Rządy Prawa i Sprawiedliwości

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Polecana przez Ciebie dyskusja na googlu zbacza z tematu i jest za mało konkretna jak na mój gust. Twój link wskazuje na ten sam (na oko) plik który linkował money. Do zarzutu wycinania z kontekstu nie będę się ustosunkowywał, bo go nie uzasadniłeś. Wyjaśnij mi na przykład jaki kontekst usprawiedliwia taki maoistowski bełkot:
Mechanizmy usługi świadczonej elektroniczną winny zapewniać także społeczną formę weryfikacji tych informacji tak co do źródła, ich prawdziwości oraz rzetelności.
Pod względem precyzji języka prawniczego to jest jedno wielkie nieporozumienie. To nie jest ustawa, ale MANIFEST wzywający prywatne podmioty do kontroli przez bliżej nieokreślonych społeczniaków. Skąd weźmiesz społeczniaków odróżniających prawdę od fałszu, komu oni są potrzebni do szczęścia, skąd weźmiesz administrację która ich wesprze w walce o "prawdę".

Czemu w tej dyskusji na googlu zakładasz, że projekt celuje w Facebooka. Równie dobrze może to celować w ludzi o poglądach sprzecznych z tymi lansowanymi przez oligarchów stojących za Zuckerbergiem i to oni na swoich niszowych portalach będą się musieli spowiadać z "prawdziwości" treści. W ogóle czemu z "prawdziwości" ma się spowiadać medium internetowe, a w czym gorsza/lepsza telewizja? A czemu nie książki?

Jedyny konkret tej ustawy, to procedura zgłaszania przez kapusiów niepożądanych treści. Tu już stali się nieco bardziej precyzyjni, więc mniemam, że to był główny cel ustawy.
Jest filmik z ciapatym zamachowcu + jakiś wkurwiony komentarz. Klikamy guziczek. Nie ma filmu, nie ma komentarza, komentujący idzie do pierdla.
rzekomo "uniosceptyczny" PiS po raz kolejny okazuje się bardzo postępową partią. Ciemny lud to kupił.
 

tolep

five miles out
8 588
15 492
Skąd weźmiesz społeczniaków odróżniających prawdę od fałszu

Ci sami którzy dają plusiki i minusiki na wypokach i innych takich. Ci sami dzięki którym niektóre komentarze są "poniżej poziomu" na zwykłych serwisach internetowcych. A szansa na zaangażowanie społeczości w weryfikację rośnie wraz z istotnością i zasięgiem newsa.

Czemu nie telewizja? Bo telewizja już podlega regulacjom, koncesjom i tak dalej. Jakieś radio lokalne spod Warszawy chciało retransmitowaćgodzinę dziennie Sputnik Polska i mu nie pozwolono. Hint: KRRiTV, wymieniona tu z nazwy

Ten projekt dotyczy Facebooka i Twittera, ogólnie mediów społeczościowych - ja tego nie zakładam, ja go po prostu przeczytałem. Jest to tak wyraźnie napisane jak tylko się da, bez używania nazwy serwisu. Usługodawca jest w nim zdefiniowany jako dostawca platformy, Usługobiorca jako wytwórca contentu.
Jeszcze dokładniejsze sprecyzowanie tego np. "serwisy społeczościowe o dużym zasięgu" spotkałoby się z natychmiastową reakcją UE jak w przypadku podatku od sklepów wielkopowierzchniowych.

Facet który napisał ten projekt jest bardzo, ale to bardzo sprytny. Musze sobie zapamiętac jego nazwisko i poczytać więcej, skąd się wział. Jeżeli ten projekt nie jest w dużej części zerżnięty z jakiegos podobnego rozwiązania wypracowanego w innym państwie, tylko oryginalnym dziełem to fiu, fiu...

A to co nazywasz konkretem to Twoja manipulacja. Sam proces "uspołecznionej" weryfikacji prawdziwości treści jest tu całkiem nieźle wyważony, włącznie z odpowiedzialnością za fałszywe zgłaszanie fałszywej wiadomości.
 
Ostatnia edycja:

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 450
Wielki Brat zbada paragony. Skarbówka precyzyjnie wybierze firmy do kontroli

Skarbówka nie będzie już przypadkowo wybierać firm do kontroli. Korzystając z JPK Paragon, porówna obroty z tymi wykazywanymi przez konkurencję, by uderzyć w nieuczciwych.

