Korea Północna i Korea Południowa

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 911
7 918
każdy przywódca jest jakąś marionetką więc dlaczego akurat teraz i tu protestują?
O tym się nie mówi. Gigantyczne protesty w Korei. „Nasz przywódca to marionetka!”
korea.jpg


http://pikio.pl/gigantyczne-protesty-w-korei-nasz-przywodca-to-marionetka-video/
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 726
To już wiemy, dokąd uciekli naziści z Antarktydy i Księżyca - do najlepszej z Korei...

CNN: Korea Północna powiększa system "nazistowskich obozów"
Świat
Dzisiaj, 30 listopada (13:48)
W Korei Północnej trwa rozbudowa systemu obozów stylizowanych na wzór niemieckich i sowieckich obozów pracy przymusowej - informuje CNN, powołując się na zdjęcia satelitarne ujawnione przez organizacje zajmujące się prawami człowieka.

Przypomnijmy, że już w 2014 roku organizacje broniące praw człowieka ujawniły, że w północnokoreańskich obozach giną setki tysięcy więźniów politycznych.

Opisywano wówczas dramatyczne warunki panujące w obozach, liczne tortury, polegające na głodzeniu, egzekucjach, gwałtach i zmuszaniu do pracy ponad siły.

Władze państwa odcinały się od oskarżeń.

Jak jednak wynika z ustaleń organizacji zajmującej się prawami człowieka w Korei Północnej (HRNK), państwo rozbudowuje swój system obozów.

Chodzi o obóz numer 25, który według zdjęć satelitarnych, zlokalizowany jest w Chongjin. HRNK donosi, że obóz w ciągu ostatnich lat znacząco się powiększył, a Korea Północna zdaje się kontynuować prace, mające na celu powiększenie systemu.
000665G8NDU9QYNB-C122-F4.png

Zdjęcie pochodzi ze strony organizacji HRNK. Na ilustracji ukazany jest obóz numer 25 /

"Te obozy stanowią fundament dużej infrastruktury kraju, poświęconej represji politycznej i społecznej kontroli, która umożliwia powszechne i systematyczne łamanie praw człowieka" - alarmuje Amnesty International, cytowana przez CNN.

Dobre, sprawdzone, etatystyczne wzorce nigdy nie zginą, w przeciwieństwie do jakichśtam ludzi...
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 726
W sumie bardzo tanie te usługi odjebkowe. Robimy ściepę?

Podejrzanej o zabójstwo Kim Dzong Nama zapłacono 90 USD
Świat Dzisiaj, 25 lutego (14:15)
Indonezyjka podejrzewana o zabójstwo Kim Dzong Nama, przyrodniego brata przywódcy Korei Płn. Kim Dzong Una, dostała równowartość 90 USD za, jak jej powiedziano, wzięcie udziału w programie typu "ukryta kamera". W sobotę rozmawiali z nią indonezyjscy dyplomaci.
Przedstawiciele indonezyjskiej ambasady w Kuala Lumpur przez 30 minut rozmawiali na komisariacie policji z 25-letnią podejrzaną Siti Aisjah.

Powiedziała ona im, że 30-letni mężczyzna z Korei Północnej zapłacił jej 400 ringgitów (90 dolarów) za wtarcie w twarz Kim Dzong Nama substancji, która miała być olejkiem dla dzieci. Ten "żart" miał zostać nagrany przez kamery.

Zabity gazem bojowym
Tymczasem badania wykazały, że w wyniku ataku z 13 lutego, do którego doszło na lotnisku w Kuala Lumpur, Kim Dzong Nam został zabity gazem bojowym VX, bardziej trującej wersji paralityczno-drgawkowego sarinu. Atak został nagrany na kamerach monitoringu.

Indonezyjski dyplomata powiedział, że Siti czuje się dobrze, chociaż policja wcześniej informowała, że po zatrzymaniu wymiotowała. Powodem miał być kontakt z substancją, którą wtarła w twarz Kim Dzong Nama.

Przedstawiciel wietnamskiej ambasady odwiedził drugą kobietę zatrzymaną w związku z zabójstwem, Doan Thi Huong, która jest Wietnamką. Nie udzielił jednak komentarzy dziennikarzom.

Malezyjska policja podała, że kobiety zostały przeszkolone, aby od razu po ataku udać się do toalety i umyć ręce.

