Wenezuela w ogniu

  • Thread starter Deleted member 427
  • Rozpoczęty

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Mogą się tłumaczyć, że wyrzucali ich dla ich dobra, bo już wtedy wiedzieli, jak to się skończy. Po co ci biedni Kolumbijczycy mieliby się męczyć tak w tej Wenezueli?
 

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 187
Wenezuela: Rodzice pozbywają się dzieci. Nie mogą ich wykarmić

AR-181109959.jpg

W Wenezueli dzieci są wyrzucane z domów przez rodziców, którzy nie są w stanie ich utrzymać. Wiele matek decyduje się na oddawanie dzieci do adopcji tuż po urodzeniu, aby być w stanie wykarmić pozostałe dzieci - wynika z reportażu wyemitowanego przez BBC.


W Wenezueli, pogrążonej od kilku lat w głębokim kryzysie gospodarczym z powodu spadku cen ropy na światowych rynkach (Wenezuela posiada największe zasoby ropy naftowej na świecie), odsetek osób pogrążonych w skrajnym ubóstwie zwiększył się w ostatnich latach o 40 proc. - wylicza BBC.

Z reportażu Vladimira Hernandeza dla BBC wynika, że w najgorszej sytuacji są matki z dziećmi. Niektóre dzieci są wyrzucane z domu przez rodziców. Inne, jak jeden z nastoletnich rozmówców Hernandeza, same odchodzą, aby w domu "pozostało więcej jedzenia dla ich młodszego rodzeństwa".



Dziennikarz BBC rozmawiał m.in. z kobietą, która od rana żebrze na ulicy wraz ze swoją ok. 10-letnią córką. - Czasami muszę grzebać w śmietniku, by wykarmić dzieci - przyznaje. - Ludzie mówią, że nie mają pieniędzy, ale w końcu mi coś dają - dodaje dziewczynka.

Jak wynika z reportażu BBC widok "dzieci i dorosłych przeszukujacych wysypiska śmieci w poszukiwaniu jedzenia" nie jest w Caracas, stolicy Wenezueli, niczym niezwykłym.

- W moim domu czasem było trochę jedzenia, ale zawsze za mało, było nas za dużo - mówi dziennikarzowi jeden z mieszkających na ulicy chłopców.

Z kolei Leonardo Rodriguez z organizacji charytatywnej Casa Don Bosco wylicza, że w schroniskach prowadzonych przez tę organizacją liczba nieletnich zwiększyła się w pierwszej połowie 2018 roku o 60 proc.

Dziennikarz BBC rozmawia też z matkami, które zdecydowały się na oddanie swoich nowo narodzonych dzieci do adopcji. Maria wie już, że dziecko, które urodzi za trzy miesiące, odda do adopcji zaraz po urodzeniu. Kobieta oddała już do adopcji troje ze swoich pięciorga dzieci.

- Powiedziałam dzieciom, ze nie chcę ich oddawać, ale nie stać mnie na utrzymanie ich. Któregoś dnia spróbuje je odzyskać - mówi.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
W ramach socjalizmu jest jeszcze sporo odcieni, tzn. socjalizm w stylu PRL, Szwecja, III Rzesza, Korea Pn, ZSRR, Iran Ajatollahów... Czyli jest spore pole manewru. Myślę, że problem wynika z kilku czynników:
  • socjaliści w Wenezueli są głupi nawet jak na socjalistów, np. w sposób bezmózgi walczą z podwyżkami cen po prostu zabraniając podwyżek. Z kolei brak pieniędzy rozwiązują helikopterowym dodrukiem. Te bezmózgowie jest imho teraz kluczowe.
  • są sankcje zagraniczne
  • Wenezuela historycznie jest krajem 3 świata który nic nie produkuje i ma niestabilną sytuację polityczną. Słaby kapitał społeczny, techniczny i finansowy był tam i 60, 40, 20 lat temu. Teraz tam się zrobiła widowiskowa chujna, ale chujnia była od zawsze i to taka, że nawet Polska z 89 wygląda na jej tle dość dobrze.

