Zniszczenie rodziny, główny cel lewactwa?

tomahawk

Well-Known Member
736
1 295
i kurwa nigdzie nie pisałem że ktoś kto se zakłada rodzine jest lemingiem...
ino ci co sie od niej uzależniają...
Hmmm, piszesz tak, jakbym ja ciebie atakował. Tymczasem ja zauważyłem, że w zdaniu:
prawicowe komuchy nie chcą niezależnych jednostek, jak juz nie pańśtwo to niech lemingi bedom uzależnione od kolektywu rodzinnego, przez co nie ruszaja sie z miejsca przez co łatwiej ich pilnowac, można ich też szantażować grożąc najsłabszym członkom rodziny...
wrzucasz wszystkich do jednego wora. Zrozumiałem to tak, że każdy kto chce mieć rodzinę jest uzależniony od kolektywu rodzinnego i jest lemingiem. Tylko tyle. Jeżeli tak nie myślisz, to ok.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
no i? czy wynika z tego coś innego niż napisałem w poprzednim poście?

cały czas pisze ino o tych co promują uzależnienie i ograniczenie jednostki, a nie tych co maja rodziny...
juz pisałem ci nie kompromituj sie...

przecie istnieje w chuj ludzi co maja rodziny a nie są od nich uzależnieni, ale nadal takich łatwiej kontrolować prawicowym komuchom niż jednostce absolutnie bez słabego punktu jakim są inni członkowie rodziny, np...
dlatego promują rodzine, chwaląc jakby to chuj wie co było...

rodzina moze se być nie mam nic przeciw, tak samo nei mam nic przeciw jak ktoś se na swoim z innymi chętnymi zrobi państwo abo jakiś inny kolektyw...
no i argumenty padały jakie to plusy ta rodzina daje, ale ja nie widze absulutnie żadnego...
wszystko można otrzymać na wolnym rynku bez zbędnych obowiązków...
obowiazków jak pamięć o datach urodzin i imienin, obowiazkowe utrzestnictwo w rodzinnych imprezach, przysługi mijające sie kompletnie z ekonomią, np zatrudnienie kuzyna mimo że jest debilem, a jak sie nie zatrudni abo zapomni o czyichś imieninach to sie częśc rodziny obraża i niekiedy koło dupy bedzie robić i na złość... po chuj to komu?
 
Ostatnia edycja:

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
no jest jednoznaczne ze sie kompromitujesz bo nie ma tam nic na temat że kazdy kto ma rodzine jest lemingiem...
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
jeszcze raz zacytowane zdanie przetłumaczone dla tych z niższym poziomem inteligencji:

prawicowe komuchy chwalą rodzine, coby sie różnić od lewicowych komuchów które chwalą uzależnienie państwowe.
lewicowe komuchy uzależniają ludzi od państwa i przez to obiecują sobie że bedom mogli uzależnionych lemingów łatwiej kontrolować
prawicowe komuchy chwala rodzine bo se obiecują że uzależnieni od rodzin ludzie bedom lemingami które łatwiej kontrolować...

tyle...
nie wiem czy nie uzyłem zbyt duzo trudnych słówek...
w każdym bądź razie nie hejtuje rodziny kurwa, i ten co ma rodzine nie musi być ani uzależniony od niej ani lemingiem kurwa...
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Przepraszam bardzo, ale to chyba ty powinieneś sobie odpowiedzieć na to pytanie, to nie ja wymyśliłem ten przykład. Niestety, ale nie potrafię czytać w myślach, więc nie potrafię odpowiedzieć, o jaką różnicę tobie chodziło. W jednym i drugim przypadku państwo wpierdala się do wychowywania dziecka...
Jak na razie widzę, że poza inwektywami ad personam za dużo nie napisałeś. Przeczytaj to parę razy to może w końcu zrozumiesz. A jak nie rozmumiesz to sparafrazuję Twoją wypowiedź zamieniając Ciebie jako rodzica na nauczyciela reżimowej szkoły.

Czy uważasz, że gdyby wyszło na jaw, że nauczyciel w państwowej szkole uczy dzieci, że socjalizm to największa zaraza świata, że geje to zboczeńcy i mają się z nimi nie spotykać i ich nie akceptować, to uszłoby mu to na sucho, czy raczej kurator, prokurator, opieka społeczna, więzienie? A co gdyby uczył dzieci, że kapitalizm to największa zaraza świata, że heteroseksualiści to nietolerancyjne ścierwa i mają się z nimi nie spotykać i ich nie akceptować?

