kr2y510
konfederata targowicki
- 12 770
- 24 734
Trochę off-topic ale jak już wyskoczyło to nie można zostawić bez odpowiedzi.
Jednak one znacznie zmieniły postrzeganie rzeczywistości. W tamtym czasie, pod koniec stanu wojennego, milicja bała się ludzi. Gdyby wtedy z zewnątrz dostarczono broń, amunicję oraz wykaz osób i obiektów do rozwałki, to system mógłby zostać obalony i zaorany. Mało kto by go bronił. Niestety kurwy z CIA i FBI skutecznie pacyfikowały realną opozycję (np. Gan-Ganowicz został zatrudniony w RWE, po czym nie został dopuszczony do anteny). Siła złego na jednego.
Otóż w prawie każdej społeczności są wojownicy gotowi do walki. Oni będą walczyć wtedy, gdy otrzymają uznanie i zachętę do działań. Dziś ofiary nie chcą być bronione w ten sposób, więc nikt nie walczy. Proste.
Odnosząc to do sytuacji wewnętrznej w USA. Jeśli chcemy, by Amerykanie chwycili za broń (armia też może zrobić rokosz) i skutecznie rozpierdolili rządzące lewactwo z jednej strony i syjonistów z drugiej strony, to wpierw trzeba spowodować, by taki koleś jak Tim McVaigh dołączył do grona bohaterów i by był bezwzględnie czczony.
Żadna.I ile z tych zamieszek doprowadziło do zmiany władzy?
Jednak one znacznie zmieniły postrzeganie rzeczywistości. W tamtym czasie, pod koniec stanu wojennego, milicja bała się ludzi. Gdyby wtedy z zewnątrz dostarczono broń, amunicję oraz wykaz osób i obiektów do rozwałki, to system mógłby zostać obalony i zaorany. Mało kto by go bronił. Niestety kurwy z CIA i FBI skutecznie pacyfikowały realną opozycję (np. Gan-Ganowicz został zatrudniony w RWE, po czym nie został dopuszczony do anteny). Siła złego na jednego.
I teraz pytanie dlaczego w latach 90-tych i latach "dwutysięcznych" nie dochodziło do masowych zamieszek w całym kraju?
Odpowiem cytatem z kawałka zespołu KAT "Bastard" bo widzę, że nie macie pojęcia o motywacjach do walki:Za PRLu warto było walczyć, bo sytuacja obywatela była o wiele gorsza.
Roman Kostrzewski czasami śpiewał/recytował: "Nie mają już kogo bronić".Czułem powołanie w życiu swym na księdza
Albo też żołnierski włożyć but
Lecz poznałem że ani tamten ani ten
Już nie mają czego bronić
Otóż w prawie każdej społeczności są wojownicy gotowi do walki. Oni będą walczyć wtedy, gdy otrzymają uznanie i zachętę do działań. Dziś ofiary nie chcą być bronione w ten sposób, więc nikt nie walczy. Proste.
Odnosząc to do sytuacji wewnętrznej w USA. Jeśli chcemy, by Amerykanie chwycili za broń (armia też może zrobić rokosz) i skutecznie rozpierdolili rządzące lewactwo z jednej strony i syjonistów z drugiej strony, to wpierw trzeba spowodować, by taki koleś jak Tim McVaigh dołączył do grona bohaterów i by był bezwzględnie czczony.
Ostatnia edycja: