A
Antoni Wiech
Guest
A ok, umknęło mi. To pewnie dlatego, że nie odniosłeś się do mojego posta. Ale ok, już i tak mi się odechciało, bo dyskusja się zapętliła.No przecież cytowałem parę postów wyżej.
A ok, umknęło mi. To pewnie dlatego, że nie odniosłeś się do mojego posta. Ale ok, już i tak mi się odechciało, bo dyskusja się zapętliła.No przecież cytowałem parę postów wyżej.
A ok, umknęło mi. To pewnie dlatego, że nie odniosłeś się do mojego posta. Ale ok, już i tak mi się odechciało, bo dyskusja się zapętliła.
Teraz jasne?
Rothbard jest głupi. Przecież to nie lotnisko hałasuje, tylko samoloty jakichś linii lotniczych. Co infrastruktura taka jak hala odlotów czy asfaltowy pas startowy ma do hałasowania? Gdyby to było lotnisko sterowców, byłoby cicho. Niech się ludzie sądzą z liniami lotniczymi, które mają głośne samoloty. W akapie założy się tłumiki na silniki odrzutowe i będzie cicho.Tutaj cytat z Rotbarda, który - jak rozumiem - też jest bekowym kabareciarzem, który niewiele zrobił dla promowanie libertarniazmu:
Most of us think of homesteading unused resources in the old-fashioned sense of clearing a piece of unowned land and farming the soil. There are, however, more sophisticated and modern forms of homesteading that should establish a property right. Suppose, for example, that an airport is built with a great deal of empty land around it. The airport exudes a noise level of, say, X decibels, with the sound waves travelling over the empty land. A housing development then buys land near the airport. Some time later, the homeowners sue the airport for excessive noise interfering with the use and quiet enjoyment of their homes. Excessive noise can be considered a form of aggression, but in this case the airport has already homesteaded X decibels worth of noise. By its prior claim, the airport now "owns the right" to emit X decibels of noise into the surrounding area. In legal terms, we can say that the airport, through homesteading, has earned an easement right to creating X decibels of noise. This homestead easement is an example of the ancient legal concept of "prescription," in which
a certain activity earns a prescriptive property right for the person engaging in the action. On the other hand, if the airport starts to increase noise levels, then the homeowners could sue or enjoin the airport from its noise aggression for the extra decibels, which had not been homesteaded. Of course, if a new airport is built and begins to send out noise of X decibels onto the existing surrounding homes, the airport becomes fully liable for the noise invasion.
Murray N. Rothbard "Law, Property Rights, and Air Pollution" [w:] "Economics and the Environment A Reconciliation" Edited by Walter Block, s. 248 (http://walterblock.com/wp-content/uploads/publications/EconomicsandtheEnvironment.pdf)
Na dodatek, sytuacja w którym możemy wymuszać odszkodowania za stan zastany, jest polem do wyłudzeń. Wyobraźcie sobie, gdyby kilka osób wykupiło sobie mieszkania wokół np. lotniska, a potem walczyło sądownie o odszkodowania. Potem by sobie odsprzedawali mieszkania i tak w koło Macieju. Absurd.
Rothbard jest głupi. Przecież to nie lotnisko hałasuje, tylko samoloty jakichś linii lotniczych. Co infrastruktura taka jak hala odlotów czy asfaltowy pas startowy ma do hałasowania? Gdyby to było lotnisko sterowców, byłoby cicho. Niech się ludzie sądzą z liniami lotniczymi, które mają głośne samoloty. W akapie założy się tłumiki na silniki odrzutowe i będzie cicho.
tl;drTen argument podałem 10 razy bez żadnej odpowiedzi ze strony moich polemistów.
Jasne i jeszcze bardziej bez sensu. Pierwszy osadnik żyjący gdzieś w małej chacie gdzieś na zadupiu ustala prawa i zakazy dla kolejnej setki, która przybędzie na ten obszar w kolejnych 40 latach. To jest gorsze niż komuna.
To już zależy od umowy między nami. I co znaczy pierwotną? Czy pierwotną sytuacją jest sytuacja, że wokalista trashowej kapeli stanowi moją własność, więc i jego aparat mowy jest mój i ja za niego odpowiadam? Myślałem, że w libertarianizmie wokaliści zespołów, nawet trashowych, się samoposiadają.Nie jest głupi, bo pierwotną sytuacją jest sytuacja, że samoloty są własnością właściciela lotniska. Zresztą, jak zorganizujesz u siebie w ogródku koncert trashowej kapeli, to kto będzie winien zakłócania spokoju - ty czy wokalista zespołu?
To już zależy od umowy między nami. I co znaczy pierwotną? Czy pierwotną sytuacją jest sytuacja, że wokalista trashowej kapeli stanowi moją własność, więc i jego aparat mowy jest mój i ja za niego odpowiadam? Myślałem, że w libertarianizmie wokaliści zespołów, nawet trashowych, się samoposiadają.
Równie dobrze mógłbym dać mu broń palną, z której zastrzeliłby mojego sąsiada. No i kto będzie tego winien - ja czy on?
poza tym gostek smrodzi ino u siebie to jebany wiater przynosi smród co ciebie, do niego miej pretensje...
Szkoda, że nie rozwiał smrodu z Twojej latryny nad moją posesją hehe.Rozumiem, że Rothbard ostatecznie rozwiał Twoje wątpliwości. A tak na serio, to uważam za dyskusję za bardzo owocną.
Przykłady nie tyle skrajne, co nieadekwatne. Wybuch to nie jest coś, co trwa od czasów zanim się tam sprowadziłeś. A więc jest agresją.
Wcale nie ustala zasad. Jeśli zbudował dom, to zdobywa prawo, by nikt nie smrodził, hałasował, truł mu na jego teren. Jeśli zbudował fabrykę - zdobywa prawo hałasowania na terenie przyległym. Co tam wspólnego z komunizmem? Przecież nie dokonuje agresji na innych ludziach?
Kto będzie budować drogi?
pewnie dlatego:Poza tym nie wiem czemu zakładasz, że osiedlając się obok kogoś, kupiłem ziemię od niego.
no bo w którym wszechświecie (niekomuszym wszechświecie) ktoś ustala w umowie sprzedaży warunki innej własności niezwiązanej z transakcją??? więc chyba wynika z tego ze sprzedający i właściciel sąsiedniej nieruchomosci to ta sama osoba...... i, jeśli w warunkach sprzedaży nie było sprecyzowane, że sąsiad może sobie śmierdzieć ile chce, ...
czyli według ciebie gostek inicjuje wiater? ciekawe...Ta. A Ty mniej pretensje do procesu spalania ładunku miotającego w broni jak ktoś Ci strzeli w łeb [z terenu swojej posesji].
no bo w którym wszechświecie (niekomuszym wszechświecie) ktoś ustala w umowie sprzedaży warunki innej własności niezwiązanej z transakcją???