Jeśli nadal nie rozumiesz mistrzu logiki, to się Ci zadam pytanie pomocnicze. Czy jeżeli w jednym wypadku argument ma być przeciwko polityce prorodzinnej to czy w drugim to będzie również argument przeciwko temu, że państwo prowadzi politykę wspierania państwowego systemu szkolnictwa? Prościej już się chyba nie da.
vast napisał:
Rozumiem że za samo ohajtanie się już sypią kaską z magicznego kraniku? "Prorodzinne" benefity można otrzymać w zasadzie tylko po spełnieniu jednego warunku: spłodzeniu dziecka. Możesz mieć 3 siostry, 4 braci, 2 żony i teściów, ale kasy za to nie dostaniesz. Dopiero jak pokażesz kwity że macie bobasa.
Również w przypadku nieposiadania dziecka małżeństwo przy znaczącej różnicy dochodów ma profity ze wspólnego rozlicznia PITów, wśród rodziny są też przywileje podatkowe przy dziedziczeniu, darowiznach i pożyczaniu pieniędzy...

Ja nie mam ochoty kłócić się jak jakaś gimbaza o to czy szklanka jest do połowy pusta czy do połowy pełna. Drogich polemistów proszę o spojżenie na tytuł dyskusji:
Zniszczenie rodziny, główny cel lewactwa?
I można tu odpowiedzieć, że jeśli za lewactwo rozumiemy skrajną lewicę to w zależności od okresu historycznego głównym celem lewicy w ogóle jak również jej skrajnej odmiany było najpierw zniesienie monarchii, później zniesienie kapitalizmu, a w czasach bardziej współczesnych ekologizm i takie tam inne. Trudno się doszukiwać tego aby zniesienie rodziny było jej głównym celem.

Natomiat polityka współczesnych państw uprzywilejowuje tę formę organizacji społecznej i to w wersji o jakiej mówi autor tematu, czyli rodziny monogamicznej nad innymi formami w postaci małżeństw poligamicznych (to akurat też rodzina), komun wspólnie wychowywujących dzieci czy osób samotnych.

Jakby państwo chciało zniszczyć rodzinę to już dawno dzieci odbieranoby po porodzie rodzicom i trzymano je w jakiś internatach.

Nie czepiałbym się gdyby autor zakładając temat ograniczył się do argumentów opierających się na ingerencji państw w rodzinę. Ale on wyjeżdża z jakimiś „Wmawiają nam że kobieta będzie bardziej szczęśliwa mając w dupie 10 czarnych kutasów niż wychowując 2 dzieci”. To jest raczej jakaś argumentacja à la Radio Maryja. Co z tego wynika? Jak jakaś kobieta ograniczy (czy też ktoś jej to ograniczy) kontakty z murzynami to od tego nam przybędzie wolności?
Kawador napisał:
Autor powinien poczytać klasyków socjalizmu - Fouriera, Owena, jakieś eseje Marksa - tam jest wszystko wyłożone kawa na ławę, że rodzinę trzeba zniszczyć, inaczej społeczeństwo komunistyczne nie zostanie osiągnięte. Przy czym Marks mówił o "rodzinie burżuazyjnej" (cokolwiek to znaczy), a ci inni po prostu o rodzinie.
Jesli chodzi o Marksa to chyba chodziło mu o to, że w tamtych czasach małżeństwa były aranżowane przez rodziny, były zwykłą transakcją, która wynikała z kapitalistycznych stosunków. W małżeństwie takim kobieta była też zależna finansowo od mężczyzny. Po nastaniu komunizmu podstawy tego miały się zawalić, ludzie mięli się pobierać z miłości, a kobiety mogły pracować oddając dzieci do żłobków, przedszkoli i szkół. Przynajmniej ja to tak rozumiem, bo prawdę mówiąc ciężko mi zrozumieć komunistów. https://www.marxists.org/polski/marks-engels/1884/pochodzenie/02.htm
 
Ostatnia edycja:

kowaI

Well-Known Member
422
560
no ino usługi dostępne są ino jak sie ma dobre stosunki jak pamieta sie o urodzinach i imieninach wszystkich, odpierdala szopki w święta komunie śluby, pogrzeby i takie tam i trzeba z znimi siedzieć i sie obściskiwać na powitanie i pozegnanie... brrrrr
tyle samo kurwa wymagań co państwo kurwa...

czemuś twoja matka miała inne zasady, bo co by ją powstrzymywało od rozjebania łba małemu Gaździe o pień sosny, jak nie miłość bliźniego i więzy rodzinne.
Gdyby nie to, na co plujesz komuchu , to z twórczości Missesa mógłbyś se ino obrazki
pooglądać gdzieś w jaskini,
oczywiście gdybyś umknął wkurwionemu wiecznym płaczem- dawcy nasienia..


hehe
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Czy uważasz, że gdyby wyszło na jaw, że nauczyciel w państwowej szkole uczy dzieci, że socjalizm to największa zaraza świata, że geje to zboczeńcy i mają się z nimi nie spotykać i ich nie akceptować, to uszłoby mu to na sucho, czy raczej kurator, prokurator, opieka społeczna, więzienie? A co gdyby uczył dzieci, że kapitalizm to największa zaraza świata, że heteroseksualiści to nietolerancyjne ścierwa i mają się z nimi nie spotykać i ich nie akceptować?

Jeśli nadal nie rozumiesz mistrzu logiki, to się Ci zadam pytanie pomocnicze. Czy jeżeli w jednym wypadku argument ma być przeciwko polityce prorodzinnej to czy w drugim to będzie również argument przeciwko temu, że państwo prowadzi politykę wspierania państwowego systemu szkolnictwa? Prościej już się chyba nie da.

Nie rozumiem tego pytania. Jeżeli nauczyciel dostanie baty za antysocjalistyczne wykłady, to nie będzie to polityka uderzająca w państwowy system szkolnictwa. Państwo eliminując takich nauczycieli zabezpiecza swoje interesy, wolnościowi nauczyciele są de facto przeciwnikami państwowego systemu edukacji, wypierdalanie takich ludzi ze szkół to nie polityka anty, tylko pro państwowa. Błądzisz.

Również w przypadku nieposiadania dziecka małżeństwo przy znaczącej różnicy dochodów ma profity ze wspólnego rozlicznia PITów, wśród rodziny są też przywileje podatkowe przy dziedziczeniu, darowiznach i pożyczaniu pieniędzy...

Nie nazwał bym tego przywilejami. Samo zawarcie małżeństwa nie sprawia z automatu że zyskuje się na PIT. Trzeba jeszcze załapać się na odpowiednią konfigurację - wysokość dochodu, próg podatkowy, itp. W większości przypadków wychodzi tak samo jakby rozlliczać się osobno.

Co do darowizn i pożyczaniu pieniędzy... To tak samo jak powiedzieć że państwo prowadzi politykę pro przedsiębiorczą, bo firma może wnioskować o zwrot vat'u...

Ja nie mam ochoty kłócić się jak jakaś gimbaza o to czy szklanka jest do połowy pusta czy do połowy pełna. Drogich polemistów proszę o spojżenie na tytuł dyskusji:
Zniszczenie rodziny, główny cel lewactwa?
I można tu odpowiedzieć, że jeśli za lewactwo rozumiemy skrajną lewicę to w zależności od okresu historycznego głównym celem lewicy w ogóle jak również jej skrajnej odmiany było najpierw zniesienie monarchii, później zniesienie kapitalizmu, a w czasach bardziej współczesnych ekologizm i takie tam inne. Trudno się doszukiwać tego aby zniesienie rodziny było jej głównym celem.

Ale że w nazwie tematu jest coś napisane, to nie oznacza z automatu, że biorący udział w dyskusji zgadzają się z postawioną tezą w stu procentach. Robisz jakiegoś kulawego chochoła, sam nie wiem po co. Walka z rodziną nie jest głównym celem lewactwa, jest jednym z wielu celów.

Natomiat polityka współczesnych państw uprzywilejowuje tę formę organizacji społecznej i to w wersji o jakiej mówi autor tematu, czyli rodziny monogamicznej nad innymi formami w postaci małżeństw poligamicznych (to akurat też rodzina), komun wspólnie wychowywujących dzieci czy osób samotnych.

Ale zakładasz, jakoby marksizm istniał od 500 lat i że od tego czasu panuje nieustannie socjalizm. Totalitaryzmu bezkrwawego nie da się wprowadzić z dnia na dzień. W wielu państwach są pozostałości z systemów wolnorynkowych, pozostałości po polityce prawicowych konserw, itp. Mówimy o lewakach/socjalistach/komunistach/marksistach, a nie o państwie ogólnie. Kultury nie da się zmienić od tak sobie.

Jakby państwo chciało zniszczyć rodzinę to już dawno dzieci odbieranoby po porodzie rodzicom i trzymano je w jakiś internatach.

Tak kurwa, i nie wiem jak miałoby się to obejść bez krwawej rewolty. Historia ocenia terroryzm bolszewicki jako nieskuteczny (na dłuższą metę).

Nie czepiałbym się gdyby autor zakładając temat ograniczył się do argumentów opierających się na ingerencji państw w rodzinę. Ale on wyjeżdża z jakimiś „Wmawiają nam że kobieta będzie bardziej szczęśliwa mając w dupie 10 czarnych kutasów niż wychowując 2 dzieci”. To jest raczej jakaś argumentacja à la Radio Maryja. Co z tego wynika? Jak jakaś kobieta ograniczy (czy też ktoś jej to ograniczy) kontakty z murzynami to od tego nam przybędzie wolności?

To polemizuj o tym z autorem tematu.
 

Kompowiec2

Satatnistyczny libertarianin
459
168
no ale ja nie lubie jak ktoś za mnie płaci, czemu oni mają za mnie płacić? ino dlatego ze jesteśmy rodzina? bez sensu...

a to rodzine sie zakłada by inni sie na kogoś zrzucali?

nie wiem moze jakbym był pedałem jak ty to bym wiedział o co ci chodzi...

Też wygląda mi na trolling. A inni też gadają jakieś bzdury bo geny, przywiązanie. Jak dla mnie @GAZDA łamie tym po prostu prawo wzajemności. Nie był chujem, tylko dobrym ojcem i rodzina nie może mu się za to odwdzięczyć?
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Nie rozumiem tego pytania. Jeżeli nauczyciel dostanie baty za antysocjalistyczne wykłady, to nie będzie to polityka uderzająca w państwowy system szkolnictwa. Państwo eliminując takich nauczycieli zabezpiecza swoje interesy, wolnościowi nauczyciele są de facto przeciwnikami państwowego systemu edukacji, wypierdalanie takich ludzi ze szkół to nie polityka anty, tylko pro państwowa. Błądzisz.
Ale mi właśnie o to chodzi. Ja sparafrazowałem wypowiedź Tomahawka, by coś ukazać. A mianowice to, że państwo traktuje rodzinę podobnie jak szkołę, czyli jako instrument wywierania nacisku. Chce aby jedno i drugie wychowywało dzieci tak jak to jest wygodne dla rządzących. Państwo promuje rodzinę, wspiera ją, ale w takiej formie jaka jest mu wygodna.
vast napisał:
Nie nazwał bym tego przywilejami. Samo zawarcie małżeństwa nie sprawia z automatu że zyskuje się na PIT. Trzeba jeszcze załapać się na odpowiednią konfigurację - wysokość dochodu, próg podatkowy, itp. W większości przypadków wychodzi tak samo jakby rozlliczać się osobno.
Co do darowizn i pożyczaniu pieniędzy... To tak samo jak powiedzieć że państwo prowadzi politykę pro przedsiębiorczą, bo firma może wnioskować o zwrot vat'u...
Tematem dyskusji jest rodzina. Jeśli członkowie rodziny mają jakieś przywileje w obrębie rodziny, których nie posiadają ludzie na zewnątrz to jest to uprzywilejowanie rodziny.

Odnosząc się do gospodarki to byłoby tak jakby spółki miały jakieś przywileje, których nie mają jednoosobowe działalności gospodarcze. Trudnoby było mówić, że spólki nie byłyby uprzywilejowane jakby były. Ja wiem, że państwo o zapędach totalitarnych uderza we wszystko co się da, ale akurat rodzina nie jest tym w co uderza najbardziaj. Nie wiem czy jest dalej sens ciągnąć dyskusję o tym. To jest jak już wspomniałem dyskusja czy szkalnka jest do połowy pełna czy pusta?
Państwo nakłada wiele ograniczeń na rodzinę, ale jednocześnie tak ograniczoną wspiera.
vast napisał:
Ale że w nazwie tematu jest coś napisane, to nie oznacza z automatu, że biorący udział w dyskusji zgadzają się z postawioną tezą w stu procentach. Robisz jakiegoś kulawego chochoła, sam nie wiem po co.
To polemizuj o tym z autorem tematu.
Przecież, wiem, że są tu tacy co nie zgadzają się z postawioną tezą. Czytałem całą dyskusję. Polemizowałem z autorem, ale niektórzy wcisnęli się między wódkę a zakąskę. Nie zgadzam się z tezą, ale co więcej jeszcze bardziej mnie irytuje sposób argumentacji założyciela dyskusji. To jest forum libertarian a nie forum jakiejś rodziny różańcowej. I ot mi głównie chodziło.
Walka z rodziną nie jest głównym celem lewactwa, jest jednym z wielu celów.
Dobra. Prawie osiągnęliśmy konsensus, czy jak to się zwie.
Najbardziej wolnościowo jak się da pozdrawiam.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
czemuś twoja matka miała inne zasady, bo co by ją powstrzymywało od rozjebania łba małemu Gaździe o pień sosny, jak nie miłość bliźniego i więzy rodzinne.
Gdyby nie to, na co plujesz komuchu , to z twórczości Missesa mógłbyś se ino obrazki
pooglądać gdzieś w jaskini,
oczywiście gdybyś umknął wkurwionemu wiecznym płaczem- dawcy nasienia..
o kolejny ograniczony umysłowo co nie kuma o czym pisze...

Nie był chujem, tylko dobrym ojcem i rodzina nie może mu się za to odwdzięczyć?
może, proponowali mi pomoc nieroz, ale ja wole jednak dawać se rade sam...
 

Kompowiec2

Satatnistyczny libertarianin
459
168
może, proponowali mi pomoc nieroz, ale ja wole jednak dawać se rade sam...
Wiem. To dość trudne, zwłaszcza gdy dostajesz ją kompletnie nieproszoną. A potem się dziwią z rozdziawionymi gębami "pomogłem Ci/Chciałem pomóc a ty taki skurwiel". Nie. Gorsze od braku pomocy jest chujowa pomoc. Niby się nazywają niektórzy bezinteresownymi a tu proszę.

Czy rzeczywiście jestem taki pierdolnięty, że tylko ja to zauważyłem?
 

WnusioPinoczeta

Dawniej "Arturek"
665
1 499
Wiem. To dość trudne, zwłaszcza gdy dostajesz ją kompletnie nieproszoną. A potem się dziwią z rozdziawionymi gębami "pomogłem Ci/Chciałem pomóc a ty taki skurwiel". Nie. Gorsze od braku pomocy jest chujowa pomoc. Niby się nazywają niektórzy bezinteresownymi a tu proszę.

Czy rzeczywiście jestem taki pierdolnięty, że tylko ja to zauważyłem?

Nie nie jesteś - zauważyłem też coś takiego z parę lat temu i mam na to wyjaśnienie.

Ale że jestem leniwy to poczekam, aż ktoś mnie wyręczy (może lepiej to ujmie)
 
U

ultimate

Guest
może, proponowali mi pomoc nieroz, ale ja wole jednak dawać se rade sam...
Bardzo dobrze, że radzisz sobie sam. Ale są ludzie, którzy w pierwszej chwli pomocy nie chcą, nawet są obrażeni, kiedy usłyszą taką propozycję. Za jakiś czas sami proszą. Nie zawsze po czasie można im pomóc.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

Kompowiec2

Satatnistyczny libertarianin
459
168
Nie nie jesteś - zauważyłem też coś takiego z parę lat temu i mam na to wyjaśnienie.

Ale że jestem leniwy to poczekam, aż ktoś mnie wyręczy (może lepiej to ujmie)
https://pl.wikibooks.org/wiki/Techniki_manipulacji_psychologicznej/Prawo_odwzajemniania już postowałem to krystkonowi.
Równie ciekawym aspektem, a zarazem niepokojącym, jest fakt, iż prawo odwzajemniania działa nawet wtedy, gdy otrzymujemy coś, wcale o to wcześniej nie prosząc. Oczywiście jest prawdopodobnym, że w przypadku gdy jakaś przysługa czy dobro było związane z naszą wcześniejszą prośbą, wtedy nasze poczucie zobowiązania jest silniejsze - niewątpliwie jednak również nieproszona pomoc potrafi silnie to uczucie wzbudzać. Dodatkowo obserwacje potwierdzają, że w ludzkich kulturach prawem kierują zobowiązanie do dawania, zobowiązanie do przyjmowania oraz zobowiązanie do oddawania. To właśnie zobowiązanie do przyjmowania sprawia, że prawo to można z łatwością wykorzystać jako narzędzie manipulacji psychologicznej
 
Do góry Bottom