Koronawirus czy wszyscy padniemy?

Boomer

Well-Known Member
94
295
W gruncie rzeczy to raczej kwestia odpowiedniej informacji. Jeden szpital będzie wyraźnie oznaczony: "zatrudniamy pielęgniarki bez dyplomu " a drugi: " zatrudniamy tylko piguły z dyplomem pielęgniarstwa ". Niech pacjent sam sobie wybiera. Tanio w szpitalu z personelem na niższym poziomie albo drożej w placówce gdzie sprzątaczka będzie miała studia z teorii sprzątania.
 
Ostatnia edycja:

Claude mOnet

Well-Known Member
1 033
2 337
Brak przepisów nakazujących czegoś to żaden przymus, chłopie.
Na wolnym rynku, to masz racje - niech każdy robi jak chce. Niestety w służbie zdrowia mamy z 10% wolnego rynku (głownie stomatologia, przychodnie i weterynarze), 90% szpitali jest państwowych, a 99,9% poważnych chorób jest leczona w państwowych szpitalach. Skoro są państwowe to nie masz wyboru i musisz korzystać z ich usług lub możesz zdychać pod płotem. Jest ktoś z Was co miał poważne problemy zdrowotne lub nawet jakieś złamania itp. i nie korzystał z państwowych szpitali? Niechaj on pierwszy rzuci kamień!

Ten problem jest poważny, bo jak minister zarządzi, że zatrudniamy kogo leci, to dyrektor szpitala nie ma nic do powiedzenia. Ja w życiu bym nie poszedł do felczera na operację czy do szpitala gdzie 50% ludzi nie ma żadnego wykształcenia medycznego, bo będzie taniej. Amputować nogę też umie rzeźnik. Pewnie! Możemy się cofnąć o 300 lat i stosować metody z XVIII wieku. Dlatego w całej Europie gdzie rządzi socjalizm nie masz wyboru Mistrzu!

Ps. Jeśli reforma polega na tym, że dyrektor szpitala decyduje to spoko - tylko szpital powinien o tym poinformować ludzi, bo oni za to płacą za leczenie w podatkach. Szybko by okazała się co woleli by podatnicy - tanio i szybko u ignorantów, czy drogo i wolno w standardowych szpitalach...

Ps2. Ciekawe czy prywatne szpitale były by chętne do zatrudniania ignorantów i nieuków?
 
Ostatnia edycja:

dzwonek polifoniczny

Active Member
116
121
Jestem w stanie udowodnić, ale nie będę marnował czasu i powtarzał wiedzy ogólnodostępnej. Inni już dawno to udowodnili powołując się na teksty samych komunistów.
Jeszcze raz. Pierdol się i idź się jebać we własny odbyt na Madagaskar.
Ok. Nie masz racji. Wiesz czemu? Pierdol sie, nie powiem ci, to wiedza ogólnodostępna, znajdź sobie w necie czemu się mylisz haha. :cool: :cool: :cool:
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Czynności o których piszesz to może robić jakaś pomoc pielęgniarki, ale do pomocy, opieki
też chcą żeby jakieś tam kursy były skończone.
Do pewnego stopnia mogą też to robić ludzie, którzy może by się wkręcili w pielęgniarstwo, gdyby zobaczyli czym się to je i zapoznali z częścią obowiązków piguł, oglądając je przy pracy i asystując jako wolontariat czy inne ćwierć etatu, odciążając je zwłaszcza tam, gdzie jest problem z pełną obsadą.

Przy okazji mogliby zdobywać jakieś podstawowe referencje czy pozytywną ocenę charakteru. Część od razu odpadnie i stwierdzi, że to jednak nie praca dla nich i nie będzie obciążać w przyszłości HR.

Opcja zdobywania jakiegoś bazowego doświadczenia bez pierdyliarda biurokratycznych bzdur ma więcej zalet niż wad.
Kwalifikacje to może nie są potrzebne do obsługi wiadra z wodą i szczotką, ale żeby podjąć się takiego zlecenia
to sprzątać też trzeba umieć,właściwie używać środków czystości, sprzętu.itd.
Wszędzie trzeba coś umieć. Sęk w tym, że w kryzysowej sytuacji - takiej jak epidemia - nie ma czasu, aby bawić się w pełen ceremoniał państwowej edukacji z uroczystym rozdaniem dyplomów na końcu. Siłę roboczą bez zwłoki przystosowuje się do nowej sytuacji. Nikt nie będzie szukał specjalisty od dezynfekcji (miejsc zbrodni dajmy na to), bo i tak nie znajdzie w odpowiedniej liczebności, nie będzie również odróżniał sprzątaczki z doświadczeniem sterylizacji pomieszczeń od takiej bez niego, tylko pouczy stały personel, wprowadzi checklisty i przeszkoli kogokolwiek kto tylko będzie zdolny i chętny do pracy. No i w ogóle zechce zapierdalać przy tym syfie, bo po co, skoro w czasie lockdownu można nadrobić serialowe zaległości.

