Zniszczenie rodziny, główny cel lewactwa?

[GAZDA]

To bądź chujem, złym ojcem i nikt za tobą nie będzie tęsknił i nie zapłaci za twoją operację - proste.
A nie chcesz być chujem a wolisz śmierć od bycia ciężarem dla rodziny? to się zabij zanim trafisz do szpitala.

od czego są polisy ubezpieczeniowe?
poza tym można być dobrym ojcem i człowiekiem bez oczekiwania że ktoś za mnie zapłaci kiedyś...

Gazda, jakby twój 10 letni syn miał kaszel to kupiłbyś mu syrop czy zrzucił w przepaść?

może i bym kupił abo coś innego co pani w sklepie poradzi by przestało hałasować...
poza tym przez państwo mój syn nie ma dochodów, jakby miał to by se sam kupił...

 

[WnusioPinoczeta]

od czego są polisy ubezpieczeniowe?
poza tym można być dobrym ojcem i człowiekiem bez oczekiwania że ktoś za mnie zapłaci kiedyś...

Nie musisz mieć oczekiwań - to coś naturalnego że zapłacą (jak mówiłem jak cenią towarzystwo twoje to zapłacą)

I tak tacy jak ty wezmą sobie polisę a inni sobie założą rodzinę.

O czym tu dyskutujemy?

 

[GAZDA]

Nie musisz mieć oczekiwań - to coś naturalnego że zapłacą (jak mówiłem jak cenią towarzystwo twoje to zapłacą)

no ale ja nie lubie jak ktoś za mnie płaci, czemu oni mają za mnie płacić? ino dlatego ze jesteśmy rodzina? bez sensu...

I tak tacy jak ty wezmą sobie polisę a inni sobie założą rodzinę.

a to rodzine sie zakłada by inni sie na kogoś zrzucali?

O czym tu dyskutujemy?

nie wiem moze jakbym był pedałem jak ty to bym wiedział o co ci chodzi...

 

[WnusioPinoczeta]

Masz wyjątkowo drętwy trolling styl dziadku.

 

[GAZDA]

dodam jeszcze że jeśli chodzi o dostępność usług to rodzina pokrywa ino mały obszar, wioche dzielnice miasto, może kilka innych miejscowości, jebane państwo oferuje swe chujowe usługi na terytorium do którego se rości prawa jakieś, a wolny rynek wszędzie o ile umowa nie określa inaczej...

aktualnie w tym momencie moja rodzina nie jest w stanie mi w zadnej okoliczności jakkolwiek pomóc mimo że mnie lubią...

rodzina strasznie ogranicza jednostke, nie mozna sie nigdzie ruszyc coby nie stracić dostępności usług pomocy...

 

[tosiabunio]

Przecież John Browning był z rodziny poligamicznej (miał trzy mamusie)

Mamusię to miał tylko jedną, ale tatuś posuwał jeszcze dwie panie, które z nimi mieszkały. Można i tak.

 

[piezol]

może i bym kupił abo coś innego co pani w sklepie poradzi by przestało hałasować...
poza tym przez państwo mój syn nie ma dochodów, jakby miał to by se sam kupił...

Czyli gdyby nie państwo, to powiedziałbyś swojemu dziecku, że ma zapierdalać, żeby miało na leki?
A ja się kuźwa czasem zastanawiam, dlaczego mamy takie małe poparcie w społeczeństwie....

Przeczytam jeszcze raz te posty jak wytrzeźwieję, może coś więcej tam znajdę

 

[vast]

Chodzi o dezintegracje jakichkolwiek formacji stanowiących władzę, a nie będących pod nadzorem państwa. Nawalać w rodzinę, nawalać w kościół, nawalać we wspólnotę, w dobrowolnie zawierane umowy, w prywatne korporacje, zrzeszenia i inicjatywy. Na sam koniec, Jeżeli coś zostanie, to należy to opodatkować. Im większą ma siłę dana formacja, tym wyższy podatek, tak aby uczestnikom odechciało się działać. Jak już zostanie wszystko rozbite, a na polu bitwy pozostanie tylko państwo mające kontrolę nad każdym aspektem działania i życia niezrzeszonych w grupy jednostek, to wtedy cel zostanie osiągnięty, a władza państwa stanie się władzą absolutną. Krótko mówiąc - państwo nie toleruje żadnej władzy poza swoją własną. U samego rdzenia lewackiej ideologii, czyli na poziomie gdzie urzędują jej architekci, chodzi tylko o jedno: O kreację państwa totalitarnego.

 

[Mad.lock]

Ostatnio Kelthuz fajnie opisał jak współczesne rozwinięte państwa upodabniają się do dżunglii (niepewne prawo, można iść siedzieć nie wiadomo kiedy, ale z głodu się nie zginie) i gdzie korzystne stają się strategie reprodukcyjne "na dziecioroba" i "na samotną matkę".

Mnie u pobożnego lewactwa wkurza to, że oni kłamią, że są prorodzinni. Nie robią nic, żeby wzmocnić rodziny, tępią możliwości pojawienie się innych typów rodzin niż monogamiczna, dotują wybrane rodziny kosztem innych, mają fiksację na temat liczby dzieci, bez patrzenia na jakość tych dzieci i ogólny poziom życia, nie pozwalają decydować rodzinie o własnych dzieciach (aborcja, edukacja, gry z seksem i przemocą od 18 lat, szkoda, że nie od 100).

 

[GAZDA]

Czyli gdyby nie państwo, to powiedziałbyś swojemu dziecku, że ma zapierdalać, żeby miało na leki?
A ja się kuźwa czasem zastanawiam, dlaczego mamy takie małe poparcie w społeczeństwie....

jakby nie miał kasy to bym mu kupił... ja w jego wieku zarabialem juz na swoje drobne potrzeby...
no i z drugiej strony ja nei jestem dzieckiem i nie widze powodu by rodzina miała za mnie płacić... nie lubie, źle sie bym sie z czymś takim czuł...

i jeszcze raz nie hejtuje rodziny ino tych co lekceważą jednostke i uważają rodzine jako podstawową komórke...
są dla mnie tak samo jak lewicowcy kolektywistami... jednostka sie nie liczy ino rodzina...

jeszcze raz zadam pytanie co takiego ma rodzina co nie oferuje rynek?

widziałem argument z edukacją, więc tak z ciekawosci zapytam komu mama czytała na dobranoc rothbarda czy misesa? czyj ociec opowiedział o akapie, komu babcia przedstawiła libnet?

 

[Cngelx]

Dawno dawno temu (6 lat) już pisałem, że rodzina to nie zbyt dobra opcja. Wtedy to bardziej rozwinąłem dlaczego.

Czasami oczywiście potrzebne jest jakieś kolektywne działanie, ale rodzina się rzadko sprawdzi. Potrzebne są jakieś wspólne interesy, podobne podejście do pewnych spraw itd. To nie zawsze wśród członków rodziny jest zbieżne.

Rodzina to sztuczna i narzucona wspólnota, której się nie wybiera. Co niby łączy członków rodziny poza ideologią rodziny?

 

[workingclass]

Rodzina to sztuczna i narzucona wspólnota, której się nie wybiera. Co niby łączy członków rodziny poza ideologią rodziny?

Krew z krwi... - dla niektórych to ma znaczenie.

 

[FatBantha]

jeszcze raz zadam pytanie co takiego ma rodzina co nie oferuje rynek?

widziałem argument z edukacją, więc tak z ciekawosci zapytam komu mama czytała na dobranoc rothbarda czy misesa? czyj ociec opowiedział o akapie, komu babcia przedstawiła libnet?

Wiadomo, libnet jest najlepszą rodziną, jaką człowiek może mieć. Ktoś tu zawsze wysłucha monologów o kuszach i realizmie w grach, armiach i trójkątach Madlocka. O nieśmiertelności, liszach, nieruchaniu i porno. A i kasę można pożyczyć - nie to co u szwagra, co w chuja poleci.

Gdyby było więcej kobiet, to można by było potrzeby prokreacyjne załatwić.

Wszystko w libnecie, nic poza libnetem, nic przeciw libnetowi.

Co niby łączy członków rodziny poza ideologią rodziny?

Gjeny?

 

[Wujaszek Ilicz]

w dniu sznura powiesze matke za narzucanie mi przynaleznosc do sztucznego komuszego kolektywu

ja pierdole... parafrazujac "libertarianizm to taki swiatopoglad ktory bohatersko walczy z problemami nieznanymi w żadnym innym"

 

[Cngelx]

Gjeny?

Trochę chujowo by było badać wszystkich z otoczenia na podobieństwo genetyczne do siebie i na podstawie tego określać czy ktoś jest "swój", czy "obcy".
Większość ludzi uważa, że ktoś jest ich rodziną wyłącznie na podstawie wiary.

 

[Non Serviam]

Jest też coś takiego jak przywiązanie emocjonalne....

 

[GAZDA]

emocje...

 

[Aterlupus]

Czasami oczywiście potrzebne jest jakieś kolektywne działanie, ale rodzina się rzadko sprawdzi. Potrzebne są jakieś wspólne interesy, podobne podejście do pewnych spraw itd. To nie zawsze wśród członków rodziny jest zbieżne.

Rodzina to sztuczna i narzucona wspólnota, której się nie wybiera. Co niby łączy członków rodziny poza ideologią rodziny?

Źródłem więzów rodzinnych jest, w przypadku rodziców, instynktowne przywiązanie do potomka. Jest to kwestia w stu procentach naturalna, geny rodziców warunkują ich ku temu żeby traktowali swoje potomstwo w sposób szczególny, dając mu większe szanse na przekazanie jego genów (czyli również genów rodziców).

Słowem, danego osobnika łączy z jego rodziną wspólny interes genetyczny i jest to czynnik który nie ulegnie zmianie. Dodatkowo dochodzi kwestia przywiązania do osobników których się wychowywało/przez których było się wychowywanym.

Oczywiście to z jaką grupą najbardziej opłaca się związać zależy od tego co chce się osiągnąć, ale jeżeli o przetrwanie chodzi, rodzina to jedna z najlepszych lokat.

 

[FatBantha]

Trochę chujowo by było badać wszystkich z otoczenia na podobieństwo genetyczne do siebie i na podstawie tego określać czy ktoś jest "swój", czy "obcy".
Większość ludzi uważa, że ktoś jest ich rodziną wyłącznie na podstawie wiary.

Jest też coś takiego jak przywiązanie emocjonalne....

emocje...

Oj tam, po co od razu badać? Większość takie badania przeprowadza na czuja.

Genetyczne przyczyny przyjaźni

18.01.2011
Co łączy przyjaciół? Wspólne zapatrywania, poglądy, poczucie humoru… Okazuje się, że podstawa jest dużo głębsza – przyjaciele mają wspólne cechy genetyczne.

Prof. James Fowler, socjolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego, doszedł do takiego wniosku po przeanalizowaniu wyników dwóch różnych długoterminowych badań przeprowadzonych w USA. Jedne dotyczyły przyjaźni, drugie – genów.

Fowler i jego zespół skoncentrowali się na sześciu genach i ich wariantach – chodziło o zjawisko zwane SNP, polimorfizmem pojedynczego nukleotydu (ang. Single Nucleotide Polymorphism) – to zjawisko zmienności sekwencji DNA, która polega na zmianie pojedynczego nukleotydu (A, T, C lub G) pomiędzy osobnikami danego gatunku lub drugim, odpowiadającym chromosomemdanego osobnika). Przeanalizowawszy geny badanych, naukowcy poddali badaniu ich związki z innymi ludźmi.

Naukowcy wzięli pod uwagę to, że przyjaciele mogli pochodzić z różnych ras, posiadać różną płeć i odmienne pochodzenie. Mimo to, jak się okazało, pary przyjaciół miały taki sam wariant SNP przede wszystkim w jednym miejscu, które odpowiedzialne jest za gen kodujący dopaminę, a ludzie, z którymi się nie przyjaźnili – inny. Jak się okazało, geny niewiele mówiły natomiast o przyjaźniach ludzi, których łączyła wspólna aktywność – bieganie, gra na instrumentach.

Oczywiście, takich genetycznych podobieństw wśród przyjaciół może być więcej, ale naukowcy zbadali tylko kilka genów.

Nicholas Christakis z Uniwersytetu Harwarda uważa, że być może podobne geny przyjaciół dają im jakąś ewolucyjną przewagę – na przykład w sytuacji, kiedy szaleje infekcja, grupa o podobnych genach będzie miała większą odporność, ponieważ nie znajdzie się w niej „słabe ogniwo”.

Wyniki kalifornijskich naukowców mogą również wyjaśnić, dlaczego czasami lubimy kogoś lub nie lubimy od pierwszego wejrzenia. I za to mogą być odpowiedziane geny.

(ew/PhysOrg)

http://www.genetyka.info/s/3286/683...zy-przyjaciele-maja-podobne-geny.htm?c1=20402

http://www.focus.pl/czlowiek/przyjaciele-to-nasi-dalsi-krewni-11484
​

Więc krzysizm zdobywa w sumie coraz mocniejsze podstawy.

 

[Tralalala]

@pLT
Rodzina nie musi być narzuconą wspólnotą. Jest narzuconą współnotą gdy ludzie są zmuszani do wspólnych działań, przebywania gdzieś etc. W większości przypadków można sobie olać rodzinę i najwyżej coś tam będę pierdolić pod nosami.