pawlis
Samotny wilk
- 2 420
- 10 193
Ale spalić kukłę sędziego musi jakiś Żyd.Teraz to trzeba będzie spalić kukłę sędziego, który wydał taki wyrok...
I jak tu nie krzyknąć : "ŚMIERĆ KOMUCHOM"? Co to ma być? Wpierdalanie się urzędasów z buciorami w czyjeś prywatne życie i postępowanie wbrew woli zainteresowanego.Opinia pracowników socjalnych i kuratora wpłynęła na postanowienie sądu rejonowego w Zielonej Górze, który zadecydował, że do środy Wiktoria powinna zostać przekazana rodzinie zastępczej.
Problem z tymi Narodowcami (w tym skazanym) jest taki, że gdyby ktoś spalił kukłe Polaka czy nie daj boże flagę Polski lub na nią naszczał czy gównem obtoczył nałożyliby znacznie wyższy wyrok, gdyby tylko mogli, a sędziego nosiliby na rękach!Wrocław: Więzienie za spalenie kukły Żyda
WIADOMOŚCI LOKALNE
Dzisiaj, 21 listopada (13:37)
Na karę 10 miesięcy więzienia bez zawieszenia skazał w poniedziałek wrocławski sąd Piotra Rybaka za nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych poprzez spalenie na wrocławskim Rynku kukły symbolizującej Żyda.
Sędzia Marek Górny w uzasadnieniu wyroku podkreślił, że wina i sprawstwo oskarżonego nie ulega wątpliwości.
"Wyrok jest surowy, ponieważ był to czyn o wysokiej szkodliwości społecznej" - mówił sędzia.
Do zdarzeń opisanych w akcie oskarżenia doszło 18 listopada ubiegłego roku podczas manifestacji przeciw imigrantom, którą na wrocławskim Rynku zorganizował m.in. Obóz Narodowo-Radykalny. Sąd uznał, że nie ma wątpliwości, iż to Piotr Rybak (zgadza się na ujawnianie swego wizerunku i danych), regularnie widywany na manifestacjach narodowców, dopuścił się zarzuconego mu czynu.
Po manifestacji doniesienie do prokuratury złożył m.in. prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz. Wrocławski magistrat przekazał policji nagranie z miejskiego monitoringu, który zarejestrował przebieg manifestacji. Wrocławski incydent odbił się szerokim echem w kraju i za granicą. Sprzeciw wobec zachować antysemickich wyraziła w specjalnym liście m.in. grupa naukowców związanych z Muzeum Historii Polski.
Teraz to trzeba będzie spalić kukłę sędziego, który wydał taki wyrok...
Po manifestacji doniesienie do prokuratury złożył m.in. prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz.
Najlepiej spalić kukłę donosiciela, a jeszcze lepiej nie jego kukłę, a jego samego.Teraz to trzeba będzie spalić kukłę sędziego, który wydał taki wyrok...
#pomocnepaństwo
"Jestem lepszą matką niż niektóre osoby zdrowe". Dramat niepełnosprawnej, której sąd odbiera dziecko
Nie wiem po za tym jakim trzeba być debilem by w ogóle brać się za małżeństwo, ale to już tylko moje zdanie."Utrzymanie względnego zakazu małżeńskiego dla osób dotkniętych zaburzeniami psychotycznymi albo upośledzeniem umysłowym może być uznane za konieczne z punktu widzenia ochrony małżeństwa i rodziny na nim opartej oraz dobra dziecka, a więc wartości takich, jak zapewnienie porządku publicznego, a przede wszystkim ochrony praw i wolności innych osób" - powiedział w uzasadnieniu orzeczenia sędzia TK Andrzej Wróbel.
Trybunał rozpoznał sprawę w składzie pięciu sędziów. Orzeczenie zapadło jednogłośnie.
Zaskarżone przez RPO w maju 2015 r. przepisy Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego stanowią: "Nie może zawrzeć małżeństwa osoba dotknięta chorobą psychiczną albo niedorozwojem umysłowym. Jeżeli jednak stan zdrowia lub umysłu takiej osoby nie zagraża małżeństwu ani zdrowiu przyszłego potomstwa, i jeżeli osoba ta nie została ubezwłasnowolniona całkowicie, sąd może jej zezwolić na zawarcie małżeństwa" oraz "Unieważnienia małżeństwa z powodu choroby psychicznej albo niedorozwoju umysłowego jednego z małżonków może żądać każdy z małżonków".
"Pozbawienie prawa do zawarcia małżeństwa i założenia rodziny następuje na podstawie niejasnych, niejednoznacznych i nieprzystających do współczesnej wiedzy medycznej kryteriów choroby psychicznej i niedorozwoju umysłowego" - wskazywał Rzecznik.
TK przyznał, że użyte w ustawie pojęcia choroby psychicznej i niedorozwoju umysłowego nie są już używane we współczesnej psychiatrii. "Nie oznacza to jednak, że na gruncie wiedzy medycznej nie da się ustalić znaczenia pojęć, które nie są używane nie ze względu na brak treści, tylko ze względu na negatywny kontekst znaczeniowy nadany im w języku powszechnym" - mówił sędzia Wróbel.
Sejm - w pisemnym stanowisku z końca 2015 r. - wnosił o uznanie przepisów za zgodne z konstytucją.
Historia 9-letniej Asi, która wywiesiła na osiedlu kartkę z informacją, że organizuje kiermasz, aby zdobyć pieniądze dla ciężko chorej mamy, poruszyła serca Polaków. Odzew był ogromny. Zebrano 101 tys. zł. Niestety, mama Asi do dziś nie wydała z tej kwoty ani złotówki na rehabilitację. W dodatku urzędnicy chcą odebrać jej wszystkie przyznane wcześniej zasiłki!
- Asia mi powiedziała krótko: "mamusiu, nie tak to miało być". Nie wiem, jak mam jej wytłumaczyć, dlaczego nie jest tak, jak ona sobie wyobrażała - powiedziała reporterce "Interwencji" Anna Jagła.
Kobieta od lat cierpi na padaczkę lekooporną i szereg bardzo poważnych chorób. Jej stan stale się pogarsza. Nawet siedzenie i leżenie sprawia jej ogromne cierpienie.
"Zbieram na leczenie i rehabilitację mojej mamusi"
9-letnia Asia nie mogła dalej słuchać, jak mama krzyczy z bólu. To, co zrobiła we wrześniu bieżącego roku, wzruszyło całą Polskę.
Na swojej klatce schodowej na osiedlu Batorego w Poznaniu dziewczynka przykleiła ogłoszenie, które rozpoczęła słowami: "Mam na imię Asia, zbieram na leczenie i rehabilitację mojej mamusi."
Pieniądze nie do ruszenia
Na kiermasz przyszły tłumy. A wrześniowa zbiórka przyniosła 101 tys. zł.
O mały włos, a kiermaszu by jednak nie było, bo znaleźli się "życzliwi" sąsiedzi, którzy donieśli na Asię do urzędu skarbowego, twierdząc, że zbiórka jest nielegalna. Pomogła "Fundacja Drużyny Szpiku", która ma pozwolenie na publiczne zbieranie pieniędzy. W ciągu zaledwie 4 godzin poznaniacy do puszek Fundacji włożyli ponad 100 tys. zł.
Pani Anna nie mogła być podopieczną tej fundacji, bo jej schorzenia nie kwalifikują jej do tej opieki. Zebrane pieniądze nie mogły więc zostać na koncie Fundacji.
- Calusieńka kwota, co do grosza została przelana na prywatne konto pani Ani, zgodnie z jej życzeniem – poinformowała Dorota Raczkiewicz, prezes "Fundacji Drużyna Szpiku" w Poznaniu.
"Najpierw trzeba uregulować ewentualny podatek"
Mama Asi chciała przelać pieniądze na konto Fundacji Votum z Wrocławia, ponieważ jej przypadek jest zgodny ze statutem organizacji. Została jej podopieczną, ale pieniędzy przelać nie może.
- Poinformowano mnie, że nie mogę przelać tych 101 tys. zł ze zbiórki Asi, ponieważ najpierw trzeba uregulować ewentualny podatek. Trzeba wiedzieć, z jakiego tytułu i w jakiej kwocie go zapłacić. Gdyby te pieniądze zostały przelane na konto fundacji Votum, później fundacja Votum nie mogłaby zapłacić podatku. Po prostu jej statut na to nie pozwala. Miałabym gigantyczny problem – powiedziała pani Anna.
Kobieta jeszcze we wrześniu złożyła pismo do urzędu skarbowego, aby się dowiedzieć, ile podatku od zebranej kwoty ma zapłacić. Dalej czeka na odpowiedź. Ponieważ jest podopieczną Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, poinformowała również tę instytucję o tym fakcie, aby nie mieć żadnych problemów.
"Pracownik socjalny zna moją sytuację nie od dziś"
- U mnie w domu pojawił się pracownik socjalny, który zna moją sytuację nie od dziś. Była pani kierownik, był spisany protokół. Wyraźnie podkreśliłam i podpisałam, że do momentu wyjaśnienia przez urząd skarbowy kwestii prawnej, te pieniądze nie będą przeze mnie spożytkowane. Bank wydał też stosowne oświadczenie do MOPR, że z pieniędzy nie korzystałam – opowiadała pani Anna.
Jednak to nie wystarczyło. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Poznaniu 8 listopada przysłał pani Annie zawiadomienie o wszczęciu postępowania administracyjnego uchylającego przyznane jej zasiłki. Pani Anna przeżyła szok.
- Według ich interpretacji mam dochód. Wyliczono go dzieląc całą kwotę na 12 miesięcy. Wyszła niebagatelna suma – poinformowała mama Asi.
"Przerosła mnie ta sytuacja"
- Bank stara się pani Ani pomoc. Były oświadczenia o możliwości i celach przeznaczenia tych środków. To nie są pieniądze, które pani Ania może sobie zwyczajnie wziąć i pójść na imprezę, bo mniej więcej tak wygląda interpretacja urzędników – skomentowała Justyna Lachor-Adamska, prawniczka pomagająca pani Annie.
Zaświadczenia, że pieniądze nie zostały tknięte, że kobieta ma subkonto w banku na nic się zdały. - Pieniądze po prostu są jeszcze na koncie osobistym, do dyspozycji pani Anny – wytłumaczyła Sylwia Grocholska z Miejskiego Ośrodek Pomocy Rodzinie w Poznaniu.
- Kompletnie mnie przerosła ta sytuacja. Nie potrafię odpowiedzieć córce na pytanie, dlaczego tak fajnie się zaczęło, a nie ma pięknego finału – podsumowała mama Asi.
A niby z jakiej racji? Państwo nie ruszyło palcem, nie pomogło, a wręcz szkodziło i nadal szkodzi. I na dodatek wyciąga teraz swoje chciwe łapska po środki, które zostały tej Pani przyznane wcześniej w ramach zasiłku. Perfidia tych bezmózgich oraz bezdusznych urzędasów przekracza wszelkie granice."Najpierw trzeba uregulować ewentualny podatek"