Kontrolerzy sprawdzali niedawno w promieniu kilometra wokół Ministerstwa Finansów, (zajebisty filtr) czy firmy gastronomiczne wydają paragony fiskalne. W kilka godzin nałożyli grzywny o wartości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Podobną akcję przez całe wakacje fiskus prowadzi w najpopularniejszych kurortach.

Jednak od 2018 r. kontrolerzy trafią pod konkretne, namierzone już wcześniej adresy. W jednolitym pliku kontrolnym (JPK), czyli zestawie informacji o finansach i transakcjach, który firmy przekazują fiskusowi, będą też musiały udostępniać dane o paragonach wydawanych klientom. Kontrolerzy będą więc mogli porównać obroty danej firmy wykazywane przed wprowadzeniem JPK Paragon i sprawdzić, czy przedsiębiorca nie unikał
podatków w przeszłości.

– Będziemy w stanie ustalić charakterystykę wystawiania paragonów przez obiekty handlowe i usługowe. Na bazie działań analitycznych, które są już w wielu państwach na Zachodzie, wyselekcjonujemy przedsiębiorców, którzy dość liberalnie podchodzą do wystawiania paragonów fiskalnych – zapowiada w wywiadzie dla DGP wiceminister finansów Paweł Gruza.

Jeśli okaże się, że w porównaniu z poprzednimi miesiącami lub latami obroty wzrosły o kilkadziesiąt czy kilkaset procent, to kontrolerom zapali się lampka ostrzegawcza i nasunie pytanie: czy
firma wcześniej celowo zaniżała przychody, czy też biznes zaczął się dynamicznie rozwijać? (pewnie zdarzą się pomyłki, a wyjaśnianie spraw będzie trwało latami)

– Najpierw przedsiębiorcy trzeba będzie pogratulować sukcesów. Jednak jeśli po tym sukcesie uzna, że kiedyś jakiś paragon mu się gdzieś zapodział, to zawsze będzie miał możliwość zrobienia korekty i pozbycia się problemu – podkreśla minister Gruza.

JPK Paragon pozwoli też porównać firmę z jej konkurencją działającą w tej samej branży na tym samym terenie. Jeśli obroty po wprowadzeniu monitoringu paragonów nie wzrosną, lecz okażą się rażąco niskie w porównaniu z innymi w okolicy, to także może zrodzić podejrzenie o zaniżanie utargu.


Taka krzyżowa analiza ma szansę znacząco zwiększyć skuteczność fiskusa. Powinna też poprawić pobór podatku od mikro, małych i średnich firm . (no tak, one nie mają całych działów księgowych i zastępów prawników) Duże podmioty bowiem, aby wyprowadzić w pole fiskusa, częściej stosują agresywną optymalizację podatku dochodowego, a mniejsze raczej zaniżają oficjalny obrót.

Moje złośliwe komentarze na czerwono.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Wikipedia daje radę w kwestii ogólnej definicji. Oligarchowie to grupka kolesi rządząca państwem. Z doświadczenia różnych lektur mogę powiedzieć, że są dwa typy oligarchów:
  • duży (topowy) kapitalista zdolny skorumpować/przejąć państwo (ścieżka Rockefellerów itp).
  • golec który miał od początku układy i od razu trzepał kapuchę na korupcji. Bez wątpienia trafiają tu wszyscy miliarderzy z obszaru postsowieckiego (z nielicznymi wyjątkami jak gość zakładający World of tanks - na moje oko on jest normalnym przedsiębiorcą dorabiającym się od pucybuta do milionera). Opcjonalnie trafiają tu Kulczyki, Gudzowate i Solorze już na początku lat 90 biorące się za autostrady, wielkie pośrednictwo w paliwach i telewizje. Skąd mieli kapitał? Pisze o nich "opcjonalnie", bo to chyba słupy WSI a nie oligarchowie. W takim przypadku za oligarchów należy uznać nieznanych nam z nazwisk ludzi ze służb.
  • W systemie komunistycznym też może być oligarchia, ale ona nie daje wtedy takiej satysfakcji, bo w komunie jest ogólne dziadostwo :). Poza tym koncentracja władzy w komunie jest większa niż w skorumpowanej republice i to ogranicza liczebność oligarchów. Feudalizm natomiast to zalegalizowana i oficjalna forma oligarchii, szczególnie gdy władza królewska (centralna) jest słaba, to oligarchiczność feudalizmu wali po oczach. Poza feudalizmem wszystkie formy oligarchii są nieformalne.
Jako, że kreacja pieniądza jest ściśle oligarchiczna, to ciężkie linie kredytowe trafiają do wybranych osób (słupów). Facebook zanim zaczął zarabiać przynosił przez długi czas ogromne straty. A jak zaczął politykować, to natychmiast wg. klucza jaki lansuje władza. KAŻDE wielkie medium tak działa. To nie jest przypadek.

