Orion napisał:Do tego oczywiście możesz mieć prawo, jeżeli ci się ta osoba w jakiś sposób nie spodoba, ale nie możesz decydować o życiu i śmierci niezależnej istoty, która jest w stanie się temu sprzeciwić, w tym samym momencie odbierając jej wolność i łamiąc aksjomat. Osoba ta nie może być twoją własnością zależną w stuprocentach od ciebie, tak jak załóżmy płód, któremu matka dostarcza pokarmu i moim zdaniem to od niej powinno zależeć czy chce przeznaczać swoje proteiny (etc) do udostępnienia/ssania przez pępowine, czy też sobie tego nie życzy. Tyle odnośnie tej całej analogii.Bob napisał:1. Nikogo nie chcę zawłaszczyć. Domagam się tylko, aby "intruz" opuścił moją własność.
To może analogia nr 2. Biegasz sobie po remontowanym moście i wpadasz na gościa, który akurat przechodził. Facet spadłby z kilkudziesięciu metrów na beton, ale w ostatniej chwili udaje mu się złapać Cię za nogę. Ty jesteś bezpieczny; tyle, że przez kilka godzin (do nadejścia pomocy) nie będziesz mógł się ruszyć, no i noga coraz bardziej boli.
Facet wisi na Twojej nodze z Twojej winy (podobnie jak płód znajduje się w ciele kobiety z jej winy) i jest w 100% zależny od Ciebie. Czy masz prawo uznać, że nie chcesz przeznaczać swoich sił i czasu na utrzymywanie go nad przepaścią?
crack napisał:Nie, dodałeś w następnym poście nową sytuację. Nieprzytomnego nie masz prawa wyrzucić, są dwie możliwości, albo wziąłeś do swojego samolotu nieprzytomnego (czyli wbrew woli) albo stał się nieprzytomny w samolocie. Z chwilą gdy był przytomny zgodził się na podróż twoim samolotem pod warunkiem że skonczy się to bez uszczerbku na zdrowiu, inaczej by nie wchodził.
Nieprzytomny człowiek nie może wyrazić swojej woli, więc nie wziąłem go "wbrew woli", tylko nie znając jego woli. Dokładnie tak, jak kobieta dokonująca aborcji nie zna woli płodu.
crack napisał:Miotasz analogiami ale znowu błędnie. Nie rozumiesz, że płód podczas uprawiania sexu nie istnieje, nie naruszasz jego wolności, natomiast strzelanie do ludzi to agresja ?
Dopóki żyjesz, Twoja śmierć nie istnieje. Bawiąc się w ciuciubabkę na polu minowym "zapraszasz" coś, co jeszcze nie istnieje. Kobieta podejmuje działanie, które może doprowadzić do zaistnienia bytu nieistniejącego wcześniej. W tym sensie jest to zaproszenie.
crack napisał:Nie odpowiedziałeś na pytanie. Co do analogii to jest adekwatnie podobna do tej wyżej, czyli błędna
Zaproszeniem jest sam fakt podjęcia współżycia. To, co myśli sobie kobieta nie ma znaczenia. Jeśli jedziesz do kraju, w którym połowa populacji to nosiciele HIV i uprawiasz seks z przypadkowymi kobietami, to patrząc obiektywnie "zapraszasz" do swojego ciała wirus HIV, a to czy chciałeś się zarazić, czy nie; czy też zaraziłeś się tylko dlatego, bo pękła gumka, nie ma znaczenia.
crack napisał:2. Myślisz, że długo miałby siłę trzymać za tę nogę albo Ty miałbyś siłę go utrzymywać, szybciej by Cię zabrał ze sobą do piachu więc uwolnienie chyba jest tutaj stosowne :> Kilka godzin utrzymać człowieka średnio 70-80 kg to chyba jakieś fantazmaty opowiadasz
Nie rozumiem, dlaczego czepiasz się drugorzędnych szczegółów, ale OK:
1.Ten, który bawił się na moście, to drugi Pudzianowski (jego nogi mogą wiele wytrzymać).
2.Facet, na którego wpadł, siłą i posturą przypomina Andrzeja Stanaszka (lekki, ale bardzo silny).
3.Są ułożeni w taki sposób, że "Pudzian" nie może spaść, ale nie jest też w stanie wyciągnąć "Stanaszka". Obaj muszą czekać na specjalistyczny sprzęt.
