Ogólna teoria anarchokomunizmu

kompowiec

freetard
2 581
2 646
To jest właśnie absurd prawicowych libertarian - przemoc państwowa jest zła i okropna, gdy jest przeciw wam, ale jest spoko i fajna, gdy jest po waszej stronie.
Gdzie tu masz przemoc u libertarian? Czy któraś strona jest przymuszana do czegokolwiek? NŚ już się wypowiedział ja to u was działa w praktyce. Przyłazicie i niszczycie każdemu życie po kolei bo takie z was zawistne szmaty.

Dlatego wasza ideologia nie przestaje mnie zadziwiać. Sprzedajecie ludziom wizje utopii w której każdy będzie panem na swych włościach. Tylko skąd weźmiecie tych chamów którzy będą na was zapieprzać?
Czy ktoś tu na kogokolwiek zapieprza? To ty rozmawiasz w ogóle z nami czy jednak już zaczęły się urojenia jak u pewnego gościa który proponował alternatywę bycia "bezpaństwowcem"? Ja zapieprzam wyłącznie na samego siebie i ew. rodzinę, ty chcesz mieć armię komuchów którzy będą zapierdalać po nie swoje rzeczy...

To, że z ludźmi zamkniętymi i nie chcącymi nawet zrozumieć, jakakolwiek komunikacja jest z góry bezsensowna.
Cały czas Ci udowadniamy że to, czym gardzisz jest po prostu najnaturalniejszą rzeczą pod słońcem (filmik od tosia już obejrzany?). Ty robisz za taran, dla którego dla nas jesteś niczym wróg ludu - nie dość że się gówno zna na tym jak to jest być kapitalistą i to właścicielowi dyktuje warunki (które notabene podpisałaś na umowie do chuja!) to jeszcze chce kraść...

Natomiast jeżeli jednak to wszystko bzdury, to może pracodawca cię nie okrada, bo dostajesz tyle na ile się zgodziłaś w dobrowolnej umowie o pracę, tylko jesteś przypadkiem roszczeniowym komuchem, w dodatku niedoinformowanym i nie masz pojęcia nie tylko o prowadzeniu działalności gospodarczej, ale również o organizacyjnej stronie reallizowanych przez sobie zadań?
Każdy komuch z miejsca, przynajmniej powinien, zmienić zdanie o swojej komunie gdy dowie jak to jest być pracodawcą ;)
 
A

Antoni Wiech

Guest
W ogóle cała ta dyskusja pokazuje dlaczego kiedy wprowadzano komunizm to zawsze wiązało się to z terrorem. Tego nie da się uniknąć, nawet jeśli ktoś z założenia miałby nawet szlachetne (ale irracjonalne) pobudki. Będziesz handlował czymkolwiek i brał cały zysk dla siebie i go kumulował? Jesteś wrogiem klasowym. Zatrudnisz kogoś dając mu stawkę nieakceptowalną dla komunistów? Jesteś wrogiem klasowym. Nie będziesz chciał się podzielić własnością kiedy jej nie używasz? Jesteś wrogiem klasowym. Żeby utrzymać taki system musiałyby istnieć komanda kontrolujące tych "złych". Pewnie po przejęciu fabryk i zniszczeniu prywatnej inicjatywy nastąpiłyby niedobory na rynku, co generowałoby ludzi w tajemnicy próbujących to obejść (i np. handlujących z cenami "wyzyskującymi"). Ich też trzeba by było wyłapać. To było już grane, ale tutaj mamy to przedstawione jak na dłoni dzięki koleżance.
 