Inny przykład. Stocznie w Korei Południowej powstały od zera, a w latach 60 Korea Południowa była krajem trzeciego świata. Nie ma mowy aby to powstało w tak krótkim czasie przez normalną akumulację kapitału. Stworzono bank centralny, banki "komercyjne" i one ładowały emisję pieniądza w przedsięwzięcia o skali przekraczającej milion razy np. skalę działania piekarni gdzieś na wsi. Odbywało się to kosztem reszty społeczeństwa przez kradzenie mu renty emisyjnej i opodakowanie inflacją. Taka wersja soft industrializacji Stalina odbywającej się kosztem wsi. No i trochę inteligentniejsza, bo taki np. Samsung poddaje się grze rynkowej, a w ZSRR wszystko planowanie centralnie. Ktoś mnie się czepiał, że jestem fanem czeboli. Nie jestem. Jestem tylko pod wrażeniem siły jaką może wygenerować skoncentrowana linia kredytowa w warunkach gospodarki opartej o elementy rynkowe. Taką siła dysponują Zuckerbergi od 100 lat i nie ma szans by w tym systemie powstała np. stacja telewizyjna promująca wywrotową dla niego propagandę. Stacja TV to jest ogromny kapitał. Społecznościówka, wyszukiwarka internetowa - też. Chcesz wziąć kredyt na drugiego Fejsa, to gówno dostaniesz. Wolny rynek i normalna akumulacja jest piętro niżej.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Antoni Macierewicz, na pytanie czy Polska zwiększy swoje zaangażowanie w Afganistanie oświadczył: Polska rozważa zaangażowanie i jest gotowa do rozmów na ten temat, ale to Stany Zjednoczone muszą sformułować konkretne propozycje. Dodał, że propozycja USA musi uwzględniać odpowiedni, konkretny kontekst, biorący pod uwagę całość naszej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Jeśli takie rozmowy zostaną podjęte, wtedy będziemy odpowiadali na konkretne zapotrzebowanie ze strony Stanów Zjednoczonych, zważywszy, że już zwiększyliśmy w tym roku liczbę polskich żołnierzy w Afganistanie o 1/5 w stosunku do uprzedniego stanu rzeczy – oświadczył szef MON.
https://kresy.pl/wydarzenia/maciere...iej-obecnosci-afganistanie-zalezy-rozmow-usa/

Macierewicz w sposób dość bezwstydny przyznaje, że pośle polską armię na każde skinienie hegemona. Z resztą czego się spodziewać po kimś kto gada w ten sposób:
https://i1.jbzdy.pl/contents/2017/03/1ab3410d16eba5dc25a9b53c29a25e19.mp4
 

Max J.