Oprócz tych dwóch podejrzanych, jako osoby mogące mieć związek z zabójstwem policjanci zidentyfikowali także ośmiu obywateli Korei Północnej, w tym attache północnokoreańskiej ambasady w Kuala Lumpur oraz pracownika północnokoreańskich linii Air Koryo. Jeden z mężczyzn już jest w areszcie, a co najmniej czterech uciekło z Malezji i najpewniej znajduje się w Korei Północnej.

W związku z zabójstwem doszło do napięć na linii Pjongjang-Kuala Lumpur.

Południowokoreańskie i amerykańskie władze są przekonane, że zabójstwa dokonały dwie agentki wywiadu Korei Północnej. Wywiad Korei Południowej poinformował deputowanych południowokoreańskich, że rozkaz zabicia swego przyrodniego brata wydał Kim Dzong Un i że taką próbę podjęto już w 2012 roku.

Kim Dzong Nam - przeciwnik Kim Dzong Una
Do zabójstwa Kim Dzong Nama doszło w czasie, gdy Kim Dzong Un próbuje umocnić swoją władzę, którą sprawuje od śmierci swego ojca Kim Dzong Ila w 2011 roku oraz gdy na Pjongjang wywierana jest coraz większa presja międzynarodowa w związku z jego programami - nuklearnym i rakietowym.

Kim Dzong Nam, najstarszy syn poprzedniego przywódcy Korei Północnej, Kim Dzong Ila, był niegdyś postrzegany jako jego następca. Wyrażał sprzeciw wobec przekazania władzy Kim Dzong Unowi i dynastycznej kontroli odizolowanego państwa przez swoją rodzinę. Od wielu lat mieszkał za granicą, krążąc między Makau, Pekinem i Hongkongiem.
O losach dynastycznych monarchicznej Korei zadecydowało ledwie 90 dolców. Spoko. A wy pewno przepierdalacie o wiele większe sumy na głupoty, zamiast inwestować w swoją przyszłość jak Kim Dzong Un.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 875
Życie tam to jakiś koszmar. Indoktrynowani od dzieciństwa. Donoszenie na swoich współpracowników(więźniów) co tydzień, wiara w wielkiego wodza, który jest zasłuzony we wszystkim co w kraju dobre. Korea północna ma 40 razy mniejszą wydajność pracy niż południowa. Ludzie są tam 4 cale niżsi, mimo tych samych genów co z południowej przez niedożywienie. W latach 90 tych umarło tam z głodu ponad milion osób. Z materiału też dowiemy się o zbrodniach japońskich i amerykańskich, które przyczyniły się do obecnego stanu Korei Północnej. Bombardowania, które odebrały życie ponad miliona osób. Z tej perspektywy można zrozumieć, dlaczego oni mają taką propagandę antyzachodnią i antyamerykańską/japońską. Obozy pracy/zagłady. Skazywanie rodziny uciekiniera do 3 ciego pokolenia. Po prostu masakra. Stefan razem z Michaelem rozważają interwencję z pozycji anarchistycznej, czyli sceptycznej. Oczywiście rewolucja tam jest niemożliwa z racji braku uzbrojenia ludzi, propagandy, kontroli i niedożywienia. Dlatego interwencja wydaje się kusząca, jednak biorąc pod uwagę historię zmiany reżimów przez USA, perspektywa nie jest najlepsza.

Może się powtarzam i było wiele z tego w poprzednich postach. Ale dla mnie wiele rzeczy nowych, ciekawych i przerażających, więc wklejam.



The possibility of a United States led conflict with North Korea has put a spotlight on the shocking history of the “Great Leader” Kim Il Sung, Kim Jong Il, Kim Jong-un and the DPRK: Democratic People's Republic of Korea. With hundreds of thousands estimated to be held in concentration camps, rampant starvation, endless threats of violence and cradle to grave propaganda, the North Korean people are living the equivalent of hell on earth.

Michael Malice is a writer, television commentator, and the author of “Dear Reader: The Unauthorized Autobiography of Kim Jong Il.​
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 911
7 918
Tak się ładnie mówi, że w wojnie domowej zginęło 3 miliony osób. Ale większość z nich zginęła w wyniku bombardowań północnych miast i wsi:

How many Americans, for example, are aware of the fact that U.S. planes dropped on the Korean peninsula more bombs — 635,000 tons — and napalm — 32,557 tons — than during the entire Pacific campaign against the Japanese during World War II?

