Rządy Prawa i Sprawiedliwości

Alu

Well-Known Member
4 633
9 694
Hehe

CWITLznWoAMqWKe.jpg
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 516
Dodajmy do tego, że w manifestacji kodu brała udział prezydent Hanna G-W. i wice Jóźwiak, a nie zdziwiłbym się, gdyby również cały urząd miasta został zapędzony. Spróbowaliby inne dane podać... ;)
 

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 193
Przydałby się osobny temat dla KODu.

A dlaczego nie było na KOD-marszu ani Jerzego O., ani Karolaka, ani Wojewódzkiego?


posted by MatkaKurka on pon., 2015-12-14 18:09
7159655-lider-stowarzyszenia-dom-wszystkich-643-445.jpg

No właśnie, mało kto, o ile w ogóle ktoś zauważył, że walka w obronie ludowej demokracji przybrała nieoczekiwany wymiar. Nigdy wcześniej nie było tak, aby aktorzy, pisarze i artyści estradowi stali obok zdarzeń. W sobotę kamery pokazały całą gamę zbankrutowanych polityków, emerytowanych esbeków i innych Polaków najgorszego sortu. Wśród tej czeredy znalazłem jedną jedyną twarz, kojarzoną z kinowych ekranów. Ewa Wiśniewska, aktorka o zmęczonej twarzy obwiązanej chustką, została wyłowiona przez reportera Gazety Wyborczej. Ledwie rozpoznawalna fizycznie i jej sława też już raczej przebrzmiała. Jedynie koneserzy komedii Barei zapewne kojarzą Wiśniewską, bo to: „ta pani przyszła w tym kożuchu i w nim wychodzi”, jak czytał Turek z kartki. Poza wspomnianą aktorką nie widziałem nikogo znanego i lubianego, a przecież takich nie brakuje i co ważniejszych wymieniłem w tytule. Pozwoliłem sobie w tym zestawie gwiazd na osobistą złośliwość, ale prawdę mówiąc Jerzy O. znalazł się w „doborowym” towarzystwie trochę na siłę. Jego historia jest oddzielna, on stracił twarz jakiś rok temu i od tamtego czasu unika konferencji prasowych jak ognia. Lewicowi politycy też nie chcą z Jerzym O. mieć wiele wspólnego, wszyscy wiedzą, że pokazanie się w jego obecności to kij, który ma dwa końce. Podobnie rzecz się ma z Karolakiem, który po wizycie u Lisa nigdy nie będzie starym Karolakiem. On też się nie wychyla, nie angażuje, chociaż za dobrych dla niego czasów, brylował na politycznych salonach i za pieniądze, dla swojego teatru, odgrywał wiernego wyborcę Komorowskiego. Na końcu wrzuciłem Wojewódzkiego, bo on jest chyba najdobitniejszym przykładem, że nie coś, ale wszystko się zmieniło.

Wprawdzie lewacki błazen przerobił się na w medialnego kelnera i to bardziej niż zwykł standardowo dawać ciała, ale po akcjach z Kukizem i Komorowskim wyszedł z najmniejszymi startami. Dalej sobie siedzi w TVN za ciężką kasę i dalej robi lub nadzoruje durnowate prowokacje, jak ta z Zelnikiem. Mimo wszystko nie było go w pierwszym szeregu i nie wskoczył na barykadę KOD. Zabrakło wielu takich jak Wojewódzki, ważniejszych i pomniejszych. Jakoś nikt się specjalnie nie garnął do jednoznacznego zajęcia stanowiska. Milczą piosenkarze, nie odzywają się pisarze, dramatycznych scen nie odgrywają aktorzy. Ciężar całej zadymy wzięli na siebie politycy, dziennikarze i bliżej nieznani lewaccy aktywiści. Dlaczego tak się dzieje i co to może oznaczać? Przed wszystkim słabość i niepewność. Ciskają się wyłącznie te grube ryby, które wiedzą, że tracą wszystko. Stąd też podskakujący Giertych, trollujący Lis i dziesiątki polityków, którzy poza demokracją ludową nie przetrwają jednego dnia. Histerie medialne rozgrywa się wbrew nastrojom społecznym, tak dalece wbrew, że żaden pogubiony celebryta nie zaryzykuje losu Karolaka, czy Jerzego O. W latach 2005-2007 na dowalaniu Kaczyńskiemu i PiS można było błyskawicznie zrobić olbrzymią karierę i to obojętnie kto i jak dowalał. Przypomnę, że gwiazdami zostały dwa żule, jeden od „spieprzaj dziadu”, a drugi to psychopata znęcający się nad rodziną, niejaki Hubert z Dworca. Na marszu PO w 2006 roku śpiewał Kukiz i Lipiński. 12 grudnia 2015 roku gdzieś w Poznaniu puszczono z playbacku „Lombard” i natychmiast muzycy zaprotestowali, stanowczo odcinając się do KOD.

Same dobre informacje, które oznaczają, że media i politycy są w stanie zmobilizować tylko i wyłącznie betonowy antykaczystowski elektorat. Skąd takie przekonanie? Z opisanych wyżej obserwacji. Za pierwszym podejściem PiS do władzy zdecydowana większość społeczeństwa nie znosiła „estetyki” koalicyjnej, czyli Giertycha i Leppera. Gwiazdy nie ryzykowały swoich tantiem i kontraktów, ale wręcz przeciwnie, niemal w ciemno mogły się lansować na obśmiewaniu Kaczora. Po 8 latach pozmieniało się, koledzy zobaczyli jak skończył Jerzy O., co się porobiło z Karolakiem i nawet Wojewódzkiemu spadła oglądalność. Mamy do czynienia z medialnym zaklinaniem rzeczywistości. W kotle mieszają upadli dziennikarze z byłymi liderami prawie byłych partii i tę breję serwują najbardziej fanatycznemu elektoratowi antypisowskiemu. Nie ma szerokiej, czy wysokiej fali, która zdołałaby poderwać Polaków do rewolucji, bodaj na miarę tej z lat 2005-2007, bo i z czego ma być? PiS nie podjął żadnej decyzji bijącej w przeciętnego Polaka, co więcej za chwilę podejmie decyzje dające chleb. Przez parę miesięcy usłyszymy jeszcze niejeden kwik, dopóki trzody się nie oderwie od koryta, ale za tą trzodą, poza betonowym lewactwem, nie stoi nikt i stać nie będzie.

No, nie wiem czy tylko zmoblizowany jest największy beton. Bądź co bądź nagonka na PiS ma się dobrze, na face'ie niektórzy obawiają się kaczyzmu (w tym u mnie na uczelni) i może powtórzyć się scenariusz z 2007 roku.
 
A

Antoni Wiech

Guest
Zastanawiam się czy ta nerwowość, bo chyba każdy to czuje, to jest cecha pisu, czy też sprawa generowana przez media w opozycji do pis. Pamiętam za pierwszego kaczora też było czuć nerwowość, nawet sprawy tak prozaiczne jak szkolne mundurki, czy tam coś generowały bardzo dużo zamieszania.
Tak, to jest cecha PiSu. A dokładnie cecha wyzwalania u ludzi nerwowości. Kaczyński i jego świta mają wygląd i styl zachowania dość nieprzyjemny dla przeciętnego Kowalskiego. Kaczyński uśmiecha się rzadko, reszta też w porównaniu do obozu POowskiego. Dodatkowo prawacy mają skłonność do wygłaszania z różnych moralnych tyrad, a to już jest ostre kombo z ich wyglądem. Kaczyński też ma dość bezpośredni styl wypowiedzi i często po prostu ora przeciwników z chłodnym wyrazem twarzy. Dlatego ja np. nie mam problemu z jego słuchaniem. Natomiast
lemingoza jednak lubi miękkie gadki, ładnie brzmiące frazesy. Mistrzem takiej gadki był Komorowski, co po trzech zdaniach w stylu "wiecie, rozumiecie, wspólnymi siłami, wierzę, że i mam nadzieję.." itp. mam ochotę wbić siekierę w ekran. Tusk również w tym stylu nawijał. Np. po akcji z "Wprost" co służby się wjebały do ich redakcji Olejnik powiedziała mu w twarz, że całe środowisko dziennikarskie jest przeciw Panu (musiała chyba dostać na jakimś bankiecie bankiecie butelką w głowę i na chwilę jej mózg zaczął inaczej pracować), na co Tusk odpowiedział spokojnym głosem: Mam tego świadomość (cytuję z pamięci). Nie wyobrażam sobie takiej odpowiedzi nikogo z obozu PiSu. Oczywiście wyjątkiem jest Duda i dlatego pewnie w dużej części wygrał wybory. W PO wyjątkiem jest Niesiołowski, ale on ma łatkę wariata i to paradoksalnie go chroni, a dodatkowo czuć w tych jego absurdalnych wypowiedziach ogień. Kaczyński jest zimny. Wrażliwe kobiety powiedziałyby pewnie, że jest nieczuły :D A lemingi ogólnie wolą kogoś u kogo można teoretycznie przewidzieć reakcje. Jak ktoś trzyma emocje na wodzy to jest trudny do przeniknięcia ("co on tam knuje ten Kaczor?"). Mogę nawet zaryzykować twierdzenie, że chłód emocjonalny to archetyp bezwzględności (ale również twardej zasadniczości). I to im też przeszkadza.

