Poezja

U

ultimate

Guest
poezja.jpg
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 790
8 462


Dziwne, że tego wiersza jeszcze nikt nie wrzucił. Głos Herberta i fajna ilustracja wizualna. Z punktu widzenia zwolennika Dnia sznura chyba najważniejszy w polskiej literaturze.


Przesłanie Pana Cogito

Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę

idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch

ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo

bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy

a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys

i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie


strzeź się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych

strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy

czuwaj - kiedy światło na górach daje znak - wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę

powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku

a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku

idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów

Bądź wierny Idź
 

Kelsi

Well-Known Member
1 040
19 839
William Szekspir - sonet CXVI,
tłum.M. Słomczyński.


Zdrady są z związku dusz wiernych nieznane,
Albowiem miłość nie będzie miłością,
Jeśli jest zmienna, mogąc mieć odmianę,
Lub skłonna odejść za cudzą skłonnością.


Nie! To wzniesiona nad burzy bałwany
Latarnia morska, gwiazda niewzruszona
Mknie ku niej każdy okręt zabłąkany
Nieznanej, choć jej wysokość zmierzona
Miłości w błazna swego nie przetworzy
Czas, co lic świeżość i róże warg ścina

Miłość z dnia na dzień się zmienić nie może
Przetrwa aż przyjdzie śmiertelna godzina.
Jeśli to błąd jest lub jeśli skłamałem
Nikt nie miłował, nigdy nie pisałem.
 

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 037
Urodziłeś się z duszą zabójcy,
Ale kiedy trzeba działać,
Jesteś zagubiony, nie robisz nic.
Nie masz miecza, którego mógłbyś dobyć,
Twoje ciało to zardzewiała broń,
Ręce ci drżą,
Kości zgniły,
Krótki wzrok nie pozwala celować.


poemat Lio Yiwu
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 407
ja to w sumie nie lubie poezji ani beletrystyki, moze to dlatego ze jestem scislowcem albo nowym pokoleniem internetowym? czasem filozofie czytam jak poezje ale to w koncu filozofia a nie poezja
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 410
4 438
Jaka baba? Co to jest GAZDO, Twoja twórczość?
--------



Bolesław Leśmian
Powieść o rozumnej dziewczynie



I

Tak mówię do dziewczyny: Nie wwódź mnie w bór ciemny,
Nie wołaj po imieniu, nie patrz oko w oko -
Bo nigdy nie wiadomo, co za stwór tajemny
Z mroku na świat pod ludzką przychodzi powłoką.

A nuż jestem odmienny, niźli tobie chce się -
Niż ten, którego tulisz w niemej pieszczot skardze.
Poznasz mię nad jeziorem - i w polu i w lesie -
A nie poznasz na łożu, nie poznasz przy wardze.

O, nie pytaj mnie o nic! Nie widuj mnie we śnie!
Ufaj moim pieszczotom, wierzaj w me tumany.
W ramion twoich zaciszu pragnę tak bezkreśnie
Zasnąć choćby na chwilę - inny i nieznany.

Nuć mi do snu cokolwiek, byle oczy zwierać.
Niech twa pierś mię kołysze, jak chce i jak umie -
A gdy przyjdzie godzina, nie wzbraniaj umierać!
Wszak rozumiesz? Nieprawdaż?
Dziewczyna rozumie.

Wynajmowałem kiedyś przez rok mieszkanie, w którym mieszkał przed wojną Leśmian ;)
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 410
4 438
W niemieckiej kamienicy przy zamojskiej starówce obok parku zwanego "Małpim Gajem" i nocą piłem tam piwo. Wtedy był bardzo zaniedbany, ale teraz po renowacji starego miasta i okolic jest naprawdę pięknie, polecam jako cel weekendowej wycieczki po Polsce.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Bolesław Leśmian
Ludzie

Szli tędy ludzie biedni, prości, —
Bez przeznaczenia, bez przyszłości.
Widziałem ich, słyszałem ich!…
Szli niepotrzebni, nieprzytomni, —

Kto ich zobaczy — ten zapomni.
Widziałem ich, słyszałem ich!…
Szli ubogiego brzegiem cienia, —
I nikt nie stwierdził ich istnienia.

Widziałem ich, słyszałem ich!…
Śpiewali skargę byle jaką
I umierali jako tako…
Widziałem ich, słyszałem ich!…

Już ich nie widzę i nie słyszę, —
Lubię trwającą po nich ciszę.
Widziałem ją, słyszałem ją!…

I w pizdu! Proszę spokojnie przechodzić do niebytu, nie zatrzymywać się, nie robić kłębowiska, ruchu nie wstrzymywać, bo inni też chcą przejść!
 

osman

Well-Known Member
380
2 300
autor Franciszek Klimek (ur. 1934 w Krakowie) emerytowany muzyk.



Rzecz o wyższości

Pies ma wiernie służyć panu,
pies ma biegać wzdłuż parkanu,
pies ma szczekać na obcego,
pies ma wciąż udawać złego.

Pies ma leżeć, gdy mu każą,
pies ma być przyboczną strażą,
pies ma też zaganiać owce,
by nie zeszły na manowce.

A k o t ?
A kot patrzy na to z boku,
bo kot ma mieć święty spokój.

Dlaczego?

Bo k o t – jak wiemy z historii,
już w Egipcie chodził w glorii,
więc nie dziwne to nikomu,
że jest najważniejszy w domu.

Jako taki – jasna sprawa,
że ma odpowiednie prawa,
a pies, chociaż na to psioczy,
przecież wyżej nie podskoczy.

Więc choć złości sprawa go ta,
pocieszyć go nie potrafię;
musi uznać wyższość kota
zwłaszcza, gdy kot jest na szafie.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
a Dylan Thomas już był?

A śmierć utraci swoją władzę.
Nadzy umarli będą jednym
Z człowiekiem pod zachodnim księżycem i w wietrze;
Gdy spróchnieją ich kości do czysta obrane,
Będą im świecić gwiazdy u łokcia i stopy;
Chociaż szaleni, odzyskają rozum,
Powstaną chociaż potonęli w morzu;
Choć zginą kochankowie, lecz nie zginie miłość;
A śmierć utraci swoją władzę

A śmierć utraci swoja władzę.
Ci, którzy pod wirami morza
Leżeli długo, też nie umrą z wiatrem;
Rozrywani przez konie, gdy pękają ścięgna,
Łamani kołem nie złamią się jednak;
Wiara w ich dłoniach na pół się przełamie
I na wskroś przemknie przez ich zło o jednym rogu;
Choć końce się rozszczepią, oni wytrzymają;
A śmierć utraci swoją władzę.

A śmierć utraci swoją władzę.
Mewy nie będą krzyczeć przy ich uchu
Ani fala na brzegu z hukiem się nie złamie;
Gdzie zakwitł kwiat, nie będzie wolno kwiatom
Podnosić głowy pod razami deszczu;
Chociaż będą szaleni i martwi jak głazy,
Przez stokrotki litery bytu się przebiją;
Łamani będą w słońcu, aż słońce się złamie
A śmierć utraci swoją władzę.



And Death Shall Have No Dominion
By Dylan Thomas

And death shall have no dominion.
Dead men naked they shall be one
With the man in the wind and the west moon;
When their bones are picked clean and the clean bones gone,
They shall have stars at elbow and foot;
Though they go mad they shall be sane,
Though they sink through the sea they shall rise again;
Though lovers be lost love shall not;
And death shall have no dominion.

And death shall have no dominion.
Under the windings of the sea
They lying long shall not die windily;
Twisting on racks when sinews give way,
Strapped to a wheel, yet they shall not break;
Faith in their hands shall snap in two,
And the unicorn evils run them through;
Split all ends up they shan’t crack;
And death shall have no dominion.

And death shall have no dominion.
No more may gulls cry at their ears
Or waves break loud on the seashores;
Where blew a flower may a flower no more
Lift its head to the blows of the rain;
Though they be mad and dead as nails,
Heads of the characters hammer through daisies;
Break in the sun till the sun breaks down,
And death shall have no dominion.
 

Alu

Well-Known Member
4 629
9 677


Spell of Creation
by Kathleen Raine

Within the flower there lies a seed,
Within the seed there springs a tree,
Within the tree there spreads a wood.

In the wood there burns a fire,
And in the fire there melts a stone,
Within the stone a ring of iron.

Within the ring there lies an O,
Within the O there looks an eye,
In the eye there swims a sea,

And in the sea reflected sky,
And in the sky there shines the sun,
Within the sun a bird of gold.

Within the bird there beats a heart,
And from the heart there flows a song,
And in the song there sings a word.

In the word there speaks a world,
A world of joy, a world of grief,
From joy and grief there springs my love.

Oh love, my love, there springs a world,
And on the world there shines a sun,
And in the sun there burns a fire,

Within the fire consumes my heart,
And in my heart there beats a bird,
And in the bird there wakes an eye,

Within the eye, earth, sea and sky,
Earth, sky and sea within an O
Lie like the seed within the flower.
 
Ostatnia edycja:
U

ultimate

Guest
Jonasz Kofta

Opium


Śpimy pod mostem
Życie jest proste
Na wino zawsze starcza nam
Żyjemy obok
Jesteśmy sobą
Czy wiecie kto to jest kloszard?
Kloszard, to człowiek
Co rzekł raz sobie
Że chce być wolny, wolny jak ptak
Przestał się śpieszyć
Życie go cieszy
Na grzbiet wystarczy kilka szmat

Byłem bankierem
Ja, profesorem
Lecz chore wokół wszystko jest
Na co nam fikcja
Ważna pozycja
W śmietnikach znajdziesz
Co tylko chcesz
Wschodnie trucizny
To wszystko kpina
Jakby we Francji zabrakło wina
Co ich popycha?
Jaka przyczyna?
Jakby we Francji zabrakło wina
Jaka przyczyna?
Jaka cholera?
Powiem Ci. Pycha, albo kariera
Za życia kłamstwo
Zawsze się płaci
Biedni oszuści, degeneraci
Żyją nerwowo
Czy też za łatwo
Jakby we Francji wina zabrakło
Palę te różne wschodnie koszmary
Nam to nie grozi
Nie grozi, stary
Śpimy pod mostem
Życie jest proste
Niczego nie potrzeba nam
Kawałek chleba
Kawałek nieba
Kloszard to jest największy pan

Kloszard, to człowiek
Co rzekł raz sobie
Że chce być wolny
Wolny jak ptak
Przestał się śpieszyć
Życie go cieszy
To nic trudnego, spróbuj tak
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920
Julian Tuwim - Całujcie mnie wszyscy w dupę


"Wiersz w którym autor grzecznie, ale stanowczo
uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali."

Absztyfikanci Grubej Berty
I katowickie węglokopy,
I borysławskie naftowierty,
I lodzermensche, bycze chłopy.
Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajką wytwornych pind na kupę,
Rębajły, franty, zabijaki,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Izraelitcy doktorkowie,
Wiednia, żydowskiej Mekki, flance,
Co w Bochni, Stryju i Krakowie
Szerzycie kulturalną francę;
Którzy chlipiecie z „Naje Fraje”
Swą intelektualną zupę,
Mądrale, oczytane faje,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item aryjskie rzeczoznawce,
Wypierdy germańskiego ducha
(Gdy swoją krew i waszą sprawdzę,
Wierzcie mi – jedna będzie jucha).
Karne pętaki i szturmowcy,
Zuchy z Makabi czy z Owupe,
I rekordziści, i sportowcy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Socjały nudne i ponure,
Pedeki, neokatoliki,
Podskakiwacze pod kulturę,
Czciciele radia i fizyki,
Uczone małpy, ścisłowiedy,
Co oglądacie świat przez lupę
I wszystko wiecie: co, jak, kiedy,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item ów belfer szkoły żeńskiej,
Co dużo chciałby, a nie może,
Item profesor Cy… wileński
(Pan wie już za co, profesorze!)
I ty za młodu niedorżnięta
Megiero, co masz taki tupet,
Że szczujesz na mnie swe szczenięta;
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

I ty fortuny s********u,
Gówniarzu uperfumowany,
Co splendor oraz spleen Londynu
Nosisz na gębie zakazanej,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item Syjontki palestyńskie, (*)
Haluce, co lejecie tkliwie
Starozakonne łzy kretyńskie,
Że „szumią jodły w Tel-Avivie”,
I wszechsłowiańscy marzyciele,
Zebrani w malowniczą trupę
Z byle mistycznym kpem na czele,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

Item ględziarze i bajdury,
Ciągnący z nieba grubą rentę,
O, łapiduchy z Jasnej Góry,
Z Góry Kalwarii parchy święte,
I ty, księżuniu, co kutasa
Zawiązanego masz na supeł,
Żeby ci czasem nie pohasał,
Całujcie mnie wszyscy w dupę.

I wy, o których zapomniałem,
Lub pominąłem was przez litość,
Albo dlatego, że się bałem,
Albo, że taka was obfitość,
I ty, cenzorze, co za wiersz ten
Zapewne skarzesz mnie na ciupę,
I żem się stał świntuchów hersztem,
Całujcie mnie wszyscy w dupę!
 
Do góry Bottom