Blog KelThuza

  • Thread starter Deleted member 427
  • Rozpoczęty
Status
Zamknięty.
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
s00lis napisał:
ale jednak konsekwencje takiego podejścia mogą być całkowicie odmienne Wink

No konsekwencje mogą być następujące: eurosocjalizm, komunizm, faszyzm, trockizm, masowe mordy, gułagi, obozy koncentracyjne, strzały w potylice, psychuszka, katownie NKWD.

Takie mogą być skutki wolności do z tej prostej przyczyny, że idee mają konsekwencje.

Oczywiście wyolbrzymiając :)
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
kawador napisał:
Oto wolność rozumiana w sposób czysty Smile

Dla mnie to nie jest wolność.
To jest właśnie ten typ anarchizmu (czerwony), który sprawił, że dopóki nie poznałem myśli libertariańskiej, uznawałem anarchizm za rojenia pojebów.

Znowu niepotrzebnie się unosisz. Trikster (przynajmniej w tym wątku), nie atakuje własności tylko nazywa rzeczy po imieniu. Własność ogranicza wolność złodzieja. To nie jest zarzut ani postulat, tyko fakt. Tak samo kradzież narusza wolność właściciela. Tu nie pomoże i stu Pinkertonów :)
 
A

Anonymous

Guest
Trikster napisał:
Premislaus:
Jeśli Cię jebnę, to własność mojego ciała narusza własność Twojego ciała. Innymi słowy, własność narusza własność.
Nawet na poziomie czysto fizycznym Twoja koncepcja sprawia problemy: płot to nie tylko neutrony, protony i elektrony, ale także np. fotony ("Zabierz mi ten płot, bo napierdala mi w oczy!"), a według niektórych też grawitony (prawdziwa zabawa zaczyna się dopiero tutaj :D "Zabierz mi ten płot, bo oddziałuje grawitacyjnie na mojego kota!").

Każdy może robić na swojej własności co zechce i innym nic do tego. Także postawić taki płot jaki sam zechce, równie dobrze możesz nie patrzeć w tamtą stronę.

Maciej Dudek napisał:
kawador napisał:
Oto wolność rozumiana w sposób czysty Smile

Dla mnie to nie jest wolność.
To jest właśnie ten typ anarchizmu (czerwony), który sprawił, że dopóki nie poznałem myśli libertariańskiej, uznawałem anarchizm za rojenia pojebów.

Znowu niepotrzebnie się unosisz. Trikster (przynajmniej w tym wątku), nie atakuje własności tylko nazywa rzeczy po imieniu. Własność ogranicza wolność złodzieja. To nie jest zarzut ani postulat, tyko fakt. Tak samo kradzież narusza wolność właściciela. Tu nie pomoże i stu Pinkertonów :)

I dobrze, to jest właśnie libertariańskie. Moja wolność jest ograniczona twoją wolnością, czy raczej własność.

Pinkertoni pomogą dojechać złodzieja ;).
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Maciej Dudek napisał:
Trikster (przynajmniej w tym wątku), nie atakuje własności tylko nazywa rzeczy po imieniu. Własność ogranicza wolność złodzieja. To nie jest zarzut ani postulat, tyko fakt. Tak samo kradzież narusza wolność właściciela.

Ok.

Teraz proszę o morał.

Bo ja też mogę napisać: zakaz mordowania ogranicza wolność morderców. To nie jest zarzut ani postulat, tylko fakt. Tak samo zamordowanie właściciela narusza życie właściciela.

Albo dyskutujemy poważnie albo pierdolimy farmazony, że woda jest mokra :)

Trikster napisał:
Klu jest taki: własność nic nie rozwiązuje.

A co ma rozwiązywać? Ma leczyć raka?
 

Trikster

Active Member
361
26
s00lis:
Czy instytucja własności nie sprzyja powszechnej wolności, czy nie minimalizuje jej ograniczanie?
Dlaczego miałaby sprzyjać?

Brak dla mnie oznacza nic
Jeśli ktoś się Ciebie pyta: "Ile masz butów", to możesz odpowiedzieć "Brak". Oznacza to, że nie masz butów. Jeśli odpowiesz "Nic", to niby co to miałoby znaczyć?
Są to dwa zupełnie różne słowa, jeśli mówimy o semantyce. "Nie chcę mi się nic robić" nie przekształcisz "Nie chcę mi się brak robić".
Z tego powodu, Twój argument upada - "wolność od" również mogę "ekstrapolować" w nieskończoność".

wolność do w oderwaniu od innych ludzi istnieć nie może
Hmm? "Wolność od" również. Zobacz: "wolność od braku spodni". Ktoś musi te spodnie wyprodukować, nie? :D

Postulaty rozszerzania wolności do są raczej charakterystyczne dla wszelkiej maści komuchów
To ja! To ja!

A może jesteś posesjonistą?
Nie.

Premislaus:
Każdy może robić na swojej własności co zechce i innym nic do tego
Bo niby nagle wszyscy zaczną przestrzegać aksjomatu nieagresji? Na takie bajania to trzeba sobie zapracować jakąś państwową posadką.

równie dobrze możesz nie patrzeć w tamtą stronę
A jeśli chcę? I jeśli przeszkadza mi jego wygląd? Czy któryś z Was, Misie, czytał w ogóle Locke'a, na którego się tutaj implicite powołujecie?

Kawador:
A co ma rozwiązywać?
Odnoszę się do tego, że dla propertarian własność to remedium. Otóż wcale to takie kolorowe nie jest.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Trikster napisał:
Odnoszę się do tego, że dla propertarian własność to remedium. Otóż wcale to takie kolorowe nie jest.

Remedium na co?
I jeżeli własność niczego nie rozwiązuje, to co rozwiązuje?
Co sprawia, że robi się "kolorowo", ludzie są dla siebie jak bracia, a kobiety dają za darmo:)? Zdradź mi to proszę.
 

Trikster

Active Member
361
26
Ja nie wiem, co sprawia i mało mnie to obchodzi. A powinno?

Popracuj nad gramatyką. W tym zdaniu: "I jeżeli własność niczego nie rozwiązuje, to co rozwiązuje?" z pierwszego zdania podrzędnego przechodzi podmiot domyślny do drugiego zdania. A więc otrzymujemy: "I jeżeli własność niczego nie rozwiązuje, to co [własność] rozwiązuje?" :D Jak już chciałeś zaszokować, to mogłeś przyjąć bardziej simplistyczną metodę i napisać: A=~A. :D
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Trikster, ale jest tak, że ja np. zainteresowany jestem ochroną własności a nie jestem zainteresowany swobodą kradzieży. W tym przypadku własność to wzmacniacz tej mojej swobody działania, którą sobie cenię. Na co miałbym ją zamieniać, żeby mi się chciało zmiany?
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Trikster napisał:
Ja nie wiem, co sprawia i mało mnie to obchodzi. A powinno?

Napisałeś, że własność nic nie rozwiązuje.
Jeżeli własność nic nie rozwiązuje, to wnioskuję, że istnieje coś, co potrafi rozwiązywać problemy lepiej niż instytucja własności prywatnej.
Czym jest to coś?
I tak, powinno cię interesować. W końcu to ty napisałeś, że WŁASNOŚĆ NIC NIE ROZWIĄZUJE.
 

Trikster

Active Member
361
26
Maciek:
Dlaczego? Znaczy się: na jakiej zasadzie własność ma wzmacniać Twoją swobodę działania? O ile się bowiem orientuję, swoboda działania jest WBUDOWANA w samą definicję własności. Nie można wzmacniać czegoś, co jest już DANE. Chyba że postrzegasz swobodę działania jako czynnik odrębny od własności, to wtedy sprawa ma się inaczej. Ale pytanie pozostaje: na jakiej zasadzie własność ma wzmacniać Twoją swobodę działania?

kawador:
Eh, ten fetyszyzm monoczynnikowości.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Trikster napisał:
Dlaczego? Znaczy się: na jakiej zasadzie własność ma wzmacniać Twoją swobodę działania? O ile się bowiem orientuję, swoboda działania jest WBUDOWANA w samą definicję własności. Nie można wzmacniać czegoś, co jest już DANE. Chyba że postrzegasz swobodę działania jako czynnik odrębny od własności, to wtedy sprawa ma się inaczej. Ale pytanie pozostaje: na jakiej zasadzie własność ma wzmacniać Twoją swobodę działania?

Tak, wolność i własność to dwa odrębne, miłe sercu pojęcia. A wzmocnienie widzę tak: mam własny samochód, mam większą swobodę niż gdybym nie miał samochodu.
 
A

Anonymous

Guest
Trikster napisał:
Premislaus:
Każdy może robić na swojej własności co zechce i innym nic do tego
Bo niby nagle wszyscy zaczną przestrzegać aksjomatu nieagresji? Na takie bajania to trzeba sobie zapracować jakąś państwową posadką.

równie dobrze możesz nie patrzeć w tamtą stronę
A jeśli chcę? I jeśli przeszkadza mi jego wygląd? Czy któryś z Was, Misie, czytał w ogóle Locke'a, na którego się tutaj implicite powołujecie?

1. Ludzie przestrzegają aksjomatu nieagresji. Jest to naturalne, że się na ulicy mijam z ludźmi w pokoju, a nie walę się z nimi cegłówkami po głowach. Poza tym swobodny dostęp do broni, doprowadzi do respektowania w pełni tego aksjomatu, koniec końców wystrzela się tych co nie będą go przestrzegać. Jakoś ten aksjomat był przestrzegany wszędzie tam, gdzie nie było państwa. Pisałeś na swoim blogu o prawie policentrycznym ;).

2. No to Twój problem ;). Sam decydujesz i sam ponosisz konsekwencje. Spróbuj go namówić do zmiany płotu, albo za sponsoruj.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Trikster napisał:
Eh, ten fetyszyzm monoczynnikowości.

Czy ja ci bronię podać w jednym poście KILKA rozwiązań?

Własność nic nie rozwiązuje, a zatem powinniśmy... co powinniśmy zrobić?
 

Rozpylacz

New Member
73
0
Fajnie, że moje pytanie zapoczątkowało taki zajebisty offtop :) Nie czytałem wszystkiego, co tu napisaliście, bo mi sie nie chce a poza tym trzeba sie uczyć do matury :D Ale generalnie chodzi mi dokładnie o to samo, o czym pisze Trikster. Nie da sie odróżnić praw pozytywnych od praw negatywnych, czy prawa do własności od prawa do socjalu. Prawo do własności jest jednocześnie wolnością od ludzi chcących nam naruszyć własność, a prawo do socjalu wolnością od ograniczeń przy braniu kasy z urzędu. Powiedzmy, że dajemy socjal jednemu człowiekowi, zabierając część kasy drugiemu. Wtedy ograniczamy wolność tego, komu zabieramy, dając więcej wolności dostającemu socjal. Odbierając prawo do socjalu, działamy w druga strone. Prawo własności może sie wydawać bardziej naturalne, ale to inna sprawa...

kawador napisał:
Oto wolność rozumiana w sposób czysty Smile

Dla mnie to nie jest wolność.
To jest właśnie ten typ anarchizmu (czerwony), który sprawił, że dopóki nie poznałem myśli libertariańskiej, uznawałem anarchizm za rojenia pojebów.
Dla mnie wolność do zabijania zwierząt to nie wolność.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Rozpylacz napisał:
Dla mnie wolność do zabijania zwierząt to nie wolność.

Dla mnie też.
Ale mężczyzna jeść musi, żeby być silnym i bronić swojej własności przed np. wegetarianami.
A tak się składa, że zwierzęce mięso jest pożywne, zdrowe i daje mega kopa energetycznego.
 

Trikster

Active Member
361
26
Premislaus:
Ludzie nie przestrzegają aksjomatu nieagresji. Już pomijając przykład fotonów :D, urzędnicy to również ludzie, nie? Poza tym, agresję można definiować całkowicie dowolnie, więc trudno mówić o przestrzeganiu czegoś, co nie ma określonej definicji.

kawador:
Ale ile jeszcze razy Ci napiszę, że mnie to nie interesuje?

Maciek:
Tutaj odwołać się trzeba do natury, a raczej definicji własności. Czym jest własność?
Choć w gruncie rzeczy mogę Ci odpowiedzieć tak: własność nie gwarantuje Ci, że Ci ktoś tego samochodu nie odbierze. W związku z tym, własność sama przez się nie zwiększa Twojej swobody działania. Dodatkowo, zamiast o własności mogę mówić o posiadaniu, a nawet o użytkowaniu. Po co własność? Własność samochodu nie zwiększa Twojej swobody działania, zwiększa ją samochód w momencie jego użytkowania. Jadąc samochodem, możesz znaleźć się dalej i szybciej niż gdybyś przemieszczał się na piechotę. W języku polskim słowo "mieć" nie przekłada się automatycznie "jestem właścicielem".
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Trikster napisał:
Ale ile jeszcze razy Ci napiszę, że mnie to nie interesuje?

Własność nic nie rozwiązuje. Jedynie sznurówki, ale to i tak pośrednio.

W takim razie musi istnieć coś, co przynajmniej rozwiązuje choć jeden problem, którego nie potrafi rozwiązać instytucja własności. Bo instytucja własności nic nie rozwiązuje - nawet sznurówek dobrze nie umie rozwiązać.
 

Rozpylacz

New Member
73
0
Trikster napisał:
Własność samochodu nie zwiększa Twojej swobody działania, zwiększa ją samochód w momencie jego użytkowania.
Zwiększa. Mając prawo do użytkowania samochodu mam większą swobode działania niż wtedy, gdy go nie mam.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
@Trikster

No nie zgodzę się - jeśli to auto przestanie być własnością to jutro nie będzie go na parkingu. Co mi z rzeczy, którą mam tylko przez chwilę? Większą swobodę daje mi stabilne dzierżenie rzeczy a stabilność jest zapewniana przez własność.
 
Status
Zamknięty.
Do góry Bottom