Przy okazji. Bank Anglii odmówił oddania Wenezueli jej rezerw złota.

https://www.bullionstar.com/blogs/r...rn-venezuelas-gold-sets-a-worrying-precedent/

15 ton to jest tyle co nic, ale w tym przypadku mniejsza o Wenezuelę. Polska ma w Anglii 100 ton i w kluczowym momencie też może zobaczyć fucka, bo np. zagrożona jest "praworządność".
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Przy okazji. Bank Anglii odmówił oddania Wenezueli jej rezerw złota.

https://www.bullionstar.com/blogs/r...rn-venezuelas-gold-sets-a-worrying-precedent/

15 ton to jest tyle co nic, ale w tym przypadku mniejsza o Wenezuelę. Polska ma w Anglii 100 ton i w kluczowym momencie też może zobaczyć fucka, bo np. zagrożona jest "praworządność".
Też bym zapytał. Jeżeli jest taka sytuacja, że w zasadzie kartele narkotykowe przejmują kraj (patrz wyżej), pojawia się po prostu problem natury etycznej, czy pozwolić zmarnować ostatnie oszczędności rządzącej klasie pasożytującej na tamtejszej populacji, wiedząc, że te fundusze posłużą jedynie przedłużeniu agonii.

Lepiej oddać te kasę Wenezueli, kiedy upora się z socjalistami, nie sądzisz?

Zresztą po co w ogóle trzymać złoto za granicą, a nie u siebie, tak na dobrą sprawę?
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
w Wenezueli pieniądze leżą na ulicy



skojarzyło mi się z



Lepiej oddać te kasę Wenezueli, kiedy upora się z socjalistami, nie sądzisz?
Sądzę, że socjaliści złoto zmarnują. A czy lepiej to inna sprawa, bo to jest przewidywanie przyszłości. Na pewno nie sądzę, że Londyn jest od oceniania czy jakiś kraj dobrze się rządzi czy nie. Równie dobrze bank mógłby nie wypłacić kasy klientowi, bo uznał, że w tym tygodniu klient za dużo imprezował. Albo: nie oddaję kasy Grześkowi, bo dowiedziałem się, że Grzesiek bija żonę.
Zresztą po co w ogóle trzymać złoto za granicą, a nie u siebie, tak na dobrą sprawę?
Są oficjalne "naukowe" wyjaśnienia.
  1. ZSRR miał zająć pół Europy i trzeba było trzymać rezerwy w bezpiecznym miejscu.
  2. Tym złotem ponoć można obracać, pożyczać na procent itd. a najlepiej to się zrobi trzymając w Londynie (tak się tłumaczy w Polsce)
ad1. Nie dość, że nieaktualne, to dla mnie troska o rezerwy złota w realiach wojny atomowej jest niezłą aberracją. Poza tym to nie wyjaśnia sytuacji krajów dalekich od ZSRR.
ad 2. to zupełnie podważa sens złota jako zabezpieczenia na totalny krach papierów. W takim krachu, to ja już widze jak oddają na żądanie. Powiedzą, że było zalewarowane, pożyczone komuś innemu, a wy przecież na to zgodziliście się w umowie :). Moja teza jest taka, że po prostu mamy ustrój imperium w którym wydzielono pewne prowincje kierownicze (centra finansowe, siedziby korpo, armia) a pewne prowincje są z definicji peryferyjne.
Trudno ocenić ważność tematu rezerw złota. Jeśli złoto nigdy nie odzyska swego znaczenia, to będzie nieaktualny. Jeśli natomiast będzie krach i finanse uciekną do złota przynajmniej na jakiś czas, to temat mega ważny.
 

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 187
13 państw grozi, że nie uzna władzy Maduro w Wenezueli

Przedstawiciele 12 państw Ameryki Łacińskiej oraz Kanady wezwali dziś prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro, by wstrzymał się od zaprzysiężenia na drugą kadencję, grożąc, że w przeciwnym razie nie będą uznawać legalności jego władzy.

