- Moderator
- #261
- 8 902
- 25 790
Chciałem założyć o tym osobny temat, ale uznałem, że wiadome siły administratorskie, prześladujące "libertarian normalnych" oraz lolbertarian, propertarian, prywatnych militarystów czy innych pragmatycznych wolnościowców, ciutkę swobodniej interpretujących co jest agresją, gdzie ona się kończy oraz co jest adekwatną przed nią obroną, wkroczyłyby do akcji i swą koszernością skończyły zabawę. Dodam więc to do tego krzysiowego tematu, bo to chyba najlepsze miejsce do tego rodzaju rozkmin.
O kolejności odjebywania... (i zawieraniu sojuszy też )
Przeczytałem właśnie omówienie duginowskiej strategii "czwartej teorii" i nie wiem czy wiecie, ale konserwy montują plan przeciw naszemu środowisku. Etatystyczny spisek komuchów różnych kolorów przeciw liberalizmowi. Tak nas charakteryzują: (kursywą zaznaczyłem bekowe kawałki)
Wulgaryzmy chujom przeszkadzają, a nam dodają bonusa +10 na osi wolności obyczajowej, więc Krzysio ma najwyraźniej rację i żeby być dobrym libem cza kląć, zwłaszcza służby mundurowe!
No dobra, ale trochę bardziej na poważnie - nie da się zneutralizować całego zamordystycznego społeczeństwa, więc w istocie, oprócz promocji swojej ideologii należy eliminować wpływy cudzych. Nie musi to być oczywiście odjebka w rozumieniu fizycznej eliminacji, ale chociażby minimalizowanie ich sił oddziaływania. Ponieważ środki są ograniczone, faktycznie wypada się z kimś zmówić a potem, gdy się tego nie spodziewa, wyruchać go bez mydła, jak to w polityce.
Mamy jakiś swój najbardziej optymalny porządek eliminacji i sojuszy tymczasowych?
O kolejności odjebywania... (i zawieraniu sojuszy też )
3. wolnościowcy, republikanie, anarchonacjonaliści (np. Koliber, Ruch Republikański, Ruch Narodowy i uliczny żul-nacjonalizm, ostatnio również Leszek Balcerowicz). Cechą wspólną tych nurtów jest głęboka nienawiść do państwa, władzy i autorytetu. Przejawia się najczęściej w ordynarnym lżeniu policji i w ogóle służb mundurowych, dawniej zaś też np. w uchylaniu się od służby wojskowej. W sferze polityki zagranicznej skutkuje to zazwyczaj co najmniej niechęcią wobec „państw zamordystycznych”, a w konsekwencji – popieraniem atlantyzmu i Stanów Zjednoczonych. W ekonomii środowiska te opowiadają się zazwyczaj za liberalizmem ekonomicznym, w sferze kultury są zaś nominalnie konserwatywne, ale nie traktują tych deklaracji poważnie ani zobowiązująco (wystarczy wspomnieć na stosunek tych środowisk do tradycyjnej etyki seksualnej, awantur ulicznych lub do pijaństwa i wulgaryzmów). Obiektywnie rzecz biorąc, środowiska te działają więc na rzecz rozmontowania politycznych instrumentów utrzymania porządku publicznego, choć zarazem „na zewnątrz” przyjmują konserwatywną identyfikację kulturową (będąc w niej obłudnymi). Przejście z tych pozycji do 4PT jest praktycznie niemożliwe, choć hipotetycznie można sobie wyobrazić, że ktoś poważnie traktujący swoją konserwatywną identyfikację kulturową i etyczną, mógłby dojść do wniosku że wymaga ona odrzucenia elementu „wolnościowego” i antypaństwowego. Z pewnością pomocna w tym byłaby formacja religijna, bardziej jednak prawdopodobna jest ewolucja takiej jednostki w kierunku konserwatywnego liberalizmu.
Wulgaryzmy chujom przeszkadzają, a nam dodają bonusa +10 na osi wolności obyczajowej, więc Krzysio ma najwyraźniej rację i żeby być dobrym libem cza kląć, zwłaszcza służby mundurowe!
No dobra, ale trochę bardziej na poważnie - nie da się zneutralizować całego zamordystycznego społeczeństwa, więc w istocie, oprócz promocji swojej ideologii należy eliminować wpływy cudzych. Nie musi to być oczywiście odjebka w rozumieniu fizycznej eliminacji, ale chociażby minimalizowanie ich sił oddziaływania. Ponieważ środki są ograniczone, faktycznie wypada się z kimś zmówić a potem, gdy się tego nie spodziewa, wyruchać go bez mydła, jak to w polityce.
Mamy jakiś swój najbardziej optymalny porządek eliminacji i sojuszy tymczasowych?