Zbiorczy temat o kapusiach, donosicielstwie oraz pisaniu imion i nazwisk małą literą

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Melduję posłusznie, że we Francji sami kapusie, panie władzo!

Dzisiaj, 21 kwietnia (12:28)
We Francji obok epidemii koronawirusa szaleje inna plaga - donosicielstwa. Linie policyjne są przeciążone telefonami od osób, które przekazują informacje o swoich nieprzestrzegających obostrzeń sanitarnych sąsiadach - donoszą francuskie media.

"W Bordeaux, 70 proc. telefonów na policyjny numer alarmowy to donosy. To samo dzieje się w wielu innych miastach oraz w Paryżu, gdzie prefektura policji zaapelowała do mieszkańców, by nie powiadamiali jej o nieprzestrzeganiu izolacji sanitarnej" - mówił w wywiadzie radiowym Denis Jacob, sekretarz generalny zrzeszającego policjantów związku zawodowego Alternative police.
Utrudnianie działań policji
Tłumaczył następnie, że ludzie składający donosy na "dzieci, które bawią się na ulicy czy na sąsiada, który 5 razy wyprowadził psa" utrudniają działanie policji, gdyż funkcjonariusze mają obowiązek sprawdzenia czy sygnały są prawdziwe. "Tracimy na to mnóstwo czasu zamiast interweniować w sprawach np. napadów" - skarżył się związkowiec.
Sytuacja się nie zmienia, mimo wezwań policji, by kontrolowanie izolowanych osób pozostawić odpowiednim służbom.
Według Jacoba,donosicielstwo przybiera ogromne, niewidziane od czasów II wojny światowej rozmiary. To zjawisko występujące zawsze podczas kryzysów politycznych, wojen i epidemii - wyjaśnia socjolog Xavier Rousseaux cytowany przez dziennik "20 minutes".
"Obywatele odczuwają braki w zaopatrzeniu, nie mogą się swobodnie przemieszczać i ponoszą straty ekonomiczne, co sprzyja takiemu zachowaniu" - tłumaczy badacz.
"To zjawisko wywoływane jest strachem. Groźba choroby i śmierci mąci nasze rozeznanie i prowadzi do zachowań niespotykanych w normalnych czasach" - gazeta przytacza dalej wypowiedź psychiatry Anne Raynaud.
"Donosicielom może się wydawać, że spełniają czyn obywatelski. Myślą, że pomagają policji" - mówił w radiu RTL sekretarz generalny związku komisarzy policji państwowej, David Le Bars. I pouczał: "Nie trzeba, by obywatele nawzajem się denuncjowali".
Apele lokalnych władz
Policjant przyznał, że reaguje na działania niektórych merów, którzy zachęcali obywateli do informowania policji o wypadkach nieprzestrzegania izolacji sanitarnej. Mer leżącego w departamencie Essonne w regionie paryskim Montgeron, Sylvie Carillon rozkleiła nawet ogłoszenia z takim wezwaniem na klatkach schodowych.
Inni merowie, jak zarządzająca XX dzielnicą Paryża Frederique Calandra, zaapelowała do swych obywateli, by powstrzymywali się od donosicielstwa.
Duże zgromadzenia są oczywiście niedopuszczalne, ale trzeba mieć trochę wyrozumiałości dla ludzi żyjących w trudnych warunkach - powiedziała w wywiadzie dla telewizji France 3. Jako przykład opisała sytuację samotnej matki, która wychodząc po zakupy musi zabrać ze sobą dzieci.
"Donosicielstwo nie jest zjawiskiem marginalnym ani anegdotycznym, donosicielstwo pozostawi ślady" - przewiduje Rousseaux. "Mogą one na trwałe zniszczyć więzi społeczne, gdyż zadenuncjowany sąsiad będzie pragnął zemsty" - ostrzega.
Z Paryżu Ludwik Lewin

Klin klinem... hehehe. Kiedy donosicielstwo wchodzi w taką skalę, że zaczyna przeszkadzać już nawet państwu. ;) Niby fajnie, ale oni sobie tam robią drugi enerdówek, rozpieprzając zwykłe relacje społeczne i wzajemne zaufanie.
 

dzwonek polifoniczny

Active Member
116
121
:)

dzisiaj 12:04

Pandemia koronawirusa powoduje ogromne spustoszenie w światowej gospodarce. Stratny jest również lech wałęsa, który do tej pory zarabiał na odczytach i wykładach. - Miałem wiele wyjazdów zaplanowanych. Miałem lecieć do Włoch, Niemiec, USA i w inne miejsca i to mi wszystko padło niestety - mówi były prezydent w rozmowie z "Super Expressem".

Za gościnny wykład polski noblista otrzymywał od 10 tys. do 100 tys. euro. - Zarabiam na zachodnich kapitalistach - twierdzi w swoim stylu. Dopóki na świecie szaleje koronawirus Wałęsa nie wygłosi żadnego odczytu. Przyznaje, że mocno uderzyło to w jego finanse.

- Ja mam 6 tys. zł prezydenckiej emerytury i za tyle nie dam rady się utrzymać, bo moja żona Danuta wydaje 7 tys. miesięcznie. Muszę zarobić przecież na utrzymanie siebie i żony. A za friko robił nie będę przecież, ja już za friko robiłem przed 1989 r. - mówi były prezydent. Przyznaje, że większą część dochodów rozdaje bliskim. - Mam dużą rodzinę, dużo wnuków, dzieci. Rozdaję im pieniądze, a jaki mam wybór? Gnębią moją rodzinę przecież – uważa wałęsa.

Noblista twierdzi, że niestraszna jest mu pandemia koronawirusa. - Nie zwracam uwagi na koronawirusa, nie boję się go, pracuję i koniec. Nie wzmacniam żadnej odporności, bo po co? W tym wieku? Mam 77 lat... Trzeba na coś umrzeć, ale wolałbym umrzeć na placu boju, a nie na koronawirusa - kończy były prezydent.

Źródło: "Super Express"

"Zarabiam na zachodnich kapitalistach" - jaki to jest jełop, to głowa mała.
Ciekawe kto mu pisze te odczyty.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Melduję posłusznie, że we Francji sami kapusie, panie władzo!
W USA jeszcze jest nadzieja... ;)

Po apelu burmistrza Nowego Yorku Billa de Blasio do mieszkańców, żeby informowali służby o łamaniu ograniczeń związanych z koronowirusem ludzie zalali infolinie zdjęciami penisów, memami z Hitlerem albo donosami w stylu "de Blasio uprawia seks oralny w zaułku za fast foodem".

 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736

Dla mnie zupełna nowość. Gość studiował z moim ojcem w Łodzi, znali się z widzenia. W latach '90 miałem wobec niego jakiś sentyment, w liceum przestałem słuchać III PR i nie śledziłem dalej losów środowiska dziennikarskiego z nim związanego.

Dzisiaj, 17 maja (14:17)
"W końcu. Marek Niedźwiecki, zarejestrowany jako tajny współpracownik komunistycznej bezpieki o pseudonimie 'Bera' odchodzi z publicznego radia" - tak rezygnację wieloletniego dziennikarza radiowej Trójki z dalszej w pracy w Polskim Radiu skomentował Janusz Kowalski, wiceminister aktywów państwowych.

Odejście Marka Niedźwieckiego z Programu III Polskiego Radia związane jest z sytuacją zaistniałą wokół nowej piosenki Kazika Staszewskiego.
W singlu "Twój ból jest lepszy niż mój ból" muzyk komentuje wizytę Jarosława Kaczyńskiego na Cmentarzu Powązkowskim 10 kwietnia 2020 roku. Pomimo że nekropolia był zamknięta z powodu epidemii koronawirusa, prezes Prawa i Sprawiedliwości odwiedził grób matki.

Wokalista Kultu w solowym utworze śpiewa m.in. tak: "Zamknięte cmentarze to na skutek zdarzeń / ostatnich tygodni, ostatnich wydarzeń (...) 4 lata temu 10 kwietnia / Marii prosto pod koła córka uciekła / Maria nie przekroczy bramy dziś tej / bo twój ból jest lepszy niż jej".https://teksciory.interia.pl/kazik-twoj-bol-jest-lepszy-niz-moj-tekst-piosenki,t,679208.html

W piątek (15 maja) utwór trafił na pierwsze miejsce Listy Przebojów Programu Trzeciego Polskiego Radia. Niedługo potem informacja o sukcesie utworu Kazika zniknęła z profilu "Trójki" na Facebooku, a strona radia była niedostępna. Radiosłuchacze i internauci uznali to za przejaw cenzury. Tak sprawę usunięcia piosenki Kazika z trójkowej listy przebojów komentują politycy, także obozu rządzącego.
W odpowiedzi na te wydarzenia wieloletni dziennikarz Trójki Marek Niedźwiecki zrezygnował z dalszej współpracy ze stacją. "Listę Przebojów Trójki" prowadził od ponad 35 lat.

Sprawę skomentował Janusz Kowalski, wiceminister aktywów państwowych.

"W końcu. Marek Niedźwiecki, zarejestrowany jako tajny współpracownik komunistycznej bezpieki o pseudonimie 'Bera' odchodzi z publicznego radia. Jego dokumenty zostały zniszczone przez bezpiekę 17 stycznia 1990 r., tuż przed rozwiązaniem SB" - napisał na Twitterze, powołując się na źródła serwisu niezależna.pl.



"Jestem zwolennikiem pełnej dekomunizacji. Nikt kto współpracował z komunistyczną bezpieką nie powinien być wynagradzany z publicznych pieniędzy na uczelniach, w mediach publicznych czy administracji. Nawet jeżeli jest to lubiany czy ceniony dziennikarz albo naukowiec" - tłumaczył w kolejnym wpisie członek rządu.


Dalej Kowalski wyjaśniał, że "dziennikarz to zawód zaufania publicznego, a współpracy z komunistyczną bezpieką totalitarnego państwa nie można wymazać i dziś zapomnieć". "III RP stosowała i stosuje wciąż podwójne standardy. Pro publico bono powinniśmy stosować bez względu na wrażliwość polityczną te same standardy" - napisał.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Dla mnie zupełna nowość. Gość studiował z moim ojcem w Łodzi, znali się z widzenia. W latach '90 miałem wobec niego jakiś sentyment, w liceum przestałem słuchać III PR i nie śledziłem dalej losów środowiska dziennikarskiego z nim związanego.
Dla mnie co najmniej podejrzane jest, gdy ktoś dostał propozycję pracy w państwowym radiu w ramach jego reorganizacji z okazji stanu wojennego.
 

workingclass

Well-Known Member
2 131
4 151
Dla mnie ta sprawa Niedźwieckiego to jest tak mało istotnym tematem w tej całej sytuacji. Typowy w tym momencie zabieg Goebbelsowskiej szkoły, odwracanie uwagi i atak, mniejsza, że kawałek Kazika jest słaby i przeszedłby bez większego echa na pierwszym miejscu tej listy. Buldogi kaczora musiały coś wymyśleć szybko, żeby odwrócić uwagę od powracającej pod ich rządami cenzury, a najlepszą obroną jest atak.
"Nikt kto współpracował z komunistyczną bezpieką nie powinien być wynagradzany z publicznych pieniędzy na uczelniach, w mediach publicznych czy administracji."
Ale ci co współpracują z dzisiejszą bezpieką mogą być wynagradzani z publicznych pieniędzy a protestujący przedsiębiorcy gazowani gazem kupionym za publiczne pieniądze.
Wprowadzają swój komunizm twierdząc że walczą z komunizmem.
A Führer trzeba chronić.

Ja do tej pory słuchałem regularnie trójki, po tym wydarzeniu przestałem właśnie
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
E, to jest oczywista oczywistość. PiS również trzyma u siebie PRLowskich aparatczyków, którym wystawia świadectwa moralności, kiedy jest to na rękę. Goebbelsowska propaganda i to, że oni chcą dokonać czystki to jedno, a papiery TW, którymi grają to odrębna sprawa.

W przypadku znanych i lubianych radiowców tworzących audycje, przy których dojrzewała muzycznie spora część kraju, zwłaszcza w stacji z imidżem najbardziej pro-zachodnim kulturowo w paździerzowym PRLu, ludzie będą mieć wielkie kłopoty, by zmierzyć się z perspektywą donosicielstwa. Bo trudno też srać sobie na pozytywne wspomnienia i gwałtownie przearanżowywać hierarchię sympatii, jeśli się już taka wytworzyła.

Dla mnie informacja, że Niedźwiecki uniknął procesu lustracyjnego to nowość, bo musiałem jakoś przegapić tę informację.

Sam dziennikarz tak opisywał okoliczności rejestracji:


„Kiedyś ktoś w Studenckim Radiu „Żak” zagrał coś z Głosu Ameryki czy Wolnej Europy. To mogło być w 1980 roku. Zostałem wezwany na przesłuchanie do SB – zdradza w rozmowie z portalem tvp.info Marek Niedźwiecki. Próbowano go namówić aby dowiedział się kto to zrobił. Zagrożono, że jeśli nie przekaże informacji straci pracę. - Przestraszyłem się jak diabli. Niczego nie zrobiłem, telefon w tej sprawie już nigdy więcej na szczęście nie zadzwonił – mówi Niedźwiecki.
W którym roku był pan przesłuchiwany przez SB?
Nie pamiętam dokładnie. To musiało być pomiędzy 1979 a 1981 r., gdy pracowałem w Radiu Łódź. To jednodniowe przesłuchanie ciągnie się za mną do dzisiaj. W aktach widnieję jako tajny współpracownik o pseudonimie Bera.
Pan wie, że Polska jest podzielona?
Wiem. Widzę to na co dzień. I od ludzi z tej drugiej Polski dostaję listy, że jestem ubekiem, jaruzelem, reżimowym dziennikarzem. Tak, byłem tam, w tym urzędzie. Straszny dzień. Tak straszny, że nie chce się go pamiętać. Wezwali mnie, bo ktoś w Studenckim Radiu Żak, w którym wszystkich znałem i z którym współpracowałem, zagrał kawałek z Głosu Ameryki albo Wolnej Europy.
I chcieli, żeby pan powiedział, kto to puścił?
O to im chodziło. Dostałem następujące zadanie: proszę sprawdzić, kto to był, bo jeśli nie, to możemy spowodować, że pan nie będzie pracował w radiu. Proste? Wiele godzin to trwało. Ktoś wchodził, ktoś wychodził. Na koniec podpisałem protokół. Potem już nikt nigdy się do mnie z tego urzędu nie odezwał. Ale w aktach coś zostało. Wie pani, ja nie mam z tym żadnego problemu. Jest, trudno. Irytuje mnie tylko, jak ludzie w moim wieku albo ci ciut młodsi dziwią się takim sytuacjom. Udają, że nie dorastali w tamtych czasach, nie kończyli wtedy studiów, nie znali tej rzeczywistości i przyszli na świat po 1989 r.


Teraz, oprócz kapusiostwa zarzucają mu jeszcze korupcję, ale zobaczymy czy skończy się na doniesieniu o popełnieniu przestępstwa, czy to będzie tylko nawalanka w prasie.

 

Claude mOnet

Well-Known Member
1 033
2 337
E, to jest oczywista oczywistość. PiS również trzyma u siebie PRLowskich aparatczyków, którym wystawia świadectwa moralności, kiedy jest to na rękę. Goebbelsowska propaganda i to, że oni chcą dokonać czystki to jedno, a papiery TW, którymi grają to odrębna sprawa.

W przypadku znanych i lubianych radiowców tworzących audycje, przy których dojrzewała muzycznie spora część kraju, zwłaszcza w stacji z imidżem najbardziej pro-zachodnim kulturowo w paździerzowym PRLu, ludzie będą mieć wielkie kłopoty, by zmierzyć się z perspektywą donosicielstwa. Bo trudno też srać sobie na pozytywne wspomnienia i gwałtownie przearanżowywać hierarchię sympatii, jeśli się już taka wytworzyła.

Dla mnie informacja, że Niedźwiecki uniknął procesu lustracyjnego to nowość, bo musiałem jakoś przegapić tę informację.

Sam dziennikarz tak opisywał okoliczności rejestracji:


„Kiedyś ktoś w Studenckim Radiu „Żak” zagrał coś z Głosu Ameryki czy Wolnej Europy. To mogło być w 1980 roku. Zostałem wezwany na przesłuchanie do SB – zdradza w rozmowie z portalem tvp.info Marek Niedźwiecki. Próbowano go namówić aby dowiedział się kto to zrobił. Zagrożono, że jeśli nie przekaże informacji straci pracę. - Przestraszyłem się jak diabli. Niczego nie zrobiłem, telefon w tej sprawie już nigdy więcej na szczęście nie zadzwonił – mówi Niedźwiecki.
W którym roku był pan przesłuchiwany przez SB?
Nie pamiętam dokładnie. To musiało być pomiędzy 1979 a 1981 r., gdy pracowałem w Radiu Łódź. To jednodniowe przesłuchanie ciągnie się za mną do dzisiaj. W aktach widnieję jako tajny współpracownik o pseudonimie Bera.
Pan wie, że Polska jest podzielona?
Wiem. Widzę to na co dzień. I od ludzi z tej drugiej Polski dostaję listy, że jestem ubekiem, jaruzelem, reżimowym dziennikarzem. Tak, byłem tam, w tym urzędzie. Straszny dzień. Tak straszny, że nie chce się go pamiętać. Wezwali mnie, bo ktoś w Studenckim Radiu Żak, w którym wszystkich znałem i z którym współpracowałem, zagrał kawałek z Głosu Ameryki albo Wolnej Europy.
I chcieli, żeby pan powiedział, kto to puścił?
O to im chodziło. Dostałem następujące zadanie: proszę sprawdzić, kto to był, bo jeśli nie, to możemy spowodować, że pan nie będzie pracował w radiu. Proste? Wiele godzin to trwało. Ktoś wchodził, ktoś wychodził. Na koniec podpisałem protokół. Potem już nikt nigdy się do mnie z tego urzędu nie odezwał. Ale w aktach coś zostało. Wie pani, ja nie mam z tym żadnego problemu. Jest, trudno. Irytuje mnie tylko, jak ludzie w moim wieku albo ci ciut młodsi dziwią się takim sytuacjom. Udają, że nie dorastali w tamtych czasach, nie kończyli wtedy studiów, nie znali tej rzeczywistości i przyszli na świat po 1989 r.


Teraz, oprócz kapusiostwa zarzucają mu jeszcze korupcję, ale zobaczymy czy skończy się na doniesieniu o popełnieniu przestępstwa, czy to będzie tylko nawalanka w prasie.

Jako dziennikarz radiowy, prezenter audycji muzycznych Marek Niedźwiecki jest nr 1 w Polsce, i mówię to jako amator radia. Tylko Tomasz Beksiński lepsze audycje muzyczne potrafił stworzyć od TW Bery.

Czy był TWulcem? Był. Od kiedy to wiadomo? Praktycznie od lat 90-tych dla wierchuszki polityczno-kulturalnej. Dla plebsu od 2013 roku, kiedy wyszła książka o dziennikarzach "Media. Resortowe dzieci" Kermita i spółki. Teraz wielkie zaskoczenie Elyty i plebsu...

Ktoś kto zostaje zatrudniony w szczycie stanu wojennego (1982 rok!) w radiu ogólnopolskim nie może nie być TW. Jest przynajmniej jeden wyjątek - Monika Olejnik "Stokrotka", która w tym samym czasie dołączyła do Trójki, ona była oficerem PRLowskich ss, więc nie mogła być ze względów formalnych TWulcem.

Największy błąd, który pogrąża morlanie Niedźwieckiego to że nie wyspowiadał się w latach 90-tych ze swojego TWulcowania. Czy był/jest TW ss 3RP? To jest pytanie za 100 punktów!

Ps. Gorszą rzeczą od TWulcowania było by branie kasy za miejsce na liście, to już mega skurwysyństwo - tyle że trzeba to udowodnić, a nie rzucać oskarżenia, że wszyscy to wiedzą! No to karty na stół panowie i panie muzycy!!!
 
D

Deleted member 6905

Guest
W przypadku znanych i lubianych radiowców tworzących audycje, przy których dojrzewała muzycznie spora część kraju
Jako dziennikarz radiowy, prezenter audycji muzycznych Marek Niedźwiecki jest nr 1 w Polsce, i mówię to jako amator radia. Tylko Tomasz Beksiński

Abstrahując od politycznej nawalanki, która się dzieje. Wyjaśnijcie mi.
I co takiego ten pan Niedźwiecki potrafi, że nie da się go nikim innym zastąpić? Ma radiowy głos? Nikt inny w 38 mln. kraju takiego nie posiada? Co takiego potrafi i umie Niedźwiecki, że jest nr 1 w Polsce? To jest gość, który de facto puszcza muzykę z komputera i trochę pogada miłym, sympatycznym radiowym głosem, a robi się z nich nie wiadomo co. Jeśli posiadł jakieś mistyczne umiejętności to chętnie dowiem się jakie.
Kiedy słyszę "kultowy" albo "legendarny" prezenter/dziennikarz/krytyk. To włącza mi się czerwona lampka w głowie. Skoro jest taki dobry to poradzi sobie w prywatnych mediach. Czy koniecznie musi pracować w państwowym radio? Niech pójdzie być kultowy w prywatnych mediach, a rynek jego kultowość i legendarność zweryfikuje.
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Ps. Gorszą rzeczą od TWulcowania było by branie kasy za miejsce na liście, to już mega skurwysyństwo - tyle że trzeba to udowodnić, a nie rzucać oskarżenia, że wszyscy to wiedzą! No to karty na stół panowie i panie muzycy!!!
To by było dobre, ale może być trudne, bo wymagało by od samych muzyków przyznania się do brania w tym udziału oraz być może podjęcia ryzyka odcięcia się od maszyny promocyjnej, jeśli takie nieoficjalne układy nie są specyficzne tylko dla Niedźwieckiego.

I co takiego ten pan Niedźwiecki potrafi, że nie da się go nikim innym zastąpić? Ma radiowy głos? Nikt inny w 38 mln. kraju takiego nie posiada? Co takiego potrafi i umie Niedźwiecki, że jest nr 1 w Polsce? To jest gość, który de facto puszcza muzykę z komputera i trochę pogada miłym, sympatycznym radiowym głosem, a robi się z nich nie wiadomo co. Jeśli posiadł jakieś mistyczne umiejętności to chętnie dowiem się jakie.
Odpowiedź masz powyżej, w drugim akapicie posta @FatBantha: nie chodzi o to, co ma w sobie Niedźwiecki, tylko o to, co mają w sobie jego słuchacze: sentyment.
 
D

Deleted member 6905

Guest
Odpowiedź masz powyżej, w drugim akapicie posta @FatBantha: nie chodzi o to, co ma w sobie Niedźwiecki, tylko o to, co mają w sobie jego słuchacze: sentyment.

To niech Niedźwiecki przejdzie na platformę streamingową. Najbardziej popularny jest youtube, który daje solidne zasięgi. Niech założy sobie Patronite, uruchomi obsługę "donejtów" przez Tip and Donation (pomijając, że miałby jeszcze symboliczną, ale jednak monetyzację z YT). Podejrzewam, że jego fani będą w stanie go utrzymać. Bo raczej na nowych słuchaczy jego audycji bym nie liczył... I właśnie tu jest problem. Od kilku lat słyszy się, że ktoś tam odszedł czy został wywalony z państwowych mediów i nie może znaleźć pracy. Ok, ale czy ktokolwiek z nich przeszedł na prywatę? Nie, ponieważ kiedy rzeczywiście pracuje się, aby zadowolić widza/słuchacza to trzeba dwoić się i troić, napocić oraz spełniać zachcianki, a oni przez lata pracy dla państwowych mediów tej umiejętności nie wykształcili. Siedzieli sobie na swoich folwarkach, w brzuchu państwowej bestii, robili co chcieli, puszczali co chcieli. Nie dało rady ich tknąć, bo przecież "to kultowy radiowiec/prezenter", a ta kultowość wynika z faktu... kultowości.

Jak się wchodzi do brzucha państwowej bestii to się trzeba liczyć z tym, że można być strawionym i wysranym. Dla nich jest szokiem fakt, iż mogą być zwolnieni tak jak każdy. Jak ktoś siedział 30 lat i każde szefostwo bało się ruszyć, bo co słuchacze/widzowie powiedzą to jest to niemałym dla nich zaskoczeniem, że jednak mogą podlegać takim samym procesom jak każdy.

Wkurwiają mnie niemiłosiernie takie dziadki co siedzą na państwowym etacie kilkadziesiąt lat i nie można ich wymieniać co jakiś czas, bo "sentyment". A w praktyce układy, znajomości, okopanie się na swoich pozycjach. Tylko niech ktoś z ulicy pójdzie tam złożyć CV to zapomnij, że go przyjmą.

Kto to jest Mann? Kto to jest Niedźwiecki? Kim był Beksiński? Że za "prl otwierali okno na świat" ? I co to ma teraz do rzeczy? To prezenter radiowy jest jakimś kardynałem, że go nie można odwołać? Namaszczeniem boskim? Do cholery to nie jest lekarz czy fizyk, aby nie można było go zastąpić kimś innym.
 
D

Deleted member 6905

Guest
I sranie i pierdzenie o ten kawałek Kazika. Dramat. Kolejny kultowy, który jest kultowy, bo jest kultowy i chuj. Niektórzy nie łapią, że to są media państwowe, zarządza tym państwo, ekipa tym zarządzająca pochodzi z nadania partyjnego. Kurwa czego ci ludzie nie rozumieją?
Nagrał kawałek na Kaczora i zrobiła się afera, że państwowa ekipa z nadania pisu nie chce go puścić. Odkrycie ameryki.
To tak jakbym ja chodził w prywatnej firmie i pierdolił, że kuzynka kierownika się puszcza, i w ogóle wykorzystuje znajomości, aby mieć w życiu łatwiej, a potem się dziwił, że mnie wywalili z roboty. Potem jeszcze łaził po mieście i podjudzał, że co to za nieludzka firma.
Teoretycznie można to zrobić tylko nie ma co się dziwić, że się ponosi konsekwencje życiowe.
Kazik się na tym lansuje i kilku innych na wpół zapomnianych celebrytów, świetna okazja aby pojeździć na garbie pożytecznych debili, którzy gardłują za nimi :)

Jeśli jedynym uzasadnieniem trzymania wszelkich niedźwieckich, orłosiów i innych jest "sentyment" to oznacza, że może faktycznie dobrze jest się takich pozbywać (i wymieniać na nowych) co jakiś czas.
Okno na świat... Co to znaczy w czasach internetu i telewizji satelitarnej? Okno na świat to ja sobie sam mogę otwierać i nie musi mnie żaden kultowy pan z radia czy tv w tym wyręczać. Bo do czego sprowadza się ich praca? Do kreowania określonych trendów.

Poproszę moderację o połączenie obu postów. Sorry za double post.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

Claude mOnet

Well-Known Member
1 033
2 337
To niech Niedźwiecki przejdzie na platformę streamingową. Najbardziej popularny jest youtube, który daje solidne zasięgi. Niech założy sobie Patronite, uruchomi obsługę "donejtów" przez Tip and Donation (pomijając, że miałby jeszcze symboliczną, ale jednak monetyzację z YT). Podejrzewam, że jego fani będą w stanie go utrzymać. Bo raczej na nowych słuchaczy jego audycji bym nie liczył... I właśnie tu jest problem. Od kilku lat słyszy się, że ktoś tam odszedł czy został wywalony z państwowych mediów i nie może znaleźć pracy. Ok, ale czy ktokolwiek z nich przeszedł na prywatę? Nie, ponieważ kiedy rzeczywiście pracuje się, aby zadowolić widza/słuchacza to trzeba dwoić się i troić, napocić oraz spełniać zachcianki, a oni przez lata pracy dla państwowych mediów tej umiejętności nie wykształcili. Siedzieli sobie na swoich folwarkach, w brzuchu państwowej bestii, robili co chcieli, puszczali co chcieli. Nie dało rady ich tknąć, bo przecież "to kultowy radiowiec/prezenter", a ta kultowość wynika z faktu... kultowości.

Jak się wchodzi do brzucha państwowej bestii to się trzeba liczyć z tym, że można być strawionym i wysranym. Dla nich jest szokiem fakt, iż mogą być zwolnieni tak jak każdy. Jak ktoś siedział 30 lat i każde szefostwo bało się ruszyć, bo co słuchacze/widzowie powiedzą to jest to niemałym dla nich zaskoczeniem, że jednak mogą podlegać takim samym procesom jak każdy.

Wkurwiają mnie niemiłosiernie takie dziadki co siedzą na państwowym etacie kilkadziesiąt lat i nie można ich wymieniać co jakiś czas, bo "sentyment". A w praktyce układy, znajomości, okopanie się na swoich pozycjach. Tylko niech ktoś z ulicy pójdzie tam złożyć CV to zapomnij, że go przyjmą.

Kto to jest Mann? Kto to jest Niedźwiecki? Kim był Beksiński? Że za "prl otwierali okno na świat" ? I co to ma teraz do rzeczy? To prezenter radiowy jest jakimś kardynałem, że go nie można odwołać? Namaszczeniem boskim? Do cholery to nie jest lekarz czy fizyk, aby nie można było go zastąpić kimś innym.
Nie można ich zastąpić, bo młodych nie ma! Młodych NIE MA! Dlaczego? Bo młodzi są nieudaczni: nie pracują nad warsztatem, mało wiedzą i nie uczą się prawie niczego. Wydaje im się, że wystarczy być.

Słucham radia od lat 80-tych, w tym radia amerykańskiego, irlandzkiego, francuskiego i brytyjskiego, nagrałem ok. 1000 audycji różnych, nie mnie oceniać na jakim poziomie jestem. Wydaje mi się jednak, że coś potrafię powiedzieć o warsztacie dziennikarskim, i niestety jak by to nie zabrzmiało Niedźwiecki ma tzw. radiowy "flow", którego nie nauczysz się. To tak jak z charyzmą, jedni mają jej więcej inni mniej.

Przykładowe audycje radiowe Marka Niedźwieckiego:




Genialne podsumowanie Wojewódzkiego nowych, młodych talentów:
 
Ostatnia edycja:
D

Deleted member 6905

Guest
Nie można! Dlaczego? Bo młodzi są nieudaczni: nie pracują nad warsztatem, mało wiedzą i nie uczą się prawie niczego. Wydaje im się, że wystarczy być.

Słucham radia od lat 80-tych, w tym radia amerykańskiego, irlandzkiego, francuskiego i brytyjskiego, nagrałem ok. 1000 audycji różnych, nie mnie oceniać na jakim poziomie jestem. Wydaje mi się jednak, że coś potrafię powiedzieć o warsztacie dziennikarskim, i niestety jak by to nie zabrzmiało Niedźwiecki ma tzw. radiowy "flow", którego nie nauczysz się. To tak jak z charyzmą, jedni mają jej więcej inni mniej.

Nigdy nie twierdziłem, że do pracy w radio nie potrzeba mieć predyspozycji. Oczywiście, że trzeba je mieć. Sa umiejętności, których można wyuczyć, ale zostaje też kwestia tzw. "iskry bożej".
Jedyne co kwestionuję, że oni wcale nie są niezastąpieni. Z tymi młodymi to tak zawsze jest, zawsze tak się mówi, a potem ci młodzi zostają starymi i gadają na nowych młodych to co mówili o nich kiedyś ci starzy.

Jeśli natomiast sytuacja jest, aż tak zła, iż nie ma naprawdę kto ich zastąpić, to jest to sytuacja analogiczna do tej, która miała miejsce z kształceniem zawodowym przez ostatnie 20 (przynajmniej) lat. Najpierw państwo wespół z sektorem prywatnym (tak tak, nie czarujmy się) dewastuje kształcenie zawodowe, bo bezrobocie i tak duże, a kwalifikowanych pracowników mamy nadpodaż, to chuj z tym. Promujmy studiowanie, aby zająć im czas, co by później weszli na rynek pracy. Prywatny powie "a na chuj mi kogoś szkolić jak mam 10 na jego miejsce?" I co się okazuje po 20 latach? Otwarcie rynków zachodnich wydrenowało z wykwalifikowanych, a sektor prywatny i państwo jodłuje aj waj nie mamy pracowników ta młodzież jest leniwa, tylko by chcieli pasożytować jako programiści, spekulanci i filozofowie, a robić na tokarce nie ma komu. I nawet się na ten odcinek wysyła różnych karonów, aby tak wszystkich pouczali.
Podobna sytuacja jest z zawodami pielęgniarskimi nawiasem mówiąc.

Starzy lektorzy wspominali, że wyławiano ich ze względu na głos czy osobowość, ale przechodzili też przez naukę, uczyli ich starsi, doświadczeni. Może tego zabrakło skoro "nie da się, młodzi nie pracują nad warsztatem myślą, że wystarczy być", ale kto ma im wskazać drogę, dać know how?
Skoro ci starzy są niezastąpieni, a młodych nie wyuczono to takie są rezultaty.

Nie mam radiowych bogów, nie są mi potrzebni. Powaga.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Monika Olejnik "Stokrotka", która w tym samym czasie dołączyła do Trójki, ona była oficerem PRLowskich ss, więc nie mogła być ze względów formalnych TWulcem.
A skąd wiemy, że była oficerem i jak się ma ta teoria do okoliczności, że służby PRLowskie były zorganizowane na wzór radzieckich, gdzie oficerowie nie lokowali się bezpośrednio w instytucjach, tylko mieli od tego współpracowników, nad którymi roztaczali nadzór (bazuję na lekturach Suworowa). Co do zasady kadra nie mogła w ogóle podejmować zatrudnienia zarobkowego bez zgody właściwego ministra (SBcja działała w oparciu o ustawę o Milicji Obywatelskiej http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19590120069/O/D19590069.pdf art. 18).

Zaczynając pracę w PR Olejnikowa miała 25 lat. W jej życiorysie nie ma śladu po żadnym kursie oficerskim i służbie na niższych stanowiskach, jest absolwentką zootechniki. Jeśli startując była już oficerem to musiała być niezwykle obrotna żeby trzaskać staż równolegle ze studiami, a na dalszych etapach kariery równolegle gonić na 2 etaty.

Wydaje mi się, że historie o jej oficerskiej przeszłości wynikają z mylenia jej z jej ojcem, który się dorobił stopnia majora.
 
D

Deleted member 6341

Guest
To zabawne i zarazem tragiczne, że rządzenie Trójką przestało przypominać zawiadywanie instytucją polityczną, a zaczęło zbliżać się do życia radia z czasów komuny. Jednak odkąd Agnieszka Kamińska zasiada za sterami Polskiego Radia, dyrektorzy anteny stali się bezwolnymi marionetkami. To prezeska wszystko akceptuje - od tematów audycji po gości, których się zaprasza - dodaje.
Do cenzurowania osób i wypowiedzi przez Kamińską pracownicy Trójki zdążyli się już przyzwyczaić.
- Ofiarami jej działań padała redakcja publicystyki. Kubie Strzyczkowskiemu uwaliła tematy dotyczące nowych podatków i podwyżek, nie pozwoliła zaprosić do radia słynnej polskiej drag queen. Niekiedy wytyczne przychodzą w formie oficjalnego mejla z instrukcją: o tym działaniu rządu nie mówimy, takiej kwestii nie poruszamy. Ostatnio poruszenie wywołała wiadomość od Kowalczewskiego o obchodach rocznicy urodzin świętego Jana Pawła II. W publicznym radiu w wolnym religijnie kraju używa się katolickiej nomenklatury "święty"! - relacjonuje nasz rozmówca.
Absolutna władza prezeski Kamińskiej miała się objawiać także tym, że wyeliminowała Kowalczewskiego z rozmów z pracownikami na temat odejścia z radia.
(...)
Dla mnie oskarżanie Marka Niedźwieckiego o oszustwo, to jest naplucie w twarz tym, którzy zostali w stacji. Szefostwo bojąc się o swoje posady, sięga po tak nieczyste środki, że nawet niechętni do stawiania się pracownicy nie wytrzymują - tłumaczy.
Jest przekonany, że Niedźwiecki bez Trójki sobie poradzi.
- To gwiazda, której został rok do emerytury. Natychmiast posypią się propozycje. Bardziej oburzające jest to, w jakiej sytuacji postawieni są Halina Wachowicz, najlepiej znana jako Helen, i Bertek Gil, którzy tworzą to radio od środka i są jego dobrymi duchami - złości się nasz rozmówca.
Nawiązuje do sytuacji z niedzielnego wieczora, kiedy żona Bartosza Gila, Persjanka Mahdieh Gholami, opublikowała w mediach społecznościowych post, z którego wynika, że dyrektor Kowalczewski poprosił w sobotę jej męża i kilku innych pracowników radia o podpisanie listu, z którego wynika, że Niedźwiecki majstrował przy ustawianiu piosenek na liście.
- To, że dyrektor, który ma ich chronić, przychodzi do nich z dokumentem, który miałby im zniszczyć życie, to jest zbrodnia i największy skandal.

Kiedy pytam, co stanie się teraz z Trójką odpowiada: - To, że my dowiadujemy się, co się dzieje, z tweetu Joachima Brudzińskiego, a nie od własnego szefostwa, najlepiej mówi, w jakim miejscu znalazła się Trójka i czy podlega jeszcze dyrektorce Kamińskiej, czy już wyłącznie Nowogrodzkiej.
Autor kontaktował się z biurem prasowym Polskiego Radia, ale nie otrzymał odpowiedzi na zadane pytania.
 
D

Deleted member 6905

Guest
Nieźle namieszali w tym radio. Cyrk na kółkach. Odejście jednego redaktora czy dwóch to jedno, ale tam jest już cała plaga odejść. Nawet Rożek odchodzi. Dojdzie niedługo do zabawnej sytuacji. Ale trzeba przyznać, że i chętnych jest wielu. Wczoraj mignęło mi przed oczami, iż Jaok z pyty.pl coś tam przebąkiwał na tłiterze "mnie weźcie".

Ech

I wszystko przez jeden (muzycznie przeciętny) kawałek :) Jeszcze trochę to Kazik jakąś rewolucję w Polsce wywoła :)
 
Do góry Bottom