Antywolnościowa retoryka/erystyka

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
Przypomniała mi się retoryka kolegi (użyta około roku temu), w miarę kumatego (, ale zwolennikiem "trzeciej drogii):
"na libertarianizmie skorzystaliby najbogatsi, a ty byłbyś biedniejszy niż jesteś", "to, że państwo nie działa sprawnie, to nie znaczy, że trzeba je znieść, tylko zreformować".
 

military

FNG
1 766
4 728
Zwykle w takich sytuacjach odpowiadam: "no to masz całe wieki reformacji w najróżniejszych kierunkach - kiedy twoim zdaniem państwo działało sprawnie? W jakim kierunku można jeszcze pójść? Ile jeszcze wieków musi minąć, żebyś rozważył alternatywę?", co daje punkt wyjścia do gadki o tym, jak to państwo dąży do rozrastania się, i o tym, kto niby ma reformować i dlaczego miałby robić inaczej niż inni. Ale i tak najlepsze efekty na takie pseudofilozoficzne pierdzielenie dają malutkie przykłady z życia: "kiedy ostatnio staniały bilety autobusowe? Czy pamiętasz, żeby dozorczyni przyniosła kiedyś obniżkę podatków?" - i przypominanie, że państwo rośnie i drożeje pomimo zmieniających się ekip i (rzekomo) różnych ideologii sił rządzących.
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 938
Jeśli macie siłę dyskutować:
http://uciekinierzdystopii.wordpress.com/2013/10/05/przeciw-libertarianom/

"Przecież nie mieliby szans, przecież państwo chroni ich i otula kołderką, państwo istnieje przede wszystkim dla nich."
"Takim poligonem doświadczalnym jest na przykład Somalia, od 30 lat bez funkcjonującego rządu."
"Tam gdzie z powodów ideologicznych porządku nie pilnowały odpowiednie służby, egzekwujące przestrzeganie wyznaczonych zasad, tam władzę przejmował internetowy melanż troli wszelakich typów."
 

Orion

Member
83
7
Najlepszym argumentem przeciw jest po prostu to, co kiedyś powiedział Ludwig Von Mises, socjalista nigdy nie zgodzi się z libertarianinem, ponieważ socjalizm bazuje na ascetyzmie, gdzie libertarianizm optuje za zbytkiem i powiększaniem kapitału.

Jako wolnościowy socjalista zgadzam się z tym, więcej argumentów nie potrzeba.
 

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
Libertarianizm optuje za wolnością. Powiększanie kapitału jest równie libertariańskie co niepowiększanie kapitału. Tu na forum mamy przecież szkołę libertariańskiego biedyzmu. Asceta może być libertarianinem, a w akapie wszyscy moga być ascetami. Libertarianizm jedynie nie przeszkadza w uczciwym powiększaniu kapitału (w nie powiększaniu również).
Wolny rynek pomaga osiągać wszystkie cele (oczywiście te które nie naruszają cudzej własności oraz nie wykorzystują przemocy) a czy to będą cele duchowe, materialne czy jeszcze jakieś inne to już każdy musi sobie wybrać sam.
 

Orion

Member
83
7
Z tym, że ja np. nie uważam, że sam kapitalizm może być w jakikolwiek sposób ascetyczny, człowiek to skurwysyn i tymbardziej, skutecznie nauczony rewolucja przemysłową, będzie innym wbijać nóż w plecy, tworzyć nierówności i grać brudno. Nie wierzę, że korporacje juz w tym momencie nie rządzą dużą częścią świata, i co miałoby im to uniemożliwić w sytuacji wolnego rynku, bo taki mechanizm nie istnieje. Co chroni Shell przed zbrojeniem się w Afryce? Mają tam całą armię i kontrolują stan rzeczy.

Człowiek jednak należy do królestwa jednolitego z tym od zwierząt, przynajmniej biologicznie, a ile wipeoutów można naliczyć, gdy choćby populacja jednego gatunku wybijała populacje drugiego gatunku w walce o terytorium i środki do życia/zasoby, i gdzie ejst ten magiczny mechanizm, który chroni inne byty? Pomijam już fakt, że większość gatunków ssaków jest hieratyczna, czyli występuje naturalny , biologiczny i instynktowny pociąg do władzy.

Nie wierzę, że ktokolwiek mógłby być zostawiony w spokoju w takim świecie, biorąc nawet pod uwagę prosty fakt zastraszająco wzrastającej populacji człowieka na ziemi co już w tym momencie odciska swój wpływ na florze i faunie świata, co dopiero na społecznościach takich jak Afroamerykanie i historia niewolnictwa.

Identycznie nie uważam, że szef korporacji jest w jakikolwiek sposób akapem, bo to już tworzy hierarchię, oraz pewnego rodzaju przełożoność nad innymi i władzę.

Wierzę w bardziej abstrakcyjne, biorąc pod uwagę naturalne ciągoty ludzkie rozwiązania. Jak choćby walkę związkową Wordswortha, demokrację uczestniczącą, Tuckeryzm czy nawet w pewnym wariancie akceptuję Georgizm.

Edit: Oczywiście, wszystko miałoby sens, gdyby większość ludzi utożsamiała się zasadami libertariańskimi, biorąc jednak uwagę rozstrzał kulturowy i społecznościowy, to każda dana społeczność ma inny zestaw zasad i rzeczy, których przestrzega, libertarianizm w formie akapu jako nurt wielce niszowy nie jest znany w większości społeczeństwa, toteż nikt nie jes w stanie w danej kulturze nauczonej działac na określonych zasadach, uświadczyć ani zaszczepić aksojomatów o nieagresji oraz byciu uczciwym. Do tego trzeba aby większośc ludzi utożsamiała się z ideami prezentowanymi choćby w klasycznej myśli liberalnej. Bo jeśli paredziesiąt tysięcy mongołów uzbrojonych po zęby chce splądrować małą "ascetyczną" społeczność libertariańską, to jak w takim razie respektować zasady, które wyznają tylko libertarianie? Będą starali się wytłumaczyć rozśwcieczonym zdobywcom u bram, że lepiej jest jednak przestrzegać reguły o nieagresji? :)

Ktoś oglądał kiedyś Mad Maxa?

To samo tyczy się brudnego biznesu i brudnych przedsiębiorców, nawet dzisiaj uświadczymy to w postaci mafii, która mogłaby eskalowałać się do rozmiarów niebotycznych, gdyby zostawić im wolną rękę, bo ci ludzie tak są nauczeni i to lubią. W Somalii anarchizm miałby rację bytu, gdyby ludzie utożsamiali się z libertarianizmem, a tak nie jest.

Nie wierzę, że libertariański zestaw zasad jest czymś naturalnie pozyskiwanym w formie prawa naturalnego, od kołyski. Inaczej nikt nie potrzebowałby panic roomów w RPA. Konflikt interesów jak i konflikt w ogóle, jest jedyną rzeczą która jest dana człowiekowi od kołyski, a to tylko dlatego, że nie jesteśmy kolektywem, a indywidualnymi jednostkami z innymi pragnieniami.
 
Ostatnia edycja:

Zbyszek_Z

Well-Known Member
1 021
2 467
Czekaj, czekaj. W akpaie ludzie będą się zabijać i okradać bo jest mało libertarian, ale komunizm etc. pozbawi już ludzi chciwości i żądzy władzy?

Oczywiście, potrzeba przynajmniej częściowej zmiany w świadomości ew. zmiany proporcji sił, ale zaletą wolnego rynku nad innymi systemami jest taka, że pozwala wykorzystać "dobrą" chciwość w celu walki ze "złą" chciwością.
 