Well-Known Member
416
451
Macierewicz jest zdrajcą. Właśnie po to pieprzy o podnoszeniu liczebności armii i posyłaniu niedzielnego wojska na Specnaz, bo jego zadaniem jest zorganizowanie proxy army pilnującej interesów Jankesów za pieniądze obywateli RP.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Znalazłem opinie, że Macierewicz w młodości był zafascynowany Che. Niezbitym faktem jest natomiast, że działał w KOR z Michnikiem. Rodzina Michników to staliniści którzy "przejrzeli na oczy" gdy stracili decydujący wpływ na rządy w komunie. Może nie powinienem zbyt stanowczo komentować czasów i miejsc w których nie żyłem, ale ja bym się nie pisał do organizacji gdzie działają ludzie których uważam za kanalie. W PIS jest bardzo dużo takich "smrodków". Czasem trafiam na jakiś wywiad, np. Berczyńskiego (spiskolog smoleński) i dowiaduję się, że Berczyński osobiście znał Michnika. Ale teraz go nie lubi. 40 milionowy kraj, a poł sceny politycznej to ludzie którzy w młodości się znali. Trochę to podejrzane.
Poza tym Macierewicz kiedyś był znany z lustracji (moim zdaniem jego rolą było dyscyplinowanie szantażowanych dawnych TW), a teraz to zupełnie porzucił. Człowiek wierzący w to co robi, raczej nie ulega modom. Powinien lustrację dociągnąć do końca, a on to zamienił w jakieś ogólniki "antykomunistyczne".
Macierewicz jest zdrajcą. Właśnie po to pieprzy o podnoszeniu liczebności armii i posyłaniu niedzielnego wojska na Specnaz, bo jego zadaniem jest zorganizowanie proxy army pilnującej interesów Jankesów za pieniądze obywateli RP.
Rosyjski potencjał przytłacza Polskę, ale w porównaniu z NATO przedstawia się naprawdę chujowo. Rosjanie nie są samowystarczalni w bardzo wielu dziedzinach (turbiny do elektrowni, diesle do okrętów...) i mają słaby potencjał produkcyjny. W dodatku mają gospodarkę i organizację państwa mimo wszystko demoliberalną (a nie jakiś komunizm wojenny - choć zrobić stan wojenny można). Napaść na Polskę z ich strony nie ma żadnego sensu, ponieważ nie będę mieli jak zagospodarować zdobytego obszaru. Jeśli w ogóle go zdobędą, bo przewagi powietrznej nad Polska raczej nie wywalczą (lotnictwo mają wielokrotnie mniejsze).
Napinanie się na forsowne zbrojenia w obecnej sytuacji to co najmniej wyrzucanie pieniędzy w błoto. W najgorszej sytuacji faktycznie staniem się teatrem wojny proxy prowadzonej z inicjatywy rządu USA, ewentualnie przyczynimy się do powstania rządu światowego, bo w razie negocjacji i nacisków Rosja może wrócić do ery Jelcyna, a potem wejść do UE na tych samych zasadach co kraje Europy Wschodniej. I już wtedy będzie koniec historii jak prorokował przedwczesnym, ale proroczym wytryskiem fukujama. No bo Chińczycy okrażeni przez cały świat albo sobie odpuszczą albo pociągną max. 100 lat.
To co przyciąga moją uwagę, to ofensywny charakter zbrojeń III RP, np. kupowanie JASSM do F16. Z F16 jest tak, że gdy ktoś atakuje nas, to nam niszczy te samoloty na lotniskach. Natomiast gdy atakujemy my - to wysyłamy te F16 nad Białoruś, a one po odpaleniu dalej lecą 500 km i niszczą radary przed Moskwą, co toruje drogę kolejnym falom ataków, ale ma sens tylko wtedy gdy atakuje całe NATO. Myślę, że Rosja zrobi wtedy to co planowały USA w razie ataku UW na NATO. Automatycznie wypali "bliską zagranicę" zaporą jądrową. To będą w stanie zrobić nawet gdy ogólnie dadzą dupy.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 811
Oni nawet w sprawach małych są krętaczami... Teraz będą rozkręcać gównoburzę i szukać sprawców, bo to "kryminalna" sprawa. Jakie żenujące prężenie muskułów...

O co naprawdę chodzi w "aferze" z Autosanem?
PRODUCENCI Wczoraj, 28 sierpnia (15:30)
Nie milkną spekulacje dotyczące afery związanej z przetargiem MON na dostawę autobusów dla 2. Regionalnej Bazy Logistycznej. Sprawą "przypadkowego" spóźnienia się Autosanu ze złożeniem dokumentacji przetargowej zająć mają się CBA i Służba Kontrwywiadu Wojskowego.

Wiele wskazuje na to, że żadnej afery nie było, a bulwersujące 20-minutowe spóźnienie miało pomóc firmie z Sanoka wyjść z trudnej sytuacji "z twarzą". Tyle tylko, że o sprawie dowiedziały się media... W efekcie trzeba było znaleźć przysłowiowego kozła ofiarnego. By chronić wizerunek nowego zarządu "w trybie pilnym" stanowisko stracił "odpowiedzialny za przetarg dyrektor handlu i marketingu Autosan Sp. z o.o."