OP
OP
solnedgang

solnedgang

Member
180
120
przymusem jest zakazywanie zawierania dobrowolnych umów
Nie było mowy w żadnym momencie o zakazie zawierania dobrowolnych umów, a jedynie o tym, że osoby o przekonaniach anarchokomunistycznych nie chcą zawierać takich umów o jakich mówiłeś (nie dobrowolnych tylko wymuszonych przez przymus ekonomiczny) i że w sytuacji anarchokomunistycznej takie coś jest po prostu nieracjonalne więc nie znalazłbyś chętnych.
co prawda brak odpowiedzi był odpowiedzą ale jednak zapytam: co planujecie z tymi co nie zachwycają sie waszym "niepaństwowym""wolnościowym""anarcho"komunizmem i nie chcą sie bawić w wasze komunistyczne państwo?
zostaną "nieodjebani" przez "nieaparat""nieprzymusu" abo "nieodesłani"do "niegułagu"?
Co z tymi? Nic. Niech sobie żyją. Jakiś problem? Jak wspomniałam wielokrotnie: żadnego aparatu przymusu, żadnej władzy, żadnej agresji.
Nie odpowiedziałaś na SB więc zapytam tutaj, bo mnie interesuje ta branża - o jakie usługi dokładnie chodziło? Czy chodzi o budynek: http://soksuwalki.eu/onas/o-nas/ ?
Tak.
Zgodnie ze studium wykonalności dostępnym tutaj koszt prac projektowych dla CAŁOŚCI obiektu to 700 tys. zł.
Prace projektowe - natomiast ta kwota o której mówiłam zawierała w sobie także zakup sprzętu, wykonanie części i wynajem monterów, łącznie z wynagrodzeniem projektantów. Z tego co pamiętam to miałam w ręce fakturę na 700 tys. zł za same wciągarki linowe. Ale to nie wygląda na pozostające w sprzeczności z danymi które tu przytoczyłeś.
Rozumiem, że skoro w 2 osoby zaprojektowaliście całość, to ty i twój kolega macie po komplecie 7 uprawnień budowlanych?
Nie całość budynku, a całość sceny - w sensie takim, że piszę o zrobieniu projektu i zorganizowaniu jego wdrożenia.
 
Ostatnia edycja:
OP
OP
solnedgang

solnedgang

Member
180
120
Przykładowo, jedna kobieta opracowala doskonały plan napadu na bank(plany banku, systemu alarmowego drogę ucieczki, transport, przyjemne schronienie do końca życia, ...) i zaproponuje drugiej robotę przy jego realizacji za 30% łupu, (zostaje poinformowana o wielkości kwoty, która ma być pobrana z banku) ta druga mówi tak, plują w dłonie przybijają piątki, robią bank i ta druga potem jest niezadowolona bo mogła zażądać 40%.
Znasz kogoś kto tak robi? Bo ja nie. Jedyna sytuacja w której coś takiego może zajść, to gdy warunki zawierania umowy nie były całkowicie wolne i równe: jedna ze stron umowy była w jakiś sposób przymuszona, albo niedoinformowana, o sytuacji o której mowa w umowie.
 
OP
OP
solnedgang

solnedgang

Member
180
120
czyli ktoś podpisuej umowe według której ma przez 8 godzin pracowac w fabryce za jakąś tam kwote pieniędzy, ten ktoś myslał że może sie obijać i nicnierobić ale jednak okazuje sie ze faktycznie ma pracowac... jest niezadowolony, został oszukany i zmuszony przez kapitalistów i jest wyzyskiwany bo umowa nie była dobrowolna...
Mówisz tu o sytuacji, w której praca jest wyalienowana. Nic dziwnego, że ktoś nie chce wykonywać pracy, gdy czuje, że to nie z tej pracy ma zysk, gdy nie czuje powiązania między swoim wysiłkiem a efektem pracy. Ktoś kto jest współwłaścicielem jakiegoś przedsięwzięcia, a więc widzi powiązanie między swoją pracą i wysiłkiem, a efektem, nie będzie się obijać i nic nie robić. Największą niedbałością i lenistwem wykazują się niewolnicy, i czym mniej wolna jest dana praca, tym mniejszy stopień motywacji do jej wykonania znajdziesz u pracowników. Tymczasem praca za wypłatę znajduje się na spektrum wolności pracy, które rozciąga się od pracy "na swoim", do niewolnictwa, zwykle jednak bliżej niewolnictwa - przez działanie przymusu ekonomicznego właśnie. Chyba że ktoś jest uprzywilejowany w różny sposób - np. jak ja - wtedy tego zniewolenia praktycznie nie odczuwa.
dodatkowo twierdzisz ze własność zapewnia pańśtwo, czyli jak pańśtwo zniknie mój czajnik czy auta nei bedom juz moje wedle tego...
Co nie oznacza, że nie będziesz mieć prawa do używania ich w takim samym stopniu, jak wcześniej. Nikt ci tego nie ukradnie.
co oznacza ten bełkot? nie umiesz nawet prostych pytań odpowedzieć a zarządzać gospodarką chcesz?
Wybacz, ale jak nie odnosisz się cytatem do jakiejś mojej wypowiedzi, to nie wiem który "bełkot" mam dokładniej tłumaczyć.
kolejne pytanie: co to jest praca emocjonalna?
W skrócie, to wysiłek psychiczny brany na siebie w celu współtworzenia jakiegoś przedsięwzięcia. Na przykład - negocjacja warunków kontraktu, w której czynnikiem wpływającym najmocniej na sukces, nie są ani zdolności intelektualne, ani wiedza, ani fizyczny wysiłek - tylko właśnie wysiłek emocjonalny.
 

kompowiec

freetard
2 581
2 646
(nie dobrowolnych tylko wymuszonych przez przymus ekonomiczny)
A jak nie będzie co żreć to nie pójdziesz do pracy rozumiem? W mysim raju takie osobniki jak wy wyginęły - szkoda tylko że przez takich jak wy będziecie chcieli mnie pociągać w tą otchłań, towarzysze.

Co z tymi? Nic. Niech sobie żyją. Jakiś problem? Jak wspomniałam wielokrotnie: żadnego aparatu przymusu, żadnej władzy, żadnej agresji.
W takim razie dlaczego chcesz kraść skumulowany przez kogoś kapitał? I zabraniać konkunrecji? Ty tak na serio?

Znasz kogoś kto tak robi? Bo ja nie. Jedyna sytuacja w której coś takiego może zajść, to gdy warunki zawierania umowy nie były całkowicie wolne i równe: jedna ze stron umowy była w jakiś sposób przymuszona, albo niedoinformowana, o sytuacji o której mowa w umowie.
I dlatego w tym celu chcesz komuś mieszać w umowach? Rzeczywiście, żaden przymus...

Nic dziwnego, że ktoś nie chce wykonywać pracy, gdy czuje, że to nie z tej pracy ma zysk, gdy nie czuje powiązania między swoim wysiłkiem a efektem pracy.
Jeśli dostaje hajs jaki był w umowie - jak dla mnie wszystko jest w porządku. A jeśli mu hajsu mało to niech zatrudni się tam gdzie mu zaoferują więcej. Logika. Niektórzy zapierdalają na 3 etatach i nie narzekają.. z wyjątkiem Ciebie, OP ;)

tym mniejszy stopień motywacji do jej wykonania znajdziesz u pracowników. Tymczasem praca za wypłatę znajduje się na spektrum wolności pracy, które rozciąga się od pracy "na swoim", do niewolnictwa, zwykle jednak bliżej niewolnictwa - przez działanie przymusu ekonomicznego właśnie
Tyle że nikt nie każe Ci pracować... choć w kapitaliźmie wiązałoby się to jednocześnie z głodem. Ci co lubią swoją robotę, nie nazywają jej pracą a hajs się zgadza. Chcesz mi jednak powiedzieć że w komunie będzie tak sobie wszystko cacy? Bo szczerze w to wątpię.

W skrócie, to wysiłek psychiczny brany na siebie w celu współtworzenia jakiegoś przedsięwzięcia. Na przykład - negocjacja warunków kontraktu, w której czynnikiem wpływającym najmocniej na sukces, nie są ani zdolności intelektualne, ani wiedza, ani fizyczny wysiłek - tylko właśnie wysiłek emocjonalny.
To znaczy gdzie tak jest? U terapeuty od siedmiu boleści czy jak? Bo jeśli o to chodzi, to bardziej CallCenter mi się kojarzy z tępieniem psychicznym.

Jesteś jedyną osobą która użyła w tym temacie określenia "wróg klasowy".
Bo ta wasza komuna nie jest dobrowolna jak ona mi czegoś tam zabrania... co opisałem wyżej w poście ;]
 
A

Antoni Wiech

Guest
Jesteś jedyną osobą która użyła w tym temacie określenia "wróg klasowy".
A przypadkiem to nie Ty uważasz kapitalistów za klasę wyzyskiwaczy? Z resztą to nie ma znaczenia, bo to tylko określenie (możesz sobie wstawić tam co chcesz, w PRL to byli "obszarnicy", "badylarze", "bumelanci" i inni). Etyka komunistyczna rozciąga zło na tyle podmiotów, że zwalczanie ich musi wiązać się z terrorem.
 
OP
OP
solnedgang

solnedgang

Member
180
120
A przypadkiem to nie Ty uważasz kapitalistów za klasę wyzyskiwaczy?
Jestem pewna, że gdyby burżuazja zamiast izolować się od świata biedniejszych od nich, wyszła ze swoich zamkniętych środowisk i uświadomiła sobie skalę problemu, i wyzysku, to nie kontynuowałaby tego procesu. Wielu bogaczy prowadzi działalność charytatywną, mimo to jednak, raczej zdają się nie dostrzegać że problem jest systemowy.
 
OP
OP
solnedgang

solnedgang

Member
180
120
Jeśli dostaje hajs jaki był w umowie - jak dla mnie wszystko jest w porządku. A jeśli mu hajsu mało to niech zatrudni się tam gdzie mu zaoferują więcej. Logika. Niektórzy zapierdalają na 3 etatach i nie narzekają.. z wyjątkiem Ciebie, OP
Widzę że nie dostrzegasz, że cały problem tkwi w tym, że nie zaoferują więcej, bo praca staje się coraz mniej warta właśnie przez działanie systemu kapitalistycznego. Więc nie jest to optymalne wyjście. Niektórzy zapierdalają na 3 etatach bo może mają do tego motywację; mi za żadne pieniądze nie chciałoby się pracować 24 h / dobę. Może też dlatego nie narzekają - jak ktoś nie ma czasu na myślenie, nie ma czasu na narzekanie.
Tyle że nikt nie każe Ci pracować... choć w kapitaliźmie wiązałoby się to jednocześnie z głodem. Ci co lubią swoją robotę, nie nazywają jej pracą a hajs się zgadza.
No właśnie. Warunki gdy syty umawia się z głodnym, ile zapłacić za pracę głodnego, nie są wolne.
Bo ta wasza komuna nie jest dobrowolna jak ona mi czegoś tam zabrania...
Uczestnictwo w niej jest dobrowolne, jeżeli zgodzi się z istniejącymi wewnątrz zasadami. Jak nie chcesz możesz żyć sobie sam i pracować na siebie sam - nikomu to nie przeszkadza.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Nie było mowy w żadnym momencie o zakazie zawierania dobrowolnych umów, a jedynie o tym, że osoby o przekonaniach anarchokomunistycznych nie chcą zawierać takich umów o jakich mówiłeś (nie dobrowolnych tylko wymuszonych przez przymus ekonomiczny) i że w sytuacji anarchokomunistycznej takie coś jest po prostu nieracjonalne więc nie znalazłbyś chętnych.
ale było o tym że umowy to przymus i nie moge zmuszać, bo pewnie "anarcho"komuchy uznają to za argument na to by mi skolektywizować moje maszyny i auta i ziemie i budynki i kapitał a mnie odjebać... to jest dla mnie równoznaczna z zakazem...
Co z tymi? Nic. Niech sobie żyją. Jakiś problem? Jak wspomniałam wielokrotnie: żadnego aparatu przymusu, żadnej władzy, żadnej agresji.
czyli nie musze stosować zasad "anarcho"komunistycznych na swoim? moge mieć maszyn ile chce, zatrudniać ludzi i kumulować kapitał?
Mówisz tu o sytuacji, w której praca jest wyalienowana.
co to znaczy?
Nic dziwnego, że ktoś nie chce wykonywać pracy, gdy czuje, że to nie z tej pracy ma zysk, gdy nie czuje powiązania między swoim wysiłkiem a efektem pracy.
to po chuj zawiera umowe?
Największą niedbałością i lenistwem wykazują się niewolnicy, i czym mniej wolna jest dana praca, tym mniejszy stopień motywacji do jej wykonania znajdziesz u pracowników.
no wiem widziałem jak pracują w komuniźmie...
Co nie oznacza, że nie będziesz mieć prawa do używania ich w takim samym stopniu, jak wcześniej. Nikt ci tego nie ukradnie.
oczywiście że mam prawo do używania i to ino ja mam to prawo bo to moja własność... nie potrzebuje łaskawego pozwolenia od "anarcho"komuchów
Wybacz, ale jak nie odnosisz się cytatem do jakiejś mojej wypowiedzi, to nie wiem który "bełkot" mam dokładniej tłumaczyć.
napisałem przecie, czytać nie umisz? nie dziwne że mało zarabiasz, analfabetom też bym mniej płacił...
pytałem czy jako że państwo nie zapewnia mi własności, moje auta są moje, a ty piszesz czy je kolektywizuje...
kupiłem tankuje wymieniam olej dzisiaj w jednym szyby umyłem bo jakiś syf z drzew naleciał, ale nie wiem co to kolektywizowanie... do czego to służy? no i odpowiedz na pytanie, czyje są moje auta?
Na przykład - negocjacja warunków kontraktu, w której czynnikiem wpływającym najmocniej na sukces, nie są ani zdolności intelektualne, ani wiedza, ani fizyczny wysiłek - tylko właśnie wysiłek emocjonalny.
co za bełkot... czyli co idziesz na negocjacje i płaczesz? nie dziwne żeś niezadowolona z umowy... jakiejś beksy dla której czynniki jak zdolności intelektualne ani wiedza ani fizyczne możliwości bym nawet nei zatrudnił, przerwał bym natychmiast negocjacje gdyby zaczeła z jakimiś emocjami...

Uczestnictwo w niej jest dobrowolne, jeżeli zgodzi się z istniejącymi wewnątrz zasadami. Jak nie chcesz możesz żyć sobie sam i pracować na siebie sam - nikomu to nie przeszkadza.
kluczowe słowo moge żyć sobie sam i pracować na siebie sam...
oznacza to że nie moge zatrudniać na normalnych warunkach kierowców i normalnie prosperować...
czy sie myle? nie przyłanczam sie do "anarcho"komuny robie swoje po swojemu i "anarcho"komuchy sie nie przypierdalają?
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 181
Miało być o szkole austriackiej i socjalizmie, a jest wzajemne tłumaczenie podstaw swych ideologii. A, że jest o umowach i pracy najemnej to zaproponuję coś, może nie konkretnie o ASE, ale o związkach wolnego rynku i socjalizmu. Dla tych co nie znają tego to kiedyś Włodzimierz Gogłoza wyszperał informacje na temat Wordswortha Donisthorpe'a, jednego z mniej znanych protoplastów anarchokapitalizmu. Poniżej taki skrót/streszczenie zerobiony przeze mnie.

W sporze między Proudhonem z Bastiatem na temat legitymacji własności prywatnej Donisthorpe zdecydowanie staje po stronie Bastiata. Twierdzenie jakoby kapitał per se był efektem grabieży uznaje za „czysty absurd i oczywistą niesprawiedliwość”, jego akumulację uważa za „dobro samo w sobie”, spekulantów określa mianem „użytecznych i niezbędnych członków społeczności”, broni prawa kapitalistów do pożyczania pieniędzy na wysoki procent oraz właścicieli nieruchomości do pobierania czynszów w dowolnie ustalonej przez siebie wysokości, sprzeciwia się jakimkolwiek ustawowym ingerencjom w zasadę swobody umów, wreszcie opowiada się za bezpaństwowym systemem prawnym, w którym normy postępowania określają konkurujące ze sobą firmy ubezpieczeniowe, sądy arbitrażowe, stowarzyszenia, kluby, organizacje charytatywne, itp. Jednocześnie jednak jest to anarchizm posiadający bardzo silny wymiar społeczny – zaangażowany w poprawę bytu robotników, kwestię emancypacji kobiet, praw dzieci urodzonych poza małżeństwami, etc.
Zdaniem Donisthorpe'a płace oferowane przez pracodawców oscylowały wokół minimum egzystencji zgodnie z poglądem D. Ricada, że ceny rynkowe, tj. ceny wynikające z podaży i popytu, mają tendencje do zrównywania się z cenami naturalnymi, a więc nakładami jakie są niezbędne dla wytworzenia danego produktu. Ponieważ zaś ceną naturalną pracy jest „cena, która jest niezbędna, aby umożliwić ogółowi robotników utrzymanie i zachowanie swego gatunku, nie zwiększając ani też nie zmniejszając ich liczby”. Donisthrope uważał, że problemem jest to, że robotnicy zgadzali się na stałą pensję. Pracownik przekazuje wypracowane przez siebie zyski w zamian za z góry określoną, stałą płacę. Kapitalista ryzykuje i nie tylko zachowuje zyski ze swego kapitału, ale i nadwyżkę wypracowaną przez robotników. Ponieważ umowa została zawarta dobrowolnie to jest to w porządku, ale on proponował by się na to robotnicy nie godzili i dążyli do zawierania innych umów. Proponował robotnikom by zamiast sprzedawać swoją pracę w zamian za z góry określone wynagrodzenie, które jak dowodził D. Ricardo na skutek naturalnych mechanizmów rynkowych będzie oscylować w granicach minimum biologicznego, czy zakładać własne firmy i zmagać się z brakiem kapitału niezbędnego dla ich funkcjonowania, mogli wnieść swoją pracę do przedsiębiorstw produkcyjnych na takich samych zasadach, jak kapitaliści wnoszą do nich własny majątek. Czyli chodzi o to, żeby zwierane umowy traktowały tak samo pracodawców i pracobiorców. Pracodawca wnosi do interesu maszyny, surowce itp. o określonej wartości, a pracownicy pracę o określonej wartości. Moralnym byłoby gdyby zysk podzielić między nich w proporcjonalny sposób do wkładu. Oczywiście jak zysk będzie, jak go nie będzie czy będzie strata to robotnicy też stracą. Ten kto ryzykuje ten ma zysk. Jak chce się bezpieczeństwa i gwarantowanego dochodu to klepie się biedę.

Pomysły Donisthrope'a nie zrobiły furory, on sam został zapomniany, w krajach kapitalistycznych nastąpił trwały wzrostu wynagrodzeń, pomimo istnienia pracy najemnej za stałą stawkę. Wszystko dość fajnie tłumaczy Gogłoza w swym tekście, z którym sądzę, że warto jest się zapoznać.
http://liberalis.pl/2010/09/12/wlod...dykalnych-konsekwencjach-kapitalizacji-pracy/
 
OP
OP
solnedgang

solnedgang

Member
180
120
jakiejś beksy dla której czynniki jak zdolności intelektualne ani wiedza ani fizyczne możliwości bym nawet nei zatrudnił, przerwał bym natychmiast negocjacje gdyby zaczeła z jakimiś emocjami...
Pisząc to, potwierdzasz właśnie to co napisałam poprzednio. :)
pytałem czy jako że państwo nie zapewnia mi własności, moje auta są moje, a ty piszesz czy je kolektywizuje...
Państwo zapewnia obecnie mnóstwo rzeczy związanych z użytkowaniem tych samochodów zgodnie z przepisami, jak również to, jaką masz nad nimi kontrolę, tj. że ktoś po prostu nie odjedzie z twoim samochodem i ci go nie zapieprzy.
kupiłem tankuje wymieniam olej dzisiaj w jednym szyby umyłem bo jakiś syf z drzew naleciał, ale nie wiem co to kolektywizowanie... do czego to służy? no i odpowiedz na pytanie, czyje są moje auta?
No to jest twój samochód, którego używasz. Nie masz zamiaru się z nikim nim dzielić, to nie. Natomiast jeżeli chciałbyś uczestniczyć w takim komunistycznym systemie i wnieść do niego swoją własność, czyli np. te auta, w zamian za jakieś inne zyski, i był zadowolony z takiej sytuacji, to trudno tutaj mówić w dalszym ciągu o jakiejś prywatnej własności.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Pisząc to, potwierdzasz właśnie to co napisałam poprzednio. :)
znaczy co, że praca emocjonalna nikomu nie jest potrzebna?
Państwo zapewnia obecnie mnóstwo rzeczy związanych z użytkowaniem tych samochodów zgodnie z przepisami, jak również to, jaką masz nad nimi kontrolę, tj. że ktoś po prostu nie odjedzie z twoim samochodem i ci go nie zapieprzy.
pańśtwo mi nei kupiło auta, nie wyprodukowałą go nie tankuje mi go nie wymienia oleju i nie robi inspekcji... auto mam zamknięte, państwo nic nei zapewnia...
jak ktoś sie do niego włamie i go zajebie to państwo temu nie zapobiegnie, bo niby jak...
o to wszystko dba właściciel, a nie państwo
Natomiast jeżeli chciałbyś uczestniczyć w takim komunistycznym systemie i wnieść do niego swoją własność, czyli np. te auta, w zamian za jakieś inne zyski, i był zadowolony z takiej sytuacji, to trudno tutaj mówić w dalszym ciągu o jakiejś prywatnej własności.
po chuj miałbym to robić, przecie juz neiroz wyraziłem co sądze o "anarcho"komuniźmie...

ale ok auta są moje i moge se z nimi robić co chce tak? moge zatrudniać kierowców i sie rozwijać i kumulować kapitał tak czy nie?
 
OP
OP
solnedgang

solnedgang

Member
180
120
ale ok auta są moje i moge se z nimi robić co chce tak? moge zatrudniać kierowców i sie rozwijać i kumulować kapitał tak czy nie?
Zakładając że się dobrowolnie na to zgodzą, nie, jeżeli musi istnieć jakiś zewnętrzny aparat władzy który ich do tego zmusi.
znaczy co, że praca emocjonalna nikomu nie jest potrzebna?
Najprostszym dowodem, że jest potrzebna, jest to, że sam stwierdziłeś, że nie zatrudniłbyś kogoś, kto nie kontroluje swoich emocji - a więc czynnik emocjonalny jest dla ciebie wartością która decyduje o skorzystaniu lub nie z czyichś usług. Praca emocjonalna musi wnosić więc jakąś wartość.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Zakładając że się dobrowolnie na to zgodzą, nie, jeżeli musi istnieć jakiś zewnętrzny aparat władzy który ich do tego zmusi.
i po chuj wymyślasz jakieś aparaty władzy zmuszające do czegos?
normalnie proponuje prace i warunki do negocjacji, ludzie sie zgadzaja abo nei dochodzi do zawarcia umowy...
ale pewnie to już jest ten aparat władzy dla ciebie, ino nie chcesz odpowiedzieć wprost tak lub nie...

odpowedz po prostu tak lub nie, bez żadnych ale
moje auta są moje?
moje maszyny są moje?
moge se na swoim robić swoje po swojemu?
handlować zatudniać ludzi na zasadach dobrowolnych umów?
(dobrowolne w sensie, ja mówie potrzebuje kogoś kto pojedzie raz w tygodniu do portu po maszyny i płace za to 1000, i ktoś se myśli umiem jeździć mam czas i chce 1000, i oboje zawieramy dobrowolną umowe)
 
Ostatnia edycja:
U

ultimate

Guest
To, że z ludźmi zamkniętymi i nie chcącymi nawet zrozumieć, jakakolwiek komunikacja jest z góry bezsensown

Nie obrażaj ludzi. Z Tobą dyskusja jest bezsensowna. Nauczyłeś sie regułek na pamięć i śmiecisz nimi na forum.Dlaczego nie zostaniesz tym "wyzyskiwaczem", "oszustem"? Kto ci broni?Załóż własny biznes i wtedy zobaczymy jak bedzisz śpiewać.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 181
@ zachód_słońca
Mam do Ciebie pytanie. Jaki jest odbiór w Twoim środowisku tego szerokiego grona co pisuje na http://bleedingheartlibertarians.com/ . Czy jest ktoś z bhl kto jest pozytywnie odbierany? Czy jest ktoś wśród „Twoich” co choć trochę zmienił poglądy pod ich wpływem? Czy w ogóle jest świadomość istnienia bhl?
Kilka lat temu, było wśród polskich libertarian parę osób, co najpierw odkryło Konkina, potem Carsona, a potem nie wiem już gdzie podryfowało. W każdym razie gdzieś daleko. Nie słyszałem, aby ktoś w Polsce przeszedł odwrotną drogę, ale może jego wędrówka już się zaczęła.
 

kompowiec

freetard
2 581
2 646
Widzę że nie dostrzegasz, że cały problem tkwi w tym, że nie zaoferują więcej, bo praca staje się coraz mniej warta właśnie przez działanie systemu kapitalistycznego.
Pierdolisz aż głowa boli. Rozwiązaniem tego jest konkurencja. Mylisz przyczynę ze skutkiem. Skutkiem niskich płac jest państwo, który chroni tyłki monopolistom.Mam Cię znów odsyłać do tego samego?

Niektórzy zapierdalają na 3 etatach bo może mają do tego motywację; mi za żadne pieniądze nie chciałoby się pracować 24 h / dobę. Może też dlatego nie narzekają - jak ktoś nie ma czasu na myślenie, nie ma czasu na narzekanie.
No to znajdź jedną a "dobrze płatną". Opcji jest wiele, tylko komuch ich nie widzi...

Uczestnictwo w niej jest dobrowolne, jeżeli zgodzi się z istniejącymi wewnątrz zasadami. Jak nie chcesz możesz żyć sobie sam i pracować na siebie sam - nikomu to nie przeszkadza.
Zakazując konkurencji? Dobre sobie.

No właśnie. Warunki gdy syty umawia się z głodnym, ile zapłacić za pracę głodnego, nie są wolne.
Po to istnieje rynek, by mógł nasze potrzeby zaspokoić. Kapiche? A wasza komuna tego nie oferuje, wręcz zabiera gdzie potem masz syf, brud i ubóstwo widoczne gołym okiem.

Pisząc to, potwierdzasz właśnie to co napisałam poprzednio.
Bo żeby pracować, musisz być użyteczna dla swojej społeczności. Tak jak w twojej kolektywistycznej komunie ;)

Państwo zapewnia obecnie mnóstwo rzeczy związanych z użytkowaniem tych samochodów zgodnie z przepisami, jak również to, jaką masz nad nimi kontrolę, tj. że ktoś po prostu nie odjedzie z twoim samochodem i ci go nie zapieprzy.
Czy państwo oferuje mi "za darmo" ubezpieczenie OC czy to ja muszę za nie płacić?
Czy państwo mi zapewni to, że pewnego dnia mi kiedyś tego samochodu i reszty samo nie zapieprzy, biorąc ze sobą stracha na wróble o nazwie "komornik"?
CO TU SIE ODPIERDALA


No to jest twój samochód, którego używasz. Nie masz zamiaru się z nikim nim dzielić, to nie. Natomiast jeżeli chciałbyś uczestniczyć w takim komunistycznym systemie i wnieść do niego swoją własność, czyli np. te auta, w zamian za jakieś inne zyski, i był zadowolony z takiej sytuacji, to trudno tutaj mówić w dalszym ciągu o jakiejś prywatnej własności.
Właśnie zdefiniowałaś kapitalizm. Przetłumaczę:
wnieść do niego swoją własność - wnieść coś na rynek (targowiska, ogłoszenia itd.)
czyli np. te auta w zamian za jakieś inne zyski - sprzedaję samochód i dostaję w zamian hajs/coś bartem
i był zadowolony z takiej sytuacji - obie strony dostały co chciały = PROFIT

Łał, no magia ;) Chyba w końcu zaczęłaś używać mózgu a nie formułek marksistowskich.

Własność jest nadal, zmienia się tylko jego właściciel. Zdefiniuj jak wyglądałby świat bez własności, bo to dla mnie raczej rzecz niepojmowalna. Wszystkie komuchy jakie napotykałem mówili o jakiś bałwanach za kotłem, które rozdają hajs niczym kapitalista... z tą różnicą że dają ją nierobom a robole mają pod górę.
Najprostszym dowodem, że jest potrzebna, jest to, że sam stwierdziłeś, że nie zatrudniłbyś kogoś, kto nie kontroluje swoich emocji - a więc czynnik emocjonalny jest dla ciebie wartością która decyduje o skorzystaniu lub nie z czyichś usług. Praca emocjonalna musi wnosić więc jakąś wartość.
To znajdź taką osobę, której to "zaimponuje". Problem?
 
Do góry Bottom