Na marginesie ten archetyp wykorzystuje oczywiście też kultura masowa.

HitMan
Hitman%20Absolution%20-%20A%20Silent%20Killer.jpg


No i Kaczyński

kaczynski_jaroslaw03_500-bell-681x442.jpg
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

Patriciush

akcjonariusz Najjaśniejszej RP Sp. ZOO
118
281
Zastanawiam się czy ta nerwowość, bo chyba każdy to czuje, to jest cecha pisu, czy też sprawa generowana przez media w opozycji do pis. Pamiętam za pierwszego kaczora też było czuć nerwowość, nawet sprawy tak prozaiczne jak szkolne mundurki, czy tam coś generowały bardzo dużo zamieszania.
Nie no media głównego ścieku dostają histerii o byle co. Wystarczy sobie wyobrazić co by się działo i jakiego amoku by dostali jakby to PiS wprowadził ustawę o zdrowym żarciu w szkołach, albo jakby to za PiSu prokuratura wjebała się do redakcji Wprost. Jak PO coś odwalało to niby tam czasem porobiły media trochę hałasu, żeby oglądalność była, ale potem szybko zostawało to wygumkowane. Ja przez ten mainstreamowy ból dupy czuje specyficzną czasem głęboko skrywaną sympatię do PiSu.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Mnie najbardziej wkurwia że na tych lol protestach korzysta ten niedorobiony Petru. Najnowszy sondaż IBRIS:

http://ewybory.eu/sondaz-ibris-dla-rzeczpospolitej-13-12-2015/

Spierdolenie umysłowe jego akolitów nie zna granic, niedawno jak napisałem na jednym blogu, że Petru to zwykły oszust, skoro twierdzi że sama likwidacja przywilejów emerytalnych, zniesienie finansowania partii politycznych i lekcji religii w szkołach, oraz prywatyzacja kopalń wystarczą żeby zniwelować dziurę budżetową po obniżce PIT, CIT i VAT do 16%, jakiś leming naskoczył na mnie w takim stylu: "wy wszyscy, pisuary i kukizowcy szczekacie na Petru a nie macie żadnych argumentów, tylko mówicie że to bankster i mason". No i weź wytłumacz takiemu młotkowi, że chwytliwe slogany "zniesienia finansowania partii/religii w szkołach/Funduszu Kościelnego/likwidacji Senatu/zmniejszenia liczby posłów" to są typowe postulaty demagogów, pokroju Leppera czy Palikota, którzy wywołują w ten sposób u swoich zdebilałych wyborców wrażenie, że to jakieś gigantyczne sumy, podczas gdy faktycznie jest to po kilkadzisiąt/kilkaset milionów PLN. W porównaniu z wielkością rocznych wydatków Lewiatana, które wynoszą kilkaset MILIARDÓW złotych jest to po prostu gówno. A co do tych mitycznych przywilejów, to owszem, tu suma jest większa, bo ponad 30 miliardów, ale sam roczny deficyt budżetowy jest prawie dwa razy większy. W tym roku wyniesie prawie 50 miliardów, a w następnym ponoć jeszcze więcej.

Nie sądzę żeby Petru był idiotą, raczej jest cynicznym kłamcą, przebranym w szatki liberała, który, o ile dostanie się do władzy będzie prowadził tę samą "politykę ciepłej wody w kranie" co Tusk. Na pewno z takim zapleczem personalnym:

Po ostatnich wyborach znacząco spadła sejmowa reprezentacja Platformy Obywatelskiej. Swój żywot zakończyła lewica z pod znaku Leszka Millera i Janusza Palikota, choć w kadencji 2015-2019 wciąż obecni będą byli członkowie nieboszczki PZPR. W niższej izbie parlamentu pojawiło się ponad dwustu posłów-debiutantów. Jakie korzenie polityczne mają „nowi” i „starzy” wybrańcy narodu?