Trzeba to sobie powiedzieć jasno (dokładnie przestudiowaliśmy całą specyfikację ogłoszonego przez MON w maju przetargu i nie mamy żadnych złudzeń) - Autosan nie miał najmniejszych szans, by zdobyć lukratywne zamówienie. Pracownikom MON nie sposób jednak zarzucać korupcji, a zarządowi sanockiej fabryki - niekompetencji. Wojsko jednoznacznie stwierdziło, że potrzebuje autokarów, czyli autobusów dalekobieżnych, a takich Autosan po prostu nie produkuje.

Już we wstępnych założeniach dotyczących przedmiotu zamówienia mowa jest o 47 miejscach siedzących (45 pasażerów + kierowca + pilot), klimatyzowanej kabinie sypialnej dla drugiego kierowcy, bagażnikach o pojemności 10 m3 (wcześniej 10,4 m3 - założenie zmienione w toku postępowania przetargowego) i silniku o mocy co najmniej 300 kW. O autostradowym przeznaczeniu pojazdów świadczy też lista wymaganego wyposażenia, która - oprócz kompletu rozwiązań umilających podróż pasażerom - obejmuje też szereg nowoczesnych systemów bezpieczeństwa, jak system ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu czy aktywny tempomat.

Tymczasem jedynym aktualnie produkowanym pojazdem z oferty znacjonalizowanego (włączonego do Polskiej Grupy Zbrojeniowej) niedawno Autosana, który mógłby otrzeć się o wymagania MON jest międzymiastowy Autosan Lider 10, którego konstrukcja liczy sobie przeszło 20 lat (debiutował w 1996 roku). Problem w tym, że nawet w "najciaśniej" skonfigurowanej wersji wóz pomieścić może na miejscach siedzących między 41 a 44 osób, więc odpada z rywalizacji już w przedbiegach, nie spełniając wymogów przetargu. Jakby tego było mało, Lider 10 nie jest też typową konstrukcją wysokopokładową (jakiej wymaga wojsko), lecz autobusem o średniej wysokości podłogi, co wyklucza korzystanie z niego w roli pojazdu dalekobieżnego.

Przeszkodą są np. mieszczące zaledwie 3,4 m3 bagażniki - trzykrotnie mniejsze od minimalnej pojemności wymaganej przez MON. Na tym jednak konstrukcyjne ograniczenia polskiego pojazdu się nie kończą. Producent wyposaża go w wysokoprężny silnik marki Cummins (Autosan współpracuje z tym dostawcą od wielu lat), generujący moc 226 kW (307 KM), czyli o przeszło 100 KM słabszy, niż wymaga zamawiający.

Nie trzeba chyba tłumaczyć, że przeprojektowanie liczącej przeszło dwie dekady konstrukcji tak, by spełniała założenia przetargowe, mija się z celem. Po pierwsze jest to zupełnie nieopłacalne (przetarg obejmował tylko 18 autobusów), a po drugie, polska firma nie ma na to czasu! Zgodnie ze specyfikacją przetargu "okres obowiązywania zamówienia" to 30 listopada 2017 roku! A zakres zmian musiałby być olbrzymi - wystarczy wspomnieć, że MAN sprzedawał wojsku autobusy z dwiema osiami z tyłu.

Autosan co prawda miał w ofercie jeszcze model o nazwie Eurolider 13, jednak obecnie nie jest on produkowany. Jednak również on nie spełnia wymogów przetargu. Wciąż jest to "średni pokład", wciąż ma za słaby silnik i za mały bagażnik. I zgodnie z założeniami producenta przeznaczony był do ruchu międzymiastowego, lokalnego.

Jedynym turystycznym modelem opracowanym kiedykolwiek przez Autosana była seria A1112 Ramzes/Sanman (opracowane w 2004 roku). Popyt był na nie mały, produkowano je z przerwami, a obecnie nie ma ich w ofercie. Nie ma to znaczenia, bo miały za małe bagażniki i za słabe silniki (przynajmniej w wersji, którą produkowano jako ostatnią).