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
Tyle że dzisiejsze korporacje to wynik kapitalizmu kompradorskiego (bądź socjalizmu państwowego, jak kto woli). Korporacje powstały dlatego że państwa chroniły przed konkurencją. Były na prawdę fajne artykuły o tym jak w Stanach powstawały wielkie firmy i prawie zawsze było to wynikiem jakiegoś układu polityczno-byznesowego.
Jak ktoś pamięta niech da linka. Dobrze też to Nock w swojej najsłynniejszej książce opisywał.
Wygląda to tak że prowadząc swój biznes masz dwie możliwości: albo starać się żeby twój produkt był tani, nowoczesny i dobry, albo dać w łapę politykowi/urządnikowi żeby udupił konkurencję albo zapewnił ci wyłączność na produkcję danej rzeczy. Im większą masz firmę tym pierwsza możliwośc jest jest mniej realna (w dużej firmie masz sporą biurokracje co sprawia że reakcja na bodźce rynkowe jest wolniejsza, do tego masz w chuj menagerów, którzy niczego nie produkują). Korporacje rozrosły się i trwają dzięki państwu.
Co do rewolucji przemysłowej to za ciężką sytuacje pracowników na początku też zdaje się odpowiadały działania państwa. Jednak z każdym rokiem sytuacja robotników ulegała poprawie. Zmniejszała się bieda, spadała umieralność itp. To właśnie spowodowało że nie przyjeły się pomysły Wordswortha, którego bardzo cenie tak w ogóle. Sytuacja robotników poprawiała się z czasem na tyle że nie chcieli oni ryzykować razem z kapitalistą tak jak proponował Wordsworth.

"Nie wierzę, że ktokolwiek mógłby być zostawiony w spokoju w takim świecie, biorąc nawet pod uwagę prosty fakt zastraszająco wzrastającej populacji człowieka na ziemi co już w tym momencie odciska swój wpływ na florze i faunie świata, co dopiero na społecznościach takich jak Afroamerykanie i historia niewolnictwa."

Na świecie jest jeszcze od zajebania miejsca gdzie mogą się osiedlać ludzie. Zabierzmy je spod władzy państwa i pozwólmy wolnemu rynkowi wynajdywać technologie które pomogą je zasiedlić.
 

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
Większość nie musi utożsamiać się z ideą libertariańską. Nie mogę pisać o całym świecie, ale w europie i krajach z kulturą anglosaską tam gdzie nie ma państwa szybko wykształcają się prawa zbliżone do libertariańskich. Jako przykład mogą służyć pewne rejony Alaski, północnej Norwegii, a nawet Syberii. Jedź tam i spróbuj coś komuś podpierdolić bądź spróbuj pouczać jak mają żyć w swoim domu.
Akap to w pewnym stopniu równawaga sił jaka powstaje wśród wolnych ludzi, bo wolny rynek wyrównuje ludzi na co wskazywali właśnie rynkowi anarchiści i agoryści.
Co do mongołów, komunistów i nazistów to zdajemy sobie sprawę że należy mieć siłę żeby się przed takimi bronić. Ale wolny rynek zawsze znajduje najlepsze rozwiązania (metodą prób i błędów a także pracą wielu jednostek) w tym rozwiązania dotyczące obronności.

Co do Somalii i RPA to są różnice między ludźmi z europy i ich postrzeganiem świata a czarnymi ludźmi z Afryki. Inna kultura inne podejście do życia, dlatego uważam że panic roomy to inna kwestia.

Zbychu nie imputuj Orionowi komunizmu bo ja widzę że przerobimy jeszcze parę kwestii i będzie z niego dobry rynkowy anarchista:)
 

military

FNG
1 766
4 728
Logika Hanny Gronkiewicz-Waltz i generalnie PO z okazji warszawskiego referendum:

- nie bierzcie udziału w referendum, bo głosowanie przeciw odwołaniu HGW to nie żaden wybór! Głosuje się za czymś, a nie przeciw czemuś!
- bierzcie udział w wyborach, żeby głosować przeciw Kaczyńskiemu - chyba nie chcecie, żeby rządził?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 269
Widzę u Moraine https://www.facebook.com/photo.php?...92631691.48852.191105434272737&type=1&theater kolejne gówno w stylu "Zróbmy libom łaskę, dając kawałek ziemi w dziczy, odgrodźmy ją drutem kolczastym, strzelajmy do uciekinierów i zobaczmy czy libowe teorie sprawdzają się w praktyce, że nastanie tam dobrobyt”, które to również już tutaj pojawiało się w różnych mutacjach od czasu do czasu.

