Alu
Well-Known Member
- 4 634
- 9 696
Masz rację, dokonałem lekkiej korekty i zjadłem dzisiaj hamburgera z frytkami.
Czasy się zmieniły. Kiedyś ludzie walczyli o przetrwanie i nie w głowie było im odchudzanie. Teraz świat ogarnął szał - zdrowe jedzenie i odchudzanie Dla zdrowia to rozumiem - korzystne jest nawet niewielkie zmniejszenie masy ciała, bo siada kręgosłup, serce itd. Ale dużo ludzi pozwala kontrolować swoje życie, bo chodzi im po głowie, że grubasami są - co inni o mnie pomyślą? Niech sobie myślą, co chcą- jakie to ma dla mnie znaczenie?Masz rację, dokonałem lekkiej korekty i zjadłem dzisiaj hamburgera z frytkami.
Jeśli ktoś:
1. Jest w stanie wejść na 6-te piętro sprawnym tempem bez zadyszki
2. ma nienajgorsze czasy w biegach na 100, 200, 400 metrów.
3. Umie podnieść sztangę z ziemi o wadze 150% swojej masy ciała
to jest wystarczająco "fit", nawet jeśli ma trochę tłuszczu na brzuchu.
Zgadza się, w 1,5 roku ćwicząc min. 3x tygodniowo i przy dobrej diecie... i to zdecydowanie nie jest coś co znajduje się w grafiku większości ludzi, którzy już skończyli szkołę. Wg. mnie to jest już kategoria 'zdecydowanie fit' a nie 'wystarczająco fit'.Zdrowy mężczyzna ważący 90 kg w 1,5 roku powinien być w stanie wytrenować się do podnoszenia 250% masy ciała, przy dobrym treningu i odżywczej diecie. 150% to już w ogóle nie powinien być problem.
Zgadza się, w 1,5 roku ćwicząc min. 3x tygodniowo
Zależy od przyjętego planu. Ale miałem na myśli 3 treningi, niekoniecznie 3 dni z martwym ciągiem.Nie jestem specjalistą ale wydaje mi się, że robienie martwego ciągu "min. 3x tygodniowo" to chyba trochę za często ?
To zależy co się robi. Za często na trening ukierunkowany na hipertrofię miofibrylarną (bez suplementacji sterydami anabolicznymi), ale nie za często na trening ukierunkowany głównie na mózg i układ nerwowy: https://www.t-nation.com/training/maxing-on-squats-and-deadlifts-every-dayNie jestem specjalistą ale wydaje mi się, że robienie martwego ciągu "min. 3x tygodniowo" to chyba trochę za często ?
Pamiętaj... jeśli podnosisz mniej niż 400% swojej wagi to przegrywA ja zacząłem chodzić na crossfit i zastanawiam się, co z tego wyjdzie. Wszelkie docinki o tej formie aktywności puszczam koło uszu, jak coś grupa ludzi ode mnie z firmy uczęszcza, więc się wzajemnie motywujemy. To moja pierwsza regularna aktywność fizyczna od jakichś 10 lat i choć nigdy nie miałem problemów z nadwagą, raczej z przybieraniem na masie (jestem typowym ekto), czułem się niesamowicie zapuszczony brakiem ruchu i marną dietą. Jak uda mi się wyrobić zdrowe nawyki, to pomyślę o jakichś celach bardziej pod siebie i dostosuję sobie do tego treningi.
Czyli co? Równać w dół i zmieniać definicję pojęcia tylko dlatego, by na siłę do kategorii fit wepchnąć większą rzeszę ludzi?Zgadza się, w 1,5 roku ćwicząc min. 3x tygodniowo i przy dobrej diecie... i to zdecydowanie nie jest coś co znajduje się w grafiku większości ludzi, którzy już skończyli szkołę. Wg. mnie to jest już kategoria 'zdecydowanie fit' a nie 'wystarczająco fit'.
