Finis
Anarcho-individual
- 439
- 1 924
A tutaj jest kontynuacja: http://lwowecki.info/pl/4024/59/c/zobacz--co-zawieral-skarb-z-lubomierza.htmlPrzyjechali do Polski po skarb zakopany przez dziadka, okradło ich państwo.
Strażacy z OSP Lubomierz, OSP Milęcice, uczniowie ZS w Lubomierzu, strażnicy miejscy i policjanci od soboty wieczora pilnowali miejsca, w którym obcokrajowcy chcieli odkopać ukryty w ziemi skarb po przodkach.
1 października w Lubomierzu zjawiło się dwóch młodych Niemców z Hamburga. Mieli ze sobą plan od dziadka, który przed wojną mieszkał w tej miejscowości i był ogrodnikiem. Dziadek sporządził plan w 1952 roku. Zawarł w nim dokładne wskazówki, gdzie jego potomkowie powinni szukać. Były tam zaznaczone 2 kapliczki i charakterystyczny świerk kłujący, który zasadził ten sam ogrodnik.
Kiedy wnukowie ogrodnika zjawili się tak wyposażeni w Lubomierzu, udali się we wskazane miejsce. Po drodze pożyczyli w jednym z domów szpadel. Zaczęli kopać, jednak kilkanaście minut później zjawiła się na miejscu policja. Wezwała ją mieszkanka pobliskiego domu.
Policjanci poinformowali lokalne władze o całym zajściu. Te wezwały na pomoc konserwatora zabytków i archeologa. Specjaliści zjawili się na miejscu w poniedziałek 3 października. Pod czujnym okiem fachowców wykopano z ziemi skarb, po czym następnego dnia w Urzędzie Gminy i Miasta w Lubomierzu dokładnie sprawdzono zawartość dwóch tajemniczych słoików, po czym ją zarchiwizowano. W środku było około 200 przedmiotów. Obywatele Niemiec, którzy przyjechali wykopać skarb, nie doczekali tego momentu - musieli wrócić do domu z pustymi rękoma.
http://lwowecki.info/pl/4015/59/c/przyjechali-po-ukryty-w-ziemi-skarb.html
Moim zdaniem, poniższy fragment jest w zasadzie tragikomiczny. Wynika z niego, że babsko pożyczyło najpierw łopatę, a potem zadzwoniło na policję.
"Po 70-ciu latach jego wnukowie wyposażeni w list opisujący miejsce ukrycia rodzinnych skarbów przyjechali do miasta Samych Swoich i po krótkim rekonesansie w terenie zapukali do jednego z pobliskich domostw z prośbą o pożyczenie łopaty. Kobiecie, która otworzyła im drzwi pokazali kartkę z informację po polsku.
- Mieli też informację napisaną po polsku. Było tam napisane, że są dobrymi ludźmi, nie będą przeszkadzać i przyjechali po swoje rodowe pamiątki - mówi dla stacji TVN24.pl Wiesław Ziółkowski, burmistrz Lubomierza."
A oto zawartość skarbu, na który położyło łapę chciwe państwo:
"Wśród znalezionych eksponatów znajdują się złote zegarki kieszonkowe, srebrne monety, łańcuszki, broszki, portfel, złote stalówki od piór, czy złote spinki do koszul oraz dokumenty. Wartość znaleziska nie jest jeszcze oszacowana. Przedmioty historyczne zostaną zapewne przekazane do muzeum, natomiast dokumenty do Instytutu Pamięci Narodowej lub Archiwum Państwowego."
Szkoda gadać.