Rządy Prawa i Sprawiedliwości

ukos

Well-Known Member
505
971
Jarosław Kaczyński: Musimy bronić polskich kościołów za każdą cenę.

Wzywam wszystkich członków PiS i wszystkich, którzy nas wspierają, do tego, by wzięli udział w obronie Kościoła - zaapelował we wtorek (27 października) Jarosław Kaczyński.

Prezes PiS powiedział także, że "wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji jest zgodny z konstytucją i w świetle konstytucji innego wyroku być nie mogło". Stwierdził też, że ci, którzy wzywają do protestów i w nich uczestniczą "sprowadzają niebezpieczeństwo powszechne, dopuszczają się poważnego przestępstwa".
Jak dodał, władze mają nie tylko prawo, ale i obowiązek przeciwstawiania się tego typu wydarzeniom.


Prezes PiS apeluje: Obrońmy Polskę​

- Mamy całkowitą rację, jeśli chodzi o kwestie prawne. Tego wyroku (Trybunału Konstytucyjnego) nie można zmienić w trakcie obowiązywania obecnej konstytucji. Nie można tym bardziej uchwalić ustawy, który by dopuszczała "aborcję na życzenie", a takie jest żądanie skrajnej Lewicy, sformułowane dzisiaj w Sejmie wśród okrzyków "Wojna, wojna!" - podkreślił Kaczyński.
Jego zdaniem, "dziś jest czas, w którym musimy umieć powiedzieć "nie" temu wszystkiemu, co może nas zniszczyć, ale to zależy od nas, państwa, jego aparatu, ale przede wszystkim zależy od nas, od naszej determinacji, odwagi".
- Obrońmy Polskę - zaapelował prezes PiS.



View: https://www.youtube.com/watch?v=RJFpNxPr81M&feature=emb_title
 

draq

Well-Known Member
197
274
comment_1604014706m4AFxV3NKDpEiZUMJMRdct.jpg


Zaczyna się, pytanie jak się skończy...
 

draq

Well-Known Member
197
274

Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu w piątek złożyła wniosek o areszt dla kibola, który podczas strajku kobiet zaatakował dziennikarkę "Wyborczej". Po kilku godzinach wycofała go z sądu. - Była interwencja z samej góry, z Prokuratury Krajowej - mówią nasi rozmówcy.

Pisowska kurwa ziobro jak widać czuwa...
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 141
Ale tak serio, za co aresztować? On ją popchnął i się przwróciła. Czy powinien iść do aresztu na 3 miechy z tego powodu? Na dłużej? Będzie mataczył? Jaką rolę miałby ten areszt pełnić - karną? Przed wyrokiem.

I "nasi rozmówcy". Jasne.
 

ukos

Well-Known Member
505
971
Wstrzymają wypłaty 500+?



Przedstawiciele rządu utrzymują w rozmowach z money.pl, że nikt takiego wariantu nie dyskutuje. Ekspert, z którym rozmawialiśmy snuje jednak inny scenariusz: rząd może wesprzeć biednych, a resztę dać medykom. Bogatym, którzy protestują, mógłby świadczenie odebrać.

Trwa szukanie pieniędzy

Nic dziwnego, że rząd powoli rusza z wielkim poszukiwaniem pieniędzy. Kilka pomysłów już jest. Warto choćby wymienić podatek handlowy, podatek cukrowy, podatek od spółek komandytowych. To czeka przedsiębiorców na starcie już w przyszłym roku. Niewykluczone, że na tej grupie się nie skończy.
Od dawna pojawiają się sygnały, aby wprowadzić zmiany w programie "Rodzina 500 plus".Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, wskazywał w rozmowie z money.pl, że państwo potrzebuje teraz poduszki finansowej i nie może sobie pozwalać na realizowanie programów socjalnych.

Co na to przedstawiciele rządu? Dotychczas deklaracje brzmiały na zasadzie "niczego nie będziemy ruszać, wszystko będzie po staremu". Jeszcze pod koniec września minister rodziny Marlena Maląg dała jasny sygnał, że administracja nie ulegnie naciskom w kwestii programu 500 plus. W taki samym tonie wypowiada się dla money.pl też wiceminister rodziny Stanisław Szwed.
- Nie ma takich decyzji, nie słyszałem też, aby były one gdziekolwiek dyskutowane. Program 500 plus nie jest zagrożony i będzie wypłacany – podkreślił wiceminister w rozmowie z money.pl.

Tymczasem, ku ogromnemu zaskoczeniu, pojawił się pierwszy sygnał, że coś jednak może się wydarzyć. Telewizja publiczna w jednym z materiałów wyemitowanych w weekend wskazała, że jeśli protesty będą trwały, a politycy będą do nich zachęcać, to może dojść do wstrzymania inwestycji, ograniczenia wpływów do kasy państwa, a co za tym idzie, do cięć w programach, takich jak 500 plus.