Chociaż sprawa jest mocno nie w smak promującym "polski przemysł" politykom, wszystko wskazuje na to, że wcześniejsze doniesienia mówiące o celowej zwłoce Autosanu ze złożeniem oferty są prawdziwe. Tyle tylko, że winnych takiej sytuacji nie należy szukać w Sanoku, lecz w MON. Trzeba jednak przyznać, że pracownikom resortu ministra Macierewicza również nie sposób zarzucić złej woli czy niekompetencji. Wystarczy prześledzić wcześniejsze autobusowe zakupy armii, by zrozumieć, że oferta nie przez przypadek została skonstruowana tak, a nie inaczej. Wybór autokarów MAN wpisuje się bowiem w szerszy plan standaryzacji sprzętu polskiego wojska. A jak ważne jest ujednolicenie sprzętu, wie każdy wojskowy logistyk.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 811
Już w 2015 roku Wojsko Polskie zdecydowało się na zakup 36 autokarów MAN Lions Coach, które kupowano też w latach 2012 (3 sztuki) i 2014 (1 egzemplarz). Co więcej, w ubiegłym roku MAN Truck&Bus Polska Sp. Z.o.o wygrała przetarg na dostawę 28 autokarów dla tej samej 2. Regionalnej Bazy Logistycznej, której dotyczył tegoroczny przetarg. Zapisy wymagań technicznych nie wynikają więc z "korupcji" czy "niekompetencji", ale trzeźwego, wojskowego myślenia dotyczącego standaryzacji sprzętu! Mówiąc krótko - start Autosanu w tak rozpisanym przetargu i tak zakończyłby się spektakularnym blamażem. Otwartym pozostaje jednak pytanie, kto zmusił zarząd firmy do złożenia oferty, która w żadnym przypadku nie miała szansy wygrać, i która mogła wpędzić firmę w kłopoty?
Zarząd miał bowiem kilka wyjść z sytuacji. "Spóźnić się" na przetarg, zaoferować autobus niespełniający wymogów przetargu lub zaoferować pojazd spełniający wymogi, ale nieistniejący. To ostatnie rozwiązanie było najgorsze - wygrana, a następnie niewywiązanie się z przetargu, to kary umowne, które mogłyby doprowadzić nawet do upadku firmy. Z kolei oferowanie autobusu, który był inny od oczekiwanego, ocierało się o kompromitację. Zarząd wybrał "spóźnienie" i sprawa rozeszłaby się po kościach, gdyby na światło dziennie nie wyciągnął jej RMF. Dlatego w pierwszej wersji oświadczenia Autosanu podkreślono, że firma nie ma w ofercie autobusów, na które rozpisano przetarg. Następnie fragment ten zniknął, ale w internecie nic nie ginie...

Najsmutniejsze w całej sprawie jest to, że żadna ze stron, począwszy od prezesa Autosanu, a na kierownictwie MON kończąc, nie odważyła się powiedzieć prawdy. Wystarczyłoby przecież proste zdanie o tym, że polskie autobusy nie spełniają podstawowych wymogów przetargu! Takie, ucinające całą "aferę" stwierdzenie, nie przejdzie jednak przez usta żadnemu decydentowi z nadania politycznego. Nie można przecież przyznać przed opinią publiczną, że produkt Autosanu w żadnym stopniu nie może mierzyć się z pojazdami renomowanych (niemieckich!) producentów, bo to nie wpisuje się w serwowaną dziś społeczeństwu propagandę sukcesu. Zamiast tego po raz kolejny, trzeba zasłaniać się teoriami spiskowymi, szastając słowami "prokuratura", "kontrwywiad" czy "działanie przestępcze".

W tę retorykę nie mógł nie wpisać się prezes całej Polskiej Grupy Zbrojeniowej Błażej Wojnicz. W jego specjalnym oświadczeniu możemy przeczytać:

"Należy również wyjaśnić okoliczności modyfikacji początkowej wersji oświadczenia prezesa Autosanu. Pierwotne zapisy o tym, że sam udział w postępowaniu nie gwarantuje wygranej, a spółka aktualnie nie posiada w swojej ofercie preferowanych w tym postępowaniu autobusów wysokopodwoziowych (błąd, chodzi o wysokopodłogowe - przyp. red) wynikał z pewnej przesadnej ostrożności. Logicznie poprawne stanowisko sformułowano jednak na tyle niezręcznie, że część odbiorców zrozumiała je niewłaściwie i założyła, że Autosan nie mógł wygrać postępowania. W rzeczywistości sytuacja wygląda tak, że licząc się z mniejszą ilością punktów za specyfikację techniczną spółka zamierzała powalczyć o zwycięstwo korzystniejszymi od konkurencji warunkami cenowymi. Chciałbym zatem wyraźnie podkreślić, że spółka była i jest w stanie wykonać autobusy, które były przedmiotem zamówienia".

