Volvek
Well-Known Member
- 797
- 1 919
Jak kawador pisze, żeby szanować policję i prawo, to wiadomo, że to na poważnie.
Nie można już jeździć na deskorolkach i rowerach po pl. Solidarności. Zabrania tego regulamin, który tam się pojawił. - To smutne. W Europie to normalne, że jeździ się po takich placach - mówią deskorolkarze
Na placu (a właściwie pod nim) znajduje się Centrum Dialogu "Przełomy", które prezentuje najważniejsze, przełomowe wydarzenia z najnowszej historii miasta. Jego charakterystyczna, wyniesiona w górę niczym fala bryła od początku przyciągała rolkarzy i deskorolkarzy.
To już przeszłość
Nawet wizualizacje CDP, jeszcze przed powstaniem muzeum, prezentowały plac Solidarności pełen pieszych, rowerzystów i deskorolkarzy. I tak też było od momentu udostępnienia placu w sierpniu 2014 r.
To już przeszłość. W czasie ostatnich poprawek (przed obchodami 45. rocznicy Grudnia '70 z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy) na placu stanęły trzy tablice informacyjne: o współfinansowaniu inwestycji ze środków europejskich, o samym muzeum i historii placu oraz regulamin.
Co jest w regulaminie?
W Regulaminie placu Solidarności Centrum Dialogu "Przełomy" czytamy, że plac jest ogólnodostępnym ciągiem pieszym. I dalej, że "Ze względu na bezpieczeństwo wszystkich użytkowników NIEDOZWOLONE jest: jeżdżenie na deskorolce, łyżworolkach, wrotkach, rowerach i innych pojazdach". I jeszcze dalej: "O nieprzestrzeganiu regulaminu będzie powiadomiona Policja lub Straż Miejska".
Skąd te zakazy?
Regulamin opracowało Muzeum Narodowe, którego CDP jest częścią.
- Nie możemy wziąć odpowiedzialności za wypadki - tłumaczy Elżbieta Jurska z działu komunikacji społecznej MN. Przyznaje jednak, że od momentu udostępnienia placu nie słyszała o żadnym wypadku. - Kolejnym powodem wprowadzenia zakazu jest fakt, że przez ten czas elementy placu zostały wyłamane i obrysowane przez rolkarzy czy deskorolkarzy.
Jeżdżąca po placu młodzież już wcześniej nie wszystkim się podobała. Powodem historia placu. To tu w grudniu 1970 milicja strzelała do demonstrantów, tu m.in. padli zabici i ranni.
- Pl. Solidarności to miejsce święte, nie należy tu jeździć na rolkach - mówił "Wyborczej" we wrześniu 2014 roku Mieczysław Jurek, szef NSZZ "Solidarność" Pomorza Zachodniego. - Może w tym miejscu należy ustawić donice z kwiatami, by uniemożliwić zjeżdżanie?
Architekt podtrzymuje stanowisko
Robert Konieczny, architekt Centrum Dialogu "Przełomy", bronił wtedy prawa młodych do placu.
- To też jest symbol tej wolności - mówił. - Po to walczono, żeby te dzieci mogły się bawić, żeby mogły się cieszyć. Żeby to była przestrzeń dla wszystkich ludzi. Żeby tu można było normalnie żyć.
Regulamin nie był z nim konsultowany. Nie musiał być.
- Walczyłem jak lew, żeby młodzież mogła jeździć po placu, bo uważam, że to nic złego - podtrzymuje swoją wcześniejszą opinię Robert Konieczny. - Nie podoba mi się jednak to, że ten plac był niszczony. Smarowany jakimś olejem, żeby był poślizg, beton zdarty do zbrojeń. Nie o to nam chodziło. Być może to spowodowało, że taki zapis się pojawił i pod tym względem muzeum rozumiem. Jednak jest troszkę za ostry, uważam, że można tu jeździć, bawić się. Tylko bez dewastowania.
Podobnego zdania jest Jędrzej Wijas z Trafostacji Sztuki, wcześniej radny miejski i przewodniczący ds. kultury, który bronił prawa młodych do takiej formy korzystania z placu.
- Na pewno instytucja ma prawo do zapewnienia w tym miejscu bezpieczeństwa i przyjmuję ten argument - mówi Wijas. I dodaje: - Uważam, że to miejsce powinno być przepełnione życiem. Młodzi ludzie chcą tam spędzać czas i mam nadzieję, że się to nie zmieni. Że nie będą niszczyć i stwarzać wielkiego zagrożenia.
Muzeum: "To nie skate park"
Samo muzeum stara się łagodzić surowe zapisy regulaminu.
- Oczywiście nie zadzwonimy po służby, gdy rowerzysta zjedzie z najwyższego punktu placu, zachowując przy tym rozsądek - zapewnia Elżbieta Jurska. - Pamiętajmy jednak, że nie jest to skate park. Jeżeli ktoś będzie wyjątkowo "katował" jakiś element, to zadzwonimy do straży miejskiej. Strażnicy ocenią zachowanie.
Co grozi jeżdżącym?
Straż miejska o regulaminie placu jeszcze nic nie wie.
- Nie dostaliśmy żadnych wytycznych od zarządcy placu - mówi Joanna Wojtach, rzeczniczka prasowa SM, ale przyznaje, że: - Takie obostrzenia w tym miejscu są słuszne. Nie będziemy jednak karać za zwykły przejazd po placu. Dopiero gdy zachowanie korzystających będzie podchodzić pod paragraf 51 Kodeksu wykroczeń [zakłócenia spokoju - red.]. Gdy będzie dochodzić do wandalizmu.
Może za to wystawić mandat do 500 zł.
"Tak to się kończy w tym mieście"
Najbardziej zainteresowani, deskorolkarze, nie kryją rozczarowania.
- Nie uśmiecha się nam płacić mandaty. Już były takie przypadki w innych miejscach miasta. Zakazywali i musieliśmy płacić - mówi Marcin (imię zmienione, prosi o anonimowość), który chętnie jeździł na deskorolce po placu. - To smutne, że pojawił się taki zakaz. Było to jedno z niewielu miejsc, gdzie można było jeździć, ale tak to się kończy w tym mieście. W Europie to jest normalne, że deskorolkarze jeżdżą na takich placach.
Solidarność: "o to nam chodziło"
Najbardziej zadowolony jest Mieczysław Jurek z "Solidarności".
- Regulamin nie był z nami opiniowany, ale jest tym, o co nam chodziło - odpowiada. - Na pl. Solidarności musi być zachowana powaga tego miejsca i jego charakter.
Centrum Dialogu "Przełomy" zostało udostępnione zwiedzającym kilka dni temu. Oficjalne otwarcie planowane jest 25 stycznia 2016 r.
WTOREK 22.09.2015
Genowefa Pigwa aresztowana za... hodowlę marihuany!
Genowefa Pigwa Bronisław Opałko marihuana
Genowefa Pigwa, w charakterystycznych trampkach i chuście na głowie, bawi widzów już od ponad 40 lat. Niestety, wcielający się w tę postać satyryk Bronisław Opałko, przypłacił to alkoholizmem.
Czasami nie mogłem patrzeć na babkę i powiem, że dobry kielich pomógł mi to zagrać - wyznaje w Super Expressie. Byłem bardziej rozluźniony. To były straszne doły, organizm domagał się alkoholu, po przebudzeniu zaczynało się dzień od piwka.
W końcu Opałko wpadł na pomysł, by zwalczyć nałóg innym i zaczął palić marihuanę, Na własny użytek zasadził w domu jeden krzak konopi, który z czasem rozrósł się do czterech. O sprawie dowiedziała się policja i zrobiła nalot na jego mieszkanie.
To była cała akcja, której nie spodziewałem się, przyjechali koledzy samochodem, wjechali i ja poszedłem na dół razem z nimi i nagle słyszę łomotanie w garaż, otworzyły się drzwi od garażu i nagle widzę kilkunastu ludzi w ubraniach antyterrorystycznych z giwerami, wskakiwali prosto z drzewa do garażu, chłopaków położyli - relacjonuje w tabloidzie Opałko. I ukazały się cztery doniczki, jak ja to nazywam - lawendy. Czynności trwały dość długo, pani policjantka, bardzo ładna, wykonywała rzetelnie swój zawód. Ja myślałem, że działam w dobrej intencji, ponieważ nie chcę biegać po dilerach, szukać trawki... Ona czasem pomaga mi przed koncertem skoncentrować się.
Opałce grozi teraz do 3 lat więzienia.
Bronisław O. razem z Janem K. i Wojciechem J. oskarżeni są o posiadanie środka odurzającego w masie nieznacznie przekraczającej 200 gramów, na podstawie art. 63 ustęp 3 i 53 ustęp 2 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii jest to czyn zagrożony karą do 3 lat pozbawienia wolności - informuje Prokuratura Okręgowa w Kielcach.
To raczej do dobrych newsów powinno pójść! Mój znajomy dostał siudemaka bez zawiasów za podobne ilości Marychy...Kabareciarz skazany za posiadanie konopi indyjskich
2015-12-23 15:59
Bronisław Opałko, znany z wcielania się w postać Genowefy Pigwy, został skazany na rok i 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Kielecki kabareciarz usłyszał wyrok za posiadanie i wytwarzanie znacznych ilości narkotyków - informuje tvn24.pl.
Dodatkowo Bronisław Opałko musi zapłacić 6 tys. złotych grzywny oraz wpłacić tysiąc złotych na rzecz ośrodka zajmującego się leczeniem z uzależnień od środków psychofizycznych. Poza kabareciarzem taką samą karę w tej sprawie otrzymaly jeszcze dwie inne osoby.
Sąd w uzasadnieniu wyroku przyznał, że konopie indyjskie były hodowane przez oskarżonych tylko na własny użytek. Dodatkowo Bronisław Opałko, zdaniem sądu i biegłych, działał w warunkach ograniczonej poczytalności. Kara została nadzwyczajnie złagodzona przez sąd. Prokuratura domagała się dla Opałko trzech lat bezwzględnego pozbawienia wolności.
Proces kabareciarza rozpoczął się w połowie grudnia. W styczniu tego roku w garażu Bronisława Opałko policja znalazła krzaki marihuany.
tvn24.pl
The rest of my life will be devoted to fighting against police abuse.. I’m white, I made $1.4 million last year,
They are uneducated, bitter, and and only interested in power for its own sake. Contact me [wyedytowany adres] if you can help. -ian
Przyjechali i zgarnęli człowieka. Za to, że se stał - bez komórki, bez laptopa, w nocy... itd.
Spawa zaczęła się od tak zwanych czyścicieli czyli firm windykacyjnych, które działając na rzecz właściciela opróżniały odzyskane lub nabyte budynki z lokatorów. Impulsem były wstrząsające reportaże o stosowanych metodach: wyłączanie prądu, zakręcanie wody, usuwanie okien, uciążliwe remonty. I to wszystko w zgodzie z prawem co oburzało wrażliwe na krzywdę ludzką media.
Wrażliwy na krzywdę Piotr Ikonowicz pobił komornika podczas próby eksmisji, za co został skazany.
Nie? Dopiero teraz ma nie być.No właśnie to nie było wcale zgodne z prawem.