Co dalej z 500+?​

Pojawia się pytanie, na ile jest to zwykłe straszenie, na ile gra z obywatelem (i wyborcą zarazem), aby pokazać mu, kto w razie czego będzie odpowiedzialny za pogorszenie sytuacji gospodarczej i ograniczenie transferów, a na ile mierzenie reakcji społeczeństwa na potencjalny pomysł?

Przypomnijmy, że roczny koszt programu "Rodzina 500 plus" to 40 mld zł. Ekspert wskazuje, że część tych środków mogłaby zostać przekazana na doposażenie medyków, a część na edukację osób, które chciałyby wejść w zawód medyczny, a których mocno brakuje. Jednocześnie mógłby to być pstryczek wobec tych osób, które w ostatnich dniach głośno nie zgadzają się z polityką rządową.
- Proszę zauważyć, że polska mapa bogactwa koncentruje się w miastach, tam mieszka najwięcej osób, które mogłyby przekroczyć próg dochodowy w kwestii 500 plus. Ta mapa pokrywa się mocno z mapą protestów – puentuje dr Antoni Kolek.
 

ukos

Well-Known Member
505
971
W odpowiedzi na kolejne obostrzenia rządu Tymon Tymański napisał Mateuszowi Morawieckiemu, co mu leży na wątrobie.
Na FB zamieścił wpis, w którym zwrócił się do premiera.


Tymon Tymański
13 godz. temu
Morawiecki, spryciarzu. Ale to wszystko genialnie wymyśliłeś! Właśnie odwołałeś mi ostatni koncert w listopadzie - w teatrze. We wrześniu i październiku odwołałeś mi zresztą wszystko. Ale najważniejsze, że Twoje pierdolone wybory się odbyły i jesteś dalej u reżimowej władzy razem z bandą nieudaczników, którzy właśnie topią nas wszystkich razem z okrętem, zwanym Polską. Oczywiście Wy macie szalupy i kapoki - my nie...

Pozamykałeś szkoły, w związku z czym teraz mogę zostać już tylko darmową niańką, której nikt nie zapłaci za siedzenie w domu z dziećmi - bo Twój system mnie nie dostrzega. Nie widzi i od początku nie widział tu miejsca dla wielu z nas... Albowiem Twoje faszystowskie państwo beztrosko położyło lachę na mnie i na kilkuset tysiącach artystów, ludziach rozrywki oraz gastronomii...

Milionach dziewczyn i matek, rolników, sprzedawców kwiatów, prywatnych nauczycieli i wszelkiej maści przedsiębiorców.... Na co Ty proponujesz nam grzeczny protest w sieci, żebyśmy nie dokładali do tego, co sam spierdoliłeś. Mówisz - masz!

Przez ostatnie miesiące dawaliście dupy i teraz partaczycie wszystkie rzeczy po kolei - niczym skończeni amatorzy. Pamiętaj - nie zapomnimy Ci tego, co mówiłeś o pandemii i jak przygotowałeś kraj na najgorsze...W szczególności dlatego, że zadbałeś tylko o swoich ludzi, swoją partię i swoją władzę.

W demokratycznym kraju uczciwy premier podaje się do dymisji. Ty się nie poddasz, tylko będziesz dalej iść w zaparte. Tak czy owak, kiedyś będziesz siedział... I żeby Ci nie było smutno, znajdziemy Ci odpowiednie towarzystwo.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736

  • PAP 10 lis, 16:13
Wartość pracy przy projekcie przekopu Mierzei Wiślanej ma wynieść prawie 2 mld zł, a nie 880 mln zł jak wcześniej zakładano. Ten wzrost to wynik m.in. wzrostu cen materiałów i robót budowlanych oraz zwiększenia zakresu prac - wynika z uzasadnienia do projektu zmiany uchwały Rady Ministrów w tej sprawie. Rząd ma zmienić uchwałę do końca tego roku.

“Dzięki nowelizacji uchwały (...) Rady Ministrów z dnia 24 maja 2016 r. w sprawie ustanowienia programu wieloletniego pod nazwą "Budowa drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską" wartość programu ulegnie zmianie z obecnej kwoty 880 mln zł na kwotę 1 mld 984 mln 51 tys. 500 zł. (zwiększenie o 1 mld 107 mln 465 tys. 980 zł)” - napisano w wykazie prac legislacyjnych i programowych rządu.

W uzasadnieniu podano, że główną przyczyną konieczności zmiany uchwały jest wzrost kosztów inwestycji spowodowany zmianą cen materiałów i robót budowlanych na rynku budowlanym, który zgodnie z szacunkami GUS zwiększył się o około 26 proc. w stosunku do roku 2015, oraz zmiana zakresu prac wynikająca min. z przyjętych rozwiązań projektowych, które nie były dostępne na etapie opracowywania i przyjęcia uchwały z roku 2016.