Niestety, tak to nie działa. Autobus, jak każdy przedmiot przetargu, przede wszystkim musi spełniać warunki zamówienia. Dopiero wówczas brane są pod uwagi kryteria oceny, w tym wypadku cena (60 proc. końcowej oceny), gwarancja (28 proc.), moc silnika (6 proc.), efektywność energetyczna czy emisja spalin. Inaczej np. Mercedes mógłby zaoferować Vito i też wygrałby - ceną!

Do zabrania głosu został zmuszony również prezes Autosanu Michał Stachura, który oczywiście nie mógł przyjąć innej linii obrony niż prezes PGZ. W poniedziałek na antenie radia WNET Stachura przekonywał, że "byliśmy w pełni przygotowani, mieliśmy pełną logistykę do tego zamówienia, ja bardzo walczyłem o to zamówienie". W cytowanej przez PAP wypowiedzi prezesa czytamy również, że autobus, który firma chciała dostarczyć do wojska 'produkowany jest od 10 lat'." Kilka godzin wcześniej w podobnej retoryce wypowiadał się też szef MON - Antonii Macierewicz - który stwierdził, że "sprawa Autosanu ma aspekt skandaliczny, a wręcz kryminalny". Symptomatyczne jest to, że prezes Stachura nie zdecydował się na podanie nazwy modelu, który chciał zaoferować wojsku... A dla laika (również tego, który nakazał Autosanowi startowanie w przetargu) autobus to autobus i tyle.

I nie chodzi nam o to, że w Polsce nie potrafimy robić autobusów, bo to nieprawda. Nawet laicy nie związani ze światem motoryzacji wiedzą, że od początku swojego istnienia Autosan nie produkował pojazdów dalekobieżnych lecz międzymiastowe! To właśnie na międzymiastowym H9 firma przez lata budowała swoją potęgę. Segment "turystyków", podobnie zresztą, jak autobusów miejskich, zdominowany był przez - bazujące na Berlietach - Jelcze z rodziny PR. A dziś Jelcz autobusów już nie robi, za to specjalizuje się w produkowaniu wojskowych ciężarówek.

Ze swojej strony mamy więc gorącą prośbę do polityków - rozumiemy, że "mijanie się z prawdą" może wejść w nawyk, ale czasami wystarczy po prostu powiedzieć, jak jest i nikt nie będzie miał o to pretensji...

Paweł Rygas, Mirosław Domagała
 

Max J.

Well-Known Member
416
451
Poza tym Macierewicz kiedyś był znany z lustracji (moim zdaniem jego rolą było dyscyplinowanie szantażowanych dawnych TW), a teraz to zupełnie porzucił. Człowiek wierzący w to co robi, raczej nie ulega modom. Powinien lustrację dociągnąć do końca, a on to zamienił w jakieś ogólniki "antykomunistyczne".

Macierewicz nie chciał zrobić żadnej lustracji. To była pokazówka. Ten gość umoczony jest w niejeden lewy interes.




Błaszczak z wąsem jest lepszy. Ten sam gość wrzucił nieco wcześniej.
 

chaplean

Well-Known Member
181
428
https://wiadomosci.wp.pl/jacek-karn...niecia-wszystkich-telewizji-6162198827165825a
Jacek Karnowski ma pomysł na odpolitycznienie TVP: zamknięcie pozostałych stacji telewizyjnych. Dzięki temu państwowy nadawca nie musiałby już równoważyć przekazu liberalnych mediów i mógłby być bezstronny. Ale do tego potrzebne jest - według współtwórcy otwartej niedawno telewizji wPolsce.pl - rozdanie na nowo koncesji telewizyjnych.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
PiS nadal lansuje mit, że wyciśnie grubą kasę z Niemiec. :D

https://www.wprost.pl/kraj/10073587...e-reparacji-Bilion-amerykanskich-dolarow.html


