Koronawirus czy wszyscy padniemy?

Sorasil

Well-Known Member
160
487
Cenzurować tych wrednych wolnościowców! Jak oni śmią!

cenzuraaaa.png


Ten cały wirus to niezła jazda, generalnie wszystko to, co się ostatnio dzieje.
 

kalvatn

Well-Known Member
1 317
2 112
Odnośnie zaświadczenia o niemożności zakrywania gęby od lekarza - jak je konkretnie zdobyć, ktoś z was je ma, do kogo pójść?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736

wczoraj, 17:25
Specjalista mikrobiologii i epidemiologii zakażeń prof. Sucharit Bhakdi z Moguncji oraz biochemiczka prof. Karina Reiss z Kilonii żądają natychmiastowego zniesienia wszystkich obostrzeń wprowadzonych w związku z epidemią COVID-19. Niemieccy naukowcy przekonują, że koronawirus nie jest bardziej niebezpieczny niż wirusy grypy.
72-letni Sucharit Bhakdi jest specjalistą w dziedzinie mikrobiologii i epidemiologii zakażeń. Przez 22 lata kierował Zakładem Mikrobiologii Medycznej i Higieny na Uniwersytecie Johannesa Gutenberga w Moguncji. Opublikował ponad 300 prac naukowych z dziedziny immunologii, bakteriologii, wirusologii i chorób sercowo-naczyniowych.
45-letnia prof. Karina Reiss prowadzi badania i wykłada w Centrum Badawczym Quincke na Uniwersytecie Chrześcijańsko-Albrechckim w Kilonii. Od ponad 15 lat zajmuje się biochemią, infekcjami i biologią komórkową.
"Testy są podatne na błędy"
W wywiadzie przeprowadzonym z niemieckimi naukowcami przez dziennik "Fuldaer Zeitung", przekonują - wbrew innym naukowcom - że "koronawirus nie jest bardziej niebezpieczny niż normalne wirusy grypy". Wyjaśniają, że jednym z powodów ich oceny jest śmiertelność powodowana koronawirusem. - Jest to liczba, którą infekolog zawsze musi brać za podstawę. To był i jest jeden z największych błędów w tej pandemii, że liczba zakażeń została uznana za najważniejszy punkt odniesienia i nadal jest brana pod uwagę - stwierdził prof. Bhakdi.
Naukowiec wyjaśniał, że "po policzeniu osób poważnie chorych i zgonów - a nie osób, które wykazały wynik pozytywny - śmiertelność wynosi więc tylko 0,1 do 0,2 procent chorych". - To oznacza, że na każde 1000 chorych umiera maksymalnie dwóch. A to jest dokładnie w zakresie normalnej grypy - przekonuje epidemiolog.
Na uwagę dziennikarza, że Instytut im. Roberta Kocha (RKI) podaje, że śmiertelność koronawirusa wynosi 4,5 proc., a każdego dnia informuje o ponad 1000 nowych zakażeń, prof. Karina Ress odpowiedziała: - Instytut im. Roberta Kocha nie rozróżnia pomiędzy tymi, którzy uzyskali wynik pozytywny, a tymi, którzy zachorowali, ale rejestruje każdy pozytywny test jako nowy przypadek koronawirusa.
Dodała, że przeprowadza się coraz więcej testów, a jeśli zwiększa się liczbę testów, to liczba pozytywnych wyników naturalnie wzrasta. - Wzrasta również liczba fałszywie pozytywnych testów, ponieważ testy PCR są podatne na błędy. Instytut Kocha musiałby po prostu wytłumaczyć, w jakim stopniu liczba zgonów wynosi 4,5 procent, jak zakładają. Ale nie mogą tego zrobić, bo prostu ich tyle nie ma - przekonywała biochemiczka.
"85 proc. Niemców jest odpornych na COVID-19"
Prof. Bhakdi uzupełnił, że "Instytut im. Roberta Kocha przedstawia przypadki zakażenia, choroby i zgony w sposób zniekształcony". - Nie wyjaśnia, że istnieje duża liczba niezgłoszonych przypadków. Gdyby RKI miał rację, około 70 z 1700 osób, które w czwartek uzyskały wynik pozytywny, musiałoby poważnie zachorować i umrzeć w ciągu najbliższych kilku dni. Ale tak nie będzie - zapewnia.
Naukowiec powiedział również, że "85 proc. Niemców jest odpornych na COVID-19", choć to nie oznacza, że nie mogą się zarazić. - Z koronawirusem jest tak, że 85 proc. zarażonych nie jest poważnie chorych. Więc ci ludzie są odporni na wirusa. Bycie odpornym oznacza, że nie zachoruje się poważnie - mówił prof. Bhakdi.
- Sam należę do grupy ryzyka. Ale nie chcę, żeby ludzie wokół mnie byli ograniczeni w taki sposób, żeby ich egzystencja i ich życie były niszczone tylko po to, żeby mnie chronić. To byłby egoizm - powiedział epidemiolog przyznając, że osoby z grup ryzyka, m.in. starsze niż 65 lat, powinno się chronić.
Ocenił, że dysproporcja środków w przypadku obostrzeń "niszczy Niemcy, niszczy wielu ludzi, prowadzi do bankructw, do chorób psychicznych, a nawet do samobójstw". - Mój apel: po prostu pozwólcie, aby życie toczyło się normalnie. Niebezpieczeństwo, jakie stwarza koronawirus, nie uzasadnia wszystkich tych ograniczeń i ich konsekwencji - przekonywał prof. Bhakdi.
"Wszystkie obostrzenia powinny zostać zniesione"
Zdaniem prof. Bhakdiego obowiązek noszenia masek jest "idiotycznym pomysłem". - Ponieważ ma chronić przed niebezpieczeństwem, którego w ogóle nie ma - mówił. Dodał, że maski mają szkodliwy wpływ psychologiczny, na przykład na dzieci w szkole.
Prof. Karina Reiss przekonywała, że "wszystkie obostrzenia powinny zostać natychmiast zniesione".
- Ale oczywiście nie powinno się chodzić do pracy ani na karnawał, kiedy jest się przeziębionym. Nie powinieneś też iść do dziadków, jeśli i tak są już chorzy. Należy również przestrzegać środków higieny, takich jak mycie rąk. To obowiązywało jednak zanim pojawił się koronawirus - podkreślała prof. Reiss.
W ciągu ostatniej doby w Niemczech wykryto 4122 nowe infekcje SARS-CoV-2, a z powodu koronawirusa zmarło 13 kolejnych osób - poinformował we wtorek berliński Instytut im. Roberta Kocha. Od początku epidemii w Niemczech koronawirusem zakaziły się 329 453 osoby, z których 9634 zmarły.
Od sierpnia w Niemczech z tygodnia na tydzień rośnie liczba nowo potwierdzanych zakażeń, ale w przeciwieństwie do innych największych państw europejskich poziom infekcji nie przewyższył jeszcze szczytów z pierwszej, wiosennej fali epidemii.
W sobotę w największych niemieckich miastach wprowadzono ograniczenia w godzinach pracy restauracji i barów, zwłaszcza w weekendy, a także sklepów.

grz/sgo/ "Fuldaer Zeitung", polsatnews.pl
 
D

Deleted member 6610

Guest
Mandaty za jedzenie i palenie papierosów na ulicy.

Nakaz zasłaniania ust i nosa obowiązuje wszystkich, którzy znajdują się na ulicach, w urzędach, sklepach czy miejscach świadczenia usług. Nie zawiera on odstępstw na spożywanie posiłków, lodów, gofrów, hot dogów etc. w miejscach objętych nakazem noszenia
maseczek - wyjaśnia GIS.

Za złamanie przepisów grozi mandat do 500 zł. Jeśli sprawa trafi do wyższej instancji, grzywny zaczynają się od 5 tys. zł – wyjaśnia główny inspektor sanitarny.

Policja nie próżnuje. Sypią się mandaty dla tych, co na ulicy palą papierosy lub jedzą gofry, rurki czy kebaby lub hot dogi.


1603008477231.png
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
A może należało się nad tym zastanowić zanim wprowadziło się ten lockdown, ćwoki?

Government report warns that healthcare delays and economic impact of pandemic may lead to up to 200,000 deaths
Jul 20, 2020
Tens of thousands more people could die from the effects of the Covid lockdown and efforts to protect the NHS than from the virus itself, according to a newly revealed government report.
Experts say that healthcare delays and the economic fallout of the coronavirus could result in up to 200,000 deaths - a prediction likely to fuel “debate over the easing of lockdown restrictions”, says The Telegraph.
Some politicians have argued that it is too early to lift lockdown measures, while others “have questioned whether the cure is worse than the disease”, the newspaper reports.