Jak dla mnie jest to shit, który niezwykle łatwo zaorać, wskazując, że rezultaty takiego eksperymentu będą takie same, jak nie gorsze, niezależnie od przekonań politycznych królików doświadczalnych. Ot, choćby w nieodżałowanym Związku Radzieckim, będącym zdaje się wzorem do naśladowania autorów tego typu pomysłów, już prowadzono takie eksperymenty, a o relacji z jednego z nich wspominałem tutaj:
https://libertarianizm.net/threads/co-ostatnio-czytaliscie.729/page-3#post-62775

Czy gdyby złapać grupę komuchów, zamknąć ich w rezerwacie gdzieś w Bieszczadach, otoczyć murem z zasiekami i strzelać do uciekinierów, to coś w tym rezerwacie by powstało? Zapewne nie, choć jest pewien plus takiego rozwiązania, byłoby trochę mniej komuchów :)

Co więcej, widząc taki głupkowaty tekst, dziecinnie łatwo przejść z obrony do ataku. Wystarczy zacząć dociekać, dlaczegóż to towarzyszowi snującemu takie pomysły, marzą się miejsca odosobnienia otoczone drutem kolczastym i strzelanie do uciekinierów. Cóż, widać jest to klasyka komuszyzmu i zbyt wielkie stężenie sprawiedliwości społecznej we krwi powoduje, że automatycznie ludzie zaczynają fantazjować o różnych wariacjach obozów koncentracyjnych i ludobójstwa, a przecież można zupełnie inaczej … :)
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 146
Ja mam pytanie. Ostatnio na necie popularną argumentacją za podatkami i zamordyzmem jest:
"Spoko, a ja sobie otworzę swój Hong Kong i swoją strefę wolności ekonomicznej polegającej na tym, że nie będę płacił żadnych podatków, uzyskiwał żadnych zezwoleń itd. Ale oczywiście z infrastruktury, z bezpieczeństwa, z edukacji, z rynku zbytu i całej reszty będę korzystał jak najbardziej. Gorzej jakby każdy sobie taką strefę stworzył to by była bida.."
Czyli : "firmy muszą płacić wysokie podatki, bowiem korzystają z infrastruktury państw" oraz "państwa wolnorynkowe z niskimi podatkami to pasożyty"

Generalnie próbowałem się z tym rozprawić w taki sposób:

"Po pierwsze - Chiny niczego nie produkują, towary produkują konkretni ludzie - firmy oraz ich pracownicy.
Po drugie - bzdura.
Po trzecie - nawet jeśli by było tak jak mówisz - to bez HK Chiny nie sprzedały by tej dodatkowej liczby rowerów. Ergo- winne są same Chiny, które długo nie były i nadal nie są konkurencyjne pod względem prawnym jeśli chodzi o wolność gospodarczą, względem HK."

"Bez HK - Chiny też by nie miały tej dodatkowej sprzedaży. Więc można powiedzieć że to Chiny żerują na lepszych uwarunkowaniach prawnych HK, skoro korzystają z ich infrastruktury portu. Nieprawdaż?"

