- Admin
- #181
- 6 985
- 15 156
Dobra, różne źródła, różne czasy, różne wartości. Więc 7 mld vs. 24 mln. Handluj z tym.
Wolnościowym rozwiązaniem jest pozostawienie mediom możliwości bycia tak bardzo stronniczymi, jak tylko chcą.
Bardzo suche dane które niczego nie oznaczają? Co to są... tak zwani unikalni userzy? A jak wygląda ilość czasu spędzonego na poszczególnych portalach, czy tam ilość filmów lub aktywności? Zresztą te dane chyba nie do końca oznaczają deptanie po piętach skoro rynek wygląda tak:
Macie podobne wyniki? Bo jeśli tak, to chyba póki co problemu nie ma.
Wpisałem SJW w youtube i wyskoczylo mi:
i dalej jest podobnie. Czyli ogólna gruba beka z lewaków. Macie podobne wyniki? Bo jeśli tak, to chyba póki co problemu nie ma. Chyba, że yt profiluje tylko pod nas Co i tak byłoby spoko, bo dla zainteresowanych dociera
Wyniki na pewno są profilowane. No i też trzeba by porównać zasięgi, co już jest coraz trudniejsze. Oraz zbadać jak sytuacja wygląda na stronach domowych przeciętnych użytkowników - co mają w trending i proponowanych. Oczywiście, na razie to wszystko jest gdybanie, bo w gruncie rzeczy nie wiemy wiele, poza tym, że coś się jednak dzieje, o czym już wiemy z przecieków czy otwartych deklaracji ludzi w Google. Kiedyś były pozory, że nic się nie dzieje, teraz wiemy, że manipulacje są na porządku dziennym.
No i?? Jakby cenzurowali to nic by nie powinno wyskakiwać. Na marginesie sprawdźcie sobie np. na messengerze w opcji szukania gifów hasło "hitler". Daje zero wyników, ale Stalin już jest. Ale dla mnie to póki co nie jest jakiś duży problemPrzecież SJW to określenie prześmiewcze, nie używane przez lewaków...
Cenzura niejedno ma imię. Można na przykład manipulować pozycjonowaniem wyników. Efekt podobny.Jakby cenzurowali to nic by nie powinno wyskakiwać.
Kto tu żartuje? Nie poznajesz tych cyferek? Wziąłem twoje dane, dlatego ich nie podpisywałem, ani nie sprawdzałem. Wizualizacja miała pokazać tylko co u ciebie znaczy deptanie po piętach... a oznacza posiadanie ok 25% rynkuMikioli, Ty to jesteś jajcarz Zarzucasz mi brak konkretu, a sam wrzucasz wykres bez podpisu. Co to są za wartości? Jakich serwisów? Co to dane prezentują?
Dodatkowo, wróciłbym jednak do definicji problemu, bo mam wrażenie, że każdy to postrzega tutaj trochę inaczej.
Po pierwsze z punktu wolnościowego jeśli przyjąć, że yt ma swoją pozycję bez wsparcia państwa, to problemu nie ma. Wolność, w rozumieniu wolnego rynku i wolności słowa to nie jest możliwość nawijania w prywatnych serwisach tego co się chce. Tutaj nie ma o czym dyskutować. Chyba, że się powołamy na lewackie prawo do informacji itd.
Druga sprawa, zagrożenie propagandą (co wymyka się, czy tego chcemy czy nie kategoriom wolnościowym).
Otóż przy całej histerii ja tego póki co na yt nie widzę, a raczej jest trend odwrotny. Jest ogólna beka z SJW, i wg mnie na yotubie oni mają ostro w dupę. Może po prostu mi takie filmiki yt podrzuca ze względu na preferencję, ale nie sądzę.
Wpisałem SJW w youtube i wyskoczylo mi:
View attachment 4161
i dalej jest podobnie. Czyli ogólna gruba beka z lewaków. Macie podobne wyniki? Bo jeśli tak, to chyba póki co problemu nie ma. Chyba, że yt profiluje tylko pod nas Co i tak byłoby spoko, bo dla zainteresowanych dociera.
Warto też zwrócić uwagę na inne kwestie. Generalnie wolnościowcy i inni rebelianci intelektulani lubią stosować agresywną argumentację (w tym ja). I ja lubię taką oglądać. Problem polega na tym, że wg mnie u większości ludzi JEST ODWROTNIE. Dlatego cenzura nie musi koniecznie dotyczyć samego anty-lewackiego przekazu, ale formy. Jak Paul Watson wjeżdża z przekazem "Katy Perry is a Complete Idiot" to ja mam ubaw (chociaż ją lubię), ale normalson dupę urywa. To też powoduje, że niektóre serwisy przycinają takie opcje. Zauważcie, że w ogóle lewactwo opanowało mistrzowsko sprzedawanie zamordyzmu w miękkiej gadce. Byle omijać hate speech (są oczywiśćie wyjątki jak np. Young Turks siadła psycha po zwycięstwie Trumpa i zaczęli mówić, że ludzie głosujący na niego są "fucking studpid"). I taką papkę lud lubi. To jest nie do przeskoczenia wg mnie pod względem popularności.
Co nie zmienia faktu, że o cenzurze na prywatnych portalach, jeśli komuś to przeszkadza trzeba mówić (na ich własnych portalach też) i robić nagonki w miarę możliwości. Oczywiście nie państwowe, ale obrażać się, grozić opuszczeniem serwisu itd. Gdzie się tylko da. Stosować presję, żeby rynkowo poczuli się zagrożeni.
Ok, myślałem, że wkleiłes jakieś dane z netu.Kto tu żartuje? Nie poznajesz tych cyferek? Wziąłem twoje dane, dlatego ich nie podpisywałem, ani nie sprawdzałem. Wizualizacja miała pokazać tylko co u ciebie znaczy deptanie po piętach... a oznacza posiadanie ok 25% rynku
Ano właśnie. Jak dla mnie przyczyną jest rozpowszechnienie utylitaryzmu wśród libostwa. Jeżeli wszystko rozpatruje się pod względem skutków, a te skutki rozpatruje typowo subiektywistycznie, to wtedy bardzo łatwo o rozmaite biasy i odczuwanie naglącej potrzeby poradzenia sobie z jakimiś palącymi bolączkami, będącymi w istocie drugorzędnymi jeśli nie jeszcze odleglejszymi problemami.Czyżby temat internetowej cenzury majtał libertariańskimi pryncypiami? Jestem to jeszcze w stanie zrozumieć przy okazji dyskusji o granicach, bo wizja hord dzikich entuzjastów socjalu potrafią rozbudzić wyobraźnię. Ale tu mamy do czynienia z innym kalibrem.
JegoJak dla mnie to podpada pod oszustwo i w normalnych warunkach sąd skazałby właściciela za takie numery.
Ano właśnie. Jak dla mnie przyczyną jest rozpowszechnienie utylitaryzmu wśród libostwa.
Tam przecież stoją typy z KNP i Wolność plus, którzy kreaują się na anty-etatystów, plus blogerzy, którym teoretycznie blisko do tej postawy. Przynajmniej kreaują się na anty-lewaków.Ale co, krytytujesz etatystów za konsekwencję?