How many Americans know that “over a period of three years or so,” to quote Air Force Gen. Curtis LeMay, head of the Strategic Air Command during the Korean War, “we killed off … 20 percent of the population”?

Twenty. Percent. For a point of comparison, the Nazis exterminated 20 percent of Poland’s pre-World War II population. According to LeMay, “We went over there and fought the war and eventually burned down every town in North Korea.”

Every. Town. More than 3 million civilians are believed to have been killed in the fighting, the vast majority of them in the north.

How many Americans are familiar with the statements of Secretary of State Dean Rusk or Supreme Court Justice William O. Douglas? Rusk, who was a State Department official in charge of Far Eastern affairs during the Korean War, would later admit that the United States bombed “every brick that was standing on top of another, everything that moved.” American pilots, he noted, “were just bombing the heck out of North Korea.”

Douglas visited Korea in the summer of 1952 and was stunned by the “misery, disease, pain and suffering, starvation” that had been “compounded” by air strikes. U.S. warplanes, having run out of military targets, had bombed farms, dams, factories, and hospitals. “I had seen the war-battered cities of Europe,” the Supreme Court justice confessed, “but I had not seen devastation until I had seen Korea.”

How many Americans have ever come across Gen. Douglas MacArthur’s unhinged plan to win the war against North Korea in just 10 days? MacArthur, who led the United Nations Command during the conflict, wanted to drop “between 30 and 50 atomic bombs … strung across the neck of Manchuria” that would have “spread behind us … a belt of radioactive cobalt.”

https://theintercept.com/2017/05/03...e-us-one-reason-they-remember-the-korean-war/
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 875
No i od tamtych czasów budują bunkry przeciwatomowe i szkolą się, ciągle w gotowości na kolejny atak ze strony zachodu(czyt. USA). Dlatego amerykańska interwencja tam nie wchodzi w grę, cały naród by się na nich rzucił. Inaczej, gdyby to Korea Południowa skasowała Kima wraz z centralą.
 

Xynta

Member
107
18
Film propagandowy powielający bzdury o Korei Północnej połączony z kompletnym zignorowaniem wolnościowego epizodu w historii Korei, co jest ciekawe jak na libertarianina - a przecież poza komunistyczną północą i nacjonalistyczno-imperialistycznym południem Korea widziała największy anarchistyczny projekt w dotychczasowej historii.
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Film propagandowy powielający bzdury o Korei Północnej połączony z kompletnym zignorowaniem wolnościowego epizodu w historii Korei, co jest ciekawe jak na libertarianina - a przecież poza komunistyczną północą i nacjonalistyczno-imperialistycznym południem Korea widziała największy anarchistyczny projekt w dotychczasowej historii.
Ale może konkretne zarzuty, a nie "Wiem ale nie powiem" ?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 726
Koreańczycy z południa ponoć nieźle zwątpili we władzę i wyciągnęli wnioski z lemingowej postawy przy tej tragedii...

"Sewol": Tragedia, która odmieniła kraj
Historia
Wczoraj, 26 listopada (16:20)
Jakim krajem naprawdę jest Korea Południowa? Na to pytanie stara się odpowiedzieć Marcin Jacoby, autor książki "Korea Południowa. Republika żywiołów". W swojej publikacji przybliża on m.in. katastrofę statku "Sewol" - tragedię, która na zawsze odmieniła tamtejsze społeczeństwo.

Rzeczona tragedia sprawiła, że Koreańczycy nie tylko otworzyli się na siebie nawzajem i zarazem oddalili się od instytucji państwowych. Zrobiła coś jeszcze: uruchomiła mechanizm, którego ani urzędująca prezydent Park Geun-hye, ani inni ludzie u władzy nie byli w stanie zatrzymać. Rodziło się społeczeństwo obywatelskie o nowym poziomie świadomości i asertywności.

Przeczytaj fragmenty książki "Korea Południowa. Republika żywiołów" Marcina Jacobiego:

Gdy 15 kwietnia 2014 roku z portu Incheon wypływał w rejs na wyspę Jeju prom pasażerski, nikt nie mógł przypuszczać, że jego los odmieni cały kraj. "Sewol", bo tak nazywała się ta stara i nierzucająca się specjalnie w oczy jednostka, miał tego dnia na pokładzie trzydziestu trzech członków załogi i czterystu czterdziestu trzech pasażerów, wśród nich aż dwustu pięćdziesięciu uczniów liceum Danwon z miasteczka Ansan niedaleko Seulu. Szkoła zorganizowała dla nich zbiorową wycieczkę...