Ale imho to może być słabe, bo przeciwnik może odwrócić kota ogonem i stwierdzić, że gdyby nie istniał HK, to Chiny mogłyby narzucić swoim producentom - sprzedaż przez ich własny port, itd. i kasować z tego, dodatkowo - podatki.

i dalej:

"Idąc Twoim, kolektywistycznym tokiem rozumowania: im większa, prywatna konkurencja na rynku, tym lepsze towary i niższe ceny.
Wszyscy korzystają na takiej konkurencji, bowiem mogą coraz to lepsze towary kupić taniej. Siła nabywcza ich pieniądza wzrasta (bo mogą więcej kupić za to samo wynagrodzenie).
Stąd mój postulat, wynikający z Twojego toku rozumowania- państwo powinno refundować różnicę w cenie (np. cena tego samego LCD sprzed 8 lat to 20 tys zł, dziś - 900zł. państwo powinno zwracać 19.1 tys na każdej sprzedanej sztuce) - producentom tego sprzętu, bowiem wszyscy korzystają z infrastruktury tych przedsiębiorców, wynalazczości, tańszych i lepszych metod produkcji oraz konkurencji na rynku, pozbawiając ich dodatkowych dochodów."

Po tym poście - intelokutor skapitulował, rzucając na odchodne: "nie gadam z fanatykami".

Jakieś inne propozycje?
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 938
Ja bym poprosił o cennik państwowej infrastruktury. Zwrot mojego udziału w jej tworzeniu. I prawo do niekorzystania z niej i nie płacenia.
Skoro NFZ może sprawdzać nr ubezpieczenia to policja może sprawdzać opłatę za ochronę itp.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 269
Z jakiej infrastruktury i gdzie? Bo jeśli z infrastruktury w innych częściach kraju, to ten argument łatwo zbić pytaniem, czy powinniśmy też zamknąć granice na cudzoziemców, którzy, skubani, drogami chcą jeździć, z "bezpieczeństwa" (?) korzystać itp. itd., a podatków co do zasady u nas nie płacą :) Jeśli natomiast chodzi o infrastrukturę na terenie "hą - ką", to nie wiem o co kaman, jaką infrastrukturę? :) Jak słyszę taką gadkę, to się zastanawiam, czy ja żyję faktycznie w tym samym skurwiałym Ubekistanie, co kreatura, która coś takiego wygaduje. Ja zakorzystanie z infrastruktury jak najbardziej płacę. Za prąd, wod - kan, śmieci, net, telefon itp. itd. zawsze mi przyłażą rachunki, a za korzystanie z dziurawych dróg najeżonych fotołapkami bulę prawie 6 zeta za litr paliwa, które normalnie mogłoby kosztować 2 czy 3. Nie wiem, oni mają to wszystko faktycznie za darmo w ramach bulenia PIT? Czy można sobie wyrobić jakąś kartę komucha, że się płaci podatki, kocha ubecką ojczyznę i faktycznie "korzystać z infrastruktury" za free?

Poza tym z tymi podatkami jest kilka "ale". Jednym z nich jest to, że istnieją podatki bezpośrednie i pośrednie. Osoba przebywająca na danym terytorium podatków bezpośrednich nie płaci, natomiast w chwili dokonania jakiegokolwiek zakupu płaci podatki pośrednie, przecież nawet w bochenku chleba drugim co do udziału składnikiem sa podatki (a jakby dobrze policzyć, to kto wie, czy nie pierwszym :) ), nie wspominając już o paliwie, używkach itp. itd. Dlatego przebywając na danym terytorium podatki się zazwyczaj płaci. Warto też posłużyć się niezbyt uczciwym chwytem i wskazać, że np. wpływy z PIT praktycznie w całości są pochłaniane przez koszty obsługi długu publicznego i ściągania podatku, co nie jest do końca prawdą, bo nie jest powiedziane, że akurat z PIT finansuje się odsetki, ale ładnie pokazuje skalę zadłużenia i ogólnie bezsens tego podatku.

Na serio, prawna konstrukcja ustroju z jakimś "hą -ką"' czy w ogóle panarchia, gdzie każda jednostka administracyjna rządzi się swoimi prawami, to nie jest jakieś szczególnie ambitne zadanie. Deklarujesz, że mieszkasz w "hą - ką" to "korzystasz" z "dobrodziejstw i zdobyczy socjalnych i cywilizacyjnych" w innych częściach kraju na takich samych zasadach jak cudzoziemcy i chuj. Niech się komuchy lepiej zaczną martwić, jak powstrzymać swoich niewolników od spierdalania z tego więzienia na wypadek gdyby powstała wolna strefa, warto podpowiedzieć jakie to rozwiązanie wrażliwe społecznie władze ludowe wykoncypowały w kwestii Berlina zachodniego :
 

dataskin

Well-Known Member
2 059
6 146
Z jakiej infrastruktury i gdzie?
Wg. jego logiki sam Hong Kong niczego nie produkuje a korzysta z "infrastruktury Chin" bo tam produkują te rowery i gdyby nie oni, to "pasożytniczy" HK nie miałby z czego żyć.

Napisałem mu, że jest odwrotnie - to Chińscy przedsiębiorcy korzystają z infrastruktury portu HK, bo gdyby nie HK - nie sprzedali by dodatkowej liczby rowerów

Bo jeśli z infrastruktury w innych częściach kraju, to ten argument łatwo zbić pytaniem, czy powinniśmy też zamknąć granice na cudzoziemców, którzy, skubani, drogami chcą jeździć, z "bezpieczeństwa" (?) korzystać itp. itd., a podatków co do zasady u nas nie płacą :)
To pytanie zadałem w pierwszej kolejności. Wg. jego logiki - turyści nie muszą płacić podatków, bo: "zostawiają pieniądze w Polsce i to jest dobre"
Zauważyłem, że z tego stwierdzenia wynika implikacja odwrotna. Tzn. że z punktu widzenia budżetu państwa - państwo powinno zakazać wyjazdu Polaków za granicę bo wtedy zostawiają swoje pieniądze tam, a nie w Polsce. Wkurzył się i zaczął wyzywać od fanatyków.

Niech się komuchy lepiej zaczną martwić, jak powstrzymać swoich niewolników od spierdalania z tego więzienia na wypadek gdyby powstała wolna strefa, warto podpowiedzieć jakie to rozwiązanie wrażliwe społecznie władze ludowe wykoncypowały w kwestii Berlina zachodniego :
Już kombinują i myślą, stąd się wzieła ta argumentacja o "korzystaniu z infrastruktury" oraz "pasożytniczej działalności prawopodatkowej"
stref które proponują lepsze warunki niż Polska, a którą uprawia m.i.n PiS pośród idiotów ekonomicznych.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 861
W sumie nie jest to czysto "antywolnościowe" hasło, ale jest to zdecydowanie element erystyki:

Potrzebujemy debaty publicznej w tej sprawie

To jest zdanie, które nic nie znaczy, nie wnosi nic do dyskusji, ale pada prawie zawsze. Kto pierwszy go wypowie, dostaje +10 punktów do prestiżu i odblokowuje sobie kilka zaklęć. "Debata publiczna" to legendarny artefakt, który rzekomo leży u podstaw demokracji, ale którego nikt nigdy nie widział. Według podań Sławomir Sierakowski podczas swoich mitycznych wypraw po świecie był świadkiem owego sakramentu w dalekich krainach.
 
Ostatnia edycja:

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 861
W zasadzie forum libertarian mogłoby przejść do historii i naprawdę rzetelnie przeprowadzić pierwszą w dziejach publiczną debatę z prawdziwego zdarzenia. Najpierw trzeba społeczeństwo podzielić arbitralnie na kategorie (albo żeby było bardziej modnie - klasy) i potem dobrać przedstawiciela każdej opcji. Proponuję znaleźć na forum cztery osoby - jedną o włosach czarnych, jedną blond, potem kasztanowych i rudych. Następnie zorganizować im dyskusję. Temat np. - "anarchia czy etatyzm?"
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 882
12 269
Było już zaoranie słynnego "O, jej, a kto będzie budować drogi"? Nie chce mi się przebijać przez cały wątek, a jakoś zaczęło mnie wkurwiać to ostatnio, więc tu szybka orka w 5 punktach:

1. Ani państwo, ani jednostki samorządu terytorialnego nie budują żadnych dróg. Wraz z pojawieniem się systemu zamówień publicznych, na budowę drogi trzeba ogłosić przetarg. Zazwyczaj jest to przetarg nieograniczony, rzadziej ograniczony. Tak czy inaczej, każdy może do niego przystąpić (do przetargu ograniczonego również, tylko nie każdy załapie się do etapu składania ofert). Mniej więcej orientuję się jak wyglądają te przetargi i wszystkie większe inwestycje polegające na budowaniu dróg realizują podmioty prywatne.