W sytuacji jakiegoś poważniejszego zagrożenia, rekrutowanie według biurokratycznych kryteriów i czekanie na gotowych, idealnych kandydatów szkolonych całymi latami, nie ma najmniejszego sensu. Dowodzi raczej urzędniczego zjebizmu.

To samo z tymi Belgami - mogą się oczywiście obrażać o strategię rządu oraz trupiarnię do jakiej to u nich doporwadziło i stroić focha, ale ten protest wymierzony w otwarcie rynku w ich sektorze, mówi wszystko o ich rzeczywistych intencjach. Oni przecież wyrażają niezadowolenie, że ich pozycja polityczna się osłabia i tracą przywileje. Bo ich funkcja przestaje być w pandemii tak eksluzywna a zawód hermetyczny, skoro zatrudnienie jako support mogą znaleźć też inni. (I okazuje się, że aby wykonywać część ich obowiazków, nie trzeba zdobywać pełnego wykształcenia.)

To jest wyłącznie związkowa obrona swojej pozycji, nic więcej. Jeżeli służba zdrowia ci odwala taki numer, to później możesz ignorować skargi o przepracowaniu - bo widać nie chcą, nie potrzebują i wręcz obawiają się pomocników.

No to krzyż na drogę.
 
Ostatnia edycja:
D

Deleted member 6610

Guest
1589968964185.png

Restauracja Mediamatic ETEN w Amsterdamie.
“We want people to still feel safe to eat together and share a meal,” Mediamatic ETEN’s Chef Giulia Soldati told BBC news. “All the spaces are separated but people can still share the space and share food together. We will be outside so it’s going to be safe. We are going to wear gloves and a protection mask.”

1589969127086.png


 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Można tez to zauważyc w początkowej fazie podejscia do wirusa gdzie wielu mlodych ludzi chociażby na zachodzie miało wyjebane.
A dziadki jeszcze bardziej, to tak jeszcze słowem uzupełnienia starej dyskusji o tym kto się najbardziej bał wirusa, tygodnik Wprost podaje:

Z sondażu przeprowadzonego we Włoszech wynika, że około 90 proc. mieszkańców kraju zakrywało usta i nos w czasie pierwszej, najcięższej fazy epidemii COVID-19. Wśród osób, które najbardziej skrupulatnie przestrzegali zaleceń dotyczących noszenia maseczek byli 40- oraz 50-latkowie. Z kolei najmniej osób noszących maseczki znalazło się w grupie wiekowej powyżej 75. roku życia.
 
Ostatnia edycja:

kalvatn

Well-Known Member
1 317
2 112
A dziadki jeszcze bardziej, to tak jeszcze słowem uzupełnienia starej dyskusji o tym kto się najbardziej bał wirusa, tygodnik Wprost podaje:

Z sondażu przeprowadzonego we Włoszech wynika, że około 90 proc. mieszkańców kraju zakrywało usta i nos w czasie pierwszej, najcięższej fazy epidemii COVID-19. Wśród osób, które najbardziej skrupulatnie przestrzegali zaleceń dotyczących noszenia maseczek byli 40- oraz 50-latkowie. Z kolei najmniej osób noszących maseczki znalazło się w grupie wiekowej powyżej 75. roku życia.

Nigdy nie miałem tej szmaty na gębie. Czy jak idę pieszo, czy rowerem. A już tym bardziej w sklepie. Tylko raz w Rossmanie jakaś głupia pinda z obsługi zwróciła mi uwagę i postraszyła, że nie obsłużą mnie przy kasie jak nie założę. Byłem z kimś więc się tylko śmiałem przy kasie.
Coś tak dzisiaj jęknęli, że lada dzień te debile odwołają tenże przymus, ewentualnie zostawią kilka województw, coś w ten deseń.

Zrozumiałe, przecież te głupie pindy / ich żony ( i wyjątkowo szkaradne - ta Szumowskiego to ideał męskiej impotencji ) pewnie maja tego serdecznie dosyć - i jęczą im, że co ty stary odpierdalasz w tym rządzie, ja tu z Jolką chciałabym te nowe buciki w galeri przymierzyć czy wyskoczyć na kawusie a w tej szmacie to się strasznie męczę. Dupy im nie dają od kilku tygodni i pewnie zmiękli. Dzieciaki to się z takich starych śmieją bo to obciach ( choć oczywiście mózgi tak ogólnie mają nie do naprawienia od rodzicielskiego spierdolenia ).
 