What does the report say?

Published in April by experts from the Department of Health, the Office of National Statistics (ONS), the government’s Actuary Department and the Home Office, the report said that to 25,000 people could die from delaying treatment for non-coronavirus-related illnesses in the first six months of the pandemic, with a further 185,000 dying in the medium to long term.
Patrick Vallance, the government’s chief scientific advisor, revealed the existence of the report while appearing before the Commons
The report also warned of a predicted 500 more suicides during the first wave of infections, and between 600 and 12,000 more deaths per year due to the impact of a recession caused by the economic ramifications of lockdown.
Deaths owing to accidents in the home and domestic violence were expected to increase too.
In total, around quarter of a million people would die due to the country’s response to the coronavirus, rather than the pandemic itself, the experts predicted.

Has lockdown led to more illness?

An analysis published in April by experts at University College London (UCL) revealed that urgent referrals from GPs for suspected cancer had dropped by an average of 76% during lockdown.
The researchers predicted that total cancer deaths could rise from 89,576 to 107,491 in just one year as a result of the pandemic.
Thousands of strokes and heart attacks also went untreated during lockdown, and early diagnoses of diabetes and kidney disease were missed, the Daily Mail reports.
University of Oxford researchers revealed last week that 5,000 fewer heart attack patients had attended hospital between March and May.
And the new government report has added further “credence to the view that patients with serious illnesses unrelated to coronavirus have been neglected” during the Covid crisis, says the newspaper.

Is the cure worse than the disease?

Many lockdown sceptics point to the millions of jobs lost around the world, the warning of a “recession to end all recessions”, and the Bank of England’s fear that the British economy is facing its worst crash in three centuries.
The case against locking down has been made repeatedly by right-wing politicians and conservative news outlets. US President Donald Trump railed against lockdown in late March, telling Fox News: “You’re going to lose more people by putting a country into a massive recession or depression.”
His Brazilian counterpart Jair Bolsonaro said in May that economic stagnation would hurt Brazil more than the virus, calling governors and mayors who had initiated local lockdowns “a terrible disgrace”.

Did lockdown damage the economy?

Attributing economic slowdown to the lockdown rather than the virus itself is simply false, says Oxford economics profession Simon Wren-Lewis in an article for The Guardian.
“Conservative MPs seem to think the collapse in output is due to the lockdown, whereas in reality it is due to the pandemic. If there had been no lockdown, and the epidemic had run its course unhindered, we would have seen a fall in output of similar size.”
Many commentators point to Sweden as evidence of this claim. The Scandinavian country opted not to lock down, arguing that taking such “draconian measures” was not sustainable and would harm the economy unnecessarily. However, Sweden has ended up suffering significantly more deaths than its Scandinavian neighbours, with little economic gain.
“They literally gained nothing,” Jacob Kirkegaard, a senior fellow at the Peterson Institute for International Economics in Washington told The New York Times. “It’s a self-inflicted wound, and they have no economic gains.”
The government’s focus going forward should be on ridding the UK of coronavirus rather than continuing to ease lockdown, says Wren-Lewis.
“If we continue to put ending the lockdown above bringing infection levels down,” the “grim reality” of “a deeper and longer recession” will only become more likely, he concludes.