Spośród wszystkich ugrupowań, które przewinęły się na Wiejskiej tylko jedno z nich zasiada nieprzerwanie od początku tzw. przemian ustrojowych. Mowa tu o Polskim Stronnictwie Ludowym. Jego obecna reprezentacja jest bardzo skromna, bo liczy raptem 16 posłów. Pięciu z nich to dawni działacze satelickiego wobec PZPR Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego (Kasprzak, Kłopotek, Łopata, Sawicki, Tokarska). Pozostali są za młodzi, by pamiętać czasy, urzędującego w fotelu prezesa na Grzybowskiej w Warszawie, Romana Malinowskiego. Wstąpili do PSL i tej formacji pozostają wierni.

Idąc dalej w oparciu o kryterium zasiadania w ławach na Wiejskiej niespełna połowa z posłów sejmowego nowicjusza Nowoczesnej Ryszarda Petru to byli działacze kolejnych przepoczwarzeń środowiska wyrosłego na klęsce w wyborach prezydenckich Tadeusza Mazowieckiego w 1990 roku. A więc Unii Demokratycznej-Unii Wolności-Partii Demokratycznej a potem Platformy Obywatelskiej. Ludzie uformowani przez Bronisława Geremka, Jacka Kuronia, czy Leszka Balcerowicza. W PO do niedawna działali między innymi posłowie Meysztowicz, Misiło, Pampuch czy Zembaczyński.

Znacznie barwniej i mocno prawicowo wygląda polityczna aktywność posłów klubu Kukiz’15. Związki z formacjami na prawo od centrum ma niespełna dwudziestu z nich. Dominującymi nurtami są te o zabarwieniu narodowym (Siarkowska, Chruszcz, Jakubiak, Rzymkowski, Winnicki) oraz konserwatywno-liberalnym (Jóźwiak, Kulesza, Skutecki, Tyszka, Jaskóła, Wilk). Są więc tacy, którzy przewinęli się przez Stronnictwo Narodowe, Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne, Ligę Polskich Rodzin, Ruch Narodowy, Libertas, Unię Polityki Realnej, Polskę Razem Jarosława Gowina, Kongres Nowej Prawicy, AWS, Republikanów, Prawicę Marka Jurka czy Prawo i Sprawiedliwość.

Rekordzista, wspomniany już poseł Sylwester Chruszcz zdążył zaliczyć członkostwo w sześciu partiach o charakterze narodowo-demokratycznym. Połowę z tego ma na swoim koncie Kornel Morawiecki, który zakładał Partię Wolności, a także był w dwóch partiach o charakterze niepodległościowym – w RdR i ROP byłego premiera Jana Olszewskiego.

Wyjątkowo pluralistycznie wygląda sejmowa reprezentacja Platformy Obywatelskiej. Jak przystało na określającą się mianem partii środka są tam byli działacze partii lewicowych, centrowych i prawicowych. Posłowie Ajchler i Arłukowicz przebyli drogę od SLD/UP, przez SDPL do PO. Są aktywiści dawnego AWS-u: Arndt, Borowczak, Fabisiak, Gadowski, Konwiński, Żmijan. Za prawe skrzydło w PO uchodzą posłowie niegdyś związani z nurtem narodowym – Marek Biernacki, Teresa Piotrowska i … Michał Kamiński, czy dawni PiS-owcy: Joanna Kluzik-Rostkowska, Jacek Tomczak i Antoni Mężydło. Sama poseł Piotrowska zaczynała przygodę z polityką od PAX-u a Michał Kamiński od Narodowego Odrodzenia Polski .

Liczną grupę w klubie PO stanowią byli członkowie SKL – partii przygarniętej przez Donalda Tuska w chwili tworzenia PO. Są w tym gronie posłowie Gelert, Gierada, Hibner, Nitras (zaczynał w UPR Korwina-Mikke), Plocke, Sonik i Szczerba. Dominują jednak centrowcy, którzy pierwsze kroki stawiali w KLD i UD przechodząc potem UW. Do liberałów należeli m.in posłowie: Aziewicz, Czerwiński, Grupiński (ma też za sobą przeszłość w Solidarności Walczącej), Dzikowski, Halicki, Siemoniak czy Schetyna. Przeszłość w UD mają m.in posłowie: Huskowski, Małęcka-Libera, Radziszewska czy Urbaniak. Aktywność w Unii Wolności była początkiem działalności politycznej dla posłów: Chmiela, Cichonia, Krzywonos, Lenza, Mrzygłockiej, Muchy, Piechoty czy Szumilas.
Z ciekawostek KPR-owską przeszłość ma za sobą poseł Gawłowski, a także nowy szef klubu PO Sławomir Neumann. Od ZSL karierę zaczynała była szefowa rządu Ewa Kopacz.

W końcu klub Prawa i Sprawiedliwości. Tu mamy do czynienia z nagromadzeniem byłych członków łączących się i dzielących na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza partii centroprawicowych. Pierwsze kroki w polityce od Porozumienia Centrum stawiali posłowie: Adamczak, Ast, Błaszczak, Brudziński, Bubula, W. Czarnecki, Dziuba (w PRL zdążył jeszcze być członkiem SD), Giżyński (z epizodem w PAX), Gosiewska, Jurgiel, Krasulski, Krajewski, Król, Kuchciński, Lipiński, Małecki, Malik, Materna, Paluch, Smirnow, Sobierajski, Suski, Szczypińska, Szyszko, Tchórzewski, Wilk czy Zieliński.

ZCH-owska przeszłość należy do posłów: Bartuś, Czartoryskiego, Falfusa, Jaworskiego, Kowalczyka, Macierewicza, Matusiewicza, Rzońcy, Schreibera czy Zawiślaka. Są byli AWS-owscy tacy jak Krzysztof Lipiec, Arkadiusz Mularczyk, Elżbieta Rafalska, Beata Szydło, Janusz Śniadek czy Ewa Tomaszewska. Nie brakuje KPN-owców w osobach posłów Arciszewskiej-Mielewczyk, Babinetza czy Pięty. Są też byli członkowie różnej maści partii ludowych: Ardanowski, Bąk, Chmielowiec (ZSL), Duszek i Wojciechowski.

W sejmowej reprezentacji PiS są też byli członkowie Unii Wolności w osobach posłów Zuby, Zalewskiej, Glińskiego, a także ex działaczy PO – Gowina, Michałek, Kopcińskiej i Zasady. W końcu mamy ex chadeków (PPChD, ChDSP), dawnego ROP-u, LPR, Samoobrony, PJN, UPR, SKL, Prawicy Rzeczypospolitej, a także partii, które współtworzyły koalicję z PiS – Zjednoczoną Prawicę (Solidarna Polska, Polska Razem).

W klubie PiS jest sporo sejmokrążców, którzy swoje barwy partyjne zmieniali w ilościach ponadprzeciętnych. W tej materii wyróżniają się posłowie: Cymański, Polaczek, Sellin, Sośnierz, Zasada, Zagórski i Żalek.

Wreszcie ci, którzy pierwsze kroki rozpoczynali w PZPR. Nie ma w Sejmie Zjednoczonej Lewicy, ale są byli członkowie partii komunistycznej. Listę otwiera Janusz Sanocki wybrany z listy Kukiz’15, który w III RP przeszedł najpierw do centrum (KLD), a potem na prawicę (UPR, Prawica Rzeczypospolitej). Czerwoną legitymację mieli Krzysztof Czabański, Wojciech Jasiński oraz Stanisław Piotrowicz, którzy w nowej rzeczywistości skierowali się ku centroprawicy.
Komunistyczną przeszłość mają w życiorysie także posłowie PO: Magdalena Kochan, Leszek Korzeniowski, Iwona Śledzińska-Katarasińska oraz Marcin Święcicki. Ten ostatni ma za sobą epizod bycia w PRL-owskich realiach jednocześnie w Klubie Inteligencji Katolickiej i Związku Młodzieży Socjalistycznej. W obecnej kadencji Sejmu jest ostatnim funkcyjnym (członek Komitetu Centralnego) nieboszczki PZPR. Myślimy partia, mówimy towarzysz Święcicki?

http://prawica.net/2841

Układ mutuje: ROAD>UD/KLD>UW>PO>.Nowoczesna
 
Ostatnia edycja:

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Wierzysz w sondaże? Jak tak to gratuluję!