2. Ani państwo, ani JST również nie nadzorują budowy dróg. Inspektora nadzoru, czy tam inżyniera kontraktu w zależności od typu robót również wyłania się w drodze przetargu i jest to podmiot prywatny.

3. Analogicznie ani państwo, ani JST nie projektują budowy dróg. Zajmują się tym … podmioty prywatne.

4. Co najwyżej można powiedzieć, że podmiot publiczny organizuje i finansuje budowę, tylko z tym jest pewien problem. Polega on na tym, że podmiot publiczny co do zasady nie generuje żadnego dochodu, a jedynie jest obciążeniem dla podmiotów prywatnych, którym odbiera środki w celu realizacji swoich założeń. No i tu pojawia się ta zabawna kwestia, ponieważ jakby na to nie patrzeć, podmiot taki jest zwyczajnie pośrednikiem pomiędzy finansującymi podmiotami prywatnymi, a wykonującymi podmiotami prywatnymi, a w myśl lewackiej ideologii, pośrednik zawsze przedstawiany jest jako pasożyt, którego trzeba, w zależności od stopnia zradykalizowania, albo przepędzić, albo odjebać :)

5. Argument, że w akapistanie byliby gapowicze i nie każdy chciałby się zrzucać na drogi jest całkiem niezły, tylko dzisiaj też są gapowicze i też nie każdy zrzuca się na drogi. Efektywne stawki opodatkowania w Polszy są niskie, np. ja sam płacę PIT stanowiący kwotę jednocyfrową, koszty ściągania tego podatku pochłaniają znaczną część wyegzekwowanych sum, a koszt obsługi naszego zadłużenia przewyższa wpływy z PIT. Z tego co widzę, Krajowy Fundusz Drogowy ma na 2014 r. budżet 15,5 mld zł. Niby dużo, tylko na łebka (przyjmując, że mieszka tu 38 mln ludków) wychodzi 400 zł. Wpływy z samej akcyzy na paliwa płynne w 2012 r. to 23,5 mld zł, na samochody 1,3 mld zł, LPG 1 mld zł. Ta kasa rozpływa się w powietrzu.

Tak więc na pytanie o to, kto będzie projektował, budował, nadzorował i finansował drogi w akapie, można spokojnie odpowiedzieć, że te same podmioty, które budują je teraz, tylko pozbędziemy się pośrednika – krwiopijcy :)
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Ciek - nie poruszyłeś najtrudniejszej sprawy, czyli kto tym prywatnym podmiotą przekaże kasę na budowę drogi. W pytaniu "kto będzie budował drogi" tak naprawdę nie chodzi o to, kto je będzie budował, bo jak jest odpowiednia kasa, to zawsze się znajdzie ktoś chętny do wzięcia roboty; chodzi o to, kto będzie płacił za budowę dróg.


Występuje jeszcze w postaci dialogu i konsultacji społecznych.
Ale te konsultacja społeczne to są jakoś konkretnie, prawnie zdefiniowane, więc nie jest to takie Yeti. Inna sprawa, że chyba sprowadzają się do zapytania o zdanie szefostwa największych związków zawodowych czy coś w tym stylu. Swoją drogą, to jak była ta ustawa o wieku w jakim zabierają dzieciaka do szkoły, to propozycja zrobienia takiej ostatecznej konsultacji społecznej w postaci referendum nie przeszła, pewnie dlatego, że przy referendum nie ma żadnego dialogu, tylko anonimowe zaznaczanie swojego zdania na karteczce :)
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom