SzabloZębny
New Member
- 329
- 4
Orion napisał:Jak już powiedziałem, dla mnie dziecko w macicy jest własnością matki, bo jest pokarmowo i rozwojowo zależne od jej organizmu, którego "pasożytuje" , więc ma ona prawo oddawać mu część zapasów lub stwierdzić, że bardziej ich potrzebuje niż ono i dziecko sobie usunąć i państwu ciula do tego
Czyli opowiadasz się za zwykłym niewolnictwem, z jakim mieliśmy nieszczęście doczynienia w takim Rzymie starożytnym, gdzie pan-Rzymian mógł zrobić ze swoim sługą, co tylko przyszło mu do głowy, ba, nawet względem swoich dzieci relacja władzy absolutnej nad życiem i śmiercią była ta sama. Oczywiście, uzasadnienie każdej formy niewolnictwa, prędzej czy później, kończy się na parareligijnych lub nielogicznych racjach, jak w twoim przypadku. Chyba, że mnie zaskoczysz.
Czy dzieciak myśli i ma uczucia to już nie jest ważne, ale odpowiedziałem na post poprzednika odn. tego kiedy dziecko może się samostanowić, a właściwie to może przejawiać już własną wolę od początku narodzin w oczywiście bardzo ograniczonym stopniu.
Ale skąd możesz to wiedzieć? Mówiłem Ci już, że empiryzm zaprowadzi Cię donikąd.
a skąd wiesz, że nie ma? i tak se można pierprzyć.
Wydajesz się iść drogą empiryzmu teoriopoznawczego, którego jednym z postulatów jest, że dowodzi się tylko tez pozytywnych.
w pełni odrębna?
Od czego lub kogo?
Chodziło mi bardziej o fazę wewnątrz organizmu matki, wtedy bazuje na matce i jej zasobach witamin, białka etc. Jeśli natomiast uważasz, że dzieciak wtedy nie jest 100% zależny od matki to powiedz mi czy w takim razie możliwy byłby w jakimkolwiek stopniu "niezależny" rozwój np prenatalny i jego następstwa.
Gdyby był 100 % zależny, jeśli w ogóle można sobie coś takiego wyobrazić, to chyba byłby zwykłym organem, co by musiało oznaczać, że potencjał do rozwoju leżałby w rękach organizmu matki, a tak nie jest, bo matka jedynie dostarcza pokarmu, dzięki któremu dziecko może się rozwijać, bo jest tak zaprogramowane, jako żywy organizm.
Okres po narodzinach to początek niezależnego organizmu, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości.
Kto nie wątpi, ten jest głupcem.
A do rzeczy, oczywiście, że nieprawda.
Powtarzam, nie ma tym świecie ludzi, którzy nie byli by w jakimkolwiek stopniu niezależni od innych ludzi, a o otoczeniu i środowisku nie wspominając.
Noworodek jest jaskrawym przykładem nikłej niezależności, bo może pępowina znika, i jest zdolny do oddychanie powietrzem, lecz sam nie zdobędzie żywności potrzebnej do przeżycia.
No i jeszcze ważne kwestia, jestem anarchistą, nie wspieram rządowych praktyk i interwencjonizmu, więc nie musisz mi ciągle wspominać o swoim antyinterwencjonistycznym nastawieniu.
Ta, w ustroju anarchistycznym, odpowiedzialność to chyba jednak cecha osobnicza, lub tam wg widzimisię. Chyba, że libertarianizm ma wmuszać w kogoś poczucie odpowiedzialności, absurd.
Odpowiedzialność to ponoszenie skutków własnych działań, i tyle.
Można powiedzieć, iż obecnie państwo, jako dobry wujaszek, chroni nas wszystkich, jak tylko może, przed owymi skutkami.