W ładowniach zaparkowane były bez odpowiedniego zabezpieczenia samochody osobowe, ciężarówki, maszyny i ciężkie elementy stalowe w takiej liczbie, że dopuszczalną ładowność promu przekroczono o tysiąc siedemdziesiąt siedem ton. By to wszystko pomieścić, wypompowano częściowo wodę z zapewniających mu stabilność zbiorników balastowych.

Statek, zgodnie z obowiązującymi kilka lat wcześniej normami, powinien być dawno wycofany ze służby, ale pod rządami pazernej ekipy prezydenta Lee Myung-baka przepisy zostały zmienione i statkom znacznie wydłużono żywot. "Sewol" został powiększony poprzez nadbudowanie dodatkowych kondygnacji kajut pasażerskich, by pomieścił jeszcze więcej pasażerów.

Gdy "Sewol" rano 16 kwietnia wpłynął na trudny, pełen silnych pływów akwen, na wysokości miasta portowego Mokpo sternik na polecenie kapitana wykonał dość gwałtowny zwrot, który spowodował nagły i pogłębiający się przechył jednostki. Ładunek przemieścił się, a zbiorniki balastowe były niedostatecznie wypełnione, by to zrównoważyć. Załoga nie potrafiła sobie z tym poradzić. Dochodziła dziewiąta rano, gdy "Sewol" zaczął tonąć.

0007R2DVP0T8LD3A-C122-F4.png

Trudno opisać rozdzierające poczucie bezradności i bezsilności wobec powolnej agonii tak wielu osób, zwłaszcza gdy wydaje się, że uratowanie ich byłoby niemal dziecinnie proste /Getty Images

W dobie komunikacji i nawigacji satelitarnej, smartfonów, nowoczesnych systemów ostrzegania i procedur awaryjnych trudno zrozumieć, co stało się po wysłaniu o 08:52 pierwszego komunikatu SOS. Statek tonął przez dwie godziny niezbyt daleko od wybrzeża, pogoda, choć wietrzna, nie uniemożliwiała akcji ratunkowej. "Sewol" jednak zanurzał się powoli w toni, a pasażerowie pozostawali w środku...

O 09:30 przypłynęła pierwsza jednostka Straży Wybrzeża, potem pojawiły się wojskowe ekipy ratunkowe, przypłynął statek sygnalizujący możliwość wzięcia na pokład kilkuset osób, zaroiło się od prywatnych kutrów rybackich gotowych wyławiać rozbitków prosto z wody. I nic.
0007R2IS1YOJORSP-C122-F4.png

Działania służb przy tonącym Sewolu stały się przykładem tego, jak nie prowadzić akcji ratunkowych /East News

Od czasu do czasu na coraz bardziej pochylonym deku pojawiały się garstki pasażerów, ktoś skakał do wody, ale takich osób było zatrważająco mało, większość z niezrozumiałych powodów pozostawała wewnątrz tonącego promu. Na oczach całego kraju "Sewol" coraz bardziej zanurzał się w morzu i wydawało się, że nikt nic nie robi, by ratować pasażerów.

O 11:18 prom odwrócił się już stępką do góry i niemal całkowicie znalazł się pod wodą, z której wystawała tylko gruszka dziobowa. Któraś z ekip ratunkowych próbowała coś robić, uderzając w kadłub, ale o 11:50 "Sewol" całkowicie zniknął pod powierzchnią. Zginęły trzysta cztery osoby, w przeważającej mierze dzieci, uczniowie liceum Danwon.

Wśród stu siedemdziesięciu dwóch uratowanych byli niemal wszyscy członkowie załogi, w tym kapitan, który jako jeden z pierwszych opuścił jednostkę i z początku ukrywał swoją tożsamość. . Wszyscy zadawali sobie te same pytania: Jak to się stało, że uratowano tak niewiele osób? Co robiły służby ratunkowe? Gdzie prezydent Park Geun-hye? Jak doszło do zatonięcia?

W internecie zaroiło się od kolejnych doniesień i szczegółów, z których tragedię zatonięcia promu "Sewol" można było odtworzyć minuta po minucie i oglądać w kółko niczym straszliwy spektakl. Dzieci na pokładzie miały smartfony, robiły zdjęcia, filmy, dzwoniły do rodzin, wysyłały wiadomości przez popularny komunikator Kakao Talk.

Do opinii publicznej niemal natychmiast dotarła wiadomość, że podczas pogłębiającego się przechyłu statku załoga kilkakrotnie informowała przez megafony, by nie opuszczać kajut, by nie wychodzić na zewnątrz. A grzeczne dzieci słuchały i czekały. Gdy woda zaczęła się wdzierać w korytarze, zrozumiały, że coś jest nie tak, ale było za późno. Do ostatnich chwil pisały do rodzin, błagając o pomoc, przepraszając za swoje małe grzeszki, pytając, dlaczego nikt im nie pomaga.

(...) Portale społecznościowe pełne były opisów nieudolności służb ratunkowych, zatrważających doniesień o niekompetencji załogi i zaniedbaniach firmy transportowej, do której należał prom, wreszcie pytań, gdzie była pani prezydent. Park Geun-hye odnalazła się dopiero po siedmiu godzinach od zatonięcia promu.

(...) Sieć obiegła pogłoska, że w chwili, gdy tonęły setki dzieci, poddawała się właśnie kolejnemu poprawiającemu urodę zabiegowi chirurgicznemu. To jeszcze bardziej rozwścieczyło rodziny ofiar i obywateli.


W Seulu pierwsi protestujący zaczęli się zbierać na placyku Cheonggyecheon w centrum miasta, tuż obok alei Króla Sejonga. 17 maja 2014 roku było ich już trzydzieści tysięcy. Domagali się wyjaśnienia tragedii i rezygnacji Park Geun-hye z urzędu.

(...) Katastrofa promu "Sewol" stała się traumą całego kraju. Wielu Koreańczyków zaczęło zadawać pytania o tożsamość władzy, która nie dba o obywateli i próbuje tuszować niejasne powiązania finansowe i niewygodne fakty. Co to za władza, której nie można ufać? Co to za władza, która skazuje na potworną śmierć własne dzieci? I co to za media, które jawnie kłamią? Młodzi myśleli: "Przecież to mogłem być ja"; starsi myśleli: "Przecież to mogło być moje dziecko". Wobec tragedii "Sewola" nie można było pozostać obojętnym.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
W ładowniach zaparkowane były bez odpowiedniego zabezpieczenia samochody osobowe, ciężarówki, maszyny i ciężkie elementy stalowe w takiej liczbie, że dopuszczalną ładowność promu przekroczono o tysiąc siedemdziesiąt siedem ton. By to wszystko pomieścić, wypompowano częściowo wodę z zapewniających mu stabilność zbiorników balastowych.

Statek, zgodnie z obowiązującymi kilka lat wcześniej normami, powinien być dawno wycofany ze służby, ale pod rządami pazernej ekipy prezydenta Lee Myung-baka przepisy zostały zmienione i statkom znacznie wydłużono żywot. "Sewol" został powiększony poprzez nadbudowanie dodatkowych kondygnacji kajut pasażerskich, by pomieścił jeszcze więcej pasażerów.

No to przecież zliberalizowali przepisy. Tak będzie w AKAPIE :). (to jest prowokacja, bo i tak wolę akap od socjalizmu)
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 726
Kim zabija tych komuchów, jak się patrzy!

Bartłomiej Bajerski22.02.19 (13:33)
Kim Dzong Un zgładził ponad 70 znanych osobistości w Korei Północnej
Najnowszy raport dotyczący Korei Północnej obnaża bezlitosne metody Kim Dzong Una. Dyktator zabija członków koreańskiej elity.

Egzekucje wykonywano na ważnych działaczach partii komunistycznej. Jednak ginęli nie tylko oni. Zgładzono także dyplomatów, członków rządu, a nawet artystów, którzy narazili się Kim Dzong Unowi.

Od 2011 roku, od momentu przejęcia władzy, dyktator zabił 76 takich osób. Trzech czekających na wykonanie kary śmierci popełniło samobójstwo - informuje Centrum Studiów Strategicznych nad Koreą Północną w Seulu.


Raport opracowano na podstawie relacji 20 uciekinierów z Północy. Wszyscy byli wysokimi rangą urzędnikami komunistycznego reżimu. W dokumencie podano 76 nazwisk ofiar Kim Dzong Una - informuje Nikkei Asian Review.

Tracili życie za bardzo różne przewinienia. Wiele kar śmierci wykonano po oskarżeniach o korupcję i sprzeniewierzanie państwowych pieniędzy. Kim Dzong Un potrafił zabijać nawet za oglądanie południowokoreańskiej telewizji.

Nie oszczędzał własnej rodziny. W 2013 roku nakazał zgładzić swojego wuja. Z kolei północnokoreański minister obrony został zabity za drzemkę podczas wiecu partyjnego w 2015 roku. Znawcy sytuacji twierdzą, że Kim Dzong Un eliminuje wewnętrznych wrogów, by utrzymywać się u władzy.

Nowy raport pojawił się na tydzień przed szczytem w Hanoi. 27 i 28 lutego w Wietnamie prezydent USA Donald Trump spotka się drugi raz z przywódcą Korei Północnej. Poprzednio rozmawiali ze sobą w 2018 roku w Singapurze.
Ja bym na miejsciu Koreańczyków z południa odesłał tych komunistów z powrotem Kimowi, a najlepiej wymienił na jakichś pojmanych rodaków, uwięzionych w obozach na Północy - lub konkretne rodziny rozdzielone granicą, które nie mogą wyjechać.

Po co mi w kraju jacyś komunistyczni aparatczycy?
 
Ostatnia edycja:

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 377
Kim zabija tych komuchów, jak się patrzy!

Bartłomiej Bajerski22.02.19 (13:33)
Kim Dzong Un zgładził ponad 70 znanych osobistości w Korei Północnej
Najnowszy raport dotyczący Korei Północnej obnaża bezlitosne metody Kim Dzong Una. Dyktator zabija członków koreańskiej elity.

Egzekucje wykonywano na ważnych działaczach partii komunistycznej. Jednak ginęli nie tylko oni. Zgładzono także dyplomatów, członków rządu, a nawet artystów, którzy narazili się Kim Dzong Unowi.

Od 2011 roku, od momentu przejęcia władzy, dyktator zabił 76 takich osób. Trzech czekających na wykonanie kary śmierci popełniło samobójstwo - informuje Centrum Studiów Strategicznych nad Koreą Północną w Seulu.


Raport opracowano na podstawie relacji 20 uciekinierów z Północy. Wszyscy byli wysokimi rangą urzędnikami komunistycznego reżimu. W dokumencie podano 76 nazwisk ofiar Kim Dzong Una - informuje Nikkei Asian Review.

Tracili życie za bardzo różne przewinienia. Wiele kar śmierci wykonano po oskarżeniach o korupcję i sprzeniewierzanie państwowych pieniędzy. Kim Dzong Un potrafił zabijać nawet za oglądanie południowokoreańskiej telewizji.

Nie oszczędzał własnej rodziny. W 2013 roku nakazał zgładzić swojego wuja. Z kolei północnokoreański minister obrony został zabity za drzemkę podczas wiecu partyjnego w 2015 roku. Znawcy sytuacji twierdzą, że Kim Dzong Un eliminuje wewnętrznych wrogów, by utrzymywać się u władzy.

Nowy raport pojawił się na tydzień przed szczytem w Hanoi. 27 i 28 lutego w Wietnamie prezydent USA Donald Trump spotka się drugi raz z przywódcą Korei Północnej. Poprzednio rozmawiali ze sobą w 2018 roku w Singapurze.
Ja bym na miejsciu Koreańczyków z południa odesłał tych komunistów z powrotem Kimowi, a najlepiej wymienił na jakichś pojmanych rodaków, uwięzionych w obozach na Północy - lub konkretne rodziny rozdzielone granicą, które nie mogą wyjechać.

Po co mi w kraju jacyś komunistyczni aparatczycy?
Jeśli stworzysz w przeciwniku poczucie, że nie ma możliwości poddania się, to będzie walczył nawet bez nabojów gołymi rękoma. Jeśli pokażesz komuchom z północy, że nie mają co na Ciebie liczyć, to nie będą współpracować przy ewentualnym obaleniu reżimu.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 726
Lepsza z Korei przechodzi aktualnie drobne trudności. Jedynie 40% narodu może zejść z głodu, nie powinno to jednak przeszkodzić promowaniu ideologii dżucze.

Media: Korea Północna wymaga pilnego importu żywności
dzisiaj 16:14
W Korei Płn. występuje "pilna potrzeba" importu żywności, by zapobiec jej niedostatkom - oceniły władze kraju w dokumencie, do którego dotarły niedawno zagraniczne media. O problemie poinformował dziś południowokoreański dziennik „Dzoson Ilbo”.

Produkcja zbóż w Korei Płn. spadła w ubiegłym roku o ok. 10 proc. i występuje „pilna potrzeba” importu żywności oraz opracowania planu zwiększenia jej produkcji – napisano w okólniku północnokoreańskiego MSZ, do którego dotarła amerykańska strona internetowa NK News, specjalizująca się w analizie sytuacji w tym izolowanym azjatyckim kraju.

Korea Płn. poprosiła w lutym ONZ o pomoc żywnościową, by zapobiec potencjalnemu kryzysowi wyżywienia. Urzędnicy Pjongjangu twierdzą, że w kraju może w tym roku zabraknąć 1,4 mln ton żywności. Według danych ONZ ok. 10,5 mln obywateli Korei Płn., czyli 41 proc. populacji tego kraju, potrzebuje pomocy żywnościowej.

Kurcząca się gospodarka
- Gospodarka Korei Płn. skurczyła się o 3,5 proc. w 2017 roku i o 5 proc. w roku 2018, i najprawdopodobniej będzie się dalej kurczyć w tym roku - powiedział badacz z Koreańskiego Instytutu Zjednoczenia Narodowego w Seulu, Czo Han Bum, cytowany przez „Dzoson Ilbo”.

Według tej gazety nie ma jednak na razie żadnych oznak masowego głodu, a ceny zbóż na północnokoreańskich targach utrzymują się na stabilnym poziomie.

Zdaniem ekspertów północnokoreańska gospodarka silnie odczuwa międzynarodowe sankcje, nałożone na Pjongjang za jego zbrojenia jądrowe i rakietowe. Sankcje ograniczyły m.in. dostawy ropy i innych paliw, uderzając w północnokoreański przemysł. Obroty handlu zagranicznego znacznie spadły z powodu zakazu eksportu węgla, stali, owoców morza i tekstyliów.

Warunki zniesienia sankcji
Pjongjang domaga się zniesienia większości sankcji, argumentując, że wykonał już pewne „gesty dobrej woli” związane z denuklearyzacją. Władze USA żądają jednak „całkowitej, możliwej do zweryfikowania i nieodwracalnej” denuklearyzacji i wykluczają możliwość zniesienia sankcji, dopóki nie zostaną podjęte konkretne kroki w tym kierunku.

Prezydent USA Donald Trump obiecywał przywódcy Korei Płn. Kim Dzong Unowi pomoc w rozwoju gospodarczym jego kraju, pod warunkiem, że całkowicie zrezygnuje on z broni jądrowej. Lutowy szczyt z udziałem Trumpa i Kima w Hanoi nie przyniósł jednak porozumienia w sprawie denuklearyzacji, a negocjacje utknęły w martwym punkcie i obecnie nie jest jasne, kiedy mogą zostać wznowione.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 875
Pozbądź się broni, a skończysz jak Kaddafi czy Husein. USA nie ma dobrej historii jeśli chodzi o bycie prawdomównym. Dlaczego Kim miałby rezygnować ze straszaka, jeśli wierzy, że ratuje mu to tyłek? Sankcje są niehumanitarne. Po tym jak USA zniszczyło ten kraj, masowa trauma, która utrzymuję się u przywódców i ludności każe im wierzyć w możliwość powtórnego ataku.
 

Doman

Well-Known Member
1 221
4 052
Los Kadafiego i Husajna w sposób definitywny pokazują, że polityka uległości wobec USA nie daje gwarancji bezpieczeństwa. Ale mniejsza z zamordystami. Ja nie rozumiem lania krokodylich łez nad ludem Korei Pn albo Wenezueli w sytuacji gdy np. ludziom w Iraku albo w Libii po amerykańskiej interwencji tylko się pogorszyło. Poza tym trudno oceniać te reżimy gdy OFICJALNIE ich gospodarki mają sankcje, a sankcje nieoficjalne to kilka razy więcej.
 
Do góry Bottom