Natomiast tow. Targalski zasiadający w Akademii Sztuki Wojennej (w teorii krzyżówka West Point z tekstami Sun Zi) wygłosił taką mądrość:
A może Moskwa to polskie miasto. Byliśmy już 2 razy u ciebie Iwan i jeszcze będziemy z Kozakami

Ale nie jest tak źle jak by się mogło wydawać, bo w przygotowaniu jest już specjalny sojusz z Wielką Brytanią. No wicie, rozumicie. Jak się zorbi chujnia, to idziecie polaczki pod brytyjską ambasadę. O tak:

221085b6-60ee-45c7-8cbf-4d45d5db3ee3.jpg
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 794
8 471
Łapiński - rzecznik prezydenta znowu dojebał pisowskiemu obozowi. Coraz częściej myślę, że w środowisku Andrzeja Dudy będzie próba stworzenia siły politycznej na wybory. Być może będzie to sojusz z Kukiz 15. Jeśli tak się stanie to moim zdaniem Duda zabierze PiSowi co najmniej 10%, Kukiz dorzuci 10% i staną się drugą siłą polityczną z szansami nawet na wyprzedzenie PiS w razie gdyby gospodarka zaczęła się psuć.


Człowiek prezydenta Dudy UPOKORZYŁ premier Szydło!

To dopiero odzywka! Prezydencki rzecznik Krzysztof Łapiński skomentował doniesienia na temat tego, że prezydent Andrzej Duda chciał od premier Beaty Szydło dymisji Antoniego Macierewicza. Rzecznik Dudy powiedział, że gdyby prezydent faktycznie oczekiwał zmian w składzie rządu, to nie zwróciłby się z tym do premier Szydło, ale do kogoś zupełnie innego, bo do prezesa Kaczyńskiego!

To może zaboleć premier Beatę Szydło - rzecznik prezydenta Dudy skomentował w rozmowie z dziennikarzami medialne doniesienia na temat zmian w rządzie. W mediach pojawiła się informacja, że Andrzej Duda miał zażądać od premier Szydło, by pozbyła się ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza z rządu. Prezydent miał, zdaniem jednej z gazet, chcieć, by szefowa rządu zdymisjonowała Macierewicza. Tę wiadomość skomentował rzecznik Dudy Krzysztof Łapiński, który przyznał, że rozmowy o zmianach w rządzie to bardzo poważna sprawa: - Jeśli prezydent miałby oczekiwania co do zmian w składzie Rady Ministrów, to na pewno wyraziłby je prezesowi Kaczyńskiemu, a takiej informacji nie mam, żeby takie propozycje formułował - powiedział Łapiński. A tym samym wbił szpilę premier Szydło! To przecież Szydło kieruje polskim rządem, a nie prezes Jarosław Kaczyński. Przecież to Szydło powinna decydować o swoich współpracownikach, ministrach rządu, na czele którego stoi. Ale jak widać prezydenckiemu rzecznikowi nie przeszkadza to, by umniejszać jej pozycję.

EDIT

 
Ostatnia edycja:

Król Julian

Well-Known Member
962
2 125
Łapiński - rzecznik prezydenta znowu dojebał pisowskiemu obozowi. Coraz częściej myślę, że w środowisku Andrzeja Dudy będzie próba stworzenia siły politycznej na wybory. Być może będzie to sojusz z Kukiz 15. Jeśli tak się stanie to moim zdaniem Duda zabierze PiSowi co najmniej 10%, Kukiz dorzuci 10% i staną się drugą siłą polityczną z szansami nawet na wyprzedzenie PiS w razie gdyby gospodarka zaczęła się psuć.

E, chyba nie. Duda bez poparcia PiS-u jest nikim - dla wyborców PO, .N, i lewicy i tak będzie niewiarygodny, a wyborcy PiS-u nie zagłosują na niego drugi raz, jeśli potępi go Jarek. Bo PiS to Kaczyński, a Kaczyński to PiS a nie jakiś figurant, który nagle poczuł się ważny. Moim zdaniem to zwykły spór w rodzinie, być może nawet ustawka na pokaz - taka zabawa w złego i dobrego gliniarza.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom