też szału nie ma, więc chyba coś jest na rzeczy z tymi genami. Gdyby chodziło tylko o kulturę i presję społeczną, to pewnie by mnie jakoś podświadomie pociągały ale ja bym to z siebie wypierał i takie tam, nic takiego nie odczuwam. Chyba nigdy nawet nie miałem fantazji z murzynkami w roli głównej :p .
Są ludzie, których kręcą inne rasy, ale zauważcie, że jednak najczęściej spotykane pary to biały-biała, czarny-czarna itp., tylko norma kulturowa? Czy jednak swój do swego ciągnie?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Mnie nie kręcą rubensowskie kształty, a są ich amatorzy, zarówno z przeszłości, jak i dnia dzisiejszego. Czy każde upodobanie oraz modę czy też historyczny kanon piękna będziecie tłumaczyli genetyką, panowie? Dla mnie to krok za daleko po prostu.

Friter, jeśli tak stawiasz sprawę, że geny się odezwały, to właśnie zbędnym jest pisanie tego, co w kelthuzowskiej wypowiedzi wyboldowałem.
 
K

KelThuz

Guest
Co za bzdura. To już prostszym i spójniejszym wyjaśnieniem wedle tego co piszesz, jest uznanie za "swoją" i stosowanie wobec niej zasad takich samych jak swoich pobratymców (to by się zaliczało jako black on black crime).

ale przypadków mordowania murzynic przez murzynów aż tak częstych nie ma, jak przypadki samiec na samcu, które są powszechne i charakteryzują "afrykańską kulturę" od tysiącleci. Samice zresztą mają większy posłuch wśród tych ludów, one trzymają kasę, dom i zajmują się dziećmi, gdy trutnie przychodzą i odchodzą.
Natomiast mord murzyna na białej wywłoce jest tak powszechny w USA, że ukuto nawet określenie "Nicole Brown Simpson Club", czyli klub białych ofiar murzynów.

Skoro istnienie genów agresji jest prawdą (bo to chyba chcesz powiedzieć poprzez zbitkę "naukowo udowodnione"), które odpowiadają za tryb mordowania się nawzajem bez konkretnego powodu (Twoje słowa), to powodem tej agresji nie będzie żadne pierdololo o obcych pulach genowych. Ono może być ewentualnie jedynie racjonalizacją.

Po pierwsze, wklejałem już tutaj linki do artykułów naukowych, mówiących o odkryciu genu kodującego oksydazę monoaminową, której deficyt (w genetyce oznaczany jako MAOA-L) spowodowany niedziałaniem tego genu, wywołuje skłonność do agresji i łatwego sprowokowania. Wśród murzynów z zach. Afryki MAOA-L jest 5x bardziej liczne niż u białych.
Natura miała powód, by wyposażyć murzynów w ten sposób, ponieważ było to ewolucyjnie korzystne w tropikach, odsiewając populację ze słabszych i mniej zaradnych. Kluczem jest agresja sprowokowana. Samiec samca może wyjątkowo łatwo sprowokować, natomiast samica, jak wspomniałem wyżej, cieszy się większym uznaniem w tej populacji, i samiec nie zareaguje agresją, gdyż niełatwo bywa sprowokowany przez czarną samicę. Widocznie w przypadku białej wywłoki - zazwyczaj lewaczki o feministycznych poglądach - Murzyn odczytuje jej fochy jako prowokację i ślepo atakuje. Różnica w genotypie i fenotypie z pewnością musi wpływać na taką reakcję.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
No widzisz, i znowu to robisz, KelThuzie...

Widocznie w przypadku białej wywłoki - zazwyczaj lewaczki o feministycznych poglądach - Murzyn odczytuje jej fochy jako prowokację i ślepo atakuje. Różnica w genotypie i fenotypie z pewnością musi wpływać na taką reakcję.
To, że się ma ochotę skuć mordę ludziom o chujowych poglądach nie musi wcale być powodowane różnicami w genotypie. Wątpię, aby Kazia Szczuka jakoś strasznie różniła się ode mnie genetycznie. Mimo to, czasem gdy jej posłucham, mam ochotę rzucić w nią cegłą. Gdybym był agresywnym Murzynem z genem zajebistej agresji, najprawdopodobniej bym w nią tą cegłą rzucił. I nie wynikałoby to z tego, że chce wyeliminować bladź różniącą się ode zbytnio pulą genową, tylko moralnością, priorytetami i upodobaniem innych ideałów.

ale przypadków mordowania murzynic przez murzynów aż tak częstych nie ma, jak przypadki samiec na samcu, które są powszechne i charakteryzują "afrykańską kulturę" od tysiącleci. Samice zresztą mają większy posłuch wśród tych ludów, one trzymają kasę, dom i zajmują się dziećmi, gdy trutnie przychodzą i odchodzą.
Ale samice wychowane w ich kulturze, znające i akceptujące swoją pozycję w niej, etc. Jeśli białe nie przesiąkają i nie akceptują do końca ich stylu życia, to wiadomo, że prowokują. I już na tej płaszczyźnie można wyjaśniać takie rzeczy, bez odwoływania się do wszechwładnych genów.
 

friter

Active Member
213
47
Nie chodzi o to, że geny decydują o wszystkim. Geny stanowią pewną podstawę, na której rozwija się kulturowa nadbudowa. Różnice w genach mają wpływ na kulturę, a kultura i inne czynniki środowiskowe, wraz z bezpośrednim wpływem genów, na zachowanie.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
No więc z tym to ja się zgadzam. Do jakiegoś tam stopnia, oczywiście. Natomiast nie zgadzam się z prowadzeniem narracji w stylu "wola genów" i doszukiwania się w nich przyczyn każdej motywacji, zwłaszcza jeśli da się to zrobić bez odwoływania się do samej, jak to nazwałeś - podstawy.

Ludzie nie są swoimi genami. Mogą działać wbrew ich "interesom", jeśli geny takie w ogóle mają. Zresztą nie widzę powodu, abym musiał to tłumaczyć gościowi, który promuje antynatalizm.
 

friter

Active Member
213
47
No więc z tym to ja się zgadzam. Do jakiegoś tam stopnia, oczywiście. Natomiast nie zgadzam się z prowadzeniem narracji w stylu "wola genów" i doszukiwania się w nich przyczyn każdej motywacji, zwłaszcza jeśli da się to zrobić bez odwoływania się do samej, jak to nazwałeś - podstawy.

We wspomnianym przykładzie mogłoby mieć to takie znaczenie, że fenotyp białej kobiety jest czynnikiem nieco podnoszącym agresję u czarnych mężczyzn, co może spowodować, że mężczyzna przejdzie do rękoczynów w sytuacji, w której nie zacząłby być agresywny, gdyby kobieta była czarna. Rzecz jasna, nie da się tego udowodnić doświadczalnie, ale można tak teoretyzować i porównać teorie ze statystykami, z których wynikać może np. że kobiety są ofiarami przemocy 15% częściej w związkach mieszanych niż w jednolitych rasowo.

EDIT: A to, że ludzie mogą działać wbrew interesom samych genów, paradoksalnie wynika z samych interesów genów. Geny nie planują i nie przewidują, kiedyś "opłacało się" genom poluzować kaganiec instynktów, bo zwiększyło to elastyczność myślenia i i pozwoliło człowiekowi się uczyć. W efekcie powstała kultura, która ewoluowała niezależnie od genów, co w końcu doprowadziło do tego, że człowiek może sprzeciwić się woli genów, które nie mogły "przewidzieć" takiego rozwoju sytuacji.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Dlaczego bezrobocie wśród czarnych jest takie wysokie? Może dlatego, że czarni nie chcą pracować w zawodach, wymagających od pracownika wysiłku fizycznego, dokładności i punktualności - i Latynosi podbierają im miejsca pracy? Poniżej lista 10 zawodów najbardziej okupowanych przez latynoamerykańskich pracowników (wszystkie dane z raportu amerykańskiego Departamentu Pracy [link]):

1. kierowcy maszyn do robót ziemnych (ciągników, równiarek, ładowarek, koparek) i kierowcy maszyn rolniczych [58%];
2. instalatorzy płyt gipsowych, instalatorzy kasetonów, tynkarze [56.6%];
3. murarze, betoniarze [51.5%];
4. drwale, elektrycy, malarze, hydraulicy etc. [48.6%];
5. blacharze [47.7%];
6. rolnicy [45.7%];
7. pakowacze, operatorzy urządzeń do pakowania [45.1%];
8. pracownicy budowlani [44.2%];
9. płytkarze (kafelki, panele podłogowe), wykończeniowcy [44.5%];
10. pakowacze ręczni, pracownicy rzeźni [43.7%];

Większość z tych zawodów wymaga wpuszczenia pracownika na teren posesji. Być może biali nie ufają czarnym? Statystyki dotyczące włamań i kradzieży mogą rzucić trochę światła na źródła tej nieufności.

Ok, a w czym czarni są najlepsi?

1. fryzjerzy [35%];
2. pielęgniarki, psychiatrzy, pomocnicy w domach opieki [34%];
3. doradcy mieszkaniowi [29.6%];
4. ochroniarze, stróżowie [28.6%];
5. urzędnicy pocztowi (w okienku) [28.3%];
6. sortowacze przesyłek pocztowych, kontrolerzy pocztowi [26.4%];
7. portierzy, bagażowi [27.1%];
8. taksówkarze i szoferzy [25.7%];
9. kierowcy autobusów [24.9%];
10. parkingowi [24.4%];

Kompletnie dwa różne zestawy zawodów. Istnieje imo wyraźna korelacja między oficjalną stopą bezrobocia wśród czarnych a procentowym zatrudnieniem Latynosów, wykonujących prace, które spokojnie mogliby wykonywać niewykwalifikowani czarni robotnicy.
 
Do góry Bottom