A

Antoni Wiech

Guest
A dziadki jeszcze bardziej, to tak jeszcze słowem uzupełnienia starej dyskusji o tym kto się najbardziej bał wirusa, tygodnik Wprost podaje:

Z sondażu przeprowadzonego we Włoszech wynika, że około 90 proc. mieszkańców kraju zakrywało usta i nos w czasie pierwszej, najcięższej fazy epidemii COVID-19. Wśród osób, które najbardziej skrupulatnie przestrzegali zaleceń dotyczących noszenia maseczek byli 40- oraz 50-latkowie. Z kolei najmniej osób noszących maseczki znalazło się w grupie wiekowej powyżej 75. roku życia.
No to się nie spina z Twoją teorią bo powinni najbardziej młodzi przestrzegać zakazu. A tu widać, że najbardziej sparanoizowani są ludzie wychowywujący się własnie w czasach PRL (akurat to Włochy, ale czas ten sam). Rocznik powyżej '75 w górę tez może zahaczać mlodością o PRL, ale to już raczej pokolenie innej ery (zwłaszcza Ci grubo powyżej 75 roku życia).
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

Wujaszek Ilicz

Well-Known Member
231
707
Nigdy nie miałem tej szmaty na gębie. Czy jak idę pieszo, czy rowerem. A już tym bardziej w sklepie. Tylko raz w Rossmanie jakaś głupia pinda z obsługi zwróciła mi uwagę i postraszyła, że nie obsłużą mnie przy kasie jak nie założę. Byłem z kimś więc się tylko śmiałem przy kasie.
Coś tak dzisiaj jęknęli, że lada dzień te debile odwołają tenże przymus, ewentualnie zostawią kilka województw, coś w ten deseń.

Zrozumiałe, przecież te głupie pindy / ich żony ( i wyjątkowo szkaradne - ta Szumowskiego to ideał męskiej impotencji ) pewnie maja tego serdecznie dosyć - i jęczą im, że co ty stary odpierdalasz w tym rządzie, ja tu z Jolką chciałabym te nowe buciki w galeri przymierzyć czy wyskoczyć na kawusie a w tej szmacie to się strasznie męczę. Dupy im nie dają od kilku tygodni i pewnie zmiękli. Dzieciaki to się z takich starych śmieją bo to obciach ( choć oczywiście mózgi tak ogólnie mają nie do naprawienia od rodzicielskiego spierdolenia ).
z tego posta tak bardzo pierdoli mentalnym wąsem że aż się zalogowałem żeby o tym napisać, a wiedzieć trzeba że jestem leniwym chujem i szczególnie nie chce mi się wchodzić w interakcje przez internet
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
No to się nie spina z Twoją teorią bo powinni najbardziej młodzi przestrzegać zakazu. A tu widać, że najbardziej sparanoizowani są ludzie wychowywujący się własnie w czasach PRL (akurat to Włochy, ale czas ten sam). Rocznik powyżej '75 w górę tez może zahaczać mlodością o PRL, ale to już raczej pokolenie innej ery (zwłaszcza Ci grubo powyżej 75 roku życia).
Mój drogi, co Ci nie styka? Może przypomnę od czego zaczęła się Twa polemika. Zaczęło się od tego, że zakwestionowałeś następującą wypowiedź profesora Freudiego
„Jeden z moich kolegów przeprowadził ankietę na ten temat wśród różnych pokoleń. Wynika z niej, że młodsze pokolenia są pod znaczącym wpływem kultury strachu, podczas gdy osoby w wieku 60 czy 70 lat mają o wiele spokojniejsze podejście do świata. Zwłaszcza młodzi rodzice widzą często świat jako przerażający.”

Badania, na które się on powołuje akurat dość dobrze zgadzają się zarówno z badaniami z Polski, dla przypomnienia podaję po raz kolejny badania IBRISu z początku kwietnia dla RP
„70 proc. badanych powyżej 70. roku życia popiera zakazy, podczas gdy w grupie najmłodszej (18–29) popiera je 87 proc., a w grupie 30–39 – aż 98 proc.”
jak i z badaniami z początku epidemii z Włoch:
„Wśród osób, które najbardziej skrupulatnie przestrzegali zaleceń dotyczących noszenia maseczek byli 40- oraz 50-latkowie. Z kolei najmniej osób noszących maseczki znalazło się w grupie wiekowej powyżej 75. roku życia.”

