System edukacji jest analny

GoldenColt

Well-Known Member
817
3 627
pampalini napisał:
Najłatwiej było się uczyć angielskiego na "Two Stupid Dogs"

Ha ha, ja właśnie dzięki tej bajce poznałem pierwsze angielskie słowa typu "what?". Starsza siostra mi wszystko tłumaczyła :D
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 522
http://polska.newsweek.pl/men-zmiany-w-zarzadzaniu-oswiata-newsweek-pl,artykuly,345614,1.html

Ministerstwo Edukacji Narodowej planuje zmiany w systemie zarządzania oświatą. - To model typowy dla państw totalitarnych. W żadnym państwie europejskim system oświaty nie jest tak scentralizowany, jak proponuje to MEN - mówi prof. Bogusław Śliwerski, szef Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN.

Ministerstwo planuje zmiany w nadzorze nad szkołami - pisze "Rzeczpospolita". Jak miałyby one wyglądać? Pracownicy nadzoru, przede wszystkim z kuratoriów oświaty mogliby urządzać kontrolę w szkołach bez wcześniejszych zapowiedzi. Mieliby też prawo określić termin usunięcia ewentualnych uchybień stwierdzonych podczas kontroli. Z wykonania tych poleceń dyrektor kontrolowanej szkoły musiałby następnie złożyć relację w kuratorium i organie prowadzącym placówki (gminie bądź powiecie). W przypadku niezrealizowania zaleceń kuratorium dyrektor mógłby zostać odwołany ze stanowiska ze skutkiem natychmiastowym.

"Ustawa nie dopuszcza do rozwijania odpowiedzialności i wolności, gdyż wymaga posłuszeństwa. Kontrolować i egzekwować. To idea tego dokumentu" - uważa prof. Dorota Klus-Stańska. Jej zdaniem z projektu wyłania się wizja szkoły, w której wszystko zaplanowano tak, by oduczyć uczniów samodzielności.


Ministerstwo planuje także centralizację systemu egzaminów zewnętrznych. Będzie ona polegała na podporządkowaniu okręgowych komisji egzaminacyjnych centralnej. Zdaniem Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN zmiana ta może prowadzić do manipulowania wynikami matur i innych egzaminów zewnętrznych.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
To jest o wiele bardzdziej złożony temat. Bo co dokładnie oznaczy, że poziom nauczania spadł? Policzyli godziny przedmiotów? Procent zaliczonych egzaminów? Tytuły naukowe? Zgodność z narzuconym programem?
I czy może nie jest tak, że sposób nauczania dopasował się do rzeczywistych potrzeb? Może potrzebą ludzi jest odbębnienie przymusowaj edukacji i zdobycie papierka jak najmniejszym kosztem i z jak najmniejszymi problemami? Może to wina tego, że wiedza wyniesiona ze szkoły z narzuconym programem jest bezużyteczna?
 
Ostatnia edycja:

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 522
kolejny artykuł o edukacji domowej w Polsce

http://kobieta.onet.pl/dziecko/starsze-dziecko/edukacja-domowa-jak-to-wyglada-w-polsce/z8qge

Nie rozumiem tego hejtu polaczków-cebulaczków na homeschooling. O ile art jest napisany jak najbardziej na plus, to komenty rozpierdalają. Zwyczajowy argument jest taki, że dziecko nie będzie się socjalizowało - ja się kurwa nie zsocjalizowałem, mogę żądać odszkodowania? Albo, że nie będzie sobie radzić z problemami i rywalizacją. No sorki, ale to nie powód żeby koszarować ludzi wbrew ich woli przez kilkanaście lat życia. Jak chciałem, żeby moje dziecko nauczyło się rozwiązywania problemów i rywalizacji, zapisałem je na judo :)
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Nie rozumiem tego hejtu polaczków-cebulaczków na homeschooling. O ile art jest napisany jak najbardziej na plus, to komenty rozpierdalają. Zwyczajowy argument jest taki, że dziecko nie będzie się socjalizowało - ja się kurwa nie zsocjalizowałem, mogę żądać odszkodowania? Albo, że nie będzie sobie radzić z problemami i rywalizacją. No sorki, ale to nie powód żeby koszarować ludzi wbrew ich woli przez kilkanaście lat życia. Jak chciałem, żeby moje dziecko nauczyło się rozwiązywania problemów i rywalizacji, zapisałem je na judo :)
Gdzieś na forum było jaka to jest socjalizacja w szkole. Przymusowa szkoła to takie mini społeczeństwo, podobne do tych, jakie występują w więzieniach, obozach pracy, w wojsku czy nawet w urzędzie czy zbiurokratyzowanej korporacji. Nie wyrabia to żadnych zdolności do życia w społeczeństwie ludzi równych, gdzie panuje zasada dobrowolności, gdzie człowiek ponosi skutki swoich czynów, gdzie liczy się nawet sposób odnoszenia się do innych ludzi. Naszej teraźniejszości daleko do ideału wolnościowego, ale i tak widać jakie problemy z dostosowaniem się do niej mają byli więźniowie, żołnierze, urzędnicy czy młodzi po kilkunastu latach edukacji.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Tajne zbiórki pieniędzy, wyczekiwać tylko tajnych kompletów...

Nauczyciele organizują potajemne zbiórki na komercyjne książki. "Podręczniki MEN są beznadziejne"
MT
30.09.2014 , aktualizacja: 30.09.2014 11:20
Wychowawcy klas pierwszych proszą rodziców o zbieranie pieniędzy na dodatkowe książki i ćwiczenia, bo rządowy podręcznik nie wystarcza lub jest źle skonstruowany - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

Rodzice pierwszoklasistów skarżą się, że nauczyciele proszą o składki na dodatkowe materiały edukacyjne, bo rządowy podręcznik nie pozwala im uczyć na odpowiednim poziomie. - Pani zaczęła zebranie od tego, że podręczniki MEN są beznadziejne - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" matka 7-latka. Jego nauczycielka poprosiła o zebranie pieniędzy na ksero, papier i segregatory na dodatkowe materiały.

Takie doniesienia płyną od rodziców z różnych szkół, gdzie wychowawcy bardzo krytykują rządowy elementarz. Nauczyciele, prosząc o dodatkowe pieniądze, ryzykują, ponieważ jest to niedozwolone, ale rządowe dotacje na ćwiczenia nie wystarczają na potrzebne materiały. W niektórych szkołach zbiórka organizowana jest poza nią, a materiały dla klasy kupuje jeden z rodziców na swoje nazwisko. Pojawia się też przykład nauczycielki, która materiały dla klasy drukuje na domowej drukarce.

MEN na razie przypomina jedynie, że szkoła nie ma prawa żądać od rodziców pierwszoklasistów dodatkowych pieniędzy.
Czego się nie tkną, spierdolą. Mój kraj, taki piękny...
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Te dodatkowe też są pewnie nie lepsze, ale konspirację antypaństwową od czegoś trzeba zacząć.
 
D

Deleted member 427

Guest
Wychowawcy klas pierwszych proszą rodziców o zbieranie pieniędzy na dodatkowe książki i ćwiczenia, bo rządowy podręcznik nie wystarcza lub jest źle skonstruowany

Neoliberalizm znowu wyruchał najuboższych. Najpierw prywatna firma wyłudziła publiczne pieniądze (chciwość alert) na podręczniki, potem przygotowała je źle (wiadomo: prywatne = chujowe), a potem nauczyciele i rodzice muszą za własne pieniądze finansować kolejne podręczniki i płacić kolejnemu prywaciarzowi.
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
Ja tylko przypomnę, że przez ponad dwa tysiące lat ludzie na całym świecie uczyli się geometrii z podręcznika Euklidesa "Elementy" (gdzie zdarzały się sytuacje, w których podręcznik do geometrii przechodził w rodzinie z pokolenia na pokolenia przez kilka wieków). No ale przyszedł XX wiek, i wraz z nim ministerstwa oświaty, kuratoria, no i przede wszystkim armia urzędników. Wszystko oczywiście w ramach wyrównywania szans.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Przecież cała historia świata zaczęła się od XX wieku, bo wcześniej to złe ludzie rządziły i tylko wojny były.
No i same głupki były, bo szkoły nie mieli i gadali jakoś dziwnie - żadnego "kurwa" lub "cipy" w zdaniu, pojebane jakieś.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Nie pamiętam jak szybko chłonąłem wiedzę w pierwszej podstawówki, ale przecie tam tylko uczą czytać, pisać, coś tam policzyć, poznać jakieś zwierzątka i rośliny, chyba tyle, więc jak można spierdolić do tego podręcznik? Od dziesiątek lat powinien być taki sam, kombinować można w późniejszych klasach, ale kurwa w pierwszej podstawówki?!
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
To jest właśnie sukces państwowej edukacji - przez trzy lata(!) uczyć podstawowego liczenia, podstawowych zwierzątek oraz roślinek, podstawowej umiejętności czytania oraz poprawnego pisania.
Oczywiście efektem tej długiej oraz utrwalonej nauki jest znakomity poziom wyników matematycznych na maturze oraz innych testach w ciągu roku, znakomity poziom w znajomości flory i fauny oraz bardzo mała liczba dyslektyków w klasach i ogólnie bardzo poprawna pisownia wyrazów przez zdecydowaną większość uczniów.

Osobiście z ręką na sercu - gdybym od małego nie był zainteresowany mapą świata i jej odkrywaniem, a wszystko powierzył państwowej edukacji to moja wiedza byłaby na poziomie przeciętnego Amerykańca i wielu z moich rówieśników na takim poziomie geograficznym właśnie jest.
Bo jak inaczej wytłumaczyć dłuższe zastanowienie po pytaniu: "Nigdy nie miałeś ochoty na wyjazd do np. Meksyku?" - "Meksyk, Meksyk... Jakoś nigdy mnie do Ameryki Południowej nie ciągnęło". A spróbuj takim zaproponować wyjazd do Izraela albo na Kubę.
 
Do góry Bottom