Pytanie brzmi: w jaki sposób minimalnym wysiłkiem (w tym organizacyjnym) doprowadzić się do tego, żeby nie wyglądać jak flak który schudł 30 kg, tylko w miarę normalnie. Nie chodzi o jakąś rzeźbę, bicki, kaloryfery. Nawet nie chodzi o dalsze zrzucanie wagi. Mam nadzieję że rozumiecie o co mi chodzi. Rekreacyjna jazda na rowerze po okolicach wystarczy? Tylko bez biegania, pliz.
Przez ostatnie pół roku przytyłem aż 8 kilogramów... przyczyny są złożone, ale już zacząłem walkę o powrót do normalności. Codziennie się ważę i mam zamiar biegać 4 razy w tygodniu. Na razie przebiegłem 6 km. Do końca miesiąca chciałbym ważyć najwyżej 85 kilo a do końca czerwca maksymalnie 78 kg. To jest mój osobisty challenge.
View attachment 4384
A ja zacząłem chodzić na crossfit i zastanawiam się, co z tego wyjdzie. Wszelkie docinki o tej formie aktywności puszczam koło uszu, jak coś
Niech jednak nie łudzi się, że robiąc raz w tygodniu trening trwający 5 minut będzie fit. Coś za coś.
Ale masz zamiar zadbać o dietę? Samą dietą i minimalnym wysiłkiem powinieneś chudnąć. I codzienne ważenie też nie jest konieczne. Raz na tydzień starczy.
O dietę za bardzo nie dbam, chociaż ograniczyłem słodycze.
Po prostu jem mniej.
Mi codzienne ważenie pomaga w odchudzaniu.
Dzięki temu codziennie sobie przypominam, że się odchudzam, szybciej widzę postępy lub ich brak i motywuje się do dalszego odchudzania. Mój cel to 75-78 kilo.
View attachment 4410
"Don't even think about trying this program unless you've been training at least 3 years and have near perfect form" - Dobrze, że jest ta uwaga w artykule - dokładnie to chciałem napisać. Bez opieki specjalistów lub solidnego doświadczenia i znajomości własnego ciała i swoich możliwości oraz idealnej formy - dla większości ludzi taki trening wiąże się ze sporym ryzykiem poważnych kontuzji.To zależy co się robi. Za często na trening ukierunkowany na hipertrofię miofibrylarną (bez suplementacji sterydami anabolicznymi), ale nie za często na trening ukierunkowany głównie na mózg i układ nerwowy: https://www.t-nation.com/training/maxing-on-squats-and-deadlifts-every-day
Bardzo dobre podejście.A ja zacząłem chodzić na crossfit i zastanawiam się, co z tego wyjdzie. Wszelkie docinki o tej formie aktywności puszczam koło uszu, jak coś grupa ludzi ode mnie z firmy uczęszcza, więc się wzajemnie motywujemy.
[...]
Jak uda mi się wyrobić zdrowe nawyki, to pomyślę o jakichś celach bardziej pod siebie i dostosuję sobie do tego treningi.
Też tak mam. Słodycze i napoje, które kiedyś wchodziły w sporych ilościach, obecnie nie chcą przejść przez gardło.ogólna chęć jedzenia słodyczy jest mniejsza. Ostatnio zemdliło mnie nawet pod zjedzeniu jednego cukierka. Trudno się wypija kolorowe napoje, bo też mdli po nich. Ogólnie dostrzegam same pozytywy.
Jakość jest ważna m.in. dlatego, że organizm potrzebuje konkretnych mikro- i makroelementów. Jedząc zdrowe jedzenie bardziej efektywnie zaspokaja się potrzebę organizmu na poszczególne składniki odżywcze. Jedząc jedzenie niezbyt bogate w te składniki dostarcza się tzw. "puste kalorie". Prowadzi to np. do uczucia "pełności" i głodu jednocześnie (lub niedługo po nawet sporym posiłku). Jedząc zdrowo łatwiej ograniczać dostarczane kalorie."Jedzenie mniej" jest konieczne, ale zastanów się jeszcze nad jakością, która jest ważniejsza. Sam mam z tym problem i muszę się tutaj przyłożyć, ale wiem po sobie, z dni kiedy mi się to udawało, że różnica jakościowa jest kolosalna i warta zachodu.