Jeden sondaż nic nie znaczy, ale jak się zbierze kilka niezależnych badań z pewnego okresu i porówna, można wychwycić pewne trendy. Jakoś wyniki październikowych wyborów prawie idealnie pokrywały się ze średnią wyciągniętą z kilku ostatnich sondaży. A teraz w kilku sondażach widać że poziom poparcia dla mniejszych partii pozostaje na względnie stałym poziomie, za to poparcie dla PO i ostatnio PiS znacznie spadło, a urosło dla Petru. Na miejscu Kaczora zacząłbym się martwić.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 003
Julian, doradzam ignorować sondaże, bo są one towarem na rynku politycznym, żeby nie powiedzieć ściślej - produktem, który konkretne ugrupowanie może nabyć za kasę. Podejrzewam także, że wiele z nich publikuje się po prostu na specjalne zamówienie - z godziny na godzinę, tak po prostu. Nikt nie sprawdzi, kto zleca opracowanie sondażu na korzyść wybranej przez siebie partii.

Nie ma co zasadniczo rwać włosów z głowy. Sondaże to element demokratycznej szopki. Ich zadaniem jest KREOWANIE wyników, a nie ich obrazowanie.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
O sytuacji w Polsce w anglojęzycznej tv Al Jazeera.



Ja pierdole, jaka żenada z tej typiary z platformy. Typ z nowego jorku ją nieźle masakruje.

EDIT

Ja pierdole, zobaczcie jak jebany redaktorzyna manipuluje na 28:53. Czyta tweeta i pomija kluczową frazę, mianowicie "mostly in the media". Cały tweet wygląda tak: "The populists have won, so there's a turmoil - mostly in the media & the civic community's response has been fantastic."
 
Ostatnia edycja:

tolep

five miles out
8 576
15 476
Nareszcie dorobiliśmy się mediów mainstreamowych które patrzą władzy na ręce :)\

Nowy szef Orlenu "młodym fachowcem"? Przypominamy, co Jasiński mówił o politycznym nadaniu
W spółkach z udziałem skarbu państwa nie ma miejsca dla osób z politycznego nadania - przekonywał ponad dziesięć lat temu Wojciech Jasiński, którego wczoraj rada nadzorcza PKN Orlen powołała na stanowiska prezesa tej spółki. Były już poseł PiS mówił też, że w spółkach państwowych powinni zasiadać "młodzi fachowcy". Doświadczenie biznesowe Jasińskiego jest skromne, za to lojalność wobec prezesa Jarosława Kaczyńskiego nieprzeciętna. Materiał "Faktów" TVN.


http://tvn24bis.pl/z-kraju,74/wojciech-jasinski-o-panstwowych-spolkach,603908.html
 
OP
OP
Ciek

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 870
12 258

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Wiecie co, ja się zaczynam serio obawiać że jak tak dalej pójdzie, to pojeby (z obu stron: postępowo-demokratyczne i narodowo-katolickie) podszczute przez polskojęzyczne media rzucą się sobie do gardeł. Będziemy mieli to co na Ukrainie albo i gorzej, regularną wojnę domową jak kiedyś w Hiszpanii, między faszystami i komuchami. Prawie nie oglądam, i to od dawna telewizji, ale podobno Swetru i innych "obrońców demokracji" pokazują tam cały czas. Jeszcze trochę takiej propagandy i może dojść do tragedii, na ulicach poleje się krew. I o co? O to która magdalenkowa banda ma nas okradać albo czy mamy podlegać Berlinowi czy bezpośrednio Waszyngtonowi.
 
Ostatnia edycja:

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 700
7 113
Wiecie co, ja się zaczynam serio obawiać że jak tak dalej pójdzie, to pojeby (z obu stron: postępowo-demokratyczne i narodowo-katolickie) podszczute przez polskojęzyczne media rzucą się sobie do gardeł. Będziemy mieli to co na Ukrainie albo i gorzej, regularną wojnę domową jak kiedyś w Hiszpanii, między faszystami i komuchami. Prawie nie oglądam od dawna telewizji, ale podobno Swetru i innych "obrońców demokracji" pokazują tam cały czas. Jeszcze trochę takiej propagandy i może dojść do tragedii, na ulicach poleje się krew. I o co? O to która magdalenkowa banda ma nas okradać albo czy mamy podlegać Berlinowi czy bezpośrednio Waszyngtonowi.

No ale gdzie dwoch sie bije to podobno trzeci korzysta...
 
Do góry Bottom