Restrictions have had 'significant unintended consequences' such as lack of access to critical healthcare and drop in A&E attendances
By Laura Donnelly, Health Editor and Sarah Knapton, Science Editor 29 July 2020 • 9:00pm
Almost 2,700 people a week have died because of the effects of the coronavirus lockdown, analysis of official data suggests.
A study by economists and academics from Sheffield and Loughborough universities suggests that more than 21,000 people have died as a result of the measures, which were introduced in March.
The analysis examines Office for National Statistics (ONS) data in the eight weeks that followed the national lockdown.
Researchers said the findings show that "lockdown has killed 21,000 people" because the policy has had "significant unintended consequences" such as lack of access to critical healthcare and a collapse in Accident and Emergency attendances.
The study examines deaths data in recent months and tracks it against long-term trends, taking account of other variables such as demographic and economic factors.
It suggests that the lockdown, and the subsequent reduction in access to healthcare, increased total mortality by roughly 2,700 deaths a week.
It follows warnings that the number of people attending A&E departments fell by 50 per cent at some points during the pandemic, while urgent referrals for suspected cancer dropped by 70 per cent. Separate research warns such delays could mean up to 35,000 extra deaths from cancer a year.
The new analysis, by the University of Sheffield, Loughborough University and economists at Economic Insight, suggests that the number of deaths that were not caused by coronavirus dwarfed the numbers that were.
It suggests that on average, there were roughly 4,000 more deaths from other causes than those which were caused by Covid-19 in the lockdown period.
The estimates suggest 21,544 extra deaths in the first eight weeks of lockdown – an average of 2,693 a week.
Researchers said the continuation of social distancing measures means the total death toll caused by lockdown and its knock-on effects may be yet larger.
Earlier this month Matt Hancock, the Health Secretary, ordered an urgent review into the reporting of coronavirus deaths amid concerns that Public Health England (PHE) had "exaggerated" the true figures.
A significant proportion of the official daily death toll are people who had recovered from Covid-19 but then gone on to die of other causes, Oxford University experts revealed.
Unlike in Scotland and Wales, where there is a 28-day cut-off, anyone who has ever tested positive for coronavirus in England counts as a Covid-19 death when they die, even if it is months later and from a clearly unrelated cause.
Researchers said the findings had "profound implications for both future policy-making and behavioural science".
Sam Williams, the director of Economic Insight, said the new study attempted to "more robustly quantify the number of Covid-19 deaths in England and Wales".
"In total, lockdown has killed more than 21,000 people, in net terms, that would have lived without a lockdown," he said.
Mr Williams said current existing measures – tracking deaths "associated" with coronavirus, without proof of cause, and excess deaths suffered from "material deficiencies".
He said: "The existing reported measures – Covid-19 associated deaths and excess deaths respectively – suffer from well-known and material deficiencies.
"The former because it requires only weak evidence that Covid-19 'may' have contributed to a death. The latter because it assumes all variation in weekly mortality relative to a five-year average represents ‘excess’ deaths due to Covid-19, rather than those deaths being brought forward, or being due to other reasons."
He said the paper raised particular concerns about the rationale for blanket lockdowns, fuelling high numbers of deaths in relatively young age groups.
A study published in The Lancet Oncology has found that cancers missed amid the pandemic will cut lives short by an average of 20 years each. Experts said the findings were a "sobering" reflection of the fact that many delays in diagnosis will affect relatively young people who should have had decades ahead of them.
 

ukos

Well-Known Member
505
971
Morawiecki: pierwsze szczepionki na koronawirusa będą w styczniu.


- Wczoraj odbyłem posiedzenie w formie wideokonferencji Rady Europejskiej z premierami, prezydentami wszystkich państw Unii Europejskiej. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zaprezentowała plan szczepień i bardzo prawdopodobne jest pojawienie się szczepionki na COVID-19 już w styczniu dla tych, którzy najbardziej jej potrzebują - dla ludzi starszych i dla służb medycznych - przekazał premier.

- W kolejnych miesiącach będą dostępne szerzej, dla każdego, kto chce - zapewnił premier. Zapewniał, że Polska w lipcu zapewniła sobie dostęp do szczepionek po ich opracowaniu, na takich samych zasadach jak inne kraje UE.


To się sam zaszczep.
 

ukos

Well-Known Member
505
971
Ciekawe kiedy prezes ogłosi przymus szczepienny...
Artykuł 36 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi wszedł w życie 1 stycznia 2009 roku.

Art. 36. [Zastosowanie środków przymusu bezpośredniego]
1. Wobec osoby, która nie poddaje się obowiązkowi szczepienia, badaniom sanitarno-epidemiologicznym, zabiegom sanitarnym, kwarantannie lub izolacji obowiązkowej hospitalizacji, a u której podejrzewa się lub rozpoznano chorobę szczególnie niebezpieczną
i wysoce zakaźną, stanowiącą bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia lub życia innych osób, może być zastosowany środek przymusu bezpośredniego polegający na przytrzymywaniu, unieruchomieniu lub przymusowym podaniu leków.
2. O zastosowaniu środka przymusu bezpośredniego decyduje lekarz lub felczer.
 

noniewiem

Well-Known Member
611
969

wczoraj, 17:25
Specjalista mikrobiologii i epidemiologii zakażeń prof. Sucharit Bhakdi z Moguncji oraz biochemiczka prof. Karina Reiss z Kilonii żądają natychmiastowego zniesienia wszystkich obostrzeń wprowadzonych w związku z epidemią COVID-19. Niemieccy naukowcy przekonują, że koronawirus nie jest bardziej niebezpieczny niż wirusy grypy.
72-letni Sucharit Bhakdi jest specjalistą w dziedzinie mikrobiologii i epidemiologii zakażeń. Przez 22 lata kierował Zakładem Mikrobiologii Medycznej i Higieny na Uniwersytecie Johannesa Gutenberga w Moguncji. Opublikował ponad 300 prac naukowych z dziedziny immunologii, bakteriologii, wirusologii i chorób sercowo-naczyniowych.
45-letnia prof. Karina Reiss prowadzi badania i wykłada w Centrum Badawczym Quincke na Uniwersytecie Chrześcijańsko-Albrechckim w Kilonii. Od ponad 15 lat zajmuje się biochemią, infekcjami i biologią komórkową.
"Testy są podatne na błędy"
W wywiadzie przeprowadzonym z niemieckimi naukowcami przez dziennik "Fuldaer Zeitung", przekonują - wbrew innym naukowcom - że "koronawirus nie jest bardziej niebezpieczny niż normalne wirusy grypy". Wyjaśniają, że jednym z powodów ich oceny jest śmiertelność powodowana koronawirusem. - Jest to liczba, którą infekolog zawsze musi brać za podstawę. To był i jest jeden z największych błędów w tej pandemii, że liczba zakażeń została uznana za najważniejszy punkt odniesienia i nadal jest brana pod uwagę - stwierdził prof. Bhakdi.
Naukowiec wyjaśniał, że "po policzeniu osób poważnie chorych i zgonów - a nie osób, które wykazały wynik pozytywny - śmiertelność wynosi więc tylko 0,1 do 0,2 procent chorych". - To oznacza, że na każde 1000 chorych umiera maksymalnie dwóch. A to jest dokładnie w zakresie normalnej grypy - przekonuje epidemiolog.
Na uwagę dziennikarza, że Instytut im. Roberta Kocha (RKI) podaje, że śmiertelność koronawirusa wynosi 4,5 proc., a każdego dnia informuje o ponad 1000 nowych zakażeń, prof. Karina Ress odpowiedziała: - Instytut im. Roberta Kocha nie rozróżnia pomiędzy tymi, którzy uzyskali wynik pozytywny, a tymi, którzy zachorowali, ale rejestruje każdy pozytywny test jako nowy przypadek koronawirusa.
Dodała, że przeprowadza się coraz więcej testów, a jeśli zwiększa się liczbę testów, to liczba pozytywnych wyników naturalnie wzrasta. - Wzrasta również liczba fałszywie pozytywnych testów, ponieważ testy PCR są podatne na błędy. Instytut Kocha musiałby po prostu wytłumaczyć, w jakim stopniu liczba zgonów wynosi 4,5 procent, jak zakładają. Ale nie mogą tego zrobić, bo prostu ich tyle nie ma - przekonywała biochemiczka.
"85 proc. Niemców jest odpornych na COVID-19"
Prof. Bhakdi uzupełnił, że "Instytut im. Roberta Kocha przedstawia przypadki zakażenia, choroby i zgony w sposób zniekształcony". - Nie wyjaśnia, że istnieje duża liczba niezgłoszonych przypadków. Gdyby RKI miał rację, około 70 z 1700 osób, które w czwartek uzyskały wynik pozytywny, musiałoby poważnie zachorować i umrzeć w ciągu najbliższych kilku dni. Ale tak nie będzie - zapewnia.
Naukowiec powiedział również, że "85 proc. Niemców jest odpornych na COVID-19", choć to nie oznacza, że nie mogą się zarazić. - Z koronawirusem jest tak, że 85 proc. zarażonych nie jest poważnie chorych. Więc ci ludzie są odporni na wirusa. Bycie odpornym oznacza, że nie zachoruje się poważnie - mówił prof. Bhakdi.
- Sam należę do grupy ryzyka. Ale nie chcę, żeby ludzie wokół mnie byli ograniczeni w taki sposób, żeby ich egzystencja i ich życie były niszczone tylko po to, żeby mnie chronić. To byłby egoizm - powiedział epidemiolog przyznając, że osoby z grup ryzyka, m.in. starsze niż 65 lat, powinno się chronić.
Ocenił, że dysproporcja środków w przypadku obostrzeń "niszczy Niemcy, niszczy wielu ludzi, prowadzi do bankructw, do chorób psychicznych, a nawet do samobójstw". - Mój apel: po prostu pozwólcie, aby życie toczyło się normalnie. Niebezpieczeństwo, jakie stwarza koronawirus, nie uzasadnia wszystkich tych ograniczeń i ich konsekwencji - przekonywał prof. Bhakdi.
"Wszystkie obostrzenia powinny zostać zniesione"
Zdaniem prof. Bhakdiego obowiązek noszenia masek jest "idiotycznym pomysłem". - Ponieważ ma chronić przed niebezpieczeństwem, którego w ogóle nie ma - mówił. Dodał, że maski mają szkodliwy wpływ psychologiczny, na przykład na dzieci w szkole.
Prof. Karina Reiss przekonywała, że "wszystkie obostrzenia powinny zostać natychmiast zniesione".
- Ale oczywiście nie powinno się chodzić do pracy ani na karnawał, kiedy jest się przeziębionym. Nie powinieneś też iść do dziadków, jeśli i tak są już chorzy. Należy również przestrzegać środków higieny, takich jak mycie rąk. To obowiązywało jednak zanim pojawił się koronawirus - podkreślała prof. Reiss.
W ciągu ostatniej doby w Niemczech wykryto 4122 nowe infekcje SARS-CoV-2, a z powodu koronawirusa zmarło 13 kolejnych osób - poinformował we wtorek berliński Instytut im. Roberta Kocha. Od początku epidemii w Niemczech koronawirusem zakaziły się 329 453 osoby, z których 9634 zmarły.
Od sierpnia w Niemczech z tygodnia na tydzień rośnie liczba nowo potwierdzanych zakażeń, ale w przeciwieństwie do innych największych państw europejskich poziom infekcji nie przewyższył jeszcze szczytów z pierwszej, wiosennej fali epidemii.
W sobotę w największych niemieckich miastach wprowadzono ograniczenia w godzinach pracy restauracji i barów, zwłaszcza w weekendy, a także sklepów.