0gYktkpTURBXy83N2QwZDUxMWZlMTEwZThlYmZjY2Y2ODZjMjRiNGRkMC5qcGeSlQMAzOrNF3zNDTWTBc0DFM0BvA


Delegaci państw skupionych w Grupie z Limy uważają, że jedynym sposobem na wyjście z kryzysu, w którym znalazła się Wenezuela, jest czasowe przekazanie władzy w ręce kontrolowanego przez opozycję Zgromadzenia Narodowego i rozpisanie nowych wyborów prezydenckich. Zaprzysiężenie Maduro na nową, sześcioletnią kadencję zaplanowane jest na 10 stycznia.

Maduro zapewnił sobie drugą kadencję, wygrywając w maju zeszłego roku wybory prezydenckie, które jednak według niezależnych opinii nie spełniały standardów demokratycznych. Ich ważności nie uznały m.in. państwa Unii Europejskiej, Stany Zjednoczone, Kanada i większość państw Ameryki Łacińskiej.

Z deklaracji przyjętej dziś przez przedstawicieli państw tworzących Grupę z Limy wyłamał się Meksyk. Kraj ten był do niedawna jednym z najostrzejszych krytyków wenezuelskiego reżimu, ale od czasu objęcia władzy przez lewicowego prezydenta Andresa Manuela Lopeza Obradora pod koniec zeszłego roku jego stosunki z Wenezuelą się ociepliły.

Jeszcze przed pojawieniem się deklaracji z wezwaniem skierowanym do Maduro wenezuelski minister spraw zagranicznych Jorge Arreaza zarzucił państwom skupionym w Grupie z Limy, że wykonują polecenia prezydenta USA Donalda Trumpa.

W skład nieformalnej grupy, która powołana została w 2017 r. w celu znalezienia rozwiązania kryzysu w Wenezueli, wchodzą: Argentyna, Brazylia, Chile, Gujana, Gwatemala, Honduras, Kanada, Kolumbia, Kostaryka, Meksyk, Panama, Paragwaj, Peru i St. Lucia.
 

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 187
Wenezuela: haubice na granicy z Kolumbią. Po drugiej stronie US Army?
29 stycznia 2019, 16:24
840_472_matched__pm3mnb_Msta.png

Rosyjskie haubice Msta-S/SM. Fot. mil.ru.
Władze Wenezueli rozmieściły w rejonie granicy z Kolumbią dodatkowe jednostki wojskowe, w tym także uzbrojone w nowoczesne rosyjskie haubice 2S19 Msta. Z kolei Amerykanie jako jedną z opcji biorą pod uwagę rozlokowanie w Kolumbii kilku tysięcy żołnierzy, choć żadne decyzje w tej sprawie nie zapadły.

W mediach społecznościowych od kilku dni pojawiają się informacje o koncentracji jednostek wenezuelskiej armii w rejonie granicy z Kolumbią. Na udostępnionych materiałach widać między innymi nowoczesne rosyjskie haubice Msta-S. Z kronikarskiego obowiązku warto dodać, że tamtejsza artyleria dysponuje również wyrzutniami rakietowymi BM-30 Smiercz, o donośności 70-90 km.

Serwis The Drive poinformował też, że sprawujący dyktatorską władzę Nicolas Maduro brał udział w pokazowych ćwiczeniach z udziałem m.in. jednostek pancernych i zmechanizowanych (w tym na BMP-3 i BTR-82), a także piechoty morskiej wyposażonej w chińskie transportery opancerzone. Wzmożona aktywność wenezuelskiej armii, choć z pewnością przynajmniej w części ma charakter demonstracyjny, jest związana z kryzysem w tym państwie.

Stany Zjednoczone wraz z sojusznikami rozważają różne opcje reakcji. Choć otwarta, pełnoskalowa interwencja jest uznawana za mało prawdopodobną (sceptycznie wobec takiej możliwości wypowiadali się m.in. przedstawiciele władz Kolumbii), to Amerykanie najwyraźniej rozważają rozmieszczenie ograniczonego kontyngentu wojskowego właśnie w Kolumbii, aby zwiększyć swoje możliwości reakcji.

Podczas jednego z briefingów prasowych amerykańscy dziennikarze zauważyli w notatkach doradcy prezydenta Trumpa ds. bezpieczeństwa Johna Boltona zapis „5,000 żołnierzy do Kolumbii”. Taki kontyngent raczej nie wystarczyłby do przeprowadzenia zakrojonej na dużą skalę operacji, ale mógłby wesprzeć różne działania wojskowe Stanów Zjednoczonych i sojuszników w regionie. Jego rozmieszczenie byłoby też znaczącym sygnałem politycznym wobec stron kryzysu, świadczącym o zaangażowaniu i determinacji USA.

Z wojskowego punktu widzenia Stany Zjednoczone są w stanie szybko przygotować kontyngent podobnej wielkości do rozmieszczenia w Kolumbii. Jedną z potencjalnych opcji (ale nie jedyną) byłoby w takim wypadku uruchomienie tzw. Global Response Force, czyli jednej z brygad 82 Dywizji Powietrznodesantowej US Army, pozostającej wraz z elementami wsparcia w 96-godzinnej gotowości do rozmieszczenia drogą powietrzną w dowolnym miejscu świata. Amerykanie mogliby też użyć innych jednostek, z różnych rodzajów sił zbrojnych i służb (US Marine Corps, jednostki specjalne). Na razie jednak żadne decyzje nie zostały podjęte, a administracja deklaruje, że rozważa różne warianty, nie wykluczając żadnego.

W ubiegłym tygodniu przewodniczący wenezuelskiego parlamentu Juan Guaido proklamował objęcie urzędu tymczasowego prezydenta. Poparły go już między innymi USA, Kanada, Brazylia, Chile, Argentyna, Australia, Panama, Peru, Ekwador, Gwatemala i Honduras. Niedawno Waszyngton zdecydował też o zaostrzeniu sankcji wobec rządu Maduro.

Niektóre kraje UE, w tym Niemcy, Hiszpania, Wielka Brytania i Francja wezwały w ubiegłym tygodniu do przeprowadzenia w Wenezueli wyborów. Jeżeli to nie będzie mieć miejsca, również one uznają Juana Guaido jako prawowitego prezydenta. Nicholas Maduro jest z kolei wspierany przez Rosję, ChRL, Iran i Kubę oraz Turcję. Dla utrzymania Nicholasa Maduro przy władzy kluczowe znaczenie ma poparcie szeroko rozbudowanych struktur armii i służb bezpieczeństwa.

Protesty w Wenezueli są następstwem katastrofalnej sytuacji gospodarczej w tym kraju. Inflacja sięga ponad miliona procent, brakuje podstawowych dóbr i usług, w tym żywności i leków. Brakuje również paliwa, mimo posiadania przez Caracas dużych zasobów ropy naftowej. Z kraju uciekło 3 miliony osób – duża część z nich pieszo, bezpośrednio do sąsiednich państw. Reżim Maduro dokonuje też naruszeń praw człowieka. Według danych ONZ w ostatnich dniach zginęło około 40 osób, a około 850 zostało aresztowanych.
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 407
szału nie ma
Voluntad Popular, partia której członkiem jest Guaidó, wchodzi w skład międzynarodówki socjalistycznej
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Wenezuela: Pomoc humanitarna wciąż blokowana na granicy
Świat Dzisiaj, 11 lutego (06:04)
10 ciężarówek z pomocą humanitarną czeka moście w mieście Cuctuca w Kolumbii na wjazd do Wenezueli. Jak powiedział Juan Guaido, który ogłosił się tymczasowym prezydentem kraju, mimo jego apeli, armia nadal blokuje dostarczenie pomocy z zagranicy. "Tu chodzi ratowanie ludzkiego życia" - podkreślił Guaido.

Żołnierze blokują most na granicy z Kolumbią, gdzie w mieście Cuctuca czeka na wjazd do Wenezueli 10 ciężarówek z pomocą humanitarną.

Już tydzień temu Guaido zaapelował do wenezuelskiego wojska, by przestało popierać dotychczasowego szefa państwa Nicolasa Maduro i pozwoliło na dostarczenie do kraju pomocy humanitarnej.

"Nie potrzebujemy jałmużny"
Armia dotychczas nie dawała sygnałów, że zamierza przestać popierać Maduro. Ten odmawia przyjęcia pomocy, mówiąc, że Wenezuela "nie potrzebuje jałmużny". Obawia się też, że wraz z pomocą od USA do kraju wpuszczeni zostaliby także amerykańscy żołnierze. Maduro podkreśla, że Guaido jest "amerykańską marionetką".

W piątek Juan Guaido powiedział, że nie wyklucza zbrojnej interwencji USA w jego kraju w celu zmuszenia Maduro do oddania władzy i zakończenia kryzysu politycznego oraz humanitarnego.

40 państw uznało Guaido
23 stycznia na fali masowych antyrządowych protestów Guaido obwołał się tymczasowym prezydentem Wenezueli, uznając, że wybory prezydenckie z maja 2018 r., które wygrał Maduro, zostały przeprowadzone z pogwałceniem demokratycznych procedur.

Przejęcie władzy przez Guaido uznało dotąd ponad 40 państw. Oprócz USA i Kanady uczyniła to większość państw Ameryki Łacińskiej, Izrael, Australia, Albania, Kosowo, Macedonia i Gruzja. Nowe przywództwo uznało też do tej pory 19 państw UE: Austria, Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Niemcy, Polska, Portugalia, Słowenia, Szwecja i Wielka Brytania. 31 stycznia za prawowitego szefa państwa uznał Guaido Parlament Europejski.

Z przejęciem przez Guaido władzy nie pogodziła się Rosja, która uważa Nicolasa Maduro za jedynego prawowitego prezydenta Wenezueli.

Wenezuela od kilku lat pogrążona jest w kryzysie gospodarczym i społecznym, zmaga się z recesją i wielocyfrową inflacją oraz niedoborami żywności i leków. Opozycja oskarża Maduro o doprowadzenie bogatego w surowce kraju do ruiny gospodarczej. 96 proc. przychodów Wenezuela czerpie ze sprzedaży ropy naftowej, więc spadek cen surowców energetycznych w ostatnich latach znacznie pogłębił kryzys w tym kraju.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Znajomy z innego forum wyjaśniał mi ostatnio, że w ostatnich latach Wenezuela stała się niemal modelową egzemplifikacją zjawiska tak zwanego "cyklu populistycznego". Wiele innych państw latynoskich przechodziło przez ów cykl w przeszłości: Argentyna - wielokrotnie; był oczywiście fenomen wiecznie powracającego peronizmu (Juan, Evita y Isabel oraz ich podnóżki), były parokrotne powroty wojskowych do władzy - zaprowadzali rządy terroru nieporównanie okrutniejszego niż w sąsiednim Chile, lecz w dziedzinie kierowania gospodarką nie mieli nawet ułamka tych zdolności, którymi wykazali się ludzie Pinocheta; Alfonsín jako uzdrowiciel gospodarki rozczarował, potem dwie kadencje Menema. Peru (za rządów wojskowej junty w końcu lat 60. i przez prawie całe lata 70.), Chile (za rządów Salvadora Allende), Boliwia (zanim dotarł tam Jeffrey Sachs). Widocznie zatem zbiorowy charakter wszystkich Latynosów sprzyja popadaniu w "cykl populistyczny". Na czym ów cykl polega?

ETAP I Państwo latynoamerykańskie rozwija się gospodarczo. Ma nienajgorsze perspektywy, ma też gromadzone przez zapobiegawczy rząd rezerwy, np. walut i kruszcu. Wszelako są też nierówności społeczne, spore obszary biedy. Nade wszystko: tempo wzrostu nie jest na tyle duże, by za życia bieżącego pokolenia dorównać przodującym społeczeństwom. Mozolne dźwiganie się o jeden szczebelek drabiny rocznie, przez kilka generacji, to nie jest to, co niecierpliwym Latynosom odpowiada. Chcieliby wzrostu skokowego. Na podatny grunt trafiają nawoływania populistycznych polityków, że można w szybkim tempie zacząć żyć lepiej. Populiści zdobywają władzę, nie wykluczone nawet, że na drodze całkowicie demokratycznej.

ETAP II Nowa ekipa na realizację swoich ambitnych programów - radykalnie powiększa podaż pieniądza. Negatywne efekty nie od razu stają się dostrzegalne. Firmy mają duże rezerwy niewykorzystanych mocy produkcyjnych, w hurtowniach zalegają towary, które teraz po prostu zaczynają schodzić w szybszym tempie. Początkowo wszyscy się cieszą, bo mają więcej pieniędzy a pieniądz ma pokrycie. Nawet kiedy gospodarka już dochodzi do krawędzi, za którą kończą się możliwości bezinwestycyjnego wzrostu - nie od razu następuje tragedia. Po prostu radykalnie zwiększa się import, na co wciąż pozwalają rezerwy dewizowe.

ETAP III Żadne rezerwy nie są bez dna. Parcie na wzrost importu znajduje odbicie w rosnącym zadłużeniu zagranicznym oraz rosnącym kursie walut obcych. Na tym etapie rząd populistyczny często nie zawaha się przed ręcznym sterowaniem gospodarką: nierzadko wprowadzając manipulowanie kursem waluty (rozróżnienie między urzędowym a wolnorynkowym kursem pieniądza), wprowadza się reglamentację walut, manipulowanie przyznawaniem licencji na import etc.

ETAP IV Już nawet populistyczni politycy nie mogą zaprzeczyć, że dzieje się źle. To w jednym, to w drugim miejscu pojawia się zjawisko krótkiej kołdry. Rząd zapowiada program naprawczy, wręcz kilka programów jeden po drugim. Planom często towarzyszy próba mobilizowania opinii publicznej za pomocą retoryki zrzucającej winę: na opozycję, na bogatych kapitalistów i obszarników, na "jankeskich imperialistów". Kolejne programy naprawcze, będące coraz bardziej chaotycznymi kompozycjami życzeń, zdychają śmiercią naturalną nim wejdą w życie.

ETAP V Stadium najgłębszego kryzysu. Sterowanie gospodarką zaczyna przypominać komunizm wojenny. Nawet bandycka wymiana pieniądza nie jest na tym etapie wykluczona. Ale to na nic! Już nie tylko bogacze, ale również zwykli średniobogaccy - jeśli jeszcze zachowali jakieś zasoby - wywożą je z kraju a przynajmniej wymieniają na stale drożejący pieniądz obcy. Wskaźniki produkcji i sprzedaży spadają, bezrobocie wzrasta.

ETAP VI Populiści zostają odsunięci od władzy, nierzadko w drodze wojskowego zamachu stanu. Nowy rząd (junta?) stara się powrócić do Etapu I, czyli przeprosić się z elementarnym rozsądkiem ekonomicznym. Prosto nie będzie, bowiem kraj zubożał o większość rezerw. Być może trzeba będzie prosić zagranicę o udzielenie pomocy. O ile rząd wykaże się wytrwałością, po pewnym czasie zacznie odnotowywać powolne przywracanie zaufania. Wywiezione kapitały zaczną wtedy wracać. Ale uwaga: ta odbudowa gospodarki zawsze zaczyna się z poziomu niższego, niż w Etapie I [to takie jakby ostrzeżenie pod adresem tych, którzy sobie pomyślą "a może by tak pozwolić sobie na odrobinę populizmu, czyli podwyższanie poziomu życia – vide Etap II – a następnie możemy wrócić do realizmu – Etap VI"]. Czy zatem ludność pogodzi się z tym, że jedynie systematyczna praca od podstaw ma sens? Czy społeczeństwo będzie miało na uwadze katastrofalne skutki zaufania jakiego wcześniej udzieliło populistom? To wątpliwe: pamięć historyczna Latynosów jest krótka.

PS. W Etapie I siła nabywcza ludności na ogół rosła, tyle, że zbyt powoli jak na oczekiwania prostych ludzi. W Etapach III, IV i V - mimo szybkiego wzrostu dochodów nominalnych, zarobki realne spadają, inflacja sama się napędza. Jeśli nieudolna władza próbuje temu zaradzić "metodami nieortodoksyjnymi", przez różne kartki i przydziały, urzędową blokadę cen - sytuacja staje się jeszcze gorsza. Towary stają się niedostępne w oficjalnym obrocie (a tym samym - jeszcze droższe!).
 
Do góry Bottom