Inwestycja jest większa niż wcześniej zakładano


Nowe elementy inwestycji, których realizacja nie była planowana w 2016 r., to min. likwidacja mostu pontonowego na rzece Elbląg w miejscowości Nowakowo i budowa w tym miejscu nowego mostu, budowa mostu zwodzonego obrotowego na Mierzei Wiślanej zamiast planowanego wcześniej mostu zwodzonego podnoszonego oraz budowa sztucznej wyspy w celu odkładu urobku z prac pogłębiarskich.
Konieczne okazało się też zaprojektowanie przy obudowie rzeki Elbląg dłuższych niż pierwotnie zakładano ścianek szczelnych i mikropali kotwiących. Dodatkowo przewiduje się przebudowę dłuższego niż przewidywano pierwotnie odcinka rzeki.
Już w czerwcu tego roku minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk przyznał, że wartość samego przekopu to 992 mln zł. Natomiast na realizację całości inwestycji, łącznie z rozbudową portu w Elblągu, modernizacją rzeki Elbląg i budową mostu w Nowakowie oraz budową drogi wodnej zarezerwowano ponad 1,9 mld zł.
W przyszłym roku na budowę drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską, czyli przekop Mierzei Wiślanej, zarezerwowano w projekcie budżetu państwa 700 mln zł.
Według Urzędu Morskiego w Gdyni, całkowita długość nowej drogi wodnej z Zatoki Gdańskiej na Zalew Wiślany wyniesie blisko 23 kilometry. Samo przejście przez Zalew Wiślany wyniesie nieco ponad 10 kilometrów, po rzece Elbląg - także ponad 10 kilometrów, a pozostałe ok. 2,5 kilometra to odcinek, na który złożą się śluza i port zewnętrzny oraz stanowisko postojowe. Kanał ma mieć 5 metrów głębokości.

Budowa kanału ma zakończyć się w 2022 roku

Docelowo nowa droga wodna między Zatoką Gdańską a Zalewem Wiślanym ma umożliwić wpływanie do portu w Elblągu jednostek o długości do 100 metrów oraz do 20 metrów szerokości. Budowa kanału na Mierzei Wiślanej ma zakończyć się w 2022 r. Inwestorem jest Urząd Morski w Gdyni.
Od prawie roku w miejscu planowanego kanału żeglugowego na Mierzei trwają prace budowlane. Powstają tam m.in. nabrzeża, prowadzone są wykopy, powstaje sztuczna wyspa.
Nie płaczcie, zabawa w rekonstrukcję historyczną Sanacji musi kosztować, aby była realistyczna.
 

ukos

Well-Known Member
505
971
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego rozdało artystom aż 400 milionów złotych.


Po wsparcie z resortu kultury sięgnęły największe polskie gwiazdy. Wśród nich znalazła się Beata Kozidrak, która otrzymała aż 750 tys. złotych. Jej mąż Andrzej Pietras, reprezentujący grupę Bajm dostał kolejne 613,5 tys. złotych. Duże środki przyznano też Justynie Steczkowskiej, która dostała już w tym roku 90 tys. zł na organizację swojego internetowego koncertu. Teraz zaś dostała od państwa aż 180 tys. zł.

Wsparcie w wysokości 500 tysięcy złotych otrzymał Kamil Bednarek. Z kolei blisko 600 tysięcy trafi do zespołu Bayer Full.


W myśl rozporządzenia, wsparcie finansowe jest przeznaczone na działalność kulturalną w dziedzinie teatru, muzyki lub tańca, w tym polegającą na świadczeniu usług wspomagających tę działalność przez organizację zaplecza technicznego, na finansowanie lub refinansowanie wydatków ponoszonych w okresie od dnia 12 marca do dnia 31 grudnia 2020 r.


– Powołanie i uruchomienie Funduszu Wsparcia Kultury było bardzo wyczekiwane przez środowisko. Ze względów epidemicznych czas nie był naszym sprzymierzeńcem, działaliśmy pod jego dużą presją i wiedzieliśmy o tym. Dlatego tym bardziej cieszę się, że cały proces - w tym proces legislacyjny - udało się przeprowadzić w tak szybkim tempie. Pozostał nam ostatni i zarazem najważniejszy krok: wypłata świadczeń – podkreślił wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu, Piotr Gliński.


Lista wszystkich beneficjentów dostępna jest na stronie resortu kultury.

Źródło – dorzeczy.pl


Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina..
 

ukos

Well-Known Member
505
971
Minister Kultury Piotr Gliński poinformował w mediach społecznościowych, że w związku z kontrowersjami, jakie wzbudziły wypłaty środków z Funduszu Wsparcia Kultury, zapomogi zostaną wstrzymane. To reakcja na oburzenie, jakie wzbudziła informacja o skali wypłat dla niektórych znanych artystów. Krytycy zwracają uwagę na fakt, że największe kwoty przyznano bardzo zamożnym artystom, tymczasem wciąż brakuje rządowego wsparcia dla pracowników systemu opieki zdrowotnej.


Jednak nie wszyscy ubiegali się o pomoc z Ministerstwa Kultury, nie wnioskował np. zespół Kult. Muzycy wytłumaczyli, dlaczego podjęli taką decyzję.

"My nie prosiliśmy, chociaż sytuacja w Kulcie daleka jest od choćby różowej. Niektórzy koledzy już zarabiają w inny sposób, dzieląc swój czas na pracę i próby. Właściwie wróciliśmy do czasów, gdy zaczynaliśmy.
Po pierwsze są grupy zawodowe, które takiej zapomogi potrzebują bardziej. Lekarze, pielęgniarki, ratownicy, którzy po kilkanaście godzin na dobę tyrają ratując ludzkie życia za psi grosz.
Po drugie - rząd nie może ci dać żadnych pieniędzy, bo ich nie ma. Jeśli jednak komuś daje, to znaczy, że przedtem komuś zabrał. Zabrał setkom tysięcy uczciwie pracujących ludzi, którym teraz na dodatek zamyka interesy. Nie chcemy tych ukradzionych wam pieniędzy" - tłumaczą"

Źródło – Wirtualna Polska
 

Volvek

Well-Known Member
797
1 919
"Rząd nie może ci dać żadnych pieniędzy, bo ich nie ma. Jeśli jednak komuś daje, to znaczy, że przedtem komuś zabrał."

To chyba jakiś cytat z Tatcherowej.

Czyli czasem rząd pod presją zmienia działania, demokracja jednak działa!
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736

Mikołaj Fidziński 18.11.2020 19:31
Inflacja w Polsce w październiku według metodologii Eurostatu wyniosła 3,8 proc. To najwięcej spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej. Średnio w całej wspólnocie wskaźnik cen wzrósł przez ostatni rok o 0,3 proc. W aż dwunastu krajach mamy do czynienia z deflacją.
O 3,8 proc. wzrosły w ostatnich 12 miesiącach w Polsce ceny produktów i usług konsumpcyjnych - wynika z najnowszych danych Eurostatu, czyli europejskiej agencji statystycznej. Metodologia Eurostatu jest nieco inna niż Głównego Urzędu Statystycznego (październikowy odczyt "gusowskiej" inflacji wyniósł 3,1 proc.), natomiast pozwala porównywać tempo wzrostu cen pomiędzy krajami UE.
embed

W 2020 r. Polska ani razu nie zeszła z "podium" krajów Unii Europejskiej pod względem wysokości inflacji rocznej. Od lutego co miesiąc mamy najwyższy albo drugi pod względem wysokości odczyt inflacji. W październiku polskie 3,8 proc. było znów najwyższe spośród wszystkich krajów wspólnoty.

Na poziomie 2,9-3 proc. inflacja roczna kształtuje się obecnie w Czechach i na Węgrzech, w tempie 1-2 proc. rocznie ceny rosną jeszcze tylko w Rumunii, na Słowacji, w Holandii i w Austrii. W pozostałych krajach tempo wzrostu cen jest niższe od 1 proc., a w 12 z nich - wręcz mamy do czynienia z deflacji. Najmocniej ceny spadają w Grecji, Estonii, Irlandii i na Cyprze - w tempie 1,4-2 proc. w skali roku.

embed

Dlaczego ceny w Polsce rosną tak szybko?

Po pierwsze, co warto wyraźnie zaznaczyć, na inflację na poziomie blisko 4 proc. według metodologii Eurostatu zdecydowanie większy wpływ ma to, co działo się w polskiej gospodarce kilka miesięcy temu niż ostatnio. Od lipca do października tempo wzrostu cen w Polsce miesiąc do miesiąca wynosiło od -0,1 do 0,3 proc., a więc te miesiące nie "dokładały" się znacząco do wskaźnika inflacji rocznej (gdyby zmierzyć tempo wzrostu cen tylko od początku lipca do końca października br., inflacja w Polsce plasowałaby się na około ósmym miejscu w Unii).

Z kolei o 0,6-0,8 proc. miesiąc do miesiąca ceny rosły w grudniu 2019 r. oraz w styczniu, lutym, maju i czerwcu 2020 r. To zatem tak należy szukać głównych przyczyn szczególnie wysokiego na tle Unii tempa wzrostu cen w Polsce w ujęciu rok do roku.

Przed uderzeniem pandemii koronawirusa sporą rolę grała szybko drożejąca żywność. Dodatkowo mocno wzrosły niektóre ceny administrowane, m.in. ceny energii elektrycznej czy wywozu śmieci. Nie zapominajmy także, że mieliśmy do czynienia z wyjątkowo wysoką podwyżką płacy minimalnej - z 2250 zł do 2600 zł, tj. o 350 zł. Kwotowo była to najwyższa podwyżka w historii, procentowo (wzrost o ponad 15,5 proc.) od ponad dekady. Zresztą w ogóle płace w gospodarce rosły wyraźnie, co powodowało spadek marżowości wielu biznesów, a przez to motywowało do podnoszenia cen.

Z kolei już po uderzeniu pierwszej fali pandemii i koronakryzysu, jeszcze przyspieszyły wzrosty cen usług - m.in. lekarskich, stomatologicznych, kosmetycznych, fryzjerskich. Po odmrożeniu gospodarki, w maju i czerwcu przedsiębiorcy odbijali sobie wyższe koszty związane z zaostrzonymi wymogami sanitarnymi, a także utracone przychody podczas lockdownu. Mówiono wówczas o tzw. podatku covidowym.

Przedsiębiorcy w Polsce mogli sobie na takie podwyżki pozwolić zdecydowanie bardziej niż ich koledzy z innych krajów Europy, bo uderzenie koronakryzysu w polski rynek pracy było stosunkowo niewielkie. Dr Jakub Sawulski, kierownik zespołu makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym, tłumaczył w rozmowie z Gazeta.pl, że w Polsce, w przeciwieństwie do wielu innych krajów Europy, nie doszło wiosną do drastycznego pogorszenia się sytuacji konsumentów, wskutek czego utrzymany został solidny popyt i firmom stosunkowo łatwo było przerzucać koszty kryzysowe na klientów.

Znajduje to zresztą odzwierciedlenie w odczytach inflacji bazowej w Polsce, tj. inflacji po wyłączeniu cen żywności i energii. Według ostatnich szacunków Narodowego Banku Polskiego, w październiku wyniosła ona 4,2 proc. rok do roku. Powyżej 4 proc. jest od lipca, wcześniej tak wysoki poziom widziały był w Polsce na początku XXI wieku.

W kolejnych miesiącach inflacja mocno nie spadnie

Mimo tego, że w ostatnich kilku miesiącach (od lipca) nie oddziaływały na polską gospodarkę szczególne czynniki proinflacyjne, można się spodziewać, że inflacja w najbliższym czasie nie spadnie bardzo wyraźnie. Wiele będzie zależało od reakcji gospodarki na kolejne uderzenie epidemii koronawirusa, ale na razie jej dość łagodne przejście przez kryzys - m.in. wskutek zasypania jej pomocą rządową - może sugerować podwyższone tempo wzrostu cen.

Spory wpływ na poziom inflacji będą miały także kolejne podwyżki cen administrowanych - tj. m.in. nowe opłaty od początku 2021 r. (mocowa w cenach energii, cukrowa w cenach napojów słodzonych) czy dalsze podwyżki cen wywozu śmieci.

Jeszcze w lipcowej projekcji ekonomiści z Narodowego Banku Polskiego zapisali, że w 2021 r. inflacja średnioroczna (według danych GUS) wyniesie 1,5 proc. W ubiegłym tygodniu zrewidowali tę projekcję do poziomu 2,6 proc. Prognozę inflacji w 2022 r. także wyraźnie podnieśli - z 2,1 proc. do 2,7 proc.
 

The Silence

Well-Known Member
429
2 591

Wojewódzki Sąd Administracyjny: Mateusz Morawiecki naruszył konstytucję​

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że zlecając Poczcie Polskiej organizację majowych wyborów korespondencyjnych premier naruszył m.in. konstytucję, kodeks wyborczy i ustawę o Radzie Ministrów. Rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział “rozważenie środków odwoławczych”.


Władze podkreślają, że wyrok jest jeszcze nieprawomocny, ale Sejm wraca dziś (16 września) do kolejnej nowelizacji specustawy antycovidowej, która zdejmie z urzędników państwowych odpowiedzialność za łamanie prawa, jeśli naruszali je w interesie społecznym w czasie walki z pandemią), i to z mocą wsteczną.

Ponadto premier Mateusz Morawiecki skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek zmierzający do ograniczenia i utrudnienia dochodzenia przed sądami powszechnymi roszczeń odszkodowawczych, m.in. w związku z bezprawnym wprowadzeniem lockdownu. Zakaz prowadzenia działalności gospodarczej doprowadził wielu, zwłaszcza drobnych przedsiębiorców, do ruiny. W efekcie najprawdopodobniej korzystnego dla rządu rozstrzygnięcia TK, poszkodowani m.in. przez pandemię, którzy mogliby domagać się od Skarbu Państwa odszkodowań, będą mieli małe szanse na uznanie swoich roszczeń.

Tymczasem Parlament Europejski będzie jutro głosował nad kolejną rezolucją ws. stanu praworządności w Polsce.

Warszawski WSA: Premier złamał prawo​


Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że decyzja premiera, który nakazał Poczcie Polskiej wszcząć przygotowania do zorganizowania wyborów korespondencyjnych naruszyła m.in. konstytucję, kodeks wyborczy i ustawę o Radzie Ministrów. „Zaskarżona decyzja jest nieważna. (…) Przepis przewiduje dwie podstawy stwierdzenia nieważności: gdy rażąco narusza prawo i została wydana bezpodstawnie. W ocenie sądu obie te podstawy w tej sprawie zaistniały” – uznał WSA.

„Jest to dla nas zaskakująca decyzja sądu” – przyznał natomiast rzecznik rządu. “Nie ma ona charakteru ostatecznego, w związku z tym czekamy cały czas na uzasadnienie tego wyroku i będziemy decydować o podjęciu ewentualnych kroków odwoławczych – zgodnie z procedurą, która jest przewidziana przepisami prawa” – dodał Müller.

Na podstawie decyzji premiera Poczta Polska wystąpiła do władz samorządowych o przekazanie jej spisów wyborców i wielu samorządowców je wydało. Do wyborów korespondencyjnych w maju ostatecznie nie doszło, a rząd nie tylko złamał prawo i do naruszenia prawa doprowadził również samorządowców, ale dopuścił się również poważnej niegospodarności. Druk – jak łatwo było już wtedy przewidzieć – nikomu do niczego niepotrzebnych pakietów wyborczych, pochłonął bowiem ok. 70 mln zł.

Skargę na decyzję premiera z 16 kwietnia złożył Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, gdyż w jego ocenie rażąco naruszała prawo i negatywnie wpływała na prawa obywatelskie.

Prof. Łętowska: To piękne orzeczenie WSA​


“Ten wyrok wpisuje się w ciąg bardzo pięknych orzeczeń sądów administracyjnych” – oceniła prof. Ewa Łętowska. Sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego i Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku oraz pierwsza RPO stwierdziła przy tym zdecydowanie, że dziś, w czasach „chaosu informacyjnego zafundowanego przez władze w trakcie pandemii, Polska nie jest już państwem prawa”.

“Decyzja premiera była wydana bez podstawy prawnej i rażąco naruszała prawo. Z tych dwóch przyczyn była nieważna” – podkreśliła w rozmowie z Onetem. Zwróciła też uwagę, że na tej podstawie Poczta Polska dostała zlecenie przygotowania wyborów wyłącznie korespondencyjnych, co nie gwarantowało wyborów zgodnych z konstytucją, czyli „równych, bezpośrednich i takich, które odbywałyby się w głosowaniu tajnym”. Poza tym – zauważyła Łętowska – „sposób wyborów nie może być ograniczony przez jakiekolwiek działanie władzy wykonawczej”.

W ocenie pierwszej RPO teraz ważne będą dalsze losy zarówno nieprawomocnego jeszcze orzeczenia WSA i zachowanie NSA, do którego ma trafić zapowiedziana już apelacja, jak i dalsze losy sędziów WSA, którzy wyrok ws. decyzji premiera wydali. Łętowska zwróciła przy tym uwagę, że przeciwko sędziom wydającym orzeczenia nie po myśli władzy wszczyna się ostatnio postępowania wyjaśniające lub dyscyplinarne.

Przedłużające się negocjacje koalicjantów ws. reorganizacji rządu​


Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że w siedzibie PiS odbyła się wczoraj czwarta już runda negocjacji PiS z oboma – jak to określił wicemarszałek Sejmu, szef klubu parlamentarnego tej partii Terlecki – “małymi koalicjantami” ws. reorganizacji rządu.

Tymczasem jeden z tych małych koalicjantów – Solidarna Polska zamierza głosować przeciwko ustawie ws. (nie)odpowiedzialności urzędniczej. Media od dawna już zwracają uwagę na nie najlepsze stosunki między szefem rządu Mateuszem Morawieckim i liderem Solidarnej Polski, ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro. Spekuluje się bowiem, że obaj pretendują do schedy po prezesie PiS Jarosławie Kaczyńskim.

Solidarna Polska nie solidaryzuje się z PiS ws. ustawy o bezkarności urzędniczej​


Poseł Solidarnej Polski, wiceszef resortu aktywów państwowych Janusz Kowalski zapowiedział wczoraj, że jego partia nie poprze projektu, który znalazł się w porządku obrad dzisiejszego posiedzenia Sejmu. “Nie poprzemy żadnej formy bezkarności za popełniane przestępstwa. Obowiązkiem funkcjonariusza publicznego jest przestrzeganie prawa, a nie poszukiwanie drogi na skróty” – oświadczył w rozmowie z Onetem.

„Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione” – brzmi sporny zapis projektu nowej ustawy.

„Proponowany przepis znajdzie zastosowanie do czynów popełnionych także przed wejściem w życie tego przepisu. Nie można uznać, że względniejsze dla sprawcy będą przepisy inne niż te, które wyłączają przestępność jego czynu, o ile w danej sprawie spełnione zostały stosowne przesłanki” – głosi przytaczany w mediach fragment uzasadnienia tego projektu.

Miesiąc temu PiSowi nie udało się wprowadzić tego projektu pod obrady: zagłosowała przeciw temu opozycja i 14 posłów PiS, a aż 46 posłów w głosowaniu nie uczestniczyło. Solidarna Polska już wtedy była przeciwna ustawie.

Bosak: To jest ustawa “Bezkarność plus”​


“Posłowie PiS-u próbują przegłosować projekt, który my umownie nazywamy projektem `Bezkarność plus`. Jest to projekt kuriozalny, którego polski system prawny nie zna” – oświadczył poseł Konfederacji Krzysztof Bosak na wczorajszej konferencji prasowej zorganizowanej przed warszawską siedzibą PiS.

Projektu bronił natomiast rzecznik rządu. “Nowelizacja tzw. specustawy covidowej ma doprecyzować sytuacje, których dotyczą specjalne przepisy związane ze stanem wyższej konieczności spowodowanym pandemią” – powiedział Piotr Müller tego samego dnia. Przekonywał, że „projekt ma na celu uściślenie sytuacji, w których ze względu na stan wyższej konieczności np. nie dopełniono pewnych proceduralnych aspektów w sytuacji zagrożenia życia obywateli w Polsce”.

 

Slavic

Wolnorynkowiec
577
1 689

Wojewódzki Sąd Administracyjny: Mateusz Morawiecki naruszył konstytucję​

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że zlecając Poczcie Polskiej organizację majowych wyborów korespondencyjnych premier naruszył m.in. konstytucję, kodeks wyborczy i ustawę o Radzie Ministrów. Rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział “rozważenie środków odwoławczych”.


Władze podkreślają, że wyrok jest jeszcze nieprawomocny, ale Sejm wraca dziś (16 września) do kolejnej nowelizacji specustawy antycovidowej, która zdejmie z urzędników państwowych odpowiedzialność za łamanie prawa, jeśli naruszali je w interesie społecznym w czasie walki z pandemią), i to z mocą wsteczną.

Ponadto premier Mateusz Morawiecki skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek zmierzający do ograniczenia i utrudnienia dochodzenia przed sądami powszechnymi roszczeń odszkodowawczych, m.in. w związku z bezprawnym wprowadzeniem lockdownu. Zakaz prowadzenia działalności gospodarczej doprowadził wielu, zwłaszcza drobnych przedsiębiorców, do ruiny. W efekcie najprawdopodobniej korzystnego dla rządu rozstrzygnięcia TK, poszkodowani m.in. przez pandemię, którzy mogliby domagać się od Skarbu Państwa odszkodowań, będą mieli małe szanse na uznanie swoich roszczeń.

Tymczasem Parlament Europejski będzie jutro głosował nad kolejną rezolucją ws. stanu praworządności w Polsce.

Warszawski WSA: Premier złamał prawo​


Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że decyzja premiera, który nakazał Poczcie Polskiej wszcząć przygotowania do zorganizowania wyborów korespondencyjnych naruszyła m.in. konstytucję, kodeks wyborczy i ustawę o Radzie Ministrów. „Zaskarżona decyzja jest nieważna. (…) Przepis przewiduje dwie podstawy stwierdzenia nieważności: gdy rażąco narusza prawo i została wydana bezpodstawnie. W ocenie sądu obie te podstawy w tej sprawie zaistniały” – uznał WSA.

„Jest to dla nas zaskakująca decyzja sądu” – przyznał natomiast rzecznik rządu. “Nie ma ona charakteru ostatecznego, w związku z tym czekamy cały czas na uzasadnienie tego wyroku i będziemy decydować o podjęciu ewentualnych kroków odwoławczych – zgodnie z procedurą, która jest przewidziana przepisami prawa” – dodał Müller.

Na podstawie decyzji premiera Poczta Polska wystąpiła do władz samorządowych o przekazanie jej spisów wyborców i wielu samorządowców je wydało. Do wyborów korespondencyjnych w maju ostatecznie nie doszło, a rząd nie tylko złamał prawo i do naruszenia prawa doprowadził również samorządowców, ale dopuścił się również poważnej niegospodarności. Druk – jak łatwo było już wtedy przewidzieć – nikomu do niczego niepotrzebnych pakietów wyborczych, pochłonął bowiem ok. 70 mln zł.

Skargę na decyzję premiera z 16 kwietnia złożył Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, gdyż w jego ocenie rażąco naruszała prawo i negatywnie wpływała na prawa obywatelskie.

Prof. Łętowska: To piękne orzeczenie WSA​


“Ten wyrok wpisuje się w ciąg bardzo pięknych orzeczeń sądów administracyjnych” – oceniła prof. Ewa Łętowska. Sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego i Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku oraz pierwsza RPO stwierdziła przy tym zdecydowanie, że dziś, w czasach „chaosu informacyjnego zafundowanego przez władze w trakcie pandemii, Polska nie jest już państwem prawa”.

“Decyzja premiera była wydana bez podstawy prawnej i rażąco naruszała prawo. Z tych dwóch przyczyn była nieważna” – podkreśliła w rozmowie z Onetem. Zwróciła też uwagę, że na tej podstawie Poczta Polska dostała zlecenie przygotowania wyborów wyłącznie korespondencyjnych, co nie gwarantowało wyborów zgodnych z konstytucją, czyli „równych, bezpośrednich i takich, które odbywałyby się w głosowaniu tajnym”. Poza tym – zauważyła Łętowska – „sposób wyborów nie może być ograniczony przez jakiekolwiek działanie władzy wykonawczej”.

W ocenie pierwszej RPO teraz ważne będą dalsze losy zarówno nieprawomocnego jeszcze orzeczenia WSA i zachowanie NSA, do którego ma trafić zapowiedziana już apelacja, jak i dalsze losy sędziów WSA, którzy wyrok ws. decyzji premiera wydali. Łętowska zwróciła przy tym uwagę, że przeciwko sędziom wydającym orzeczenia nie po myśli władzy wszczyna się ostatnio postępowania wyjaśniające lub dyscyplinarne.

Przedłużające się negocjacje koalicjantów ws. reorganizacji rządu​


Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że w siedzibie PiS odbyła się wczoraj czwarta już runda negocjacji PiS z oboma – jak to określił wicemarszałek Sejmu, szef klubu parlamentarnego tej partii Terlecki – “małymi koalicjantami” ws. reorganizacji rządu.

Tymczasem jeden z tych małych koalicjantów – Solidarna Polska zamierza głosować przeciwko ustawie ws. (nie)odpowiedzialności urzędniczej. Media od dawna już zwracają uwagę na nie najlepsze stosunki między szefem rządu Mateuszem Morawieckim i liderem Solidarnej Polski, ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro. Spekuluje się bowiem, że obaj pretendują do schedy po prezesie PiS Jarosławie Kaczyńskim.

Solidarna Polska nie solidaryzuje się z PiS ws. ustawy o bezkarności urzędniczej​


Poseł Solidarnej Polski, wiceszef resortu aktywów państwowych Janusz Kowalski zapowiedział wczoraj, że jego partia nie poprze projektu, który znalazł się w porządku obrad dzisiejszego posiedzenia Sejmu. “Nie poprzemy żadnej formy bezkarności za popełniane przestępstwa. Obowiązkiem funkcjonariusza publicznego jest przestrzeganie prawa, a nie poszukiwanie drogi na skróty” – oświadczył w rozmowie z Onetem.

„Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione” – brzmi sporny zapis projektu nowej ustawy.

„Proponowany przepis znajdzie zastosowanie do czynów popełnionych także przed wejściem w życie tego przepisu. Nie można uznać, że względniejsze dla sprawcy będą przepisy inne niż te, które wyłączają przestępność jego czynu, o ile w danej sprawie spełnione zostały stosowne przesłanki” – głosi przytaczany w mediach fragment uzasadnienia tego projektu.

Miesiąc temu PiSowi nie udało się wprowadzić tego projektu pod obrady: zagłosowała przeciw temu opozycja i 14 posłów PiS, a aż 46 posłów w głosowaniu nie uczestniczyło. Solidarna Polska już wtedy była przeciwna ustawie.

Bosak: To jest ustawa “Bezkarność plus”​


“Posłowie PiS-u próbują przegłosować projekt, który my umownie nazywamy projektem `Bezkarność plus`. Jest to projekt kuriozalny, którego polski system prawny nie zna” – oświadczył poseł Konfederacji Krzysztof Bosak na wczorajszej konferencji prasowej zorganizowanej przed warszawską siedzibą PiS.

Projektu bronił natomiast rzecznik rządu. “Nowelizacja tzw. specustawy covidowej ma doprecyzować sytuacje, których dotyczą specjalne przepisy związane ze stanem wyższej konieczności spowodowanym pandemią” – powiedział Piotr Müller tego samego dnia. Przekonywał, że „projekt ma na celu uściślenie sytuacji, w których ze względu na stan wyższej konieczności np. nie dopełniono pewnych proceduralnych aspektów w sytuacji zagrożenia życia obywateli w Polsce”.

E tam...i tak Sasin nie odpowie za to, że wypierdolił 70 mln zł na wybory, które się nie odbyły.
 
Do góry Bottom