grz/sgo/ "Fuldaer Zeitung", polsatnews.pl
Znowu Niemcy. Scena antyszczepionkowa w Niemczech też jest silna. Dlaczego tak?
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 729
4 693
Babcia - mieszka z dalszą rodziną, nie z nami złapała koronke od synowej, pielegniarki.
Caly dom plus dom sąsiadów na kwarantannie
Rzeczywiscie widać prawidlowosc wiekową dosyć linearnie - ci do 40, 50 przechodzą dużo lżej, babcia rzezi, ciezko oddycha i ledwo gada
Opowiadają o sporych bólach miesni, nie dających spać. Leczenie lekami na przeziebienie i pyralgina co 4 godziny. gorączka - u tych co mają, bo nie każdy ma - spada okresowo, po czym skokowo rosnie do 39. Wiekszość ma ostry kaszel.
U wszystkich brak apetytu, wmuszenie czegokolwiek powoduje wymioty i bole brzucha. Ogólnie wszyscy siedzą i czekają. Podstawowa sprawa - jak cos podejrzewasz unikaj dziadków.
 
Ostatnia edycja:

kalvatn

Well-Known Member
1 317
2 112
To jest dość ciekawy temat. Jest dużo artykułów na ten temat w prasie zagranicznej. Podaję tylko link do przychodni w Przemyślu. Leku Viregyt K już się nie dostanie w Polsce. A jeszcze tydzień temu był w aptekach. Dla bardziej dociekliwych można znaleźć opracowanie profesora ze Szczecina o tym leku w odniesieniu do covid. Jest w skrócie bardzo pozytywne. Problem w tym, że lek jest śmiesznie tani i na rynku od kilkudziesięciu lat.


 

MaxStirner

Well-Known Member
2 729
4 693
Dodam, ze ciotka zaraziła sie mimo dezynfekowanego co dzien skafandra, zmienianego co dzien fartucha i dokladnego mycia (kąpieli) przed wyjściem z pracy. Czyli: albo zabiła ją rutyna (np nie umyla sie dokladnie) albo te ich procedury nie działają..
 
Do góry Bottom