Czyli przede wszystkim najmniej lękliwi mieli być ludzie starsi i to potwierdzają kolejne badania. Szczególnie ulegać zastraszeniu mieli młodzi rodzice. W przypadku Polski się to zgadza, bo są to współcześnie zazwyczaj trzydziestolatkowie (przynajmniej taka grupa wiekowa jest wymieniona przez rzepę jako najbardziej strachliwa, a szkoda, że nie podali danych dla całego zakresu wiekowego), w przypadku Włoch akurat nie. I jeśli najbardziej zalęknieni w Polsce są faktycznie trzydziestoparolatkowie, to są to ludzie, których już twa milicyjna pała nie miała okazji dosięgnąć w PRLu. Jak już mówimy o policyjnej/milicyjnej pale to w przypadku Włoch to ludzie przynajmniej 75 letni to ludzie, którzy albo byli w wieku studenckim w 68 roku - mogli być mocno pałowani, albo ludzie jeszcze starsi, a to oznacza ludzi, którzy mogą mieć jeszcze wojnę w pamięci, co też jest ciekawe.
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 200
A dziadki jeszcze bardziej, to tak jeszcze słowem uzupełnienia starej dyskusji o tym kto się najbardziej bał wirusa, tygodnik Wprost podaje:

Z sondażu przeprowadzonego we Włoszech wynika, że około 90 proc. mieszkańców kraju zakrywało usta i nos w czasie pierwszej, najcięższej fazy epidemii COVID-19. Wśród osób, które najbardziej skrupulatnie przestrzegali zaleceń dotyczących noszenia maseczek byli 40- oraz 50-latkowie. Z kolei najmniej osób noszących maseczki znalazło się w grupie wiekowej powyżej 75. roku życia.
Podejrzewam, że ta grupa wiekowa też najczęściej wychodziła z domu, bo pracuje i ma wiele innych obowiązków. Pamiętajmy, że był czas w którym trzeba było mieć uzasadnienie wyjścia z domu. Jeśli nie wychodzisz z domu to maseczki nie musisz nosić.
Inna rzecz to jak mają działać maseczki: nie miały chronić osoby noszącej, tylko osoby przechodzące wokół danej osoby. Jak dla mnie noszenie maseczek mogę uznać za jeden ze wskaźników strachu, ale na pewno nie ma związku 1:1. Myślę, że innym byłoby jak często ludzie wychodzili z domu w innych niż niezbędne celach, ale znów czym jest cel niezbędny jest subiektywne, a poza tym młodsze pokolenia są bardziej przystosowane do siedzenia w domu dzięki wychowaniu w erze wszechobecnego dostępu do Internetu.
W przypadku starszych pokoleń dochodzi oczywiście jeszcze survivorship bias.

Nawiasem mowiąc nie rozumiem, że ciągle gadacie o maseczkach. Jest wiele innych zjawisk, które zachodzą. IT niby nie jest aż tak bardzo dotknięte jako całość kryzysem, ale znam przypadek skorzystania pracodawcy IT z ograniczenia pełnego etatu do 4/5 i oczywiście obniżenie wynagrodzenia.
 
D

Deleted member 6852

Guest
Koronawirus w Polsce. Ekspert mówi o przymusie zamykania ludzi w izolatoriach.

Jeśli w Polsce dojdziemy do 38 tys. zakażeń koronawirusem, czyli tysiąca przypadków na milion mieszkańców, powrót do obostrzeń sanitarnych stanie się koniecznością. Tym razem obostrzenia wywołają sprzeciw opinii publicznej. Obawiam się, że trzeba będzie pod przymusem zamykać ludzi w izolatoriach - uważa prof. Włodzimierz Gut, wirusolog.
Eksperci są coraz bardziej zaniepokojeni wydarzeniami wokół epidemii koronawirusa w Polsce. Po ostatnich dziennych rekordach w liczbie zakażonych minister zdrowia Łukasz Szumowski oświadczył, że rządzący rozważają powrót do obostrzeń epidemiologicznych.

- Zamiast oczekiwanych spadków dziennych zachorowań mamy wzrosty i to dramatyczne. Metoda na zwalczenie epidemii jest tylko jedna. Trzeba wyłapać wszystkie przypadki chorych, a potem ustalić osoby, które miały z nimi kontakt. Wszystkich umieścić w izolacji. Im skuteczniej to przeprowadzimy, tym lepsze będą efekty. - - mówi WP prof. Włodzimierz Gut z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny.
Podkreśla, że obawia się scenariusza, w którym wskaźnik przypadków zakażeń dojdzie do 1000 na milion mieszkańców. Jak pokazały dane, w zaledwie trzy tygodnie wskaźnik ten skoczył z 500 do 720 przypadków. To wszystko przy uspokajających komunikatach ministra zdrowia i premiera, że epidemia jest pod kontrolą.

Zdanie prof. Włodzimierza Guta podziela coraz więcej ekspertów. Międzynarodowy zespół lekarzy, doradców i analityków, którzy powołali organizację End Coronawirus, kwalifikuje Polskę do grupy krajów wymagających podjęcia dalszych działań w sprawie epidemii.
 
Do góry Bottom