Rządy Prawa i Sprawiedliwości

D

Deleted member 6610

Guest
Turczynowicz-Kieryłło:
Dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń, nawet do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa - mówiła Jolanta Turczynowicz-Kieryłło w rozmowie z Edytą Lewandowską w programie „Gość Wiadomości” TVP Info.

Czyli będzie kaganiec dla niepokornych?
No, pięknie!
 

Claude mOnet

Well-Known Member
1 033
2 337
Turczynowicz-Kieryłło:
Dowolność korzystania z wolności słowa może prowadzić do zagrożeń, nawet do zagrożeń interesów, które są ważne z perspektywy państwa - mówiła Jolanta Turczynowicz-Kieryłło w rozmowie z Edytą Lewandowską w programie „Gość Wiadomości” TVP Info.

Czyli będzie kaganiec dla niepokornych?
No, pięknie!
Już jest Mistrzu! I to od kilku lat. To że wiezienia jeszcze nie są pełne nie ma znaczenia, bo inaczej można wprowadzać cenzurę np. nękanie fikcyjnymi procesami, pozwami oraz finansowo (za samo niestawienie się w prokuraturze 3500zł kary można wyhaczyć!).

Działam aktywnie w mediach 10 lat, a od kilkunastu mieszkam za granicą. Za Platfusów było ok, a od 2017 roku służby się za mnie wzięły na wniosek "dobrej zmiany". Kilkanaście spraw wyssanych z brudnego PiSowskiego palca, i cały czas sprawa rozpracowania mnie, mojej rodziny i aktywnych słuchaczy przez ss. To samo mają wszyscy niepokorni publicyści, dziennikarze i ludzie mediów w Polsce (Międlar, Mossakowski, Korczarowski, Gryguć, Michalkiewicz, prof. Nowak itp.).
 

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 037
Jak będziecie słuchać albo czytać wypowiedzi komucha Morawieckiego to zwróćcie uwagę jak zamiast słowa "podatek" używa słowa "opłata". Dziś w radiu była jego wypowiedź na temat nowych źródeł finansowania budżetu UE i robił wszystko żeby używać słowa opłata od plastiku, opłata cukrowa. Propaganda na pełnych obrotach. Myślę, że Duda też już dostał zakaz używania słowa podatek.
 
D

Deleted member 6610

Guest
D

Deleted member 6610

Guest
Andrzej Duda podczas spotkania z mieszkańcami Turku :

"Słyszę, że rosną ceny. No proszę państwa, rosną"

Andrzej Duda tłumaczył wzrost cen sytuacją na Bliskim Wschodzie.

"Chociażby przez takie wydarzenia, które są zupełnie od nas niezależne, a które dzieją się na świecie, jak choćby kryzys na Bliskim Wschodzie, który spowodował wzrost cen ropy naftowej. Pociągnął za sobą wzrost cen paliw, benzyny. (...) Ale ceny zaczęły już spadać, bo ten kryzys miał charakter przejściowy" - tłumaczył.

Do wzrostu cen Andrzej Duda odnosił się też pod koniec ubiegłego roku. Wówczas tłumaczył to wzrostem wynagrodzeń. "Przedsiębiorcy podnoszą ceny, dlatego, że im wzrastają koszty. Jak im wzrastają koszty, to oni starają się sobie to zrekompensować wzrostem cen. To są niestety normalne mechanizmy gospodarcze" - wyjaśniał podczas spotkania w Nowym Mieście Lubawskim.


"Słyszę i widzę w wielu miejscach, bo przecież też płacę rachunki w domu, w Krakowie za mieszkanie, w którym mieszka nasza córka, że rosną ceny. Ale chcę państwa uspokoić, wiele z nich rośnie tylko przejściowo" - mówił prezydent w Turku.


Ceny rosną. Przejściowo. Już się uspokoiłem.
 
D

Deleted member 6341

Guest
Wzruszająca chwila.


– Panie prezydencie, chciałem panu podziękować za program 500 plus. Jestem ojcem piątki dzieci i gdyby nie pański rząd, to moja córka nie mogłaby studiować. Jest na trzecim roku studiów we Wrocławiu. Żaden rząd nie obchodził się moimi dziećmi, dziękuję – mówi.

 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Dzisiaj, 21 lutego (16:13)
Szybkie zmiany etniczne mogą bardzo szybko wywrócić do góry nogami politykę wewnętrzną - przypomina "The Economist" w artykule dotykającym problemu powielania przez Polskę błędów w polityce migracyjnej popełnionych wcześniej przez kraje Europy Zachodniej.

Brytyjska gazeta w najnowszym numerze zwraca uwagę, że Polska, która jest jednym z najbardziej homogenicznych krajów Unii Europejskiej, przyjęła w 2018 r. więcej imigrantów spoza jej granic niż jakiekolwiek inne państwo członkowskie i pięć razy więcej niż Niemcy, a statystyki za 2019 r. zapewne będą podobne. "The Economist" dodaje, że oprócz prawie 2 mln Ukraińców, którzy przybyli od 2014 r., w ostatnich trzech latach w Polsce pojawiło się 36 tys. Nepalczyków, 20 tys. Hindusów i 18 tys. obywateli Bangladeszu, co dla kraju, w którym jeszcze w 2011 r. mieszkało łącznie 100 tys. cudzoziemców, jest ogromną zmianą.
"Migracja jest postrzegana jako polityczna linia podziału w UE, z otwartym Zachodem, któremu przeciwstawiany jest zamknięty Wschód. Tymczasem Polska po cichu zaczyna wyglądać bardziej jak jej towarzysze w Europie Zachodniej. Niestety, Polska jest w tym względzie trochę zbyt europejska" - pisze "The Economist".
Ocenia, że Polska znalazła się w podobnej fazie, jak państwa Europy Zachodniej w latach 60. XX w., gdy wskutek stale spadającego bezrobocia stanęły w obliczu braku rąk do pracy.
"Stojąc przed tym samym problemem, polski nacjonalistyczny rząd Prawa i Sprawiedliwości po cichu doszedł do tego samego rozwiązania: imigracji. Polityka publiczna powinna korzystać z zalet bycia w drugiej fali. Rządy mogą obserwować i unikać błędów popełnionych przez innych. Jeśli chodzi o imigrację, Europa Zachodnia oferuje wiele lekcji. Jednak Warszawa zdaje się je ignorować i entuzjastycznie powtarza błędy innych krajów" - czytamy.
Pomijanie rozwiązań dla pracowników tymczasowych
Pierwszym błędem, według "The Economist", jest przeświadczenie, że pracownicy tymczasowi są w Polsce tymczasowo, wobec czego nie trzeba się zajmować takimi kwestiami jak ich ubezpieczenie społecznie czy szerzej ich integracja. Ten sam błąd, jak podkreślono, popełniły Niemcy, gdy między latami 50. a 70. przyjęły ok. 2 mln tymczasowych pracowników.
Drugim błędem jest założenie, że skoro poza Ukraińcami jest ich stosunkowo niewielu, to nie zostaną oni dostrzeżeni przez wyborców. W 2019 r. Polska wydała 24 tys. długoterminowych wiz dla obywateli Nepalu, Indii i Bangladeszu. Tymczasem w latach 50. Wielka Brytania przyjmowała migrantów z Karaibów w liczbie ok. 16 tys. rocznie i to wystarczyło, by stało się zarzewiem rasowych problemów.
W Polsce panuje wprawdzie przekonanie, że nie trzeba się martwić o integrację Ukraińców, bo są oni kulturowo podobni do Polaków, ale to nie musi chronić przed uprzedzeniami - pisze dalej "The Economist" i zwraca uwagę, że Polska nie będzie mogła stale polegać na ich napływie, bo wraz z poprawą stanu ukraińskiej gospodarki i poluzowaniem zasad imigracyjnych przez Niemcy może już przestać być atrakcyjnym celem. A przedsiębiorstwa już zaczęły szukać możliwości wypełnienia luk dalej, np. w Azji.
Skala robi różnicę
"Polacy, którzy sprzeciwiają się obcokrajowcom, zazwyczaj nie spędzają czasu w modnych halach gastronomicznych w centrum Warszawy. Ale przyjazd np. 150 nepalskich czy indonezyjskich robotników do fabryki w małym miasteczku we wschodniej Polsce może przykuć ich uwagę. Szybkie zmiany etniczne mogą bardzo szybko wywrócić do góry nogami politykę wewnętrzną, co zauważyły mainstreamowe partie w Europie Zachodniej" - kontynuuje tygodnik.
"Najbardziej typową europejską cechą polskiego rządu, jeśli chodzi o migrację, jest niechęć do dyskusji na ten temat, a co ważniejsze, niechęć do przedstawienia argumentów w tej sprawie" - uważa "The Economist", zwracając uwagę na paradoks, jakim jest to, że "jedna z najbardziej nieliberalnych partii rządzących w Europie prowadzi jedną z najbardziej liberalnych polityk migracyjnych". "Podobnie jak sąsiedzi na Zachodzie, rząd polski wybrał połączenie naiwności, oszustwa i nadziei, że sprawy same się ułożą. Być może jest to po prostu europejski sposób. Ale jest mało prawdopodobne, że się uda" - konkluduje "The Economist".
Zauważyliście?
Po Brexicie brytyjska prasa zaczęła pisać bardziej trzeźwo.
 

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 037
Wzruszające, wycisnęło mi łzy z oczu.
Macie jakieś pomysły jak przeciwstawić się takiej narracji i graniu na emocjach? Przychodzi mi na myśl jedynie przywołanie przypadków, w których rząd wykazywał się okrucieństwem wobec niewinnych ludzi. Mentzen w jednym ze swoich wpisów podał niedawno przykłady osób, które odbierały sobie życia przez opresyjne urzędy. A na koniec, często pośmiertnie, były uniewinniane. To były konkretne sytuacje, nazwiska. Dać do tego wypowiedź Kaczki o tym, że "Jeśli ktoś nie jest w stanie prowadzić działalności gospodarczej w takich warunkach to znaczy, że się do niej nie nadaje” i wrzucać gdzie sie da.
 

Claude mOnet

Well-Known Member
1 033
2 337
Macie jakieś pomysły jak przeciwstawić się takiej narracji i graniu na emocjach? Przychodzi mi na myśl jedynie przywołanie przypadków, w których rząd wykazywał się okrucieństwem wobec niewinnych ludzi. Mentzen w jednym ze swoich wpisów podał niedawno przykłady osób, które odbierały sobie życia przez opresyjne urzędy. A na koniec, często pośmiertnie, były uniewinniane. To były konkretne sytuacje, nazwiska. Dać do tego wypowiedź Kaczki o tym, że "Jeśli ktoś nie jest w stanie prowadzić działalności gospodarczej w takich warunkach to znaczy, że się do niej nie nadaje” i wrzucać gdzie sie da.
Przejąć media. Jako libertarianie raczej nie propagujemy przejęć łamiących NAP, ale za pomocą forsy i perswazji można, jak najbardziej...
 
Do góry Bottom