4.Nie ulega wątpliwości, że winę za całe zdarzenie ponosi "Pudzian".
Może go zrzucić, czy nie?
kr2y510 napisał:A jakim cudem pasażer znalazł się w Twoim samolocie?
Jak obiecałeś mu, przelot to się wywiązuj z danego słowa lub umowy. Jak jest to gapowicz to oczywiście masz prawo go wywalić z samolotu.
A jakim cudem płód znalazł się w ciele kobiety? Czy znalazł się tam na skutek swoich działań, czy też działań kobiety? Bo jeśli to drugie, to dlaczego w ewentualnym konflikcie "wolność kobiety - życie płodu" to kobieta miałaby stać na uprzywilejowanej pozycji?
kr2y510 napisał:Bob napisał:3.A jeśli przewożę nieprzytomnego człowieka, który przez cały czas trwania podróży nie będzie w stanie wyrazić swojej woli? Czy nie powinienem poczekać do momentu, gdy będzie mógł ją wyrazić?
A jak się zaczęło to przewożenie?
Wylądowałem na opustoszałym lotnisku i zauważyłem leżącego tam nieprzytomnego człowieka. Postanowiłem zabrać go do szpitala, ale po drodze zmieniłem zdanie.
kr2y510 napisał:Bob napisał:5.Czy jako "produkt" swoich rodziców uważasz, że mają oni prawo zrobić z Tobą co tylko zechcą?
Moi praktycznie i tak byli ze mną w stanie zrobić wszystko więc czy mieli do tego prawo czy nie, nie ma znaczenia. Lepiej jak tylko rodzice mają prawo do swojego dziecka a nie nikt inny.
Ja też mógłbym np. zabić sąsiada, zgwałcić jego córkę, czy podpalić mu dom, ale nie robię tego, bo konsekwencje nie byłyby dla mnie przyjemne. Facet, który zabija czy gwałci swoje dziecko też może spodziewać się przykrych konsekwencji. Na przykład ktoś, bez specjalnych rozterek moralnych, może odstrzelić mu łeb, czy obciąć jaja.
kr2y510 napisał:Bob napisał:A jeśli nie, to w którym konkretnie momencie stracili to prawo?
Gdy się go zrzekli. Robili to stopniowo, bo takie reguły były narzucone przez system. Wolałbym gdyby moment ten był jednoznacznie określony.
Na czym polega takie zrzeczenie? Gdyby stuletnia matka nie chciała zrzec się prawa do swojego 80-letniego syna, to nadal byłby on jej własnością?
kr2y510 napisał:Czy Ty odróżniasz przyczynę od skutku?
Przyczyna: głupia zabawa na dziurawym moście.
Skutek: potrącenie przypadkowego przechodnia, który zawisa na mojej nodze i jego życie zależy wyłącznie od mojej dobrej woli.
Przyczyna: zabawa w seks.
Skutek: uwięzienie w ciele płodu, którego życie zależy wyłącznie od dobrej woli jego matki.
Mike Smith napisał:A. Ktoś. W kobiecie. Staje się. Intruzem. Dokładnie w tym momencie, gdy ona nie życzy go w sobie.
Bob napisał:Jeśli będziesz leciał moim samolotem, to mam prawo wyrzucić Cię dokładnie w tym momencie, gdy uznam, że nie życzę sobie Twojej obecności (np. 2 kilometry nad ziemią)?
Jeśli będę płodem, oczywiście. Czyli: będę nieprzytomny, najprawdopodobniej kompletnie znieczulony i nic nie będzie wskazywało na to, że kiedykolwiek byłem świadomy. Także: czytaj co piszę, zanim się wypowiesz albo powiem Ci, dlaczego Twoja Stara by mnie nie wyrzuciła.
Czyli kryteria uprawniające do życia to: przytomność, prawdopodobna zdolność do odczuwania bólu i świadomość w przeszłości.
Po pierwsze, są to kryteria arbitralne i nie każdy musi się z nimi zgodzić.
Po drugie, świadomość to coś czego nie da się zmierzyć. Są ludzie, którzy twierdzą, że w stanie hipnozy cofnęli się świadomością do okresu życia płodowego. Możesz oczywiście twierdzić, że plotą bzdury, ale niby czemu Twoja prawda miałaby być lepsza, niż ich prawda.