kompowiec
freetard
- 2 580
- 2 645
Co ty nie powiesz....Problemy nieznane userom windowsa... ehhhh
Co ty nie powiesz....Problemy nieznane userom windowsa... ehhhh
To maksymalna rozdzielczość obsługiwana przez twój komp? Nic nie widzę.Co ty nie powiesz....
Jadę teraz na 4.11.12-rt. To nie jest LTS z tego, co mi wiadomo...Czytaj co podlinkowałem. Problem ma występować z kernelem LTS.
4.13 hula zajebiście, polecam wypróbować.Jadę teraz na 4.11.12-rt. To nie jest LTS z tego, co mi wiadomo...
No jak wybrałeś dystrybucję dla twardzieli, to powinieneś zachować się jak twardziej, zacisnąć zęby i korzystać z tej klawiatury kolegi...Manjaro na archu.
A Ubuntu i Mint to Debian.(Majnaro i Antergos to Arch)
Wszystkie pozostałe 6 grzechów głównych.W porządku. To podaj mi jeden argument, dlaczego ktoś w celach innych niż pycha miałby tego używać na codzień. Jako systemu do robenia rzeczy, a nie grzebania w nim.
Aleś się uwziął na tego Archa...Po prostu celem działań ludzi nie jest zysk ekonomiczny. Ludzie np. remontują mieszkania, co nie przynosi im zysku ekonomicznego.
Tyle że wątek zaczął się od czegoś innego...
Czyli jak Arch Linux .
Myślałem, że dla twardzieli jest Gentoo - zresztą ja korzystam z Manjaro a nie czystego Archa, który nie ma nawet instalatora.No jak wybrałeś dystrybucję dla twardzieli, to powinieneś zachować się jak twardziej, zacisnąć zęby i korzystać z tej klawiatury kolegi...
Ale czy one oferują wygodny sposób aktualizowania wszystkiego, co się zainstaluje w systemie? Bo mnie się już nie chce bawić w ręczne aktualizacje kolejnych programów, jak robiłem to na Windowsie... Za stary jestem na pilnowanie tego wszystkiego i tracenie na takie pierdoły czasu...Jeśli celem jest korzystanie z komputera, a nie chwalenie się nim przed kolegami albo samym sobą, to od tego są normalne systemy. Debian, Fedora, Ubuntu, itd.
Poczytaj sobie w Internecie, jakich przymiotników używają właściciele penisów.Poczytaj w Internecie, jakich przymiotników używają zwolennicy Archa (Majnaro i Antergos to Arch), chwaląc się i namawiając innych do korzystania z niego.
Tu zgoda. Ale ja nie instalowałem Manjaro po to, aby się uczyć linuksa. Chociaż i tak trochę się nauczyłem.To samo w sobie nie jest problemem. One są wtedy, gdy na ich retorykę łapią się inni i instalują "wszechmocny system", "który możesz ustawić pod siebie", "który nauczy cię prawdziwego Linuksa", co w rezulatacie rodzi jedynie (i słusznie) frustrację.
Bo to jest fajny, lekki system, który działa na moim raszplowatym kompie, prosto się go aktualizuje i rzadko są z nim jakieś kłopoty. Do multimediów, pisania i przeglądania neta wystarcza, zwłaszcza gdy się zainstaluje jakieś lekkie środowisko graficzne. Jeżeli ktoś już od dawna nie gra w żadne nowe produkcje i ogranicza się tylko, aby od czasu do czasu odpalić klasyczne pozycje przeznaczone na DirectX 9.0c, to Wine mu w większości przypadków wystarczy.W porządku. To podaj mi jeden argument, dlaczego ktoś w celach innych niż pycha miałby tego używać na codzień. Jako systemu do robenia rzeczy, a nie grzebania w nim.
No, Ubuntu to Debian, Mint to FrankenDebian (wymieszane paczki z Debiana i Ubuntu).A Ubuntu i Mint to Debian.
No nie wiem. Jak kiedyś Mintowi, którego testowałem wcześniej przeszedł termin ważności, to niczego nie mogłem w nim już zainstalować czy odinstalować przez repozytoria i jedynym wyjściem było postawienie nowszej wersji całego systemu od zera.Każdy, który ma repozytorium, będzie się aktualizował.
Możliwe. No i co z tego? Tak jak zaznaczyłem, problemy z tymi nowymi wersjami oprogramowania w ostatnich trzech latach mogę policzyć na palcach jednej ręki, bo były ze trzy. Z tego raz, w wyniku moich amatorskich, nieodpowiedzialnych zabaw, musiałem stawiać system od nowa, bo nie poradziłem sobie inaczej. Tylko jak się to ma do półtorarocznego rytuału reinstalacji Windowsa z formatem? Jako szczyt wygody.Tyle że na rolling release jesteś jakby beta testerem oprogramowania. Problem z wysypaniem się PS/2, który u Ciebie wystąpił, nie jest linuksowy. Takie same pojawiałyby się, gdybyś używał wersji beta macOS czy Windowsa...
Możliwe, nie znam się. Jestem tylko użyszkodnikiem w randze newbie weterana na linuksie.Każdy może być fajny i lekki albo niefajny i ciężki, zależnie od tego co na nim uruchomisz. Ciężkie (bez ironii, faktycznie) Ubuntu z Unity tak samo jak wszechmocnego Archa można "dostosować do swoich potrzeb", "ustawić pod siebie", używając dwóch komend, "apt install" i "apt remove". Na dodatek, jeśli się nie myle, paczki na Archu są kompilowane z wieloma opcjonalnymi flagami, więc ładują więcej zależności niż te same w Debianie czy Fedorze.
Gentoo ma jednak inne, własne charakterystyki. Arch ich nie ma, oprócz bycia dystrybucją dla twardzieli...
Możesz upgrade'ować. Widziałem maszyny z Debianem, które pracują od czasów Potato.No nie wiem. Jak kiedyś Mintowi, którego testowałem wcześniej przeszedł termin ważności, to niczego nie mogłem w nim już zainstalować czy odinstalować przez repozytoria i jedynym wyjściem było postawienie nowszej wersji całego systemu od zera.
Czyli wychodzi na to, że im gorzej tym lepiej...Mogę być nawet tym beta-testerem, skoro oswoiłem nieznane i nie jest tak źle, jak się mogło wydawać. Inna sprawa, że trochę to mobilizuje do robienia regularnych backupów, tak na wszelki wypadek.
Twardziele to robią system pod siebie, zamiast używać, tfu, gotowe dystrybucje.Myślałem, że dla twardzieli jest Gentoo - zresztą ja korzystam z Manjaro a nie czystego Archa, który nie ma nawet instalatora.
Właściwie to system zarządzania pakietami.Każdy, który ma repozytorium, będzie się aktualizował.
To zależy od dystrybucji. Arch jest niestabilny, ładowane są do niego najnowsze pakiety, ale takie Gentoo jest bardziej stabilne niż wiele dystrybucji wydawanych cyklicznie.Tyle że na rolling release jesteś jakby beta testerem oprogramowania.
Jestem pewien, że dla większości userów to zaleta.Na dodatek, jeśli się nie myle, paczki na Archu są kompilowane z wieloma opcjonalnymi flagami, więc ściągają więcej zależności niż te same w Debianie czy Fedorze.
mój xpek dostaje updejty jeszcze, kilka dni temu instalowałem nawet dwa noweMicrosoft porzuciłem po zakończeniu wsparcia dla Windowsa XP i w gruncie rzeczy decyzji nie żałuję.